dokończeni a 3 stronie W lutym br. mija właśnie 19 lat, gdy urząd wojewody zachodniopomorskiego przeniesiony został ostatecznie z czasoioej siedziby w Koszalinie do Szczecina. Pionierzy pamiętają, że z różowego (!) dzisiaj tynkami gmachu Pre zydium W RN w Koszalinie zawiadywał sprawami olbrzy miego okręgu niemniej potężny powierzchoivnością ppłk Leonard Borkowicz, najpierw Pełnomocnik Rządu na Pomorze Zachodnie, później zaś wojewoda. Przypomnijmy sobie: barczysta postać. Sumiasty wąs — przedmiot przychylnych karykatur i dowcipów. Donośny głos. Ener gia w każdym ruchu i w każdej decyzji. 0% TADEUSZ KWAŚNIEWSKI spotkania z wojewoda DZIŚ w numerze: Dwie stro ny literackie (konkurs 1964), proza i poezja Recenzja „Tragedia w Hellbergu" ^ „Potrzebne Towarzystwo" „Rok pierw szy i dwudziesty": „Obozy jenieckie oskar żają". „Nie spa liii z^emi" >£• „Za drzwia mi" reportaż. A N O x O cr o 0 EL S* N O Ml s oo cS Fi s 3 co N 3 CO N < co O 53 PS O r* > o N O »—4 W co s> B *< w a °»'S TAKIM pamiętają go pio nierzy. I jego postać na zawsze już zrosła się z krajobrazem pierwszych dni wolności. Jest dla nas skarb nicą wiarygodnych informacji. Długo jeszcze powoływać się będą historycy na jego raporty leżące teraz w archiwach. Przy ogólnym niedostat ku informacji pisanych z tam tego okresu, są one szczególnie cenne. Jest też pułkownik Borkowicz wspaniałym gawędziarzem swe rzetelne i nigdy nie kryte patyną brązu relacje potrafi przeplatać, nierzadko anegdotą, pikantnym szczegółem z powszedniego ży cia, w tamtych czasach, piątego ilekroć w ostatnich latach udało nam się spotkać z ipl j ^^szości zdjęć, nie ma ludzi. Imieln Do z które przeszli żołnierze 1 archiwalnych 9 Sztafażu nie potrzeba. Jest pole dla wyobraźni, autentyzm Armii. Jak przechodzili — ilustruje reprodukcja jednego z nie zdjąć z dni wielkiei bitwy . .. wojewodą, tylekroć notes pokrywał się spisywanymi w po spiechu notatkami. Jest sposobność ku temu, by te notatki przenieść na szpaltą gazety. TAK SIĘ ZACZĘŁO Różne daty podają dzisiaj spisujący swe wspomnienia. Przyjąć trzeba jednak, jako najbardziej prawdopodobną, datę 14 kwietnia 1945 roku. W dniu tym rozpoczęły w Pile działalność pierwsze administracyjne władze polskie Pomorza Zachodniego. Tam też przyjechał nowo mianowany Pełnomocnik R>,ądu — ppłk Leonard Borkowicz. „Piła była punktem zbornym ludzi, którzy mieli objąć w administrację olbrzymie po łacie tego, nie całkiem jeszcze wyzv olonego obszaru — obejmującego w myśl pierwotnych zamierzeń Lębork na wschodzie, Świnoujście na zachodzie i niemal całą Ziemię Lu buską na południu. Łącznie 41 obwodów. Później to władz two się nieco skurczyło, ale roboty nie zabrakło. W Pile nie można było jeszcze marzyć o jakiejś zorganizo wanej pracy. Nie urzędowaliś my, a po prostu biwakowaliśmy. W jednej olbrzymiej sali gimnastycznej spało się i jad ło, wydawało pierwsze decyzje, przydzielało funkcje, for mowało grupy operacyjne dla powiatów. Przydział funkcji nie zawsze mógł wówczas wy niKać z kompetencji. I tak bywało, że szefów od aprowi zacji szukało się wśród tych, którzy gdzieś kiedyś pracowa li w... młynie. Niechaj jednak nie powstanie wrażenie, £e wszystko było improwizacją. Już wówczas stawiła się do Piły grupa operacyjna wysłana przez KC PPR. Przyjechali towarzysze: Raj ner, Lorek, Staromłyński i inni. Ich zadaniem było utworzenie na wyzwolonych terenach komó Dokończenie na 3 stronie Siedziałem w ciasnej sal ce Komitetu Powiatowego partii w Sławnie na uroczystości wręczenia 40-ty-sięcznej w województwie legitymacji partyjnej Pilnie obserwowałem ludzi, którzy za chwilę mieli o-trzymać czerwone legitymacje. Chociaż atmosfera uroczystości odbiegała od sztywnej oficjalno ści. oni siedzieli nieco skrępowani, onieśmieleni. Mężczyźni 48-tysięczna ś następne przywdziali najlepsze gar~ nitury. Kobiety — to widać -- były nawet specjał nie u fryzjera. CKcieli się nawet zewnętrznie, dostosować do szczególnego charakteru uroczystości, Patrzę po sali. Tyle mło dych twtirzy! Konfrontuję z wykazem. Kok urodzenia. 19451 1046. Miejsce u-rodzenia: Bohrowiczki, W arszkowo, Ch uidacze wko. Rodowici Koszalinianie. Ale jest też wielu ludzi, którym włos przyprószyła siwizn/7. Razem z matką, chłopką pochodzącą z Mazowsza legitymację otrzymuje 19-letnia córka pracująca na ojcowskim gospodarstwie. I myślę sobie, że to dzia łalności społecznej i poli- tycznej coraz częściej teraz będą się spotykać na jednej platformie — dwa pokolenia. Wyróżniam mia nem pokolenia tych, którzy tu po wojnie się urodzili, zaczęli już pracę a teraz również działalność polityczną, społeczną Droga pierwszych do par tii była trudna, złożona, długa. Drugich — z pozoru prosta: wychowywani byli w domu już w no-wycn warunKacn społecznych, potniej edukowani w szkole też w nowych wa runkach, trafili do organizacji młodzieżowej i stąd do partii. Czy będą się nawzajem w działalności rozumieli? Nie doszukałem się sytuacji konfliktowej, mimo że na peiimo będziemy mieli do czynienia z innymi kategoriami rozumowania. wynikającymi z różnych doświadczeń życiowych i różnych warunków dojrzewania. W tym duecie starsi dysponują doświadczeniem, młodzi — 2iś w CS1 śn^Urzenie du?U- przeważnie za- locn U' Wiatr* V P.kresaml °Pady d0 ?°~wSchodnirh klerunków pół- 7 m na cii ' Prędkość od x . St"^' TemP6ratUra ^ Moż°fwośćbrozpogo: GUEVArA w zra •jKAIr ^nestQnSQ Minister przemysłu ^erodnioWav^r.a P«ybył z PUevara rŁ Wlzytą do ZRA. kraiach Afr^dzie Podróż po Sala koszalińskiego ratusza wypeł niła śft? wczoraj „starymi" mieszkańcami Koszalina — pionierami o-sadnictwa w tym mieście, młodzie*-żą, przedstawicielami władz miejskich i powiatowych z I sekretarzem KMiP PZPR. tow. A. Malickim, przewodniczącym Prez. MRN, tow. Wł. Orłowskim, wiceprzewodniczącym Prez. PRN, tow. B. Klimo-wem. Przybyli oni na sesję popularnonaukową poświęconą dziejom Ko szalina w latach 1945—1965, a zorga nizowaną przez Wydział Kultury Miasta i Powiatu. KTSK i oddział PTIi w Koszalinie. Sesję otworzył, zwracając uwagę na doniosłość historyczną i prak tyczną badań nad najnowszą historią Koszalina przewodniczący KMiP FJN w Koszalinie, 1 sekretarz KMiP PZPR, tow. A. Malicki. Następnie wygłoszono trzy referaty: me;r H. Rybicki mówił o pierwszych latach organizacji i pracy; władz Italii, 4.111.1945-Ul. 1985 NAJNOWSZA HISTORIA MIASTA administracyjnych w Koszalinie, mgr A. Typa omówił stosunki ludnościowe w mieście w latach 1945— —1964 zaś mgr S. Królikowski przedstawił rozwój koszalińskich pegeerów w latach 1945—1964. Następnie wywiązała się ciekawa dyskusja. Zabierali w niej głos osadnicy, pierwsi organizatorzy administracji, oświaty, gospodarki w mieście i powiecie, (sten) Na zdjęciu: uczestnicy sesji przysłuchują się referatom* Str. 2 GŁOS Nr '44 '(3870)1 Decyzje Rady Ministrów * WARSZAWA (PAP) Rada Ministrów na posiedzeniu trzyła wićłe projektów ustaw. w dniu 18 lutego rozpa- Przy udziale przewodniczącego Centralnej Rady Związków Zawodowych i innych członków kierownictwa CRZZ rozpatrzone i przyjęto projekt ustawy o bezpieczeństwie i higienie pracy przedstawiony przez CRZZ. W dąże niu do likwidacji wypadkowości przy pracy oraz zwalczania chorób zawodowych i innych schorzeń mających swe źródło w warunkach pra cyt projekt ustawy nowelizuje, uzupełnia i kodyfikuje o-becnie obowiązujące w tym zakresie przepisy prawne. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o ubezpieczeniu społecznym rzemieślników.* Projekt ustawy wprowa dza ubezpieczenie społeczne rzemieślników i ich rodzin, oparte na składkach opłacanych przeź rzemieślników. Rada Ministrów, przy u-dziale przedstawiciela Zarz. Głównego ZNP rozpatrzyła i przyjęła 5 projektów ustaw wiążących się z organizacją i działalnością szkół wyższych Polskiej Akademii Nauk i instytutów naukowych a miano Wicie: o stopniach i tytułach naukowych; o zmianie ustawy o szkołach wyższych; Pol- o zmianie ustawy o skiej Akademii Nauk, o zmianie ustawy o instytutach naukowo-badawczych; o wyższym szkolnictwie wojskowym. Przyjęto projekt ustawy o zaopatrywaniu rolnictwa i wsi w wodę, który ma na celi' polepszenie warunków roz woju produkcji rolnej, poprawienie stanu ochrony przeciw pożarowej na wsi oraz poprawę warunków bytowych ludności wiejskiej. Marszalek ZSRR W. Czujkow gości w Poznaniu @ WARSZAWA (PAP) 18 bm. przybył do Polski ra uroczystości 20-lecia wyzwolenia Poznania wicemini-sfer obrony ZSRR marszałek Związku Radzieckiego W^v Czujkow, były dowódca - Armii Gwardii* której jednostki w ofensywie zimowej 1945 r. wyzwalały Poznań i Wielkopolskę. Marszałkowi Czujkowowi towarzyszą: gen. płk G. Che-tagurow oraz gen. lejt. M. Wajnrub. XIX rocznica poirołania ORMO No straży praworządności i porządku publicznego List otu;arty ministra sprau; tueujnętrznych do członkóiu ORMO 0 WARSZAWA (PAP) Z OKAZJI XIX rocznicy powołania Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej minister spraw wewnętrznych gen. dyw. Mieczysław Moczar skierował do wszystkich członków ORMO list o-twarty z serdecznymi życzeniami dalszej owocnej pracy dla dobra naszej ojczyzny oraz podziękowaniem za dotychczasowy społeczny trud. List głosi m. in.: Z patriotycznych Inicjatyw, zrodzonych jeszcze w okresie zbrojnej walki z wrogą działalnością, skierowaną przeciwko Ludowemu Państwu, powstały i rozrastały się szeregi Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Działalność Ot!MO ma zasłużenie wysoką rangę, albowiem oparta jest na ogólnospołecznych przesłankach i oddolnej inicjatywie mas członkowskich, rozwijających pracę nad umacnianiem praworządności i porządku publicznego. Wysoko ceniąc pracę Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej należy podkreślić, że do szybkiego wzrostu ilościowego i jakościowego ORMO, w ostatnim okresie, przyczyniło się większe zainteresowanie działalnością Waszej Organizacji oraz pomoc instancji partyjnych i rad narodowych, a także lepsza praca aktywu ormow skiego i współdziałających z Wami funkcjo nariuszy MO, ceniących w ORMO potężnego sojusznika uwielokrotniającego siły organów Milicji Obywatelskiej, na którego można liczyć w każdej sytuacji. Wasza Organizacja przez 19 lat swego istnienia zapisała piękną kartę historii Polski Ludowej. Sumując dorobek minionego okre su, dołóżcie maksimum wysiłku dla jeszcze lepszego i systematycznego realizowania statutowych zadań ORMO. Bądźcie przeko nani, że w działalności tej towarzyszyć Wam będą wszystkie, służby resortu spraw wewnętrznych, na których życzliwą pomoc możecie liczyć. Przeszedł przez piekło SOBIBORU O WARSZAWA (PAP) W latach Okupacji jednym z ^aszliwśzych hitlerowskich obozów zagłady był obóz w Sobiborze w woj. lubelskim. Poniosło w nim śmierć kilkaset tysięcy ludzi. Zaledwie kilku ocalało t tego piekła, przy czym większość z nich już nie żyje. Ostatnio odnalazł się jeden z nielicznej garstki pozostałych przy życiu więźniów Sc-bJboru. Jest nim Aleksander Pieczerski, zamieszkały w ZSRR w Rostowie nad Do-nefti, członek podziemnej organizacji istniejącej w tym obozie i b. przywódca powsta ńia, zorganizowanego przez więźniów w Sobiborze. Jak dowiadujemy się, Aleksander Pieczerski weźmie udział, na zaproszenie Rady Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa, w uroczystości odsłonięcia pomnika w Sobiborze, która ma śię odbyć w II kwartale br. W niedzloią inauguracja VII MIĘDZYNARODOWEGO KONKURSU CHOPINOWSKIEGO * WARSZAWA W niedzielę rózpoćzyna się VII Międzynarodowy Konkurs Chopinowski. Komisja kwalifikacyjna rozpatrzyła zgłoszenia ponad 100 kandydatów, przyjmując spośród nich 85 reprezentantów 31 krajów wszystkich kontynentów. Wielu z nich to laureaci poważnych międzynarodowych konkursów, mający Już ugruntowaną pozycję w światowej pianistyce. Oświadczenie Wiceprezydenta USA • NOWY JORK (PAP) Trwa tu wielka konferencja międzynarodowa poświęcona przedyskutowaniu praktycznych implikacji Encykliki papieża Jana XXIII cem in terris". Na pierwszym posiedzeniu urządzonym w sali Zgromadzenia Ogólnego N2, przemawiał wiceprezydent USA Hubert Humphrey. Humphrey oświadczył, że w Obecnej epoce wojna jest nieskuteczna, gdyż nie zostawiłaby zwycięzców. Część przemówienia poświę cii Humphrey ONZ i sytuacji, jaka w tej organizacji powsta ła. Oświadczył on z naciskiem, że ySA popierają ONZ. Rząd holenderski przeciwko przedawnieniu zbrodni nazistowskich ® HAGA (PAP) Holandi* powitałaby z zadowoleniem, gdyby rząd NllF znalazł rozwiązanie umożliwiające ściganie zbrodni nazi stowskich również po 8 maja br. Wiadomość 'tę przekazał rząd holenderski rządowi NRF za pośrednictwem swego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Bonn. Holenderskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oznajmiło w piątek, iż rząd holenderski zobowiązał się do współpracy przy ściganiu zbrodniarzy nazistowskich. Generał Kbanh aresztowany Kolejny ZAMACH STANU w SAJGONIE * WASZYNGTON (PAP) Agencja Press Associated podała w piątek x mrano, iż w Sajgonie dokonany został kolejny zamach stanu. Według pierwszych do niesień, zamach zakończył się sukcesem. Na czele orzewrotu stci puł kownik Pham Ngoc Thao. Pułkownik Thao oświadczył w wywiadzie dla agencji AP, iż dowódca armii południowo wietnamskiej gen. Ngyen Khanh oraz dowódca sił lotni czych gen. Ngyen Cao Ky zostali aresztowani. Przywódca zamachu oświad czył przez radio sajgońskie, które otoczyły czołgi, iż przewrót wymierzony jest przeciwko gen. Nguyen Khanho-wi. Zamach dokonany został w piątek We wczesnych godzinach popołudniowych czas*i lokalnego. Czołgi zajęły stand wiska przed kilkoma ważnymi obiektami wojskowymi o-raz koszarami. Wszelkie połą czenia telefoniczne z Sajgo- nem zostały przerwane. Lotnisko jest zamknięte. Ambasador USA w Sajgonie oświadczył w rozmowie z korespondentem agencji AP, iż nic nie wie, co się dzieje w Sajgonie. Nad Sajgonem krążą samoloty wojskowe. Według dotychczasowych doniesień, w Polityka USA iu Wietnamie Kakaz... aresztowania HITLERA ® BERLIN (PAP) Prokuratura Sądu Krajowego w Berlinie zachodnim wszczęła postępowanie karne przeciwko Adolfowi Hitlerowi, uznanemu oficjalnie od 1958 *. za zmarłego. Na podjęcie tej decyzji — jak oś\ 4 -Iczył zachodnioberliń-ski prokurator generalny Guenther — wpłynął fakt, iż z dniem 8 maja br., w wypaaKU gdyby Hitier jeszcze żył, zbrodnie jego i odpowiedzialność za śmierć milionów osób uległyby przedawnieniu. Prokuratura wydała także na wszelki przypadek nakaz aresztowania Hitlera. Z inicjatywą wszczęcia postępowania przeciwko kanclerzowi III Rzeszy niemieckiej wystąpiła centrala w Ludwigs-burgu. . Prasa amerykańska . OSTRZEGA Presja najbardziej wojowniczych kół amerykańskich na Johnsona oraz dwuznaczna postawa rządu, który nie wyklucza rozszerzenia wojny w Wietnamie i nie wypowiada się jawnie za rokowaniami w sprawie Indoehin, budzi zaniepokojenie nie tylko bardziej umiarkowanych kongres menów, lecz również wielu publicystów i dzienników. ga się ze strony komentatorów, którzy uchodzą za bardzo blisko związanych z Białym Domem. Tak na przykład Walter Lippmann, który przed kilku dniami opublikował artykuł Warto zwrócić uwagę, że o-statnio głos przestrogi rozle- Do 1 urześnia br, Zgromadzenie Ogólne NZ postanowiło odroczyć dalsze obrady XIX sesji do 1 września br. Przed tym jednak doszło do pierwszego głosowania po trwających w su mie 11 tygodni obradach bieżącej sesji. Głosowanie odbyło się na wniosek delegacji albańskiej. Przed powzięciem decyzji w sprawie odroczenia obrad do września Zgromadzenie Odroczenie obrad upoważniło przewodniczącego XIX sesji, Alex Quaison-Sackey'a z Ghany do powołania specjalnego komitetu negocjacyjnego, którego zadaniem byłoby znalezienie wyjścia z kryzysu finansowego wywołanego przez USA i rozpatrzenia tzw. pokojowych akcji ONZ, tj. wysyłania specjalnych oddziałów wojskowych pod flagą ONZ do punktów ostrego napięcia. Skład tego komitetu ma być wkrótce u-śtalony. Postanowiono, że przed 15 czerwca br. komitet żłoży sprawozdanie i przewodniczący sesji oświadczył, że w przypad ku, gdyby osiągnięto porozumienie, XIX se sja Zgromadzenia Ogólnego NZ może się Zebrać wcześniej, niż 1 września. Następnie przewodniczący obecnej sesji oświadczył, iź Zgromadzenie zgadza się kontynuować obrady bez głosowania. Zaproponował on zatwierdzenie preliminarza budżetowego ONZ na bieżący rok finanso- wy. Mimo protestów przedstawiciela albań skiego, który zażądał głosowania nad preliminarzem. Zgromadzenie uchwaliło budżet przez aklamację. W ten sam sposób zatwierdzono niezwykle skomplikowaną sprawę wysp Cooka, a na koniec — za jednym zamachem — około 40 rozmaitych sprawozdań, w tym sprawozdania tak kon trowersyjne, jak Rady Bezpieczeństwa tzn. komisji koreańskiej, rozmaitych agend funkcjonalnych ONZ itp. Obiekcje wobec tego „bagażu" wyraziły delegacje ZSRR, Polski, Węgier i Republiki Południowo afrykańskiej. Zabierając głos stały przedstawiciel ZSRR przy OŃZ, Fiedorenko, powtórzył raz jeszcze stanowisko rządu radzieckiego w sprawie finansowania ONZ i podkreślił, że artykuł 1P. Karty NZ nie może się odnosić do finansowania pokojowych operacji XIX sesji ONZ ONZ, a jedynie do regularnego budżetu Or ganizacji. Skrytykował on USA za aroganckie przywłaszczanie sobie prerogatyw i roli arbitra, który decyduje, jakie sprawy można poddawać pod głosowanie oraz za uzurpowanie sobie roli państwa decydu jącego o stosowanej procedurze. Po wysłuchaniu przemówień przewodniczący XIX sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ oświadczył, iż porządek dzienny sesji został wyczerpany. Ogłosił on następnie cwłroczenie dalszych obrad do 1 września br. bez zastrzeżeń popierający ak cję „odwetową", a w drugim artykule nieco z tego stanowiska się wycofał, w komentarzu czwartkowym ostrzega już przed „olbrzymim ryzykiem rozszerzenia^ wojny" i stwierdza, że bombardowanie Wietnamu Północnego nie roz strzygnie wojny, a może uwikłać USA w wojnę lądową. Lippmann oświadcza, że nadszedł czas, by Stany Zjednoczone oświadczyły publicznie, iż ich celem jest pokój w Wietnamie poprzez „zawiesze nie działań wojennych, konferencje i rokowania". Prowokacje na granicach Jemenu ® KAIR (PAP) y-. brytyjskie nadal Wojska dokonują agresywnych poczy nań na granicach Jemeńskiej Republiki Arabskiej, narusza jąc tym samym zasady prawa międzynarodowego i Karty NZ — głosi oświadczenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Jemenu. Wojska brytyjskie — stwier dza oświadczenie — 11 i 12 lutego ostrzelały pograniczne miasto jemeńskie, Kataba. W związku z tym, MSZ Jemenu ostrzegło rząd brytyjski przed poważnymi konsekwencjami podobnych poczynań. Ministerstwo upoważniło swego stałego przedstawiciela w ONZ do złożenia oświad czenia o agresywnych krokach W, Brytanii* Sympozjum młodych twórców Polski Północnej • BYDGOSZCZ (PAP) W Bydgoszczy odbyło dwudniowe spotkanie j dych pisarzy i Plasty ^0ie-ski Północnej — z Vv udztw szczecińskiego. g0) SZALIŃSKIEGO, gdatn5^,®0. olsztyńskiego, bydgoskieg ^ raz z Łodzi. sPotk.anll;,aZd pierwszy tego rodzaju młodych twórców - jS zowane przez Zarz. Woj. w Bydgoszczy, Kujawsko-morskie Towarzystwo ralne oraz bydgoskie o~o ły ZLP i ZPAP ma na ^ umożliwienie wymiany świadczeń i zacieśnieni ^ taktów zarówno między g, cami jak i między nimi i ^ mieście nie zanotowano żadnej strzelaniny. Pułkownik Thao przebywał do niedawna w ambasadzie Wietnamu Płd. w Waszyngtonie. Powrócił on z Sajgonu bez zezwolenia rządu przed kilku tygodniami,, ukrywając się przed władzami. • BUDAPESZT _ ji- W związku z 17. ro^lJV,a£ni» warcia układu o prtgj* współpracy i P°^ocJ nej między ZSRR a węg ^ przywódcy obu kr®J°%ratul*' nali wymiany depesz gr cyjnych. • WARSZAWA WY*0" Uchwałą K°mitetu _we'g<> nawczego Międzyn;aro*A Związku sP6łdz*e}cz®fLanizacJł czet członków tej ^ przyjęty został związek dzielczości SpożywcoW »» LEM". • WASZYNGTON -W senacie USA oabf* burzliwa debata na te L.«etI1a- tyki amerykańskiej w mie Południowym. Wieiu torów wypowiedziało \ przerwaniem działań w J ; wych w tym kraju. Przebywający z oficjał^* ^ zytą w USA minister spra ^ granicznych Francji^ statnio ponad 4 godziny -mowach z sekretarzem ^ USA. W piątek został on jęty przez prezydenta PROTEST . . Za- stałe Przedstawicielstwo - Radzieckiego przy ON^ kowało treść noty, w * zpT.zy dokumentach Organizacji. • LONDYN Premier brytyjśjd H- $ przybędzie 1 kwietnia ną wizytą do Paryża. Przymierze kontjifskich lumumblstów • PARYŻ (PAP) ^ Korespondent AFP w tnK> poIdville podaje, ze wsn ^ kongijskie partie po"; o tendencji ..lumunl„l,ac^0 skiej" postanowiły się i wydały w teJ odpowiedni komunika . J te wezmą ndział w wy gi< powszechnych, które n* odbyć w marcu br. jako ^ mierze kongijskich r ,, narodowych - Lumumb»^ Nowa formacja ^ Konga wysuwa przede kim żądanie uwolnienia. ^ żionych przywódców P nych,. a wśród nich ai ^ Gizengi. Żąda rowmez ^o łania konferencji stołu pod kontrolą Orgą * cji Jedności Afrykański (» celu znalezienia rozW'^pf0 kryzysu kongijskiego i jp wadzenia do zfiody wej. DEKRETY nacjonalizacyjne w Syrii 9 DAMASZEK (PAP) Władze syryjskie dekrety w sprawie nacj ^ zacji kilkudziesięciu portowych oraz ustano „s monopolu państwowego.^-import artykułów wych i lekarstw. p°in gVfvi' wał o tym przez radio skie przewodniczący fjfr Prezydenckiej Amin ac)fl Na mocy 2 dekretów tuj» nalizowano 39 firm " .gil'-"' cych lekarstwa i framaC ,t<< ki oraz 7 innych towar# handlowych. "GŁOS Nr VL (3879)'. Sir. 8 (Dokończenie z 1. strony) zawsze trochę czasu na spotkania z ludnością". Tyle o trybie urzędowania. A my dodajmy od siebie, że nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby teraz, po latach, podobny sposób wykonywania czynności służbowych przejęło wielu naszych działaczy. „Stabilizacja pracy była w tym okiesie oczywiście tylko pojęciem względnym — kontynuował Leonard Borkowicz. Strefa była przecież nieomal przyfrontowa, ludzie jeszcze oszołomieni wojną, niektórzy cznie uzasadnione. Wojna pozbawiła ludzi na długich pięć lat wszelkich rozrywek. Ludzie byli złaknieni świąt, gar nęli się do gromady, tłumnie przybywali na każdą najbłah-szą nawet uroczystość. Bywali na takich uroczysto ściach starostowie, bywał wojewoda. Opowiadał o tym z humorem. „W czerwcu (dokładnie zaś 16—18 czerwca) 1945 roku moz na było już zorganizować I zjazd starostów i wicesta-rostów. Po pracowitych obradach, drugiego dnia wieczorem zorganizowałem coś w rodzaju obiadu — bankietu A TADEUSZ KWAŚNI EWSKI spotkania i wojewodą rek PPR. Jui wówczas zorga nizowanej pomocy udzielały nam ościenne województwa — bydgoskie, poznańskie. Z Gniezna przyjechała delegacja, która wyraziła chęć pa tronowania akcji osiedleńczej i tworzenia administracji w jednym z miast okręgu. Spra-( wiali jak najlepsze wrażenie. Oddałem im bez namysłu, lek ką ręką jak Zagłoba Inflanty, miasto Koszalin. Poznań, przez nikogo nie przynaglany, z własnej inicjatywy przysłał Pierwsze samochody z żywno ścią". KROK ZA KROKIEM Krok za krokiem nowa polska administracja obejmowała coraz to nowe tereny. Aparat władzy zdawał egzamin — zdecydowały o tyrn jeszcze wówczas nie tyle doświadczenie i wiedza ile rzutkość, energia. A tej nie brakowało. Ludzie nabierali doświadczenia, zdobywali umiejętności po lityczne. Umieli znaleźć właś ciwy język, i sposoby pracy, które polegały nie tyle na ko menderowaniu i administrowa . niu, ile doradzaniu, pomaga-I niu ludziom w urządzeniu się. Tym sposobem władza zaskar biała sobie autorytet. W czerwcu 1945 r. wojewoda Borkowicz pisał w raporcie do Ministerstwa Administracji Publicznej: „Urząd znajduje się w końcowej fazie organizacji wewnętrznej. Organizacja Urzędu wzorowa na jest na normalnej organizacji Urzędu Wojewódzkiego". „Jeszcze się wówczas pracowało — wspominał wojewo da — po kilkanaście godzin na dobę. Jeszcze, nie byliśmy przywiązani do biurek, ale jui np. dr Putt — kierownik wy działu organizacyjnego uczył nas szacunku dia zdrowej sprawozdawczości. Już wtedy można też było pomyśleć o wyjazdach w teren. Wyjeżdża ło się zazwyczaj wczesnym rankiem do obwodu. Przedpo łudnie poświęcaliśmy na kon trole i lustracje w towarzystwie starostów i innych dzia łączy. Po południu wyniki tych kontroli były przedmiotem odpraw i konferencji. Wieczorem znajdowaliśmy KOSZTY REKORDU Na jednej z szos angiel skiego hrabstwa Sussex za trzymano samochód Johna Stewarta za przekroczenie maksymalnie dozwolonej szybkości. Mandat wy niósł 7 funtów, po czym Steioart kontifnuował swą podróż do Londynu, gdzie kilka godzin później wręczono mu nagrodę angielskiego Automobilklubu za osiągnięcie największej szybkości. wręcz przez wojnę wykolejeni. Coraz szerszą falą napływać zaczęli osadnicy z różnych stron Polski, w drugiej zaś połowie roku szeroką stru gą repatrianci zza Bugu. Róż nice charakteru, różnice obycza jów, różne poziomy cywilizacyjne. Większość ludzi rip. zza Bugu przecież dopiero tutaj, w gospodarstwach, spotkała się z siłą elektryczną, z maszyną rolniczą. Były uprzedze nia, uproszczone osądy". BARWY TAMTYCH DNI Wielkie sprawy całej społecz ności i małe albo tylko pozornie małe i nieważkie sprawy poszczególnych ludzi. O-powiadał wojewoda, iż był ta ki czas, że musiał i sędziego zastępować. Zgłosiła się do niego kobieta, która w obliczu niebezpieczeństwa przyjęła od drugiej kobiety dziecko na wychowanie. Teraz, po wojnie, prawdziwa matka złuo siła się po swą własność. Tam ta jednak zdążyła się do dziec ka przywiązać i dziecko się do niej przywiązało. Jakiż wyrok można było wydać w takiej sprawie? Salomon by nie podołał... Albo inny przykład, już z pogranicza anegdoty. Pokazywał Leonard Borkowicz poda nie pisane do niego częstochowskim słowem wiązanym przez jakiegoś aktora estradowego, który zawędrował w te strony (przytaczam tylko wyjątki obszernej ballady — podania). Koszalińskiego życia osłodo, Dobry nasz panie i wojewodo. By przyrzeczenia słowa dochować Nie przyjechałem tutaj szabrować... Pracuję szczerze i sam w to wierzę Lecz bez poduszki na łożu leżę I wczoraj w Twoje cne imieniny Marzłem bez kołdry i bez pierzyny. Więc nie ma panie na to juz rady Nie będę w łachach mówił z estrady Kto mnie pamięta dobrze rozumie Jak ja to robić potrafię, umiem. Rodzinę pragnę tutaj sprowadzić Tę tajemnic^ chciałem Ci zdradzić Ale uczynić tego nie mogę Daj mi coś z ciuchów i zapomogę. Nie będziesz muzom moim się żalił Lecz śmiać sie będziesz, mnie będziesz chwalił Nabiorę chęci, dojdę do weny I podziękuję piosenką ze sceny. Takie to były czasy! CZAS ŚWIĘTOWANIA Kiedy się teraz przegląda jedyną właściwie kronikę tamtych czasów, którą stanowiła prasa, może powstać fal szywe mniemanie, że nasi pio nierzy trawili czas na próżnych uroczystościach. Tu z szu mem obchodzono uroczystość, tam inną, hucznie sposobiono się do dożynek itp. itd. Było to w pełni, psychologi- (mówiło się przecież wówczas powszechnie: „Hej kto Polak na bankiety!") Nie było to nic wystawnego. Ani też wódka nie lała się strumieniami — na kilkadziesiąt osób było rap tem 3 litry spirytusu i sporo podłego wina, którego nikt nie chciał pić. Znaleźli się „życzliwi", którzy postarali się, by wieść o tym dotarła do Warszawy. Usłyszałem więc reprymendę: Co ty tam, bankiety wydajesz?" Ano wydaję — odparłem. I mam ku te mu nieprzeciętną okazję. Był to przecież pierwszy od tysią ca lat zjazd starostów na tych ziemiach. Wszystko tu niemal było pierwsze od wielu wieków. KU STABILIZACJI Tak formowana administra cja potrafiła dobrze kierować tym barwnym, wielowątko- wym życiem w pierwszych la tach. Pomogła osiedlić się ludziom, ułatwiała im życie. Nie przelękła się inwazji myszy, które zaatakowały obsia ne pola w 1946 roku, nie prze lękła się gróźb epidemii, stra szliwych mrozów, które parali żowały życie na przełomie 1946/47 roku. Nie przelękła się politycznego podziemia, które chciało sparaliżować życie po lityczne, sterroryzować ludzi (banda „Łupaszki" wydała wie le wyroków śmierci na działaczy administracyjnych). Życie zmierzało do stabiliza cji w polskich i na nową mod łę społeczną kształtowanych warunkach. Leonard Borkowicz często też chwytał za pióro. Pisał np. do tygodnika „Szczecin". W noworocznym numerze z 1947 roku znalazłem w jego artyku le takie oto stwierdzenie, któ re było myślą przewodnią jego działalności: „Polacy Pomo rza Zachodniego nie stanowią już dzisiaj zróżnicowanej ma sy a pełnokrwiste społeczeństwo". A we wstępie do „Rocznika Pomorza Zachodniego" z roku 1948 pisał: „Może najbar dziej znamienną cechą nowego ustroju jest fakt, że mimo trudności powojennych i antagonizmów politycznych —• majoryzowany u nas kiedyś czynnik polityczny zajął na wszystkich szczeblach decydu jącą pozycję, jego praca przy czynią się niewątpliwie do u-sprawnienia administracji, ak tywizacji i wzrostu inicjatywy społeczeństwa, wciągnięcia wszystkich do wielkiej pracy nad zagospodarowaniem polskich ziem nad Odrą i Bałtykiem. Wydaje się, że nie bez uzasadnionej dumy może dzis każdy Polak powiedzieć, że trudności nie ulękliśmy się, że rozczarowania nas nie załamały, a tysiące Polaków ofiar nie i bezinteresownie, z uporem pracowało dla dobra tej ziemi". KaAlkl '/f&Ok. kulturalna ZIMA W KULTURZE W ubiegłym tygodniu gościła w naszym województwie komisja złożona z przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Sztuki, CZ PUFiK „Ruch", ZG ZMW, CPARA, która zapoznawała się z pracą powiatowych domów kultury, działalnością wiejskich klubów książki i prasy „Ruch", organizacją gromadzkich ośrodków kultu ralnych. Nasze województwo — jak powiedział nam nacz. M. Radomski z Departamentu Pracy Kulturalno-oświatowej i Biblio tek MKiS — char akter yzu je się dobrze rozwiniętą siecią placówek kulturalnych, posiada stosunkowo silne w porównaniu z innymi regionami kraju, o-środki organizacii życia kulturalnego (wydziały kultury, powiatowe domy kultury, biblioteki). Jakie więc z tych sprzyjających warunków wyciąga się korzyści? Jak praktycznie wygląda życie kulturalne na wsi koszalińskiej w o-kresie zimowym? Na te py tania starała się odpowiedzieć komisja. Odwiedzono powiaty: wałecki, człuchow ski, białogardzki i kołobrzeski, zapoznano się z praca WDK i powiatowych domów kultury, PROPORZEC ZA OSIĄGNIĘCIA W Zarządzie Głównym Towarzystwa Przyjaźni Pol sko-Radzieckiej odbyła się uroczystość przekazania pa miątkowego proporca za zajęcie przez nasze woje- wództwo pierwszego miejsca w ogólnopolskim wsp^ł zawodnictwie w czasie „Dni Filmu Radzieckiego". Proporzec przekazał sekre tarz ZG TPPR, tow. W. Wągrowski na ręce przewodniczącego wojewódzkie go komitetu organizacji fe stiwalu filmów radzieckich, sekretarza KW PZPR tow. Z. Kanarka. Delegacja naszego województwa podczas pobytu w Warszawie spotkała sie także z ambasadorem ZSRR w Pol sce, tow. A. Aristowem. Jak wiadomo, filmy radzieckie cieszyły się w naszym województwie wielkim zainteresowaniem i olbrzymią, jak się okazuje, najwyższa w kraju, frekwencją. Pracownikom naszych kin. którzy niemało dołożyli starań, aby „Dni Filmu Radzieckiego" wypadły jak najokazalej jesz cze raz gratulujemy. Z ŻYCIA KTSK Poza Wydawnictwem Po znańskim, z którym współ praca rozwija się coraz o-wocniej, sekcja wydawnicza KTSK nawiazała ostat nio kontakty z Wydawnictwem Morskim w Gdyni. Pierwszym znakiem nawią zanego porozumienia jest umowa o wydaniu na koszt KTSK i Prez. PRN w Złotowie monografii powia tu złotowskiego, opracowy wancj przez dr W. Wrzesińskiego, dyrektora Instytutu Mazurskiego w Olsz ty nic. W przyszłym roku natomiast w Wydawnictwie Morskim ukaże się praca dr R. Kukiera z Uniwersy tetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jej tytuł: „Ka szubi bytowscy — zarys monograficzny". ' (sten) (Dokończenie z 1 str.) Najpierw Zlotów. Zacięte walki o nasyp kolejowy o mostf o przedpola miasta. Potem już co krok — kolej ne przeszkody. Rzeka, las, wzniesienie, wieś, miasteczko. Wszędzie tam przywarowal u-zbrojony po zęby wróg. Mia£ za sprzymierzeńca żel betonowe bunkry i fortyfikacje. Bagna między jeziorami Zdbiczno i Dobre, Przeszli przez lasy, przeszli przez bagna na północ cd jeziora Dobre, przez folwark w Dobrzycy, aby zaskakującym manewrem zlikwidować wroga. Wieś po wsi, miasteczko po miasteczku przechodzi* ły w ręce zdobywców, by nigdy już nie wrócić pod niemieckie panoioanie. Zdjęcia: WITOLD VOGEL ' " f i ■».* ;* > ni pg , PRZED DWUDZIESTU LATY 20—21 LUTEGO 1945 R. 20 lutego wojska 1. Armii WP pozostawały na tych samych stanowiskach, na których znalazły się po zakończeniu walk w dniu 19 lutego. W dniu 21 lutego dowództwo armii wydało dalsze* rozkazy regulu jące organizację obrony. Kolejnych przegrupowań dokonano w nocy z 21 na 22 lutego oraz w dniu 22 lu tego. Po zakończeniu przegrupowania związki taktyczne 1. Armii WP zajmowały następujące pozycje: 3. DYWIZJA PIECHOTY (wraz z 9. Pułkiem Artylerii Haubic) — od Dudy-lan przez Ostrowiec do Samborska; 6. DYWIZJA PIECHOTY (z 2. Brygadą Artylerii Hau bic) — góra Mylna, Jabło nowo, Ostrowiec; 2. DYWIZJA PIECHOTY (z 1.2. Pułkiem Artylerii Haubic) — góra Mylna, Bronikowo, Jabłonowo; 1. DYWIZJA PIECHOTY (z 3. Brygadą Artylerii i 1. Pułkiem Moździerzy) — Łowicz Wałecki, Płociczno, Bronikowo: 4. DYWIZJA PIECHOTY i 1. Brygada Kawalerii po zostając w drugim rzucie armii organizowały obronę na linii: wschodni skraj wsi Golce, kolonia Rudki, Debołeka, Laski Wałeckie, południowo-wschodni skraj Toporzyka. Plan obrony armii przewidywał cztery możliwe wa rianty działań nieprzyjacie la. Stosownie do tego zapla nowano działania wszystkich dywizji. Działalność bojowa wojsk 1. Armii WP w tych dniach, oprócz przeprowadzenia przegrupowania, o-bejmowała intensywne roz poznanie pozycji, sil i środ ków nieprzyjaciela. Działa nia te prowadzono przy po mocy patroli rozpoznawczych i grup wypadowych w sile do kompanii. Str. 4 GŁOS R? M TS9705 KONKURS LITERACKI = 1964 = Kolejny wojewódzki konkurs literacki został rozstrzygnięty. Jego wyniki znane są naszym Czytelnikom. Znana jest im również opinia wyrażona przez członka jury Ireneusza Gwidona Kamińskiego. Pora przedstawić nagrodzone dzieła. Drukujemy dziś FRAGMENTY kilku nagrodzonych prac. Pierwszą jest esej ANDRZEJA FALKIEWICZA „Jean Ge-net" — I nagroda w dziale prozy. Ta filozoficzna rozprawa pozwala dostrzec nowe cechy francuskiego pisarza. Fragmenty opowiadania ZYGMUNTA ZELWANA „Motywy" stanowią próbę retrospektywnego spojrzenia na przyczyny indywidualnych postaw ludzkich w niedalekiej przeszłości. Nagrodzony reportaż JÓZEFA NARKOWICZA „Latarnicy" jest dalszym ciągiem morskich zainteresowań autora. Rok wcześniej nagrodzony został także jego reportaż o tematyce morskiej. Drukowaliśmy już także dwa utwory poetyckie laureata I nagrody w dziale poezji — ANATOLIUSZA JURENIA. Dziś — dalsze dwa. Pozwolą one dokładniej zrozumieć twórczość tego ciekawego, wydajnego poety. II nagrodę za poezje otrzymał TADEUSZ PAWLAK. Jego twórczość reprezentują dziś „Rodowód" i „Sezam". Wyboru fragmentów dokonała Redakcja. Przekazujemy je w przekonaniu, że sylwetki koszalińskich twórców staną się Czytelnikom bardziej bliskie i zrozumiałe, zaś autorom nagrodzonych prac raz jeszcze gratulujemy i życzymy dalszych sukcesówe 1. Radio, telewizja, prasa, film. Coraz gwałtowniejsza, coraz bardziej natarczywa informacja, coraz szybsze i spra wniejsze środki komunikowa nia się. To, co istniało, istniejące obok tego, co istnieje,, co nie istnieje, co nie istniało, co zaistnieje w przyszłości. Coraz silniej bijący strumień. Zamiast uczuć, obrazów, myśli — coraz silniej bijący stru mień posiekanych tekstów, posiekanych fotografii. W naszych czasach zabito Johna Kennedy'ego i pogrzebano go, a szeryf miasta Dallas pokazał nam karabinek, z którego prawdopodobnie padł strzał; na naszych oczach został zabity domniemany zabójca prezydenta, a na lotnisku w Helsinkach powitano premiera, położono kamień węgielny pod budowę elektrowni, pogrzebano Palmiro Togliattiego, nakręcono krótkometrażówkę o pojazdach kosmicznych przyszłości i dru gą — która światłem i dźwię kiem wskrzesiła państwo Franciszka I, freski pompejań skie, kolekcję znaczków pocz towych, modę wieku XIX, Zło tą Prahę, rzeźby Arpa. Na własne uczucia i myśli nie znajdujesz w tym zgiełku potrzebnego skupienia i czasu; obrazy nawarstwiane na obrazy, wzajemnie się przedrzeźniając, zatracając tożsamość migotliwą siatką prawie-realności oplatają się wokół nielicznych znanych ci z bliska przedmiotów i o-sób. To, co można ze świata zrozumieć, objąć, doznać w całej konsystencji, spoistości, puszystości; to, czego można doświadczyć z jego jedynych, niepowtarzalnych, nieporównanych z niczym jakości, skur czyło się tak bardzo, że wielka poezja, malarstwo, literatura — cała nieodłączna od wielkiej sztuki dialektyka buntu i akceptacji świata — wydają się niemożliwe. Nowe kierunki artystycznego działania powstając czepiają się kurczowo stołu, krzesła, zapał ki, gałgana; najbliższego strz^ Pu materii — największego fragmentu rzeczywistości* kto ry można jeszcze dokładnie poznać, albo też — już niezdol ne do współczucia z materią, niezdolne do buntu i podejrzeń — milkną w jakiejś nie chętnej, gorzko akceptującej rejestracji faktów. „FOTOGRAF: Sztuka fotografowania urodziła się razem z nami. Z nami umrze. Dopó ki, będzie u nas coś do foto-grafomania, przetrwamy i my (pauza) Nigdy dość fotografii GENERAŁ: Komunikaty są wspaniałe. Zredagowane w nieskozite Ine j francuszczytnie — lakonicznej, stanowczej, so lidnej, uspokajającej. WAMP: Niech mówią, co chcą, nie ma nic prawdziwsze go nad wici oczki na naszych kartach pocztowych!" ,ParawanyP Andrzej Falkiewicz Coraz łatwiej świat skompromitować — zdmuchnąć tę pajęczynę sprzed ludzkich twarzy; albo rozbić na oczach widzów jak ekran telewizora. Coraz trudniej dać ludziom dzisiejszym — zorientowanym, zdezorientowanym, prze pełnionym, pustym, pełnym, widzącym wszystko, wiedzącym wszystko, nie dotykającym niczego — coś w zamian. Coraz łatwiej o burzycieli i potwarców. Coraz trudniej o poetę. Coraz trudniej o proroka. Zbudowano dla nas świat wiotki. Jakże lichą przędzą utkany jest jego obraz w świa domości i w uczuciach ludzkich. Mówią: „Już nie istnieje Bóg". A czy jeszcze istnieje świat? Czy taki świat jeszcze istnieje? Na naszych oczach — od zbrodni bezinteresownej Gi-de'a, poprzez bezskuteczną namiętność i przeczenie egzy stencjalistów, poprzez rezygnację, zgodę na słowa małe, na rzeczy pierwsze, poprzez filozofię absurdu, anty-filozo-fię, anty-literaturę, anty-teatr, anty-język, do pytania absurdalnego i ostatniego, które po daje w wątpliwość istnienie świata. Właśnie tu musi paść nazwi sko Jeana Geneta — twórcy, który językiem i • środkami współczesnego teatru postawił pytanie powyższe w sposób drast-yczny, z siłą, która nie ma w sobie równej we współczesnej sztuce. 2. Ta twórczość może się wydawać fenomenem niewytłumaczalnym — jednym z tych zjawisk, które zwykliśmy kwi tować mianem „tajemnicy", „anomalii", „geniuszu". Pytania. W jakim stopniu prywatne życie i losy artysty, jego osobowość, środowisko społecz ne, z jakiego pochodzi, warun kują sztukę, którą uprawia? Jak się to stało, że pisarz o doświadczeniach życiowych Geneta — zamiast egzotyczną gwarą tworzyć obrazki ze śro dowiska przestępców 1 poprzestać na buncie wydziedziczonego włóczęgi — wdarł się w najsubtelniejsze dziedziny współczesnego myślenia, za-warowane — zdawało się dotąd — dla gorzkich myślicieli cierpiących w dobrze zaopatrzonych bibliotekach? Całe jego życie upłynęło wśród społecznych mętów, nie miał innych wspomnień prócz nędzy i upokorzenia; czy sztuka może się zrodzić jedynie z TADEUSZ PAWLAK RODOWÓD W ziemi żyją ci którzy odeszli z ziemi zbudzą się ci którzy przyjdą spojrzeć światłu w oczy Idę pomostem między dwoma brzegami demnoici ja — maleńkie słońce w granatowej źrenicy Milczę ciężarem tych co odeszli i patrzę ziemią tych którzy ze snu rozwiną stopy pięciopalce —a różowe płatki SEZAM Wilgotna wata mgły wchłonęła resztki wiatru Teraz gasi płomyki liści na klonach W innej stronie: dymią rozłogi łąk jakby dawne wieki dogorywały w zarzewiu srebrnym to* Idę boso 'wzdłuż rzeki zostawiając za sobą drzewa zastygłe w jesiennym półśnie. Mijam średniowieczne kościoły odchodzące na wzgórze drzemiących kurhanów. Po drodze kłaniam się Pani Klio słyszę echa spiżowe dzwonów — syntezę ludzkich serc przetłumaczonych na zbiorową rozmowę umarłych i żywych — —* 'Przechodząc przez rudą mgłę przez zjawę ciężkich złotem klonów przeż przezroczyste ściany Sezamu przenikam do wnętrza pałacu Czasu i Historii Czuję jakbym wchodź^ Ao irnr^momJ kMtt *pv le niej zastygnąć BOLEK i Franek z zakasanymi rękami stali nad zlewem i grzebali w ster cie szkła, a ja suszyłem właśnie nad palnikiem erlenmajer-kę kiedy przyszedł Kazik, pociągnął mnie za kitel i powie dział: — Ulman chce z tobą pogadać. — Masz tu ścierkę i pracuj — odparłem ściągając fartuch, a Bolek mrugnął porozumiewawczo. Asystent kręcił się po gabinecie: pozamykał szafy z odczynnikami, zabrał się do czyszczenia styków induktora, jak bym od paru minut nie sterczał pod ścianą, wreszcie chrzą knął i rzekł: — Myślałem, że mam do czynienia z poważnymi ludźmi. Czego wam się u diabła zachciewa? — Niech się pan nie złości — odrzekłem. — Michała jeszcze nie ma, ale wróci. Poza tym nic się nie stało. — Aha — powiedział. —^ Ładne nic. — Jasio jest bardzo uczciwy — wyjaśniłem. — Bardzo się przejął, ale do jutra chyba wydobrzeje. — Chciałbym to wiedzieć na pewno. — Nic złego nie powiedział. Zresztą wszyscyśmy się trochę posprzeczali, — Dlaczego? — Bo ja wiem... Gdyby nie poszło o Lewczuka, nikt by nie bronił Michała. — Aha — rzekł Ulman. — Lewczuk przenosi się na inną uczelnię. — To dobrze. Narobiliśmy panu kłopotów? — Nie chodzi o kłopoty. — Jak potrzeba, wyłożymy dziekanowi na czym polega nieporozumienie. — Nie wasza sprawa — bur knął. — Dziekan nie chce o niczym wiedzieć. W razie czego, wszyscy gadaliście od rzeczy i jest wam z tego powodu bardzo głupio. — Jasne — powiedziałem. Nikt się nie wyróżnił, zwłaszcza Jasio, taki rozsądny kolega. Wróciłem do pracowni i o-strzegłem chłopaków, że asystent może mieć sporo przykrości, jeśli będziemy zbyt gadatliwi: lubiliśmy naszego o-piekuna, była więc szansa, że ten argument przemówi im do przekonania. — Musimy zająć się Jasiem — dodałem, korzystając z jego nieobecności. — Gdzie on się właściwie podziewa? — spytał któryś z tych, którzy jeszcze nie zdążyli uporać się z ćwiczeniem. — Dajcie mu spokój — rzekł Kazik; skończył wycierać o-statnią kolbę, przyglądał się jak Franek układa starannie probówki w stojaku. — Wsadzą nam do pokoju kogoś z pierwszego roku — powiedział rozżalony. — A jakbyśmy się nie zgodzili, żeby Michał wystąpił z organizacji? — spytał Lucek. — Trzeba było się sprzeciwić — mruknął ktoś. — Po diabła zaraz oddawał legitymację? — dodał inny. — Gdybym wiedział, że wszyscy będziemy solidarni... — zaczął starosta, ale zaraz odszedł na drugi koniec sali, bo musiał podpisać listę obecności. Bęlek wytarł ręce, zrzucił ki tel i spytał: — Co robimy przed obiadem? Spacer nad Wisłą był niezawodnym środkiem orzeźwiającym po dwu godzinach wdy- 0 ZMIERZCHU każdego dnia wzdłuż wybrzeża Bałtyku i wszystkich mórz świata zapalają się światła latarni morskich. Przez wieki to i owo się zmieniło, zwykłe ogniska rozpalane na wysokim wzgó rzu albo na brzegu zastąpiono światłem z wieży, potem wmontowano lampy, ich siły uwielokrotniono szkłem, ale niezmiennie błyski latarni prowadzą żeglarzy do brzegu, wskazują przystań. Dziś także? W dobie radaru, radia, zdalnego sterowania? Także teraz na urwistym brzegu w murach latarni mamy szu kać — jak chcą powiastki dla dzieci — starego wilka morskiego, koniecznie z siwą brodą i fajką w zębach, który za grzechy młodości ska zał się na samotność? Także teraz latarnicy wierzą w sens swojej służ by? Jedziemy do Gąsek, jednej z latarń z dala od portu i przystani rybackiej, prawie na odludziu. Latarników jest dwóch: Edmund Zieliński (niski, energiczny, krępy) i Sylwester Laskowski, kierownik latarni (wysoki blondyn, starszy od Zielińskiego). Mieszkają w piętrowym domu z czerwonej — podobnie jak latarnia — cegły. Na podwórzu czyściutkie ścieżki, schludnie wygrabiona trawa, na klombach kwiaty. Każdego dnia raz Zieliński, raz Laskowski, o czwartej po południu przechodzą przez podwórze do dyżurki przylegającej do wieży latarni, siądają przy telefonie. Nie wolno spać, nie wolno słuchać radia, od czasu Sienkiewiczowskiego latarnika podczas służby nie wolno mieć książek. Nie wiem, czy na pewno mówią o tym regulaminy, wierzę Zielińskiemu, że to jest zabronione. Bo latarnik musi czuwać. Tylko czu wać. W czasie służby jeszcze przed zmierzchem wejść na wieżę, szmatką zetrzeć kurze, denaturatem zmyć szkła, obejrzeć urządzenia, zejść na dół, czuwać. Obok dyżurki z telefonem, który ma bezpośrednie połączenie z Gdynią, znajduje się maszynownia. O zmierzchu latarnik wchodzi do maszynowni, przekręca kontakt, na górze zapala się żarówka. Latarnik spojrzy przez okno, czy światło błyska w przepisowych odstępach i może już siedzieć spokojnie. Czasem rozlegnie się dzwonek telefonu, pod nosi słuchawkę: „Tak jest. Gąski, Zielińskie. Wszystko w porządku, dziękuję". Czasem zadźwięczy inny dzwonek — w maszynowni. Sygnał dla latarnika, że na wieży przepaliła się żarówka. Przepaliła się, lecz światło nie gaśnie. Ciemność na wieży, trwa najwyżej kilka sekund. Wtedy właśnie automatycznie, bez ingerencji latarnika, tam na górze włącza się druga żarówka, równie potężna, 2000 wat. Dzwonek wzywa latarnika jedynie do wymiany przepalonej, zapasowej żarówki. Potem schodzi na dół, czuwa. Bo przypadkiem elektrownia może wyłączyć prąd. Tak, wtedy światło latarni gaśnie, lecz na krótko. Najwyżej na kilka minut, tyle bowiem czasu trwa uruchamiania silnika spalinowego, który poruszą własną, niewielką e-lektrownię. Jeśli mimo wszystko światło zgaśnie, a latarnik — człowiek przecież — nie zauważa tego, zaśnie na przy kład? Gdynia-radio natychmiast o-trzymuje od statków znajdujących się na morzu wiadomość o zgadnięciu latarni, a stamtąd rozlega się telefoniczny alarm. Znowu statki odbierają sygnał latarni w Gąskach. Takie oto jest czuwanie latarnika. Nikt mu nie każe z wysokości 56-me trowej wieży patrzeć na domki, jak pudełka, ani przez lornetkę spoglądać na widoczny cypel portu w Kołobrzegu; nikt nie każe Zielińskiemu czy Laskowskiemu obserwować plaży czy statków znajdujących się na wodach przybrzeżnych — od pilnowania morskiej granicy państwa jest WOP. Tylko czuwać. Konserwo wać urządzenia. Pilnować światła jak świętego ognia. Czyż nie jednostajne, nudne? A oni obaj dla tej latarni rzucili gdzieś bardziej interesującą robotę i strony ludniejsze. Może któryś z nich powie, że przyciągnęły ich emocje zawodowe latarnika? Rozumiem, w grę wchodzić mogły dwa motywy: lekka robota i wygodne mieszkania, bo zarobki nie są wysokie. No, niby tak, powiada Zieliński, ale to nie wszystko. I gada mi dalej Zieliński, a Laskowski, przy takuie mu kiwaniem głowy, że morze ich przyciągnęło, że morze w o-góle ma nieuchwytną siłę przyciągania, że ludzie, którzy raz poznali jego smak, choć smak ten wydawał się być gorzki, wracają na jego brzeg, najpierw myślą, wyobraźnią, potem tęsknota staje się siłą, która ludziom raz obaaajmionyra z mo- Józef MOWiCZ rzem każe wracać na jego wody lub przynajmniej na brzeg. Tylko trzeba raz poznać ten smak... No, niby wszystko się zgadza. W ich życiorysach, które poznałem na tyle, na ile poznać może przybysz, są te motywy i siła tęsknoty. Laskowski flirt z morzem rozpoczął w latach trzydziestych, w marynarce wojennej, został nawet zawodowym podoficerem, przyszło mu bronić Kępy Oksywskiej i siedzieć w niewoli, a potem wlec się pieszo ze Szczecina do Choszczna, wdrapać się na dach pociągu z rannymi i tak w maju wrócić do rodziny w Toruniu. Potem, piętnaście dni po własnym ślubie, w czerwcu 1945 r., marynarka wojenna potrzebowała bosmanów, więc znowu przyszła służba na okrętach. Do cywila wrócił w 1953 r. Morza miał dość. Przynajmniej tak mu się zdawało. Osiadł w świnoujściu na spokojnym stanowisku GŁOS-MT %HWW5 str. 5 JEAN GENET faktów, o których sam chciałby zapomnieć? miał innych doświadczeń, Pf^cz tych, które chciał w so~ unicestwić, i żył w świe-_ który chciał unicestwić .leMe, nie wierząc we własne j^ienie; czy wielkie dzieło powstać w świecie pozor gdzie wszystkie pytają krążą wokół kłamstwa i J^orności, a pytanie ostat- nie mówi o pozorności pozo- p ^ latach 1952/53 wyszły if^eta „Dzieła zebrane*. jT^edrnowę zbioru stanowi ęSl$żka Sartrea „Saint-Genet. ft°rtiedien et martyr", w której na marginesie komen-^anej twórczości,, sformuło raz jeszcze swoje poglą-ifilozoficzne. Całą swoją me fizykę i wnikliwe spojrzeli Psychologa zaprzągł do wy jaśnienia fenomenu twórcze-Jy* jakim jest Jean Genet. W ^°sób niezwykły poznał czło ka; zrozumiał, dlaczegę ^zliwe, nadczułe dziecko ^ się złodziejem, a raz zło JJ*eJem zostawszy, nazwane, ^^gwożdżone tym mianem, ^bierało zło świadomie i nie r^iechało już przestępczego ^ocederu; pokazał, dlaczego ^ci°wa Geneta, członka oglądającego siebie zaw ^ oczami innych, przeglą- dającego się w lustrze przystawianym do jego twarzy przez „zdrowe" społeczeństwo, mogła być tylko drogą w dół, do zdrajcy, do policyjnego szpicla, do zerwania ostatnich więzów łączących go nawet z przestępczym środowiskiem; droga życiowa, w której nie' tyle chodzi o kradzieże, co o złodziejskość, nie tyle o zdradę i korzyści stąd odnoszone, co o kondycję zdrajcy; proces, który ma wiele cech tkliwego narcyzmu a rebours. Zrozumiały stał się wybór świętości i czystości na końcu tej drogi, w konkluzji, gdy już nic całego w rękach nie pozostało. Ale tu nie koniec, komentator ciągnie dalej: ponieważ świata, który pokrzywdził nic udało się zniszczyć, należy go unierzeczy wistnić; do wiadujemy się, że ta szaleńcza próba unierzeczywistnie-nia świata nazywa się inaczej estetyką. Po etapie świętości następuje etap twórczości artystycznej: Genet wybiera literaturę, ponieważ ta odrealnia i kłamie; Genet wybiera dramat, ponieważ ten jest naj bardziej kłamliwą, podwójnie kłamliwą dziedziną literatury — nie wystarczają mu oszustwa własne, służy ponadto oszustwu sceny. Wybór doli artysty, owe połowiczne odkupienie, które Genet znalazł w sztuce, tłumaczy Sartre chę cią zemsty. Pomijając nie bar dzo przykonywający podział tego życia na systematyzujące etapy, dziwi i śmieszy ta mściwość u człowieka, który osiągnął już był etap świętości. Literatura rysuje się w wy wodzie Sartre'a jako usiłowa nie zbrodni doskonałej: wszystkie działania zmierzają w tym procesie ku unicestwieniu — taki jest punkt wyjścia, motor i cel tej twórczości, a jedynym źródłem udręki pisarza jest fakt, że unicestwie nie nigdy nie będzie ( zupełne. Ta interpretacja przez długie lata ciążyła na twórczości Geneta: widziano w niej diabelski rozpuszczalnik, roztapiają cv niewdzięcznego krzywdziciela, świat — w ułudzie literatury. Jest rzecz w książce Sartre^ bezsporna: w toku pracy — na platformie metafizycznej, w wywodzie, w którym odwieczne kategorie Dobra i Zła przeplatają się z egzystencjalistycznymi kategoriami Bytu i Nicości — zostało nazwane owo osobliwe pytanie naszych czasów, pytanie, które poddaje w wątpli wość istnienie świata. To pytanie znalazło także wyraz w twórczości Geneta. Wywody Sartre'a i postępujących za nim krytyków zmierzają ku filozoficznej interpretacji pytania, lecz zdają się nie podejrzewać, źe na to pytanie istnieją także odpowiedzi — zafascynowane tyle efektowną, co nieprawdziwą dia-lektyką, całą energię trawią na wykazaniu, iż na to pytanie absurdalne i ostatnie odpowiedzi być nie może. A twórczość Geneta udowadnia prawdę inną. Pokazuje, że działania polegające wyłącznie na zaprzeczaniu są niemo żliwe; że, przeciwnie, im to-talniejsza negacja w punkcie wyjścia, tym usilniejsza potrzeba afirmacji w trakcie, tym gwałtowniejsza gotowość znajdywania odpowiedzi na końcu. Udowadnia ta twórczość całą bezsilność i bezzasadność pracowitych formuł S ar tr e' o w skich, szerzej — e-gzystencjalistycznych, które może i są doskonałym tworem w laboratorium filozofa, ale w rękach artysty rozpada ją się, okręcają na nitce, przechodzą we własne zaprzeczenie; problem, który potwierdziła także własna droga twórcza autora książki „Saint-Genet, Comedien et martyr". Praca niniejsza jest szukaniem nowego przystępu do dzieła Geneta; poszukiwaniem takiej formuły, która pozwoliłaby odsłonić kolejne etapy działalności pisarza — kolejne twarze: burzyciela, potwar cy, poety, proroka* 2??**a chemikalii. Kiedy Już Szliśmy ulicę Gołębią, Bo-westchnął kilka razy, kichnął mnie łokciem i spy- Czemu nie zostałeś akty- — Przecież dialektykę na co dzień, a mate-historyczny • masz w palcu. — Taki z deble cynik, jak z Jasia apostoł — roześmiałem się. — On jest raczej męczennikiem — westchnął. — A jakże, okropnie cierpliwy — zadrwiłem. — Bolą nas zadki od przesiadywania na zebraniach... — Robisz się coraz bardziej — Też — burknął pogardliwie. — Nie otworzysz gęby, dopóki robi to pierwszy. Nie poniżysz się do konkurowania z głupszymi od siebie, prawda? — Przed studiami przyrzekłem mamie, że będę grzeczny M O T Y W Y Jpoś ci dolega? — spyta-^ bardzo troskliwie. ^ Uhm. tł** warto pozwalać u- filozofii takim jak ty, ^^prowadzi tylko do wul- Te broszurki, które czy-Zawierają samą mądrość, Nałożę się — powiedzia-iliw Uraż°ny — że filozofa bur ^Tle§0> kt^ry nie jest ide-Uwa^asz za sprzeczność w sobie, bo nie wiesz, że historyczne są spraw- e tylko w skali społeczno^ j^zyznajesz jednak, że W^Ieopatry wywarł pewien — mruknął, zezując — A w ogóle przepa-^ Hegiem. ic*eol°£ii też działa pra ^k} ru naturalnego — od-c^°dno. — Indywi-muszą wyginąć jako tyT^Pjarze nie przystosowane. ^ n*-ułożyć horoskop? ^uję — powiedział z fesjaT^eją. — Mam zamiar tpochę pożyć, nie przej "Tc się gwiazdami. lojalny — powiedział ze smutkiem. — Jeszcze zdźiebko, a stracę najserdeczniejszego prze ciwnika. Zaczniesz głosić, że ży jemy w najlepszym ze światów, po czym dojdzie do głębokiego przeświadczenia, że poczciwe .uprawianie własnego ogródka jest przestępstwem przeciwko pokojowi i uleganiem podszeptom wrogich a-gentur. — Możliwe — odparłem. — I wtedy wytoczę ci proces o przywdziewanie wilczej skóry, spod której wyłazi czysta wełna. — O — rzekł — tego juź za wiele. — Czyi nie widziałem, jak cię korciło, żeby wetknąć sekretarzowi szpilkę? Muszę przyznać, że jesteś zadziwiająco konsekwentny, bo tę samą chętkę miałeś w stosunku do Jasia. Byłeś zły na obydwu, co? — Ja? — Że mają odwagę, której tobie zabrakło. — odrzekł niewinnie. — Co zaś do Jasia, to nawet go lubię, bo obaj interesujemy się muzyką. — O ile wiem, zbierasz tylko libretta operowe. — Masz mi za złe, źe zamiast zajmować się polityką, grzebię w antykwariatach? — Libretta nie mają nic wspólnego z muzyką — upierałem się. — Jesteś głuchy jak ryba i stąd twoje uprzedzenie. — Bardzo ładny argument — pochwaliłem. — Ty może zachowujesz się inaczej? — zadrwił. — Też sie dzisz jak mysz pod miotłą. — Ale nie zgrywam się na cynika i anarchistę. — Uracz mnie kolejnym cytatem z klasyków. — A jakże — ciągnąłem — anarchistyczne wyskoki to zawracanie rzeki patykiem. Ide- ologie przyjmują się tylko w odpowiednim dla nich klimacie. — Co to ma do rzeczy? — burknął. — Id eologie przeżywaj ą rozmaite fazy rozwoju i zarę czam ci, że nie warto Im w tym przeszkadzać. Wszelkie formy, które walczą o swoje istnienie skłonne są do nieuznawania pardonu i nietolerancji. To jest prawidłowość historyczna. W starciu nie ma czasu na wnikanie w intencje przeciwnika. Dlatego młode idee są zazwyczaj okrutne. Po tem zdobywamy się na spojrzenie z dystansu, wyrozumia łość przychodzi wraz z poczuciem <*iły, aż wreszcie oka znjje się, że wyznawcy odmiennych poglądów są bardzo do nas podobni. Jest oczywiście i ostatnia faza, kiedy systemy oparte na przestarzałych zasadach nie s.ą zdolne zapewnić ludziom znośnej egzystencji; wówczas nastają czasy inkwizycji i epoki pieców, ale to są już znaki u-padku. Tylko głupie fałszywe idee trwają w dogmatyz-mie i od początku do końca stosują przemoc, bo ci, którzy je głoszą, czują się ustawicznie zagrożeni. Możesz więc być spokojny; dojrzewamy prawidłowo i nieuchronnie będziemy coraz mądrzejsi. ANATOLIUSZ JUREŃ BURZA Grzmot jak odłamek skały W której aniołowie wykuli gniazdo Blaty chmur raźno przemierza Potem wpada w sieć mokrych włosów Miota sbą. A ja czapką W przezorności wielkiej nadstawiam Przetłuszczona — może być konwią na ochłodą oczom i wargom Czekającym na kroplą burzy EROTYK 1964 T\fiko noc palcami neonów tak ubiertt Stąpasz po łące nocy — 'A tu nie ma Petrarki a tu nie Baudelaire'a Papier zimny Moja dfljJsa — Tylko noc ząbarrd z szat odziera Po czym Rzecz Geologów architektów ministrów: Miarodajne stwierdzenie ciała, Noe Moja duża —* Czarpka włosów s&pcłutna sn/cmi N iewymlerjty miarką ministrów Wielki świat w ścianach brzucha Noe Moja duża —• Architektom potrzeb**} materie^ Kształtujemy niebosiężne gmachy —• Duża Moja — Przekrojone są lądy l morza Pełne dżdżownic meduz i szczęścia Latarni icy ji^^nika poczty. Osiem godzin Popołudnia z żoną i dziećmi, jw^cano go jednak tutaj. Kiedyś dawny kolega z m ary nar-^równik oddziału oznakowania irygacyjnego wybrzeża. Zapropo-Ujęcie latarni w Gąskach, o^^hałem, popatr żyłem, trochę Z]v, ale zawsze to związane z r- Laskowski osiadł w ^ a drogę, którą wtedy star- *** bvłSm.a? jec^ał do latarni, moż-fctjęhl przebrnąć tylko w roku. . ski z pracą na morzu zet-^ieSvf podczas okupacji w Belgii, wywieziony na roboty ^ fc?U'!°We w kopalni. W Norman-^wiezył desant wojsk alianckich, redach w Ostendzie, An-wSr* Chartburffu — porty te by-^6^ kowane dla większych stat-przeładowywał towary i płv barkach. Tam po&nął tę pi-mur oabea, p» )»tatcł> tałaa ki wojennej, wielu zajęciach zawodowych w kraju i za granicą, kazała tęsknić za morzem, jechać do Gdyni, prosić o przyjęcie na statek, a gdy nie przyjęli, bo wydawał się niepewny ze względu na te roboty na Zachodzie, zgodził się na Gąski. Na próbę. Sam nie wierzył, że tu zo stanie. Tym bardziej nie był pewien, czy żonę uda się namówić do przyjazdu. Siedział tutaj przez miesiąc, pisał listy do żony. Listy piękne, wydumane, podobne do tych, w których uczniaki puszczone na włóczęgę piszą do rodziców o słońcu i upałach, choć leje jak z rynny. Pisał, że morze blisko, dziesięć kroków, coś o szumie fal i wiatru, o u-palnym słońcu i najczystszym powietrzu, spokoju, zaciszu, zdrowiu, i jeszcze trochę zdań po gospodarsku — o budynkach, ziemi urodzajach. — Przyozdabiałem, jak coogłem. Resztę żona upiększyła własną wyobraźnią. Przyjechała, lato było ładne. Przyzwyczaiła się, 15 czerwca 1964 r. było jut trzynaście łat_ Co drogi dzieA pros* te trzynaście lat Zieliński zjc szmatką w ręku prze mierzą 136 stopni schodów latarni, - potem ro2©ocz^3wi lC^godzinną służbę. Przez te 16 godzin upodabnia się do odludka. Na co dzień, po służbie, już od 10 lat jest sekretarzem POP i żartuje, że przyjdzie mu dożywotnio pełnić tę funkcję. Z racji funkcji tu, w domu i latarni, ma wielu gości, gospodarzy z rozrzuconej wsi. Wałkują swoje sprawy. Haz chodzi o hodowlę i Zieliński ma wyliczone, co opłaca, a co nie opłaca się hodować; innym razem o braki towaru w sklepie i wtedy dyskusja zahacza o tę nieszczęsną drogę; kiedy indziej znowu o melioracjach, ma szynach. I znowu o drodze. Gdyby była droga i mógł dojechać tutaj samochód Centrali Rybnej, ruszyłaby sprawa rybołówstwa przybrzeżnego. Teraz w całych Gąskach jest jeden rybak, Marian Ostaszewski, właściwie nawet nie on, a jego żona Sabina. Ona pochodzi z rybackiej rodziny z Mazowsza, łowiła tutaj z ojcem, Mrozkiem, rybaczenia nauczyła męża. Mają tu niedługo wybudować domki rybackie, więc będzie 1 droga, bo jak bez dojazdu rozpoczną budowę? Laskowski w ciągn godzin wolnych od służby i roboty na własnej działce przesiaduje — z urzędu — w budynku szkoły* w fcclętlicy, któ- rej jest opiekunem. Zebrał niedawno sześć tysięcy złotych, drugie sześć obiecał dać powiat, ale w tym roku nie może kupić telewizora. O-biecuje sobie jeszcze raz pojechać, może się uda... Żona Laskowskiego na murze budynku Urzędu Morskiego wywiesiła szyld punktu bibliotecznego. Wypożycza książki, jeździ po nowe, organizuje kursy czytelnicze. Wszystko bezinteresownie, ze zrozumienia potrzeby. A potrzebę czytania rozumie dobrze. Z zawodu nauczycielka. Od lat nie uczy. Ma własną gromadę dzieci. Teraz najstarsze są już duże (syn jest uczniem szkoły rybołówstwa morskiego), młodsze odrosły od ziemi, pani Laskowska więcej ma czasu na swoje nauczycielskie zamiłowania^ Objęła przewodnictwo w komitecie rodzicielskim, prezesuje koleżankom z koła Ligi Kobiet. Zostawmy na boku kłopoty wsi i jej przywódców, a nawet temat „współczesna latarnia morska jako ośrodek żyda kulturalnego'*'. Wejdźmy wieczorem do dyżurki latarnika, wypalmy papierosa (regulamin zabrania?), pomówmy raz jeszcze o n-rząds^iach i sOfr^raar ciągania. Potem niespodziewanie *py tajmy: czy pan, panie Laskowski, w dobie rakiet, radia, techniki^ wier*y pan w sens swojej służby? — Pyta pan, czy my i latarnia Jeszcze jesteśmy potrzebni. Mówią, źe tak. Ale latarnik rzadko kiedy może się o tym przekonać bezpośrednio, zobaczyć na własne oczy. W Intym 1954 r. były silne sztormy, wtedy nam zabrało kawałek wydmy. Siedziałem w nocy na służbie. Patrzę przez okno, na wodzie pojawiło się jakieś światełko. W smugach światła latarni widać wyraźnie — kuter. Idzie w stronę Kołobrzegu. Spóźniony, powinien wcześniej schronić się w porcie. Wziąłem lornetkę, chciałem — ot, tak z ciekawości — przyjrzeć się mu. W tym momencie wyłączyli prąd. Wbiegłem do maszynowni. Próbowałem raz i drugi — silnik nie chciał zapalić. Coś tam ęo prawiłem — zapalił. Włączyłem świa tło i szukam kutra. Szedł wprost na brzeg! Zobaczvł jeden, drugi błysk latarni zmienił kurs, poooszedł brzegu! (Fragmenty Jednego z nagrodzonych reportaży na konkursie w Ko CHOPINOWSKI W VII Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w Warszawie, Polskę reprezentować będzie 7 pianistów: Elżbieta / Głąb, Maria Korecka, Kazimierz Morski, Cezary Owperkowicz, Marta Sipińska, Wiesław Szlachta, Ewat,Wolak. SKANDAL" w HeIIb«v gu" Jerzego Broszkiewicza na scenie Bałtyckiego Teatru Dramatycznego jest wydarzeniem, którego waga wypływa z zaprzeczenia: nie mieliśmy dotąd w Koszalinie premiery polskiej sztuki współczesnej, reprezen tatywnej dla osiągnięć naszej dramaturgii ostatniego dziesięciolecia. Nie widzieliśmy dzieł Kruczkowskiego i Różewicza, Mrożek sprzęgnięty z TRAGEDIA w HELLBERGU Na zdjęciu: Elżbieta Głąb. DYREKCJA Koszalińskiej Orkiestry Symfonicznej wydaje pro gramy raz w miesiącu. Znajdowaliśmy w nich — poza omówieniem twórczości kompozytorów — terminarz koncertów symfonicznych i kameralnych. Ostatnio są tam również zapowiedzi imprez muzycznych, które wypełniają czwartki, kie dy nie odbywają się koncerty KOS. Ich organizatorem jest Koszalińskie Towarzystwo Mu zyczne im. H. Wieniawskiego, Jest więc i działa w Koszalinie jeszcze jedno Towarzystwo. Zorganizowane zostało bez zbytniej reklamy. Statut był gotowy, przysłany z Pozna nia, macierzystej siedziby zapaleńców, którzy wzięli sobie za punkt honoru upowszechnianie kultury muzycznej, sze rżenie i pogłębianie wśród spo łeczeństwa wiedzy o muzyce polskiej, ze szczególnym u-względnianiem twórczości Hen ryka Wieniawskiego. To Towarzystwo jest inicjatorem i organizatorem Międzynarodowych Konkursów im. Henryka Wieniawskiego. Ale nas, mieszkańców Koszalina, interesuje przede wszystkim to, co Koszalińskie Towarzystwo Mu -yczne może zdziałać na naszym podwórku. Upowszechniać kulturę muzyczną — oto jeden z celów za ożonych w statucie. Służą te-iu — organizowane raz w mie ;ącu i anonsowane w programach koncertów — „Rendez ouz przyjaciół muzyki". Te-mają służyć prelekcje, wy stawy, estrada kameralna, spotkania; Kurczewski, Waldorff, Iwaszkiewicz; zorganizowanie chłopięco-męskiego chóru kantatowo-oratoryjnego, kwintet smyczkowy. Za wiele? Ależ to nie wszystko, a w każ dym razie Zdzisław Danecki, sekretarz Koszalińskiego Towa rzystwa Muzycznego, mógłby godzinami mówić o zamierzeniach miłośników muzyki. Zna lazł pełnych zrozumienia prezesów w osobach dyrektora Wojewódzkiego Domu Kultury, Leona Szostaka i dyrektora Kpszalińskiej Orkiestry Symfonicznej, Andrzeja Cwojdzińskiego. Dzięki temu nasze najmłodsze w województwie Towarzystwo nie jest obciążone chorobą deklaratywności. Zorganizowane w maju ubiegłego roku potrafiło już przedłożyć mieszkańcom Koszalina swój bilet wizytowy. Na o-statnim recitalu Kaji Danczow skiej, kiedy w kawiarni WDK nie sposób było się przecisnąć. Na zdjęciu: ^Wiesław Szlach ta. Zaginęło w mieście dziecko, san, zaufała autorowi, teksto-I po pierwszym posądzeniu, wi sztuki, tym wszystkim — nie bacząc na brak dowodów teatralnym i politycznym — *winy — tłum linczuje niezna wartościom, jakie „Skandal jomego przybysza. Jest ten, w Hellbergu" reprezentuje Witkacym Drzeszedł ' dwa" la- kt6ry pierwszy uderzył, tłum Kie było to zaufanie bez po-ta temu bez echa Początek jednak> "mili 1 uczciwi" lu" krycia, jednak w sztuce, w został wiec nareszcie zrobio dzle' takze bierze udział w której postacie są przede ny Obecnie sa w orzygotowa zbrodm- Wskazuje się na win wszystkim — jeśli nie jedyni™ -hł„" irnego, zbiorowa odpowiedział- nie — personifikacjami idei „ f"t' ™ rr,+ t* ,o i" n°ść nie podlega jednak kwe- i poglądów, a rozliczność zna skiej dramaturgii bard~o cie- stii' udział mieszkańców Hel1 czących motywów ich postę- J S bergu — „jasnej góry" — w powania komplikuje i wzboga zamordowaniu człowieka jest ca zarazem obraz Ilellbergu, Wybór zaś tej a nie innej oczywisty. A jednak zdolni musi być przeprowadzona sztuki z dorobku dramatopi- oczyścić swoje sumienia, staranna analiza. Tej brako- sarskiego Jerzego Broszkiewi Znów jest spokojna miesz- wało chyba trochę. Stąd też cza jest wyborem trafnym, czańska opinia, tak jak spo- wynikło chyba pewne „spłasz uwzględniającym również po- kojną pozostała po ostatniej czenie" postaci, sprowadzenie lityczne walory tej sztuki, wojnie, której uczestnicy ży- Hr> HwArh tviim wrmin. ją w nimbie bohaterów. GŁOS Nr ^ (3870) mf go goićrrń Irawfarnl lecz błyśnięcia ambicją pr^j wodyra tłumu, zamiarem ,»P°j ścia za daleko". Grober Broszkiewicza postępuje ta nie tylko z przyczyn osop^ stych — jego postać to kwin^ tesencja „wychowania" w P°, wojennych Niemczech nich a tego w grze p. Witko j skiego brakuje. Na biegunie przeciwny1*! Groberowi staje mecenas R (p. Mieczysław WiśniewsKWj • kompromitujący się w li, gdy żywiąc słusznie^ ucz cia niechęci i wrogości Obersturmbannfuhrera Nien na, w imię swego liberalizm zgadza sie pomóc Scharfuhre rowi Schulzowi. Rolę tę grał p. Wiśniewski na cie kim podkładzie naturalizm' podobnie jak p. Stanisła_ Zawiszanka rolę Hildy derich, podstarzałej nie pozbawionej sensacyjnego wątku a osądzającej ostro ma łe niemieckie miasteczko i je go mieszkańców. Przecież my wszyscy zadajemy sobie stale pytania: jak mogą żyć szczęśliwie miesz- ich do dwóch tylko wymiarów. Tu chyba także szukać należy przyczyn nie dość ostre go podkreślenia wzajemnych związków między trzema głów „Skandal w Hellbergu" powstał w roku 1961. Od tego czasu grany na wielu polskich lehrtem. Przecież Karol judzi powodzeniem. Premiera ko- f>fliń„taiT°dła r.aVef=f tłum nie tylko dlatego, że Ge- kańcy NRF, jak mogą być teat^alną publicystyka doraź lehrt Potraktował §° Jak żiS°- spokojne ich sumienia, jak - ^ ooraz u Broszkiewicza tych mogą prawodawcy tego kraju ch m j posiada samotne motywów jest wiScej 1 sięga- .przedawnić" zbrodnie ludo- wartoś'ci wróźace ieszcze dłu ją one Sł£?biej w Psychologię ioistwa. Tłrnsy.k-ipwi. ». w.0 3ce jeszcze u- scenicznych postaci. goletnie życie tej sztuce. Zaw- * sze będzie on przyjmowany z „Praca aktora zaczyna się zainteresowaniem i przeję- w gruncie rzeczy po premie- ciem, dopóki z obawą będzie- rze — pisał Wsiewołod Meyer my musieli spoglądać na tani hołd. Powtarzam śtale, że tą stronę Łaby. przedstawienie na premierze . _______________ Reżyser koszalińskiego niSd^ .nie Jest gotowe i to by rzaty — spokojnym i czystym, przedstawienia, p. Noemi Kor najmniej nie z tego powodu, że „me zdążyliśmy", ale dla- bójstwa. Broszkiewicz zadaje także te pytania i odpowiada na nie przytaczając opowieść o pewnym „skandalu", jaki wydarzył się w niedzielne po południe wśród architektury z bajek Grimma, pod niebem jak oczy goethowskiej Małgo w organizowaniu kameralnych koncertów i imprez rozrywkowych, można oczekiwać rezultatów pracy z chórem, znanym już w Koszalinie chórem chłopięcym, który na nowo rozpoczął pracę. Zarząd koszalińskiego Od- Potrzebne towarzystwo Interesujący recital, spotkania z Jerzym Fkim i Jerzym Waldorffem, ambitne plany na najbliższy okresu 'działu pragnie wystąpić z wnio skiem do Ministerstwa Kultury i Sztuki o przyznanie Koszalinowi organizacji ogólnopolskiego festiwalu chórów chłopięcych i chłopięco-męskich. Byłaby to impreza stała, którą nasze Towarzystwo zamierza uzyskać przy poparciu Zarządu Federacji Towarzystw Muzycznych im. Wieniawskiego w Poznaniu. Nie wiem, czy taki projekt jest już realny. Czy nasze młode Towarzystwo ma szanse na u-zyskanie takiej zgody? Wiado mo także, że sami stawiamy zaledwie pierwsze kroki w tej dziedzinie. Oczywiste jest jednak, że taki festiwal przyczy niłby się do większego zainteresowania pracą zespołów chó ralnych w naszym województwie, w którym — poza Złotowem — tradycje śpiewacze nie istnieją. Zresztą, taka impreza ogólnopolska może koronować dzie ło naszego Towarzystwa Muzycznego, ale nie decydować o jego zasadniczej działalności. Zarząd Towarzystwa rozumie to doskonale i przede wszystkim zakłada sobie organizację oddziałów w Białogardzie, Ko łobrzegu, Słupsku. Szczecinku. Właściwie w każdym z tych miast są realne możliwości roz woju rozmaitych form popularyzujących muzykę. W Kołobrzegu przyzwyczajono się do pobytu latem studentów i profesorów Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej z Warszawy i im już zawdzięczamy rozbudzenie zainteresowania muzyką w tym mieście. W Szczecin ku — od lat działało zorganizowane przez miejscowych me lomanów — Towarzystwo Miłośników Muzyki. Jestem prze konana, że właśnie w Szczecin ku Towarzystwo Muzyczne im. H. Wieniawskiego znajdzie u-znanie i pop&rcie. W Słupsku, dyrektor Muzeum Pomorza Środkowego, mgr Janusz Prze woźny, nosi się z zamiarem, aby w odbudowanym Zamku, w którym Muzeum znajdzie już stałą swą siedzibę — zaini cjować koncerty kameralne. Zbiegają się dwie inicjatywy. Byle tylko połączyć siły, a re- czekać. Odnoszę wrażenie, że dnie gdzie, ile ich mamy, najtrudniej będzie w Biało- ilu skupiają uczniów i jaki gardzie, gdzie Towarzystwo program w nich obowiązuje? przygotowało już pierwszą im Wydaje mi się, że Koszaliński prezę, i w Sławnie. Te dwTa Oddział Towarzystwa Muzycz miasta, położone najbliżej Ko- nego im. H. Wieniawskiego ma tutaj wdzięczne pole do działania. Znalazł się wreszcie ktoś, kto te sprawy należycie uporządkuje i poprowadzi. Dzisiaj można już napisać, że dobrze się stało, iż Towarzystwo muzyczne umiało powiązać swoją działalność z pra cą Koszalińskiej Orkiestry ^.Symfonicznej i Wojewódzkiego Domu Kultury, że stara się szalina, najmniej korzystają z dotrzeć z koncertami kameral-tego uprzywilejowanego usy- nymi p0za Koszalin, że próbu-tuowania. Poza^ teatrem je zainteresować swoimi idea-nikttam nie dociera z impre- młodzież szkolną. Powstało zami. Działalność Towarzy- w Koszalinie, w Liceum Peda-stwa Muzycznego by.aby tam gogicznym, pierwsze Koło Przy ze wszech miar potrzebna. ^ jaciół tego Towarzystwa. W statucie znajduje się je- od niejakiego czasu, na wieszcze jeden punkt godny uwa- czarnych koncertach symfoni-gi. Mówi on o prowadzeniu cznych, koszalińscy melomani przez Towarzystwo im. H. "Wie stale są "wystraszeni. Straszy niawskiego społecznego wycho właśnie młodzież. Na koncerty wania i^ nauczania muzyki, przychodzą młodzi ludzie bez Warto więc, w siad za tym opieki nauczyciela, prowadzą punktem statutu, zajrzeć do między sobą zajmujące rozmo-planu pracy, jaki zakreślił so~ bawią się w swoim kręgu bie na najblizsze miesiące Za- znakomicie. Terroryzują swo-rząd Koszalińskiego Towarzy- zachowaniem dorosłych stwa Muzycznego. Znajdziemy przeszkadzają solistom Ale na interesujący nas punkt: powo- koncerty przychodzą/ warto łanie dyrekcji Społecznych O- więc ^ nich dotrzsć wia§nie gnisk Muzycznych i wizytato- poprzez koła przyjaciół Towa-ra tych placówek. To dobrze, rzystwa Muzycznego, szerzyć że pomyślano o najbardziej za kulturę muzyczną, prawdziwie niedbanych placówkach w na- zainteresować muzyką. szym województwie. Przez kil Przed najmłodszym Towa-ka lat nie było w Wydziale rzystwem jest dużo planów, Kultury Prez. WRN wizytato- duźo zadań. Entuzjastom na-ra szkół artystycznych, a o o- leży więc żvczyć, aby star-piece nad ogniskami muzycz- CZyj0 oddechu na dalszą nyrai nikt nawet nie myślał, działalność. Powstawały i zamierały... Są, * " _ działają, ale kto wie dokła- JADWIGA SLTPI^SKA tego, że może ono „dojrzeć" tylko przy pełnej widowni". Premierowe przedstawienie „Skandalu w Hellbergu" było właśnie takim „niedojrzałym" jeszcze szkicem interesującego spektaklu. Obdarzeni uwagą i żywą reakcją widzów aktorzy zdołają swoje propozycje przekształcić w pełnokrwiste, pasjonujące po stacie sceniczne. Taką interesującą propozycją jest major Trausen p„ Władysława Jeżewskiego. Kawaler krzyża rycerskiego z mieczami i brylantami, któremu nie udało się „wysłużyć sobie skromnej rangi wojennego przestępcy" jest w intrydze sztuki postacią pierwszoplanową. P. Jeżewski, podając błyskotliwie dowcipy Trausena, zagrał tę rolę — rzec by można — nazbyt przekonywająco. Dla mnie o-sobiście zdrowy rozsądek Trausena jest znacznie bardziej podejrzanej próby, jego negatywna rola w społeczeństwie Hellbergu nie podlega kwestii, a wyjść można z teatru oczarowanym cyniczną mądrością tego człowieka. Niełatwe zadanie miał p. Zbigniew Witkowski w roli Karola Grobera, niebezpiecznego tchórza i przyznać trzeba z żalem, że nie wywiązał się z tego zadania tak, jak można było tego oczekiwać od utalentowanego aktora. Ten Grober jest mdły, w jego stosunku do Trausena i Hildy brakuje rysu bezwzględności, który pozwoliłby przewidzieć, że Karol w odpowiednim mo mencie wykorzysta szansę — nie zemsty nad upokarzający- cielki kawiarni, szcze^'nicJi przekonywająca w ostatni scenach sztuki. I jest jeszcze przybysz ^ £wriata, ofiara skandalu, Kil Gelehrt, nie traktujący ser^ Trausena, udający, że żyJe normalnych czasach i w n mainym państwTie. Tę rolę 1 komyślnego a potem zaszcz tego człowieka zagrał in^eL0( sująco p. Wojciech Stande Wśród ról drugoplanowy^ na czoło wysuwa się p.^Sta sław Zych w roli ograniczo" go i bezradnego policjtan Bloma, pozostałą °bsac^^^' ki stanowią: pp. Marta W niak (pani Nieben), Alina /■ brówna (Renowa), Anna J* ławska (Lena), Wojciech -■ „ wieki (Rudi), Stefan &lic u\ (Schulz) i Marek KępW (Roder). Tym razem na naszej nie spotkaliśmy się z wy^Lj, nanym zespołem aktorsK j wszystkie role — wiellclJfie-małe — zasługują na uzna n3 Generalna uwaga krytyc odnosi się zaś do dykcji ws -stkich bez wyjątku biorących udział w Pr?ec:sin3 wieniu. Jak trudno jes't jj scenie krzyczeć, przeko j się oni chyba dostateczni ^ nie raz. V/ tym spektaklu ^ ka momentów (szczególnie rada Grobera w końcu a kiego aktu czy Pvze™°y\ar\o Rena w akcie III) nie doC „ zupełnie do słuchacza Y-aiI z powodu niedokładności cji. .. ja Interesującą i sugesty ^ scenografię „Skandalu Hellbergu" zaprojektował v Kazimierz Wiśniak. Szczę^ we połączenie trądy cyjn^ „niemieckich" sprzętów z woczesnym urządzeniem . wiarni charakteryzują i*1 sce i komentują zarazem cję. Wiele mówią nam o m1 steczku w państwie, w rym tragiczne doświadczę ^ historii niczego nie nauC^, jego obywateli a epoka »» ^ du gospodarczego" potrafi ^ skonale współżyć z waniem straszliwych -*ra cji", ZAJKOWS^ Bałtycki Teatr nramatycznT J. Słowackiego, Koszałin — 4 Jerzy Broszkiewicz: Hellbergu", sztuka^w ^ ^ Reżyseria Noemi grania Kazimiera WiśniaK. miera 21 stycznia x" linie. V STEFANIA 0$^. ROGRAM obszerny "M i ciekawy. Bach, Mjdr Gluck, Mo,żart — re M prezentowali muzy- kę niemieckiego kia sycyzmu, Schumann i Franek — romantyzm, a Pro kefiew i Szymanowski.^ O, przepraszam. Wprawdzie w programie znalazły się ,JPieśni kurpiowskie" Szymanowskiego, ale, niestety, zabrakło zapowiedzianej II sonaty Prokofiewa. Źal tym większy, że nieczęsto spotyka my się na naszej estradzie ka meralnej z dziełami fortepianowymi radzieckiego kompozytora, z jego sonatami. Niedyspozycja — jak sądzić należy poważna — skłoniła pianistkę BARBARĘ KOSKĘ do zrezygnowania z tego ważkie" go punktu ostatniego Jcaux> wego" programu. Jeśli już wspomniałem o pieśniach Szymanowskiego, to podkreślić należy, iż stanowiły one w przebiegu „V Spot-rnaiisLc&Bteśsm H * * I « — być rnoże, iż Piąty wieczór przy kawie sśKi cję wykonawczą. Można nawet zaryzykować twierdzenie, iż ich prezentacja w inny spo sób (niż zapowiadała pierwszą część koncertu) pozwala ocenić występ HELENY STYCZEŃ i Barbary Koski. Traf na interpretacja i opanoioa-ny w Upn utworze głos dały śpiewaczce możność pełnego przedstawienia swych umiejętności. Także pianistka śmie lej w utworze tym towarzyszyła Helenie Styczeń. Pierwszy raz miałem okazję poznać z estrady obie panie działające w Krakowhe. W taJcim przypadku krytyk staje wobec trudnego zadania, gdyż pochopnym stwierdzeń niem może, jak twierdzą niektórzy, „wyrządzić krzywdę* występującym muzykom. Ale czy jest w stanie wniknąć w stopień niedyspozycji, która ci? Na pewno, gdy taka nie* dyspozycja występuje, słucha jący mogą brać pewną „poprawkę", ale piszący formuło wać winien jasno swe spostrzeżenia. Już z kilku poprzednich zdań można wysnuć wniosek, iż pierwsza część koncertu nie mogła zadowolić. Arie: z „Pasji wg św. Mateusza" (Bach), „Ifigenii na Taury* dzie" (Gluck) i nareszcie z t.Wesela Figara" (Mozart) były po prostu ile wykonane i to tak pod względem wyrazu jak i techniki. Jednostajność nie uwypuklająca cech styli-stycznych, uzupełniona stałym obniżaniem intonacji. .Preludium, chorał i fuga" Cezara Frcmcka zapowiadały się z początku dobrze. Pierw sze takty, a nawet pierwsza część utworu podane zostały »u. r ł*—;----- -alf nej Siły i potęgi urt/razu. , ła monotonna. Minorowy J strój poprawiła druga spotkania. Już vjroc^.J^ć ' pieśni Schumanna „Mu życie kobiety" był z^Zr0/ dzią czegoś innego, w y dzie i tutaj znajdowałem a menty, których jńe rnog ^ aprobować. Zbyt —• - -.r?' zdaje — mate rvz*™~ razowe między poszczego j pieśniami, a także stono j brzmienie fortepianu (& ^ niach Schumanna strumentalna nie ma z*1 ^ nia akompaniamentu, ^ jest współdziałającym P& fiCfrj \ ĆLo pOW >/l jest współdziałającym rem), zmuszają do P0^ $ gli wej oceny tego wykon ^ Było jednak już ono P^P\ ne. Dopiero ,Pieśni sfcie" Szymanowskiego Y\i niosły rnny akcent na 2°*^ czenie V Spotkania. TmSSiSSL 00000101010223232300020002232353235353484853488953532323539153532323234853 i-x£ŁOS Nr 44 <3870) ste.S^m STYCZNIA 1945 r. l%Armi» Wojska Polskiego | kroczyła dawną grranieę polsko-niemlecką rozpoczynając przywracanie Macierzy starych ziem piastowskich. Pierwsi odzyskali wolność Polacy Ziemi Złotowskiej, którzy przetrwali lata wynaradawiają. nia i germanizacji. Z utęsknieniem oczekiwały wol Sos* *®2*esfc&tki tysięcy Polali ów, Rosjan, Francuzów I Ju-łoWian zamkniętych za drutami obozów jenieckich na **** Koszalińskiej. (j^^szymi, którzy w dniu również w 1939 r. Składał się eg0 1945 r. odetchnęli ze Stalagu (obozu dla szeregowi Ponad 5 lat oczekiwany wych) i Oflagu (obozu dla ofi-^om°;SC.ią jeńcy obozu w cerów). Wśród jeńców przebywało w Kłominie wiele wybitnych osobistości, m. in. pisarze: >inij \v0rT.^e- Bramy wolności ot -•Dv**"4 żołnierze *8- ****• KU i. Armii WP. W cią -Zstępnych 3 tygodni wy-110 pozostałe dwa obozy. Hiyc*1 ^ tygodni wy- Leon Kruczkowski, Marek Sa ;^*Ll milczą milczą. Przed kilku ^ ^taliśmy w prasie wia tefcców* 0 mas°wych grobach tyefc radzieckich, odkryto l^v okolicach Żagania. Mo s^» że Ziemia iAriSila uniknęła zbrodni ^ i,°Wskich dokonywanych nc^ch, że stanowi białą mapie zbrodni na-i Kkfniemieckiego. ^g0 - mówią co innego. Dla-^ło ia*asn*e ^raz gdy nie mi C^^ia 5fC2e ^0 °d zakoń-*>ej, 4 Yugiej wojny świato-ł £ubfb^r rz4d Niemieckiej 1 torsu1- Federalri-j inicjuje ^Cą kampanię zmierzała 2h° Przedawnienia ściga-*lności. Przełamanie Walu Pomorskiego oznaczało równocześnie wyztoolenie to*\ botników, żołnierzy i o/icen? rów, których hitlerowcy zam* knęli w obozach. Pamią&co-n wy kamień „Zdobywcom W<£ ht Pomorskiego" wznieśli rów nież ci, którzy poległym za+* wdzięczącą sux>je życie. Fot. J. Piątkowski ^ców. rodowości: Polaków, Francuzów, Włochów, Jugosłowian i Rosjan. Tych ostatnich było najwięcej. , , Pierwszym polskim komen->i dantem obozu oficerskiego ° HISTORI1 ^°l*U^2:eL"ł'vva w *vusiMuiiue gjęj z H^bowi^LT6^ gr°" W 1941 r. uu znaUg — zamordowany. Po nim obo- artykułn S1^ rowni'fz wiązki polskiego komendanta Vlając ~~ PrZyP* reCL) r>.n.n nhi*ł ntk dr I^dnr Poznania, wywieziony r. do Mauthausen i tam *a(^rJa-*ed ^ następu" cbozu objął Izdebski. płk dr Izydor czy na terenie si na - ______, _____________, _ ^e4°lan'ar'yz«ożlderlupsSiiirt° cSromie- Część ocalałych mu-Miejsc byłych obozów. rowanych baraków, budowa- Ai nych na wzór Oflagu II C w Gk^ie la Przeprowadzono na Dobiegniewie, służyła jeszcze ^stępujących byłych w pewnym okresie jako ko- iPrii" ^1-.- _ 1 _ ^1^----: ^ _____1-------- % 1 3enisckich: ^CiAkKNTIEWK°' pow. obóz Stalag IIC » ^abruegge; szary, a obecnie wykorzystana jest przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Jest to da w ny obóz jeńców angielskich i amerykańskich. ^ ^ ^2YCE, powiat Z relacji byłych jeńców, zamie- 0bozy: Stalag: IIH szk^łych Obncnie w Czarnem i O- Na^etz, ' * ...... ^orn, konku, wynika, że obóz ten założony został również w 1939 roku. :tihof; V,vss ^Uetz, Oflag IID — ----n J , ŁU..W1 r*ł»vtiicz W TOKU. xxeueiuetz —— Jako pierwsi znaleźli się tu znowu . rw Polacy. Najpierw mieszkali „pod ^ gołym niebem", potem w zicmian- ^ ł POW. Człuchów kach, a nast^piiie w barakach. W ^ S IIB — Hammer- miar,ę przedłużania się wojny o- #v bóz rósł. Liczba jeńców dochodzi- ło do kilku<Łz:iesKciu tysięcy. Byli K *0 5: ^ W RAIłTTTMWWTTjrTT tam Rosjanie, Jugosłowianie, Fran S>Cutina fi ^AKKNraWKU cazi Grc 'wios Anglicy i A- V ' 8 km od Okonka, mCrykanie. Sm- zy drodze do Bor- , , , . ■hi ou uunn^ ^ _____:_____t. Główna komendantura wy- ,0^. 2nn,°Wa' 0 powierzch- .V:: 20 Cw Znha, zbudowany zo- nuemonych trzech obo^w hLn kZ"9 r- Pierwszy trans- ^jdowała się w koszarach ^ polskich w licz- hitlerowskiego obpzu ćwiczeb -lDV/;e7®.0 osób przybył tu w neg0 w Bornera Sulinowie. ^0P^da tego rv ^"C5U same-VAwi ° 1942 r- w obozie WYNIKI BADAfl «0 \ Polacy, któ- °^U przeniesiono Komisja nie mogła i nie sta Jy jjhof) ^ Kłominie (West- wiała sobie za cel dokładnego ustalenia ogromu zbrodni do konanych na jeńcach, którzy znaleźli się w piekle tych o- 7 t ąof\ vv ^ iominie (West-^asr^Pnie napływa jeńców radziec-ncuskich, jugosło- ich 0s^ich. . — ków, ani potrzebnych spec ja- Stalag ten był Iisttów w swym _składzie Już karnym dla ws^P,ne sondaże Pozwalają vv vh . i • . . lAnnolr tirrrm offnoA Halolrn ino w z m- ^ których wy łapy rozlokowa- w. kątkach jednak wyciągnąć daleko idą ce wnioski. ^ ^_______________________^ uzyska- becnie trzeba opierać się na V ^ ' które przeby- ~J; ~ u --- -a.— < Wj z ' Hitlerowcy uciekając zacie ziemskich, rali ślady swych zbrodni. O- •C). ----------^ oświadczeniach b. jeńców i ^ W •barkmewku, przez sondażach w masowych gro- 100 t^r.Zewinęło się pra- bach. j ysięcy jeńców. . _ . , . . Ob. Bernard Krotoszyński, Wl^lki obóz, o zbl! zamieszkały obecnie w Sypnie Wokalizo- wie, który w październiku 1 <3 ^ wsiami Na- 1939 r. jako jeniec wojenny ewo' w przywieziony został do Kło- -Bcrarstał oa roiiła stwierdza; . Hitlerowska działalność dywersyjna na ziemiach Pomorza Zachodniego, po ich wyzwoleniu, wywodzi się z zasady określonej kryptonimem „martwej lub spalonej ziemi" (tote oder verbrannte Erde) ustalonej oficjalnie w rozkazie Hitlera z połowy marca 1945 r. Rozkaz ten nakazywał dowódcom wojskowym i wladr-om cywilnym odpowiedział^ nym za ewakuację „zniszczyć wszystko, co wrogowi może przydać się do dalszego prowadzenia wojny lub co będzie on mógł wykorzystać przeciwko Niemcom". Z prawdziwie niemiecką konsekwencją i precyzją postanowiono również „niszczyć wszystko" dalej, gdy Pomorze Zachodnie zosta ło wyzwolone przez wojska obu frontów białoruskich. PIERWSZYCH aktów dy wersji dokonywały gru py żołnierzy hitlerowskich, którym udało się wyrwać z okrążonych miast i twierdz (Piły, Wałcza, Choszczna) i lasami przedostać się na tyły frontu. Grupy te napadały na pojedynczych żołnierzy, a nawet niewielkie pododdziały, pojawiały się na gle w okolicach, gdzie kwate rowały sztaby, niszczyły linie telefoniczne i komunikacyjne. Liczebność ich wahała się od kilku do kilkudziesięciu żołnierzy. W większości przypadków były one wyposażone w środki łączności radiowej i kierowane przez dowództwo hitlerowskie znajdu jące się za Odrą. Działalność tych grup zmu siła dowództwo wojsk radziec kich i polskich do przeprowadzenia specjalnej akcji oczysz czającej na głębokich tyłach frontu. W akcji tej wzięły u-dział m. in. jednostki 1. i 2. Dywizji Piechoty 1 Armii WP. Olbrzymia większość tych grup została zniszczona, niektórym tylko udało się zaszyć w lasach lub pozostałych jesz cze bunkrach. Tak np. w okolicach Bytowa bandy rozbitków z armii hitlerowskiej gr'a sowały jeszcze w drugiej połowie 1945 roku. We wspomnieniach A. Ka-zimierczaka, jednego z pierw szych działaczy partyjnych w Bytowskiem czytamy: .. W okolicznych lasach grasowało sporo rozbitków z armii hitlerowskiej. Jeszcze we września (1945 r. — przyp. red.) w okolicach Jutrzenki MO zlikwidowała btmkier, w którym u-krywało się 12 uzbrojonych żołnierzy niemieckich. Sama likwidacja przybrała charakter zbrojnego starcia. W wielu przypadkach tu i ówdzie grasujące bandy rozbitków napadały na o-sadników, zabierając im krowy i konie . . W okolicach na zachód od Wałcza ukrywająca się wśród bagien banda hitlerowska przeprowadziła w kwietniu 1945 r. kilka napadów na ko-i Qoxmnx wojska polskiej adą-. jące się na zachód. H. Szafrański, pierwszy wysłannik Komitetu Centralnego PPR na Pomorze Zachodnie pisał w jednym ze swych raportów że „pojawili się tam niemiec- gu, do dziś mieszkający w tym mieście. Walki z uzbrojonymi grupa mi niemieckimi zdarzały się również w Koszalinie i Słupsku. J. Piotrowski, pierwszy komendant Milicji Ochotniczej, utworzonej przy Kom en danturze Wojennej Koszalina pisze w swych wspomnieniach: »W czasie naszej służby mieliśmy 3 potyczki z większymi grupami niemieckimi. Po wymianie strzałów Niemcy zbiegli do lasu, pozostawiając na miejscu broń i naboje . . W wie-lu miejscowościach .^twierdzono wówczas próby po ws ta wa n i a hi t ler o wskic h organizacji dywersyjnych pod cy dywersanci zrzuceni z samolotów". Grupy hitlerowskich dywer santów - skoczków miały łącz ność z pozostałą na Pomorzu Zachodnim nieliczną ludnością niemiecką. Uzyskiwały od niej pomoc, wpływały na zmianę jej postawy. Pełnomocnik rządu na Pomorze Za chodnie płk Leonard Borko-wicz w jednym ze swych raportów donosił: „Niemcy przygnębieni, potulni, gdzieniegdzie przechodzą jednak do prób sabotażu i terroru. Były wypadki zabicia ofice<* rów i żołnierzy Armii Czerwonej i Wojska Polskiego, wzniecania pożarów w obiektach przemysłowych, zrywania ogłoszeń polskich i radzieckich ...". W Kołobrzegu „potulni Niemcy", w pierwszym okresie przygnębieni ogromem zniszczeń i — mogło się wyda wać — wdzięczni za pomoc, jaką ludności niemieckiej świadczyło Wojsko Polskie, po pewnym czasie również podnieśli głowę. Odezwali się aktami podpaleń i dywersji. A. Lechelt notuje w swych wspomnieniach z Kołobrzegu: „Jest w Kołobrzegu jeszcze trochę Niemców i oni „robią" dywersję. Ukrywają się w ruinach, a nocami podpalają domy. Dymy i swąd spalenizny poczuliśmy już przy wjeździe. Ładny dom, mało uszkodzony, wczoraj jeszcze stał, a w nocy zawalił się. Podpalili Niemcy. Czy cywile czy grupy Niemców--zrzutków, tego nie ustalono". Fakty te potwierdza również ini. Stefan Lipnicki, £*erpsaqr; h»rmistn; Kołobrzeg różnymi nazwami: „Wchr-wolf", „Achtung! Acht!", „Acht und achtzig" Ósemka (acht) przewijająca się w nazwach tych organizacji miała oznaczać ósmą literę alfabetu — „H"> symbolizować powrót hitleryzmu na wyzwolone już ziemie. Na organizację „Achtung! Acht!** natknął się w kilka miesięcy po wyzwoleniu na ziemiach Pomorza Zachodnie go płk Edward Koniński, b. zastępca dowódcy 10 PP, później oficer Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tadeusz Dutkiewicz, pracownik Milicji Obywatelskiej ze Słupska zanotował w czerwcu 1945 r. w swoich wspomnieniach: „Przebywało tu trochę Niemców i dość długo mieliśmy do czynienia z działalnością partii h itlero w sk i e j. O bser wo wa 1 iśmy to szczególnie wśród młodzieży. Pracując w Miejskiej Komendzie MO spotkaliśmy kiedyś na placu Nad Śluzami, gdzie obecnie znajduje się składnica drewna, troje młodych Niemców: dwóch chłopców i jedną dziewczynkę w wieku 14—15 lat. Mieli przy sobie portret Hitlera i składatl jakieś ślubowanie. Takich przykładów mieliśmy więcej. Spotykaliśmy też Niemców uzbrojonych, dokonywujących napadów na mieszkania Polaków, kradzieży koni i sprzętu ...". .T. Zięba-Dziemian w pracy f,Moje wspomnienia o ludziach 1945--1948" pisze: „W lasach Manowa i Bobolic grasowały bandy rekrutujące się głównie z esesmanów, gestapow-i własowców, któosag znajdowali schronienie i ność u przeważającej częśc ludności niemieckiej pozostaw łej jeszcze we y/siach. Tote??; pierwsi osadnicy skupiali sic^ we wsiach wokół Koszalina^ w Starych i Nowych Bieli-* cach, w Będzinie, Suchej* Świeszynie". W okolicach Polic pod Szcaef; cinem do sierpnia 1946 r. graf* sowała banda własowców poc| dowództwem Iwana Wandrie^ji go. W sierpniu 1946 r. bandaT została zlikwidowana. Jej hecf? szta ujęto we wsi Tatyń, ntf stodole, podczas uboju zrabo-# wanych krów i dzielenia si<# ze swoimi wspólnikami zdobytym łupem. Osobny rozdział, czekający^ na opracowanie, stanowi ♦.działalność" grupy dywersyjj no-sabotażowej hitlerowskich* płetwonurków, pozostawio-f nych przez Niemców w Szcze-f cinie. Mieli oni już po zajęcii^ całego miasta i portu prae^l wojska radzieckie, niszczy t} ocalałe urządzenia portowe. ( * Taktyka „spalonej ziem?* zakończyła się klęską. Nie tw dało się dywersantom hatłen rowskim zniszczyć zdofoyten go przez Wojsko Polskie i AjJ mię Czerwoną Pomorza Za-* cnodniego. Nie udało się mu mo pomocy okazywanej grtw pom dywersyjnym przez nie-! liczną, pozostałą tu jeszca* ludność niemiecką. Ludno&S która... Oddajmy jednak głoeł naocznemu świadkowi, £ene*ł rałowi Stanisławowi Popław-* skiemu: ...Opodal na szynie siedziaż żołnierz i kajinił z menażkĄ jakąś dziewczynkę w podar*& tym palciei Gładził ją po głdf wie i coś do niej mówił. f — Kto to taki — zapytałeni żołnierza: } — Chyba z n&nnieckiegó transportu, panie generale —ą od,powiedział żołnierz salutnw jąc Stała tu i płakała. Krtr>* nąłem na nią, podeszła i za-* glądaUi do menażki. WicUró głodna. Trochę ją nakarm** lem — dodał patrząc na nraid er?/ nie skarcę go za ta~ i Miałem ochotę uściskać go chłopca za złote serce, ale zasalutowałem mu tylko i od* szedłem..." i Rzecz działa się na Kołon brzeskim dworcu, po zdobyn ciu miasta. Miasta, z któregtf pozostali tam Niemcy próbo* wali uczynić „spaloną ae* mię-.- j Str, 8 — < CQ Instytut Limnologiczny Sybe ryjskiego Oddziału Akademii Nauk ZSRR zajmuje się badaniem wód śródlądowych. W roku bieżącym Instytut otrzymał do swej dyspozycji statek polarny „Wereszczagin", który pozwoli po raz pierwszy w historii przeprowadzić badania wód Bajkału w okresie zimowym. Jezioro Bajka! jest największym w świecie zbiornikiem wody słodkiej. Dotychczas warunki klimatyczne nie pozwalały na zbadanie Bajkału w okresie kiedy skuty był lodem. Rejsy „Wereszczagina" pozwalają Iimnologom, biologom i ichtiologom na przeprowadzenie badań temperatury, składu chemicznego wody oraz zachowania się ryb Bajkału zimą. Na zdjęciu: oryginalny widok Bajkału widzianego z „groty" pokrytej soplami — to Jest z pokładu „Wereszczagina". CAF Oglądamy miasto, miasteczko. Zieleńce lub zwyczajne trawniki. Nowe budynki — ustawione w dzielnice lub sainotne. Na wystawach sklepowych — telewizory, pralki. Myślimy — jakie miasto — tacy ludzie. Musi się im dobrze żyć. Bo jacy ludzie — takie miasto. * Nowe hale złocienieckich za kładów włókienniczych rozpychają się trójkątami dachów. Przez te trójkąty do hal wpada więcej słońca lub po prostu dziennego światła. W nowych halach stoją nowe maszyny. Po pamiętnym pożarze pozo stały wspomnienia. Z ruin i o-palonych kikutów ludzie podnieśli nową fabrykę. I pozostał strach... Właśnie dziś buchnął ogień. Nagle, nie wiadomo skąd. Maszyna szła, a ogień buchał. Ludzie chwycili gaśnice, skoczyli jak najbliżej. Zgasili. Spaliła się tylko osnowa. Przepadło ileś tam metrów gotowej tkaniny. Bo ta fabryka jest chlebem dosłownie i w przenośni dla blisko 900 ludzi. A każdy z nich ma rodzinę. Pomnóżmy 900 przez liczbę dzieci, nie pracujących tu mężów lub żon. Jest treścią życia. Życiorysem samym w sobie i dla robotników. robota, bo nowa. Każda zresztą robota była dla niej nowa. I ta następna, przy prasach też. I ta trzecia, na suszarce, także. Ale tę polubiła najbardziej. Przy suszarce było ciepło. Za wsze ciepło. Pracowały tylko we dwie. — Razem — 6 kobiet na trzech zmianach. Naciągało się materiał na podstawę, potem podstawa z materiałem wsuwała się do suszarki. Dwie, GŁOS Nr U (3870^^^ na miejsce tych, dymem. Maszyna z guZj' Maszyna dla ludzi o orientacji. Dla młodyc ■ ^ Spytali się pani Ma"?' KjitJ chce pracować. Podda j p-ojektów. Ostatn. £ t! Zwijanie i plombowanie riałów. . Pierwsza wypłata szy ból zadany Prze7. _ — Samam sobie wi* \ 4 — Sama, sama... tyl ^ fabryce i takie P°^z!ę; Mąż'wrócił. Nie Pie™: ^ widać, różnica zdan. $ żeby uszanować cz;°^'v?efn' swoje racje. Twarde (w w i Ustawa, której pierwszy pa ragraf cytujemy wydana została we wrześniu ubiegłego reku. Paragraf ten brzmi: Odpowiednio do zobowiązań międzynarodowych nale ży ścigać i ukarać osoby, kló re w okresie od 30 stycznia 1933 roku do 8 maja 1945 dopuściły się przestępstwa przeciwko pokojowi, ludzkości lub popełniły przestępstioa wo-j&me, które wydały rozkazy, albo sprzyjały przestąp-stwom. Nie mają zastosowania do tych przestępstw prze pisy o przedawnieniu dotyczące czynów karalnych pospolitej przestępczości". Ustawę tę uchwaliła Izba 'Ludowa Niemieckiej Republi ki Demokratycznej. Fakt ten jest logicznym następstwem konsekwentnego realizowania zasady, która przed laty potraktowana ziostała jako fundamentalny warunek budowy w tej części Niemiec nowej — antyfaszystowskiej i antym.ili tamej — rzeczywistości. Budowa nowego życia nie byłaby możliwa bez szczercao i w pełni rzetelnego rozliczenia się z przeszłością, bez surowe 'go i sprawiedliwego ukarania rannych przestępstw i zbrodni z okresu hitlerowskiego. W NRD tn latach powojennych konsekwentnie zrealizo 'warto to zadanie, w pełni wy kanane zostały nakazy nałożone umowami państw koali- cji antyhitlerowskiej. Winnych przestępstw i zbrodni z okresu hitlerowskiego pociągnięto do odpowiedzialności, przestępców wojennych uzna 710 za wrogów narodu, a ich mienie przekazano na własność społeczną. Dyjie liczby są tu niezwykle wymowne. Do tej pory w NRD odpowia dało przed sądem 12800 przestępców hitlerowskich i wo- 'fwczop JUTRO jennych, a w Niemieckiej Re publice Federalnej 5500. Cóż można dodać do tych dwóch liczb? Chyba to, że ludność NRD stanowi tylko jedną trzecią część ludności Niemiec zachodnich i że właś nie w zachodniej części Niemiec schroniło się najwięcej przestępców wojennych, wiedząc, że tam będą się mogli czuć bezpieczniej. Rzeczywistość poturierdziła trafność ich przewidywań. Nie tylko, że w NRF osądzo no stosunkowo niewielu z nich, to jeszcze kary to większości przypadków były bar dzo łagodne (sądzili nierzadko dawni hitlerowscy funkcjonariusze wymiaru spranńedli-wości), *~ W tym czasie w NRD osądzono i ukarano tych, którzy na potępienie zasłużyli. Ukarano surowo, nie cofając się przed kilkuset wyrokami śmierci i dożyvx>tniego więzie nia. Dla przywódców SS i SA, wysokich funJccjonariuszy par tii hitlerowskiej, członków na zistowskich sardów specjalnych, gestapo czy służby bezpieczeństwa — nie było tam pobłażania, gdyż wcześniej już konsekwentnie oczyszczono aparat ścigania i wymiaru sprawiedliwości z osób związanych perprzednio z reżimem hitlerowskim. W NR.D nie poprzestano jed nak na tym. Zebrano tam dokumentację dotyczącą imelu tysięcy przestępców uk> jennych pozostających na wolności w Niemczech zachodnich. Ten materiał obciążają cy, wraz z odpowiednimi ar-chiwaliami, systematycznie w ciągu ubiegłych lat przekazywano władzom wymiaru spra wiedliwości w NRF. Niestety, wykorzystany on został tylko w bardzo niewielkiej części. A tymczaserg, w NRF mówi się głośno, że „kraje socjali-styczne utrudniały tamtejszymi władzom sądowym zbieranie materiałów?'. Jest to jeszcze jeden cyniczny toybieg mający usprawiedliimć wprowadzenie ustawy o przed a w-nieniu% Przeciwko temu protestuje opinia światowa, naródl polski, a także społeczeństwo NRD — gdzie przestępców przykładnie ukarano. A. POLAN W niskim, ale czystym ! dostatnio urządzonym pokoju jest półmrok. Na dworze może być jaśniej, ale przez małe okienka osadzone blisko pozio mu ulicy niewiele przedrze się tej jasności. Trzeba zapalić ża rówkę. Chyba „czterdziestkę" — potrzebuje mniej prądu. Mąż wyszedł do miasta (wró ci w trakcie rozmowy). Nie ma syna, synowej i wnuczki (oni też wrócą). Więc na razie jest spokojnie. Czas wspomnień. — Przepraszam, nie zrozumiałem, zaraz rano? — Tak, bo widzi pan jedna znajoma mi powiedziała, że w fabryce potrzebują ludzi, a ja chciałam już pracować. Jak tylko o północy przyjechaliśmy do Złocień ca i poszli do jednej znajomej to ona powiedziała mi, że będzie robota. Wstałam rano i poszłam. Więc tak: pod Sanokiem nie było roboty. Pod Sanokiem by ła ziemia swoja, ale nieprzystępna. Pod Sanokiem był dom, a w domu mąż i syn. Syn miał osiem chyba lat, kiedy przyszli po ojca. I już nie wrócił. Nawet nie oddano prochów, które pozostały po nim na oświęcim skim usypisku. Sama, bezradna kobieta. Do rastający powoli syn. Znalazł się człowiek, który potrafił za stąpić męża i ojca. I właśnie z nim postanowili wyjechać. Był rok 1947. Wielkie przenosiny. Wtedy właśnie pojechali do Złocieńca. A w fabryce była robota. Ale nie przy krosnach. Tylko przy odgruzowaniu. Przyjmujemy — powiedzieli i kazali grzebać się w ruinach. Grzebały się tam dziesiątki innych, przyszłych tkaczy. Inni tkacze orzyszłości zwozili maszyny. Żeby wreszcie, już, fabryka ruszyła. Wtedy Maria Saw czy szyn za częła nawijać wątki. Trudna trzy minuty i po wszystkim. Kolejna, podobna operacja. Raz na porannej, raz na popołudniowej, to znów na nocnej zmianie. Dobra, oj dobra robota. Ze maszyna się psuła? Trudno, widocznie stara. Była o-prócz niej inna, nowa. Ta pracowała dobrze. Przy suszarce przyszło dziesięciolecie. 22 maja 1957 roku — bo tak wypadł jubileusz — złożono Marii Saw czyszyn życzenia. A do życzeń — prezent — 400 złotych. Niby nic, po czterdzieści za rok, ale przecież nie o tysiące szło, ale o fakt, że ktoś pamiętał, docenił. Ludzie tu zresztą — Maria Sawczyszyn nie umie chyba myśleć i mówić źle — dobrzy. Wszyscy. I dyrektor, i kierownik, i koleżanki, i nieznajomi z tej samej fabryki. A że sama nigdy nikomu w drogę nie wej dzie, ustąpi nim w ogóle może powstać jakiś sporny problem — toteż 14 lat przy suszarce upłynęło w nastroju pogody. I jeszcze do tego wnuczka. Śliczna, oczekiwana przez nią i syna przez prawie osiem lat. Oczekiwana z trwogą, bo matka dopiero co wyleczyła się z ciężkiej choroby i zamiast wró cić do pracy — poszła na rentę. Ale wnuczka udana. Fakt, dom. Niska chałupka. Niski parter i I pięterko na poddaszu. Stara, niszczejąca. Ale w Złocieńcu jeszcze takich trochę jest. Trzeba mieszkać póki się da. Może przyjdzie czas na przeprowadzkę. W czternastym roku pracy przy suszarce, Marii Sawczyszyn zaproponowano zmianę pracy. Bo suszarka stała się niepotrzebna. Nie, w ogóle, ale właśnie ta. Ta, która przez o-siem godzin nie wysuszyła tyle, ile może wysuszyć w ciągu godziny ta nowa, zautomatyzowana. „Mądra" maszyna, ustawiona tu na równych prawach z innymi nowymi maszynami gli powiedzieć za Maria, która nikomu Jp nie chce wejść, ma tylko U za odpowiedź: sama v> . * Tak, sama wybrała V Ą 600 złotych nizszą nizV M dnia. Sama. Tylko o tej cy, zdaje sfe. nie wjedzia^ Mąż się denerwuje, uspokaja. . ., ĄJ$ — Obiecali zmienić, a* ^ ^'tak w kółko. A" wrócił syn z córką na J chwilę synowa. Jest Zimowy z pozoru. Bo na ulicy śnieg, ale co dziej brudny i mokry. ^ Tak niewiele stało siś! u J ciu pani Marii siemnaście złocienieckic * Praca, wnuczka i rap # wyjazdy w czasie un P \e wie już nie to, lata n ^ wtedy, w czterdziestym mym. y r Tylko chęć do pracy zawsze — ta sama. * / Oglądamy miasto.- I ) wiedzą nam domy? ; ZBIGNIEW Elektron!) u; lodou*'1 .B w Odessie zbudowano< typ tranzystorowej te^ działającej na ^ elektrycznej. Obud m ki o pojemności & łV?32 22 kg. Przy tempem* fJ wnętrznej +23.st* da wnętrza szafki spada st y (32) Z notatnika Fritza Mullera, leutnanta, oficera łącznikowego dywizjonu niszczycieli czołgów „Friedrich". —Wczoraj odczytano nain rozkaz komendanta Deutsch-Kro-nc, pułkownika Lehmana. Rozkaz brzmiał: „Od kilku dni nieprzyjaciel coraz bardziej zbliża się do Deutsch-K.rone i do linii Pommernstellung. Celem obrony miasta przejmuję dowództwo nad wszystkimi oddziałami, których działania będę koordynował z akcją wojsk rozlokowanych na wszystkich odcinkach Pommernstellung. Pommernstellung, to ostatnia rozbudowana linia obrony Rzeszy na wschodzie. Tu wróg musi być i będzie pobity!" Dywizjon wysłuchał rozkazu w milczeniu. Od razu potem hHfcrie szybko rozeszli się do swoich zajęć. Mało kto chciał powiedzieć co o tym myśli. Dopiero wieczorem po kolacji, kiedy słuchaliśmy radia i spiker z Berlina znów tłumaczył, 4e jsa Pommernstellung nieprzyjaciel połamie sobie zęby", zaezęły się pogaduszki i komentarze. Niektórzy, jak na przykład Otto Neudorfer, który przed trzema tygodniami objął kompanię, twierdzą, że Rosjanom i Polakom na pewno nie oda się przełamać umocnień. System bunkrów jest tak skomplikowany, a ich siła ogniowa tak wielka, że nawet skoncentrowany atak artylerii nie da im rady. A jeśli — potrwa to na. pewno długie tygodnie, podczas który cli Fifhrer znajdzie wyjście z sytuacji Może teraz właśnie przyjdzie kolej nzlWcaderwaffe? Szykuje się podobno także duże skupienie łofadetwa, które ma wziąć udział w przygotowywanym na-Iweta. Al* takich. m £s& «fea»w* mtom g jwpłtość' nadrabiają miną) jest w dywizjonie niewielu. Neudorferowi i kilku jego kumplom uderzył do głowy stopień oficerski, który dostali wtedy kiedy i ia. Słuchają z powagą i namaszczeniem pogadanek ideologicznych, które od pewnego czasu odbywają się regularnie dwa razy w tygodniu. Wygłaszają je specjalnie przeszkoleni oficerowie. Wczoraj na takiej pogadance. Hauptmann przysłany ze szkoły podchorążych w Gross born-Łinde, mówił na temat światopoglądu nazistowskiego. Też sobie wybrał czas na takie gadki! Ten Hauptmann, udeko rowany „Złotą swastyką" i odznaką szturmową (Sturmabzel-chen), mówił, że nazizm opiera się na wszystkich klasach społecznych, a socjalizm międzynarodowy tylko na klasie robotniczej. Dlatego narodowy socjalizm musi w ostatecznym rachunku zwyciężyć. Przypomniałem sobie podobny wykład sprzed czterech lat. Prowadził go nasz instruktor z H. J. Nazywał się Riessner. Matheus Riessner i dowalał się do lisy. Było to jeszcze w Essen. Wojna dopiero się rozkręcała. Słuchała wtedy Riessnera jak gdyby wygłaszał ewangelię. Ale wówczas istniał jeszcze nasz dom. I żyli wszyscy: matka, ojciec, lisa. A teraz nie ma już nikogo. A Riessner wrócił z Afryki do Reichu bez obu nóg. Został z niego tylko kadłub, który porusza się na wózku. Ciekawe byłoby posłuchać co myśli on teraz... Ałe wracając do tego Hauptmanna. Po zagajeniu na tematy ideologiczne objaśniał zdradziecką rolę odgrywaną przez Paulusa, Seydlitza i „Freies Deutschiand", a na koniec przeszedł do omawiania sytuacji na frontach. Wynika z tego, że Grupa Armii „Kurlandia" trzyma się świetnie, podobnie jak i Grupy Armii JPólnoc", „Południe" i „Środek". Na Zachodzie stoimy nad Mozą i Fiihrer ani myśli dalej ustępować. Co do naszego odcinka, to najważniejsze jest, aby przetrzymać chwilowy kryzys. 3% Germański Korpus Pancerny generała SS Feliksa Steinera idzie nam z odsieczą. Zresztą nie tylko jeden Steiner. Także kilka innych dywiz.fi przygotowuje się do wsparcia naszych jednostek. Część z nich jest już w rejonie Szczecinka, część zaś znajduje się w drodze 7, Danii i Finlandii. No i że nasza Grupa Armii jest przecież w rękach Reichsfuhrera Himmlera, to daje gwarancje, że wszystko potoczy się jak najlepiej I że nie ma powodów do defetyzmu. Hauptmann chciał koniecznie, łeby nm zadaawać pytania. Ale jakoś nikt nie miał ochoty o nic pytać. Ludzie patrzyli tylko jeden na drugiego i mUezelL Nawet Neudorfer, Klemke 1 2>ocm wprost z ust, także milczeli. A potem dziki wyścig dział żarcia. Poza kaszą i konserwami dostausmy v J szklance wódki, z okazji 30 stycznia. Żeby jak naj J dobnych świąt!" - nic Znów spotkałem się z Giesselmanem. On wciąż się niczym i wszystko ma gdzieś. Mówi, że grunt o a j mać. Handelek, jak się zdaje, idzie mu niezgorzej. go von Hagenna, który widzi już chyba białe ^ V darował mi karton papierosów „Juno". Powiada, a y rych zapasów". Bóg jeden wie skąd on bierze te pasy". „Aus guien Grund ist Juno rund!". Przy£C"2a \ v bie ten dobrze znany napis zaciągając się z minając dobre czasy. Czy jeszcze kiedyś wrócą i j na to nie wskazuje. Rano znów krążyłem po szosie Deutsche -Friedland. Koło Latzig zabrakło mi nagle „Ziindappa". Próbowałem zdobyć chociaż. ^ do naszych, którzy mają pozycję osiem kilometrów JfjJ Błagałem, tłumaczyłem, ale wszystko na próżno, l* wa resztki cennych kropelek na czarną goazll3^Vy(iii 1 cenniejsza dziś niż żarcie. Ostatecznie nawet o /^/!i chu można wyrywać, a bez środków pędnych f den major, którego zatrzymałem na szosie wyciągfn^^ ry pistolet krzycząc, że go zatrzymuję, a on ma u0 \ nia ważne zadania, od których zależy, być może, źyc ^ Indzi. Musiałem mu wreszcie przypomnieć, że * j,$ pieprzyć się w krzakach z dziewczyną. To go tro» j koiło, ałe 1 tak benzyny nie dał. Wszędzie tylko u ^ rf steria. I każdy udaje, że tylko on jeden potrafi zba ^f tysiącletnią Rzeszę, jak gdyby ktokolwiek jeszcze ^ pomóc. Na drogach mnóstwo uciekinierów. Zatrzymują r !•> >! ? » Ui I1IIIU9«IV7 łj Uv3vl\lAllCX AIJ ska ale i tak żadnej rady na to nie ma. Nasi, optfsz ^ kąś miejscowość każą się cywilom ewakuować. A zdziała Wehrmacht, kończy Waffen SS. Powiada s '«* > sjanie i Polacy ćwiartują ludzi żywcem, albo obie zyną i podpalają. Przestraszony naród ucieka Przeważnie na piechotę, tylko z ręcznym wózeczK* yp/ i bydło rekwtruje wojsko, ©czrywificie dygnitarze a nawet mniejsze płotki z Kreialeitungów, na w uciekają, tylko samochodami. J «,y * o k I K is i K V głos u wm »Sfr. 9 Ruch w leśnych barach LEŚNICY woj. koszaliń- ubiegłym — 6 sztuk) na 1.000 śniegu i tylko pomoc miejskiego przystąpili do in ha pow. lasów i pól. Kuropat scowej ludności uratowała go żywnego dokarmiania wy występują sporadycznie, a przed padnięciem. ^ rjk2y^y dzikiej. A jest o wyjątek stanowią powiaty z uwagi na utrzymującą się w N&;W.edlug ostatoiej in- Człuchów i Złotów, gdzie spot ^^rycir^r^atur^neTie" SęK z>je w naszych kac można małe stada tych nictwa przystąpiły ostatnio do in- *5o ) ponad 8.000 jeleni, ptaków — sprzymierzeńców tensywhegó dokarmiania zwierzy- d>jt;lanieli ITJftftO ęflrn 4 SOfl rolnika ny- Niestety, nie można tego po- . z^i$Kszeniu bnej uległ pew iasów Mamląc bohaterach !ego państwowych już latem ub. i wynosi roku zaczęła gromadzić zapasy —10 sztuk (w roku karmv> m- ih. si?..ia, oWsa, brukwi, marchwi, ziemniaków, kasztanów. Razem 900 ton. Nie Z&pomniann także o Wielkim przysmaku — soli, którą podaje si^ zwierzynie grubej w postaci lizawek. Do chwili obecnej wyłożono Już około 60 procent karmy w miejscach, odpowiednio przygotowanych i dostęo-nych. Przeorane pługami i kłodami przesmyki umożliwiają zwierzynie dojście do 2.B00 naśników w lasach woj. koszalińskiego. Warunki bytowe zwierzyny są trudne. Najlepiej ilustruje to fakt podejścia dzika wagi około 100 kg na odległość 10 kroków od zabudowań wsi Wielanowo. Dzik ugrzązł w r.ego dokarmiania ,,swojej" zwierzyny (chodzi £T6wnie o dziki) często lekceważą, (a. m.) \kz\ Sypniewie (powiat k £&r^.aiianierri Prezesa ko-' ky*e8° oficera 4. Piechoty im. Kiliń-*ckiP~W Bronisława Le- ftWe3 rn- ?rzy PDr^ocy finan-^r°^ari^.SC0we^0 Prezydium 0! roku- NoU?dzień xx rocznicy S1? Sromady Sypnie szkolna złożyła Wi^ni^em wieńce i kwia lecz°rem zapalono zni- K Ze-łemesowski turnief w Stupsko Zarząd Powiatowy ZMS organizuje w dniu 20 bm. turniej szachowy o tytuł młodzie żowego mistrza szachowego słupskiej organizacji ŻMS. Początek turnieju o godz. 17 w sali klubu „Plejady". U-dział v/ nim mogą brać żarów no członkowie ZMS jak i mło dzież nie zorganizowana, (a) • SPORT SPORT ® SPORT • SPORT D@kąii się wybierzemy? PODNOSZENIE CIĘŻARÓW brzeg (sobota, godz. 18). Pozostałe . , nr>Tr t>i * mecze odbędą się w niedzielę. W W sobotę w san PDK w Biało- złotowie. So^rta — Iskra Piało gardzie rozpoczynają się dwudnio- gJ , (fSoU7 0 w siunsl-M- C rvf we mistrzostwa Polski w podno- l^or^Wa^ (godz W Kraszeniu ciężarów Federacji „Kole- linr/ piomf/ń - Ł^zn^dioWieć jarz" ż udziałem Zespołów: Ogniwa S^wsko ™od" 12)M ^ Białystok, Olszy Kraków, Porno- KOBIETY. W'walćzU: SKS Walcz A Klubie UTSK V ic W sobotę, w Klubie ___________ _____t____ _________ „ 5* s;°szalinie (ul. Matejki 3) | sobotę o godz. 15, a w niedzielę — e TT1 : o godz. 10. rzanina Toruń, Goplanii Inowrocław, Pioniera Szczecin i Iskry Białogard. Początek zawodów w S><]Lprelekcia pt- "Ukrai-^ ^ ^Oriv dz*s"* Po prelekcji •" Pfwny zostanie film oświato- ° godz' 18- 21 bm. o godz. 16 będą bajki dla dziecL ba ^DZIAŁ wojewódzki pth »ELDQM« — Darz bór Szczecinek (niedziela, godz, 11.30); w Bytowie: SKS Bytów — Bałtyk Koszalin (niedziela, godz. 11); w lOszaHnie: MKS Znicz — Orzeł Człuchów (niedziela, godz. 16). JUNIORZY. Sobota. W Czhicho- KLASA A (MĘŻCZYŹNI). W Ko- fSflr 7? «>mKS ^UTza Biał°" szaliriie: Bałtyk - Kotwica Koło- ga-r-- (g— 17-0)* SbSZYKOWKA »s. i uprzejmie 7au)iadamia PT Klientów. W dniu 22 lutego 1935 roku *°$fanie otwarty skiep zmechanizowanego sprzętu domowego I i części zamiennych kalinie przy al. Alfreda Lsmpego nr 2 Sklep przyjmuje przedsprzedażne już wpłaty na lodówki. K-404 fefesKIE PRZEDSIĘBIORSTWO BUDOWNICTWA t,.UCh.,^ŁOWEGO zatrudni INŻYNIERÓW I MAJSTRÓW z uprawnieniami budowlanymi, WYKWA-MASZYNISTKĘ oraz każdą liczbę MURA-^ WYKWALIFIKOWANYCH i NlEWY- ^ \ ^/r^WANYCH. Warunki pracy i płacy do uzgodnie-0sobici a<^u zbiorowego pracy w budownictwie. Zgłosze-ce Pod adresem: Koszalin, ul. Racławicka, barak 2. K-401 \QQQQ Ojjp Przedsiębiorstwo °łu Zwierzętami Hodowlanymi \ W SŁUPSKU Qftfl I OŁUrOIŁU Hej kupowało konie robocze, ^Wartościowe na eksport do Holandii. TERMINY i MIEJSCA SPĘDÓW: ^3 ]M,'y ^ Słupsk rodz. ^ — Stawno godz. 11 y *>r. Koszalin godz. 10 — Karlino godz. 13 Konie typu pogrubionego, kondy r zbiorowego pracy PHiS. Po półrocznej nie V. zapewniamy bezzwrotny udział w miesz- . • Zgłoszenia kierować prosimy pod adre-Ji, a informacje udzielane będą osobiście. K-211-0 *0jewodzkie przedsiębiorstwo robót KOMUNALNYCH w KOSZALINIE ^ zawiadamia, h 22 ŁlTTEGO 1965 r. DO 7 MAKCA 1965 r. '*staiteów Wielkopolskich w Koszalinie |Cll bądzi© zamkniąia ♦ 'uchu kołowego z prowadzeniem robót Instalacyjnych. K-403 Niedziela. W Wałczu: MKS Żak — MKS Burza (godz. 10); w Szczecinku: P^rzbór — Bałtyk Koszalin (godz. 16). KLASA B MĘŻCZYZN. W Szczecinku: Darzbór — LZS Sławno (godz. 18); w Białogardzie: Iskra Ib — AZS Koszalin (godz. 18). BOKS W niedzłeff o god*. 11 odbędzie śie w koszalińskiej V'3li sportowej międzyokresowe sootkanie bokserska juniorów o P^ćbar PZB pomiędzy reprezentacjami Kosżalina i Szczeciha. TENIS STOŁOWY W sobotę 1 w n?edzłe!ę w sali gimnastycznej WKKFiT w Koszalinie przy ul. Kościuszki 23 odbędą się otwarte indywidualne mistrzostwa województwa w tenisie stołowymi w konkurencji juniorek, juniorów oraz seniorek i seniorów. SIATKÓWKA LIGA MIĘDZYOKRĘGOWA. "W Kołobrzegu: LZS Wybrzeże — Gwardia Piła (sobota, godz. 20), LZS Wybrzeże — Astória Bydgoszcz (niedziela, godz. 10). LIGA OKRĘGOWA. W Darłowie: Kuter — Gfyf Słupsk (sobota, godz. 18). Pozostałe mecze odbędą się w niedzielę. W Słupsku: LZS Orkan — Gwardia KosZalin (godz. 11 )> Czarni — LZS Przełom Drawsko (godz. 12); w Białogardzie: LKS G*az — LZS Easzta Bytów (godz. 13.30). KLASA A (MĘŻCZYŹNI). Wszystkie mecze odbędą się w niedzielę. W Sławnie: Sława — AZS Koszalin (godz. 15.30); w Kołobrzegu: LZS Czernino — Bałtyk Ib (godz. 15); w Dębnicy: LZS Dębnica — Technik Świdwin (godz. 12); w Biało,^aT-dzie: Sokół Karlino — Czarni Dąbrówka (godz. 11); w Szczecinku: Lech Czaplinek — Rełdks Połczyn (godz. 12); w Lipce: Czarni — Sęp Wałcz (godz. 11 >; w Złocieńcu: O-liitlp — Piast CZłudbów (rrodz. 13.30); W Smardzku: Granit Świdwin — PTR Sokół (godz. 15). KOBIETY. LŻS Sławno — AZS Koszalin (godz. 11); LZS Wybrzeże Kołobrzeg — Olimp Złocieniec (godz. 12); Baszta Bytów —- Sęp Walcz (godz. 15). PIŁKA RĘCZNA Sobota. W Szczecinku: Lectila — MKS znicz (godz. 17); LZS Jastrowie — Gwardia Koszalin (godz. 18.30). Niedziela. LZS Jastrowie — MKS Znicz (godz. 10); Lechia — Gwardia (godz. 11.20). Nagrodzeni Nagrody książkowe za bezbłędne rozwiązanie krzyżówki rir 2lt wylosowali: i. Grażyna Polakowska, Koszalin, ul. Projektantów 13 m. 3. Ż. Kazimierz Piwowarski, PGR Karsibór, poczta Kłębowiec, pow. Wałcz. 3. Jadwiga Idzik, Miastko, ul. Dworcowa 28 m. 2. 4. Tadeusz Dyjeciński, Słupsk, ul. Wieniawskiego 5, m. 1. 5. Krystyna Mozol, Słupsk, ul. Mick ewicza 23 m. 7. PRACA POMOC domowa potrzebna na stałe, pokój zapewniony. Koszalin, Niepodległości 131. Gp-8ll-0 Z GUBY PGR Skarszów ogłasza, że w dniu 14 lutego 1965 r. zginął koń, lat 14, maści kary. Osoby, które cokolwiek wiedzą o zaginionym koniu, prosi się o powiadomienie PGR Skarszów, nr tel. 50 — Dębnica Kaszubska lub najbliższy posterunek MO — za wynagrodzeniem. K-402 R02NE POWLEKAM tworzywem ua ortalion. Sławno, Armii Csfjrwonej 62, 4el» iSX Gp-526 Es*. >' KOSZALIN Dyżuruje apteka nr 21 — pL Bojowników PPR 5. SŁUPSK Apteka nr 1S przy uL Pawia Findera 38, tel. 47-16. Hfustait/Jl SŁUPSK liLLb „EMPIKU" przy ul. Zamenhofa — wystawa prac uczennic I klasy Technikum Ogólnobudowlanego (prac. mgr Mariana Zielińskiego). KOSZALIN BTD — sobota i niedziela — Skandal w Hellbergu — godz. 19.30. KOSZALIN ADRIA — Rękopis rnalszJony w Saragossie (polski, od lat 16). Seanse: sobota o godz. 13 i 16.30; niedziela — o 16.30 i 20. Sobota — godz. 20 —■ seans awang. — Olbrzym (USA, od 1. 18). Niedźiela — godz. 11 i 13 — poranki — Marysia i krasnoludki (polski, od lat 7). WDK — Komisarz (włoski, od lat 13). Seanse o godz. 16, 18.30 i 21. Niedziela — godz. 11 — poranek — Lajkonik (polski, od lat 7). W sobotę o godz. 14 — Przyroda największego kontynentu;; niedziela — godz. 14 — Atrakcje geogra-ficzno-przyrodnicze Europy. ZACISZE — W sobotę — Z powo- du kobiety (franc., od lat 16); w niedzielę — Odwet kapitana Lesza (jugosł., od lat 14) — panoramiczny. Seanse o godz. 17.30 i 20. Niedziela — godz. 11 i 13 — poranki — Ciotki na rowerach (radz., od lat 7) — panoramiczny. MUZA — Kapitan Lesz (jugosł., «od lat 12). Seanse o godz. 15, 17.30 i 20. Niedziela poranki — godz. li i 13 —» Opowieść o prawdziwym człowieku (radz., od lat 14). AMUR — Skok o świcie (radz., Od lat 16). Seanse o godz. 17.30 i 20. Niedziela — godz. 11 i 12.30 — poranki — Dzielni rycerze (zestaw bajek). KINO WOP — Zamieć (CSRS, od lat 14); dod. — Rejs do Indii (pplski). Seanse o godz. 17.30 i 20. Niedziela — godz. 11 — poranek «— Mezalians (węg., od lat 12). DRUH — godz. lo — Królewna ze złotą gwiazdą (CSRS, od lat 12); godz. 17 (sobota) — Przyroda największego kontynentu; godz. 17 (niedziela) — Atrakcje geograficz-no-przyrodnicze; godz. 20 — Miejsce na górze (ang., od lat 18). ZORZA (Sianów) — Smierc Tarzana (CSRS, cd lat 12); dod. — Docent H. (polski). FALA (Mielno) — Podpisano: Arsen Łupin (franc., od lat 16); dod. — Jedną nogą na Księżycu (polski). JUTRZENKA (Bobolice) — Ko-dyn (rum., od lat 16); dod. — Dom na osiedlu (polski). SŁUPSK MILENIUM — Skarb w srebrnym jeziorze (NRF, od lat 12) Seanse: w sobotę o godz. 16, 18.15 i 20.30; w niedzielę o 13.45, 16, 18.15 i 20.30. W sobotę o godz. 22.30 — seans awang. — Czarne i białe (USA, od lat 16). Poranek: niedziela — godz. 11.30 — Chcemy się bawić (ang., od 1. 12). POLONIA — w sobotę — Ostatni świadek (NRF, od lat 16). Seans o godz. 14. Bitwa nad Wołgą (szwedzki, od lat 12). PROGRAM I na dzień 20 bm. (sobota) Wlad.: 5.00 6 00 7.00 8.00 13.W 15.00 1 8.00 20 CMI 23 OG . 5.05 Rozm. roln. 5.30 Muzyka. 5.50 Gimn. 6.20 Muzyka. 7.45 Błękitna sztafeta. 8.05 Muzyka i aktualności. 8.30 Koncert solistów. £.50 Na tematy prawne. 9.00 Dla kl. III i IV — „Uczmy się śpiewać". 9.20 Koncert rozr. 10.00 Mówi technika. 10.10 Ros. muzyka operowa. 11.00 Dla kl. VII — „Afrykańskie obrazki". 11.30 Na swojską nutę. 11.49 Rodzice a dziecko. 13.00 Dla ki. III i IV — „Perła Adalminy". 13.20 Ork. mandolinistów. 14.00 Zawadka literacka. 15.10 Sportowcy wiejscy na start. 15.30 Z życia Zw. Radz. 16.20 Piosenki żołnierskie. 17.15 Muzyka. 17.40 ,,Pruski mur" — W. Zalewskiego. 18.05 Koncert dnia. 19.00 Kurs jęz. frańc. 19.15 Wędrówki muz. po kraju. 20.26 Wiad. sportowe. 20.35 Podwieczorek przy mikrofonie. 2.2.05 Przegląd prasy literackiej. 22.15 Zespół „Studio M-2". 22.35 Muzyka taneczna, 23.10 Muzyka nocą. PROGRAM II na dzień 20 bm. (sobota) Wlad.r 5.30 6 30 7.30 8.30 12 03 16.00 19 00 23.50 JTELEWBZJA na dzień 20 bm. (sobota) WARSZAWA 9.10 „Ludzie na moście" —- film (radz.). 10.55 Dla szkół. 16.20 Dla nauczycieli. 16.40 Kurs jęz. ros. 17.00 Wiad. 1*7.05 Program tygodnia. 17.20 Film dla dzieci. 17.35 Dla każdego coś miłego". 18.20 Film. 19.30 Dziennik. 19.50 Dobranoc. 20.00 „O-pus jazz" — film (polski). 20.15 Filmowy program rozr. 21.00 Bal telewidzów. W przerwie ok. 22.20 — Dziennik. 24.00 Wieczorny relaks. POZNAŃ 16.20 Program dnia. 17.05 Program tygodnia. 18.20 Film seryjny. 18.45 Koncert rozrywkowy. 20.00 j,Echó tygodnia". na dzień ?\ bm. (niedziela) WARSZAWA 10.45 „Ostatnia runda" — fnm (bułg.). 12.00 PKF. 13.15 Międzynar. telekonkurs dla młodych Widzów. 13.15 Reportaż dla dzieci. 13.45 Film z serii: „Koń, który mówi". 14.15 Kurs rolniczy. 15.00 Teatrzyk dla Przedszkolaków: „Krysia i miś" — widów, lalkowe. 15.30* „Świat, obyczaje i polityka". 15.50 Film z serii „Disneyland". 16.40 Reportaż. 17.00 Program rozr. 17.50 „Bystrzyca" — reportaż film. 18.00 „Kulig" — program regionalny. 18.30 „Cyrograf" — drugi ode. pow. TV „Dzwonić cztery razy". 19.15 Słownik Wyrazów obcych". 19.30 Dziennik. 19.50 Dobranoc. 20.00 ^Niedźwiedź" — film (radz.). 20.45 Inauguracyjny koncert Międzynar. Konkursu Pianistycznego im. F. Chopina. 21.15 Sportowa niedziela. 21.40 Śpiewa Teresa Kesovja. 21.55 Wieczorny relaks. POZNASr 9.35 Program dnia. 14.55 Wyniki losowania „Koziołków". 15.50 Film „Disneyland". 19.55 Filmy: 1. „Festiwal — Sopot 1964". 2. „Koniec jasnowidza". 22.00 Aktualność! sportowo. 5.39 Muzyka. 6.50 Gimn. 7.00 Gra zespół J. Miliana. 8.15 Kurs jęz. ros. 8.35 Reporter ekonom. donosi. ę.50 Muzyka. 9.05 Koncert dnia. 9.50 Public, międzynar. 10.00 Melodie rozr. 11.00 Koncert chopinowski. 11.40 Audycja Red. Ekonom. 12.25 Audycja regionalna. 12.45 Melodie rozr. 13.45 W rytmie tańca i piosenki. 14.30 Z notatnika reportera. 14.45 Błękitna sztafeta. 15.00 Organy Hammonda. 15.10 Zapomniane pieśni. 15.30 „Dukat i wyścigi" — słuch. 16.15 Uniw. Rad. 16.30 „Na koncercie" — humoreska muz. 17.15 Recital tygodnia — J. Starker — wio!o?iczela. 18.25 Public, międzynar. 18.50 Felieton M. Jorsta. 19.05 Muzyka i aktunln. 19.30 „Matysiakowie". 20.00 Koncert orkiestry FR w Krakowie. 20.30 Orkiestra tan. PR. 21.00 Z kraju i że świata. 21.27 Kronika sportowa. 21.40 Pozn. Piętnastka Rad. 22.00 Radio-kabaret. 22.15 Zespół „Studio M-2". Muzyka taneczna. KOSZALIN na dzień 20 bm. (sobota) na fałach Średnich 202,2 m oracz 188,2 m (Słupsk i Szczecinek) 6.10 Kosza!, rozmaitości rolnicze — audycja J. Żesławskie>?o. 7.00 Ekspres poranny. 17.00 Program dnia. 17.02 Polskie zespoły i polscy soliści (Gdańsk). 17.30 Przegląd aktualności wybrzeża. 17.50 „Stwarzamy morze" — audycja A. Maciejowskiej. 18.25 List z Poznania — red. St. Strugarka. PROGRAM I na dzień 21 bm. (niedziela) Wiad.: 6.00. 7.00, 8.00, 9.00, 12.05, 16.00. 20 00, 23.00. 5.35 Muzyka. 6.40 ROzm. rolnicze. 7.20 Kapela Dzierżanowskiesro. 8.15 Z muzyki baroku. 8.30 Przekrój muz. tygodnia. 9.05 Fala 56. 9.20 Rad. magazyn wo^sk. 10.00 Dla dzieci: Kapitan Ali i jego zwierzęta". 10.20 Muzyka operowa. 10.40 Koncert życzfń. 11.40 ,.Przepraszamy, remanent". 12.10 „Plamy na mapie". 12.20 Piosenka mies. 12.50 Duet fort.. 13.00 Kiermasz mityczny. 13.30 Koncert dnia. 14.30 „W Jezioranach". 1P.00 Tropami ludzi i pieśni. 16.05 Tyg. przegląd wwdarzeń międzynar. 16.20 „Lato w Ńohant" — Słuch. 18.10 Wyniki ..Toto-Lotka" oraz pier liczb. 18.15 Popołudnie z muzyką. 18.40 Wyniki sport. 19.00 Muzyka. 19.25 Koncert orkiestry PR. 20.26 Wiad. sportowe. 20.35 „Matysiakowie". 21.05 Radio-variś-tś. 22.05 Niedzielne włecżory muzyczne. 23.10 Muzyka taneczna. PROGRAM II na dzień 21 bm. (niedziela) Wiad.: 6.30, 7.30, 8.30, 12.05, 17.00, 21.20, 23.50. 6.03 Muzyka. 8.35 Radioproblemy. 8.50 Koncert solistów. 9.20 Felieton literacki. 9.30 Melodie rozr. 10.00 Rozmaitości muz. 10.40 Zespól Dziewiątka. 11.00 Nowości programu III. 12.10 Poranek symf. 13.10 Technika i problemy. 13.30 Muzyka z Moskwy. 14.00 Mikrofon dla wszystkich. 15.00 Dla dzieci — „Na wyspie" — słuch. 16.00 Dziesięć piosenek dwudziestolecia. 16.30 Koncert chopinowski. 17.05 O czym mówią w świecie?". 17.33 Program z dywanikiem. 18.35 Zespół „Studio M-2". 19.00 Rewia piosenek. 19.30 Koncert symf. 21.20 Dziennik. 21.42 Wiad. sportowe. 21.45 Koncert estra dowy. 22.00 Wiad. sportowe. 22.30 Gra orkiestra jazzowa PR. 23.10 Muzyka kameralna. KOSZALIN na dzień 21 bm. (niedziela) na falach Średnich 202,2 m oraz 188,2 m (Słupsk i Szczecinek) 10.00 Koncert życzeń. 22.20 Lok. wiad. sportowe i wyniki „Gryfa", Seanse 6 godz. 16.15, 18.30 i 20.45, W niedzielę — Bitwa nad Wołgą. Seanse o godz. 16.15, 18.30 i 20.45. Poranki: niedziela — godz. 12 i 14 — Latający profesor (USA, od l. 9). GWARDIA — Dwa złote colty (USA, od lat 16) — panoramiczny. Seanse o godz. 15, 17.30 i 20. Poranek: niedziela — godz. 11 — Rancho w dolinie (USA, panoram.). WIEDZA — godz. 17 — Sombrero (radz., od lat 10). Godz. 19 — Niebo bez krat (rum., od lat 12). Poranki: niedziela — godz. 11 i 13 — zestaw bajek. USTKA DELFIN — Skarb w srebrnym jeziorze (NRF, od lat 12). Seanse o godz. 18 i 20. Poranek: niedziela — godz. 12 — Babette idzie na wojnę (franc., od lat 12). GŁÓWCZYCE STOLICA — MÓJ drugi ożenek (polski, od lat 16). Seans o godz. 20.3*. BIAŁOGARD BAŁTYK — Billy Bud (ang., od lat 16). CAPITOŁ — Królowa Krystyna (USA, od lat 16). BIAŁY BOR — Dwója x wychowania (radz., od lat 16). BYTÓW — Fanfaron (wioski, od lat 16). DARŁOWO — Harry i kamerdyner (duński, od lat 12). GOŚCINO — Przygoda noworoczna (polski, od lat 18). KARLINO — Hamlet — ez. I i II (radz., od lat 16). KOŁOBRZEG PDK — Zmartwienia (CSRS, od lat 12). PIAST — Śmierć nazywa się En-gelchen (CSRS, od lat 16). WYBRZEŻE — Dwie noce jednego dnia (jugosł., od lat 16). MIASTKO — Żywi i martwi — cz. I i II (radz., od lat 12). POLANÓW — Echo (pol., od 1.16). POŁCZYN-ZDROJ WOLNOŚĆ — Chodząc po Moskwie (radz., od lat 12). OGNISKO — Wiatr ucichł przed świtem (jugosł., od lat 12). SŁAWNO , SŁAWA — Wilczy bilet (polski, od lat 16). e i/ietla DRUH — Śmierć Tarzana (CSRS od lat 12). ŚWIDWIN MEWA — Inspekcja pana Anatola (polski, od lat 16). 21 bm. — Ewa chce spać (polski, od lat 18). __ REGA — Ślubowanie Cbrazyu, od lat 18). WARSZAWA — Panienka z o-kienka (polski, od lat 12). TYCHOWO — Chorągwie na wieżach (radz., od lat 12). USTRONIE MORSKIE — Posada (włoski, od lat 16). * BARWICE — Wyspa tajemnicza (ang., od lat 12). . CZAPLINEK — Zycie Adolfa Hitlera (NRF, od lat 16). CZARNE — Więzy krwi (radzM od lat 12). . CZŁOPA — Druga młodość cioci (weg., od lat 16). CZŁUCHÓW — w sobotę — Siedem narzeczonych dla siedmiu braci (USA, od lat 12); w niedzielę — 30 lat śmiechu (USA, od lat 9). DEBRZNO — Spotkanie ze szpiegiem (polski, od lat 12). DRAWSKO — Pierwszy dzień wolności (polski, od lat 16). JASTROWIE — Odwet kapitana Lesza (jugosł., od lat 14). KALISZ POM. — Sąd ostateczny (włoski, od lat 16). KRAJENKA — Szklana góra (polski, od lat 16). MIROSŁAWIEC — Zacne grzechy (polski, od lat 16). OKONEK — Leśny patrol (radz., od lat 16). SZCZECINEK PDK — Zycie nie jest łatwe (wioski, od lat 16). PRZYJAŹŃ — Hrabia Monte Christo (franc.. od lat 12). TUCZNO — Zona dla Australijczyka (polski, od lat 12). WAŁCZ MEDUZA — Ludzie z 39. brygady (węg., od lat 14). TĘCZA — Topór z Wandsbeck (NRD, od lat 16). PDK — Ostatni etap (polski, od lat 14). ZŁOCIENIEC — Pechowy sylwester (wrłoski, od lat 16). ZŁOTOW — Przygody Muench-liausena (CSRS, od lat 16). „GŁOS KOSZALIŃSKI" — organ Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjedno czonej Partii Robotniczej. Redaguje Kolegium Redak eyjne — Koszalin, ul. Alfreda Lampego 20. Telefony: Centrala — 20-34 i 20-35 (łączy fce wszystkimi działami). Redaktor Naczelny — 26-93. Dział Par-tyjno-Społeczny — 44-10. Dział Rolny — 43-53. Dział Ekonomiczno-Morski — 43-53. Dział Kulturalno-oświatowy — Dział Muta-cyjno-Reporterski — 46-51, 24-95. Dział Łączności z Czytelnikami — 32-30. Wydawnictwo Prasowe „GŁOS KOSZALIŃSKI" RSW ..PRASA" Koszalin ul. Alfreda Lampego 20. Biuro Ogłoszeń RSW „PRASA" Koszalin, ul. Alfreda Lampego 20, telefon 22-91. Wpłaty na prenume ratę (miesięczna — 12,50 zł. kwartalna — 37,50 zł, roczna — 150 zł), przyjmują urzęay pocztowe, listonosze oraz oddziały delegatury „Ruch". Tłoczono: KZGraf., Koszalin. uL Alfreda Lampego 18. 3T-4 3L^W *-i -7. u 2, » sr » x-2 * 2 1 3 N) 1 to n 3 3 jj ~ ? O - o 3J ~ n-» .-Si 3 ? * i c * E, 1 a 3 * Jf SMę-l' •" 4 1 6 » - j - *2 s s 3 • l • i a> » » B-d "* . - N- -. ■/} * 5; Ź 24 "M v! 0) » * 3 S " **., PT O i 3 N ,-4 K ai M ~ <• , i r* 3 >-» lst »of oa3 0 o 0) — N o. fD 0) OJ O Ji 3 rt> i ai a>-i w e - o o i o o 2 rt> a 5 3 N w cr w ^ o g ^ -u o 3 * ^ ^ o c ' ?y ^ ST 5 a ' J; ^ vin t o rf^3 5 = 3 3 o ^°r -TjHo-w ^ 5 S ^ ^- ™ w o w on .-*, o N o 3. £• 3 O 3 3 N £ o ^ . . v, u-. 3 o W c-t- }5 «-<• .w^ S/C N . •£ Qj:<, 0 a 3 w m. _ 5^ ^ N H 3 rt> SSffgiS u 3 2. 2* ^ o M *"* C 3 91* 1 «" ^ _ r4 0 O. Z 3* — 1 1 J O Ł- < o S3^*. 3- v> o -JJ J® vO a> a 2 2. S2" 2. e § ? o 3- -T-1 3 — ?T o — _ O c/s O ^ ? i# a ^ 3 ft> O.S.^3 o£ to 3 t 2 00^ SN eji o (B. 5" „ 3"a^ 3 C^o f2. V ? j w 2. tj 3 3 O -3 (D 3 o 5 1 3 Sfto M - "O 3 Wtj , N U 3 -ł ° N , ^ -J J^,N j r — -to 3^ 3 < ®-®S5a£Sęr - . .i as., ) o N C (I 7W 3 S? 3 ^ ^ 2. ^ oj O O -H) 3 w 3 f+» « C O <:-cr" >-» !/>-° ^ a ^ Ck- w S a o ft a 5 S-S W 3" (D O. N _ tu to CU O &5 f?. w?. 5 Ń3JS J U-s oo^i; a; a) iv- ^ su N i 3 PT M 3 . &> 0 g* ? H- >- 3 w o n o 2 o,, 3 Ja £• 5: N ^ ^e-t V C. v> < to •— o - ., ____ . _ -<-r^iu?i ^ CT1 N 03 3 0^3: n --©.aP N JJ 3 Nja ■ o* S- K i2.c^3^^0c^SSf^ ,-r^r - "S.S • - 0 J - M w O.--- a g 3 o ^ *1 ^ c fi ^0^3 3gr=3 2 3 N ! 3 ^ 3 3 :ti o W.N o _ 5 cy OJ t< 2.g.wac ffSo! _J N^t3 Q ora K) a 10 VT r O* PP a ii r n K) y F 8 w y Kv 9. v A i w ^ ^ | 1 l ® S«-..- Iv' to '< s ?• S 0 ^ 3 1 3 I o ? ' !•£§.£ §322 5-« 3« ? s s- §• 3 !C i M fD 2) <3 3 o? 3 2.* o ^ s S, 3 » ^'3. ^ 3 U " ? -• C.TS 5 ^ VJ J fO o •-! ^< JU ! c/) 3-o • 2 >a -Sag- : ^ ^ PT to » N ^ <« to o ;• a » < ^ w cr . &> (D 2 ,. N < ft» 1 /D 1 reir~~l ś 3^^ z.A 3- w- p 6 s S <3 2. $2 > (S S Uf-S&S-S,. n jo &> Os h ^ o to h «< O g.3 Bi -• 5 c £ © w ts 5' W 3 g e » §12.-5^3° 3 o 2 ^ m g.w « r M SC 5 3 o N H V (t " *< 2 o-ts-Ss w ^ fi 63 o 2 to rt o fti" 2 » 5C 3" « 3 © ® k g..s " - W A S«-..- Iv' to '< s ?• S B W a o y o. » jr c to a ^ ^ -B* rtj a 2.0 s*— O w 4 3 *> & a 2 i_ • ftrSffaS. s§°» I « o» 2.' ^ a 3 S-?xS,3» r&tss1s k s. * 2 3 b rS»*^5Ł r^-rsss 5?3sSg&n' «8 -» Z 2.« -e Sss^ *&-!>J ( • i (• P W • ** 2 - 3 K-p to » » ^ as sr^c^zs ^»."n>raga !ES°5 5 3^-a STB ^.2.©s-snj I 3 3* S*2r «§: 1 5 1 P ^ , (D O 3 KljJ^. O, 2.5 S2.? S3»2"o£*Mn ") to ^ S. p B 5. —3 r.* to 2.! r -*T5 «% rr . aa A u >-< m"" w _. us O _j i.-.»» P «. ... N.B„ to 55' -• 3 rs cr^to 3 ^ w 50 Sf.s|BS-.s-<§3o ""«>»' 2.' »aff5®? . bHsSaSSffS? s?l«^ SKS?- 3 • as "5,2.-i s®S 2. to -•'« ^ 3,5 cr- 5Ha-S.|«'<5- *S .j « Sh0, °»!»Jfl2 5r~* o '® ""o s o. !£*■!?» w f f n« . 3 rr? o 2 S * 3„ . - ss Ś 11*^1 ^ ioj.tr 3 S p3 3 a- &B'5 ^ S* «m?^3 Ś^Si^go?!- = 3 a ^3 =3NO,,rr.i>^'^g ^ ' « i c a. S M 9 _ rp 3 0 3 g 1 c 22. r^i ST n &L CTQ ?r o .^S W r* 3 es-lg I 23 ^ 2.13"g 3 h M &5 S 03 tS S-rf ę rrsr 0> 3^° ^ 53 N *M M P ^ 5 2a] ^ ON 2«to » 1 1 r . 1 »• «• o 1 . • • ■ « SC7N£*3-ng33 I fl § 4 |^ 3 ° ^ ■ 3 K-l ,%'i^ 'f?r E- ^ 3 S p p "8 N Ł 5 OB ^ BE e «5 OB N fio S M M # n< w m O O P o o* 3 3 -- p " p y 3 o « !T ^2 o-d P S>^ 2 O N S 3 o ." 1 11 - M ^ - & $* * 33 p 3 §.£ 2^23 1 P o 5 J2 cr r1^5 « SS P 1 3. Q. s 3 ^ fi. vi ęo' 3 N-P g -ei p » 2. 3 g3'< p p ,<3 i cr § s«r g- cr O © O o V! ■■'-* ** ^#2 ft< S-Łt, < 3 S- ^ 8 s* S' o Z v 3 ® 2. 2 cr o <2 pi ^ M C»«M v P W * • ls« . ^ ?rPęo ^ * ?i 5? yi o PT B &§ 3. - § s • ^ o n Z cr 3 c3 ^ °.^ s. 8 3 •" 3 p ^ O £• ^ O u. ^ Ji3 r*- « S £. 5"s- -s ? 3 o> 2 5-«3 a a H. p r(*5 I O i 55* ^ W < Crq O oa Oirf^DiO^d c^f~»oi N /~J M M M o L. ^ , I'J 3 2-2.:" 1 » ^US.- 3 2 g. | O §-rt.w- -3 3 ps g-a® _ p '_<• ci ® ?r M S^» "rtW 8 » 0 N 1 33 S.^&5t-~cr S' o- »">fo.s » B ff8L4 §»S.3. o 3 %• 05 » 3 N N g r( ^ o 3 w N • y o • o 5 ? 1 y t? a " vi'-K 2 p »-> N o W 2. 3 j- 3. o » a E c S g , s- -• S a S 3 &E." Es- i " #■§» S" 5.3 g-g w w 1 2 & N. P ^ S tu O 5 5 2.- a w Uc » o ,M cr '-< *<{ a y w -o 5i P SJ (P H. -S 3 5*3 ? 03 ^ ^ W O4 3 A O N p 2.