wiesław stanisław ciesielski traszki, modraszki, igraszki >5 l ^ o [CaJfcu^n ( a- -e- '/ h11 ^ vx' /> (j'ł/\ i V< Mi lin -Z- cef BYDGOSZCZ 2007 40/59% I fiow Myślę, że dla każdego twórcy przychodzi taka chwila, w której stara się sięgnąć po nieznane mu pokłady twórczej świadomości, pokłady dziewiczej materii, której nigdy nie dotykał. Można powiedzieć, że nie jest to realne, wszystko już było... Być może to prawda, przynajmniej możemy skłonić się do przyjęcia takiej tezy. Muszę wyznać, że w pewnym momencie stało się dla mnie niezbędne złapanie oddechu, nowego powiewu, nowego doświadczenia. Traszki, modraszki, igraszki są dla mnie czymś zgoła odmiennym, innością i sposobem wyjścia z ciemności. / część pierwsza owoce ziemi przeskakując autostradę igrając pośród drżącego migotania gwiazd zielone żabki przeskakują autostradę nadmuchane opony jak jeźdźcy apokalipsy niosą w darze masakrę stygnięcie zamieranie światła ideał sięgnął wieczności już to widziałem już tego dotrwałem doświadczyłem amen 7 albowiem wszystko pustoszeje dom i kąty jego moje wczoraj moje dzisiaj moje jutro albowiem wszystko porasta kurzem i pajęczyną a gdy dotrwam trwanie będzie moją matką żoną dzieckiem wszystko to wciąż tak mało wszystko to muśnięcie warg i taniec twój gdy zamykam oczy powraca z dzieciństwa obraz którego tak bardzo pragnąłem chciałem aby zamieszkał i zagrzał w moich ścianach: albowiem i żeby zagrzał: wszystko 8 w dwójnasób 1. nieboskłonnie dygotać w trwodze i strachu dojrzeć do przerażenia cisza wiekuista dzwonu potężna jak skała niebosiężnie nieboskłonnie i nikt nawet nie podejrzewa że to nie niebo tylko stukonna banderia husarii niebobłękitnej było będzie nie ma w pozycji poziomej patrząc na lot sztucznego satelity ziemi mogę uwierzyć że ta świetlista gwiazda to punkt oparcia we wszechświecie niebosiężnie nieboskłonnie zapadamy się w czarną dziurę 11 2. dnieje mimo woli mimo wszystko dotrwać mimo wszystko nie wiem dlaczego siła odśrodkowa wirującej ziemi nie wystrzeli mnie w kosmos? czy ta zatęchłość ludzkiego barłogu potrafi sprzeciwić się tej potężnej energii wirującej beznamiętnie wirującej na oślep? a dokąd? a donikąd... to tylko kołowrót czasu gdzie uczepiony ostatniej deski ratunku czekam aż dotrwam zachodu słońca aż dotrwam świtu rano uczepiony swojego rogu kołdry patrzę głębiej niż dno butelki tak myślę 12 małe nadzieje w tryumfie uniesieniu ekstazie dobrnę dotrwam do chwili tak ważnej jak poczęcie miluśko i pieszczotliwie dlatego nadzieja jest okrągła jak twój brzuch jesteś przy nadziei nadzieja jest twoim ciepłym spojrzeniem i chociaż mówi się że nie ma nic za darmo i nie powinno się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki to jednak mały książę nie zestarzał się róża też nie przekwitła uśmiechasz się do mnie zamiast zachodu słońca piękniej niż pięknie 13 szuru buru twojej miłości a gdy szepczesz szuru buru a gdy śpiewasz szuru buru a gdy płaczesz szuru buru świat i tak trwa głuchy ślepy albo jak cytryna z której ktoś ciągle wyciska kwaśny soczek krew i żółć twoje usta twoje uda twoja droga mleczna tak wołanie twoje przyjdzie tak zapukasz do mnie aby wyrwać serce i szuru buru zjeść 14 traszki igraszki... * wszystko wiruje podskakuje pręży się do skoku wznosi się opada nawzajem się zjada co uczyniłaś ateno swojej jaszczurce a może jesteś traszką a ja jestem jaszczurem usypiamy w poszumach myślącego sitowia jaszczurko jesteś symbolem słowa symbolem delikatności drżenia i trwogi zmartwychwstajesz jak słońce jak odrastający ogon dlatego ciągle poszukujesz światła ciepła szczytu pragnień ekstazą i kontemplacją a gdy na starość stracisz wzrok przejdziesz przez szczelinę w ścianie na drugą stronę spojrzenia wtedy moja śliskość wilgotność bagienna mroczność spojrzy na ludzki los wewnętrznym okiem i przestanę się wahać 15 człowiek też był jaszczurką ale zabił swojego brata bóg odciął mu ogon aby go naznaczyć i ogon mu już nie odrośnie jak innym jaszczurkom z ziemskiego bagienka powstał porządek kosmosu jaszczurki i traszki tańczące igraszki * Traszki - płazy ogoniaste o smukłej budowie, głównie z rodzaju Triturus z rodziny salaman-drowatych. Jaszczurki (Lacertilia, dawniej Sauria) - grupa gadów łuskonośnych obejmująca czworonożne lub beznogie zwierzęta lądowe o wydłużonym ciele, oczach uzbrojonych w powieki, mocnych szczękach i diapsydalnej czaszce. W wierszu dokonano swoistego znaku równości, nie tylko dzięki pewnemu podobieństwu, ale głównie wobec wspólnego makrokosmosu. Jaszczurka - jest symbolem Logosu (Słowa), natchnienia boskiego, mądrości i pobożności, dążenia do światła, do wiosny, płodności, zdrowia. Oprócz tego kojarzona była z lenistwem i niedbałością. W starożytnym Egipcie była emblematem upału i płodności. Jaszczurka wdrapuje się na szczyty w poszukiwaniu światła słonecznego, reprezentuje więc duszę poszukującą światła wiary lub prawdy, a gdy ją już znajdzie, trwa w kontemplacyjnej ekstazie. W starożytnej Grecji jaszczurka była atrybutem Ateny. Oprócz tego wiązano ją ze zmartwychwstaniem. A wszystko dlatego, iż zauważono niecodzienną właściwość jaszczurki - możliwość odtworzenia utraconego ogona. Starożytni Grecy używali również jaszczurek do celów wróżebnych - patrzono wówczas w jaki sposób biegnie ona po ścianie. W tradycji chrześcijańskiej istnieje opowieść o tym, jak jaszczurka na starość traci wzrok, lecz może go odzyskać, kiedy patrzy przez szczelinę w murze na blask wschodzącego słońca (Ewangelia). W związku z tym przekonaniem jaszczurka stała się amuletem przeciwko chorobom oczu i przeciwko „złemu oku", rzucającemu uroki. 16 igrając jak tu pozwolić na trwanie i na obroty rzeczy gdy rzeka zawsze przetacza nową wodę na nic grzechu ciężar odpuszczenie win próżnia jest jak szyderstwo pustka jak brak echa gdy sygnały życia wysłane na spotkanie gwiazd nie powrócą za naszego życia po co nam ta wieczność która do nas nie trafi dlatego nie wiem kto igra? a kto się naigrywa? 19 cybernetyczne: mama wachlarz na ścianie nie unosi powietrza jak skrzydło przytwierdzone do grobu w karafce przezroczystość wody załamuje to samo światło które pieści twoje ciało i jak u źródła zgasić pragnienie jak pragnienie źródłem napoić dlatego możesz cybernetyczną lalkę nauczyć słowa - mama a gdy się nie uda spróbuj wymienić baterię 20 dośnić wargi porastają pleśnie kłamstw stęchlizną słów wokół czuć ale zawsze mam nadzieję na świeży powiew na złotouste źródło jak tu dośnić dopowiedzieć życie do ostatniego słowa do krwi zachodu a cóż to... cichnienie nastroju trwanie chopin ożywia klawiaturę wieczności nokturnem miłości a kłamstwa kłamstewka szemrania któż je pamięta w chwilach jak ta... 21 anielskie dylematy jak głęboko krajobraz ten trzymam w sercu jak on głęboko zapuścił korzenie z drugiej strony krajobraz ten tak bardzo mnie nie chce nie pasuję do niego z przyprawionymi skrzydłami ktoś może mieć anielski spokój anielskie spojrzenie skrzydła ponad horyzont gdzie są miejsca dla aniołów muszę urządzić jakąś pikietę walczyć o równouprawnienie 22 hieroglify ktoś nam w spadku pozostawił hieroglify to tak jak nasze paski kodowe produktów w markecie kto za tysiąc lat odczyta nasz język? chleb mieszany krojony jeden złotych plus podatek VAT dla kogo za tysiąc lat te informacje będą miały znaczenie? halo tu faraon a kto z drugiej strony? gazownia? hieroglify wszędzie zapisane nawet na skórze rodzimy się z hieroglifami w mózgu odczytujemy je później przez całe życie z należytą celebrą tylko faraon po wyroku ciągle musi czekać na odbycie kary więzienia nie mają miejsc 23 najważniejsze wędrówka ciągle w nas rozbudza nowe nadzieje na odnalezienie ziemi obiecanej miłości utraconej na trzy czwarte życia na pół gwizdka do krwi ostatniej a jednak szukamy naszych spojrzeń muśnięć dłoni ust naszych dotyku a jednak wśród tysiąca rozpaczy codziennych wśród umierających za rogiem wśród nocnej ciszy a jednak pomimo wszystko piękno świata jego blask słowa klejnoty dlatego gdy patrzę na żółtą fotografię cienia który odszedł a może nigdy nie istniał wiem jeżeli człowiek pozostawia po sobie tylko poszarzałe oblicze oczy zgaszone bezpowrotnie to znaczy że najważniejsze są nadzieje które zapisał w obłokach 24 CA zamysł nic a może wszystko zeszmacone wszystko ostateczne nic dlatego napiję się piwa morze piwa wypiję mówisz - znowu śmierdzisz piwem... — a czym mam śmierdzieć morzem? 27 miłomiłość to takie trudne takie ponad siły dotrwać do przemienienia do wszechrzeczy wirowania spełnienie zastawia sieci potrzaski na nasze ostatnie kroki trudność się uśmiecha łzawość przeciera oczy a miłomiłość jest taka miła taka gotowa na spełnienia dlatego twoich piersi miękkość ust wilgotność jest taka całuskowata sutek księżyca mlekopijny to takie proste twój brzuch jak balon a pulsuje w nim życie 28 hotelowy numer plotę pleciesz pleciemy dyrdymały dlatego wybaczasz mi pustkę po słowie miłość czarną dziurę kosmosu w którą popadłem jak śliwka w kompot było miło było miękko ciepło tylko hotelowy numer był zimny obcy twój pusty brzuch który poprzez cud stał się podmiotem wieczności 29 przypełznąć pełza we mnie myśl słowo wypełza jestem pełzacz nie śmiej się kochanie twoje imię jako jedno z tysiąca słowo zagubione odnalezione uczłowieczeniem to wcale nie jest śmieszne i jak tu wątpić w istnienie jak uwierzyć w wieczność jak wierzyć w nadprzyrodzone działanie pełzacze przybywajcie 30 wiecznej pamięci nigdy cię nie zapomnimy tylko ile nam jeszcze tej pamięci zostało ile ten świat obrotów zachował w swoim skołowaceniu w swoim trwaniu ile nam jeszcze werbli w serce zadudni w sercu zadudni 31 być czyli trwać przeszłość druzgocze nasze wyobrażenie drąży nasze myśli i tak sobie myślę jaki taniec lubiła tańczyć moja babcia kadryla czy trepaka a może kujawiaka skazany na codzienne paktowanie z życiem na codzienne zapominanie nie jestem godzien lub godzien jestem czyli być występuje zawsze miliony razy ile chwil tyle gwiazd 32 matko.. matko moja od gwiazd matko moja od trwóg ustrzeż mnie przed mrozami północy przed skwarem południa przed pustynią osamotnienia nie przeklinaj mnie za obnażanie słów tak wiele mi mamo po tobie zostało cerowane wełniane skarpetki kadry filmu na którym uczysz moją córkę stawiać pierwsze kroczki matko od pierwszych kroczków mamo moja 33 forma bez treści cóż to jest forma czy przewyższa treść? ukrywa duszę? czy treścią się napycha puchnie? dlatego gdy piszę: księżyc myślę: rogalik pełen dreszczy okrywam się ciepło cóż to jest człowiek? niestety często jest tylko formą bez treści 34 drobinki życia jakże się cieszę że bywam drzewem gdy dotykam słońca poprzez zieleń liści że bywam ziemią piję wodę z jej źródeł że bywam ptakiem gniazdem jego do gołej skóry do drobinek krwi hemoglobiny ceremonia codziennego życia umierania codziennego ży... umie... jest wypełnia trwa 37 cisza trrrrrilju iju iju śpiewa mój kanarek takie żółtawe trrriljanie takie skoczne iju iju wokół ani mru mru kot pręży skok i cisza która nigdy nie ma podwójnego wymiaru 38 logos na początku było Słowo ono było u Boga i Bogiem było Słowo czy zatem wolno mi nim się bawić? odmieniać igrać turlać czasowniki rozwidniać przymiotniki żonglować rzeczownikami czy zatem jestem bluźniercą? a może jestem wiatrem który szeleści listowiem wodą która gasi pragnienie ogniem który nagrzewa piec a zatem rozwidnienia rozświecenia przebłyski rozgrzania patrzę pod słońce gdy nadchodzisz kociam cię przejęzyczasz się miło kociasz się języczo 39 współmierności współmierności zamieszkują codzienne doniesienia ze świata kto zamordował kto powiesił się głową w dół kto świata nie zauważył niosąc dary ubogim i spragnionym kto nagich nie zauważył bo z nagością im było do twarzy głodem tak dobrze można reklamować sytość współmierności nami rządzą planują nasz oddech do ostatniego... współmierności jeszcze wszczynają wojny aby umierali ludzie w swoim osamotnieniu i opuszczeniu współmierności mają się dobrze nie wiedzą o swojej ułomności ściskają swoje karty kredytowe z plastiku do ściany płaczu chodzą wypłacać pieniądze 40 gdy jaśnieje gwiazda ciemnieje i spada rozświetlając koniec świata wtedy zostaje puste miejsce otchłań po drżeniu pisklęcia otchłań po pocałunkach czarna dziura i po płomieniu świecy wierzę w opatrzność w rozum nie wierzę przywiązany do wiary przygwożdżony ukrzyżowany słyszę dudnienie kropli deszczu w okno moich rozpluskanych spojrzeń moich rozognionych pragnień na listopadową realność na chłodu rzeczywistość czuję jak natężenie nadchodzi jaśnieje pęka o! 41 quo vadis kamienne cembrowiny drzewka mandarynek sady oliwne ciężkie od odpływu czasu a w głębi katakumby nory droga do piekła zielone oliwki są gorzkie jak piołun czy szedłeś tą drogą? czy te ślady zostawiły twoje sandały? gdy podchodzę do ściany jestem przekonany o pulsującym cieple mojego dotyku pomimo wszystko być może to tylko złudzenie 42 igraszki igraszko graszko zabawimy się do rana być może zabliźni się świtem śniadaniem do łóżka stokrotna stokrotka poranna pocałunki całunki nasze ciała jak stare drzewa oddychają niebem piją soki tej ziemi z kosem we włosach wiją gniazdo ustami szukam na brzuszku głowy rączek i nóżek zapisanych cudem drgnęło poruszyło się wnętrze puk puk słowo - miłość 43 i ja mrówka ulice miasta krwioobieg w którym )a mrówka doszukuję się celu mojej drogi na przełaj na wskroś aby dojść i spocząć gdy byłem małym chłopcem szukałem bożej krówki aby napić się mleka gdyż babcia mi powiedziała że jeżeli to uczynię będę zawsze dobrym chłopcem ulice miasta krwioobieg w którym ja mrówka szukam prawdziwego człowieka 44 wynalazek jest we mnie zero myśli zero czynu zero trwania samym zerem się żywię takie to wyzwolone od ziemskiego przyciągania budowałem perpetum mobile dokonałem tego zanim zacząłem swoje dzieło wszystko tkwi w tym aby nie myśleć konwencjonalnie czy ktoś z was zastanawiał się nad tym że bezruch jest wieczną energią? zero doskonałe i wieczne uwalniające wyzwala tworzy samo życie życie pochłania w końcu zero to więcej niż minus jeden 47 tryptyk o norwidzie norwid powracający kulawość rozdaje ukłony szczerbatość pocałunki pierś zapadła wytęża kaszel słowo nad głową zawisło ptakiem a spadło kamieniem dlaczego ptak mając skrzydła nie leci do nieba? albowiem niebo to tylko czarna otchłań dziura naszych wyobrażeń norwid powracający z ameryki czuł się jak duch powracający z piekła donikąd 48 norwid zatroskany do krwi ostatniej do ostatniego tchu do ostatniej szansy do wiekuistej wieczności albowiem - jest piękne albowiem - wzbudza szacunek i zaufanie albowiem życie przepełnione jest iluzjami samą iluzją jest nasze życie to nic? to nic... norwid zatroskany o losy ojczyzny mija mnie w tłumie a tłum nie zauważa nic 49 norwid wzburzony w dole płynie sekwana nie dość nie dość wyśniona gdy wisła wzburza pamięć ból który rozrywa ciało gdzieś padło: bonjour a gdzieś padło: ścierwo norwid wzburzony minął nasz świat 50 moja ulica tęskni mojej ulicy jest zimno cierpi na oblodzenie krawężników odmrożenie znaków drogowych moja ulica jest samotna dokucza jej migotanie lampy narożnej ciągły zgrzyt hamulców moja ulica może dużo wytrzymać śmierć ulicznego wypadku skrytobójcze zatopienie noża w ludzkim sercu dla marnych kilkuset złotych gdy idziesz moją ulicą nie myślę już z kim teraz śpisz myślę tylko: wilgotno ciepło miło jak dobrze jest myśleć pozytywnie można zmienić świat można też śnić nie czuć nic nic nic 51 wilk księżycowy śpiewasz swoją pieśń wilku księżycowy samotniku auuu szare auuu księżycowe trzcina zamarznięta szemrze cicho werble i kanonady napoleońskie ucichły wyj do tańca czterech łap zbrojnych w pazury śpiewaj swoje auuu wszechwładne wszechmogące auuu 52 żar wolności przybywaj do mnie ptaku złoty z błyskawicą w skrzydłach żarem naznaczony sokole stepów niebosiężnych z dziobem we krwi a zatem mysiej skóry drżenia już nie dojrzysz horyzontu skrzydeł nie rozłożysz jak dedal wypłaczesz sokole oczy w klatce z papugami 53 dorastanie do morału próbuję się dopasować do pudła mojego domu do serca otwartego na miłosierdzie próbuję się dopasować do wszechświata pokoju zamkniętego na cztery spusty dopasować się do nie pasującego a zatem świat jest mleczno-porankowy drzemię jeszcze i mam kaca a zatem czerwone światła na wszystkich skrzyżowaniach piłeś to napij się jeszcze nie dopasowany do wnętrza uzewnętrzniony w dwójnasób wśród mgieł narasta ciemność w zupie zabrakło marchewki a morał z tego jest taki: do dupy z marchewką 54 modraszki * latają motyle na jedną chwilę srokosz aby żyć musi polować tak samo sikorki i giną modraszki drgające igraszki pieszczot swoich nie sprzedasz i nie rozdasz darmo zmarnotrawisz igrając z życiem dlatego z zimną krwią lub po prostu obojętnością wbijasz szpilkę w serce motyla i cisza z góry ukartowana spopielenie myśli które nie zdążyły zrodzić słowa Ooooo... zachwyt nad gorejącym krzewem spopielenie skrzydeł modre modraszki drgające igraszki zjadacze mrówczego potomstwa wiekuiste nic... wszystko już było już się ziściło dokonało lub nigdy nie było nie drgało nie żyło nie istniało 55 spirala wszechświata oddala w nas nasze trwanie nasze konanie oddala nasze śmierci wiekuiste nasze wiekuiste nic * Modraszki. Na świecie żyje około 6 tys. gatunków motyli z rodziny modraszkowatych (Lycaniedae), z których znaczna część wykazuje różnego typu związki z mrówkami, określane mianem myrmekofilii. Najczęściej relacje te przypominają układy mrówek z mszycami: gąsienica, w zamian za słodką wydzielinę (spadź), ma zapewnioną ochronę przed drapieżnikami i pasożytami. W pewnych jednak wypadkach dochodzi do spektakularnych nadużyć ze strony larw motyli, które posiadły sprytne umiejętności manipulowania zachowaniem mrówek i stały się pasożytami społecznymi. Najsłynniejszymi motylimi myrmekofilami, przyciągającymi uwagę naukowców i ekologów z całej Europy, są modraszki należące do rodzaju Maculinea. Są swoistymi arcydziełami przyrody, łączącymi subtelne piękno dorosłych postaci motyli z „wyrachowaniem" form larwalnych, wykorzystujących kolonie mrówek wścieklic (Myrmica). Związek gąsienic z gospodarzami ma charakter obligatoryjny - znaczy to, że mrówki są niezbędne motylom do zamknięcia cyklu życiowego. 56 - ¦ * •• i:r-. -i część druga owoce morza na drugą stronę dokąd a dokąd? a dokąd ten pociąg? tory przecież rozebrali zbieracze złomu dlatego przewoźnik na drugą stronę nie może używać ciuchci bo zamiast osobowy do nieba byłby ekspres do piekła kolega z mojej szkolnej ławy został miejscowym kloszardem, grał pięknie na gitarze był prawdziwym artystą patrzę na martwe struny w którym miejscu przyjdzie mi dotknąć słowa herbata o zapachu dzikich kaktusów nigdy nie spotkałem dzikich kaktusów niegdyś pisałem setki bzdur i nie martwiłem się że nie ocaleją wierszem słowa nabrały dla mnie znaczenia nie potrafię już tworzyć bez sensu 61 mijam burdel nad morzem sztuczny raj pełen orgii cuchnący nieświeżym oddechem przeżywaniem orgazmu między jednym a drugim zapalonym papierosem myślę wystarcza że intryguje muzyka za wysokim ogrodzeniem i jak tu wierzyć w siłę buntu no jak przecież magma sprzeciwu czy protestu nie zawróci nurtu rzeki najlepiej zrobić doświadczenie wejść do wody przeczytać najbardziej płomienny wiersz i co? wiadomo nic rzeka wpłynie do morza bing bang zapraszamy szanownego pana... poproszę herbatę o zapachu morza. 62 będę... będziesz przez próg przejdziemy tego domu tego lasu tego nieba mgły opadną bezdomne ptak w naszych oczach uwije gniazdo urodzisz mi syna potężnego jak skała gdy urośnie ubierzemy dwie pary skrzydeł aby poczuć w sobie anielskość błękit tak wielu próbuje opowiadać życie losy swoje miłości jak dojrzałe jabłka a drzewko rak toczy i wiatr targa koroną przez okna przejdziemy przez palce przepłyniemy światłem i tak myślę dla jakiej miłości jestem dla jakiej śmierci śpiewam zapukasz do drzwi zapukasz do okna zapukasz do serca wniosę cię po schodach przeniosę przez próg tego domu tego lasu tego nieba będę czekał będziesz czekać będę kochał będziesz kochać... 63 prestidigitator nie wiem jak długo można tak milczeć jak długo tak można żonglować patrzyłem na cyrkowego clowna myśląc że pewnie mógłbym się z nim zaprzyjaźnić ale rozpłynął się w blasku słońca znam na pamięć słowa którymi na co dzień żongluję dzień dobry dobranoc dziękuję przepraszam nic się nie dzieje... nic i nikt nie rozpływa się w powietrzu ale za każdym razem ubywa mi rąk są coraz krótsze coraz trudniej żonglować aż staję się gburem tylko: no... wydobywam gdzieś spod brzucha tak nie mylicie się żongluję słowami niezły ze mnie prestidigitator mieszkam w każdym z moich słów w każdym moim wierszu jednak czasami czuję się jak bezdomny nie chcą mnie moje wiersze nie chcą ze mną rozmawiać wtedy milczę jak clown i głupio się uśmiecham 64 potrójny zapis świadomości ratunku! źródło ujście raz dwa trzy i zmiana woda która płynie do źródła absurd a przecież prawdziwa wiara góry przenosi miseczka ryżowa popłynęła pod prąd budda ważył swoją wiarę ważyła tyle co góra narasta we mnie wiara parę ogólników naszego życia nie zmienia istoty stworzenia nasze perwersje nie potrafią zbrukać kosmosu uniwersum to taka fatamorgana na pustyni naszej wiary miraż miriadami gwiazd przemawiający jak szyfrem alfabetem morsa kreska kreska kreska kropka kropka kropka kreska kreska kreska w języku boga wołamy ratunku 65 constans przy ulicy gołębiej było pierzaście i gołębio... przy ulicy cichej mord skrytobójczy gwałt i zagarnięcie mienia przy ulicy jasnej nocny lokal taniec topless na stoliku kufle piwa światła muzyka kastanietów przy ulicy szczecińskiej droga na szczecin migotanie lampy narożnej taki elektrokardiogram światłoczułości gdy wszyscy ociemniali otępiali niedzielną sytością obiadem bogatym w bitą śmietanę obłoki przemijają odpływają nie naruszając równowagi wszechświata constans przed naszym istnieniem constans po naszej śmierci gdy wszyscy przemówią darem języków hebrajskim wychwalaniem boga lampa narożna z pewnością się dopali nic nie pokona niedoskonałości urządzeń technicznych... 66 śmierć po rusku przejechali sabakę przejechali sabakę przejechali sabakę krzyczy mały ludek co mu ruska mowa wyżłobiła dziurę w jego małym mózgu przejechali mojego pieska płacze blond dziewczynka o jakie przykre może trzeba było sobie kupić kotka może uciekłby na drzewo DOG to po angielsku może wtedy nikt nie odważyłby się przejeżdżać angielskiego pieska a po francusku nie próbujcie nawet a to wszystko tylko przez te architektoniczne bzdury z wieżą bąbel auuu... swołocz usłyszałem na koniec 67 alfa i omega to od nas zależy nieskończoność jakie kręgi zakreśli wokół nas miłością pragnieniem pożądaniem wszechmocną energią to od nas zależy nasza bliskość i to coś co w ogień wskoczyć nie jest tylko metaforą w wymiarze nieskończoności nie ma pojęcia: być lepszym od kogoś gorszym w wymiarze dobra nie ma stopniowania albo było się dobrym człowiekiem albo złym prawo lewo białe czarne domino kostka użyta do gry karta w ciemno zagranie z blefem a zatem co odpowiedziałby albert einstein na pytanie: jak ma się omega do nieskończoności? czy to tylko wieczność do kwadratu? być może alfa ma myśli samobójcze 68 dylemat różewicza tadeusz różewicz w wierszu Widziałem cudowne monstrum napisał: w domu czeka na mnie zadanie: Stworzyć poezję po Oświęcimiu zaprzyjaźnione centaury wspominają twórcę salyadore dali to ten co żyrafę podpalił płonie na wieczność patrzą na mnie czarne oczka martwe czarne oczka ugotowane czarne oczka frutta di mare frutta di mare frutta di mare dotykam srebrnym widelczykiem ugotowany raczek jest martwy dla tadeusza różewicza to było wyzwanie na ludzką miarę patrzę na płonącą żyrafę na płonącą poezję na ugotowaną poezję i nie jestem głodny centaury usadowiły się u mojego wezgłowia dlaczego to nie anioły jeden od prawej półkuli mózgu a drugi od lewej niech nie wie prawa ręka co robi lewa prawe oko co widzi lewe <59 wychodzę pospiesznie z supermarketu druciany koszyk odsuwam od bagażnika samochodu w domu czeka mnie zadanie muszę stworzyć poezję obym nigdy nie musiał przeżywać dylematu różewicza 70 SPIS TREŚCI część pierwsza owoce ziemi przeskakując autostradę............................7 albowiem wszystko..................................8 1. nieboskłonnie......................................11 2. dnieje..................................................12 małe nadzieje..........................................13 szuru buru twojej miłości..........................14 traszki igraszki... *....................................15 igrając......................................................19 cybernetyczne: mama..............................20 dośnić......................................................21 anielskie dylematy.................. 22 hieroglify................................................23 najważniejsze..........................................24 zamysł..........................27 miłomiłość..............................................28 hotelowy numer......................................29 przypełznąć..............................................30 wiecznej pamięci......................................31 być czyli trwać........................................32 matko........................................................33 forma bez treści........................................34 drobinki życia..........................................37 cisza........................................................38 logos........................................................39 współmierności....................40 gdy jaśnieje.......................41 quo vadis........................42 igraszki..........................43 ja mrówka........................44 wynalazek........................47 tryptyk o norwidzie norwid powracający................48 norwid zatroskany..................49 norwid wzburzony................. 50 moja ulica tęskni................... 51 wilk księżycowy................... 52 żar wolności...................... 53 dorastanie do morału................ 54 modraszki *....................... 55 część druga owoce morza na drugą stronę....................6l będę... będziesz...................63 prestidigitator.....................64 potrójny zapis świadomości ratunku!.........................65 constans.........................66 śmierć po rusku......................................67 alfa i omega............................................68 dylemat różewicza..................69 Redaktor: Andrzej Dębkowski Korekta: Izabela Iwańczuk Słowo krytyka: Dariusz Tomasz Lebioda © Copyright by Wiesław Stanisław Ciesielski www.popielisko.prv.pl Zdjęcie autora: Krystyna Konecka Opracowanie graficzne: WYKORZYSTANO REPRODUKCJE OBRAZÓW TADEUSZA DROZDOWSKIEGO © Copyright by Tadeusz Drozdowski www.drozdowski.tuchomie.pl Zrealizowano w ramach stypendium Samorządu Województwa Pomorskiego w Gdańsku ISBN 978-83-60943-04-5 Temat BIBLIOTEKA TEMATU NR 4 Bydgoszcz 2007 Wiesław Ciesielski Mężczyzna światłoczuły Słupsk 2001 WIESŁAW STANISŁAW CIESIELSKI WSZECHMOCNE ILUZJE Wszechmocne iluzje Warszawa 2005 OSTATNIE KSIĄŻKI AUTORA IESLAW CJESi ELS/J Wielki ogród pana Boga Słupsk 2003 Oblicze Anioła Wrocław 2006 2B WIESŁAW STANISŁAW CIESIELSKI należy dó ifaj6a"'rSzilj ekscytujących'współczesnych poetów polskich. Jego liryka jest próbą znalezienia istoty człowieczeństwa i sensu istnienia posrod wirującego stale świata. Jednocześnie jest to sztuka słowa, która odsłania wewnętrzne struktury świadomości, sięga przepastnych głębi jaźni zwierzęcej, ujawniającej się tylko w ekstremalnych sytuacjach - tylko w traumatycznych doświadczeniach. Poeta mówi o świecie i jego odbiciu w zranionym umyśle, ale nade wszystko pragnie ocalić to, co jest fundamentem każdej chwili, każdego zauroczenia, każdej rany i każdej blizny. Otwierając się na zewnętrze rzeczywistości i drążąc refleksją to: co ukryte w zwojach mózgu, poeta tworzy w wierszu przestwór transcendencji, który najwięcej mówi o człowieku i określa jego lęki, drżenia i frustracje. Taka sztuka słowa jest fascynującą przygodą intelektualną i stanowi ogromne osiągnięcie autora, jego pokolenia i kraju, w którym tworzy. Wykorzystując słowiańską skłonność do tworzenia rozległych wizji egzystencjalnych, a jednocześnie tworząc w wierszu kolejne enklawy liryczne, autor tomu nie przestaje być poetą uniwersalnym. Jego sukces może stać się też sukcesem czytelnika, który zobaczy na tych światłoczułych błonach poetyckich, ślad istnienia, zarys chwili, elementarną cząstkę świadomości. Nie ulega wątpliwości, że poeta ten znajdzie się z czasem w gronie tych, którzy powiedzieli najwięcej o przełomie wieków, a zarazem najgłębiej sięgnęli w ciemność. Dariusz Tomasz Lebioda Zrealizowano w ramach stypendium Samorządu Województwa Pomorskiego w Gdańsku ISBN 978-83-60943-04-5