1965 roku Przemówienie noworoczne przewodniczącego Rady Państwa Edwarda Ochaba TOWARZYSZKI I TOWARZYSZE! DRODZY PRZYJACIELE! MIJAJĄ ostatnie godziny roku 1964, który pozostanie w pamięci naszego narodu jako rok 20-lecia Polski Ludowej, rok IV Zjazdu PZPR, rok poważnych i wielostronnych osiągnięć w pracy dla dobra ojczyzny, dla wielkiej sprawy pokoju i socjalizmu. Nasz socjalistyczny przemysł może poszczycić się znacznym przekroczeniem za dań ustalonych w Narodowym Planie Gospodarczym. Górnicy dali krajowi ponad Jednia na dzień W tym roku mutacja slup ska obchodzić będzie swoje skromne dziesięciolecie. Słupszczanie doczekali się jednak czegoś więcej. Otrzy muja noworoczny prezent _ „GŁOS SŁUPSKI", czyli już nie mutację, ale w pewnym sensie wydanie re gicmalne. Zasłużyli na to swą wyrozumiałością i upo rem. Słupski czytelnik ma pra wo być bardziej od innych wybredny. I to nie tylko dlatego, że słupszczanie wy wodzą się z książąt pomorskich Bogusławów. Miasto nad Słupią od początku miało najwyższą rangę w województwie, jest tu nadał największe skupis ko inteligencji (chociaż zazdrośni koszalinianie twierdzą, że już ponoć nie, bo „Organ w organie" wielu słupszczan dfijeżdża do Koszalina) i klasy robot niczej. A jednak to Słupsku zawsze najmniej było trefni siów. Gorsze czy lepsze miała okresy gazeta, była bard.ziej lub mniej ciekawa, nakład „Głosu" w Słupsku stale wzrastał. Słupskie wydanie spóźni ło się jednak o całe 13 lat, a może nawet i więcej. Kto ioie, gdyby słupszczanie od początku dysponowali swoim organem? — powiedzą niektórzy. Dodaimy—sięga jąc do zamierzchłych czasów można zaryzyko uxić twierdzenie, że gdyby taki organ istniał już w 1390 ro ku, kiedy to księstwo słup skie było lennem Polski... Wszystko to należy już do historii. Nie m.a obawy, że „organ w organie" przyczyni się do odrodzenia tenden cji separatystycznych i od środkowych, które nie służyły ani w XIV. ani nie słu żyłyby w drugiej połowie XX wieku, dobrej sprawie. Od najdawniejszych cza-• sów redaktorzy gazet zwra cali się do czytelników z ,Przestrogami", w których wyjaśniali cele pisma. Redaktor „Merkuriusza Polskiego" pisał przed 300 laty, że gazeta powinna „przykła dem i doświadczeniem u-ezyć, przestrzegać, napominać, strofować i umiejętnie sprawy ludzkie i postępki ukazyuxić". Powinna się sta i rać, by czytelnicy „na koń ' cu roku księgę dziejów pub I licznych, albo raczej kroni kę wszystkiego świata, w £ kupą zebraną mieć mogli". ą 'Wydanie słupskie — to , Tiie nowe pismo. Mimo to nasuwają się pewne „Przestrogi". — Od redakcji: będziemy starali się lepiej niż dotąd oświetlać sprawy Słupska i powiatu. — Dla Czytelników: bądź Cij wymacjający ale r wyro zumiali. Nie obiecujemy za dużo, ZP plan 2 min ton węgla kamiennego, hutnicy około 300 tys. ton stali, energetycy — prawie miliard kWh energii elektrycznej, cukrownicy —_ sto kilkadziesiąt t°ni cukru, osiągać1-" nie notowany nigdy przedtem wysoki pozlom produkcji. Według wstępnych szacunków, globalna wartość produkcji przemysłowej będzie o blisko 20 mld zł większa od założonej w planie. Debrze wykonali swe trud ne zadania nasi kolejarze, którzy przewieźli ponad 8 min ton ładunków więcej niż przewidywał plan. Z nadwyżkami wykonali roczne piany metalowcy, che micy, budowlani, włókniarze (Dokończenie na str. 3) Zmiany wydawnicze w gazecie Celem rozszerzenia tematyki gazety redakcja ,,Głosu Koszalińskiego" wprowadza od pierwszych dni stycznia zmiany wydawnicze. Od 2 stycznia br. ukazuje się w Słupsku i w pow. słupskim „GŁOS SŁUPSKI" (oraz „Siup ski Głos Tygodnia"). Od 4 I mutacja wojewódzka będzie się ukazywać 5 razy w tygoS niu w dwóch wydaniach. Oddzielnie dla powiatów: Człuchów, Drawsko, Szczecinek, Wałcz i Złotów (wydań e sygnowane ABCD) oraz oddziel na strona dla pow. Fva?ogard, Bytów, Kołobrzeg, Miastko, Sławno i Świdwin (ABC) Red. rROLETARlUSZE'WSZYST!Ćil&rkRAJOW ŁĄCZCIE SIĘ! -łrCU Wyd AB Cena 50 gr Organ KW PZPR Wydanie sobotnio-niedzielne Rok XIII 2 i 3 stycznia 1965 roku Nr 2 (3829) Nie sposób 7liczyć wszystkich talów, zabaw wewnątrzzakładowy h i domowych przyjęć, na jakich mieszkańcy Ziemi Koszalińskiej w^ali nowy, 1965 rok. Bawiono się bardzo dobrze. Niemal 7. całego wo>wództwa otrzymaliśmy wczoraj w posylwestrowych meldunkach wiao-orności o wesołych, czasem nawei hucznych, ale jednocześnie z umiarem przeprowadzonych zabawach. Nasza dzisiejszą relacje zaczynamy od Słupska. Mieszkańcy tego miasta również mieli wesołą, spokojną noc sylwestrową. Pierwszym nowym obywatelem ■)OW. słupskiego jest synek Kazi-ttiery Rucińskiej z Wytowna. uro-Izony w szpitalu miejskim około ;odz. 4. Dalsze relacje z Sylwestra zamieszczamy w „Kronice wojewódzkiej". Fot. J. Piątkowski Leśnu spacer Zbigniew AA ichta CHCIELIŚMY KOLEGA pisał-: „...z ryn ku zobaczysz różowy budynek, to będzie za raz za nim". Rynek za czynał się od dzisiejszego sklepu ' Składni cy Harcerskiej. Kończył — nad Dzierżęcinką. Wzdłuż uli cy stały plansze z pożółkłymi zdjęciami przodowników pracy. Kiedy wiał huragan, ludzie wpadali na te plansze i to było jedyne co mogło ich na tych trawiasto-kamiennych błoniach zatrzymać. Więcej miejsca było tylko w Kołobrzegu. Od stacji po „czerwone koszary" cmentarz nadziei na iakikolwiek rozwój raz iuż zabitego miasta. I wszystko było jakieś ta-Ifio: ?mutne, szerokie. Jak wielkie metropolie, dopiero co zbudowane, do których ludzie jeszcz® tv'e zdążyli się przeko nać. Mało tu ludzi, rzadko wvchodza na ulice. A domy — pomniki samotności są ścia nami kamiennego wąwozu. Może dlatego tak było, że jesień. Wichrzysta, deszczowa. A tam, na południu jeszcze świeciło cieple słońca i świat wydawał sie barwniejszy. Tu nawet na niektórych drzewach od lat nie wyrastał ani jeden liść. Brzozy Wału Pomorskie go — żałosne, opalone kikuty. Niemi świadkowie tamtych dni. Pogruchotane, zapadłe w ziemię masywy betonowych schronów. Człowiek w nich wydawał się realny tylko wte dy, gdy był żołnierzem. Co mi^li tu robić cywile? Więc trzeba było nadziei, op tymizmu. Szukało się na wsi nowycłi płotów. I zaoranych miedz. Te pierwsze miały znaczyć „jestem i będę". Te drugie świadczyły o przeżywaniu się indywidualnych nawyków. W Borzęcinie dyskutowali: wystarczy czterech, żeby spółdzielnię założyć? Dlaczego cztefech? Gdzie reszta? „Kto n:e z nami ten przeciw nam". Twarde sformułowania klasowej walki. W Prochach pod Złotowem działo się źle. Czy tylko za sprawą wroga? Był czas walki o każdy kilo gram zboża. Codziennie w ga zecie tabele. W czołówce te i te powiaty. W neonie te i te. ,.Br?k pracy politycznej". Więc szli, jechali instruktorzy partyjnych komitetów. ..— Dlaczego nie odstawiacie? Robotnik nie ma co jeść". KRONIKA DYPLOMATYCZNA O' WARSZAWA Przewodniczący Rady Państwa Edward Ochab przyjął ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego PRL w Grecji Zygmunta Dworakowskiego. (Dokończenie na str. W rri legraficznym M/S TRAUGUTT" — 77. STATEK PLO •' GDYNIA Stoczniowcy gdyńscy przekazali Polskim Liniom Oceanicznym motorowiec „Traugutt". Jednostka posiada 9.300 DWT, dłuęo^ć nonad 150 m. a silnik Ceperskiego zapewn'a szvb-knść ok. 16 węzłów. M/s ..Traugutt" jest 77. jednostka PLO. Łączny tonaż statków edyńskietro armatora wynosi 620 tys. ton.' ZAPOWIEDZ WIZYT* • KAIR Z Chartumu donoszą, łe premier Sudanu — Chalifa uda sie 7 stycznia na C7e'e delegacji swego kraju do ZRA. Przeprowadzi on rozmowy z prezydentem Nasserem na temat dwustronnych stosunków między Sudanem a ZRA. _ W Świdwinie powstał powiat. I nikt nie wiedział jak będzie on wyglądał. Mikołaj ślęczał nad referatem. Wieczorem czyścił „tetetkę". Parę kilometrów: Połczyn, Sła woborze, a wszystko może się zdarzyć. Mikołaj nie jadł i nie spał. Albo na naradzie, albo w tere nie. Spał w czasie jazdy. Jadł czerstwe kanapki przygotowane przez żonę. W jego war szawie wysiadały opony Reso ry pękały na bocznych, polnych drogach. Choć nie orator — swoje powiedzieć umiał. Ale zboża brakowało. I wreszcie: „Powiat śwldwiń ski zwolniony od miarek i od sypów". 90 procent planu obowiązkowych dostaw. Ktoś w Świdwinie walił się z nóg, że wreszcie, że już. że można chwile nie myśleć o niczym, bo najważniejsze zrobione. Budynki w Świdwinie? Postawimy. Kiedy? Przyjdzie czas i na to. 'Fabryki? Kiedyś zbudujemy. Teraz chodzi o chleb. I o te płoty, żeby najpierw .stanęły. Rok 1954. 1955. Koszalińskie „białe plamy" na manie pierwszych powojennych dorobków. Czarne punk ciki . to ludzie. „Naszym celem jest człowiek". Szczecinek likwiduje biura i szuka nowych mieszkrń. Wielkie przeprowadzki i rap tem parę pokoi dla najbardziej potrzebujących. Droga? Zaledwie ścieżka i to wiodą ca do nikąd. Ale o jakimś blo ku, osiedlu jeszcze nie śmiało (Dokończenie na str. 3) Ha buraczane POLA- (Inf. wł.) W czerwcu ub. roku opuściła Słupską Fabrykę Narzędzi Rolniczych pierwsza partia jednorzędowych kombajnów buraczanych. Od tego czasu zakład wyprodukował 560 kombajnów. Ich produkcja związana jest z projektowaną na następną pięciolatkę zmianą profilu, produkcyjnego fabryki. Z wytwarzania tzw. narzędzi uprawnych (brony ta lerzowe zawieszane i ciągnikowe) i narzędzi do zbioru sia na (przetrząsaczo-zgrabiarki kołowe) przejdzie ona na pro dukcję maszyn do zbioru buraków cukrowych. W reku» bieżącym wyprod1" kowanych zastanie 650 burczanych kombajnów jednorz. dowych. Wyprodukowana zostanie również seria informa cyina 30 dwurzędowych kom bajnów buraczanych. Wejdą one do planu produkcyjnego w 196y roku, (ha) -■ 4 Str. 2 „GŁOS KOSZALIŃSKI* Nr 2 (3829) Powitanie Nowego Roku TiaL óiflufaótrowif w RC PZPR • WARSZAWA (PAP). PODOBNIE jak w poprzednich latach — w wieczór sylwestrowy sale i pokoje na piątym piętrze w gmaefiu Komitetu Centralnego PZPR zapełniły się gwarnym łamem. Offbył się tu tradycyjny bal sylwestrowy aktywu partyjnego. Na kilka minut przed godz. 23 w tzw. Sali De^owej zajmują miejsca przy stole członkowie' kierownictwa partii tow. ;ow.: Władysław Gomułka, Edward OchaK Józef Cyrankiewicz, Stefan Jędrychowski, Zenon Kliszko, Ignacy Loga-So-cviński, Adam Rapacki, Ryszard Strzelecki, Eugeniusz Szyr, Bolesław Jaszczuk, Witold Jarosiński, Józef Tejchma, Wła-iysław Wicha. Wśród obecnych — wielu wybitnych działaczy partyjnych. Widzimy tu wielu członków Komitetu Centralnego, kierowników wydziałów KC PZPR, członków rządu. Nadejście Nowego Roku oznajmia dźwięk hejnału. W salach milknie gwar. Z wybiciem godz. 24-tej — I sekretarz KC PZPR tow. Włady«iaw Gomułka wygłasza toast noworoczny. Życzenia i gratulacje do i sekretarza komitetu centralnego polskiej zjednoczonej partii robotniczej towarzysza władysława gomułki przewodniczącego rady państwa polskiej rzeczypospolitej ludowej towarzysza edwarda ochaba prezesa rady ministrów polskiej rzeczypospolitej ludowej towarzysza jozefa cyrankiewicza WARSZAWA li* IMIENIU Komitetu Centralnego Komunistycznej Par- ™ tii Związku Radzieckiego, Prezydium Rady Najwyższej ZSRR, Rady Ministrów ZSRR i całego narodu radzieckiego przesyłamy Wam t na Wasze ręce Komitetowi Centralnemu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Radzie Państwa i Radzie Ministrów PRL, jak również całemu rvarodo>wi polskiemu serdeczne życzenia z okazji Nowego Roku. Wam Drodzy Towarzysze i całemu bratniemu narodowi polskiemu życzymy w Nowym Roku pomyślności, szczęścia i dalszych sukcesów w budowie społeczeństiim socjalistycznego, w walce o jedność i zwartość krajów socjalistycznych oraz międzynarodowego ruchu komunistycznego i robotniczego w dziele utrwalenia pokoju i odprężenia międzynarodowego. A. Kosyrńn. A. Mikojan L. Breżniew DO * i sekretarza komitfttt centralnego komunistycznej partii związku radzieckiego towarzysza leonida breżniewa p«i7PWf»>virzACFr.o prezydium PADY NAJWYŻSZEJ zwtazkt7 socjalistycznych republik radzieckich towarzysza anastaza mikojana . przewodniczącego rady ministrów związku socjalistycznych republik radzieckich towarzysza aleksie ja kosygina moskwa ł/J IMIENIU Komitetu Centralnego Polskiej Ziednoczo-nej Partii Robotniczej, Rady Państuya i rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowe i. w imieniu narodu polskiego, przekazujemy Wam i za Waszi/m pośrednictwem Komitetowi Centralnemu Komunistycznej Partii Związku Ra-d">ieckieao. Prezydium Rady Najwyższej i Radzie Ministrów Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich oraz bratnim narodom radzieckim, gorące pozdrouAenia i najlepsze życzenia noworoczne. W nadchodzącym Nouyym Roku życzymy narodom Związku Radzieckiego dalszego pomyślnego budoumictwa komunizmu i dalszych osiągnięć w pokojowej polityce zagranicznej, zmierzającej do zavewvienia, pokoju, postępu i obrony suwerenności wszystkich krajów. Jesteśmy pewni, że braterska przyjaźń i stale pogłębiająca się wszechstronna współpraca naszych krajów bedzie rozwijała się równie pomyślnie jak w roku ubiegłym, służąc żywotnym interesom naszych narodóro, jedności krajów socjalistycznych oraz sprawie socjalizmu i pokoju. Władysław Gomułka Edward Ochab Józef Cyrankiewicz Niech rok 1965 n'esie pokój ludzkości Toast noworoczny tow. Władysława Gomułki % DRODZY TOWARZYSZE! ROK 1964 przeszedł do historii. Wkraczamy w /ok nowy —• 1965. Witamy ten rok — który o-twiera trzecie dziesięciolecie Polski Ludowej — pełni wiary i nadziei, że za naszą sprawą, za sprawą wszystkich ludzi pra cy, przyniesie on nowe sukcesy naszemu krajowi, pomnoży dobro pozostawione przez rok stary, podniesie naszą ojczyznę na wyższy szczebel rozwoju. W chwili, gdy wkraczamy w nowy rok. słów parę należy, się jego poprzednikowi. Rok 1964 zamykamy bilansem dodatnim. Zwolnione przejściowo tempo wzrostu naszej gospodarki narodowej — ponownie zostało w roku minionym wybitnie przyspieszone. Podstawa naszej gospodarki — przemysł socjalistyczny zwiększył wartość produkcji globalnej o blisko 9 procent, przekraczając wyso ko zadania planu. Proces inwe stycji i budownictwa uległ usprawnieniu. Ponad wskaźniki planu wzrosła wydajność pracy w przemyśle i budownictwie. Wydatnie wzrosły obroty naszego handlu zagranicznego, zwłaszcza po stronie eksportu. Nie ominęły nas jednak i nie powodzenia. Wskutek suszy, która wystąpiła w II kwartale ub. r., zmniejszyły się plony roślin zbożowych i zbiory sia*-na. Musieliśmy zwiększyć import zbóż i pasz. Późniejsza po prawa warunków klimatycznych sprawiła, że osiągnęliśmy rekordowe plony ziemniaków i dobry urodzaj buraków cukrowych. Dużym osiągnięciem roi nictwa w roku ub. jest poważne zwiększenie pogłowia trzody chlewnej. W Nowym Roku, w imieniu Komitetu Centralnego partii składam wszystkm ludziom pracy w mieście i na wsi gorące podziękowanie za ich rze teiną pracę w roku, który minął, za wykonanie i przekroczenie zadań Narodowego Planu Gospodarczego, za realizację zobowiązań produkcyj nych i czynów społecznych, podjętych dla uczczenia 20-13 c;a Polski Ludowej i IV Zjaz du naszej partii.- Dorobek re ku mi n:on ego wskazuje, że pod dobrym znakiem wkraczamy w rok nowy — ostatni rok aktualnej pięciolatki. Pomnożenie tego dorobku w roku 1965 za leżeć będzie przede wszystkim od naszej rzetelnej i ofiar nej pracy, od pracy całego na rodu. Program zadań, które stają przed naszym krajem w roku 1965 i w latach następnych wytyczył IV Zjazd naszej partii. Toteż, gdy przypadł mi zaszczyt składać Wam w imie nioi Komitetu Centralnego partii życzenia noworoczne — życzę każdemu, aby swoje własne dobro widział i wiązał z dobrem społecznym, aby w miarę swych możliwości, na swoim posterunku pracy, przyczyniał się do realizacji Narodowego Planu Gospod ar czego, do pomnażania dobra i sił Polski Ludowej. Życzymy sobie wszyscy — i to jest generalną wytyczną polityki partii i rządu — aby rok 1965 był rokiem postępu na drodze utrwalania pokoju w świecie, aby rosła siła i jed ność wszystkicn państw socjalistycznych, aby skończyły się fiaskiem wszelkie zamierania rozprzestrzeniania bro ni jądrowej czy to w postaci Wielostronnych czy atlantyckich sił nuklearnych NATO, aby ustała nareszcie wut.al~ na, zbrojna interwencja impo rializmu w Wietnamie Połud niowym i innych krajach, aby wszystkie narody były wolne i według swojej woli budowały własne życie. Niech rok 1965 niesie pokój ludzkości. Życzę wszystkim pracującym os;ągania dobrych owoców w swej pracy i działalno ści zawodowej. Życzę młodzieży hartu i wy trwałości w nauce. Życzę wszystkim organizacjom partyjnym i członkom partii, aby jak najlepiej speł niali swoje obowiązki społeczne. Życzę Wam wszystkim zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności w nowym roku. Staropolskim zwyczajem, życzę wszystkim DOSIEGO ROKU! Tysiącami balów i zabaw witała Polska Nowy Rok Prezydent Johnson rzesyła życzenia noworoczne narodom radzieckim • NOWY JORK (PAP). Prezydent Johnson przekazał na ręce przewodniczącego lady Najwyższej ZSRR A Mikojana i premiera A. Kosygina ;yczenia noworoczne dla nich osobiście i dla narodów ra-Izieckich. Wyraził w nich nadzieję, że rok 1965 przyniesie lalsze postępy na drodze do rozbrojenia i kontroli broni ją-irowej, co uczyni świat bezpieczniejszy i szczęśliwszy dla wszystkich narodów. Naszym najpilniejszym zada em pozostaje umocnienie po-)ju światowego —« pisze pre-/dent Johnson — za co wiel-i odpowiedzialność ciąży na lądach amerykańskim i ra-zieckim. Szczególnie palącą prawą jest kontrola zbrojeń odrowych. Naród i rząd ame-ykański nie będą szczędziły /ysEłków, aby tego dopiąć, dam nadzieje ic w niedale- kiej przyszłości zdołamy osiągnąć konkretne porozumienia w tej dziedzinie. Prezydent Johnson stwierdził także, że Związek Radziecki i USA mogą i powinny dążyć w kierunku wstrzymania rozprzestrzeniania się broni jądrowej i wprowadzenia zakazu prób z tą bronią obowiązującego wszystkie państwa. © WARSZAWA Stolica żegnała stary rok na 300 balach i tysiącach i „prywatek". | Z górą 35 tys. par tańczyło na publicznych zabawach i ba lach. W wielu zakładach pracy, m. in. w Hucie „Warszawa" bawiono się do białego rana. Dużym powodzeniem wśród warszawiaków cieszyły się restauracje, kawiarnie i „pry watki". © GDAŃSK Tylko część marynarzy mia ła możność witać Nowy Rok wraz z rodzinami w kraju. Większość załóg pływających spędziła noc sylwestrową w obcych portach i na morskich szlakach. M. in. „Kraszewski" i „Moniuszko" w por- Sukces w pracy PKP ' © WARSZAWA (PAP) Przez sieć teletransmisyjną PKP, która — łącząc Ministerstwo Komunikacji ze wszystkimi dyrekcjami i waż niejszymi węzłami kolejowy mi kraju — służy do operatywnego kierowania pracą kolei w ostatnm dniu starego roku popłynęły w teren inne niż na co dzień słowa. Minister komunikacji — mgr inż. Piotr Lewiński złożył wszystkim kolejarzom i pracownikom transportu podziękowanie za wykonanie z nad wyżką tegorocznych zadań przewozowych oraz produkcyjnych i inwestycyjnych. Ostatni dzień 1964 roku zapisał się wielkim osiągnięciem w historii polsk:ego ko lejnictwa. Po raz pierwszy w ciągu doby załadowano po nad 50 tys. wagonów. W ciągu całego roku kolejarze prze wieźli 319 min ton towarów, przekraczając zadania planowe o 8,5 min ton. Minister złożył również wszystkim pracownikom resortu komunikacji najlepsze Życzenia nowaroessna. tach chińskich, „Szopen" na Oceanie Indyjskim, „Strug" na Bałtyku. W Zatoce Perskiej panują upały — przy temperaturze plus 40 stopni witały Nowy Rok załogi „Mic kiewicza" i wBema". Natomiast flotylla rybacka przedsiębiorstwa ,,,Dalmor" witała go na północnym Atlantyku, przy mroźnych wiatrach wie jących od Labradoru. ® KATOWICE Przyjemnie, w wesołym na s-troju witali Nowy Rok miesz kańcy Górnego Śląska i Zagłębia. He sal tanecznych, tyle odbyło się tu zabaw sylwe strowych. Kilka tysięcy górników, hutników i pracowników różnych zakładów przemysłowych Śląska i Zagłębia spędziło noc sylwestrową w górach Beskidu Śląskiego. Wiele zabaw odbyło się w schroniskach PTTK — w U-stroniu, Szczyrku, Wiśle. $ KRAKÓW Przy dźwiękach hejnału z Wieży Mariackiej, odegranego przez strażaka Wojciecha Chwałę, witano w grodzie podwawelskim nowy 1965 rok. Odbyło się tu ponad 300 balów i zabaw. Nad ranem na ulicach śródmieścia panował ruch niczym w czasie niedziel nej promenady w samo połud nie. 9 OLSZTYN Wielbiciele krajobrazów i mazurskich zakątków, witali Nowy Rok w ośrodkach Przed siębiorstwa Turystycznego Warszawa —• Olsztyn. W Starych Jabłonkach, Giżycku, Szczytnie i Fromborku — już na kilka dni wcześ niej wszystkie miejsca były zarezerwowane. Łącznie w ośrodkach PTWO bawiło się na zabawach sylwestrowych około 800 turystów. Nagła odwilż i rzęsisty deszcz przekreśliły, niestety, nadzieje na kuligi po puszczańskich trasach. VI ROCZNICA ZWYCIĘSTWA REWOLUCJI KUBAŃSKIEJ Depesza Polski w towarzysz dr fidel castro pierwszy sekretarz kierownictwa krajowego zjednoczonej partii rewolucji socjalistycznej i premier rządu rewolucyjnego republiki kuby towarzysz dr oswaldo dorticos torrado prezydent republiki kuby HAWANA DNIU święta narodowe go, szóstej rocznicy zwy cięstwa Reux>lucji Kubańskiej, w imieniu Komitetu Ceiitralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Rady Państwa i rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludo wej oraz całego narodu pol skiego, przesyłamy najserdeczniejsze pozdrowienia dla kierownictica Zjednoczo nej Partii Rewolucji Socja listycznej i rządu rewolucyjnego Republiki Kuby o-raz bratniego narodu kubańskiego. Naród polski, w pełni solidaryzując się z walką narodu kubańskiego o umoc nienie zdobyczy rewolucji i obronę swych suwerennych praw, z głębokim uznaniem wita jego osiągnię da w budownictwie socjalistycznym i jego konstruk tyume wysiłki na drodze do utrioalenia pokoju świato ivego. Przyjmijcie Drodzy TotPa rzysze, gorące życzenia pomyślności osobistej oraz no wyćh sukcesów i rozkwitu Socjalistycznej Republiki Kuby. władysław gomułka i sekretarz komitetu centralnego polskiej zjednoczonej partii robotniczej edward ochab przewodniczący rady państwa polskiej rzeczypospolitej ludowej jozef cyrankiewicz prezes rady minłstrow polskiej rzeczypospolitej ludowej Doniosłe decyzje RADY BEZPIECZEŃSTWA w sprawie sytuacji .w Kongu Rada Bezpieczeństwa, po trzech tygodniach dyskusji, zatwierdziła dziesięciu głosami przy jednym wstrzymującym się (Francja) wspólny projekt rezolucji Wybrzeża Kości Słoniowej i Maroka w sprawie sytuacji w Kongu. Projekt został zaaprobowany dopiero wówczas, kiedy jego autorzy zgodzili się na włączenie poprawki 18 państw afrykańskich, na których żądanie Rada zebrała się. aby rozpatrzyć sytuację, w Kongu. Rada Bezpieczeństwa zaleciła wszystkim państwom wstrzymanie się od ingerencji lub zaprzestanie ingerencji do wewnętrznych spraw Konga, uważając, że zgodnie z rezolucją Organizacji Jedności Afrykańskiej z dnia 10 września 1964 roku najemnicy powinni zostać natychmiast wycofani z Konga. Rada Bezpieczeństwa zwróciła się z prośbą do Organizacji Jedności Afrykańskiej, aby kontynuowała swoje wysiłki mające na celu doprowadzenie do pojednania w Kongu. W punkcie włączonym spe-jcjalnle na żądanie 18 si?aństw afrykańskich. Rada Bezpieczeństwa prosi Organiza cję Jedności Afrykańskiej, aby zgodnie z artykułem 54. Karty Narodów Zjednoczonych informowała ją o wszelkich poczynaniach podjętych w oparciu o uchwaloną rezolucję. Autorzy projektu rezolucji — delegaci Wybrzeża Kości Sio niowej i Maroka zgodzili się na zmianę projektu rezolucji, tak więc poprawka opracowana przez 18 krajów afrykańskich została w pełni uwzględniona. Z projektu usunięte zo stały słowa głoszące, iż sekretarz generalny ONZ jest powo łany do czuwania nad realizacją tej rezolucji, 0 progu wszechświata • MOSKWA (PAP) Lot na sąsiednie planety — Wenus i Marsa — nie mówiąc już o Księżyciu będzie najprawdopodobniej możliwy w najbliższym 10-leciu. Oczywiście pierwszymi zwiadowcami będą automaty, i tylko po wytyczonych przez nie trasach polecą ludzie — pisze lotnik-kosmonauta ZSRR, Bo rys Jegorow w noworocznym numerze „Krasnoj Zwiezdy". Można oczekiwać — zaznacza on w artykule pt. „Na progu wszechświata" — że zo sianą rozwiązane problemy spotkań i styku statków na orbitach, że zostaną zainstalo wane stale działające stacje orbitalne. Po uruchomieniu w przestrzeni kosmicznej laboratoriów, ludzie zrobią następny ważny krok — stworzą mikroplanety. Borys Jegorow pisze następnie, że odległe i długie rejsy będą pro wadzić przez takie kosmiczne przystanie. Będzie tam można uzupełnić ekwipunek 1 zapasy bądź uzyskać pomoc. Będą tam żyć i pracować zespoły dyżurnych pracowników naukowych najrozmaitszych specjalności. Lotnik-kosmonauta wyraża pogląd, że zostaną zrealizowa ne możliwości wykorzystania Kosmosu najpierw dla pocz-tcwo-towarowych, a następnie i pasażerskich przewozów. Pozwoli to w bardzo krótkim czasie przewozić ludzi i towary do najodleglejszych ^aJęątić® aąszeij piane- ■Nr 2 (38259 KOSZALIŃSKI* imiiiiiwiimimu-— ,i mi 11......mmmmmammmmmmmammmmaammm str. 3 lasu, rozumie go, WĄW^W£f,y Pomif&Lnatfo1965 roku Przemówienie noworoczne przewodniczącego Rady Państwa Edwarda Ochaba (Dokończenie ze str. 1) i niemal wszystkie inne oddziały klasy robotniczej. Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że wysokie przekroczenie zadań produkcyjnych osiągnięto w pierwszym rzędzie dzięki znacznemu wzrostowi wydajności pra cy. Robotnikom, technikom, inżynierom i wszystkim pracow nikom socjalistycznego przemysłu, budownictwa, transportu, handlu, łączności i spół dzielczości — ślemy dziś słowa uznania i wdzięczności za ich rzetelny i owocny wysiłek w pracy dla Polski Ludowej. Na serdeczne słowa uznania zasłużyła również ^ wielo*" ilio nowa rzesza chł^P^W robotników rolnych, agronomów, weterynarzy, zootechników, meiiora-itów, mechanizatorów i wszystkich pracowników na sze^o rolnictwa, którzy, pomi r»o na ogół jiie sprzyjających warunków atmosferycznych, osiągnęli dalszy wzrost globalnej produkcji rolnej, a w produkcji głównych roślin o-kopowych osiągnęli nowe re kordy, zwiększając zbiory ziemniaków do 48 min ton, zaś buraków cukrowych do ponad 12,5 min ton. Słowa głębokiego uznania kierujemy pod adresem setek tysięcy nauczycieli, którzy szkolą i wychowują miliony dziewcząt i chłopców do przy szłej pracy i służby dla Polski. Naród budujący socjalizm potrzebuje coraz więcei wysoko kwalifikowanych kadr, które potrafią w pełni opanować nowoczesną technikę i zapewnić systematyczny wzrost wydajności pracy, bez którego nie może być trwałe go wzrostu stopy życiowej. W nadchodzącym 1965 roku nie będziemy szczędzili wysił ku, aby nadal pomyślnie rozwijała się nasza gospodarka narodowa, aby konsekwentnie wcielać w życie wskazania IV Zjazdu PZPR, w pełni wy korzystać cenne inicjatywy i wnioski zgłaszane przez wiele tysięcy ludzi pracy miast i wsi w związku z IV Zjazdem partii oraz w związku z IV Kongresem ZSL. W pracy nad realizacją uchwalonego przez Sejm Narodowego Planu Gospodarcze go na rok 1965 oraz w dalszym konkretyzowaniu planów rozwoju naszego kraju w latach następnych doniosłe znaczenie będzie miała twórcza współpraca naszych naukowców z kierownictwami wszystkich resortów nad najlepszymi rozwiązaniami trudnych problemów rozwoju naszej gospodarki i kultury. Myśląc o zadaniach, które wypadnie nam realizować w nadchodzącym roku, o trudnościach, które trzeba będzie wytrwale i konsekwentnie przezwyciężać, o wysiłkach milionów ludzi pracy, którzy w mieście i na wsi swym trudem i ofiarnością będą budo wać coraz piękniejszy i sło-neczniejszy nasz wspólny dom — Polską Rzeczpospolitą Ludową, pragnę w imieniu Rady Państwa, rządu i Ogól- nopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu złożyć Wam, gospodarzom Ziemi Polskiej — robotnikom, chłopom i wszystkim grupom inteligencji — najlepsze życzenia dobrego zdrowia i dalszych sukcesów w pracy dla ojczyzny. W dniu dzisiejszym miliony Polaków i Polek w kraju i w ośrodkach polonijnych spotkają się w gronie rodziny i przyjaciół, aby z wiarą w. przyszłość witać Nowy Rok, składając sobie wzajemnie najlepsze życzenia wszelkiej pomyślności. Nie zapomnimy w tych pogodnych godzinach o tysiącach naszych braci i sióstr, zo bowiązanych do wytrwania na swych posterunkach robo czych w przedsiębiorstwach 0 pracy ciągłej, w elektrowniach, hutach, kopalniach, o kolejarzach i marynarzach, o milicjantach i żołnierzach strzegących naszego spokoju 1 bezpieczeństwa. Ślemy im wszystkim braterski uścisk dłoni i serdeczne pozdrowienia. Naród nasz wkracza w Nowy Rok z wielkim dorobkiem ostatniego 20-lecia i z głęboką wiarą, że pomnożymy ten dorobek swą pracą w warunkach pokoju, który trwa i trwać będzie, dzięki sile i zdecydowanej woli całej potężnej wspólnoty krajów socjalistycznych. Życzę Wam — Drodzy Rodacy, by nadchodzący Nowy Kok przyniósł Wam wiele o-sobistego szczęśc'a i radości, aby był rokiem dalszego rozkwitu naszej ojczyzny — Pol ski Ludowej. Leśny spacer To już dwadzieścia lat... Prawie codziennie kilka kilometrów, wśród lasu, wśród dobrze znajomych miejsc. Pożegnanie z córką (będzie czekała niemal cały dzień), przy nodze wierny pies, na ramieniu broń myśliwska. Spokój, szumi las. Zimą — nakryty śniegiem, latem roz igrany słońcem i ptasim śuńergotem. Pięknie jest. A-le to nie spacer dla przyjemności. To tylko sceneria każe przypuszczać, że czas i miejsce spaceru wybrane są idealnie. Leśniczy F WITKIEWICZ — od dwudziestu lat leśniczy to Kłosie pod Koszalinem, kró tko po przyjeździe sadził młode drzewka, sadzonki. Tamte — daumo go przerosły, a on liczy ścięte drze toa i sadzi nowe. Przynosi pokarm zwierzynie, słucha zźbignie w a1ichta DO TAK CHCIELIŚMY Dokończenie z 1 strony się mówić. Szczecinek zazdroś nie patrzył na stolicę województwa. Mają osiedle Władysława IV. Jeszcze im mało. Zaczynają budowę śródmieścia. Tam, gdzie stały plansze z fotografiami przodowników — wykopy, albo fundamenty, albo całe segmenty murów. Kołobrzeg też zazdrościł. Ktoś wspomina o mikroklimacie. Ktoś odkrywa solankę ciekną cą rynsztokami. Ktoś krzyczy: zioto na bruku, tylko je podn;eść! A na skwerach kosi się bujna trawę. Wyrosła pięk nie na miejscu dawnych miesz kalnych dzielnic. Będzie czym karmić kozy i krowy. Dzwonią po ulicach słupskie tramwaje. Jeden z elementów wielkomiejskości. Od huku starych drynd rysują się mury bramy — muzeum. Na zakręcie ulicy Arciszewskiego ledwo, że ledwo obraca ją się żeliwne kola. Gdyby wszystkie wozy jednocześnie ruszyły z końcowych przystanków — nastąpiłoby zwarcie w sieci. Więc dzwonią tramwaje. od gruzów starówki nie powraca echo. Ginie wśród po krzyw i łopianów. Święto w Koszalinie: powstaje przedsiębiorstwo budów lane. Sw;ęto w rodzinach: przeprowadzaia się do nowych mieszkań. Najpierw trzeba zbudować Koszalin. Potem rrzyjdzie kolej na ińne miasta. Nie. Wcześniej niż wojewódzki^ miasto odżyje Kołobrzeg. Ktoś mówił o kołobrze skim złocie, o uroku morza i piasku na plaży. Zbudujemy Kołobrzetr Diękni°is7v niż kie dykoW-ek! Budowaliśmy wszystko piękniejsze. n;ż k:e-dvkolw;~k. Częstochowę War szawę, Szczecin, białostockie Fastv. Tylko nas brakowało dotąd w tym wykaz;e oiek-n;ei*7ych. Więc jesteśmy. Hura! Od krzyku nie wzniosły s'e żadne mury. Nie sztuka wziąć miliardy złotych. Sztuka je zużytkować. A myśmy jeszcze n:e umieli. Wytykano nam mi lichy uton:one w pomeliora-cyjnym błocie. Nie raz. nie dwa. nie cztery. Wytykano kołobrzeski podarunek, który tak długo ro^ostawał zamkniętym pakietem, jak długo nie znaleźli sie ludzie umiejący z nim zrobić co należy. Jeszcze przyjeżdżali ludzie skompromitowani w innych rejonach Polski. Jeszcze tu, u nas ,.na dzikim zachodzie" szukali drogi wyjścia. Jeszcze mogli ją znaleźć, żyć pozornie normalnym życiem, choć przeszłości nie można sobie odciąć jak paznokcia. Jeszcze fachowcy mówili ..zsyłka" na dźwięk słowa: Koszalińskie. Kelnerzy „Metra" biegali wokół stolików. Przy stolikach ludzie, którzy mieli zadecydować: będzie tu fabryka czy nie? „Macie 95 procent szans" — mówili. Mamy nadzieję na więcej fabryk niż tylko ta — odpowiadaliśmy. Tygodnie niecierpliwego oczekiwania. Jeden telefon, jeden telegram, jedna decyzja... „Fabryka powstanie w Olsztynie". Szybowce mogły bezpiecznie lądować i startować. Lot nisku nie groziła inwazja budowlanych. Woda Słupi prze sądziła o produkcji syntetycz nego kauczuku. A tymczasem na ulice wjechały autobusy. Na starówce kopano fundamenty pod kino. P-zy okazji odkrvto słowiań ski fragment osady. Trzy fabryki w r?agu jednego tygodnia! Gdyby tak dzip^ięć. pieć lat temu... Ależ byłoby święto! Chodz.i^byśmy dumni, wzruszani, wbrew ^ o-czywistym faktom zapewniali wszystkich, że staliśmy się ..■Drzernysłowo-rolnic.y". Trzy fabryki — każ^a nowoczesna, potrzebna, każda ze swoi a historią. wsoomn:eniami ..trudnego dzieciństwa i współżycia z kooperantami, dostawcami. I było święto. W Polanowie, Gronowie. Kaliszu Pomorskim. Lokalne, zakrojone na skromna miarę. Bo to znak czasu. Mniej świąt — więcej pracy. Bośmy się dorobili, a wszystko co jest konsekwencja dorobku wydaje się naturalne, zwykłe. I te tysiące ton zboża z pegeerów. I ci dyrektorzy, którzy przestali „gnoić" i uciekać. I te sadzeniaki, bardziej chwalone w Poznańskiem i za granicą niż u nas. I tysięczny statek w Kołobrzegu. Jest port — więc dlaczego ma nie być tysięcznego statku? I mia steckie ubrania dla modni-siów. Po to jest fabryka, żeby ie robiła. I kawa w wiejskich klubach. I telewizja. I literackie nagrody. Nagle jakby to co stanowiło polerowaną na okolicznościową akademię rzeczywistość, stało się tak zwykłe i powszednie. że trzeba było na serio zaczgć marzyć, aby coś o-ko 1 i czno śc i oweto, n iespa r c ia-łego powiedzieć. Spokojnie, bez huku objawia się nowe. Stukamy w nie palcem, drapiemy paznok ciem. Ej, a może politura odleci? REKORDY W SZ< Ncfw*ększy O SZCZECIN (PAP) 11 milionami ton przeładun ków zakończyli szczecińscy portowcy rok 1964. Był to dla sc.czecińsk ch portowców rok rekordowy, li m 1 < nów ton przeładunków uzyskano tu po raa pierwszy, co stawia Szcze cin na p'erwszym miejscu wśród portów bałtyckich. Port szczeciński odwiedziło w ciągu 1964 roku ok. 6 tys. statków. Przy nabrzeżach por towych dziennie przebywało od 30 do 40 jednostek wy łado wujących lub przyjmujących towary. Wzrosła również poważnie rola szczecińskiego portu w przeładunkach tranzytowych. W szczecińskim porcie zre-al zowano w minionym 1964 roku wiele inwestycji: powsta ły tu nowe nabrzeża, zbudowano dalsze partie magazynów, place składowe itp. Dzię ki temu „największy na Bałtyku wystartował w nowym PORCIE na Bałtyku roku do jeszcze większych zadań wyznaczonych mu przez żeglugę i handel zagraniczny. Noworoczne spotkanie w Prei. W$N 31 grudnia ub. reku odbyło się w sali konferencyjnej Pre zydium WRN noworoczne spot kanie z aktywistami województwa. Wzięli w nim u-dział: I sekretarz Kw PZPR tow. A. KirJigowski, prezes WK ZSL ob. Z. Strzenrecki, przewodniczący WK SD ob. A. Czarnecki. Przewodniczący Prez. WRN inż. Z. Tomal i tow. Kuligowski przekazali aktywistom i działaczom wo jewództwa, życzenia noworocz na. Ł P. Odlatuje, gdy licha i jeśli zakrywa pustkę. I już kłopot. Jak zagranicznemu gościowi pokazać wszyst ^o co można nokazać. Od Ko łobrzegu po Złotów. Jak mu wytłumaczyć', żeby zrozumiał, że t1' n'e było n;c. tylko gruzy. Z-' tu ni® bvło ludzi, a są", mądrzy, ciekawi, cnni, potrzebni, zapobiegliwi. Jest w każdej cząstce woje wództwa cząstka każdego z nas. Jubileusze zobowiązują do wspomnień. Historii i legendy. 20, 10 czy 5 lat — czy to jednak w końcu ważne jak długo tu j°stem? Jestem, bo tak chciałem. Bo marzyła mi się kariera daleko od wielkich pieców i majestatycznych pom ników przeszłości. Bo myśmy to, co jest na tej ziemi, budowali na optymizmie, wyrzeczeniach. budowali źle. tak robie, albo zupełnie dobrze. Bo myśmy się uczyli jak z prawie niczego stworzyć coś, co jest w stanie być świadec twem naszych możliwości. Myśmy stworzyli samych siebie. Na podobieństwo marzeń sprzed iluś tam lat, Str. 4 '„GŁOS KOSZALIŃSKI" Nr JUCS828)' FABRYKA akordeonów w Bydgoszczy produkuje nowy instrument muzyczny, elektro nowy, nazwany „Sonatiną". Konstruktorami jego są: Wiesław Bruliński, Stanisław Kwiecień, Roland Ste fanowiez i Henryk Mroczko wfki. „Sonatina" składa się z pudła z klawiaturą, wzma cniacza i głośnika, ma 16 registrów. Przez odpowiednie manipulacje klawiszami i registrami uzyskuje się tony do złudzenia przypomi nające brzmienie oboju, fle tu, klarnetu, trąbki, fagotu, tuby, gitary, kontrabasu. Szczególnie ciekawe efekty uzyskuje się przez połączenie elektronowej „Sona-tiny" z dwoma gitarami e-lektrycznymi i perkusją. Trzy — cztery osoby mogą wówczas „zastąpić" dużą orkiestrę. Na zdjęciu: d-waj wspje podstawowe zadanie: dotarcie do widza, kształtowanie jego gustów. Zadanie to spełniały z powodzeniem. Wymienić należy koncerty małych zespołów orkiestry symfonicznej w „głębokim terenie", ądobywa nie przez teatr nowych widzów poprzez -przedstawienia dla widzów wiejskich. Również i powiatowe domy kultury uczyniły krok ku stabilizacji, nie odczuwaliśmy szłym roku również kilka w tym roku tak szeroko płyn- ważnych imprez, jak na p?zy- ności kadr, a nasz stan posia- kład krajowy festiwal teatrów dania zwiększyliśmy o Powia poezji. tovjy Dom Kultury w Wałczu. Dobiega końca również od- Dyrektor Koszalińskiej Or- budowa zamku książąt po- klestry Symfonicznej, AN- morskich w Słupsku. Jak wia DRZEJ CWOJDZIŃSKI. domo, będzie to siedziba mu- Szczerze powiem, że przy- zeum okręgowego. W roku chodząc do Koszalina w 1964 1964 odbył się w Koszalinie roku byłem trochę przerażo- krajowy zjazd Polskiego To- ny sytuacją, w jakiej znajdo- warzystwa Archeologicznego roała się orkiestra. Teraz jed- — jako dowód uznania dla nak jestem zadowolony# Wszy rzetelnego wysiłku koszaliń- stko mi odpouńada —' i kli- skich archeologów. Odbył się mat, i ludzie. tak,że II Plener w Osiekach. w 1965 roku gościć będzie I w tym roku impreza ta zda- my u siebie kilku intere.sują- ła egzamin. W ubiegłym roku powstało Koszalińskie cuch solistów. Jvż w styczniu przyjeżdża Halina Czer- Społeczno-Kulturalne, według naszych życzeń, zamiarów i Towarzystwo ny-Stefańska. Usłyszymy też m. in. Reginę Smendziankę i belgijski kwartet kam.eralny przewid]yvxiń — platforma, na Fritza Hoyois. Dyrygować bę- jakiej rozwijać się będzie dą u nas Grzegorz Sutt, Ste- ruch społeczny, Choć nie je- fan Rachoń f M. Tunicka. Wij* stesmy jeszcze w pełni zado- stąpi CapeiH Bygostiensis pro woleni z działalności KTSK, Musica Antiąua. Praaniemy prace Towarzystwa,, jeśli cho- wykonać to tym roku IX sym- dzi o badania naukowe i wy- fonię Beethovena i — cq bę- dzie niemniej ambitnym zamierzeniem — X symfonię Szostakowicza. W roku 1965 nasza orkiestra wystąpi na festiwalu w Ciechocinku. Wyliczam trochę chaotycznie, a lista zamierzeń wcale się nie kończy: koncerty rozrywkowe, kon,certy małych zespołów instrumentalnych w państwowych gospodarstwach rolnych, kameralne czwarci, audycje szkolne, których w 1965 roku będzie o jedną czwartą więcej, niż w roku ubiegłym. Rok bieżący bidzie rokiem przygotowania do prze kształcenia naszej orkiestry w Filharmonię Koszalińską. Jest to piękna perspektywa. Dyrektor Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, LECH KO MARNI CKI. Ten rok zamyka się dla nas pomyślnie pod względem artystycznym i — finansowym. A rok 1965? Mamy zamiar brać udział we wszystkich kra jowych festiwalach teatralnych, w lutym, na zasadzie wymiany wyjeżdżamy na występy do Olsztyna. Jako najbliższą premierę zamierzamy wystawić ,£kandal w Tlell-bergu" Jerzego Broszkiewicza. To pierwsza sztuka tego znakomitego dramaturga na naszej scenie — trzeba wypełniać luki we współczesnej dra~ maturgii dotąd prezentowanej na scenie BTD. Drugą pre mierą będzie wieczór dwóch staropolskich komedii nFircyk w zalotach" Zabłockiego i trąci" Bielawskiego. Przygo-towujemy tę premierę z okazji 200-lecia Teatru Narodowego to Warszawie pierwszego stałego teatru polskiego. W roku 1965 nadal będziemy utrzymywać kontakt z naszą publicznością: kontynuować akcję „wieś bliżej teatru", realizować umowę z państwowymi gospodarstwami rolnymi. Pragniemy także nawiązać bliższy kontakt z zakładami pracy w Koszalinie. ALMANZORZY z SIANOWA STEFANIA ZAJKOWSKA Zanim dobrniesz na kraniec miasteczka, do domu kultury, przewieje cię wiatr, dmuchający na przestrzał przez Sianów. Daleko do tego domu: idziesz, idziesz, cisza na ulicach, pusto, w oknach skąpe światła. Ciemno, zimno, i ten wiatr, a wysoko Gwiazda Polarna, mroźna kon stelacja. Pogoda taka, że psa by nie wygonił... Radost w „Ślubach panieńskich" odpofwiada w tym miejscu-. „a ciebie wygonił przecie..." Sporo jest i takich, którzy przyszli w ten wieczór do do mu kultury. Cisną się bliżej kaloryferów, otulają szczelniej w kurtki i płaszcze z postawionymi kołnierzami. Przychodzą tu rozmaici: dzieci małe i duże, młodzież — stałe grono bywalców. Zdarzają się i pijacy, uzbrojeni w noże chuligani. Są tu też ludzie spokojni, grzeczni, nor malni. Ot, mozaika. Snują się po korytarzu, okupu ą kawia renkę, w przejściowej sali grają w brydża, otoczeni wia nuszk em cierpliwych i hałaśliwych kibiców. A choć tak ludno — jakoś tu przygnębiająco. To nie jesi ten jasny, wymuskany dom kultury z reporterskich snów. Zwyczajny, najzwyklejszy, w małym miasteczku Sianów. Siedziba słynnego na całą Polskę (i poza jej granicami) zespołu teatralnego i ognisko sporów, nieporozumień, konfliktów. Unika domu kultury gar-steczka sianowskiej inteligen cji: dwudziestu pięciu nauczycieli, „kadra kierownicza" z sianowskich fabryk. Nauczyciele nie zajrzą tu na wet po to, aby zobaczyć, czy ich wychowankowie nie prze kraczają szkolnego regulaminu. A matki zabraniają młodym dziewczętom uczęszczać na próby zespołów artystycznych w domu kultury, bo tam się demoralizują, papierosy palą, na kolana chłopcom siadają. A co z dumą Sianowa, z jego sławą, z zespołem teatralnym? Ambicje ambicjami, a nam się to n'e podoba, mówią w Sianowie. Za trudne. W zespole teatralnym ile osób ma zajęcie? Dwadzieścia, dwadzieścia pięć. A na przykład ponad trzysta synowskiej młodzieży uczy się w szkołach średnich. 950 uczniów mają szkoły podstawowe. Trzeba się nimi zająć, ogarnąć, wdrożyć do kultury. A oni próbują po kilka miesięcy, raz dadzą występ i to wszystko. I jeszcze o-siemdzie siąt procent widzów tego nie zrozumie. Jakby tak coś lekkiego... Zespół zalicza się do najlepszych. Wyróżnienia, na gro „Coraz bardziej oddalamy się od czasów II wojny światowej, coraz mniej będzie w Polsce ludzi, którzy byli aktywnymi żołnierzami oporu i bohaterami cierpień na rozległym tle ludobójczej rzezi rozpętanej przez niemiecki hitleryzm, licz ba świadków tych krwawych wydarzeń także się szybko zmniejsza, już niedługo przewa żą roczniki nie pamiętające niczego *z tamtych czasów...". Te słowa Władysława Machcjka zaczerpnięte ze „Wstępu" tomu „Dynamit" opowiadającego o dziejach ruchu oporu w Polsce południowej (Wyd. Lit.) uzasadniają najpełniej potr:zfebę publikacji pamiętników, wspomnień o tych czasach. Wymieniony tom przygotowano przy współudziale Komisji Historycznej Zarządu Okręgu ZBoWiD w Krakowie. Obejmu je on 16 wspomnień oraz notki biograficzne autorów, indeks nazwisk i pseudonimów. Również o dziejach ruchu oporu, głównie na Lubelszczy-źnie, opowiada Edward Gron-ozewski, dowódca szturmowego oddziału partyzanckiego GL. W swej książce „Wspomnienia Przepiórki" (Wyd. Lub.) ukazuje warunki powstawania ru chu partyzanckiego, działalność PPR, współpracy z partyzantką radziecką, mi Lubelszczyzny a przede wszystkim sposoby prowadzenia akcji dywersyjnej i walk partyzanckich. Alojzy Sroga w swej kolejnej książce „13 wujkowych o-powieści o żołnierskim ekwipunku" (LSW) w gawędziarski sposób przypomina niezliczone drobniutkie epizody z frontowych dni, jakie autor przeżył na szlaku od Lublina poprzez Wał Pomorski i Kołobrzeg do Berlina. leńcza narodu wietnamskiego 1945—1954" (Wyd. MON) Vo Nguen Giap — członek Biura Politycznego Wietnamskiej Partii Pracujących, wicepremier i minister obrony narodowej, naczelny dowódca Wietnamskiej Armii Ludowej pisze o: historii wojny wyzwoleńczej narodu wietnamskiego, działalności armii i jej strategii oraz doświadczeniach Wietnamskiej Partii Pracujących w walce amtyiko- Otae im® Do tego samego kręgu tematycznego zaliczyć trzeba II tom ..Historii Wielkiej Wojny Narodowej Związku Radzieckiego 1941—1945", który u-kazał się nakładem Wyd. MON. Tom. uzupełniony kompletem map, omawia wydarzenia od napaści Niemiec hitlerowskich na ZSRR do listo, pada 1942 r., w którym rozpoczęło się decydujące przeciwnatarcie w bitwie nad Woł gą. Z tanyich wydawnictw literatury politycznej warto pole-cJó trzy ksiąifki: w pierwszej, noszącqj tytuł „Wojna wyzwo lordalnej i anty imperialistycznej. Druga książka — to kolejny tom „Pism" Adama Próchnika zatytułowany: „Francja i Polska w latach 1789—1794" (KiW, wyboru dokonał Krzysztof Dunin-Wąsowicz) Zawiera ona szk;ce i rozprawy o ludziach i ideach Wielkiej Rewolucji Francuskiej oraz po1 sklei insurekcji 1794 r. Ostatnią pozycją z nowości literatury politycznej jest encyklopedyczne wydawnictwo „Świat w przekroju 1964 r" („Wiedza Powszechna"). W tym kolejnym piątym roczni- ku zawierającym informacje 0 wydarzeniach, jakie zdarzyły się w 1963 r., wprowadzono do układu poszczególnych części pewne innowacje jak njp.: w części I: „Kraje świata" odrębne hasło poświęcone 20-leciu PRL: Z beletrystyki warto polecić ■wydaną przez Wyd. Lit, nową powieść WŁADYSŁAWA MACHEJ-KA „SPISKOWCY", opowiadającą historię romansu ikomunisty i córki mecenasa, rozgrywającą się w małym miasteczku w okresie międzywojennym. Na tle romansowe, go wątku, który jest tylko pretekstem, autor ukazuje 'Sto-tę konfliktów polityczno - społecznych tamtego okresu. Z dziejami Kaszubów — nadmorskiego ludu, szorstkiego i twardego na pozór, lecz kryjącego w sercu umiłowanie wolności 1 ojczyznv. zapoznaje nas AUGUSTYN NECEL w swych dwóch o-statn'o wydanych powieściach: ..KB WAWY SZTORM" i „ZŁOTE KLUCZE". Akcja pierwszej zaczyna s!ę w momencie wyładowania Szwedów na kaszubskim brzegu podczas ■jyojny t.rzydziesto-łetn:e1, natomiast w ..Złotych kluczach" autor opowiada o dziełach swych bohaterów w czasach szwedzkiego . oofC"»u" za pano-wn'a J?nn Ka7.'m;erza. Ze wzmwień no'ecamv V wvda-rie oow:eści LIONA FET.TCHT-WAW^': ..Goya" (PiW. przek\ Jacek ErlłhUn*,, Janusz Grabowski) oraz TT wydanie ,,NIEZWYKŁYCH PODROŻY" GLEBA GO-ŁUBTEWA (.,Iskrv", przełat Marta Okołów-Podhorslfca^, X. K. dy, pierwsze miejsca na festiwalach krajowych. Nam nie chodzi o uznanie, mówią członkowie tego sławnego ze społu, my nie dla laurów pra cujemy a dla siebie, dla swoich. Występowaliśmy przed róż ną publicznością. W Łodzi, w Białymstoku. Pewn e, to też nam się podobało, tamte o-klaski, tamte pochwały. Ale najbardziej c'«szy nas występ u siebie, w Sianowie. Ile to jednak rozgoryczenia, kiedy po dziesięciu minutach nasze-sn występu pierwsze rzędy zaproszonych gości pustoszeją — nie dotrwali nawet do przerwy. A jak pojedziemy na wioskę, do Wiercw.ewa na przykład, to przyjmują nas tam z nieopisaną serdecznością. Mówią w Sianowie: za trudne rzeczy dajecie. Broniewski —• to za trudne? Zespół teatralny istnieje w Sianowie od 1946 roku. Teraz ma aż trzy sekcje: „normalny" teatr amatorski z psłno-spektaklowymi sztukami, teatr poezji i zespół recytatorski. Sypią się wyliczenia ważniejszych pozycji repertuaru. „Mariana Pineda" Lorki, „Tu roh" Żeromskiego, „Moralność pani Dulskiej" Zapolskiej, „Balladyna" i „Lilia Weneda" Słowackiego, „Skąpany świat" Orkana, „Dziur-dziowie" Orzeszkowej. Chata za wsią", we własnej adaptacji. Repertuar jakich tysiące w tysiącach amatorskich zespołów artystycznych w Polsce. Pewnie, grali i Szabłowską, i Lachowicza, ale teraz wolą o tym nie wspo minąć. Teraz występują z „Wyzwoleniom" Wyspiańskie go, „Misterium buffo" Majakowskiego, przygotowują „Śmierć na gruszy" Wandur-skiego, „L'sty" Izaaka Babla, a na przykład na akademię październikową — „Listy i pamiętniki" Dzierżyńskiego, nie kilkanaście oklepanych wierszy „ku czci". Pani Janina Łagodzi czowa, reżyserka zespołu, opisuje do kładnie jak to wyglądało. Dwoje recytatorów przy stolikach, czytają teksty, światło reflektora raz na jedną twarz, raz na drugą, na sce-nie tylko pęk gałązek ostro-krzewu i jedna plama czerwieni. Zespół sianowski przy wiązuje wagę nie tylko do re pertuaru, ale i do kształtu scenicznego swoich ambitnych spektakli. Do oszczędności i surowości do prostoty i podkreślania* skąpymi elementami wagi słowa. A że to słowo wycyzelowane, stąd uznanie i sensacyjne werdykty na krajowych festiwalach. Sensacyjne przede wszystkim dla samych sianowian, bo tu, na miejscu, zespół jest lekceważony. Phi, co oni mają do po kazania! Trochę w tym klasycznej sytuacji proroka we własnym kraju, ale jest poza tym coś jeszcze: nieuleganie guisrtom swej publiczności, bezkompromisowe kształtowanie tych gustów, egzystencja obok zainteresowania śro dowiska. W doborze repertuaru zaznacza się trochę festiwalowej arytmetyki: z „Wyzwolę niem" zrobimy większą furorę, niż z jakąś obyczajową jednoaktówką. Dla zespołu taka nagroda to splendor, dla domu kultury — wzbogacenie. Mamy magnetofon, radio, powiększa się biblioteka, za pieniądze z nagród można kup'ć materiały na kosfumy i dekoracje. Tego bez nagród i za dziesięć lat byśmy nie zdobyli, licząc tylko na hojność władz. Brakuje żarówek, nie ni a za co oddać telewizora do naprawy, jak tu myśleć o kupowaniu drogieso, choć potrzebnego sprzętu. A oni, proszę, sami go sobie zdobyli. Z wyjazdów na krajowe forum przywożą jeszcze wspo mnienia rozmów o tym jak to dobrze jest tam, gdzie nas nie ma, iak tam troszczą się i pomagają, gdy zespół ma wyniki, choćfez malutkie, o tak poważnych jak ich sukcesy nie wspominając. A tu czują się osamotnieni i mają o to wiele pretensji. Tysiące kilometrów stąd, w Moskwie, żyje człowiek, który entuzjazmuje się sianowskim zespołem, jego osiągnięciami, jego pracą. Radziecki pisarz, Siergiej Baruzdin, który odwie dził Sianów wiosną tego roku. Obejrzał spektakl „Misterium buffo" („Misterium buffo", pomyślcie, mało który teatr ma odwagę porwać się na taką inscenizację a oni — mołodcy!). Rozmawiał z członkami zespołu. Wiele ciepłych słów wypowiada Siergiej Aleksiejewicz o sianowianach. Tych słów, które tak rzadko słyszą oni od swoich, od władz, od publiczności. Zespół sianowski, zespół robotników, zespół takich, co to szkole do nauki byle cztero-wiers^a zagonić nie było można, a tu kuja. kilometry roli, jak to się mówi „na blachę", którzy z entuzjazmem mówią 0 swej pracy i z radością wspo minają zabawne incydenty z występów, dla których teatr jest pasją. Zespól Almanzoróvr, wyrosłych ponad swoje środowisko. Zespół sławny i nieszczęśliwy. Do zawodowego teatru, do panoramicznego kina, do kawiarni, na wystawę, koncert czy odczyt podwozi chętnych czerwony autobus MKS. Kosza lin — ośrodek kulturalny, bliziutko. Komu więc ten zespół, potrzebny, komu potrzebny ten dom na krańcach miasteczka? Czy jego kierowniczka, doświadczony reżyser teatru o-chotniczego nie powinna rzeczywiście zająć się setkami ucz niów szkół podstawowych? Ależ im właśnie jest to potrzebne, tej lekceważonej trzy dziestce. Im właśnie, niespokoj nym, niezbyt umiejącym si«i w domu kultury zachować. Dzieci mają chór, zespół muzyczny, ta neczny. Ci, którzy pracują w „elitarnym" zespoie teatralnym 1 z zażenowaniem mówią, że oni są niedawno, zaledwie pięć lat wszystkiego — zaczynali pracę w domu kultury właśnie od wytańcowywania polek i kujawiaków. Nie ma ścisłej współpracy między domem kul tury a szkołą, jakże więc dom kultury ma młodzież „wdrożyć do kultury". Jedna kierowniczka nie poradzi sobie ze wszy~ stkim: z szyciem kostiumów, z pospiesznymi próbami: —-kończmy, bo zaraz zaczyna się kino, ze zwracaniem uwagi wszystkim młodym ludziom na sposób ich zachowania. I jeszcze z dźwiganiem brzemienia kierowniczki zespołu, który ma za sobą sukcesy, od którego więc oczekuje się ciągłych sukcesów. I jeszcze z nieugina-niem się przed Wypowiedziami: „opinia was zmusi, abyście grali repertuar dostosowany do poziomu widzów". Bo nie chodzi wcale o to, że zespół pra cuie. O to tylko, że podejmuje zadania na miarę swoich sił i ambicji, które przerosły ambicje środowiska. Ponad 16 tysięcy ncrn!6w pwjr- gotowuje się do zawodu w zasadniczych szkołach rolniczych. Pomoce naukowe ułatwiają U poznanie budowy. raćlŁo, 1 Kr 1 (3828) W MIARĘ postępów socjali zmu w świecie powojennym kształtował się swo isty rynek chłonny na wszelkiego rodzaju awan turników oferujących swe usługi w zakresie „zepchnięcia" sił socjalizmu, „przywrócenia wolności" ludom, które ją rzekomo utraciły. Mnożyły się plany akcji na koniach białych i „atomówkowe". Rynek ten, jak to jest w zwyczaju businessmanów, dysponował ekwiwalentem w pełnowartościowej walucie dolarowej. Upływały lata i obie strony — prze de wszystkim ta, która dawała dolary — zorientowały się w zupełnym braku efektów podejmowanych awan tur. W którejś z komórek doszło się do wniosku, że nie obejdzie się bez wkładu „ideologicznego". Nietrudno było znaleźć speców od brudnej robo ty również w tej dziedzinie. W tych to okolicznościach powstał w Paryżu, oczywiście jak najbardziej „nieza leżny", organ dywersji „ideologicznej". Był to miesięcznik „Kultura". Jego specjalnością było polowanie na inteligencję polską w kraju. Podsuwanie jej wszelkiego rodzaju „teorii" i „idei", aby tylko antykomunistycznych i antyradzieckich. Businessmani operujący na powojennym rynku dywersji z całego serca wspar li tę inicjatywę, podobnie jak to czy nili w stosunku do „Free Europę". ,GŁOS KOSZALIŃSKI" Pieniądze wymagają jednak w koń cu rachunku. Kto jak kto, ale a- merykańscy dysponenci nie mają co do tego żadnych wątpliwości. Minęło właśnie 20 lat Polski Ludowej. Ko muniści (tzn. my), chełpią się swymi sukcesami. Mocodawcy Andersów i Mieroszewskich zażądali najwidoczniej wyliczenia się z tych milionów on publicznie plajtę politycznej emigracji. „Krytycznie oceniam — stwier dza on w Nr 11 swego pisma z br. — emigrację z paryską „Kulturą" włącznie". W dalszych wywodach stwier dza „głęboko zakorzeniony i dość powszechny kompleks antyemigra-cyjny" (w kraju — przyp. mój). „Wbudowanie tego kompleksu — pi- dolarów, które łożyli na nich latami. Nie było rady, panowie od „ideologii' musieli przystąpić do bilansu. Od tej chwili oddajmy głos samym zainteresowanym, tj. „Kulturze" paryskiej. Zachowujemy całkowity obiektywizm w stosunku do tych, pożal się Boże, przeciwko w. Bilanse te, próby wręczenia się z efektów tyloletniej „działalności", są publikowane w szeregu ostatnich nu merów te§o właśnie czasopisma. Głównie para się tym właśnie p. Mie roszewski. Nie sposób tu wszystkiego cytować. Trzeba przyznać panu Mie-roszewskiemu, że od dawna już głosi O kiIVa hi V«1 z' " sze on dalej — w psychikę zbię społeczeństwa jest niewątpliwi dnym z większych sukcesów r komunistycznych". A w innym . scu: „...w sensie politycznym od Zu lat emigracją interesują się komuniści — n-ie kraj". Słuchajmy jednak cierpliwie wywodów p. Mieroszewskiego: „...jest rzeczą wręcz niepojęta, że w 30-milio nowym narodzie na przestrzeni 20 lat nie znalazło się dwu czy trzech ludzi, którzy mieliby odwagę wyłamać się...". Rzeczywiście, w wypadku p. Mieroszewskiego sprawdza się prawda ludowa, że gdy Pan Bóg chce kogoś pokarać, odbiera mu rozum. «SMe jak mi ci p e m ■'£ wołnoś >ronj/e własnr wie#dzenia, tr /vania odr f ebie, Piki S?u i rozbie i.-i idz?i>-:ySi*c\ ierdza on: -ext Wehnej pisej- Skąd zaniepokofenie ? worodków i wcześniaków. Tymczasem zaplecze szpitalne bynajmniej nie wzrosło. Pralnia na przykład musi wy konywać trzy i półkrotnie większą pracę niż wynosi jej robocza wydolność. Podobnie jest z kuchnią. Z konieczności prania bielizny, gotowania, dokonuje się w sposób nieodpowiedni. Zwiększa to, rzecz oczywista, stan zagrożenia. Wydaje mi się, że obecnie bardziej konieczne jest doinwestowanie zaplecza szpitali niż rozbudowa niektórych o-biektów służby zdrowia. Ze względu na brak pomieszczeń na ogół nie organizuje się oddzielnych izb przyjęć dla rodzących. Pogar sza to stan zagrożenia w stosunku do noworodków i matek. W izbach przyjęć panuje ciasnota. Personel szpitala nie ma nawet własnych szatni. A jeśli dodamy do tego, że w miastach — ze względu na koncentrację ludności na niewielkiej powierzchni — pa nują bardziej sprzyjające wa runki przenoszenia różnych ODPOWIEDZ: Słusznie. Potrzebna jest bardziej inten sywna działalność oświatowa. W równym stopniu na wsi jak i w miastach. Podniesienie kultury sanitarnej wśród ludności jest problemem niezwykle ważkim. Nieprzypadkowo najniższą umieralność niemowląt w województwie mają trzy powiaty: Człuchów, Bytów, Złotów. Są to powiaty zamieszkałe przez duży odsetek ludności rodzimej. W tych po wiatach nie ma zagęszczenia kadr lekarskich ani większej n;ż w innych rejonach województwa sieci placówek służby zdrowia. Jest jednak tam bez porównania lepiej niż w innych częściach województwa, ponieważ ludność cechuje wyższy poziom kultury sanitarnej, higieny oso.bis.tej, mieszkań, otoczenia. Tamtejsza ludność lep:ej rozumie ko nieć z noś ć profil aktyczny ch zabiegów. Niestety, w innych rejonach jest gorzej. Obserwuje się niski stopień tej kultury. Dodajrfiy do tego nieświadomość rodziców w zakresie odpowiedniego odżywiania niemowląt, lekceważenia pro filaktyki, lekceważenia takich instytucji jak poradnie dla kobiet ciężarnych, poradnie świadomego macierzyństwa — wszystko to stanowi źródło niebezpieczeństwa. PYTANIE: A zatem czas na wnioski... Jakie środki zaradcze? ODPOWIEDZ: Moim zdaniem, potrzebne są nie tylko inwestycje w zakresie służby zdrowia, ale szeroko zakrojona ofensywa sanitarno-oświa towa. Chodzi o to, aby takie organizacje, instytucje, jak TWP, Liga Kobiet, koła gospodyń wiejskich, rady zakła dowe, domy kultury, aktyw szkolny, , tow------- ciwgruźliczc - _ .■ lowe, kluby o personelt -zjednoczyły wspólnym c oświaty sar...:- 1 > -no wprawdzie do życia ośrodek dyspozycyjny pod nazwą Komisja Koordynacyjna Akcji Oświatowo-Sanitarnej, jed nakże działalność tej komisji powinna być lepsza, bardziej operatywna. Ponad 94 procent wszystkich porodów odbywa się w szpitalach, izbach i punktach położniczych. Dlatego tu właś nie jest szerokie pole do akcji uświadamiającej. Można byłoby na przykład każdej rodzącej dawać bezpłatnie książeczki i broszury o higienie i odżywianiu dziecka wraz z recepturą typowych posiłków i mieszanek. Indywidual ne rozmowy też byłyby pożyteczne. Rozmawiał: STANISŁAW RAMS mie — imaginują tobie — resort „spraw ogólnoniemieckich". Z ko. lei Ernst Schellenberg zajmie s'ę sprawami socjalnymi, prof. Carlo Sc h m id — oświatą i nauką, pani Kaete Stroehel — ,.polityką europejską" i pomocą dla krajów o-późnionych w roawoju, Karl Schiller — gospodarką, Alex Moeller — finansami, Helmut Schmidt — sprawami wojskowymi, Waldemar von Knoeringen — stosunkami federacji z krajami i gminami, Gus'.av Heinemann — wymare-m sprawiedliwości lub sprawami wewnętrznymi. Pozosta. ło jeszcze do obsadzenia osiem foteli ministerialnych, m. in. w resortach onlrowia, komunikacji, mlodzie-ży i sportu, spraw rodziny, budownictwa mieszkaniowego itp. Jakie szanse ma SPD w konfrontacji swoich sił i wpły wów z nieprzerwanie dotąd rządzącą CDU? Jeśli instytuty demoskopijne się nie mylą, socjaldemokraci prowadzą o-becnie w wyścigu z CDU. 37 proc. wyborców w Niemieckiej Republice Federalnej utoa.ża 5PD za powołaną do przejęcia rządów w państwie i przyrzekło je i swo ie alosii. Liczba zwolenników CDUICSU ogranicza się do 30 proc. głosujących, Ale wszystko wyjaśni się ostatecznie w przyszłym, roku po wyborach* SWKYK STOKKOCK1 * CŁABI :• '-I Osada górska Szary-Kamy w położona Jest -w odciętych •> mą cd świata rejonach pasma gorskiego Tiań-Szań. Tu zn duje się jeden 2 ośrodków hodowlanych kołchozu ,,Kirgiz; rejonu Alamedinskiego (Kirgiska SRR). Zaopatrzenie osiedla oci bywa się pofay pomocy helikopterów, które regularnie przywozą do Szary-Kamysa żywność, medykamenty I inne potrzebne towary. SU adjtciai btóflwpUr KuriUrny. W. i BBSHBBHBBi Str, ł iHftk. ,GŁOS KOSZALIŃSKI" Nr 2 (3829) UGa\[£)A ||SSIi!!|jJ|l|;|| miii ^ & *8k N POŁOŻONA w Afryce wschodniej Uganda. — dawna kolonia brytyjska — odzyskała niepodległość w 1963 roku. Należy jednak w dalszym ciągu do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Jest federacją czterech autonomicznych królestw i pozostałych prowincji. Królestwa: Bugan-da, Bunjoro, Taro i Ankole rządzone są przez monarchów, a prowincje przez gubernatorów. Położona na samym środku Uganda jest państwem rolniczym. Przemyśl jeszcze nie zdołał się rozwinąć, mimo wysiłków rządu, kierowanego przez dr Miltona Óbote, który jest premierem i ministrem obrony. , . . . . Na zdjęciu: Kampala — stolica Ugandy — podobnie JaK antyczny Rzym zbudowana jest na siedmiu wzgórzach. CAF O myśliwych krąży wiele opowieści, zabawnych anegdot. Prawdziwą ich J skarbnicą jest zawołany myśliwy i jed-f toczę śnie świetny gawędziarz, Łow-c -zy Wojewódzki inż. Juliusz Jarosz, h Ta jego odpowiedzialność (prosimy nie bł" ,ać tego słoioa zbyt „śmiertelnie — P& >imżnie") przytaczamy poniższe opo--ści... WIE RZCHEM NA DZIKU W jednym z obioodów łowieckich pow. v miasteckiego myślhiń polowali na, dziki Zutierzęta upodobały sobie gęste zarośla żarnowca; tam właśnie mia-IV swoje ścieżki. Psy uyyprzedziły myśliwego i pierwsze dopadły dzika. D~ik ruszył do ucieczki. Na nieszczęście strzeliło mu „do łba" (dziczego) uciekać tą samą ścieżką, którą nadchodził myśliwy. Ten — widząc dzika kilka metrów przed sobą — podskoczył do góry, myśląc, że zwierzę zdąży skorzystać z otwartej w ten sposób ścieżku Przeliczył się i... opadł na dzika. Po chwili inni myśliwi zobaczyli głową i ramiona swego kolegi, krzyczącego w-niebogłosy i przesuwającego się do tyłu. Wreszcie dzik w/padł na pryzmą kamieni i przygniótł swego jeźdźca, łamiąc mu jak się potem okazało ..przy okazji" kilka żeber. Ktoś strzelił do dzika, dzik padł. Oczywiście, pierwsza czynność uśimęcona rytuałem — to wycięcie dzikowi jader. Potem wrócili do poturbowanego kolegi. Gdy przyszli po raz drugi na miej- Z myśliwskiej łączki... sce, gdzie ztoierzę padło — dzika nie było. Po 3 miesiącach, myśliwy — ofiara jazdy na dziku spotkał swego „wierzchowca" i tym razem zabił go. TYLKO Z KRZYKIEM, PANOWIE!... Dwaj myśliwi wybrali się z psem do lasu bez określonego łowieckiego celu. Ot, szli sobie na przechadzkę. Pies — zresztą bardzo słaby w swym „fachu" — wałęsał się pod nogami, rozglądał się po bokach, wreszcie — ruszył w zarośla. Po chwili z wyciem i podkulonym ogonem biegł ku myśliwym. Za nim rozjuszona locha. Myśliwi zba-ranieli. Co robić? Dzik biegnie prosto na. tmoJt. ale w tym okresie loch nie roolno strzelać. "Rozpaczliwie podnieśli ?ęc° do góry i wrzasnęli (żeby nie powiedzieć: zawyli) str u.rwymt głosami. Locha zatrzymała się nagle. popatrzyła spode łba na myśliwych i, fuknąxvszy, zawróciła. WYŻEŁ — AWANTURNIK Opowiada jeden z najsławniejszych myśliwych: „Kolega, mieszkający w mieście, miał psa — ~gładkovbłosego wyżła; nie mógł sobie z nim poradzić. Pies zresztą wyraźnie nudził się. Na prośbę kolegi zabrałem wyżła do siebie — na ,^dechami zabitą" wieś. Po pewnym czasie chciałem wypróbować jego zdolności. Wybrałem się na kaczki. Wracaliśmy wieczorem, objuczeni zdobyczą. Nagle — pies robi wielką aioanturę, wbiega w zarośla, a po chwi li wylatuje stamtąd; za nim — dzik. Pies biegnie prosto na mnie, tuli się, wystraszony, do nóg. Ja też mam potężnego stracha. Dzik duży, a w lufach — śrut na kaczki... Gdy dzik zbliżył się na odległość dwu metrów wygarnąłem do niego... śrutem. Nie sądziłem, żeby włażenie było wielkie (coś, jak łaskotanie), ale dzik zawrócił i poszedł spokojnie. Odetchnąłem z ulgą, ale — jak się okazało — za wcześnie, bo mój pies znów pogonił za siooim „łupem". 1 znów uciekał do mnie, dzik za nim,* powtórna „porcja" śrutu — i dzik wraca. Pies chciał się rzucić, ale przytrzymałem go. Doszedłem do chaty znajomego. Ten, wysłuchawszy całej opowieści orzekł, że dzik leży gdźiei w pobliżu. Nie chciałem wierzyć, ale rankiem okazało się, że zabiłem go tym ,Jca-C2T/m» śrutem. Z bliska działał moc-nte] *• (mrt) PROSZĘ pani! — zwra ca się milicjant, do młodej kobiety. — Niestety, mam przykrą wiadomość. Synek pani włamał się do sklepu i dokonał kradzieży... — Czy on tylko win:en? To po co takie słabe kraty w oknie zrób'li! — obruszyła się mamusia. Anegdota? Nie. Podobny dialog zdarzył się w Koszalina. Można załamać ręce i smętnie biadolić: ta dzisiejsza młodzież!.. Można też zawołać: ech, ci współcześni rodzice! Mamy więc zarysowany problem o dużej randze społecznej — problem wychowa nia. Kto ma wychowywać? Szkoła? Organizacje młodzie iowe? Rodzice? Sąd dla n;e-1-etn i ch ? Cokoiw iek by śm y powiedzieli, jedno jest pewne: nikt i nic n*e zastąpi ro-ćilców w procesie wychowania młodego pokolenia. Dziecko nie przychodzi na świat ani dobre ani złe. Kim będzie — złym czy wartościo wym człowiekiem — zależeć redzie od otoczenia, środowiska, a przede wszystkim — c i pedagogicznych zdo-lności s: mych rodziców. Szkoła przy r^orlzi dopiero później, gdy - iż w dużym stopniu ukształ-tcwał się w dziecku model przyszłego obywatela: cha-rkter, nawyki, emocjonalny stosunek do różnych zjawisk etycznych, społecznych. Nic dziwnego, że kler tak rozipacz li wie broni nauczania religii od najwcześniejszych lat dziecka, od zarania życia czło wieka. Znana to bowiem praw da, że zaszczepione we wczes nym dzieciństwie różne nawy ki, emocje, odruchy, przyzwy czajenia, określony wachlarz norm moralnych — najczęściej pozostają w człowieku do grobowej deski. Trudno od tego się uwolnić w późniejszym okresie, nawet gdy intelekt, zdrowy rozsądek wy powiada się przeciw nawykom. W interesie młodzieży, całego społeczeństwa leży, aby ukształtować młode pokolenie moralnie zdrowe, o wysokich wartościach ideowych, intelektualnych. Większość zasad i rozwiązań etyki katolickiej jest mało przydatna w tym procesie wychowawczym. Tylko etyka świecka, soojalistyczna, mo-że wchodzić w rachubę. Fundamentem bowiem socjalistycznego wychowania jest generalna zasada, że człowiek dla człowieka winien być najwyższą wartością. Na tym polega wla ści wy humanizm. Zmieniają się normy moralne, niektóre się deaktuali-zują, inne zwiększają swą przydatność, jeszcze inne — dopiero się rodzą. Etyka socjalistyczna na przykład potępia własność prywatną śród ków produkcji, religijny fanatyzm, podkreśla wysoką rangę poszanowania dobra społecznego, aktywnej postawy wobec rzeczywistości, spo łecznego zaangażowania. W owej sytuacji można ży wić obawy, czy współczesna rodzina jest zdolna w pełni do nowych, zmieniających się obowiązków pedagogicznych. Tym bardziej, że w na szych czasach jesteśmy świad kami procesu przekształcania się tej najmniejszej komórki społeczeństwa. Dość wspomnieć o dewaluacji roli ojca jako żywiciela rodziny, Naszym zdaniem musi przejmować szkoła i nauczyciel, organizacje społeczne, zakłady pracy. Szkoła, spiesząc z pomocą rodzicom, musi tak się zmienić, aby przestała być tylko placówką wychowania umysłowego. Dla większości, dla wielu dzieci, musi się stawać drugim domem rodzinnym. Peda- Autorytet kija i piekła - do lamusa! zwiększeniu się samodz:elno-ści pracującej matki czy też o wzroście niezależności dorastających dzieci cd rodziców. Rodzina traci wiele ze swoich tradycyjnych funkcji. Pytane: kto te funkcje ma przej mować? Nie zapominając o rzeczywistej randze rodz'ny w wychowaniu dzieci, trzeba odważnie to pytanie podjąć, szu kając nań odpowiedzi. Faktem bow'em jest pewna nieporadność w elu rodzin w tej dziedzinie. Faktem jest pewna dezorientacja, brak stabilności, zagubienie proporcji w zakresie kompetencji: szko ła — rodzina ■— społeczeństwo. Dlatego zgódźmy się z wypowiedzią dyskutanta wojewódzkiej narady zorganizowanej przez TSS: pewne fun keje wychowawcze rodziny gog powinien się przerodzić w wychowawcę w pełnym te go słowa znaczeniu. A więc — nie tylko troska o umysłowy rozwój uczniów, lecz w równym stopniu kształ cenie ich charakteru, nawyków, kultury obcowania, wpa janie im socjalistycznych norm moralnych. Uczeń powinien przez cały dzień pozostawać pod wpływem wychowawczym szkoły. Stąd wy sokie znaczenie różnych świe tlic, placów zabaw, atrakcyjnych form patronatu nad dzieckiem wykorzystującym swój wolny czas od nauki. Stąd duża ranga organizacji młodzieżowych. Opieką szkoły powinne być objęte dzieci nawet w wieku przedszkolnym. Pozorny paradoks: aby rodzina spełniała właściwą fun keję wychowawczą, trzeba wpierw przystąpić do wycho wania... rodziców. Podnieść kulturę pedagogiczną rodziców! Jakże ona nieraz biedna, prymitywna. Przychodzi do milicji w Koszalinie człowiek na poważnym stanowisku i pyta: — Co? Znowu mój syn ukradł samochód? Jestem wobec niego całkowicie bezradny, bezsilny —- zwie rza się ojciec przestępczej latorośli. — Poradźcie mi, jak mam ©o wychowywać! Wszel kie metody wzięły w łeb! Dodajmy tu, że przedsiębior czy młodziain miał na swoim koncie współudział w kradzie ży kilku pojazdów mechanicz nych. Uznał nawet za stosow ne ukraść samochód własnemu ojcu. Co robić? Zacząć od wycho wywania rodziców? Ależ to właśnie robimy — może ktoś powiedzieć. Tak, tylko wciąż jeszcze w niedostatecznym, jak mi się wydaje, stopniu. Dlatego też wszelkie inicjatywy w tym kierunku należy przyjąć z dużym uznaniem. Na takie uznanie, na przykład, zasługuje inicjatywa MO w Koszalin'e, dzięki której została zorganizowana po radnia dla rodziców dzieci zagrożonych przestępczością. Na uznanie zasługuje inicjatywa Wojewódzkiego Zarządu TSS, który zorganizował ostat nio wojewódizką konferencję teoretyczną, pośw'ęconą problemom wychowania w rodzi nie. Podobne konferencje będą zorganizowane we wszyst kich powiatach, a nawet w mniejszych miasteczkach. To dobra inicjatywa. Czas jednalc pomyśle* nie tylko o środkach doraźnych. Czy nie warto oprócz różnych, mniej lub bardziej systematycznie organizowanych pogadanek, odczytów, wprowadzić do szikół średniego stopnia obowiązkowego przed miotu z zakresu psychologii, nauki o moralności, ogólnych pojęć pedagogiki. Wpłynęłoby to dodatnio na upowszech nienie podstaw tej dziedziny wiedzy wśród przyszłych toa tek i ojców. Czy nie słuszny byłby postulat, aby szkoły, zakłady pracy, organizacje społeczne, więcej interesowa ły się walorami etycznymi rodziców, warunkami domowymi uczniów? Czy nie czas na podjęcie wspólnych, skoordynowanych działań w zakre sie wychowania młodego pokolenia? I wreszcie, czy nie potrzebne są pewne odgórne decyzje, aby młody człowiek, któremu nie chciało się uczyć, uciekł ze szkoły, nie miał o-kazji do przechwałki: zarabiam dwukrotnie więcej niż mój stary wychowawca szkol ny!? Nie podnosi to autorytetu starszych, ubliża poczuciu sprawiedliwości, pomniej sza rangę nauki. W koszalińskim województwie tylko 0,9 procent ogółu młodzieży weszło w kolizję z prawem. Wskaźnik lepszy niż przed wojną w naszym kraju. Ale pod tym niepozornym procentem kryje się ponad dwa tysiące młodocianych przestępców. Każdego człowieka nam szkoda. Na tym polega humanizm naszego ustroju. ROMAN SĄDECKI §L | l* 15 mm kii 1 IS€1 xm • (54) Piotr zapatrzył się w górę. Usiłował sobie coś przypomnieć. Nagle powiedział prawie głośno: — Odnawiany! I pobiegł w stronę komisariatu, gdzie w biurku miał akta sprawy. Postanowił się od razu przekonać, czy ckno w pokoju studentów w memencie wizji lokalnej było zamknięte. Na ten szczegół nikt do tej pory nie zwrócił jeszcze uwagi. Jeżeli okno było tylko przymknięte, morderca mógł dostać s:ę tą dregą. Każdy morderca — z wyjątkiem znanego w kamienicy, szanowanego taty z prowincji... * Janusz Bolczyk miał związane ręce i nogi a usta zatkane szmatą. Rita nie była skrępowana ale l ona nie próbowała wołać ratunku, to by się na nic nie zdało, podzieliłaby tylko los młodego człowieka. Czuła się dziwnie, jakby to wszystko było jakimś przedstawieniem teatralnym. A jednak to było na serio, co więcej, należało działać natychmiast. Trzeba grać jakąś rolę, ale na Boga jaką? Z pomocą przyszedł jej ten mniej wytworny bandyta, ten z zasłoniętą twarzą: — Mało pani własnych pokojów! — warknął. „On mnie bierze za panią Iworczykową" — pomyślała Rita. To lepiej, wolała, żeby jej bytność w tym domu uważał za naturalną, wolała, żeby nie przypomniał sobie, że się już kiedyś spotkali. Elegant utwierdził ją jeszcze w tym pocieszającym mniemaniu: — Jak tam dzieci? — była gani u nich? — zagadnął słodko. To zdanie upewniło ją, że oni sami wysłali telegram do Iworczyków, żeby swobodnie rozprawić się z ich współ-lokatorcm. — Nie wiem... nie dojechałam... Ze zdenerwowania zmyliłam pociągi i jutro będę chciała jeszcze raz próbować. W ten sposób dała im do poznania, że nie odkryła jeszcze fałszu w tej informacji. Poznała, że teraz jest najlepszy moment, żeby postarać się stąd odejść „na wariata" jakby nigdy nic. Przeciągnęła się, ziewnęła: — Jestem bardzo zmęczona i chciałabym zagrzać herba-, — (mówiąc nieznacznie zbliżyła się do drzwi). —• Ani mi się waż ruszyć! Usiadła na krześle wzruszając ramionami: • — Ciekawa jestem, co panowie chcą ze mną zrobić? —■ Przekonasz się! — Drab potrząsnął nią. Jego wielkie pięści zwarły się na ramionach dziewczyny. ,,Może mnie bardzo łatwo udusić" — pomyślała Rita. Moja obecność pokrzyżowała im plany... prawdopodobnie chcą zabić Bolczyka, jak przedtem zabili Kosmalę. Uduszą go, upozorują samobójstwo, dadzą mu do kieszeni ten obrzydliwy tekst, który mu kazali napisać. To właśnie mieli w planie. Mnie chyba zabiorą ze sobą, żeby sprzątnąć gdzieś po drodze. Muszę zyskać na czasie..." — Proszę się n'e gniewać — odezwała się znowu, przycre-sując włosy — już się nie ruszam. Myślałam, że panowie też by się napili. W ogóle ja jestem spokojna kobseta, jeżeli kogo nie lubię, to tych — (pokazała głową na skrępowanego chłopca) — tych lokatorów. Marzę, żeby się on wyniósł... — Zamknij się! Kończ go, Kuba! Obaj mężczyźni zbliżyli się do Bolczyka. Oczy Rity stały się okrągłe... Jeszcze chwila... — Ja wiem, gdzie to jest! — Odwrócili się, puścili na chwilę swoją ofiarę. — Co, laluniu? — zapytał słodko elegant. — A skarb Pacholskiego... Myśmy się tu przecież pierwsi wprowadzili. My wszystko wiemy. Roześmieli się. — Co jeszcze powiesz? Nie chcesz na to patrzyć, co? Mole my zawiązać ślepka^ Rita zagryzła wargi. Tego jeszcze brakowało, żeby przejrze li jej grę! A przecież zachowanie spokoju w tej sytuacji kosztowało ją tak wiele, zaciskając pięści podrapała sobie dłonie. Do krwi. Z wściekłością przyjrzała się wystrojonemu bandycie. To już nie była gra, to była walka. — Możecie mnie zabić —■ syknęła — ale wtedy nigdy tego nie znajdziecie! — Jak nie, to nie —- szydził elegant — potem będziemy gadali, nic straconego! — Dla pana, pewnie! Bo pann na tym nie zależy, pan już obrósł sadłem...—patrzyła mu w oczy gotowa wymyślać i denerwować go tak długo, póki nie ogłuszy jej ciosem. A jednak była spokojna. „Dopóki awanturuje się ze mną — myślała — nie może dokonać zbrodni". — Zostaw ją! Ty..„ wiesz, gdzie to jest — odezwał się niespodziewanie straszny Kuba i rozluźnił łapy zaciśnięte na szyi leżącego już na podłodze studenta. „Zagrałam atutową kartę" — przemknęło przez głowę Rity. — Kłamie! Chce tylko zyskać na czasie, ty idioto! — powiedział elegant, znów tym przeciągłym, groźnie słodkim tonem. — Kończ go! — Panu nie zależy na pieniądzach — wypaliła Rita. — Pan jest bogaty, to widać. Dla pana starczy, jak się pan z tego wygrzebie. Ale beze mnie nie zobaczy pan złamanego grosza! Elegant zamierzył się na nią znowu. Nie spuściła oczu. Drab w ostatniej chwili przytrzymał mu łokieć. — Niech gada! — zawyrokował. — Nie widzisz, że łże, ty sk... synu. Jeżeli znalazła skarb, dlaczego nie wzięła go dla siebie? — pienił się ten drugi. „Ale nie mówisz już tym swoim szyderczym tonem" — dogryzała Rita w myśli. Teraz była już pewna, że cokolwiek powiedzą, znajdzie na to jakąś odpowiedź. — Racja! Dlaczego nie wzięłaś tego sobie — powtórzył osiłek. — Bo po prostu nie mogłam się dostać. • —' A my możemy? — Tak — roześmiała się, kopiąc nogą podłogę — pewnie, ie możecie, chodzicie po nim przecież! — i znów uderzyła obcasem. — Posłuchajcie, jak to brzmi. Wzięła się z zapałem do obstukiwania posadzki. BL-a.ur A 2 <3829)i >,GŁOS KOSZALIŃSKI" Porwanie Sabinek" Eużym powodzeniem cieszy 5 Przedstawienie teatralne orwanie Sabinek" opraco-&ne przez słupską scenę »»Sabinki" zobaczymy w Ko aUnie w sobotę i niedzie-0 godz. 19.30. Przedprzedaż •etów prowadzi „Orbis". Sylwestrowa noc w Koszalińskiem WESOŁO ALE SPOKOJNIE KOSZALIŃSKI „REKORD" Mieszkańcy pov^ białogardz kiego i Białogardy również gremialnie witaji Nowy Rok Jak województwo długie i szerokie w nocy z 31 grud- ■ , nia na 1 stycznia we wszystkich niemal miejscowościach "a ^ u ?da^ch- zabawach, odbywały się zabawy, bale, potańcówki czy spotkania BaAf^°LSlę brze w PDK, sylwestrowe. Bawiono się hucznie, wesoło, ale — w skali ™ MPGrK, w kawiarniach. W całego województwa — spokojniej niż np. przed rokiem. ,ka?deJ. gr0I^adzie Powiatu od Część mieszkańców Wałcza, środku na Bukowinie, gdzie chociaż w samym mieście zor gospodarzami balu byli działa ganizowano kilka zabaw, spę- cze sportowi. Udane zabawy dziła sylwestrową noc w odbyły s!ę również w PDK, „Centralnej", u spółdzielców z PSS itp. To była rekordowo spokojna noc — mówi oficer dyżurny I7P MO w Wałczu, sier żant W. Rygielski. Nie zano_ to wałem żadnego wezwania o interwencję., W KOSZALINIE ZA HUCZNIE Zgoła i«ny rekord odnoto- były się sylwestrowe zabawy. W pow. sławieńskim zgłoszono prawie 20 zabaw sylwestrowych. Pracownicy Prezydiów Powiatowej i Miejskie] Rady Narodowej bawili się na balu zorganizowanym przez radę zakładową, pełno gości było w „Słonecznej", wiele u-danych zabaw zorganizowano także na wsi powiatu sławien skiego oraz w Darłowie (m. in. schronisko PTTK w Dar-łówku) i ln. BAL W KRAJENCE wano w Koszalinie. W syłwe . ^ Złotowie również liczne „+------ ~:i.*:-ii f>v'y "arow-no zabawy ogolno- m'ejskie jak strawą «oc milicjanci musieli interweniować aż 25 razy. Nie było wie'"S"/ei zabawy, na ikitórej nie doszłoby do przykrych skutków nadużycia alkoholu i wewnątrzzakładowe. Natomiast w pow. złotowskim najbardziej okazały był chyba bal w nowym domu kultury w Krajence. KOSZALIN- Apteka nr 11, przy ul. Armii Czerwonej 1, SŁUPSK Apteka nr 31 przy ul. Wojska Polskiego 9, tel. 11-12. SbBOTA wwŁ^I>SK — Ania z Zielonego j^órza - godiz. 19. -SZALIN — Porwamie Sabl-eodz. 19.30. NIEDZIELA SŁUPSK — Ania Z Wtzgórza — godz. 19. KOSZALIN — Porwani® nek — godz. 19.30. Zielonego Sabi- lillO KOSZALIN Z i© czym 9 zimy , Niedawno podaliśmy narwi ** Pierwszych ofiarodawców awek i książek dla dzieci. ■Pet koła rzemieślniczego SD y MK Stronnictwa w Ko-&«nię wywołał szeroki od-^jęk. Lista ofiarodawców >bko rośnie, do sekretariatu v . SD, gdzie składa się u-dla dzieci — coraz ^c!ei zgłaszają się nie tylk0 rr-.5leslllicy * nie tylko człon !e SD. Zbiórka zyskuje a Popularności. Będzie trwa 7 13(01 • A potem, na no-iF-r u ych obawach dzie-. rna^ koszalinianie o-J^ają zabawki^. ^ pniach 3—5 bm. DKDiM jj ZMiP TRZZ w Koszali-Ja orgainizują filmowe seimi-^ pomorzoznawcze pt. Iki Piastów Pomor- Jzon ' ImPre2:a jest przezna młodzieży szkolnej. I4 lennie początek o godz. -- w sali DKDiM. przygotowanych, na których większość gości bawiła się do skonale. Nawet przerwy spowodowane interwenciami nie popsuły na długo zabawowego nastroju. T *7, „ «. . NAD MORZEM Jeśli tylko humor dopisuje, wcale nie jest konieczne spędza Kołobrzeżanie witali swój nie sylwestrowej nocy na wiel dwudziesty powojenny rok we kich salach balowych. Te ko- wszystkich lokalach fastrono- szalinianki bawią się doskona micznych, w szkołach, bawio- le w domu. Noworoczne toasty no się w wielu przedsiębior- nasiępoitmły często, ale nie stwach. Tylko w S'arvm Bor przebrano miarki. Niemal do ku doszło do awantury. Pozo- rana panował dobry, wesoły, stałe bale, zabawy i spotka A zabaw było wiele, dobrze ?£C^1T ?^Fcie tej pla- cówki kuJtu rai n o-oświ a towe j nastąpi już wkrótce. _W sumie — wesoło powitaliśmy ten nowy, 1965 r. 'Oby był udany! L. FICAS ADRIA — Panienka z (polski, od lat 12). Seanse o godz. 17 i 20. W sobotę o godz. 23 — awangardowy — Królowa styna. okienka ZACISZE — Billy kłamca (angielski, od lat 16); dod. Kura Piotrusia. Seanse o godss. 17.38 1 20. W niedzielę — godz. 11 i 13 — poranki — Dwie sroki za ogon (od lat 12). MUZA — Z powodu kobiety (franc., od lat 16); dod. — Mój Szczecin. Seanse o godz. 17.30 i 20. W niedzielę — godz. 11 i 13 — poranki — Tajemnica wiecznej nocy (od lat 7). AMUR — Ptaszyna (wietnamski, od lat 12); dod. — Tajemnica głębin morskich. Seanse o godz. 17.30 i 20. W niedzielę o godz. 11 i 12.30 — poranki — Przygody gąski Balbin, ki (od lat 7). KINO WOP — Zuzanna i chłop, cy (polski, od lat 16); dod. — Kram z piosenkami. Seanse o godz. 17.30 i 20. W niedzielę — godz. 11.30 — Czerwony kapturek (od lat 7). DRUH — godz. 16 — Czarodziejski kwiat (radz,, od lat 9); godz. 17.30 — Czerwone berety (polski, od lat 16); godz. 20 — Zaduszki (polski, od lat 16). ZORZA (Sianów) — Gwiazda szeryfa (USA, od lat 12); dod. — Bajka o złym prądzie. FALA (Mielno) — Czas rozprawy (ang., od lat 16); dod. — Zycie %*-o-yna się wcześniej. jutrzenka (Bobolice) — Słońce i citń (bułg., od lat 14); dod. — Dwudfciosta pierwsza 1 moje dziesięć palc6w. na sto dwa lilUlIIS 12.03, radosny nastrój* nia upłynęły w wesolei atmo sferze, hucznie ale spokojnie. Wieczór a Dia logu" sobotę, 2 hm. w Domku !iow ^kędzie się cotygod-wiecz°r klubowy „Dia-5. W. W programie poezja T. iki" ^ "Salon londvń-wykonaniu Janiny Nie można przetańczyć całej nocy,fchociaż orkiestra gra nie źle (Góra Chełmska w Koszalinie). Goście odpoczywają przy suto zastawionych stołach bawiąc się rozmową, do wc i pa rni, P. Aleksandra Sieńkowska (na zdjęciu), nad czymś się za duraala. Czyżby nawet teraz, w środku zabawy myślała >0 najbliższych rcrystawach w na szym mieście? Jeśli tak —- życzymy dobitych pomysłów. Tak jak w —już — ubiegłym roku. Zdjęcia J. Piątkowski. POSZUKUJĘ gospodyni — pokój zapewniony. Referencje pożądane. Koszalin, ul. Mireckiego 10. G-3 program i na dziea 2 bm. (sobota) Wiad.: 5.00 5.00 7 00 8.00 15 00 17 00 ?n 00 23 00. 5.05 Rozmaitości roLn. 5.30 Muzyka. 5.50 G;mn. 6.20 Muzyka. 8.30 Koncert solistów. 8.50 Na tematy prawne. 9.00 Melodie rozr. 9.20 Koncert ork. PR w Lodzi. 10.00 Mowi technika. 10.10 Muzyka ras. 11.00 Muzyka operetkowa. 12.15 Rolniczy kwadrans. 13.00 Radz. muzyka operetk. 13.20 Orkiestra mandolinłSiów. 14.oo Zagadka ii-teracka^ 14.30 Aud. I. Balłaban. SŁUPSK MILENIUM — Pierwszy dzień seans wolności (polski, od lat 16). Kry. Seanse: 16, 18,15 i 20,30. „ . Poranki; godz. 10.30 — w 80 niedzielę — godz. 11 I 13 — dni dookoła świata (USA. od I. 12). POLONIA — Pechowy sylwe«ter (włoski, od lat 16). Seanse: 16.15, 18.30 i 80.45. Poranki: 3 bm. — godz. 10 ł 12 — Ballada husarska (radz., od 1. 12). GWARDIA — Zona dla Austra. li jeżyka (polski, od lat 12) — panoramiczny. Seanse: 17,30 I 20. Poraneik: 3 bm. — godz. n — Rudy (radz., od lat 12). WIEDZA — godz. 17 — Złodziej z Bagdadu (ang., od lat 12). Godz. 19 — Komiczny ' " rolda Lloyda (USA, od ł 1Z\ Poranki: 3 bm. godz. Piotruś Inne. poranki — Zabawa (od lat 12). WDK — Dwaj w stepie (rad*., od lat 12); dod. — Kathe Koli. with. Seanse o godz. 16, 18.30 I 21 W niedzielę — godz. 12 i 13 — poranki — Niezwykły mecz (zestaw — od lat 7). zloranach". 15.30 Muzyka. 16.05 Tyg. przegląd wydarzeń międzynarodowych. 16.20 „Dom otwarty" wg komedii M. Bałuckiego. 17.40 Melodię rozr. oraz wyniki sport. 18.00 Wyniki „Toto-Lotka" oraz gier liczb. 18.05 Popołudnie z muzyką. 19.05 Pozn. Piętnastka Rad. 19.25 Orkiesrtra PR. 20.26 Wiad. sportowe. 20.35 „Matysiakowie". 21.05 Kabaret Starszych Panów. 22.05 Koncert. 23.10 Muzyka tan. PROGRAM TI na dzień 3 bm. (niedziela) Wiad.: 6.30, 7.30, 8.30, 12.05, 17.00, 21.00, 23.50. 6.03 Muzyka. 8.35 Radioproble-my. 8.50 Koncert solistów. 9.20 Felieton literacki. 9.30 Koncert 16.20 Pieśni. 17.05 Złoty nTedardla ro^" J0'00 No,we P5^- M-M Ze-Polski. 17.50 Public, międzynarod. ^P°ł D*Le™ąLka' 1L0° K™cert Czerwony K ik i — Fanfaro (v, _ ędzynarod. 18.00 Koncert dmia. 19.00 Kurs jęz. frainc. 10.15 Wędrówki muz. po kraju. 20.26 Wiad. sportowe. 20.35 Podwieczorek przy mikrofonie. 22.05 Gra zespół „Studio M-2". 22.35 Mu7yka r \v na- wszys^'j1,10!1 V" interweniowały w ciągu nocy !» ?a}y od 9n Opozn,lenia sylwestrowej 25 razy, nawet na , ny. « > i najbardziej reprezentacyjnych ba- ,,y} siP gołoledzi wyda- iach. W areszcie zatrzymano 6 tyl .to .ier> f n, _ szczęsuw e osób. W KOSZAUNIE • W KOMENDZIE Powiatowej MO po raz szósty pełnił w noc syl westrową służbę oficera dyżurnego tow. Jan Pentela. Przez całą noc, mimo że w powiecie odbywało się 18 zabaw, nie odebrął ovf°źny wypadek drogowy W nie było. Ig-uj ^Idwińskim, w pobliżu wsi , autobus PKS wpadł w po- . * , , /0. 1 Uderzył w przydro^no rtr™ ła w czwartek 'tr"atPfiar w ludziach ty ok. 6 tys. zł. ►obli^ CZWARTEK wieczorem, w lorsu'.1 stacji PKP w Ustron'u sam°chód warszawa pro rz*stiy Przez Jarla K■ z Koło-6m ^ potrącił jadącego rowe- STRAŻ OGNIOWA wyjefrdża-'Jderzył w przydrożne Orze ,a w czwartek 3 razy do fałszy-- - - wych alarmów spowodowanych figlami „dowcipnisiów". którzy stłukli szybki w ostrzegaczach. • PRZY tTL. SPÓŁDZIELCZEJ 9 wybuchł pożar w lokalu solenizanta nb. Svlwp~tra K. Od wadliwie zaiT.stalowa.nego przewodu ko->St"r _°®z oŚAviet.lenia mieszkańca minowego zapaliła się szafa z tą — Ryszarda H. Rower?v- ubranymi. Ogień S7vbko ugaszo- oo^iósł nieznaczne obrażenia, no. Straty wynoszą 500 zł. (V) OSKODFK Szkolenia Kierowców Zawodowych Ligi Obrony Kraju w Koszalinie ogłasza zapisy na kursy wszystkich kategorii prawa jazdy oraz kurs „mistrzów mechaników". Zapasy przyjmuje się w siedzibie Ośrodka, ul. Racławicka nr 1. teł. 43-56, w godzinach od 9 do 19 do dnia 10 stycznia 1965 r. K-1-0 Wiad.: 5 30 8.30. 1.30 8.30 12.05 16.00 19 00 2? 50 5.36 Muzyka. 6.50 Gimnastyka. 7.00 Pozn. Piętnastka Rad. 8.15 Kurs jęz. ros. 8 35 Repor er 22.30 Muzyka taneczna, ekonom, donosi. 9.00 Koncert dnia. 9.50 Public, międzynar. 10.00 Mu- Kosił zyka. 11.00 Koncert chopinowski, na dzień 3 bm 11.40 Audycja Red. Ekonom. 12.15 Muzyka lud. 13.45 W rytmie tańca na falach średnich 202,2 m i piosenki. 14.3fl Z notatnika reportera. 15.00 Z twórczości E. Griega. 15.30 Dla dzieci — słuch. 16.15 Uniw. Rad. lfi.30 Piosenki żołnierskie. 17.00 Muzyka balet. 17.30 H. Czerny-Stefańska — fort. 18.50 Felieton. 19.05 Muzyka i aktualności. 19.30 „Matysiakowie". 20.00 Muzyka operowa. 20.30 Orkiestra taneczna PR. 21.00 Z kraju i ze świata. 21.27 Kronika sportowa. 21.40 Gra zespół .T. Miliana. 2G.OO Radio-Kabaret. 23.00 Muzyka taneczna. oraz 188,2 m (Słupsk i Szczecinek) 10.00 Koncert życzeń. FELEWSZJA na dzień 2 bm. (sobota) WARSZAWA DOM % wygodami, % ogrodem częściowo do wykończenia, siprze. dam. Kobyłka koło Warszawy, ul. Jezuicka 37, Kosowska. K-l/B SPRZEDAM pół domu (góra) — 3 pokoje, kuchnia, ogród. Słupsk, Batorego 2/2. Gp-6055 SPRZEDAM samochód warszawa, rok produkcji 1961 — cena dostępna. Benedykt Sabajtis, Wier-ciszewo, pow. Kosczalin. Gp-1 10.00 Film z serii: „Disneyland". 17.00 Wiad. 17.10 Program dla młodych widzów. 17.35 Program tygodnia. 18.10 Film z serii: „Disneyland". 18.10 „Wieczorne rozmowy". 19.30 Dziennik. 19.50 Dobranoc. 20.00 „Kolejka" —film (bułg.). 20.15 Film fab. „Niieznajo-6.10 Koszalińskie rozmaitości z pociągu" (USA, od lat 16). rolnicze. 7.00 Ekstores porantny. 21-55 Dziennik. 22.15 Wieczorny re-16.45 Muzycziny kwadrans. 17.30 la,ks. 22.20 Kabaret Starszych Pa. Przegląd aktualności wybrzeża. now — progr. pt. „Kalorjferia". 17.50 Rozmowa z przewodndczą- KOSZALIN na dzień 2 bm. (sobota) na falach Średnich 202,1 m oraz 188,2 (SłupsU i Szc7ecuek) cym Prezydium WRN wem Tomalem. 18.05 człowieka poczciwego" — aud słowno-muz. w oprać.' B. Gołem-biewskiej. 18.35 List z Poznania red. St. Strugarka. PROGRAM I na dzień 3 bm. (niedziela) Zdzisia- POZNAŃ „Żywot 16.55 Program dnia. 17.35 Program dnia. 17.55 Film krótkome-trażowy. 20.00 ,,Wi:nnv" — film fab. (franc., od lat 16). 21.35 Film krótkometrażowy. na dzień 3 bm. (niedziela) WARSZAWA Wiad.: 6.00, 7.00, 8.00, 9.00, 12.09, 16.00, 20.00, 23.00. ^ 5-.3S (U^jzyka. 6.40 Rozm. roln. 11.30 ,,Małgosia" — film fab. 7.20 Dzierżancwskiego. 8.30 (bułg., od lat 10). 14.20 Kurs rol- PrTjl^^r muz tygodnia. 9.05 Fa- niczy. 15.10 „Z filmoteki 20-le- la^Br 9.20 Rad. ' magazyn wojsk. cia". 16.10 Fli.p i Flap w filmie: lolTDla dzieci — „Zagadki bia- „Wizyta w szpitalu". 16.30 Tea- }e*^ kolorowe". 10.20 Muzyka one- trzyk w koszu widowisko — rewa. 10.40 Koncert życzeń. 11:40 „Przygodo _ jnkie twe imię". Felieton. 12.10 „Plamy na mapie". 17.15 Reportaż filmowy. 17.30 Z 12.20 Piosenka mies. 12.50 Duet cyklu: „Figury rytmiczne". 18.00 fort. 13.00 Kiermasz muizyczny. 13.30 Koncert dnia. 14.30 „W Je- ZAKŁAD NAPRAWCZY MECHANIZACJI ROLNICTWA w SŁUPSKU. PL. DĄBROWSKIEGO nr 3 zatrudni od 2 stycznia 1965 r. KIEROWNIKA FILII w DUNINOWIE (koło Ustki). Mieszkanie zapewniamy. Wymagane kwalifikacje: technik mechanik oraz co najmniei 5-letnia praktyka w zawodzie. Podanie wraz z życiorysem i odpisem świadectwa oraz zaświadczenia pracy przesłać pod adresem Zakładu. Warunki płacy do uzgodnienia na miejscu. K-2147-0 Teleturniej. 19.10 „Glob" — kwadrans o świecie. 19.30 Dziennik. 19.50 Dobranoc. 20.00 „Król komików" — film fab. (CSRS). 21.25 Sportowa niedziela. — Wieczorny relaks. POZNAff 14.05 Program dnia 1 wyiH** KO-riołków. 16.10 Film krótkometra-żowy. 17.15 Film krótf^ometrażo-wy. 20.00 „Druga cioci" — film fab. (wrf/ lat 16). 22.00 Aktualności sportowe. USTKA DELFIN od lat 1€). Seanse: 18 i 24. Poranki: 2 bm. — g . tt — Kradzione nie tuczy - ag., od lat 9); 3 bm. — godz. 1 ' dni doołToła świata (US ł, ed !. 12). * BARWICE — Słońce r »Secł (csrs, od łat 16). BIAŁOGARD BAŁTYK — Kuba w i xu bański, od lat 16). CAPITOL — Macario < -od lat 16). BIAŁY BOR — Prr.y ••■>.! y ,. stst (radz., od lat 14). BYTÓW — Echo (pol . a' 1. -6> CZAPLINEK — Car u (H)iJp.. lat 12). CZARNE — lv rzyK S i : gielski, od lat 16). CZŁOPA — Sami 'aK-K-! > (włoski, od lat 16). CZŁUCHÓW — Haml " (rador ki. od lat 16). DARŁOWO — Gererał DfVi R«vfie fwloski, od lat 18). DEBRZNO — Kapra vi .) (franc.. od lat 16). DRAWSKO — llar? ' ski. od lat 16). GOŚCINO — Tak -.o (NRD. od lat 12). JASTROWIE — O ( i I (CSRS, od lat 16). kalisz pomorsk dów nie będzie fpolsl . Karlino — Smier ■ Enee'rłren 'csrs, o koi.obrzfg PDK — Dwa złote t 11 od łat 16). PIAST — Spotka r ai giem fnoiski. od lat WYBRZEŻE — Ni' l< vev (franc., od lat KRAJENKA — F ' i nocv (NRD, od lat ' MIASTKO — Pust . di od lat 12). MIROSŁAWIEC -W3'sr'.awie (polski. hKONFK — s 7C-r (jtłp-osł., nd lat 14) POLANÓW — O mentalna (rum., od pot r7VV-7I)RO,J WOLNOSC — C (frarc.. od lat 14). OGNISKO _ Ran ski. od lat 18). SŁAWNO SŁAWA — Jule jaca '3'istrfacki. f-d 1" DRITH — Wielka t .<■ n (franc.. od lat 14). S/C^^CINEK PDK — Czas I T ' od lat 16). PRZYJAŹŃ — P • - « lęl (frane., oA lat 16;. ŚWIDWIN M^WA — 'VoVnin<- (TK>1.. < 1 REGA — Smierr ' :\7-zat->a i Od lat 12). WARSTAWA — Zalotni.. r od lat 12). TUCZNO — na roersi (TOd l3« 1' • TYCHÓW" — Er^ki (CSRS. od 1at lr ' USTR^re M( . > KIT — n!,letnich ( RF, od la W A Mr'UT7 \ — 1' •'<» . ' -od lat 18)- D1 TĘCZA — S'< .ty olski, '»^ 1 złotów — czego stulecia „GŁOS KOSZALIŃSKI" — organ Komitetu \Vojewćdzkieso Polskiej Zjednoczonej Partij Robotniczej. Redaguje Kolegium Redakcyjne — Koszalin, ul. Alfreda telefony:'Centrala — 20-34 i 20-35 (łączy ze wszystkimi działami). Redaktor Naczelny — 26-93. Dział Partyjno-Spo}eczny 44-10. Uzlal Rolny — 43-53. Dział 1 -Morski — 43-53 Dz!ał Kultur?lnc-Oświaf.owy — Dz;ał Mutacyjno-Reporterski — 46-51, 24-95. Dział ŁacznoŚGi z Czytelnikami — ^2-39. Oddział w Słupsku, pl. Zwycięstwa 2, tel. 51-95. Wydawnictwo Prasowe „GŁOS KOSZALIŃSKI" RSW „PRASA" Koszalin, ul. Alfreda Lampego 20. Biuro Ogłoszeń RSW „PRASA" Koszalin, ul. Alfreda Lampego 20, tel. 22-91. Wpłaty na prenumeratę (miesięczna — 12,50 sd, kwartalna — 37,50 zł, roczna — 150 firzędy pocztowe, listonosze oraz oddziały delegatury „Ruch". Tłoczono KZGraf^ Koszalin, ul. Alfreda Lampego 1®* 3"-2 S- °* 5. A w>> K "0 S 1 n> -S M - « •o •• /•n c c c •-J N N P c 0 5T P a N> fi, C „■» 1 cn O 0 H S. co ss H S. 2.3 I N ry i? S n- © •sg* I r. ^ 5. ?. B » {T £. g. 3 B o* 3 * 5! **2T U" CL^b ,TO o 3 O- N> "O 2, *' ' ^ g * o "5 = w 3 £ o c: «? a 11 aj T3 3 » T3 < l-g^gSSla » "> M g _■» » cr n o 3 ^ 0->Tn0 » s *■«? *« £ to n- "3 -ł 3 ii # B 3 O - 2. N ° (M a- s g-E« •«1?&£ŁS'* Sagf* "~8 ™ to g ~. 55 o ~- 5 §»ŚM g £ I o ? N iwotJgo.fl.aj ^3 s »£■•§£■ 3. 5 'o ' , -J ^ N W iSi 3 2 wo 1 S"f> &B S 5>. iŁi ^ u ^kj ^ o O Q ^ ^ w r ^S-I^SSSff o." w! 55^3^2 ^t»2-a^naoH-3 3^>w»' Sc c ?N 6) £ £. W M. ? 3 •? s. ^w ^ 2 ^ r *"«&« *a „,«-■■<< si ^ c £ . ' cm ^S-M-gni ss-N:"is t. TT O" -■-» ^ ■ - - ■ » i; o a a c v; 3 ^0 sfiaNO^ifnS S-^nn OS.^: « 2 N-ft) f^g,'; M -• ? S £ 3. 3 n i 5 *•"> S S «• ii— S-S" ^"* 3 W _£ 5'N* 2i®soj "* i? ro -• -1 o O ]«,#■ g /s n £ 2" •-> ^ a jnoEcoH N o c» — X <-*■ o ,2 ^ * 3 TO £ 3_J WU »0 n _ M ... &3 . i. M 3* 1 ra P to ■ L 3 ^ 35 -^3 3.- ju 3 i "> S c '< 3 <(u j . |f. N i) & -5 , o *■ q aB | nW 3 ^ ■* 5< *"*" 2' /ir> (Si y< c<. „3^5.^ - 3 £"«> tc-B 0 2 ;!• J wś* C *-t t~J' Tl ■s hj 2. ^ 2 ^ B D'^5f^D^^Oft3P«<3 ^.c2° -0^3" C ® Jp, JT) w- "■<< J 3 o » m 3-C 3 o 0*-< -1 N -1 3 o fuNot^toato .... -sotoo — n5 v-/o < N 5'j" nn^D" << K- 3 n uggN to fi" 58- 3 9^ Sf 8 73 |£N§" i =3 .2 g- R 3 cr K, cr a •e ^ISpS S.3 ^4 HJ ^ H V m (J ffD Ó « ^ ^ £0 00 03 S. , CD £>-T) »-i 3 co> 3 O EJ • n>* ■ ^:Ih ■ 00 w o t J v- -< 9 "2.0^ & °.&2H ^ w ^ r+ 05 S cJ. 5-^ ^ m < $ i ^ 2. ? o3 1 an ^ fin i'. '■". ■ <; y ^ n- ^ ^ a. 3 3 ^ 3 si n p o ® ^ 3' C &v 3 a3tc 8S"&i3 ! a ^13 O W 3 tn o ; w O w . , S -■ W , S CO ^ 3 N E P /Ó' O /D O 9 g g. 2. s •= - ^ p g 1 P. £L W v< 00. 3 ^ ra 3 I-! 3 rt> O a<< » <1 ^ . 5U < N - N O M B3 «-;• <3 £2. CD N 75 /O <2 1 I I I PT A; £•«> 3 §. 2 o Q m O V) r? , « 5 « a & ?r p ° O N N ® O t- ma, o ci N O, j O- (J |s.s§:k 0 r\" P »*N 3 ? ^ to >c 3 W a *S o ' 3 1 «S 1 Są jednak różnice w g^EMLjdŁj■ i. S c 2. S fl- N- S. B* N- p P N s-ś i' ^ w . f5 i W* >TJ O ^ T-o Pj 2. W p o o < t! C«> £13 C/l 0> ___^ Ol P S. ^"0 2 -• i-ł 3 CT> O % ^ fp &5'( tl CL N ^ 3 ^ CD ^ pai^ 3 0 ^ 0 P 1 N W tu j; ro < a ^ to' s' a N «— •*• TO TO " I N- S 1 ^ N w O ~A jr* CO w • J1 K .8 n

• ro m 8 ro Ss^S ^ ESaSka m$m imfifi wetó" 0 bijąm ^ \ji i w| m ro M M mm m m ' no 0 C /» <7^ w «• w 3. «■§.? 3 s ! ll ? I I" S' CO -ł rP 3 «J» M 3» «- ^ """ TO f|l| ■i-tp.3 . 0 -i 5. ? 2*2 -2.1-to' S1 ? & e cr a *fl •"<<56. W c 0 £ 1 1 « r- > Cn : r.? ? r Nsjęj 5 •' 2>o=-°^ 1 •*•*-*fsi J Ss^=" i N >0 o r r- o •• ** H 73 • 1 *" »5 ; c« o 2 w "BKS "< W Im W H • m n > So> 2 "S H o>o jera a a a »2?"9 ?b; 5-SĘ&« 6 W •< O " * a, H m. as I W ?! -B Xi 2 S 3S " 0 «! 2. * £ 3 -t tś 7 !t -.0 jjaai: c ^ S51!) tl *" c 2n b * 2 r'S : ®r je?^! 2 s c - Ł 5 £ {fi J fl c> ar SaOw^fl2;' 6I»lss5 ; !),« >»3^ jff 5. jęl-esa S 3 ^ N &' m > x 5. a b ! h m » » $ *; P! j) i. r rt n; ns . T3 C <*! < »-. _TO O # g"S" 3 S 2T «= ?.. B «'■ g 1 « Ł Z S* «" B3 O" O J o N ST ? fi » £ *■ N 3 s.—w «?.»£n H. S* n &o ^ H » '^ «-« o. S s® M * ®: g-&g-Ł« »b3B t) t-t sr ^ O ar *■ ^ ■c » 5 N. "C «. a p — ^ s r. a w b ® ?.^'- 5 • £ nr £! p oe ję e g" a S a ¥ •? ^ »ł j U O « •o .». «' J5^ € SKT &» mwmu Ck) T3 O M &»