«mm .................................................... Jaka będzie, co przyniesie? Treścią tych świąt jest wiosna, powrót do życia, zaduma nad odwieczną tajemnicą istnienia i odradza nia się przyrody, ludzkich pokoleń, ludzkich uczuć i Wiary w przyszłość. Prawda — w tym roku blask wiosennego słońca pa da na szarą jeszcze, pokry tą gdzieniegdzie śniegiem ziemią. Przymroźki i zdwie je nie pozwoliły gałęziom drzew ani ziemi przybrać się w zieleń. Wbrew kalen darzowi, wbrew oczekiwaniom, wiosna — ta praw• dziwa, pachnąca pąkami drzew, piękną pierwszą najpiękniejszą zielenią o-grodów — jeszcze nie przy szła po długiej może najdłuższej, najśnieżniejszej z zim, które przeżyliśmy. A przecież jest. W cieple wyglądającego zza chrtiur słońca. W lśnieniu okien mieszkań po tradycyjnych wiosennych porządkach. W zapachu mokrej ziemi. — Jaka będzie? Co przy niesie? Jakie ludzkie oczekiwania spełni? Może to niepotrzebne ryy tania? Wiosna jest co rofru. A rok za rokiem mija dorosłym tak szybko. Tak trudno je we wspomnieniach odróżnić... A przecież wciąż na nowo zapach pierwszych liści pierwszych kwiatów, ciepły podmuch południowego wiatru budzi w sercu nadzieję — na radość? Na szczęście? Na pię kne nadchodzące dni... Wiosna, którą nam oznaj miają dzisiejsze święta jest — dziwnie to brzmi V) zestawieniu ze słowem „WIOSNA" — zwyczajna, coroczna. Nie zapowiada ani generalnych przemian w życiu narodu, ani toiel-kich wydarzeń w życiu ludzkości, ani historycznych zwrotów dla świata. W przeciwieństwie do tamtej — sprzed 25 lat, juz nie „nadzieją brzemiennej", a pewnością, że oto nadchodzi wymarzone, wyczekiwa ne życie bez wojny. W pa mięci ludzi, którzy ją przeżyli pozostała chyba najpiękniejszą wiosną. A prze cież — jakże trudno było wtedy żyć na co dzień, jak ciężko. Jak bogatsza w ludzkie radości, przyjemności dobrobytu, jest dzisiejsza .zwyczajna" wiosna. 'Ta, której dzień powszedni wy znaczony jest rytmem pra cy, troską n sprawy zawodowe, W3}yólną odpowiedzialnością za organizację życia w socjalistycznej ojczyźnie, dyskusją nas wszystkich — współgospodarzy kraju nad usprawnię niem działania naszej gospodarki... Ta, której dzień śvńąteczny wyznaczony jest zasłużonym odpoczynkiem w gronie najbliższych, spacerami po parku, zabawami z dziećmi, wypełnionymi salami kin i teatrów. Życzymy sobie, nam wszy stkim pięknych, wiosennych dni. Zwyczajnych wio sennych dni. (AR) na dz«eri od dziś w kioskach „Ruch" kwietniowe wydanie miesięcznika, a w nim m. in.: «¥■ wspomnienie Budionnego, szkic o aktualności słów Lenina, reportaż z Krzemieńca, Lwowa i Moskwy o tajnych układach międzynarodowych, odwecie za Westerplatte i kalen darzu walk w Kołobrzegu W 1945 r. + artykuły i reportaże *ia temat donosów i skarg, dnia powszedniego w spół-clzielczym osiedlu i studentów koszalińskich. * felietony o specjalistach i lenistwie umysłowym -¥■ o ryzykownym rejsie kutra, o szkole kapitanów, Współczesnym zaścianku o faz o Darłowie, Krajence i Ustce Organ KW PZPR ^ Wydanie świąteczne ROK XVIII 28, 29, 30 marca 1970 r. Nr 87/88 (5481/82i 12 stron Groźba ponodzi mi ta • WARSZAWA (PAP) Stan zagrożenia powodziowego w kraju nie ulega większym zmia nom. Panująca obecnie pogoda nie pogarsza sytuacji. W dalszym ciągu stan alarmowy utrzymuje sie w 28 powiatach kraju, a pogo towia przeciwpowodziowego — w 18. Na całej długości Wisły stań wo dy wprawdzie wzrasta, ale spły wające lody nie wyrzadzają szkó , M. in. spłynęły one i rejonu Wy szogrodu, zatrzymując się w. o-kolicach mostu w Płocku, Opada ją -wody na większości górskich dopływów Odry. Z meldunków jakie nadchodzą 2 całego kraju wynika iż w Większosci województw groźba Powodzi nie istnieje, a aktualna sytuacja jest lepsza niż przewidy Wano na terenie rzeszow?zrzvznv. Tureccy goście GDAŃSK (PAP) Na zaproszenie „Centromo-ru" na wybrzeżu gdańskim przebywała delegacja turecka na czele z prezydentem depar tamentu handlu zagranicznego Turcji — Behzat Tanir. Goście zwiedzili Stocznię Gdańską im. Lenina i przepro wadzili rozmowy w „Centro-morze". Celem ich wizyty jest zapoznanie sie z możliwościami eksportowymi naszego prze jmysłu okrętowego. Gdzie wiosna? Z aparatem w ręku, jak wytrawny detektyw, chodzę ulicami i szukam unos ny. Może w parku, na skwe rze? Wolne żarty. Zatopione ławki to temat dobry, ale na przedwiośnie. A może chłopcy grający „w noża"?... Rzeczywiście, motyw wiosenny, ale kostiumy bar dziej zimowe. Ciepłe czap ki, płaszcze... Gdzież więc wiosna? W ogrodniczej szklarni? Eureka! Zielono, ciepło, roz sady w skrzynkach, kwiaty w pąkach, pomidory w kwiatach. Ale za szybami... zima. W inspektach śnieg. Zaglądam więc do wylęgarni. Szumią inkubatory. Piszczą kurczęta. Wiosna? Nie, kurczęta wiosny nie przynoszą... Zdjęcia i tekst: A. Maślankiewkz St&nacznęi ytoąody i yndaąo u/ifyioczifnku u/ózifóikim (Lzi^tainikom „ćfloóu" PROLETARIUSZE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ! Cena 1 zł Nakład: 146.654 StT. 2 Mikołaj Kopernik uczony, obywatel, patriota WARSZAWA (PAP) Na zakończenie obrad za W piątek w siedzibie OK brał głos przewodniczący Ra FJN w Warszawie odbyło dy Państwa i OK FJN, Ma- się posiedzenie plenarne Ko rian Spychalski, który w mitetu Przygotowawczego ob swoim wystąpiieniu podkre chodów 500 rocznicy urodzin ślił m. in. że program obcho Mikołaja Kopernika. Na obra dów zawiera istotne treści spo dy przybył przewodniczący łeczno-wychowawcze wymaga Rady Państwa i OK FJN, jące dalszego rozwinięcia. Pro Marszałek Polski Marian Spy gram ten nie ogranicza się chalski — przewodniczący ko jedynie do regionu i miejsco mitetu honorowego obchodów, wości, w których żył i dzia- Komitet rozpatrzył stan re teł. Kopernik, lecz obejmuje alizacji uchwały Rady Mini- cały kraj. snn°Tfir-Wni/PraW^ . °kchodów Niezbędne jest utrwalenie w dZl" W1Sl!ue społeczeństwie, a zwłaszcza obchodów na IztT WŚrÓd m!°dzl®ż.y . fozKu,™ienia Trwają prace nad szczególe ^Tre^olu' krainę W SSST to negowanie wan oś namHnwyfh ^ ci nauk humanistycznych. Po w -Prj.nl Winniśmy dążyć do harmonij Spokój panuje w Chiie MEKSYK (PAP) Jak informują z Santiago, w Chile zapanował spokój. Działają wszystkie urzędy, zakłady pracy i sieć handlowa. Wiceminister spraw zagranicznych tego kraju Patricio Silva oświadczył, że sytuacja w kra ju unormowała się, Według komunikatu mini DRUGI DZIEŃ OBRAD WALNEGO ZJAZDU SPATiF Nasz teatr narodowy WARSZAWA (PAP) Pierwszym mówcą, który zabrał w piątek glos na toczących się w Warszawie obradach Walnego Zjazdu Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru i Filmu SPATiF — ZASP, był minister kultury i sztuki LUCJAN MOTYKA. Obchody 25-lecia PRL stały cały wartościowy repertuar się doskonałą okazją do ref- światowy i narodowy, klasycz ...i- ! leks,j.i' do syntetyczengo spój- ny, i współczesny. sterstwa spraw wewnętrznych, | te?tr- Polska W dyskusji powiedział aresztowani uczestnicy nieuda i chyba żaden inny kraj ua min. Motyka — przewijał się nego spisku znajdują się w swiecie przywiązuje b. dużą często problem, czy teatr po- izolacji. Oprócz 12 osób, aresz- waf*ę, . ^atru» ktoi7 odgry- winien być ekskluzywny czy towanych natychmiast po wy- wa doniosłą rolę w życiu na- popularny. Wydaje mi się, że krvciu spisku, zatrzymano jesz ro^u- prostota jest najwyższą cechą cze 25 oficerów. Nasze osiągnięcia aktorskie sztuki. Teatr musi skłaniać W areszcie znajduje się więc j i teoretyczne — mówił dalej do myślenia, być ambitny i po co najmniej 29 oficerów, któ- ; min. Motyka — w dziedzinie wszechny, docierać do jak naj rym zarzuca się udział w spis- j teatru stawiają nas w czołów szerszych rzesz społeczeństwa, ku, mającym na celu obalenie j ce światowej. Powstała w Pol w pierwszej połowie kwietnia t sce nowa widownia. Mamy rządu prezydenta Eduardo j dziś masowego widza chłop-Frei. Rzecznik rządu oświad-, skiego i robotniczego. Zacie- iGŁOS nr 87/88 (5481/82j**^i W 23. rocznicę śmierci generała Waltera w Polsce w roku jubileuszowym. TE L6(3RAF IClNYMj " SKRÓCIE LUNS PRZYBYŁ DO KAIRU • KAIR W piątek z dwudniową Wizy tą przybył do. Kairu holender ski minister spraw zagranicznych Joseph Luns. Przeprowa dzi on rozmowy na temat kry zysu bliskowschodniego ze specjalnym doradcą prezyden ta Nasera do spraw zagranicz nych Mahmudem Fauzim oraz ministrem spraw zagranicznych ZRA Mahmudem Ria-dem. ZAKOŃCZENIE ZJAZDU PISARZY • MOSKWA W Moskwie zakończył się w piątek III Zjazd Pisarzy Fede racji Rosyjskiej. Na zjeździe wybrano nowe Prezydium Związku Pisarzy Federacji Rosyjskiej w składzie: Szołochow, Tichonow, Leonow,.. Fedin, Twardowski, Simonow, Oa-m^fow, Kas;v:ti. no w, Ka rim i in. Przewo:! czącym Zarządu został Sergiusz Michałków. WODOWANIE PRZEŁOŻONE • GDYNIA Kapryśna aura i nawrót zimy na wybrzeżu pokrzyżowały nieco szyki stoczniowcom gdyńskiej „Komuny Paryskiej" — budowniczym masow ca 55 tys. DWT. Zapowiedziane na 28 bm. wo dowanie kolosa przełożono na 1 kwietnia br. ZMARŁ B; BŁAHA • BUDAPESZT W piątek po długotrwałej chorobie w wieku lat 55 zmarł przewodniczący Węgierskiej Rady Związków Zawodowi Bela Błaha. KATASTROFA „JAGUARA* • PARY2 Prototyp atngielsko-francus- kiego myśliwca naddźwięko wego ,,Jaguar" rozbił się w czasie orób. Pilot uszedł cało. Samolot ten był pierwszym z serii 6 prototypów z których każdy wart jest pół miliona funtów szterlingów. nego rozwoju wszystkich dzie dzin nauki i ich integracji. Przykładem tego był Koper nik? wszechstronny uczony, o bywatel i patriota. czył, że bliżej nieokreślona licz śniła się więź między teatrer# ba osób cywilnych jesl rów- a narodem, między sztuką te- nież zamieszana w ten spisek, Przywódcą spiskowców jest 60-letni generał w stanie spoczynku Horacio Gamboa, atralną a widzem. Mamy am bitny repertuar. Na naszych scenach wystawiono wiele wy bitnych spektakli — prawie Z Laosu i Wietnamu Południowego Rządowe wojska laotańsk e ustępują przed natarciem sił wyzwoleńczych NOWY JORK, piątek, że podczas ostatniego stwu w Indochinach i w ca- HANOI (PAP) kolejnego rajdu bombowców łej Azji południowo-wschod- „B-52" w pobliżu granicy kam niej. Dziennik potępia też 27 bm. koła wojskowe w sto- bodżańskiej zostało rannych stanowczo przerzucanie wojsk licy Laosu Vientiane zakomu- kilkunastu cywilnych miesz- syjamskich w rejon Long Czen. nikowały, że wojska rządowe kańców Wietnamu. Teren Naród wietnamski żąda na-opuWiły pozycje na południe gdzie się to stało, znajdujący tychmiastowego położenia od Ban Houei Sai wzdłuż bie- się w delcie Mekongu, jest kresu eskalacji amerykańskiej gu Mekongu w północnym często bombardowany przez w Laosie oraz zaprzestania Laosie wobec natarcia prze- lotnictwo USA, gdyż siły pa- bombardowań terytorium ciwnika. Ponadto doniesiono triotyczne opanowały tam gó- laotańskiego i wciągania o dalszych starciach wojsk lą- rę o dużym strategicznym zna wojsk syjamskich do agresyw dowych rządu z partyzantami czeniu. nych poczynań USA w tym w różnych innych pogranicz- W Hanoi dziennik „Nhan kraju. nych rejonach kraju. W czwar Dan" zamieszcza artykuł tek nad północnym Laosem stwierdzający, że naród wiet-operowały znów myśliwce namski zdecydowanie popiera bombardujące USA. Koła rzą- słuszną walkę Laotańskiego dowe żyją nadzieją, że dzięki Frontu Patriotycznego. Eska-bombardowaniom amerykan- lacja agresywnej wojny ame-skim uda się utrzymać dolinę rykańskiej w Laosie — czyta-Long Czen. my w artykule — wzmaga na- Dowódzitwo amerykańskie pięcie w tym kraju oraz za-w Sajgonie stwierdziło w graża pokojowi i bezpieczeń- Kuba oskarża Stany Zjednoczone * NOWY JORK (PAP) Jak donoszą z siedziby ONZ, minister kubański Carlos Rafael Rodriguez, przemawiając w czwartek na sesji nadzwyczajnej programu rozwoju (UNDP) oskarżył Stany Zjednoczone, że zezwalają one reakcyjnym emigrantom kubań skim na Florydzie na przygotowywanie nowej inwazji na Kubę. Minister stwierdził, że były dowódca armii kubańskiej gen. Cantillo zapowiedział o-statnio w Miami, że emigranci spodziewają się zmontowania armii inwazyjnej do końca bie żącego roku. Werbowani przez niego ochotnicy mają przejść szkolenie „w pewnym kraju Ameryki Południowej". RZESZÓW (PAP) W miejscowości Jabłonki, pow. Lesko, gdzie 28 marca 1947 r. zginął od skrytobójczych kul faszystowskich band UPA generał Karol Swier-czewski-Walter, dobiega końca budowa szkoły podstawowej. Otwarcie szkoły, która nosić będzie imię gen. Świerczewskiego nastąpi w maju br. 28 bm. w 23. rocznicę śmier ci generała Waltera — jak co roku — mieszkańcy gromady Baligród złożyli wieńce przed pomnikiem wzniesionym Jabłonkach w hołdzie gen. Świerczewskiemu. Główne uroczystości twiąza ne z 23. rocznicą śmierci geo. Świerczewskiego odbędą się * Jabłonkach w dniach 4—5 kwietnia br. w Oświadczenie rządu NRF * BONN (PAP) Rząd federalny ogłosił w czwartek oświadczenie w zwi3 zku z rozpoczęciem rozmów berlińskich przez ambasadorów czterech wielkich mocarstw. Rząd boński, wyrażając zadowolenie z powodu tych rozmów, dopatruje się w n*cłl ważnego uzupełnienia prowadzonych przez siebie fozmów ze Związkiem Radzieckim i z NRD. Zaginął kuter W Kambodży „coś się dzieje' Demonstracje przeciw nowym władzom PARYŻ (PAP) AFP, powołując się na audycję radia Phnom Penh donosi, iż w Kombodży do szło d0 demonstracji przeciw ko nowym władzom. Jak wynika z informacii przekazanych przez AFP dwie nnfilntację zaciętym pojedynku repreze „rain Finlandii 4:3 (1:0, 0:2-.3:£ori5so'n ki dla Szwecji zdobyli: pia — 2, Wickberg i Johannson. ^ Finlandii: Lirinomaa, Leirnu nonen. ZWYCIĘSTWO HOKEIST*^ ZSRR NAD CSRS Rozegrane wczoraj holmie spotkanie hokeJO e(jzy mistrzostwo świata Votn1 «a-reprezentacją Zwią ,"wacjJ* dzieckiego i Czechosł m zakończyło się zdecydowany zwycięstwem drużyny ^ 5:1 (2:0, 2:0, 1:1). Br^K1 i; drużyny rodzieckiej 1 Wikułow 2, Starszyn°w'bram sow i Pietrow. kę dla drużyny CSRS Hrbaty. KOSZYKARKI WlSŁ* W FINALE PUCHARL EUROPY ■ vIeTtwS» koszykarki krakowski j pucha do rOUJ&ft Miłą niespodziankę oszykarki krakoW^rLaiL1 -kwalifikując się do fin* rewan ru Europy. Polki w żowym w oółfinale J^ pół SpaJ Pradze czechosłowacki i T,Jniwięc<>' ta Praga 55:48 f23:J2.^-wisłV punktów zdobyła dla w • otat ska i Szaflikowa — _ po Ogłodzińska i Szostak * Polki ?Tpotkają się W radtaiecką drużyn*, i GŁOS ar 87/88 (5480/81) Zdjęcia: J. Piątkowski o wiosna PRZESZEDŁEM, by mówić z tym człowiekiem o jego przeszłości, o przeszłości miasta, w którym teraz żyje, ale jakoś trudno nawiązać do tego tematu. Już od godziny rozmawiam o tym co teraz, a raczej on mówi, a ja słucham. ...a teraz nowe domy, a teraz nauka i lecznictwo darmo, pra ca dla wszystkich, a solą to się ulice posypuje. Dziwicie się, że ja tak o tej soli — powiecie — naiwni. A czy wiecie, czym była sól dla chłopa przed wojną? Widać, że fascynuje go to TERAZ bardziej niż wspomnie nia. Dla niego nie jestem dziennikarzem, jestem tym, dla którego ta rzeczywistość jest normalna, bo nie mam jego doświadczeń, żadnego punktu odniesienia. On wie o tym i jakby próbuje mi to jeszcze bardziej uświadomić, że przecież mogło być zupełnie inaczej... Wypowiada słowa, które dziesiątki razy słyszy się w różnych okolicznościach — na akademiach, rocznicach, uroczystościach z okazji..., słowa powtarzane tak często, że niejednokrotnie zatracały swe znaczenie. W jego ustach odzyskują swój pierwotny sens, tracą całą swą u-roczystość. 25 lat temu mówił tak samo, inna była tylko sceneria — hala fabryczna, zagubione wśród lasów robotnicze osiedle, świetlica wiejska gdzie pod sufitem chybotała się naftowa lampa, a słuchacze mieli ciężkie ręce i niepewność w o-czach. Próbuję wyobrazić sobie tego 67-letniego człowieka, kiedy był młodszy o te 25 lat, jak stał wśród ludzi, których przekonać było niełatwo,* bo mieli za sobą wszystkie doświadczenia wojny i zdążyli saę jiuż nauczyć w nic nie wierzyć. Jak stoi wśród nich on jeden, który wierzy i mówi to samo co mmie teraiz z tą tylko różnicą, że mówi — BĘDZIE. Skąd on to wie, niewy- Było ich kształcony syn robotnika z daw tym — władza ale jaka? By- skie. Śmieli się z nas. że swoje nych kresów i co mu każe ły już urzędy państwowe, sta- hasła nawet w oborach nale-przebijać się po bezdrożach do rosta Zaremba z PSL ,miko- piamy. Oni byli lepsi wykła-jakiejś tam zapadłej wioski, łajczykowiec" burmistrz Kłos dali swoje kartki nawet w której mieszkańcy siedzą jesz Z tym Kłosem też jakoś dziw- kościele, przy kropielnicy. Jed cze na tobołkach? Ma prze- nie było, niektórzy mówili, że ną ręką człowiek się żegnał, cież tyle samo co oni — to dawniej z Niemcami przysta- drugą brał kartkę z ..2 * tak", znaczy — nic. I nagle ten wał... kto go tam wie. potem Mało ich było na początku głos z sali: — Nie wierzcie go zabrali. Ot, taka była wła- _ to prawda, ale coraz więcej peperowcom, kołchozy porobią dza, każdy ciągnął w swoją garnęło się ludzi. Polityka to żony wspólne, kościoły poza- stronę, a pośrodku byli ludzie przede wszystkim praca. Tyl-mykają... i drugi głos od ra- zmęczeni, spragnieni domu, fc-0 praca naprawdę przekonu-zu... Niemcy przyjdą, odbiorą., spokoju. je Więc pracowali. Między jednym wypadem w teren a drugim pomagał żonie w gospodarstwie. bo gospodarstwo też wzięli, 12-hektarowe, na wybudowaniu pod miastem. Dom rozłupany bombą sam le montował. Przychodzili ludzie, patrzyli, a bo to warto, pytali, przyjadą Niemcy, zabiorą... A on klepał kosę na żniwa. Pośrodku, na stole, wśród radzieckich odznaczeń bojowych leży mały, niepozorny me warto... A za oknami doj- Zbliżało sie referendum. Pe- rzewało pierwsze powojenne eselowcy nie proznowali. Kto doszły na front za żvto to był? Różni. Diabli wiedzą Ktore ?ie aosz*y "a iront, za Władysław Wożniak przyje- skąd się ich tylu nazjeżdżało. ®mowe spędzone z zoną wiaaysiaw woznias P^yjy: wpIIcp — 1 7-letnim dzieckiem w partych al do Wałcza w magu 1945 Peperowcy rozpoczęli waiKę — .. • ipmi f Kr-Arr roku prosto z radzieckiej par- srfojrzec.eż o luda a pK wiadał kolegom,1 "obotnikSm, stołu jakby się zawahał, za- sze dm na wyzwolonej ziemi, jeszcze przed wojną, gdy orga wstydził słowa — o Polskę Nie był sam. Odważny, Ka- nizował strajki w zagubionym przecież — dokończył. ^ ^ ^ leta, Stankiewicz, Sadkowski na kresach Równem (60 zł 'mie Komitet partii mieścił się jeździli po wsiach, organizo- siięcznde, 6 dzieci, nora w ba- obok poczty, dalej pod górę. wali koła peperowTskie. Nieraz raku robotniczym i każdego ro Przy głównej ulicy „siedzieli-' świstały im nad głowami kule ku przed 1 maja — więzienie). pe®s?:°wcy* A pośrodku był jak wtedy, na drodze między Wiedział, że przyjeżdża „na kościoł. Peperowcy rozlepiali Sypniewem a Szwecją. A na swoje". Jak było? Jak wszę- ^ murach plakaty — „3Xtak" zebranie dotarli. I znów kilkut dzde, brak maszyn, szkół, leka Tamci nalepiali swoje, niby ludzi wyciągnęło ręce po par- rzy, bandy po lasach. Ale prze podobne, a inne. Zrywać nie tyjną legitymację. Tych rąk cież nie to było najważniejsze, było wolno. Demokracja, było coraz więcej — jesienią bo najważniejsi byli ludzie. Za ^ 0 kozach wam już mówili? ju.ż 550. A kiedy był Zjazd czął więc od szukania tych lu- To znana historia. Trzymali Zjednoczeniowy w Warszawie dza, którzy jak on wynieśli z *e ^ozy po kilka dni bez je- pojechał jako delegat Przed- życia te same doświadczenia, lżenia, smarowali nasze plaka stawiciel ludzi, którym opo- którzy wiedzieli czego nie Puszczali k°zy na miasto. One wiadał jak BĘDZIE. chcą i dlatego wiedzielii czego zlizywały hasła. Pozostawały chcą. Mało ich było — to pTaw W1*0 te z „2Xtak", peeselow- ROBERT TERENTJEW da. W tydzień po wyzwoleniu było w Wałczu 18 członków PPR. Kiedy przyjechał Wożniak, było ich już 26. Organizowali władzę. Władza — teraz to pewne, ale wtedy nic nie było pewne. Władza to ludzie, a ich było 26. Poza Wpatrywała się w ciemność szeroko rozwartymi oczyma. Z bo ku dochodziło jękliwe pochra Pywanie matki. Siedziały cias &© przytulone, opięte grubym Wełnianym szalem. Majowa fcoc przenikała chłodem. Nie do snu jej było, myśli w zalotnym tempie biegły szybuj od łoskotu kół pędzącego Pociągu. „A uważaj na matkę 7* mówili na pożegnanie stryjowie. — I jak dojedziecie do Koszalina, dajcie znać, mo my też za wami". Ciężar od Powiedzialności potęgował w ^iej niepokój przed nieznanym. Poczuła się nagle samot na i bezradna. Z rozmyślań ^"yrwało ją delikatne muśnię czyichś palców po policzkach. Żachnęła się. „Przepraszam, chciałem sprawdzić l^zy kim siedzę" — stłumiony męski głos indagował — ♦,r^a pani na pewno piwne o- ^y, ciemne włosy..." * .Była jasną blondynką o JJ^bieskich oczach, może trzy oziestoletnią, on nieco starszy ^ysoki szatyn. W niedzielne pZedpołudnie 1945 r. zapuka i do drzwi Foto-Atelier „Ka-Zino" w Koszalinie. , Zapukałem tam i ja, w 25 at później, szukając prawdy Pierwszej koszalińskiej wioś nie. E>awny właściciel zmarł. Po Z* tym_ prawie nic się tutaj le zmieniło. Jak wtedy stoją J^a wysokie lustra w ciężkim oramowaniu, ten sam apa-at. tyle że statyw inny, przed fcm był drewniany, teraz z me aiu, reflektory, rieco zakurzo a kanapka. Zmieniono tylko f^zesło Pozycyjne, było biuro podkręcane, jest z opar-jami, statyczne. Szyld pozował ten sam, z trochę preten Jonalnie brzmiącą nazwą „Ka *o». — Przed wojną ojciec jakiś czas przebywał we Fran ^i- Kazimierz — to zbyt trud y® do wyrażenia dla cudzo--^emców. Mówiono więc — azin, Kazino. Właśnie stąd ^ęła się nazwa". Zakład otwarty został już w Bukiet polnych kwiatów kwietniu 1945 roku. Ledwie u wejścia zamieszczono szyld, poczekalnia wypełniła się pierwszymi klientami. Przychodzili od rana do późnego wieczora. Na początku przewaga wojskowych — Polacy, Rosjanie. Ci ostatni mówili po prostu „machniom snimku". Chodziło im zawsze, żeby na zdjęciu wyeksponowane były medale, wojenne odznaczenia. Z myślą o posłaniu najbliższym. — „Zobacz mamo, syn twój dzielny". Fotografowano się także, by dzięki temu za pośrednictwem Czerwonego Krzyża łatwiej było odnaleźć zaginionych krewnych. I oczy wiście dla przyjemności Różna bywała forma zapłaty. Najczęściej stanowiły ją pro dukty żywnościowe — bochen chleba, jaja, kura, gęś, nawet prosię. Gruby plik pożółkłych zdjęć z tego okresu, na niektórych popękana faktura budzi mimo wolny respekt. Spoglądają z nich ludzie o twarzach emanu jących radością. „Nie trzeba było zachęcać — proszę o u-śiriech Oni ten uśmiech nosi li w sobie". Wczytuję się w zdjęcia niczym w pismo obraz kowe, jakże zresztą czytelne, nośne. Zdumiewają niekiedy szczegóły ubioru. Oto filuternie uśmiechająca się dziewczyna w kapelusiku z lat trzy dziestych, u innej plisowana suknia z dużym, uszytym z materiału kwiatem na ramieniu. Trzej młodzi chłopcy, cy wile, ten siedzący w środku trzyma w ręku rewolwer. Ma ciejówka na głowie, perkaty nos, groźnie zmarszczona brew, na epoletach dystynkcje kaprala — frontowa dziewczy na. Idealnie wprost przystają ca do naszych wyobrażeń, jakby z filmu... „Czterej pancerni". Zdjęcie żołnierskiej biesiady. Na stole butelka, kie liszki, nic poza tym. Wokół siedzą: dziewczyna, podporucz nik i dwaj plutonowi. Jeden wsparł się łokciami na oparciu krzesła, rozpięty kołnierz munduru — co najwyżej lf--letni chłopak. Młodziutka twarz na próżno usiłuje przy brać wyraz męskiej powagi. I wreszcie ślubne fotografie, najbardziej chyba wymów ny dokument powrotu do życiowej stabilizacji po wojennej zawierusze. Śluby, śluby, zawsze w nie dzielę. „— Pamiętam, że raz, to o ósmej rano zbudzono nas głośnym dobijaniem się do drzwi. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, hałas niesamowity. Wyglądamy przez okno, a tam jak ulica długa, drabiniaste wozy, bryczki ustrojone w ga łęzie lipy i świerku. Cała wieś zjechała. Orkiestra na przedzie, śmiechy oraz śpiewy. „Szkoda mi wianuszka../', „Szła dzieweczka do laseczka" i... „Rozszumiały się wierz by płaczące". Usadzono nas na wozie, wraz z całym orszakiem pojechaliśmy do zakładu fotograficznego. W poczekalni pełno, wszyscy chcieli się foto grafować". — Była jasną blondynką o niebieskich oczach, może trzy dziestoletnią, on nieco starszy, wysoki szatyn... „Och, to ci pierwsi. Zupełnie przypadek zrządził, że za stali nas wtedy w zakładzie. Skwarno było, ulice dosłownie białe od słońca. Całą rodziną wybraliśmy się rowera mi na wycieczkę. Po drodze ojciec zaproponował, żeby na chwilę wstąpić do zakładu i trochę odpocząć. Wtedy właśnie rozległo się nieśmiałe pukanie do drzwi. To byli oni, pierwsi nowożeńcy. Wszyscy staliśmy się nagle niesłychanie uroczyści. Ojciec — mimo że wytrawny fachowiec, przecież ręce mu drżały ze wzruszenia, gdy manipulował przy aparacie. Dla mnie, ośmioletniej dziewczynki, to była nowość. Przyglądałam się im cie kawie. Panna młoda miała na sobie białą suknię z ciężkiego jedwabiu, tuż za kolana. Na głowie mocno zużyty welon, we włosach wpięty mirt. W rę ku trzymała bukiet polnych kwiatów — morgerytek. On w jasnym ubraniu w kratkę i w rozpiętej koszuli. Był starannie wygolony, bez krawata. Trzymali się za ręce. Po ich wyjściu wybiegłam na ulicę. Odjeżdżali w zaprzęgniętej w jednego konia bryczce. Pan młody powozfł, kobieta przyciskała kwiaty do twarzy..." ADAM GOLlNSKI ^Ha rf a - £*uelć&**ou> Owego dnia, gdy ziemia nagle się wspięła w niebo zieloną falą, podając obłokom mogiły trawą zarosłe, krajobraz wzbierał polami, pagórami kwietnymi rósł, żółtym skokiem ku rzece spadał i tam, dokąd biegłam wiosną na przełaj, stanął kolumnadą brzóz. To tutaj. Tu się garbi i klęka polana pod krzyżem, co już wolne wyciosały ręce. To tutaj żółtolicą straż trzyma dziewanna, promień splata, brzozowe rozplatają cienie gorące polne wieńce. I nagrobny pod wieńcami kamień i niespokojne kości, które się zrosnąć nie mogą, jak zrosły się ciała brzóz, podarte tymi samymi kulami. I niebo błękitem chlusta i pląsa w liściach słońce i pnie się z mogiły ziele, sokami wrzące, ku oczom, jeszcze pełnym &nierd( ku dłoniom pustym. Nie pustym. Ja zaraz tego ziela całe naręcze narwę. W piękny bukiet koloru nacJziel układać je będę pod niebem, które pokoju ma barwę. pr™- \ ■Str. 4 ■GŁOS nr 87/88 (5481/82 Za walkę o utrwalenie władzy ludowej (Inf. wł.) Wczoraji w Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej udekorowano Krzyżami Kawalerskimi Orderu Odrodzenia Polski trzech kombatantów ostatniej wojny zasłużo nych bojowników w walce o utrwalenie władzy ludowej. Te wysokie odznaczenia państwowe przyznano: Stanisławowi Jackiewiczowi. Bolesławowi Panadzie i Romu aldowi Stankiewiczowi. F AK TV • KO MENTA RZE • OP INIE Aktu dekoracji dokonał przewodniczący Prezydium WRN Wacław Geiger w obec ności członka egzekutywy KW PZPR Komendanta Wo jewódakiej Milicji Obywatel skiej, płk. Jana Pieterwasa i Szefa Wydziału Polityczne go Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, płk. Apolinare go Ury. Pobyt działacza FDP w Polsce WARSZAWA (PAP) W dniach od 19 do 26 twn. przebywał w Polsce na zaiptrosz-enie PoUskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Wolfgafag; Sclioll-wer. działacz zarządu partii wolnych demokratów (FDP) z NRF. Podczas pobytu w naszym kralu W. Schoillwer wygłosił w PISM odczyt na temat: ..Stosuniki Polska — NRF a bezpieczeństwo europejskie". W. Schollwer przyjęty został przez wicem nistra sipraw zagranicznych Adama Wi liman na. W. Schollwer zwiedził także Kra ków i Oświęcim. W czasie spotkania, które przebiegało w miłej i serde cznej atmosferze kombatanci podzielili się wspomnieniami z czasów ostatniej wojny o-iaz walk z reakcyjnym podzie miem. Tow. Stanisław Jackiewicz walczył w czasie okupacji w słynnym radzieckim oddziale partyzanckim Kowpaka. Po ukończeniu szkoły podoficer skiej przydzielony został do 8, pułku piechoty Bierze u-dział w bojach o przełamanie Wału Pomorskiego, walczy ze swym pułkiem o Kołobrzeg a potem o Berlin, Wojna nie kończy się dla niego w maju 1945 roku,W walce z podzie mi era zostaje ciężko ranny w kwietniu 1946 r# Obecnie jest rolnikiem na 1 O—hektar o wyra gospodarstwie w Pobłocki, pow. Słupsk. Tow. Bolesław Panada roz począł służbę w Ludowym Woj siku Polskim od września 1943 r. Z chwilą gdy otrzymał stopień podoficerski przeniesio no go na stanowisko zastępcy dowódcy plutonu w Samodziel nyin Batalionie Specjalnym (spadochroniarzy). Po wojnie w 7, pułku KBW walczy o u trwalenie władzy ludowej w województw" e katowickim. Ciężko ranny doznał trwałego kalectwa. W 1946 r. został odznaczony Krzyżem Walecz nych, Medalem Zwycięstwa i Wolności i radzieckim meda lem za zwycięstwo nad Niem caml Przyznano mu stopień podporucznika rezerwy. O-becnie jest rencistą, mieszkańcem Tuczna w powiecie wałeckim. Tow. Romuald Stankiewicz były żołnierz 8. samodzielnej kompanii zwiadu przeszedł szlak bojowy w szeregach II Armii Wojska Polskiego od Warazawy przez Bydgoszcz, Piłę, Wrocław. Budziszyn i Drezno aż do Pragi czeskiej. Od listopada 1945 r. służy w WOP. Zostaje ranny podczas walk z reakcyjnym podziemiem. Po zwolnieniu z wolska osiedla się w Miastku. Obecnie pracuje jako kierowca w Zakładach Mięsnych. Wszyscy odznaczeni są człon kami partii, dwóch należy do ZBoWiD. 0Łan) ROZPOCZĘTY w Erfurcie dialog między NRD i NRF nadal jest przedmiotem zainteresowania prasy światowej, a zwłaszcza europejskiej. Podkreśla ona. że znaczenie podjętego dialogu wykracza daleko poza sprawę stosunków NRD — NRF. Brak normalizacji stosunków na zasadzie prawa międzynarodowego między obu państwami niemieckimi jest przeszkodą, hamującą wysiłki na rzecz ustabilizowania bezpieczeństwa i współpracy narodów na całym kontynencie europejskim. Jeśli więc dialog ten przyczyni się do normalizacji stosunków NRD z NRF, będzie to z pożytkiem dla całego naszego kontynentu. Jak wiadomo, rozmowy między obu państwami niemieckimi odbywają się na szczeblu szefów rządów. Ze strony NRD bierze w nich udział premier Willi Stoph. Stanowisko szefa rządu objął on w 1964 r. Willi Stoph urodził się w 1914 r.. w Berlinie w rodzinie robotniczej. Już jako czternastoletni chłopiec wstąpił w r. 1928 w szeregi Związku Młodzieży Komunistycznej, a w 3 lata później został członkiem KPD. Po dojściu Hitlera do władzy pozostaje na terenie Niemiec, działając w anty- Pożyteczny dialog faszystowskim ruchu oporu. Także podczas wojny z polecenia partii prowadzi nielegalną działalność w armii hitlerowskiej. Po III Rzeszy. W Stoph wraz z innymi niemieckimi komunistami staje do pracy nad budową demokratycznych Niemiec. Po utworzeniu NRD zostaje ministrem spraw wewnętrznych, później wicepremierem i ministrem obronyf by następnie objąć stanowisko premiera. Premier Willi Stoph jui w 1967 r. próbował nawiązać rosmowy z ówczesnym kanclerzem NRF Kiesingerem, które jednak doszły do skutku. Tak więc jego obecna i udział w rozmowach t NRF jest kontyn*" acją od dawna przyjętej w polityce NRD Ha# — zmierzającej do nawiązania stasnnkóW między NRD a NRF na bazie snwerenne^ i równouprawnienia obu państw niemiecki®*1* w interesie pokoju i bezpieczeństwa europejskiego. W cieniu gospodarczych sukcesów Współczesna Japonia dotychczas znana nam była niemal wyłącznie ze swych sukcesów w unowocześnianiu i rozwoju gospodarki. Japonia wyrasta na potęgę przemysłową świata kapitalistycznego, niemal dorównującą Stanom Zjednoczonym. Ale właśnie w cieniu tych ekonomicznych osiągnięć w Kraju Kwitnącej Wiśni przybierają na sile prądy milita-rystycame. W kołach rządzących Japonii coraz częściej słyszy się głosy o jej wielkomocarstwowej roli. jąca od 15 lat remilitaryzaeja doprowadziła do tego, że obec nie Japonia dysponuje ponad 300-tysięczną, supernowoczcś nie wyposażoną armią. Na najbliższe lata przewiduje się podwojenie, a nawet potrojenie budżetu wojskowego do ponad 6 miliardów dolarów. Tak więc wydatki wojskowo będą tu znacznie większe niż np. we Francji czy W. Brytanii. Minister obrony Nakasone stwierdził ostatnio, że „japońskie siły zbrojne muszą odzyskać swój autonomiczny charakter", uniezależniając się od USA zwłaszcza na odcinku potencjału atomowego. Japonia już dziś produkuje 97 proc amunicji dla swej armii, 84 proc. samolotów, okrętów, czołgów, wszelkiego rodzaju broni i innego wyposażenia wojskowego. Warto tu przypomnieć, że konstytucja japońska zawiera zakaz utrzymywania przez ten kraj własnych sił lądowych, morskich i powietrznych. Jednak trwa- SPRAW Przewodniczący Prezydium WRN, Wacław Geiger dekoruje Stanisława Jackiewicza Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Obok stoją (od lewej) Bolesław Pa nada i Romuald Stankiewicz. Fot. Józef Piątkowski SUPEREKSPLOZJA • NOWY JORK Stany Zjednoczone przeprowadziły w czwartek na poligo nie atomowym w stanie Neva da podziemną kolejną próbą nuklearną. Siła wybuchu wynosiła około miliona ton trój-nitroluenu czyli bomba miała moc 50 razy większą niż bomba zrzucona na Hiroszimę. DROŻSZE LOTY • BERLIN Trzy zachodnie linie lotnicze^ które obsługują regularne kur sy do zachodniego Berlina po stanowiły podnieść ceny prze jazdów lotniczych o 5 procenty Zwyżkę cen uzasadniono sta le wzrastającymi kosztami własnymi. Prowokacyjna napaść syjonistów na radziecką wystawę pijemy? na głowę ludności; w 1950 r. wynosiło ono w skali rocznej 13,9 1, w 1960 r. — 22,8 1, a Co i WARSZAWA (PAP) Pięć półlitrowych butelek pi wa wypija co miesiąc każdy w ub. r. — ijuż 30,4 1. statystyczny Polak. W skali Mówiąc o konsumpoji piwa rocznej oznacza to 30 litrów, w naszym kraju — wspomina W porównaniu ze spożyciem my przy okazji, że spożycie pdwa np. w Belgii, NRF, NRD wina i miodów pitnych wy- czy CSRS — nasze osiągnąę- nosiło w roku ubiegłym 5,6 li- cia na tym polu są raczej u- tra na każdego statystycznego miarkowane. Niemniej jednak polaka, a alkoholu wysokopro zasługują n>a uwagę, zwłaszcza centowego w przeliczeniu na jeśli uwzględnić stały od sze- czysty stuprocentowy spirytus lat wasroet spożycia piwa —- niestety aż 3,4 litwu MOSKWA (PAP) Ta sala cieszy się szczególną Grupa chuliganów z orga popularnością wśród amery-nizacji syjonistycznej pod naz kańskiej publiczności odwie-wą „Liga Obrony Żydów", do konała prowokacyjnej napaś ci na radziecką wystawę fo tograficzną w Nowym Jorku „ZSRR-1970" Prowokatorzy u skiej napaści. szkodzili zd;ęcia i kolorowe _______ wykresy, wymalowali na ścia nach syjonistyczne znaki i sio gany. W rozmowie z korespon dentem TASS dyrektor wysta wy Diakonow stwierdził, że prowokatorzy dostali się na jej teren jeszcze przed otwar ciem. Jako miejsce swych ek scesów wybrali salę, w któ rej wystawiono fotografie ilu strujące powszednie życie na rodu radzieckiego i jego osiąg nięcia w dziedzinie kultury. MAGAZY MJEDZ V N A DOWYC H Jak z tego widać, po okresie pozornego pacyfizmu, wywołanego tragedią Hiroszimy i Nagasaki, kraj ten wszedł znów na drogę intensywnej militaryzacji. Budzi to uzasad nione obawy mieszkańców wysp japońskich, przeciwnych obciążaniu budżetu kraju wydatkami wojskowymi o-raz niepokój azjatyckich sąsiadów Japonii, pamie4ają-cych jej agresywną politykę w niedawnej jeszcze przeszłości... Dyplomatyczny wybieg Niewątpliwie pod opinii publicznej i dla wp*®** dzenia jej w błąd W***yn£to« ogłosił że pasowo wstntymuj* ^ dostawy nowych transportów '* zbrojenia dla Izraela.Nie o*n*e** to, że USA eapnestaty Tei Awiw. Wstrzymały ** **** na razie z realizacją nowych *2 mówień wojskowych, ktdre *§»•* sil* pod koniee ab. roku Izraela Golda Meir w swego pobytu w USA. równocześnie Tel Awiw — któraś x kolei — ameryksi"** pożyczkę w wysokości nłl!' dolarów na pokryci'' wydatków, związanych i na Bliskim Wschodzie Co do Izraela przvbywaia AweTvk»* nie obchodzenia *vdows?-ieeo T wojakowi rńi«vch *nee*al,,0»e^ którvm władze USA zezwalaj* »» służbę w izra»|s' irh si'ach a* nych. Trwaja dostawv — w mach realizacji starych zfiwów- — »orx«»tn wo!«k«*weeo USA". Jednvm słowem -* parcie amerykańskie dla 'sr.® skirh stTfesców — nie słabi"®' W samym Tej Awfwie nie «irr-eT-vk«jrt»kie oświsdcze"1. w*t;r!rvrna~iu realizacji nrrvl*»te ° 1 Trrie- u- rr tr1 9r>^ko4eTi. czy to iż 7r «'?łn 't*rn nrzv!o65praca z Hisizipańska teraatyka. choć nie zajmuje czołowych miejsc w ora-sie światowej,to jednak od wieJu miesięcy nie schodź, ze saoait gazet bkładają się ni to ros i^cy terror reżimu Fr:.rno wo^bec wewnętrznej, coraz tT.niejszej opozycji, nierozwiązany problem sprzcez»ości miedzy Hiszpanią a W. Brytanią w sprawie Gibraltaru. a także rozmowy Madryt — Waszyngton w sprawie baz USA w Hiszpanii. Temu ostatniemu temat,-wi warto poświęcić nieco więcej uwagi. Ukła«i w sprawie baz. zawarty mitozy USA i Hisapania w roku 1S53 n>a 10 lat. odnowiony w 1933 roku na dalsze 5 lat. wygasł przed dwoma la>ty. Hisznama skłonna jest ratyfikować nowy układ — i na pewno to uczyni — c4łrch nia floty USA Atl»«^jJł|gją pośrednio w walkę z piratami izraelskimi. Jeden z nieprzy jacielskich samolotów eksplo dował w powietrzu, drugi zo stał trafiony. Dwie osoby zginęły a czte ry odniosły rany podczas strze laniny, jaka wywiązała się w piątek o świcie w pobliżu pa lestyńskiego ^bozu na przed mieściach Bejrutu pomiędzy fedainami a uzbrojonymi mieszkańcami tego przedmieś cia popier jącymi prawicowe ugrupowania libańskie. Strzelanina trwała przez kil ka godzin. Po stronie koman dosów palestyńskich zan0 towano ofiar. Na miejsce in cydentu przybył wzmocni (my O godzinie 15.43 czasu war szawskiego doszło do nowej strzelaniny na ulicach Bejru tu. Trwała ona około 45 minut. Słychać było serie ciężkich karabinów maszynowych. Cen trum miasta wyludniło się cał kowicie, sklepy zostały zam knięte. W siedzibie ONZ zakomuni kowano oficjalnie, że Gunnar Jarring, wysłannik ONZ na Bliski Wschód, wróci do Mo skwy pod koniec tego tygod nia. Jarring jest, jak wiadomo, ambasadorem Szwecji w ZSRR. 10 marca br. przybył on znów do Nowego Jorku na prośbę sekretarza generalne go ONZ U Thanta i miał zorientować się, czy porozumie nie między czterema wielkimi mocarstwami jest iuż wystar czające, aby uzasadniało wzno wlenie jego misji aa Bliskim ST# Pirenejach w Blizoodo się wielkie skupiska WT ^ kietowyeh rótnegw kaUbrw sięgtt. Podobne łstnlej* spach Balearskich. W drytu znajduje się gl6w«» . floty tera i bara 65. USA. FaArty te wymownie '"lgapań- kontu zaorzedał ziemia _ i kto petó®® • *' ska generał Franco główną podiporą Szpilką Znany taryty»*i stanu — b. mn. spraw nych W. Bry^nii t>li- Brown. mówiąc akawschodnim. dai t *!?elsk0-a*a cenę lfonfliktu izraei»» sikiego: _ — Arabowi# ®°«8. wtóŁe wojen — rael — tylko rŁOS nr 87/88 (5480/81) Str. 5, Tego dialogu nigdy nie było. Dialogu o kolejach woiny a głównie o tym jej epizodzie, który przyniósł wolność NASZEJ ZIEMI. Ale tak to bywa: wojna się kończy, żołnierze wracają do domów, opowiadają. Historycy notują fakty, wydarzenia, gromadzą dokumenty. Bowiem wojna, to nie tylko losy żołnierzy, ale i sztaby, i strategia. Wprowadzamy zatem bohaterów dialogu. ŻOŁNIERZ — ALEKSANDER SZUPIEIsTKO uczestnik walk o wyzwolenie Pomorza z 4. Dywizji 10. pułku piechoty. Obecnie sekretarz Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Wałczu. HISTORYK — postać fikcyjna, na którą złożyły się materiały i dokumenty zebrane w pracach Zbigniewa Załuskiego, Emila Jadziaka, Rudolfa Dżipano-wa, Antoniego Jasińskiego i Bronisława Maszlanki. HISTORYK: — Powtarzali: Przysięgam uroczyście skrwawionej Ziemi Polskiej (...) walczyć z niemieckim najeźdźcą (...>. Przysięgam rzetelnie i sumiennie wypełniać obowiązki żołnierza polskiego (...). Przysięgam rzetelnie służyć Rzeczypospolitej Polskiej i nigdy nie skalać imienia Polaka (...). Przysięgam nieugięcie stać na straży praw Narodu Polskiego, mieć wszystkich obywateli w równym poszanowaniu...". Nad trybuną, ustawioną na podlubelskiej łące, powiewał biało-czerwony sztandar. Na trybunie Bolesław Bierut, generał Rola-Żymierski, generał Zygmunt Berling, przedstawiciele najwyższych władz, Krajowej Rady Narodowej i PKWN. Była to pamiętna data 10 września 1944 roku. Przysięga polskich żołnierzy na skrawku wyzwolonej ojczyzny. W długich, wyprężonych na baczność szeregach sta- li dojrzali mężczyźni i młodzi chłopcy w polskich mundurach. Niektórzy płakali. Nikt nie wstydził się łez. I słuchali słów Bieruta, że obowiązek żołnierza — to obowiązek ofiary krwi i życia. Pomaszerowali później na Warszawę, brali udział w wyzwoleniu Pragi, zdobywali Wał Pomorski, bili się o Kołobrzeg, forsowali Odrę. ...Jaki był sens realny tych bitewT, jakiej polityki stanowiły zbrojną realizację, jaka sytuacja narodowa i jaki interes podyktowały tę politykę? Jakie były jej wyniki?... ŻOŁNIERZ: — Nikt z nas nie myślał o polityce w tym forsownym marszu. Za nami została wolna już Warszawa, a my, po zawianych śniegiem drogach szliśmy na Bydgoszcz, a potem ku dawnej polsko-niemieckiej granicy. Dziennie przebywaliśmy kilkadziesiąt km. W tym marszu nawet konie ustawały ze zmęczenia, ale ludzie musieli iść dalej, na zachód. I często ludzie ciągnęli wozy, armaty. Zaopatrzenie zostało gdzieś w tyle. Nie było benzyny do ciągników, nie dowożono ciepłej strawy. Dokuczał nam głód. Przez cały czas tego kilkusetkilometrowego marszu marzyłem jedynie o chwili wypoczynku. A z odpoczynkami bywało różnie. Trafiały się opuszczone domy, stodoły, a najczęściej przysypane śniegiem zagajniki. Oparci na karabinach stojąc, przysypialiśmy pod drzewami. Budziłem się nieraz, kiedy spod rąk towarzysza wysuwał się karabin i żołnierz walił się w śnieg. Żal było patrzeć na tych pomęczonych ludzi. Minęliśmy starą granicę, a Niemców nie było widać. I w czasie tych uciążliwych marszów zastanawialiśmy się, skąd ten pośpiech. Nikt nie wiedział. Mówiliśmy między sobą, że nawet generał Kieniewicz pewnie nie wie... HISTORYK: — Dziesiątki marszałków, generałów i strategów ślęczało nad mapami. Losy wojny ważyły się o tysiące kilometrów od frontu. Cała środkowa Europa zakreślona była ognistą linią działań wojennych. To był nasz front. Na zachodzie druga czerwona krecha. W tych kleszczach ściśnięto niemieckie „imperium". Ale właśnie teraz ruszyła ofensywa aliantów w Ardenach. Trzeba było nie tylko dopomóc sojusznikom. Nie wolno było dopuścić do tego, aby Niemcy umocnili się na Pomorzu. Armie 1. i 2. ..nie myślałem wtedy, że takiej trzeba ceny 7ia wytyczenie nowych granic Polski Frontu Białoruskiego parły naprzód. W miarę rozwoju działań bojowych, na początku 1945 roku, powstawała między nimi coraz większa luka. Trzeba było natychmiast ją wypełnić. Styki między pierwszym i drugim Frontem Białoruskim miała zabezpieczyć 1. Armia Wojska Polskiego. Stąd jej kilkusetkilo-metrowy marsz-manewr aż po Wał Pomorski. Na podstawie tej decyzji polskim żołnierzom przypadło w udziale wyzwalać stare, słowiańskie ziemie. Szli na Kujan, Złotów, Jastrowie... ŻOŁNIERZ: — O świcie stanęliśmy nad Gwdą. Kilka kilometrów za tą rzeką był Jastrow. Nocą przygotowywaliśmy przeprawę. Zmęczony marszem, nosiłem wraz z kolegami gałęzie, wyrwane z ziemi kamienie. Zgrabiałymi palcami wydłubywaliśmy spod śniegu patyki. Przeszliśmy przez rzekę o świcie. Do pobliskich budynków podjechał zwiad. Wyglądało na to, że droga wolna. Ruszyliśmy całym pułkiem. Wtedy Niemcy otworzyli osień. Walka trwała do południa. Kiedy zebraliśmy się w spokojnej Ptuszy — wielu z nas brakowało. Ale czas naglił. W kolumnie ruszyliśmy szosą na Jastrowie. Cieszyliśmy się, że mamy przed sobą wreszcie przetarty szlak. Nawet w szeregu można wtedy pospać. Pamiętam, czoło kolumny wyszło z lasu, minęliśmy krzyżówkę i doszliśmy do wiaduktu kolejowego tuż pod samym miastem. Z nasypu bluz nęły serie karabinu maszynowego. Kładliśmy się całymi szeregami. Zabici, ranni i' ci, którzy szukali osłony. Uciekłem wraz z innymi do lasu. Ale tutaj zaczęło się prawdziwe p:ekło. Niemcy ostrzeliwali las ogniem artyleryjskim. Raniło i mnie. Wokół byli ranni i zabici. Przyznaję, nie myślałem wtedy, że takiej trzeba ceny na wytyczenie nowych granic Polski... HISTORYK: — Właśnie w tym samym czasie przyszłe granice Polski były tematem ożywionych dyskusji. Wodzowie zwycięskiej koalicji obradowali na Krymie. Jałt?', dużo słońca, białe garnitury, fotele rozstawione na tarasie i kolejne rozmowy dotyczące losów Europy. Najwięcej kłopotów przysparzała im Polska. Roosevelt widział wschodnią granicę Polski na linii Curzona. Churchill poparł go w pełni. Stalin proponował przyszłą zachodnią granicę Polski po Odrę i Nysę. Churchill zaoponował, ...na konferencji id Poczdamie, Stalin poparł swoje stanowisko jeszcze jednym, ważkim argumentem... komentując problem obrazowo i jednoznacznie. Byłoby rzeczą godną pożałowania — powiedział — napychać polską gęś niemieckim farszem tak do pełna, żeby z niestrawności zdechła., Roosevelt był bardziej wstrzemięźliwy, zaznaczył tylko, że jego zdaniem przesuwanie granicy Polski tak daleko na zachód jest mało uzasadnione. Rezultatem tych dyskusji był komunikat oficjalny z konferencji krymskiej, w którym czytamy: „Szefowie trzech rządów (...) uznają, że Polska powinna uzyskać znaczny przyrost terytorialny na północy i zachodzie...". Dopiero w kilka miesięcy później, na konferencji w Poczdamie, Stalin poparł swoje stanowisko jeszcze jednym, ważkim argumentem. Powiedział wtedy: „Nie mogłem powstrzymać Polaków; Niemcy uciekli, Polacy • zostali, ktoś musiał to terytorium objąć administracyjnie, więc uczynili to Polacy...". ŻOŁNIERZ: — Gdzież ja myślałem wtedy, w złotowskim. szpitalu, że kiedyś bę de o miedzę żył, mieszkał, pra cował w administracji. Gdybym wiedział, że orzeżyję, no towałbym każdą miejscowość date. wydarzenie. Ale wtedy żyliśmy z godzinv na godzinę od bitwy — do bitwy. Kiedy już stanąłem na nogach po tej ranie, chcieli mnie zabrać do szkoły oficerskiej. Nie zgo dziłem się. Wolałem wrócić do swoich. Czy ja wiem, jak to powiedzieć? Wróciłem więc do swoich, na pierwszą linię i zaraz szliśmy do c taku. Niemcy w bunkrach zagradzali nam dro gę. Poszliśmy wprost, na ura. Teren został zdobyty. Pamię tam, siedzieliśmy z Piotrem Wibiłowiczem po bitwie. Pod szedł dn nas szef kompanii, postał chwilę, popatrzył i powiada, że ni« może doliczyć sie wielu żołnierzy i Władka, brata Piotra, też nie ma. Zro zumieliśmy. Posiedzieliśmy pod drzewem, popłakaliśmy, i trzeba był0 pójść dalej. Z dnia na dzień coraz trud niej było się doliczyć starych towarzyszy. Ginęli na tej ziemi. W zasadzkach, potyczkach i całodziennych, trudnych bit wach, kiedy dochodziło do wal ki na bagnety Ale najtrudniej było w Kołobrzegu. Pod mia sto, z którego hitlerowcy zro bili twierdzę, ^odwieźli nas 13 marca, wieczorem. Nasz 10. pułk piechoty atakował wzdłuż toru kolejowego Kar lino-Kołobrzeg. Zanim dotar liśmy do parowozowni, trzeba było pokonać rów przeciw pancerny, wypełniony wodą. Ledwie żywi wyszliśmy stam tąd, spod ognia niemieckiej artylerii. Teraz niektórzy mó wią, że brawurowym atakiem opanowaliśmy parowozownię, a myśmy nie mogli się zatrzy mać nawet wtedy, kiedy padał śmiertelnie ranny kolega. W parowozowni przemarznięci, przemoczeni, głodni, godzinami siedzieliśmy w kanałach. Nie mogę dziś zrozumieć.skąd tam się wzięły ramki z uli. Ssaliśmy ten wo>sk i oszukiwaliśmy głód. Popijaliśmy brudną wodą, która zbierała się na dnie wykopów. Wykopy, bunkry piwnice. Z każdej bramy, każdego okna sypały się na nas pociski. Tak zdobywaliśmy Kołobrzeg. Ca łymi godzinami leżeliśmy ra zem, ranni, nabici i my, któ rzy jeszcze mogliśmy walczyć. A mnie znów nie dopisało szczeście, znów zostałem ran ny. Bałem sie wtedy, pamiętam, nie chciałem czekać aż przyjdzie pomoc. Pod osłoną nocy czołgałem się do punktu opatrunkowego. Zakrwawiony, głodny, ciągnąłem za sobą karabin. Nazajutrz radziec ka sanitariuszka powiedziała mi, że Kołobrzeg już nasz!... HISTORYK: — ... Historia nie mierzy krwi litrami, nie waży dziecięcej łzy. Historia pyta o sens działania i — być może cynicznie — o stosunek strat i zysków, o bilans. Dziś wiemy wszystko. Wie my, że wojna zakończvła się 8 maja 1945 r. Ale mogła zakończyć się później. Wiemy, że w Poczdamie przyjęto nasze, polskie — sformułowane i bronione przez stronę radziecka — postulaty dotyczące naszej granicy zachodniej. Za cenę krwi, za cenę życia, nasz tutaj stoi dom. JADWIGA ŚLIPIŃSKA ANTONI KIEŁCZEWSKI mmmm fiHHRRi ROŻNE były drogi, któ re przywiodły ich do te g0 miasta. Dwaj pierwsi towarzysze W. Wańka i A. Kmuk, trafili tu jeszcze w ro ku 1942 przez Węgry i Francję, gdzie przedostali się po klęsce wrześniowej, aby dalej walczyć z Niemcami. Potem spotykali się w różnych °bozach jenieckich, rozsianych po całej Rzeszy, z których kolejno próbowali ucie kać, aż wreszcie osadzono ich jako niepoprawnych „recydy listów" w stalagu 2 D Stargard, „Arbeitskom ando" w Białogardzie. Osadzenie w karnym obo-2ie białogardzkim wcale nie asłabiło ich chęci do kolejnej Ucieczki. Tow. Kmuk wspomina: — ^dobyłem mapę tzw. „Wart-helandu" i sporządzałem szkicowe trasy ucieczki dla ko ^gów. Sami nie ją żyli uciec. Pra cowali jako robotnicy na ko lei. Tow. Wańka opowiada: — Ładowałem węgiel, przerzu całem żużel. Przed wojną pra cowałem w parowozowni. Mo Słem również tutaj być zadudniony w swoim zawodzie, ^le nie zdradziłem się z nim. Przypomniał" go sobie do Piero, gdy zbliżał się front, ^ wśród dotychczasowych „panów" zapanowały nerwowość i kosmiczny bałagan. — Aż serce rosło, gdy się na to patrzyło. Zaczęli się przygotowywać do przejęcia spraw kolei w polskie ręce. Do zabezpiecze nia urządzeń, przeszkodzenia Niemcom w wywiezieniu całe go sprzętu. — Rozdzieliliśmy między siebie funkcje niemal dyre ktorskie. Mnie — zgodnie z moim dawnym zawodem — przypadła parowozownia i służba mechaniczna. Z 5 na 6 marca Białogard został wyzwolony. Poważniej sze boje ominęły miasto. Na dworzec spadły tylko dwa artyleryjskie pociski, nie wy rzadzając większych szkód. 6 marca na ratuszu zawi sła polska flaga. Tegoż dnia po południu żołnierze radziec cy złożyli wizytę byłym jeń com w obozie przy ul. Drzy niały. Chodzili po wolnym mieście, wśród spokorniałych Niemców. Oglądali stosy mundurów nie wyłączając generalskich, porzuconych przed obecnym gmachem sądu przez tych, którzy w ostatniej chwili zdą żyli się przebrać „za cywilów". — Nagle okazało się, że po zostali w mieście Niemcy, to sami cywile i w dodatku kale ki. Paniusie z wyższych hi- tlerowskich sferr paradujące jeszcze do niedawna w zdo bycznych futrach i strusich piórach, przeistoczyły się w niechlujne babulki, w chustkach i starych łachach. Po upojeniach włością, trzeba się jednak było wziąć do pracy. Wojna nie była jesz cze skończona. Kolej musiała raice przekładaliśmy przy pomocy drąga. Nie mieliśmy po jęcia, że są to urządzenia sprzężone. Zaczęliśmy wy szu kiwać fachowców niemieckich, Polaków był0 w całym mieś cie niewielu, ponad dwustu. Był jeden wspólny kocioł, po dobnie i dla pracowników, Niemców. A w tym, żeby by f*ŁMi fi /i ■ Vnl I . SJ MW y fnlAinr7P 1 V*# 1I Mm pracować dla frontu. Zaczyna ła się już „wędrówka ludów". Tow. Kmuk — były wojskowy — zgłosił się do armii, polecono mu zorganizować ochronę kole . Czasy były wo jenne, po lasach kryły się grupki hitlerowców. Inni pod jęli współprace z radziecką kolumną transportową, ściągali rozproszony przez ucieka jących Niemców sprzęt, remontowali go. — Naprawić uszkodzone pa rowozy — mówi tow. Wańka — to jeszcze potrafiliśmy, go rzej było już z obsługą. Zwrot ło do niego • co włożyć, poma gali nam towarzysze radziec cy. Zaczęły już jednak napł.y wać posiłki z głębi kraju. Pełnomocnicy rządu i pierwsze grupy fachowców. Jednym z nich był trzeci bohater tej opowieści, tow. L. Błot nicki, KPP-owiec. Działacz ro botniczy w przedwojennej Warszawie — na Nowym Bródnie, wśród bezrobotnych Annopola, potem w czasie o kupacji kolejarz — konspirator. Pr zyjeehai już. w kwiet- niu do Białogardu organizować drużyny konduktorskie. Przyjechał i... spotkał tu innego „pioniera", który zdą żył się już urządzić w Słupsku, człowieka, który tow. Błotni-ckiego zadenuncjował przed okupantem, za • przekazanie partyzantom z pociągu prze zeń obsługiwanego, 47 tys. sztuk amunicji. Denuncjator został aresztowany. Takie to już były czasy. Przez te tereny zaczęły prze pływać tłumy różnych ludzi. Jedni wracali do kraju z wojennej tułaczkf, inni przyjeżdżali, żeby sie tu osiedlić, a byli i tacy. którzy przyjeżdża li po prostu na „szaber" lub po to, by zginąć w tłumie. Pierwszy cywilny pociąg, obsługiwany przez tow. Biot nickiego, kupował z Białogardu do Kołobrzegu. Najpierw był to jeden wagon -P-ulmanowski z oknami pozabi janymi dykta. Kolejny pociąg uruchomiono na trasie Koło brze* — Koszalin prz^z Ustro .nie. Do Warszaw^ leździło się z przesiadką w Pile. — Praca konduktora niewiele miała wspólnego z dzisiejszą. Nie r ówię już o tłoku i warunkach podróży. Konduktor anusiał być również opiekunem ludzi wracających z wieloletniej tułaczki, zagubionych, wyczerpanych. Nie od wszystkich, oczywiś- cie, można było żądać biletu za przejazd. Oprócz organizowania drużyn konduktorskich, tow. Błot nicki był też współorganizato rem komórek PPR na tym te renie. Pierwsze koło PPR na kolei powstało w maju 1945 r., wTłaśnie przy drużynie kon duktorskiej. To także nie by ła „zwyczajna" działalność partyjna w naszym dzisiejszym rozumieniu. W marcu 1946 r. zginął, zamordowany we własnym mieszkaniu przez członków bandy Łupaszki, przyjaciel i towarzysz L. Błot nickiego jesz cze z czasów działalności KPP w Warszawie — tow. Jan Patrycy. („Działaliśmy Do sąsiedzku — on na Pelcowifnie, ja na Nowym Bródnie"). W Białogardzie był jednym z pierwszych organi zatorów i członków KM PPR. Stopniowo następowała jed nak normai:zacja żvcia na naszych ziemiach. O tym, że trzej Dionierzy białogardzkie-go kolejnictwa bardzo już do niej tęsknili, świadczy, że do dziś — jako wydarzenie nie mai przełomowe — wymienia ^a wszyscy trzei założenie w Białogardzie soćłdńelni PSS, pod koniec 1945 roku. Z dumą podkreśla ja. że kolejarzy było wśród pierwszych spółdziel ców najwięcej. KAZIMIERZ KOZŁOWSKI (ffnrxTvviAcć^ IMultnralna ŚWIAT ® W Duszanbe ukazał się po raz pierwszy obszerny slow nik języka tadżyckiego. Każ de hasło ilustrowane jest frag mentami literatury — od dzieł z X wieku poczynając. • Wybitny poeta Robert Rożdżestwienski został laure atem nagrody moskiewskiego komitetu Komsomołu na rok 1970. • Dziesięć tomów a każdy składa się z... 4 długograją-cych płyt. Tak wygląda słow nik „Larousse — Pathe-Mar coni'4. Słownik ilustruje dżwię ki — instrumentów muzycznych, głosy ptaków, wybitnych aktorów, pisarzy. Np. w „słowniku" usłyszeć można recytację monologu z „Fredry" w wykonaniu Sary Bern hard i głos Guillaume Apoli naire'a. • Literatura radziecka po niosła ostatnio dwie ciężkie straty — zmarli wybitny kry tyk i teoretyk literatury Kor nel Zieliński i dramaturg Wło a z i mi er z Bill- Biełocerk owski. KRAJ • Polska w bieżącym roku będzie organizatorem 12 międzynarodowych imprez kultu rainych. Będą to: VIII Międzynarodowy Konkurs Chopi nowski, targi książki, III Biennale Plakatu, III Bienna le Grafiki, X festiwal filmów krótkometrażowych, festiwal piosenki, seminarium kompo zytorów Trzeciego Świata, „Warszawska Jesień*, II Fe stiwal Folkloru Ziem Górskich, IV Festiwal Pieśni i Tańca w Zielonej Górze, II zjazd tłumaczy literatury pol skiej, Jazz Jamboree. 6 z tych imprez odbędzie się w Warszawie a 3 w Krakowie. • W Zakopanem odbywał się krajowy przegląd. filmów o sztuce. Po raz pierwszy po kazano też filmy zagraniczne: belgijskie, francuskie i ra dzieckie. • Interesująca. inicjatywa teatrów s&ćźecifiśfcich: „premiery ZMS" — czyli specjał ne przedstawienia dla młodzie ży, głównie pracującej. • Wybitny polski scenograf, Krzysztof Pankiewicz pracował ostatnio w Belgra dzie. Zaprojektował tam sce nografię do baletu Czajkowskiego „Jezioro łabędzie'' o-raz do sztuki Witkacego „W małym dworku". WOJEWÓDZTWO • Najpoważniejszą imprezą kulturalną minionego ty godnia był niewątpliwie wojewódzki przegląd teatrów niezawodowych organizowany w ramach Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Ama torskich dla uczczenia setnej rocznicy urodzin W, Lenina. Przegląd odbywał się w dniach 24 i 25 bm w Kołobrzegu. • W decydującą fazę przy gotowań wkroczyły prace przy organizacji Festiwalu Piosen ki Żołnierskiej , Kołobrzeg-70". Skompletowano już listę wykonawców krajowych i za granicznych (szczegóły jeszcze są trzymane przez organizato rów w tajemnicy), w kwietniu odbędzie się w Warszawie o gólnopolska konferencja prasowa a w Koszalinie — prze gląd kandydatów do konkursu amatorskiego. Drukiem i na płytach ukażą się piosen ki, które będą śpiewane w Ko łobrzegu. • Liczbę dziewięćdziesięciu dziewięciu przedstawień osiąg nęły już dwie popularne po życie repertuaru BTD — „Krakowiacy i Górale" oraz „Całe życie". W kwietniu gratulować będziemy pełnej setki! Natomiast najbliższą nową premierą w naszym te a trze będzie montaż poetycki „On" przygotowywany przez K. Roś ci szewskiego a poświęcony postaci WłodzŁmie rza Lenina. • Z przyjemnością odnotowujemy nie ustającą w tym sezonie pracy kulturalno-oś-wiatowej ożywioną działalność dwóch głównych kosza lińskich klubów — KMPiK oraz WDK. Nie ma tygodnia, by nie odbywały się c0 najmniej 3-4 interesujące impre zy: od dyskusji na aktualne tematy polityczne i społeczne do występów estradowych i wieczorków rozrywkowych. ^ IE ZAPALAŁ nawet światła. Rozglądał się w kuchni za jakimś naczyniem. Przydałoby się duże, aby całą rodzinę wykąpać, a tu nic takiego pod ręką. Żeby to było można — zakląłby sobie człowiek, a tu i dzieci przed świętem się krzątają chociaż na co dzień do szkoły dobu-dzić się ich nie można. Kiedy wychodził z domu, zawadził kanką o framugę drzwi. Równocześnie zaskrzypiała furtka u sąsiada. Żaden nawet czapki nie uchylił, chociaż kilkadziesiąt lat żyli w zgodzie. Błoto chiupotało pod butami. Schodził w dół, do strugi. Nie on sam. Szli sąsiedzi i znajomi z najbliższej okolicy. Znał przecież tę staruszkę, która z trudem człapała teraz na poboczu. Wypadało przecież wziąć ją poa rękę i pomóc. Nie mogę — mitygował się w myśli. Ale najgorszą próbę przeszedł po kilku minutach. Toż przecież jego dzieci bryzgały po błocie. Nawet gumiaków nie założyły. Wyprzedzały właśnie ojca, udając, że go nie widzą. Miał ochotę przytrzymać któreś za rękę, zawrócić do domu, wykrzyczeć, jak na to kiedy powstało Księstwo War szawskie. Tę deklarację poparł pracami naukowymi, których wartość do dziś jest aktualna. Ocenili to współcześni. Stanisław Staszic powołał go na profesora geodezji, miernictwa i topografii. Na warszawskiej uczelni zyskał uznanie. Zamieszkał wraz z innymi wykładowcami uniwersytetu w Pałacu Kazimierzowskim. Do grona oddanych jego przyjaciół należała rodzina Chopinów, Kazimierz Brodziński, Samuel Linde. Chyba uważał się za Polaka, skoro w 1846 roku przyjął szlachectwo, polskie szlachectwo. Od tego czasu pieczętował się herbem Kołobrzeg. Dokładny opis tego herbu można znaleźć w „Encyklopedii powszechnej" S. Orgelbranda: „W polu błękitnym pas pra-woukośny czerwony z brzegami srebrnymi i trzema ta-kiemiż różami pomiędzy łabędziem a latarnią morską na skale, płonąca u wierzchołka. U szczytu trzy pióra strusie: czerwone, białe i błękitne". Juliusz Kolberg-Kołobrzeg miał trzech synów. Wilhelma, który budował Kanał Augustowski i pierwszą kolej war-szawsko-wiedeńską. Antonie- Przemierzał Polskę wzdłuż i wszerz, kraj rozbity wówczas zaborami. Wydawał na to wszystkie oszczędności z niewielkiej pensji urzędniczej i zarobków nauczycielskich. Z zebranych materiałów powstały pierwsze zerzyćy „Pieśni ludu polskiego". Zbierając muzykę — jak sam stwierdził — dostrzegł ścisła łączność tych utworów z obrzędami, zwyczajami. Uzupełniał zatem swoje zbiory opisem życia, zwyczajów, obrzędów, wierzeń, baśni i legend. Tak powstawało największe dzieło etnograficzne, jakim dotąd zasłużyły, ale znów się powstrzymał. Nie, teraz nie wolno. Nad wodą pochylało się kilkanaście osób. On także zaczerpnął w obydwa naczynia. Wszyscy milczeli. Widział, jak po drugiej stronie wody dwT;e kobiety prały szmatki. Było już na tyle jasno, żeby odróżnić dziecięce ubranka. — Wierzą — pomyślał — że dzieciom to pomoże i wyzdrowieją ... Wracał w milczeniu, nie o-glądając się za siebie. W domu, w ciszy, pochylali się kolejno, by obmyć się w przyniesionej wodzie. Wstawało słońce w pierwszy dzień Wielkanocy ... — Taki to jest zwyczaj po dziś dzień u nas, na Kaszubach, żywy — opowiada Leon Wysiecki z Ugoszczy. — Nie będę wam podawał imion, nazwisk. To niepotrzebne. Ludzie wierzą, że takie obmywanie zapobiega wszelkim chorobom skórnym, że pomaga w zachowaniu zdrowia przez cały rok. Sam przecież nieraz chodziłem po wodę. I uważałem, aby się nie obejrzeć, ani odezwać ... Tak jest obecnie. Jak było sto lat temu? Otwieramy tom Kolberga. 39. tom „Dzieł wszystkich" — zatytułowany ,.POMORZE' *. Cóż go wiązało z tą ziemia, której tyle miejsca poświęcił w swym wiekopomnym dziele? Kim był ten genialny etnograf, którego dzieło przerastało na pozór możliwości jednego człowieka. Niemiec, Polak, czy po prostu Słowianin? Jaki był? Jak pracował? Zafrapowało nas nazwisko jego ojca, który podpisywał się Juliusz Kolberg-Kołobrzeg. Czyżby związany był z naszym Kołobrzegiem? Urodzony w bliskiej Pomorzu Meklemburgii, z wykształcenia inżynier-topograf, związał się z ziemiami polskimi w czasie rozbiorów. Czyżby o dalszych jego losach zdecydowała słowiańska natura? Opowiedział się po stronie Polski w chwili, ///jn\W \ » N.'V. go — znanego kiedyś malarza i Henryka Oskara. Niewy-darzone dziecię, które nie zrobiło żadnej kariery. Ni to kompozytor, ni buchalter, a w ogóle nauczyciel muzyki. Chyba nawet nie pierwszorzędny, chociaż w 1836 roku zdał u Elsnera (tak, tego samego, który uczył Chopina) egzamin „jako fortepianista, generał ---basista i kompozytor muzyki". Toteż nie zdobywa sławy ani jako kompo* zytor, z trudem zarabia na życie jako nauczyciel muzyki, później jako buchalter kolei warszawsko-wiedeńskiej. Dlaczego zatem w połowie dziewiętnastego wieku biją się o niego towarzystwa naukowe całej Europy? Dlaczego w Prusach przypominają mu jego niemieckie pochodzenie? Na godności w towarzystwach naukowych zasłużył sam. Był już wówczas najwybitniejszym etnografem Europy. A co do swego niemieckiego pochodzenia oświadczył: „Niemcy chcą koniecznie zrobić mnie Niemcem. Dowiodłem tm jednak, że skoro rodzina moja pochodzi z Pomeranii (dawnego lechiekiego Pomorza), więc też i nazwisko jej łączność ma z nazwą słowiańską pomorskiego Kołobrzegu". Po uliczkach starego Krakowa błądził pan w wytartym surducie. Po ojcu szlachcic herbowy — bez grosza w kieszeni. Przed tym szanownym staruszkiem, którego znała niewątpliwie połowa mieszkańców Krakowa — jak wspominają współcześni — każdy przechodził z cichym uszanowaniem. wielu zaś nie mijało go bez serdecznego powitania i pokłonu, należnego cichej, a wielkiej jego zasłudze. WTszystko zaczęło się od muzyki. Dość szybko spostrzegł, że wielkim kompozytorem nie zostanie. Ale doskonale rozumiał źródła inspiracji wielkich twórców. To była właśnie muzyka ludowa. Jeździł i spisywał nuty. Wówczas to napisał: „Melodia jest duszą pieśni gminnej, w niej poznasz myśl i serce jak w zwierciadle, ona znamionuje ducha każdego pokolenia ...". .X nie może się poszczycić żaden kraj. Z każdym rokiem rosła jego sława. Honorowano go. Był członkiem korespondentem Akademii Umiejętności w Krakowie, członkiem towarzystw naukowych, geograficznych i etnograficznych w Paryżu, Petersburgu, Moskwie, Lizbonie. Hieronim Łopaciński, jeden: z nielicznych biografów Kolberga, wspominał o anegdotycznej niemal ciekawostce, jak to znakomity portugalski etnograf, prof. Z. Consiglieri-Pe-droso, nauczył się języka polskiego jedynie po to. aby korzystać z dzieł Kolberga. Dzieł, które z takim trudem ukazywały się w druku, wówczas kiedy Polska nie istniała już na maioie. A ich autor, Oskar Kolberg, wtedy pokazywał światu nieprzemijające wartości i bogactwo kultury duchowej narodu polskiego. Nie uznawał granic, narzuconych przez zaborców. Wydano drukiem kilkadziesiąt tomów poświęconych kulturze ludowej Gór i Podgórza, Obiecująca wiosna Śląska, Mazowsza, Kujaw, Mazur Pruskich, Pomorza ... Był więc na Pomorzu, które sam uznawał za ziemię swoich przodków. Ile razy tu był i kiedy? Niewiele o tym mówią materiały źródłowe. Sam Kolberg w sprawowaniu dla Komisji Antropologicznej Akademii Umiejętności w Krakowie, skąd otrzymał zasiłek pieniężny na podróż po Pomorzu, pisze: „Ponieważ obszar kraju, który przebiec postanowiłem, jest znaczny, przeto podróż moja, trwająca zaledwie 3 miesiące, niedo-zwoliła mi długo na jednym zatrzymać się miejscu, by w nim w szczegółowe zapuszczać się badania. I dlatego w miejscowościach, gdzie zabawić nieco dłużej nie miałem czasu, starałem się takie po-zawiązywać z ludźmi stosunki, aby ich światła i dobra wola z korzyścią dla umiejętności użyć się w przyszłości dały (...). ...poznawszy się ze znanym kaszubskim literatem p. Cejnową. z ciekawszych jego wskazówek i informacji wielce w następstwie korzystałem". Oczywiście pisał Kolberg o Florianie Ceynowie, pierwszym w czasach nowożytnych Kaszubie, głoszącym wspólnotę wielkiego historycznego Pomorza i jego związków z Polską. Nie były to jedyne kontakty Kolberga z Kaszubami i Pomorzem. Zwiedzał te ziemie najprawdopodobniej raz, ale wyjechał gruntownie przygotowany, znając prace Ceynowy i uczonego rosyjskiego Aleksandra Hilferdin-ga. „Przyznaję się otwarcie — pisał Kolberg — iż narzecze kaszubskie pod niejednym względem daleko lepiej mi się podoba niż jeżyk, jaki się dalej w „kraju" wyrobił.. Materiały, jakie gromadził do tomów „Pomorze" i „Kaszub y*\ nie ukazały się za jego Sycia. Dopiero w 70 lat po śmierci Kolberga Rada Państwa PRL uchwaliła pełne wydanie wszystkich dzieł tego zasłużonego etnografa. I oto w 39. tomie czytamy w rozdziale zatytułowanym „Zwyczaje": ,,W drugie i trzecie święto Wielkiejnocy (...) jest dyngus, tj. biją rózgami — naprzód mężczyźni kobiety, a potem.kobiety mężczyzn (...). Każden wspólny pasterz wiej- Fot. J. Piątkowski skiego bydła idzie po chałupach i bije rózgami, prawiąc oracją — za co się wykupują święconką". Tak było kiedyś. A teraz? — Degówka, dyngawka, P°* gedywcze... O, to jest znane do dziś, Franek — zwraca się pani Anna Gawronowa męża — ty lepiej wiesz, ja* to bywa, opowiedz. — Oj, ja byłem spec od tego... , — Specjalista, ale dotknąć się nie pozwoli jałowcem, bo wysypki dostaje. Inni nie... — W dobrych zamiarach biję jałowcem. Co mówi przy-słowie o pchłach? — Jest u nas takie przyślą wie — objaśnia nam oani Anna — „Jakbes nie beła wede-gowano tej be cebie cały r° pchłę grezłe". Dlatego w niedzielę przed Wielkanoca dzeu-se i knype. dziewczęta i chłop cy idą do lasu po jałowiec. — Ten jałowiec musi trochę przeschnąć. Dopiero wtedy dobrze s*e go czuje na skórze — objaśnia p. Gawron. — O, czuje się go, # czuje. Dziewczęta zamvkaja sie sta-rannie przed drugim dniem Wielkanocy, ale ojciec czy brat zawsze zostawiała niedomknięte okno albo i drzwi-A rano przychodzą chłopcy ® jałowcem. Smagając nim, mówią: ,r>,egus, degus za dwa jaia. nie ebee chleba, leno jaja". No i prosi się ich na poczęstunek. — A we wtorek ko-bięty biorą jałowiec i „czestu.ia nim mężczyzn. Ale polewan»e wodą bvło u nas nieznane. Teraz sie przejmuje od ludzfc którzy ze wschodu przyjechali. — Mieszaia się te"~\z nasze zwyczaje. Mv orzyjmujemy od nich, oni od nas... Wraca i ac z Niezabyszewa, rozbawiamy o kaszubskim dyngusie. zwyczajach ludowych. o Kolbergu * jego oS^3I*". nich przed śmiercią słowac- -„...zrobiłem za życia co^ mogłem (...) a to, co po sobie zestawiłem. przyda się ludziom na długo". TERESA BOTNOWSKA ANTONI OCZK<**"SKI , i \ >T\ ^ * * — Była piękna, pachnąca i obiecująca — tak zaczyna swą opowieść o koszalińskiej wiośnie 1945 roku pani Wanda Wojdyło. Od 22 lat jest nauczycielką w obecnym Zespole Szkół Za wodowych nr 1 w Koszalinie. S Niezwykle czynna, bardzo e-nergiczna, często surowa. Mawia o sobie żartobliwie, że powinna była urodzić się męż czyzną. Ale dla tamtego pierw szego okresu życia w mieście znajduje tylko słowa ciepłe i... bardzo po kobiecemu nie u-mie ukryć łez na wspomnienie chwil, które utrwaliły się w pamięci jako najważniejsze. Zwycięski maj 1945 roku. Zburzone centrum Koszalina, jeszcze trupy pod gruzami, pu stoszejące na długo przed zmierzchem ulice. Lecz tamtą scenerię przyćmiły inne obrazy i wrażenia. Ocalałe na peryferiach domy, otaczające je ogrody pełne kwiatów, zieleń, bardzo dużo zieleni. Ciepły wiosenny wiatr, deszcze, które zm.ywaly kurz uliczny. I — radość. Autentyczna, najpraw dziwsza — zrodzona z nadziei, z pracy, z tworzenia. Najpierw po przyjeździe z rodzinnego domu w Gnieźnie był nocleg na sienniku w siedzibie PUR. Nie milkły do ra na rozmowy. Do zamieszkania w mieście raczej nie zachęcały: „Czy warto było tu przyjeżdżać, jak będziemy żyć, co będziemy robić?". Pani Wanda wiedziała dlaczego zostaje. Nieliczna grupka Polaków z niecierpliwością czekała na dzień, w którym matki wyprawią dzieci do szko ły_ Ten dzień miał potwierdzić początki stabilizacji, powrót polskości i pokoju. Nadszedł 20 czerwca 1945 roku. — Mówię często moim cbec nym uczniom: „W czerwcu z trudem możecie usiedzieć w klasach, wytyczacie trasy wakacyjnych wędrówek, pakujecie torby i plecaki. A u nas wtedy, w przededniu kalenda rzowego lata, zaczynał się rok szkolny". Poprzedził go okres przygotowań. Najpierw musiał powstać inspektorat. Wanda Woj dyło z koleżanką, Adelą duk, również nauczycielką Gniezna wynosiły z Porn^e^ czeń poniemieckiego urzęa> przy ul. Armii Czerwonej, s ty papierzysk, stosy bruao • Później — wędrówki po 771 cie w poszukiwaniu odpo^ niej dla szkoły siedziby. ™^ bór padł na budyneczek Pr . szkoła przy ul. rz0l Niewielki ,z boiskiem otoc nym kasztanami. — Dzieci zebrało się dziewie' więtnaścioro: w różnym ^ ku, urodzone w Gnieźnie> Warszawie, trójka autoc nów. Wszystkie dzieciaki V * *zły świątecznie wystroion- Pamiętam malca w . . * ubranku z marynarskim nierzykiem. Recytował tifl» a potem został wysoko ,Qm siony w ramionach ' wu - białym wany przez radzieckiego kownika. Gości buło na cie otwarcia szkoły trz ^ j£m nie więcej niż uczniów woda, kurator, starosta, mistrz, inspektor szkolny* ^ cerowie polscy i rad,?l(Inv z i rodzice. Przygotowały^'£. koleżanką kilkadziesiąt tów kwiatów. Przewazatvv wonie. Dzieci ledwo na ~ ^ z ich wręczaniem. Star0'.1. i prosił później ™^ bo to uczniów na ucztę. 1 W była prawdziwa uczta- ■ dynku starostwa rozstawi*** GŁiOS nr 87/88 (5480/81) Str. V *** ^ ALARSTWO CZY EriwW GRAFIKA• Dla W W m zmiedzaWcVch nie m M w ma to wi(?kszego znaczenia. Zresztą mniemać można, że nie jest to istotne także dla autora. Grafiki Stanisława Borysowskiego — wystawiane w koszalińskim salonie BWA — pokazuje się bez zwy czajowego już załącznika w postaci podpisów zawierających tytuł oraz nazwę techniki. W przypadku Borysowskie no i to nie jest ważne. Są to bowiem prace nawiązujące do warsztatu graficznego w sposób dowolny. Autor zalicza je do technik mieszanych, dla nas — właśnie przez tę dowolność, a także przez sposób z jakim artysta operuje kolorem — są to prace nie tyle graficzne, co malarskie. Nazywajmy je jednak, zgodnie z życzeniem artysty. Zatem gra, fika Borysowskie go. Jaka jest ją widzą zwiedzający? Wrażenia? Tych zwiedzającym nie brakuje. Wynurzenia na ten temat zawiera kronika wystawy. Ludzie nie dochodzą w tej grafice przedmiotowego konkretu, nie trapi ich — tak niedawno jeszcze budząca ogólny «przeciw — zasada kształtowania abstrakcyjnego. Konkludują mniej więcej tak: trzeba mieć dla artysty wdzięczność, bo to, co nam zaoferował jest interesujące. Piszą więc, że grafiki Borysowskiego są „wizualnie ciekawedumają nad tym jak artysta tego dokonał. Kolor miał i ma dla profesora Borysowskiego z Gdańska — nauczyciela młodzieży artystycznej studiującej w sto licy „trójmiasta" oraz na Wydziale Sztuk Pięknych toruńskiego Uniwersytetu — znaczę nie pierwszorzędne. Zainteresowanie problemami kolorystycznymi zawiodło go kiedyś — po studiach w krakow skiej akademii — do pracowni O ewł&c/acłr z dł/skmsem paryskiej tak znakomitego ma larza generacji działającej jeszcze w okresie międzywojennym, jak Józef Pankiewicz. Kolor związał Borysowskiego z plejadą kolorystów niezwykle czynnych jeszcze w okresie powojennym. Przez lata spowinowacony z tą grupą, artysta maluje uświęcone konwencją martwe natury, wnętrza, pejzaże. Powoli malarstwo jego zrywa z zasadą obrazowania tematycznego i pozostając wierne przyjętej niegdyś estetyce kolorystycznej — zmierza ku formom bezkształtnym. Oto jego aktualna wystawa — jednoznaczna w zamyśle plastycznym. Grafika, koloro- wa, technika mieszana, a w nazwach prezentowanych prac czasem taki oto zapis — owal, organizm, kompozycja czerwo na, albo po prostu symbol zło żony z cyfry. Robił te grafiki Borysowski niedawno, przed kilku miesiącami, albo ledwie dwa lata temu. Są to więc nowe prace. Nowe i inne. Już nie pejzaż, me układ zestawionych przedmiotów, a po trrostu formy w założeniu abstrakcyjne kreuje artysta w swych najnowszych pracach graficznych. Raz jest to zestaw obłych, płasko traktowa nych kształtów, stanoioiących dynamicznie spiętrzony organizm na jednolitym tle czerni czy brązów, innym razem — delikatny splot drobnych kem strukcji, które umieszczone w nasyconej delikatnymi światłami przestrzeni. działają jak fantastyczne martwe natury. Kolor ma w tych pracach funkcję dynamiczną, choć nie zawsze szafuje nim artysta szczodrze. A jeśli tak już jest — myślę o grafikach niemal w całości podporządko wanych koncepcji kształtowania kolorystycznego — artysta szuka dla swego pomysłu tonu wiodącego. Jest to zresztą zgodne z zasadą tconwencji malarstwa kolorystycznego, której — wbrew pozorom — Borysowski nadal pozostaje wierny. I artysta zdaje sobie z tego sprawę. Co nie znaczy, by nie cenił prac powstałych ostatnio. Jest on bowiem arty sią na tyle doświadczonym — pierwszy raz wystawiał przed czterdziestu laty — że stań go na dystaiis w ocenie własnej twórczości. Miarą tego mo że być nuta pobłażliwości, z laką osądza własne grafiki. Wybieg to czy rodzaj nspra-\cdedliwienia tego, że — on, malarz, z przekonań, wykształ cenią i temperamentu — penetruje obce podwórko? Nie wchodźmy w rozważania na ten temat. Dał nam bowiem Borysowski cykl grafik pobu-* dzających emocje i wyobraźnię. To bardzo wiele M. GRUDNIEWSKA Fot. J. Piątkowski stoły nakryte obrusami. Przed każdym biesiadnikiem był ku bek mlecznej słodkiej kawy i —• naprawdę — kawałek placka z kruszonką. J ego smaku nie zastąpił później żaden tort. Na co dzień przecież brakov;a ło chleba, a do wystawnych Posiłków należały placki ziem niaczane na oleju, które smażyłyśmy czasem w naszej „kolonii" nauczycielskiej w domku przy ul. Moniuszki 3. Szkoła pochłaniała bez reszty. Uczyli we czwórkę: panie ^anda i Adela, Anna Gdu-Iowo, i kierownik — także 9nieźnianin — Leon Domin-ski. Sala na parterze podzielona rozsuwanymi drzwiami. Znakomicie spełniały rolę tablicy dla dwóch siedzących Pó przeciwnych stronach klas. — Nauka polegała początko V)o na sprawdzaniu wiadomości. Były dzieci, które znały litery, umiały racho^nać; zda-rzały ' się 13-latki, których e-dukację należało zaczynać od Ali i Asa. Uczyliśmy przy otwartych oknach, piosenki i Głośne czytanie rozbrzmiewały na całą ulicę. Najczęściej odbywaliśmy lekcje na boisku, na łące, w lesie. Ze śpiewem mas zerowaliśmy prawie co dzień przez miasto. 30 lipca zakończyliśmy rok szkolny rozdaniem nie 19, lecz 105 świadectw. Wszystkie ręcznie wypisane na arkuszach białego papieru. — W rocznicę bitwy pod Grunumldem odbywałam poka zową lekcję z historii. Pokazowa lekcja wtedy... Miałam już zą sobą niejedną, przepro wadziłam wiele później; tamta była wyjątkowa. Przez wie le dni przygotowywałam pomoc naukową. Na klęczkach rysowałam na odwrocie znale zionej gdzieś niemieckiej mapy kontury Polski Jagiellońskiej. Dzieci, które nigdy jeszcze nie uczyły się historii z wypiekami na buziach słuchały o zwycięstwie pod Grunwaldem. W 535 lat po rozgromieniu potęgi krzyżackiej, w dwa miesiące po upadku hitle rowskich Niemiec... — W sierpniu zaczęły się wakacje. Za 4 miesiące pracy wypłacano nam zaliczkę: 300 zł. Tyle kosztował wtedy kilogram masła... Wiedzieliśmy, że to początki. Dla nas, organizatorów pierwszej polskiej szkoły, mimo pełni lata, trwała wciąż wiosna. Niepodobna do żadnej następnej. BOŻENA SREDZIfiSKA CARSKA Rosja przegrała wojną krymską (1854-7856) prowadzoną przeciw Turcji i sprzymierzo nych z nią Anglii, Francji, i Sardynii. Żołnierz rosyjski bił się dzielnie (obrońcy Sewastopola wytrzymali il-mie sięczne oblężenie), ale przewa ga materialna sprzymierzonych była tak wyraźna, że po dwóch latach wojny zwy cięstwo stało się ich udziałem. Wystarczy powiedzieć, że Ro sjanie strzelali jeszcze z prze starzałych karabinów o gład kich lufach, a ich przeciw nicy dysponowali najnowocześniejszym na owe czasy karabinem o gwintowanej lu fie, o większym czterokroć za sięgu i celności. Początek wojny jednak obfitował w liczne klęski Anglików i Fran cuzów. Jedną z nich była bitwa pod Bałakławą w której miała miejsce szaleńcza, bezmyślna szarża 800-osobowej lekkiej brygady angielskiej kawalerii przeciw rosyjskim stanowiskom artylerii. Wybito ją prawie co do nogi; stanowiła ona kwiat ówczesnej armii an gielskiej. Nie przeszkodziło to piewcom wojny i history kom w późniejszym gloryfi kowaniu tej szarży jako przy kładu bohaterstwa, szaleńczej odwagi i pogardy śmierci. Był przedwoj enny ameryk ański film pod tym samym tytułem który był jedną wielka pieś nia pochwalną na cześć kawaler zyst ów i mp er i a 1 i s t y cz-nej Anglii XIX wieku. Tymczasem znany angielski reżyser Tony Richardson (twórca wyświetlanych u nas interesujących filmów: „Smak miodu1', „Samotność długodystansowca", Miłość i gniew" i in) zaprezentował dzieło, któ re nie tylko odbrązowiło legendę o szarży pod Bałakławą ale stało się wprost po liczkiem dla chwalców prze szłości, fałszerzy historii i czcicieli bohaterskich, żołnier śkich tradycji w Wielkiej Bry Tragiczna i bezsensowna szarża kawalerii jest szczytowym punktem całej wojny, ukazanej jako pasmo okrucieństwa, nędzy żołnierskiej, śmierci, męki i bólu, spotęgo wanych głupotą i nieudolnoś cią dowódców. Okrutne i wstrząsające są sceny rzezi bi tewnych, agonii konających i cierpień rannych. Z ciekawością ogląda się sceny desantu, marszu i poty czek armii angielskiej, dzie „Szarża lekkiej brygady" tanii. Obnażając imperialistyczny charakter polityki brytyj skiej w epoce królowej Wikto rii, pokazał jednocześnie praw dę o tym wycinku wojny kry mskiej. Zdemaskował nieudol ność, głupotę i zbrodniczą lek komyślność dowódców (np. kapitalny głównodowodzący — stary ramol, któremu cią gle mylą się Francuzi wrogo wie spod Waterloo z Francu zami — sojusznikami). Biczem szyderstwa smaga Richardson w tym filmie tępotę, brutalność i okrucieństwo wyższych oficerów, których uosabia pułkownik Cardigan, lew salonów i koszar, piętnuje antyhumanitarny, morderczy dryl brytyjskiej armii. siątkowanej przez cholerę (tę samą, która zabiła Adama Mi ckiewicza, który na wieść o wybuchu wojny krymskiej pośpieszył do Turcji tworzyć Legion Polski). Jakżeż Inna i niemal egzotyczna jest ta woj na, na którą część żofnierzy i oficerów zabierała jeszcze swoje ... żony. Widz jednak nie ma wątpliwości, że obraz ten jest prawdziwy, a realizację poprzedziła żmudna pra ca dokumentacyjna zespołu Tony Richardson a. Poza protestem przeciw o krucieństwu wojny i zbrodni czej głupocie dowódców Richardson usiłuje podkreślić jeszcze jędrną tendencje filmu. Jej wyrazicielem młody. inteligentny kapitan Nolan, antagonista dowódcv lekkiej brygady — lorda Cardigana. Ponieważ wojna jest strasz na i okrutna, należy ją prowadzić mądrze i szybko., — mówi kapitan Ńolan. Jest to idea dość podejrzana o wątpli wej wartości moralnej. Na do miar wiemy, że oficer ten przyszedł do służbv w Anglii z Indii, gdzie jemu podobni utrwalali brytyjskie panowanie kolonialne. Batalistyczna cześć filmu kontrastuje z partiami o oso bistych sprawach bohaterów. Tu jest on nasycony subtelnoś cią, rysowany pastelowymi ko lorami, akcentuje wartość męskiej przyjaźni, lojalności nawet w skomolik cwanych sy tuaciach osobistych. „Szarża lekkiei brygadv" to mocnv doskonały artystycznie film o dużych walorach artystycznych i intelektualnych. Zapamiętać warto dosko rałą kreację Trevora Ho war da w -o!i lc^da Cardijego fotografię Orłoś jest mistrzem nie lada. Najbardziej reprezentatywnym jest chyba opowia danie „Upal". Jego bohaterami jest czterech mężczyzn, którzy w upalny, let ni dzień znajdują na wiejskiej drodze nieprzytomnego chłopaka obok rozbitego motocykla. Ale żaden z nich nie spieszy rannemu z pomocą. Będą go oglądać, kłócić się o jego nazwisko, zastanawiać nad przyczyna mi wypadku, ale nie spro- wadzą pomocy. Mają do dyspozycji drugi motocykl, furmankę zaprzężoną w pa rę korni, ale postawią je w cieniu i zaczną pić wino, a po przebudzeniu się z pijackiej drzemki w cieniu dirzewa, pod którym leży ranny człowiek — chyłkiem odjadą z miejsca wypadku. W całym tym opowiadaniu nie pada ani razu słowo: obojętność, okrucieństwo, tępota, bezmyślność, choć przecież każdego z nich można by tu użyć z po wodzeniem, Ale Orłoś jakby wstydził się, że musi przed stawiać nam takich właśnie ludzi i dlatego też poprzestaje na bezkomentarzo-wej relacjli. I może właśnie dlatego ta jego bez komentarzowa fotografia moralnej postawy rudzi, moralnej strony życia -jest taka wyrazista, Czytając opowiadania Or łosia ma się wrażenie, że ogląda się ludzi, ich konflikty i wzajemne uczucia na ekranie niemego kina-Ale ludzie ci ukazani są tak plastycznie, że czytelnik sam dopowie sobie komentarz do ich czynów i de cyziji. J. KIEŁB HENRYK SYSKA: „Ufcmiek rodzinnego chleba" (LSW) — wspomnienia, relacje i współczesne rozmyślania, ukazujące tereny dawnego pogranicza *nazo-w ieck o-maau rsfcieg o, historie i d7 i eń d zisierjsz V K u rp iowszcz yzny. ROMAN ŚLIWONIK: „Rezuimien (PIW) — tom współczesnych opowiadań. KONSTANTY SIMONOW: .Nikt nie rodzi sae żołnierzem" (Wyd. MON. tiufm. Jadwiga Laskowska) — dalszy ciąg wojen,nei epopei — „Żywi i, Martwi". LEW TOŁSTOJ: „Anma Karenina" (PIW — prziekł. K. Iłłafcowi-czówna) — dwunaste wydanie znanej powieści, tym razem w serii: „Kolibra". # K. Str. 8 (GŁOS ar 87/88 (5480/81) Nazwisko LWA BEZIMIEŃ SKIEGO znane jest polskiemu czytelnikouń. Autor szeregu prac na temat hitleryzmu i niebezpieczeństwa neonazizmu zajął się w swej o-statniej książce pod tytułem: „Wystrzał, którego nie było" (opublikowanej w miesięczniku „MosJtwa") ostatnimi dniami Hitlera i rekonstrukcją poszukiwań dowodów śmierci Hitlera w zajętym Berlinie. Praca Bezimieńskie-go oparta na szeregu nowych, po raz pierwszy opublikowanych dokumentów stanowi prawdziwą rewelację historyczną. Za nim dokumentalna książka Bezimieńskiego zostanie w pełnym przekładzie udostępniona polskiemu czytelnikowi publikujemy w opracowaniu moskiewskiego korespondenta PAI Zdzisława Romanowskiego jej cie kawsze ustalenia. PRZED 25 laty III Rzesza kończyła swój niesławny żywot. Jak pisze Lew Bezimieński „zakończenie wojny z reguły wyglą da inaczej niż to wyobrażają sobie ludzie, którzy zamyślają, planują i zaczynają wojny". Plany hitlerowskie dotyczące powojennego urządzenia świata po zwycięstwie Niemiec są dość dobrze znane. Ale pewne rzeczy warto przy pomnieć. Oto co mówił o losie narodu radzieckiego Hitler w nocy z 8 na 9 września 1941 roku: „Niemieckie instytucje i wła dze powinny mieścić się w pięknych budynkach, guberna torzy urzędować w pałacach. Obok niemieckich instytucji trzeba zbudować wszystko co niezbędne jest dla życia. Wokół miast w promieniu 30-40 km będą wzniesione pierście nie cudnych wsi, jx>łączonych najlepszymi drogami. Wszystko co na zewnątrz tego — to inny świat, w którym Rosjanie mogą żyć jak Łm się bę dzie podobało. Pod jednym je dynie warunkiem: my będzie my nad nimi panowali. Jeśli wybuchnie rewolucja to wystarczy nam rzucić parę bomb na ich miasta i koniec. Raz na rok przywieziemy grupę Kirgizów do stolicy imperium, że by odczuli potęgę i wielkość naszych monumentalnych budowli." Jak mają wyglądać te monu mentalne budowle wyjaśniał z kolei Reichsfiihrer SS — H. Himmler: „Zaraz po wojnie" zbudujemy gmach, który będzie najpiękniejszym gmachem świata. Prace przygotowawcze zaczęliśmy już w 1938 roku: bę dzie on postawiony w Berlinie na Kónigsplatz. Koszt budowy wyniesie około 50 mld marek. Gmach będzie miał 335 metrów wysokości, jego fasada rozciągnie się na 1500 m. Same tylko fundamenty będą kosztować 3 mld marek. Świat dotąd nie widział takiego gma chu. Będą w nim sale mieszczące po 200-300 tysięcy ludzi. W podziemiach będzie ta kie pomieszczenie, które pod względem potęgi i ws^aniałoś ci przewyższy wszystko co pla nowali i budowali faraonowie. Przyjdzie dzień, kiedy stać tam będzie grób Adolfa Hitle ra. W tej unikalnej sali zosta nie wzniesiony złoty sarkofag upiększony uralskimi barwr\y mi kamieniami". SturmfoahnfuhreT SS Otto Gunsche na pewno nie przypuszczał, że przyjdzie mu się zająć pamiętnikami. Kadrowy SS-owiec osobisty adiutant Fuhrera w latach 1943-45 nie przygotowywał się zapewne do wzięcia za pióro. Ale kiedy został radzieckim jeńcem, pisze o dniu rozpoczęcia radzieckiej ofensywy nad Odrą. 16 kwietnia 1945 roku nocna narada u Hitlera zakończyła się około wpół do czwartej ra no. Około piątej nad ranem w pokoju rozległ sfę dzwonek telefoniczny. Dzwonił generał Krebs z Zoscen, gdzie mieściło się dowództwo sił lądowych. Burgdorf wziął słuchaw kę i dał swym kolegom znak, żeby zamilkli. Zaczął coś zapi sywać, krzycząc w słuchawkę: — gdzie? — Kostrzyn? gdzie jeszcze? wzdłuż całego frontu? zaraz zamelduję Hitlerowi. Je żeli się dowiesz cóś szczegóło wiej proszę cię dzwoń zaraz. Dziękuję! (Bursdorf i Krebs byli' na „ty"). Burgdorf obwieś cił kompanom: — o czwartej rano zaczęło się nad Odrą! Mocny ogień rosyjskiej artylerii wzdłuż całego frontu! FtJHRER JEST ZDENERWOWANY HITLER ciągle jeszcze pił herbatę. Burgdorf zameldował: — Mój Fiihrerze! Przed chwilą dzwonił Krebs. O czwartej rano zaczęło się na-. tarcic Rosja» nad Parą* — Gdzie? Hitler był wzburzony. Adiutant odpowiedział, że w huraganowym ogniu rosyj skiej artylerii duże siły rosyjskich czołgów i piechoty zaczęły atakować na całym froncie. W niektórych miejscach. pod osłoną ciemności, Rosjanie próbowali sforsować Odrę. Prowadzą silne ataki z umocnień na przedmieściach Kostrzynia na zachodnim brzegu Odry. Hitler zapytał o dalsze szczegóły i o to, czy niemieckie wojska zo ne jest wstrzymanie w najbliższych dniach natarcia, tak aby Rosjanie ponieśli ciężkie straty. Jak się okazało w rozmowie z Krebsem generał pułkownik Heinrich, dowódca grupy armii nad Odrą stwierdził, że u-waża za konieczne wycofać się w rejonie na zachód od Kostrzynia, aby uniknąć rozszerzenia, już dokonanego przez Rosjan wyłomu na tym odcinku. Hitlerowi rozszerzyły się o-czy. Z gniewu na skroniach wystąpiły mu żyły. Zaczął krzyczeć: — Nie, my nie cofniemy się ani na jeden metr! Jeśli i na Odrze się nie u-trzymamy, to gdzie w takim razie? — Wyłom pod Kostrzy-niem zlikwidować natychmiast. Przekażcie ten rozkaz bezzwłocznie. Hitler — jak stwierdza Bezimieński — długo żywił pogląd, że radzieckie wojska nie będą atakowały Berlina. tarcia na Berlin ruszą równocześnie trzy fronty. Ale drugi Front Białoruski, który po zakończeniu walk na wschodnim Pomorzu musiał przegrupowywać swe siły, nie mógł przejść do natarcia wcześniej niż 20 kwietnia. Dlatego w dniu 16 kwietnia ruszały dwa fronty. Otto Gunsche, pisząc o o-statnich dniach Hitlera, wielokrotnie wspomina o dniu jego kompletnego załamania: „Niepokój, nerwowość Hitlera bardzo wzrosły. Nie trzeba było go już budzić rano. Męczony bezsennością, wstawał sam bardzo wcześnie. O-prócz tego nie dawały mu spać wybuchy pocisków, rozrywających się na osłonie bunkra. Zwykle po zrobieniu mu przez lekarza zastrzyków i zakropieniu oczu chodził powłócząc nogami po pokojach bunkra. Włosy posiwiały mu jeszcze bardziej. Przekształ- stały na czas wycofane spod ognia rosyjskiej artylerii. Wbił dłonie w poręcz fotela. Starał się ukryć swoje zdenerwowanie. Mięśnie jego twarzy kurczowo drgały. Przy gryzł wargi, co było u niego oznaka ogromnego zdenerwowania. Potem zapytał: — któ ra godzina? Dwadzieścia minut po piątej. Hitler zalecił meldować niezwłocznie o nowych doniesieniach znad Odry nawet w wy padku gdyby położył się. I tak prawdopodobnie nie zaśnie. 16 kwietnia dzienna narada naznaczona była na godzinę 14,30. Przed jej rozpoczęciem w poczekalni schronu Hitlera zebrali się: Georing, Doenitz, Keitel (który naśladując nie których frontowych generałów odpruł ze swoich spodni, w związku ze zbliżającym się frontem, czerwone generalskie lampasy), Jodl, Krebs i inni. Do poczekalni, w towarzystwie Bormanna, wyszedł ze swego gabinetu Hitler. Przywitawszy się szybko z paroma osobami zapytał Krebsa: — „Czy ma pan dokładną mapę wydarzeń nad Odrą? Krebs odpowiedział: — Tak mój Fiihrerze. Hitler podążył następnie razem z Krebsem do sali zebrań. W związku z radziecką c-fensywą nad Odrą uczestnicy narady pojawili się w pełnym komplecie, w pokoju za tern było ciasno i niektórzy oficerowie sztabu generalnego i adiutanci pozostali w poczekalni. Pokój narad mieś cił bowiem jedynie 20 osób. Krebs zaczął meldunek od przeglądu sytuacji nad Odrą. Stwierdził, że natarcie Rosjan udało się zatrzymać, nadal toczą się ciężkie walki, przy czym zarówno niemieckie jak i rosyjskie wojska rzucają do boju tysiące czołgów i dział. W niektórych odcinkach fron tu — stwierdził Krebs — Ro sjanie wdarli się w niemiecką obronę. Zgrupowania nie mieckie kontratakują je. Krebs posługując się mapą zameldował następnie, że Rosjanie od południa, po artyleryjskim przygotowaniu z nową siłą kontynuują natarcie; położenie wojsk niemiec kich, zwłaszcza w rejonie Ko strzynia jest bardzo napięte. Hitler podniósł się z krzesła i zdławionym głosem powie-, dział: — Musimy za wszelką cenę wytrzymać pierwsze ataki Kosjan. Jeśli front ruszy się, wówczas wszystko przepadło! Hitler polecił Krebsowi u-zyskać aktualne dane o sytu acji pod Kostrzyniem. Georing, Denitz, Keitel i Jodl zapewniali pospiesznie Hitlera, że natarcie rosyjskich wojsk nad Odrą zostanie odparte. Hitler powtórnie położył nacisk na. to, że szczególnie waż Niemiecki wywiad donosił, że w radzieckim dowództwie istnieją jakoby różnice zdań: Żuków chce uderzyć na Berlin, a Stalin daje pierwszeństwo atakowi na Pragę. „Gdy przy okazji — pisze Bezimieński — opowiedziałem 0 tym marszałkowi łukowowi ten roześmiał się. Głupstwo! oczywiście i tym razem Niemcy nie wiedzieli o naszych zamiarach". Berlińska operacja była przygotowywana długo i starannie. Plan działań wojennych przeciwko Niemcom hitlerowskim powstał w zasadzie jUż w listopadzie 1944 r. Berlińska operacja nie sprowadzała się jedynie do szturmu Berlina. Z radzieckiej strony zaplanowano koncentryczne uderzenie z trzech frontów: I Białoruskiego, 1 Ukraińskiego i II Białoruskiego. Strona radziecka miała znaczne siły. Marszałek Rokossowski dysponował 314 tysiącami ludzi. marszałek Żuków — 768 tys., w tym I Armia Ludowego Wojska Polskiego, marszałek Koniew dowodził 511 tys., w tyrn II Armią Ludowego Wojska Polskiego. Ale i po stronie niemieckiej zgrupowane znacz ne 5 iły. Grupa Armii Wisła-broniąca się na Odrze, liczyła według niemieckich danych 527 tysięcy żołnierzy, a broniące się na południu grupy Armii Centrum — 413 tysięcy ludzi. * Wydany w dniu 9 marca 1945 roku pedantyczny, liczący 35 stron maszynopisu tekstu, nie licząc dodatku, rozkaz obrony stolicy III Rzeszy stwierdził m. in.: „Przesłanką skutecznej o-brony Berlina jest utrzymanie za wszelką cenę każdego kwartału, każdego domu, każdego pietra, ogrodzenia, każdego leja od wybuchu pocisku". | Radzieckie dowództwo sądziło początkowo, że do na- cił się w zupełnego starca.' W te dni Ewa Braun piła dużo koniaku. Śmiała się o-strym śmiechem, a do rozmów, które zaczynali przede wszystkim Bormann, Fegelein i pani Christiane, przyłączała się dopiero wówczas, gdy była pijana. Pozostali także pili bez przerwy koniak, szampan lub wódkę, nie zwracając u-wagi na Hitlera. 21 kwietnia Hitlera obudzono o 9.30 rano i zawiadomiono, że rosyjska artyleria ostrzełiwuje Berlin. Po 10 minutach Hitler nie ogolony wszedł pospiesznie do przedpokoju. — Co się stało? Co za strzelanina i skąd? — zapytał Hitler. Burgdorf zameldował, że centrum Berlina jest ostrzeliwane przez ciężką baterię wojsk radzieckich prawdopodobnie z rejonu na północ od Zossen. Hitler zbladł. Powiedział: — Rosjanie są już tak blisko? WSZYSTKO STRACONE J LITERATURZE, poświęconej upadkowi III Rzeszy, wielokrotnie opisywano dzień 22 kwiei-nia. Dzień, w którym i sam Hitler przyznał się wobec swoich podwładnych, że wszystko stracone i powziął decyzję dezercji — samobójstwa. Zbudził Hitlera o 9 rano odgłos wybuchów pocisków artyleryjskich. Ubrał się, zawołał kamerdynera Lingego i zapytał zdenerwowany: — ,Ja ki to kaliber strzela?". Aby uspokoić Fuehrera kamerdyner powiedział, że strzelają własne zenitówki i pojedyncze działa Rosjan dalekiego zasięgu. Narada wojenna została naznaczona na godzinę dwunastą w południe. Była to, jak okazało się, najkrótsza narada od wybuchu wojny. Keitel, Jodl, Krebs, Bormann oczekując na wodza dopytywali się: „Dlaczego Fuehrer ciągle jeszcze nie zdecydował się opuścić Berlina?". Zacytujmy teraz znowu Otto Gunsche: „Hitler wyszedł ze swoich pokoi, jeszcze bardziej zgarbiony. Krebs zaczął meldować. Poinformował, że na południu rosyjskie czołgi przedarły się przez Zossen i doszły do Berlina. Ciężkie walki toczą się na wschodnich i północnych przedmieściach miasta. Hitler podniósł się i nachylił nad stołem. Ciężko oddychał, krew napłynęła mu do twarzy, oczy miał szeroko otwarte. Cofnął się o krok od stołu i krzyknął za-rywającym się głosem: — To do niczego niepodob ne! W tych warukach nie jestem w stanie dłużej dowo dzić! Wojna jest przegrana! Ale jeśli sądzicie panowie, że opuszczę Berlin to się głęboko mylicie! Prędzej strzelę sobie w łeb"! Około wpół * do pierwszej do przedpokoju kulejąc wszedł szybko Goebbels. Zaprowadzo no go niezwłocznie do gabinetu Hitlera. Rozmowa obydwóch trwała około 10 minut. Gdy Goebbels wyszedł z gabinetu Bormann, Keitel, Denitz, Jodl. rzucili mu się naprzeciw. Obstąpiono go ze wszystkich stron. Goebbels oznajmił, że Hitler uważa sytuację za beznadziejną, nie wi dzi więcej żadnych szans i są dzi, że wojna jest przegrana. FAKTY I DOMYSŁY OKÓŁ okoliczności śmier ci Hitlera narosło w ostatnich latach na zachodzie wiele mitów. Jeden to mit o „honorowej" śmierci Fuhrera, który jakoby Zastrzelił się tak, jak przewidu je kodeks honorowy pruskiego oficera, w odróżnieniu do tchórza Himmlera i Goeringa — którzy zażyli truciznę. „W radzieckiej literaturze wojenno-historycznej — pisze Lew Bezimieński — przez dłu gi czas mało interesowano się tym problemem. Trudno jest wyjaśnić przyczyny takiego stanu rzeczy, wynikały one jednak z wielkiej pogardy z jaką każdy człowiek radziecki odnosił się do losów „prze stępcy numer jeden". Bezimieński opierał się w swej pracy na dokumentach. W kwietniu 1945 r. nie wszystko było tak oczywiste jak to wygląda obecnie. W 1945 r. w Moskwie uważano, że nie można polegać na oficjalnej hitlerowskiej prasie; radzieckie dowództwo przed rozpoczęciem szturmu na Berlin nie miało dokładnych danych o miejscu pobytu Hitle ra. Mniej lub bar.dziej pewne informacje, że Hitler został w stolicy, winżą się z datą 20 kwietnia. Obchody urodzin Fuhrera i jego ostatnie wyjście ze schronu potwierdziły, że wódz III Rzeszy pozostał w Berlinie. Radzieckie wojska zdobyły Reichstag 30 kwietnia, kancelaria Rzeszy została zdobyta dopiero wczes nym rankiem 2 maja. „Ale jakimi informacjami dysponowali radzieccy oficerowie — pisze Bezimieński — którzy 2 maja znaleźli się w ogrodzie kancelarii Rzeszy. Czy mogli przypuszczać, że Hitler nie żyje? Dzisiaj analizując wszystkie dokumenty archiwalne wiemy, że w dyspozycji wyższego radzieckiego dowództwa 1 i 2 maja by ło już wiele doniesień o śmierci Hitlera. Było też świa dectwo oficjalne. Wyszło ono spod pióra Goebbelsa i Bormanna i zawarte było w ich liście, przekazanym przez gen. Krebsa, do J. W. Stalina w nocy na 1 maja. Miałem ten list w rękach, kiedy o świcie 1 maja, jako oficera sztabu I Frontu Białoruskiego, wezwą no mnie do dowódcy Frontu, Marszałka Związku Radzieckiego, Georgija Konstantyno-wicza Żukowa. W tym czasie sztab frontu mieścił się na przedmieściu miasta Straus-berg. My, oficerowie sztabu, mieszkaliśmy w domach; tym niemniej bardzo ostrożna ko-mendatura sztabu wykopał głębokie, wygodne schrony, których mieścił się punkt do wodzenia. Gdy po niewielkich schodach udałem się do schro nu i zameldowałem swoje przybycie szef sztabu I tu Białoruskiego, gen. płk. Mi chaił Siergiejewicz Malinin dał mi parę kartek niewielkiego formatu z tekstem wypis3* nym nienaturalnie wielkimi11 terami (o rozmiarze 12 mm). Jak potem dowiedzieliśmy się, była to specjalna maszyna do pisania Hitlera: źle widział, ale nie chciał nosić przy ludziach okularów. Dlatego do kumenty pisano na specjalnej maszynie. Na niej też został napisany list do J. W. Stal1^ na, w którym donosił, że Hitler „opuścił ten świat". T*u" maczyłem bezpośrednio tekst z niemieckiego na rosyjski. Marszałek Żuków słuchał u-ważnie i prosił o powtórzenie pewnych miejsc, które wydawały mu ' się wątpliwe szczególności zdanie, w którym autorzy pisali, że^ donoszą Stalinowi o śmierci Hit1 ra „jako pierwszemu nie--Niemcowi"). Tekst listu, zdanie po zdaniu, był dyktowany telefonicznie do Moskwy, gdzie P drugiej stronie linii znajdował się generał dyżurny kw tery głównej. Jak się potem dowiedziałem, wszystko niezwłocznie zameldowano g*o nodowodzącemu J. W. Stalinowi". „Nie mogę powiedzieć, że o świcie 1 maja 1945 r. czy c» którzy czytali list Goebbelsa i Bormanna w pełni w'erZ w jego prawdziwość. Dlateg wątpię bardzo, czy wiadomości o tym liście zostały przekazane 3. Armii Szturmowej^, której oficerowie pierwsi znaleźli się na terenie kancelan Rzeszy i rozpoczęli poszuk1^ nia — stwierdza Bezimieński". Materiały przekazań^ przez Krebsa trafiły ze sztabu 8. Armii Gwardyjskiej rąk dowódcy frontu, a potem do kwatery głównej. W ty*» czasie były to materiały tajn^ i oczywiście nie zaznajamia-no z ich treścią wojska. Zręs^ tą praktycznie było to niemożliwe. . ź „2 maja znany nam J~, Otto Gunsche, złożył szcz?£ łowe zeznania o śmierci H1 " lera. Ale, ponieważ został o zatrzymany na przedmieścia^ Berlina (poza pasem dział -nia 3. Armii Szturmowej') J go zeznania stały się ,zn?0-dopiero później. A jeśli eh -dzi o zatrzymanych w rej nie kancelarii Rzeszy, to i oświadczenia były bardzo m? ne..." Sytuację, którą PrZ. ~ stawia Bezimieński, m0Z"te więc scharakteryzować na pująco. Oficjalne wiadomos o śmierci Hitlera dotarły najwyższych władz. O oko.i nościach tej śmierci złozyLsty czerpujące zeznania adiutant Hitlera, Otto ~u, sche. Ale wszystkich P°7Srai wowych informacji z ^atu nych względów, Podania-przez Bezimieńskiego; PoZ wieni byli ludzie —- w ^0j oficerowie kontrwywiadu ^ skowego — którzy w taflnt. rirłoń 9 mnio r»ir>rwsi Zn3 ogro- dzień 2 maja pierwsi się w podziemiach i w dzie kancelarii Rzeszy. R° na częli oni poszukiwania własną rękę. (Interpress). ZDZISŁAW ROMANOWSKI Feldmarszałek Keitel w obecności przedstawicieli wojsk sojuszniczych podpisuję akt kapitulacji Niemiec. Maj nr 87/88 (5480 81) 'Str. 9 v Czechosłowacja zawarta z Bułgarią umowę koopera cyjną. Dotyczy ona produkcji -owego typu ciężarówki skoda o ładowności 10 ton i ulep s*onych rozwiązaniach technicznych i eksploatacyjnych J*rodukcją zajmować się będą Nakłady „Skoda" w Libercu i ;>Madara" w Bułgarii. W bielącym roku zakłady w Bułgarii wykonają 200 samochodów ciężarowych — skoda M-4. W 1975 roku produkcja tych pojazdów zwiększy się do ^ tysięcy sztuk. Umowa zosta U zawarta na 10 lat. W bieżą cym roku bułgarskie zakłady „Madara" przystąpią również do montażu 4-tonowych samochodów ciężarowych gaz 2 silnikiem dieslowskira wyko *>anym w Bułgarii na lfcencji angielskiej firmy „Perkins". * Statystyka brytyjskiego laboratorium badań drogowych stwierdza, że 75 proc, kierowców korzystających z Pasów bezpieczeństwa wycho dzi bez szwanku z wypadków drogowych. Ciężkie obrażenia są wyeliminowane w 80 proc. lekkie — w 40 proc Konstruktorzy nie ustają w stopniowym doskonaleniu układów hamulcowych, dostosowaniu ich do coraz wię kszych mocy silników samochodów, przyspieszeń i szybkości jazdy. W Welkiej Brytanii opracowano ostatnio u-kład zabezpieczający koła przed blokadą i poślizgiem. Układ ten przechodzi obecnie próby drogowe Coraz częściej konstruktorzy projektują hamulce jednoobwodowe na 4 ko ła z drugim niejako „ratunko wym" obwodem działajacv;n tylko na koła przednie. Nie ustają też prace nad doskona leniem materiałów na klocki hamulców tarczowych. ^ W bieżącym roku firma Volkswagen nie planuje żadnych nowości, wytwarzane będą wszystkie dotychczasowe modele na czele ze znanym „żukiem" Jedyną nowością będzie udostępnienie cywilom samochodu VW-1.81 z nadwoziem terenowym. Samochód ten przeznaczony był wyłącznie dla celów wojskowych. Ma on silnik 45-konny i niewielką szybkość — do 115 km/godz. Posiada on jednak imponującą zdolność pokonywania wzniesień i bezdroży. Samochód waży 900 kg, jest bardzo ceniony przez rolników i ogrodników. Szczególne zain teresowanie budzi on podobno wśród hippisów, jako że jeżdżenie samochodami wojsko- , : wymi stało się ostatnim krzy kiem mody młodzieżowej w zachodniej Europie. >f- Szwedzkie władze drogo we wprowadzają ostrzejszą kontrolę stanu technicznego pojazdów. Wszystkie samocho dy eksploatowane ponad 3 la ta przechodzić będą drobiazgowe badania w stacjacłi dia gnostycznych. W samochodach produkowanych przez Fabrykę Samochodów Osobowych na Żeraniu stale wprowadza si« zmiany i ulepszenia. Pisaliśmy już o pewnych usprawnieniach w polskim fiacie. Sporo ulepszeń zostało wprowadzonych do samochodów syrena i warsza-r wa. I tak np. w syrenie w 1969 roku wprowadzono 26 różnorodnych ulepszeń i zmian, w samochodzie warszawa-43. Małolitrażowe moskwicze gotowe do odbioru. Fot. CAF — TASS J?0-LECIS UKO0ZIN W. i. LENINA 2 okazji 10er. rocznicy uro J*in Włrd*'mierzą Lenina J?°ezta Polska wprbwadzi obiegu 22 kwietnia trzy kaczki pocztowy wartości 40 60 gr i 2,50 zł. Na znarz ?*ch przedstawiono sceny z *ycia w. I. Lenina ni pod?ta dokumentalnych mate-r*ałów fotograficznych: 40 gr Lenin w swoim p^jinecie na Kremlu w październiku 9*8 r, 60 gi — T-enin prze Mawiający * Piotrogrodzle [Ja li Kongresie Międzynaro J^ki o sytuacji międzynaro w 1920 r., oraz 2,50 zJ Lenin wśród delegatów X P^ólnor osy jakiej Konferencji b) w Moskwie w 1921 r. ^°*vadto na każdym znaczku ^edstawróno usrupełmające rysunki. Znaczki wykonano według projektu plastyka Kry styny Tarkowskiej. Koperty pierwszego dnia obiegu stem ulowane będą okolicznościowym kasownikiem. NOWY CENNIK Ukazała się trzecia edycja ,,Cennika Znaczków Zagrani cznych", wydana przez Agen pję Wydawniczą ,,Ruch". W nowvm wydaniu dokonano wie l,u dalszych uzupełnień i ulep szeń. Jest ono atrakcyjniejsze, m. in. orzez wprowadzę nie po raz "rerwszy oznaczeń temat vcznych poszczególnych serii i znaczków. Niewątpliwe filateliści przyjmą te oznaczenia z zadowoleniem, gdyż niejednokrotnie napotykali na trudności w zakwalifiko waniu cbnej serii lub znaczka do właściwego tematu. Wpro wad zon c też w tej edycji in formacje o walutach każde?-kraju. Warto przypomnieć, i" ceny znaczków zagranicznych podane w cenniku są cenami oficjalnymi i obowiązującymi orzy wszy.vt.kich transakcjach zawieranych pi zez PPF „Ruch" i sklepy fUatelistycz n« „Ruch". NOWOSCT ZAGRANICZNE Brazylia wydała znaczek z okazji otwarcia hoty stali. W Japonii ukazał się znaczek w związku z 50-leciem Międzynarodowej Organizacji Pracy. W Bułgarii weszło do obiegu dziewięć znaczków z repro dukcjami dzieł z Narodowej Galerii Malarstwa. Etiopia wydała trzy znaczki z serii „pokój i postęp". Przed stawiono na nich stylizowane go gołębia, kwiaty i emblemat ONZ. Savoir boire, czyli dobry ton picia NIE zanosi się na to, aby pic pan. Znawcy twierdzą, że te wodny w środku nocy będzie picie przestało być obo perfumowane perełki to nie płonący poncz. który wnosi wiązkiem towarzyskim, napój dla gentlemana, a jed- się w wazie zgasiwszy uprzed Nie występuję przeciwko pły nak tradycja ustaliła, że bez nio nudne elektryczne świa nom, które pozwalają na mi szampana nie ma wesela ani tło. łe odprężenie w czasie zaba- wielkiej gali. Szampana daw- Takimi płynami można ro* wy. Ale właśnie o to chodzi, niej piło się tylko w klęli- koszować się do rana, zacho żeby picie było tylko elemen chach wysmukłych jak flet a wując szampański humor, tem zabawy, a nie celem sa by zapach mógł się skoncen SMAKOSZ mym w sobie. trować; teraz modne są kielisz Dwie są przyczyny nieu- ki płaskie. Do szampana nig miejętnego picia: zbyt szyb dy nie podaje się zakąsek, bo kie tempo i za mocne alkoho to płyn toastowy. le. Nieznany je^t u nas cere A teraz o płynach mod-moniał sączenia napojów co nych, cocktailach. _ Niełatwo tak wspaniale celebrują Fran jest dobrać odpowiednie na cuzi i Anglicy. Francuzi uwa poje, aby każdy z nich nie żająt-że haust jest zbrodnią zatracając swego smaku, do popełnianą na alkoholu który dawał blasku innym. Nieza lubi aby go sączyć powoli, de wodny cocktail martini: bie-lektować się każdą kroplą, rze się dwa kieliszki jałow-co wywołuje miły rausz. cówki, kieliszelk vermouthu Czy więc mamy przesta- martini, łyżeczkę gorzkiej powiać się na inny rodzaj picia, marańczówki. Wrzuca się ko na płyny mniej uderzeniowe? stki lodu, wstrząsa się w sha Spróbujmy. Ot0 kilka para kerze i każdy płaski kieliszek grafów z kodeksu dobrego to zdobi wiśnią nu picia: primo — nie pić nigdy na pusty żołądek; se wodzeniem cocktail sangria. vunkt remisyjąc z toruń-cundo — uznawać przekąski, Cały ceremoniał jej przyrzą | skim Kolejarzem 2:2. Gwar-gdyż me samym alkoholem dzania może się odbywać orzy |dziści z Koszalina przegrali na człowiek żyje: tertio — nie gościach, jakby maciczny ob | tomiast z Kolejarzem Lębork, brać wyścigowego tempa; qu rzęd. D0 szklanej wazy wlej |a LZS Karlino z Chojniczanką W Iraku ukazały się dwa -i arto — nie pić tylko „wybo kilka gatunków win, beaujo|f,° dwóch meczach drużyny znaczki upamiętniające 20-le- j rowych", choćby „najeży- lais młode i stołowe czerwone, i koszalińskie zajmują ostatnie cie irackiej agencji informa- Istszyćh". win0 korsykańskie i inne wi .miejsca w tabeli. cyjnej. | Fbdl&TSWową zasadą urzą- na szlachetne. Potem wrzuć I ^ W Malediwach WM7ło dn n_azenia tfobrego przyjęcia jest kostkę cukru, aby upadła na | Stadiąn złotowskiej Sparty bieeu sześć znaczków z renro się w wielkiej ro dno, plasterek- cytr.ynv i kil znajduje się to oplatanym dukciami rvb tronikalnvch fi dżinie butelkowej, czyli poda ka krążków r-mara Ac* v, stanie. Rada Główna tego zrze . \ . . \ , . lnie odpowiedniego płynu bez zwalając im wolno osiadać. Do "tszenm przyznała fundusze na Meksyk wydał okclicznoscio , popejnien[a gaf> Każda epoka daj owoców pppczonrch z sy! remont, który rozpocznie się t-łrf? Z 0 a?3l |™a swe własne płyny. rapu, brzoskwiń nrzekrejo kwietniu. - ,Cia tTowarzystw j jes^ modne? Mówi nych, moreli, niech dosoni ie S ^ czerwonego Krzy za. i my tylko o napojach szla- gruszka przikroj ma na ćwiars ^ wojewódzkich biegach W NRD ukazało się sześć > chętnych, czerwona kartka w tki ^vrzuć też pół la^ki cyna l przełajowych na poszczegól-znaczków z reprodukcjami o- 1 bramie nas nie interesuje. Je monu. Jeśli mrz egzotyczne jnvch dystansach zwyciężyli: Przed 15 laty donosił: 28 marca 1955 r. W rozgrywkach o mistrzostwo piłkarskiej III ligi szczeka. ZachoSzie cieszy się po cinecka Sparta zdobyła pierw brązów rosyjskich i radziec- f steśmy w high-łifc'ie. A więc kich malarzy znajdujących | wina i cocktaile. pamplemusy, n:e zaimponować nimi zrpomn:i j, gości om i się w Galerii Drezdeńskiej. i wina podaje się do przeką zanurz je w płynie. Teraz Kuba wydała dwanaście | sek, do potraw gorących i do chwila ciszy. Niech owoce wy znaczków z serii „planowanie deserów. Do przekąsek półwy dzielą swe aromaty. Potf^n trawne, do ryb białe, do dzi wlej butelkę wody gazowa- czyzny wina wytrawne i pół- nej kieliszek koniaku i wrzuć wytrawne, czerwone. Do de kilka kostek lodu. Sangrta ser u można podać wina pół ^est gotowa do picia gdy wa słodkie i słodkie. Specjalny charakter mają w rolnictwie i hodowli bydła". Przedstawiono na nich truskawki i winogrona, cebulę i szparagi ryż, banany, ananas, tytoń, owoce cytrusowe, kawę, zające, świnie, trzcinę cukrową i byka. za pokryje się mgiełką. Scool! Jeśli chodzi o efekty wizu tzw. napoje nocy, a więc szam alne płynów, to zawsze nieza Q ST AT NI MI czasy widzimy ^ coraz więcej identycznej odzieży — zwłaszcza codziennej i sportowej — dla obu płci Z powodu tej tak zwanej mody ,(unisexN podnotzą si? niejednokrotnie głosy oburzenia zwolenników zdecydowanej odmienności stroju dla pań i panów. Zapominamy tyl ko niestety, że „nie ma nic nowego pod słońcem" i ie w sta rożytno&ci aż do wieków śred nich przedstawiciele obu pici Baranowska - Kwiatkowska, Krawiec, Peters, Sak i Majcher. * W odpowiedzi na apel załogi huty „Kościuszko" i kopalni „Stalin" — załogi zakładów produkcyjnych województwa i chłopi podejmują zobowiązania produkcyjne i czyny społeczne dla uczczenia święta 1 Maja, * Kina wyświetlają: „Nowa Huta" w Koszalinie — ,£ks- t pres z Norymbergi", „Polonia nosili niemal takie same szaty ności, uznanej następnie za a- zaczynają sięgać po tkaniny i' w Słupsku — „Ciemna rze- nikt nie posądzał mężczyzn o nie płci słabej. Stroją się więc zniewieściałoćć. Sędziowskie mężczyźni w jedwabie, koron- terii uważanej na ogół w męs „Wybrzeże" w Kołobrze-JtProces przeciwko mia- zbliżone do sukien, a mimo to trybut, który przystoi wyłącz- kolory uznawane dotychczas ka za kobiece. Nie stronią od biżu gu - stu". togi, mnisie habity i księżow- ki, noszą klejnoty i pióra. Któż kim stroju za dowód złego ; skie sutanny — to relikty tam by się ośmielił posądzić o znie gustu. Wielu dyktatorów mo- j 30 marca traktory złotow-tych lat. Słowo garderoba, od- wieściałość trzech muszkiete- dy przepowiada, że już wkrót skiego POM wyruszyły w pole noszące się przecież i do o- rów, chociaż ich strój daleki ce zatrze się różnica w sposo- do prac wiosennych. W tym dzieży męskiej, zawiera słowo byl od surowości i prostoty, bis ubierania się mężczyzn i dniu rozpoczęli też siewy ow-wrob«M — suknia. Jeszcze w XVII w. mężczyźni kobiet. Saint-Laurent robi i- sa spółdzielcy z Paruszki . _ mają wspólną z kobietami dłu dentyczne sznurowane tuniki y ^ Dopiero w wieku XII z przy g0$£ włosów, wysokość obca- dla dziewcząt i chłopców, Ted | Mieszkańcy Szczecinka i Ko l czyn blize] nieznanych męz- s$w >nosZą kolorowe jedwabie Lapidus lansuje modę „uni- t łobrzegu gościli delegację bu-czyzni zapragnęli ubierać się £ aksamitu. Ubiór t>łci odmień niemnl na autTustkip. no- £ downiczych Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie su — o * I? r.8 cl B. i-le £3 i? S Irf i* t 1:5 | li" *11 i iii . i aksamity. Ubiór płci odmień sex" niemal na wszystkie po- «naczej. Przez następne 700 lat n$e stanowi nietykalnego ry dnia. Courreges organizuje robili to tak skutecznie, ze o- mężczyzna może zawsze kampanię vxl rzecz takich sa- jj dziez kobiet i mązczyzn stola dla rozryci czy... dyskretnej mych całodziennych ela.stycz-i się diametralnie rożna. Nawet schadzki przebrać się za ko- ------ --------------^ chustki do nosa są dziś inne, wywołania skandalu na Ale już w wieku następnym krawiec Gernreich idzie jesz-' domów wczasowych — w tym odzież a * nocna koszula, któ tyiko kobiety mogą bezkarnie ra ostała się nąjdłużej, jvypar przywdziewać strój męski. ta została przez piżamę. W _ XIX w. mężczyzna — aby być Generalny kobiecy kontr-* ^ czterdziestki — którym e- Tea 'Trny, Mycznyrykot nie ^ie już krótkie włosy, pokaźną brodą niowo kobiety zaczęły przy- dodawał uroku — nosić będą i Tuoc^sy ubiera się TjoyłciczTiiG tołciszczcic sobie nietykcLlTie do jyodobtie boTdzo bciTiotic stifc" ciemno w grube, ciężkie tkani tąd atrybuty męskiego stroju; nie do ziemi. ny. Wyrzekł się w stroju fan spodnie, piżamy, krawaty, tazji, wdzięku nawet higieny płaszcze-trencze, płaskie obca Ustka przygotowuje stę do nych kom binezonów dla ko- * sezonu wczasowego. W ub. ro biet i mężczyzn. Amerykański ^ ku czynnych tu było siedem 1----mec Gernreich idzie jesz- domów wczasouiych — w tym cze dalej, przewiduje "bowiem, | roku liczba ich wzrośnie do że mężczyźni i kobiety w ^.,5 250 wczasowiczów. Chyba trudno jednak prze- sy, szorty, podkolanówki. Obci widzieć, co kryje moda przyszłości. Ubiór ludzi od tysiącleci umyka rozsądkowi i kieru je się tylko naszym aktualnym li i wygody. — nają też krótko włosy. Dziś A wszystko wyglądało Jesz- „męskie asortymenty" 'tak się eze tak niewinnie, gdu 700 lat przyjęły w ubiorze kobiet, że temu „pan stworzenia" zaczął niektóre z nich nawet na wie- stopniowo skracać suknię, czór wolą jedwabne spodnie poczuciem estetyki lub inwen- przekształcając ją w krótki od długiej sukni. płaszcz, pod którym nosił obci Natomiast mężczyźni, szcze- słe rajstopy — prekursora góinie młodzi, od około 10 lat spodni! Chociaż historia ubioru w Europie zmięrza bez przerwy ku maksyitalnemu zróżnicowaniu kobiet i męż-czyzn, ci ostatni początkowo aj* UteBfr jejgSR 9Ś JTirwot- cją dyktatorów mody. K. ĘOERGEftOWA Lec * W Koszalinie uruchomiono nowe kino w Wojewódzkim Domu Kultury Związków Zawodowych. * W Dzierżaźni w pow. złotow skim powstała spółdzielnia produkcyjna. * Państwowa Stacja Hodowli Roślin w Strzekęcinie, będąca Stacją doświadczalną Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin, obchodziła 10-lecie działalności. Uprawia się tu nie ti-lko dziesiątki nowych pa tunków ziemniaków jadalnych i przemysłowych, ale również zboża kwalifikowane. Smgfe MM >tr. ł« i GŁOS nr 87/88 (5480/81) < Fot. J. Piątkowski es ka Dyngus śmigus czyli lany poniedzałek moloryiacji W Los Angeles 300 tysięcy aut kursujących po śródmieś ciu powoduje w godzinach szczytu tak niesamowite zatory, że 1100 km miejskich auto strad (akurat tyle, ile jest ich w całej Francji) nazywają A-merykanie „największym par kingiem świata". Samochodom w głównej mierze „zawdzięcza" miasto słynny- „smog", którym spowite jest ono przez większą część doby. W lipcu 1969 r. senat kalifornijski opracował projekt ustawy zabraniającej w tym stanie sprzedaży aut począwszy od 1 stycznia 1975 r. Kongres nie ratyfikował tego pro jektu ale zadecydował że po cząwszy od 1973 r. wszyscy po siadacze nowych aut będą musieli przestrzegać drakońskich rygorów. Burmistrz Los Angeles, Sam Yorty, stwierdził, że rozwiązać motoryzacyj ne kłoooty może tylko budowa ultranowoczesnej kolei podziemnej na wzór tej, jaką posiada San Francisco. SOBOTA 28 m 9.00 Teleferie: „Jak Hup i Hop naprawili radio", film. „Wycieczka do Gdańska — Gdańska Biblioteka PAN", „Szatan z siódmej klasy" — film fabuł. orod. polskiej. Reż.: Maria Kaniewska. W rolach głównych: Józef Skwarek. Stanisław. Milska;, Pola Raksa, Krystyna Krak^riifca. 12.40 „Tajemnice Paryża" — film fabuł. prod. franc.-włoskiej. 14.25 'Rewizyjny kurs rolniczy — wj-.^ue specjalne: Skąd s.ę biorą ciziu-ry w serze? 15.00 Program tygodnia* 15.30 Przetrwa, 16.15 Program dnia 16.20 Tramp — magazyn turysty czno-kraj ozna wczy. 16.40 Dziennik 16.50 Teatr Młodego Widza — Maria Szypowska: ,,J ufero turniej miast". Reż.: Jan Kulozyńsk.. Real. TV: Barbara Sałacka. Scenografia: Iwo Dobiecki. Muzyka: Jerzy Krzemiński. Udział biorą: Mirosława Krajewska. Maciej Damięcki!, Wojciech Duryasz, Marian Glinka, Stanisław Libner, Marian Leszczyński Graz Piotr Janczerski i grupa skiflowa „No To Co". 17.50 „Tańce * pieśni przyjaciół" — występ Państwowego Zespołu Serbskiej Kultury Ludowej w Budziszynie (z Katowic). 13.35 Pegaz — magazyn kulturalny pod red. Stanisława Kuszewskiego. 19.20 Dobranoc: Jacek 1 Agatka. 19.30 Monitor. 20.10 „Jak zdobyć pieniądze kobietę : sławę" — film TVP. Reż.: Jamiusz Kondratiuk. 21.00 Wiosenne nagrania Supra-phonu (z Pragi). 21.55 Dziennik. 22.1f5 ,, Tajemnice Paryża*, 24.00 Program na jutro. NIEDZIELA 29 ni Już starożytni... Polanie lubili się lać w ten wiosenny, wesoły dzień, zwany „lejem", a po chrześcijańsku Poniedziałkiem Wielkanocnym. Autor „Nowych Aten", Benedykt Chmielowski, podaje, że „lano się" na pamiątkę królewny Wandy, tej co nie chciała Niemca i wolała nurty rzeki niżli cudzoziemca. „Damy jej fraucymeru za Panią żałując, wodą się polewały co rok" i tak to przeszło w zwyczaj. Ale lany poniedziałek — czyli wiosenne ablucje — to nie tylko polski słowiański zwyczaj. W Birmie i w Laosie po dziś dzień witają wiosenny Nowy Rok dyngusem. W opisie swojej podróży do Birmy w 1796 roku angielski podróżnik Symas podał szczegóły tego „obmywania się z grzechów"* „W pałacu wicekróla po odbyciu poważnej ceremonii, goście byli zostawieni na pastwę trzydziestu panien dworu, które wpadłszy na salę z konewkami zaczęły niemiłosiernie oblewać. NIE JA BIJĘ, PALMA BIJE! Sprzedawane w Cepelii „wi leńskie palemki", inaczej „Ka ziuki", rozpowszechnili repatrianci z Wilna. Zaginiony już wzór ich wiązania z nieśmier telników przypomniał przed w^ojną Ferdynand Ruszczyc, ówczesny dziekan Sztuk Pięk nych Uniwersytetu Wileńskie go, i zaszeregował te palemki do dzieł sztuki ludowej. „Ojczyzną palemki była ubożuch na wileńska wioska Sałaty, której mieszkańcy dorabiali sobie w ten sposób na życie". Smaganie się palemkami jest starodawnym zwyczajem pogańskim. Uderzenie młodą gałęzią miało na celu — jak twierdzą etnologowie — doda nie człowiekowi siły żywot nej, zapewniało zdrowie i powodzenie. KUPIĘ domek jednorodzinny z j 2—3 hektarami ziemi w Koszalinie i Sianowie lub innej miejscowości, posiadającej połączenie MKS z Koszalinem. Oferty: Koszalin Biu : ro Ogłoszeń. Gp-1031 SPRZEDAM gospodarstwo rolne koło Włocławka, 14 ha z zabudo waniami, inwentarzem i zasiewami. Zgłoszenia. Warszawa. teł. 5G7308, wewn. 26. Gp-1330 ROLNICY J Wszystkie Gminne Spółdzielnie województwa koszalińskiego przyjmują zamówienia M WOZY MINERALNE z dosfswcf do gospodarstwa. INFORMACJE o odpłatności za transport uzyskacie w każdej spółdzielni KORZYSTAJCIE z usług transportowych GMINNYCH SPÓŁDZIELNI. K-812-0 SPRZEDAM samochód wołga stan dobry. Koszalin, teł. 34-72. Gp-1042 SŁUPSKIE ZAKŁADY SPRZĘTU OKRĘTOWEGO * SŁUPSKU, ul. Mickiewicza 42/44. przyjmą natychmiast n pracy 5 TOKARZY i 3 FREZERÓW. Wynagrodzenie d° uzgodnienia na miejscu. Zgłoszenia przyjmuje Dział Osobowy. K-934--0 DYREKCJA i SAMORZAD ROBOTNICZY 2 ZAKŁADÓW PRZEMYSŁU ELEKTRONICZNEGO $ „K A Z E L" 5 w KOSZALINIE PRZYSTĄPIŁY DO PODZIAŁU FUNDUSZU ZAKŁADOWEGO ZA 1969 ROK Listy imiennych nagród wywieszone są na terenie Zakładów. $ Ewentualne zastrzeżenia i reklamacje przyjmowane 4 będą do 4 IV 1970 r. Po upływie tego terminu rekla-<3 macje nie będą uwzględniane | R-325-0 UWAGA ODBIORCY ENERGII ELEKTRYCZNEJ pow. WAŁCZ REKLAMACJE dotyczące dostawy energii elektrycznej PROSIMY ZGŁASZAĆ POD NUMER TELEFONU WAŁCZ 413 Dotychczasowe numery telefonów WAŁCZ 701, 710 i 422 SĄ CZYNNE tylko w DNI POWSZEDNIE w godzinach od 7 do 15 w SOBOTY w godz. cd 7 do 13 K-829-0 MMMMMM ENIilH o(m EZBaZBM H2223E* K533ŚE9 SKZSS30 SR€BRNE3 K-S7/B-0 szukał miasta z różowego marmuru" (z Po.zn.ania)) 13.00 SipraiWozda.n i e z między pań stw owego meczu piłki nożnej re-p. rezerwacji młodzieżowych. Polska — Związek Radziecki. W przerwie ok. 13.45 — losowanie Toto-Lotka. 14.45 „Wszystko dla najlepszego" — teleturniej — część I. 15.10 PKF. 15.20 ,,Cichym tonem" — notatnik kulturalny z Estonii i Łotwy —część I. Scenariusz i realizacja: Tadeusz Krasko. 15.40 ,.Gościniec" — filim TVP. Be*.: Grzegorz Lasota. 16.00 Z cyklu: Spotkanie z pisarzem — rozmowa z Melchiorem Wańkowiczem. 16.40 Sprawozdanie z hokejowych mistrzostw świata. Meca Poilska — NRD (2. i 3. tercja). Transmisja ze Sztokholmu. W przerwie ok. 17.10 — Film. 18.20 ,,0 grzeczności i wdzięku" — program bailefowy. Scenariusz: Alicja Bonikowska. Reż.: Henryk DrygatLski. Choreogr.: Witold Gruca, Scenografia: Xymena Zaniewska. 39.20 Dobranoc: „Dziwne przygody Koziołka Matołka" (z Katowic). 19.30 Dziennik. 20.00 ,,Przez samochód, kobietę i psa" — program satyryczny według scenariusza Wiktora Zina. Reż.: Mieczysław P a wLk owsiki. Scenografia: Jerzy Gorawd owsiki. Reż. TV: Barbara Borys-Darnięc-k?. Udział biorą: Wieńczysław Gif.ski, Hanna Bielicka-, Jolanta Wołłeiko-Czengery, Jolanta StJl-ler, Maciej Damięcki, Tadeussa Janczar, Zdzisław Mrożewsld, Czesław Roszkowski, Henryfc Szlelyński, Saturndn ZisrawsGei. 21.10 „Małżeństwo z rozsądneo** — film fab. prod. polsfldej. 22.40 WJadocności sportowe 22.50 MŁstrel show — filmowy pro*ra:m rozrywkowy prod. ang. 23.25 Program na 50 bm. basadorem Węgierskiej Rep^^ia Ludowej. 20.00 „Telewizja Słońce'' — film rozrywk. u.^aC}-gierskiej. 20.3o „Kraj" — ty2l.l° nik społeczno-polityczny. r7TAŁEK 30 ra -.05 „Testament laików" — film prod. bułgarskiej. 1.40 DLa młodych widzów -XII trójrnecz harcerski (z Kato wic). 11.40 Dziennik. 11.55 Przemiany. 12.25 Dla dzieci — Czwarty wie- Artusa" — reportaż (z caóc baśni; ,»Q Isrółejwiaga, rj DzłeaaJBu 8.55 Program dnia. 9.00 ..Strażnica w górach" — filim prod. radzieckiej. 10.35 „Nie tylko dla pań". 11.05 ,, Sipotka nue pod Dworem 12.00 Z cyklu: „Z Kolbergiem po kraju": „Olej olej...". Program prowadzi Wojciech Siemion. Wystąpią: zespoły amatorskie ze wsi Czarnin, kapela zakładowego domu kultury w Wojciechowicach. 12.40 „Piosenka jest dobra r.a wszystko" z cyklu: „W starym kinie". 13.40 „Krakowiak po łobewslku" — notatnik kulturalny z Estonii i Łotwy cz. n. Scen. i realiz: Tadeusz Kraśko. 14.00 Krak owsiki Teatr Baśni — Andrzej Kozak: „Czary mistrza Bartłomieja". Reż.: Andrzej Kozak. Real. TV: Stanisław Zajączkowski. Scenografia: Jolanta Bona-Marczyńska . Oprać, muzyczne: Jerzy Kaszycki. Wykonawcy: Magda Gawrońska, Halina Kuźnia-kówna. Melania Sadectka, Jerzy B^nctzyćki, Jerzy Fedorowicz, Juliusz Gra/bski, Zbigniew Filus, Lestzejk Kubanek Hugo KrzyiSki, Eu^efbiusz Luberadzki, Adam Romanowski, Władysław Sokaistki, Ferdynand Wójcik, Jerzy Schey-bal. WłodzJmderz Saar (z Krakowa). 15.00 „Wszystko dla najlepszego" — teleturniej cz. II — „Kozienice — wizyta pierwsza". 16.30 Reportaż filmowy. 1«.00 ,,Giełda p.oaeniki". 16.50 Sprawozdanie z hokejowych mistrzostw świata: Mecz: Związek Radzi eck. — Szwecja (Ł i ł. tercja). Transmisrja ze Sestokhotemi. W przerwie ok. 17.25 — film. 18.20 „Tę melodię mam" — przeboje z musicali. Scenariusz: Daniuta Baduszkowa i Wanda S.e-radztka. Scenografia: Teresa i Janusz Z ygad lewic zowie Kier. muz. Marek Sart. Choreografia: Bory Slovaik. Reż. TV: Irena Sobieraj-ska. Reż.: Danuta Ba duszków-1 Wykonawcy: Maria Krvstyn rn ska, Ewa Miodyńska. Wanda Polańska, Elwira Remfeld, Zofia Rudnicka, Barbara Rylska. Ry-szard Arning, Eugeniusz Banasz-czy&L, Zen^n Bester. Józef Korzeniowski dferard WiUftc, Jerzy Mol-Roieik, Andrzej Szajewski, Rosnswi fWM-helmi craz balet. 10.20 Dotwanoc: „Miś z oflcjonka*'. 10.30 Dziennik. 20.05 Teatr Telewizji — Jean Anouilih: „Pan generał". Przekład: Jadwiga Kuikułczanka. Reż. i adaptacja: Aleksander Bardini. Scenografia: MarcJn Sta.jawsski. Reż. TV: Joanna Wiśniew sika. Oprać, rnjuz.: Teresa Bamoar. Wy-konaSerce,„ 35 Fil70 — film fab. prod. radz. w*jwiat"' z serii: „Pociągiem Meta- 13.00 Koncert z okazji ę"j|try łowca w wykonaniu °rK riryk3 i TV w Łodzi pod dyr. 0yśtów Debicha z udziały Te- zespołu ,,Skaldowie" i _?^j4.15 Te atru Wielkiego w Łoazi. j^gjosze Rewizyjny Teatr Laie*L „ "gtra" " szczęścia". 15.10 • • - Szkl^ teleturniej. 16.30 Studio' , 'kjewic2' do portretu — Adam M pi^r-1.7.35 PKF. 17.45 Z cyK ^'aprasra-em i węglem", " nrogratt] my na poł czarnej '6t jswj rozrywkowy. 20.05 .'P^20.30 „Te dyki" — rep. filmowy* Bali3" atr TelewiHi na święcie^ o da zaduszkowa" - wLd powiej czeskiej (komedia) wg jyiaga^ Ignata Hermanna, zz.w sportowy. . , UWAGA: Telewi*Ja progr» sobie prawo do znua® w ^mmmmGŁOS mc 8W88 (5480^1) Str. 11 co - gdzie - irifor? 28, 29, 30 marca 1070 r. ^TELEFONY \&ocai. 97 — MO. 88 — Straż Pożarna. 39 — Pogotowie Ratunkowe. fOYZURY *OSZALIN Dyżurują apteki: sobota i niedziela — Apteka nr 10. al. Zwycięstwa 32. tel. 22-88; poniedziałek 7"" Aptęka nr 21, plac Bojowni-«6w PPR 5, tel. 50-78. słupsk Dyżurują apteki: sobota i niedziela — Apteka nr 31, u!. Wojtka polskiego 9, tel. 28-95; poniedziałek — Apteka nr 32. ul. 22 Lipca 15, tel. 28-44. ggWWSFAWY koszalin c, SALON WYSTAWOWY BWA. *1. Piastowska — Wystawa grabki prof. St. Boryso-wskiego, Świqteczny informator ROBOTA 28 MARCA Sklepy spożywcze i mięsno-węd jarskie będą czynne do godz. i1/ (w Białogardzie ao godz. la), /żyjątek stanowią placówki dyżu uiące. Na przykład w Koszalinie J,Ażurują „Delikatesy" nr l i 2, ^le-p nr 21 przy ul. Powstańców Wielkopolskich oraz sklepy nr 65 £rzy ul. Budowniczych i nr 63 £fzy ul. Szymanowskiego. Nato-t^ast w Białogardzie po godz.' 16 ?^dą czynne dwa sklepy: nr 1 rJHD i nr 27 WSS „Społem" — ba przy ul. wojska Polskiego. Sklepy przemysłowe mają być ^ynne do godz. 16. Lokale gastronomiczne w dniu •pZedświątecznym będą otwarte r0 godz. 18 z wyjątkiem dyżurują r^ch. w Koszalinie „Zorza" czyn do godz. 22, bar mleczny „Bia Mewa" — do godz. 20. W Biało fordzie ,.Popularna" dyżuruje w ę°dz. 18—21. „■Komunikacja: auitobusy miejcie kursują tylko do godz. ifl.Je ^hiie w Koszalinie autobusy Łinłi ^7 (do Sianowa) i nr 9 (do Swie ,j5*na) pojadą po raz ostatni o ^Mz. 17.50. fjfcRWSZY DZIEtf 29 MARCA fcS*eć detaliczna nieczynna. Jeś ę^aś chodzi o lokale gastronomi ~~ to b^d£* otwarte tylko dy łające. I tak w Koszalinie — ,w kuracja , .Balaton", kawiarnia bar mleczny „Biały Zci Słupsku — kawiarnia „Piastów (od godz. 12—22) bar „Ex-(od godz. 9—15) i bar „My łopki" (od godz. 19—22) w Bia-gr^f ^dzie — „Ponula ma" (od b-j 2- 11—18 ) i w Człuchowie — «vr samoobsługowy (od godz. 10 >> l€). Komunikacja miejska nie-~yhna. Ngi DZIEŃ ŚWIAT ^ Marca •U. iy? drugi dzień świąt sklepy spo będą czynne jak w każdą ją T^elę. Sklepy przemysłowe ma zamknięte. Lokale gastro Są męzne będa czynne jak w każ hodniedzielę. (podobnie sieć drob ltQ etaliczna) Zamknięte będą tyl V ^^kłady, które pełniły dv*ur Sy Pierwszy dzień świąt. AiTftfou-Jeżdżą jak w niedzielę i ' (war) czynna codziennie * wyjątkiem poniedziałków w godz. 12—18. SALON WYSTAWOWi ŁvLUBU MPik - Wystawa - „Koszalin wczoraj i dzis w fotografii'* — czynna od 12 do 1*. SALA WYSTAVv OWA WDK (parter) — Wystawa fotograficzna prof. E. Lipińskiego — „Lenin « jego dzieło w tworczofcci filmowe j'» — czynna w godz. od 17—20. KAWIARNIA „RATUSZOWA" — Wystawa linorytów art.-malarz a Jerzego Skąpskiego. i KLUB KWCb — Reprodukcje malarstwa Paula Kle©. SŁUPSK MUZEUM POMORZA WCV»łiO> WEGO — Zamek Książąt Pomorskich — czynne: sobota — od godz. io do 12; niedziela — nieczynne; poniedziałek — czynne od godz. io do 16. MŁYN ZAMKOWY — ©zymiy: sobota — od godz. 10 do 12; niedziela — nieczynny; poniedziałek — czynny od godz. 10—16. KLUB „EMflK" pr*y ul. Za menhofa — wystawa reprodukcji — „Lenin w malarstwie". ZAGRODA SŁOWIŃSKA W KLUKACH — nieczynna KOŁOBRZEG muzeum w Kolegiacie „trądy cje oręża polskiego oa Pomeriu" POWIATOWA I MIEJSKA BibL Publ. — ziemia kołobrzeska w piśmiennictwie. KAWIARNIA „MORSKIE OKO' Ziemia Koszalińska — grafika Ryszarda Lecha. MAŁA GALERIA PDK — Kołobrzeg pierwszych lat powojennych w fotografii W. Wiśniewskiego, malarstwo I grafika W. Finka z ASP w Warszawie? DARŁOWO MUZEUM w Darłowie — ftkspc zycja stała „Historia « przyroda regionu", Czynna w godz. 10—IŁ w piątki od ii do n, w dnt po świąteczne nieczynne. ZŁOTOW muzeum — „Historia « etnografia Krajny Złotowskiej**. Czyn nę w godz io—li a wyjątkiem dn» poświatecznycb w Piątki — godz 11—17 w niedziele 10—14. T E AT KOSZALIN — niedziela — Domek Kata — godz. 23 — „Pochwała głupoty" wg Erazma z Rotterdamu (w wyk. „Dialogu**) nfiedziałek — Napad stulecia (a®- 20.45 Niezapomniany 45 — a ud. W giei&ka, od lat 16). Toczyskiej i A. W. Piotrowskiego DELFIN — Poradnik żonatego JASTROWIE — sobota i nie- 21.05 Klub Grającego Krążka 21.20 mężczyzny (USA, od 1. 16) — pan. dzieia — Trzy dni Wiktora Czer- Spotkanie z solistą — Z. Drze Seanse o godz. ib, 18 i 20 nyszewa (radź., od 1. 14) — pan.; wiecki. 21.35 Kwadrans spirtuals i Poranki: niedziela i poniedzia- poniedziałek — Różowa pantera go>sp«ls. 21.50 Opera tygodnia G. lek — godz. 12 — Winnetou — (ang., od lat 16) — pa®. Verdi: „FaOstaif". 22.00 Fakty HI s. (jug., od lat 11) — pan. KRAJENKA — sobota i niedzie- dnia. 22.06 Gwiazda siedmiu wie la — Kariera Nikodema Dyzmy czorów — „Skaldowie". 22.15 GŁÓWCZYCE (pol., od 1. 14); poniedziaiek — „Czerwone i czarne" — ode. pow. STOLICA — Waleczna przeciw Sekrety wiernych żou (włoski, -- -- --izymskim legionom (rumuński, od lat 18). od lat 14) — pan. MIROSŁAWIEC i niedziela o Seanse: sobota godz. 19, Darling (ang., od lat 18). — w _ Seans - poniedziałek o g. 17.36. Chopina 7połski\~ od~T 14) 22.45 Kwadrans Jazzu tradycyjne go. 23.00 Miniatury poetyckie. 23.05 Wieczorne spotkanie — Zespół „The Robert Pa.tterson Smgers". 23.45 Program na niedzielę. 23.50 — ISKRA — sobota i niedziela — 24.00 Na dobranoc śpiewa K. Szaroszi. BIAŁOGARD BAŁTYK — sobota — Droga Brigitte (USA, od lat 14) — pan.; niedziela i poniedziałek — Winnetou i Apanaczi (jug., od J. 11) — panoramiczny. CAPITOL — sobota, niedziela i poniedziałek — Kleopatra (USA, od lat 14) — pan. GOSCLsO — ..u«iota i niedziela — Wielki wąż Cliingachgook poniedziałek — Cena strachu (franc., od lat 16). GRUNWALD — sobota i niedziela — Porwany za młodu (NRD, od lat 14), pan.: pcmiedzialek — 1322 m oraz UKF 97,8 i 67,64 MHz O jednego za wiele (franc.. od lat 16) — pan. TUCZNO — sobota i niedziela — Żelazny potok (radź. od 1. 14 — pan.; poniedziałek — Droga Bri- PROGRAM I na dzień 29 bm. (niedziela) gitte (USA. od lat 14) — pan. WAŁCZ ^-głos koszaliński* WAj0rgan Komitetu Woje-*^°«2kieg:o Polskiej Zjedno-onej Partii Robotniczej* £edagRie Kolegium Redak-Jtoe — Koszalin, uL Al-i.ampegro 20. Te- ^ny: Centrala — 62-61 ze wszystkimi dzia-^Hii). Redaktor Naczelny ^6-93. Dział Partyjno-43-53, :£k °nomiczny {gał Rolny - 43-53, . >ał Mutacyjno-Repor- tV — 24"95' 46"51* u la* Łączności z Czyielnl-32"30* "Glos Slup~ • Słupsk, pi. Zwycfc?-5i n 2' 1 P^tro. Telefon — to* Binro Ogłoszeń RS W K2ASA-, Koszalin, ni. AI-W*ił ŁamPegro 20 teł. 22-91-(ms y na prennmerałę tai es^C2]Ra — 15 zł, kwar-^0 n» 45 Półroczna — jjr roczna —- 180 zł) n rzędy poczto-, » listonosze oraz oddzia-.delegatury „Ruchw. pUn^ informacji o wa-i h P^numeraty o-, *eiają wszystkie placftw- ••Ruch" ł noerty. $7?,,ono'' KZGraf., Ko" 38 Alfreda Lampe- ^2G zam. B-88 S-5 Wiad.: 6.00, f.00, 8.00, 9.00, 12.05, 16.00. 20.00, 23.00. 24.00, 1.00, 2.00, 2.55 5.33 Pogodne drobiazgi muzyczne. 6.05 Kiermasz pod Kogutkiem. , . . . , 7.10 Kai. rad. 7.15 Program dnia. MEDUZA — sobota i niedziela 7,25 Gra Polska KapeLa pod dyr. (NRD, od lat li) — pan.; ponie- — Pamiętnik pani doktor (franc., Feliksa Dzierżanowskiego 8.10 Wios działek — GTingo (włoski, od &d lat 16); poniedziałek — Dam- na majem wróci — grają ork. so lat 16) — pan. ski gang (ang., od 1. 16) — pan. liści, śpiewała ulubieni piosenka KARLINO — sobota i niedziela PDK — sobota i niedziela — rze 905 Samo życie nr 39 9 15 Rad — Skok (pol., od L 16) — pan.; Ja, sprawiedliwość (CSRS, od magazyn wojskowy. 1/0.00* Dla poniedziałek — Wyzwanie dla Ro- lat 16); poniedziałek — Kalejdo- dzieci w wieku przedszkolnym — bin Hooda (ang., od lat 11). S^F. ^^ . „O dwóch misiach i dziwnej pi- _ TĘCZA sobota i nledadMa •— sance" — słuch. 10.20 Sześć pio-l^nłpJjski (pol., «>d 1. 14); j jak siódma — aud. słow. j.~~t 1 muz. 10.40 Raz zimno, raz gorąco matSw rep. 11.00 Rozgłośnia harcerska. Ł T — sobota , niedziela nM niedziela informuje i dzieła i poniedziałek — Wioch w Testament Ap (węg., ott l iv, sprasza. 1157 Sygnał czasu i hej Argentynie (włoski, od lat 16). ?°!lI5rZ* ~T wiedfcma ^ 12.i5 zespół Dziewiątka. — PIAST — sobota i niedziela — (wwskj, od lat 18). „Cena wiosny" — aud. 12.45 Ra UWAGA. Repertuar Mn po Ol" 18-OO. M^O- W 00- 23Gra orkiestra taneczna. PR. 100 IM 155 °-05 Kal- rad- 0.10-3.60 Prograihi e.io Pięć min. • gospodarce. ul 1 Rozgłośni Pb w Krakowie. Koncert. 6.30 Jęz. angielski. 7.20 PROGRAM I na dzień 28 bm. (sobota) Wiad.: MO. 6.00. ł.80. program h MEWA — sobota ! niodueia — Sportowcy wiejscy na start! 7.35 Friagm. instrumentalne z °P®r* poniedziałek — Ci wspaniali męi- 7 5^ GLmn 8.05 Tu Redakcja Spo czyzni na swych latających ma- i^ezna 3 10 Mozaika muzyczna. » m oraz UKF »,» MB* (ang. od lat 3^— pan. 8 44 życzeń. 9.00 Melodie lu REGA — sobota 1 niedziela — dowe 9>a9 Muzyka polska. 10.05 na dzień t% bm. (niedziela) Nowy (polski, od lat 14); poniedziałek — Sid!a (ang., 1.16). pan. wiad.; 5.30, 6.36, 7.30, 8.30, 12^5, „Noce i dnie" — fragm. pow. 10.35 ~TDeCs£S£? (we^Sd l! l^nan* ^^tSat^kifTl.OO K^wr.^roSywk. 17.00. 19.00, 22.00, 23.50. poniedziałek — "żyć "aby żyć H'25 J\ ^R^lce^^ d^Scko0 125 ^5,35 M>UZ* ł>°ranna- 6 40 Program (frajjcuski, od lat 16). ^V , ^l^P7^n 12 45 RoiniC7V ^rua*. 6 50 Muz. poranna. 7.40 USTRONIE MORSKIE — sobo- ?&nc: z P ^rzea warszawskim mikrofonem, ta i niedziela — Bracia Karama- l^lca "kid^wa l?43 ^iecei Mc^kwa ^ melodią i piosen- zow (r-adz., od lat 13) — pan.; J*-2? y , ^ ką ~ słuchaczom polskim. 8.35 poniedziałek — Bunt na Bounty ^ o ziemi sądeckiej — aud. (usa, od lat 14) — pam. racka._ 14.30 Przekrój muz. tygod- regionalna. Wystąpi Zespół Fol- nia. 15.05—16.00 Godzina d*la dziew klory.słtycznv Lachv Sacieck^" cząt i chłopców. 16.05 O śpiewie, ^ Zol~ pieśniach i piosenkach. 16.30 — humoreska. 9.45 Melodie, które 13.5q Popołudnie z młodością zdobyły świat. 10.20 Radio nie- 4-TtfM C*«M1 A •obota ! nte- K OSZ ALIN adria — Bitwa o Anglię (angielski, od łat 14). Seanse: sobota o godz. 17 i 20; niedziela i poniedziałek o godzinie 14, 17 i 20. Poranki: niedziela i poniedzia-*ek — godz. 12 — Chłopcy z placu Broni (węg., od lat li) — pan. WD.K — sobota — godz. 16 i 18.15 — Dziewczyna na rozdrożu (butg., od łat 14), godz. 20.30 — Szepcące ś^iajry (angielski, od lat 16). Niedziela i poniedziałek — Saa-leoiec z IV laboratorium (francuski, od łat 14). Seanse 0 godz. 16, 18.15 i 30.30. Poranki: niedziela i poniedziałek — godz. 11 i 13 — Niezłomny Wiking (USA, od 1. 11) — pan. ZACl&SE — Topkapi (USA, od lat 16). Seanse o godz. J7.38 i 20. Poranki: niedziela — godz. TZ — Kierunek Berlin (pol., od L 11) — pan.; poniedziałek — godz. 12 — Ostatnie da*i (pol., od L 11), pan. MUZA — Winnetou i Apanaczi Oug., od lat 11) — pan. Seanse o godz. 17.30 i 20. Poranek: niedziela — godz. 12 — Dwaj z Teksasu (USA, od 1. II) — pan.; poniedziałek — godz. 12 —■ Winnetou i Apanaczi (jug., od lat Ji) — pan. GRANICA — sobota — nieczynne; niedziela — Agent o dwftch twarzach (frajne., od lat 14); poniedziałek — Dzien&ik panny służącej (frawc., od L 18) — pan. Seanse o godz. 17 i 19.15. Poranek — niedziela — godz. 11 — Przygoda na wagarach (NRD, od lat 7). FALA (Maełno) — sobota i niedziela — Trzy godziny miłości (jug., od lat 16); poniedziałek — Milion lat przed naszą erą (angielski, od lat 14). JUTRZE5JKA (Bobolice) — sobota i niedziela — Morderca zostawia ślad (polski, od łat 16); poniedziałek — Oferta matrymonialna (włoski, od lat 16). ZORZA (Siamów) — sobota i niedziela — Struktura kryształu (polski, od lat 14); poniedziałek — Święty zastawia pułapkę (francuski, od lat 14). SŁUPSK MILENIUM — Szarża tekkfej brygady (ang., od lat 16) — pan. Seanse: sobota o godz. 14, 17 i 20; niedziela i poniedziałek o godz. 17 i 20. Poranki: niedziela — godz. 11.36 i 13.45 — Czarny mustang; poniedziałek — godz. 11.30 i 13.45 — Flip, Flap i inni (USA) POLONIA — Winnetou i król nafty (jug.. od lat 14) — pan. Seanse o godz. 13.45. 16, 18.15 1 20.30. Poranki: niedziela i poniedziałek — godz. 11.30 — Paragon, gola. GWARDIA — Pięciu mężów pani Lizy (USA, od lat 14) — pan. Seanse: sobota i niedziela o godzinie 17.30 i 20; poniedziałek — o godz. 15. 17.30 i 20. Poranek: niedziela — godz. 11 — Zamek s bajki (NRD, od lat 9. bytów *ki od lat 12); poniedziałek - aktal^^T* 1915 znowu śpiewa", li.w Nad Ten najlepszy (USA, od lat 16) Muzyita 1 airtawiost-i. is.ia zwyczajne wydanie radiowego ma ^ 1 ' °* X^* Spotem dla wspólnego dobra 19.30 gazynu przebojów. 11.30 Do stu- Wędrówki muzyczne po kraju 0 Krajobra siedem dni w kraju i na świecie. — sobota 1 meoizie- zy _ Su««« t l tcj A ^ VI s»en.ne ptaków powroty". niedziałek — Niagara (USA, od łat l«). DAM.OWO — sobota i niedziela — Czekam w Monte Carlo 563 m oraz UKF 69,92 MH* (pol., od lat 11); poniedziałek — P owi ęk spamie (ang., od lat 18). KĘPICE — sobota i niedziela — Tylko umarły odpowie (pol., od 1. 16); poniedziałek — Kobieta wąż (ang., od lat 16). MIASTKO — sobota i nledaaeta — Jarzębina czerwona (pol., od PROGRAM 11 na dzień 26 bm. (sobota) Wiad 4.30, S.30. (JI. f-30, 8.S8. 9.30. 12.05. 14.60. tft.00. ».0«. 23.50. na Riddle'a. 14.40 Superprzeboje 15.00 Dla dzieci ,,Będzie teatr" — słuch. 15.45 Niedzielne rendez vo us. 16.00 Radio niedziela. Big-beat nic tylko po polsku. 16.30 Koncert chopinowski. I7.ft5 Warszawski Tygodnik Dźwiękowy. 1.7.3o Rewia piosenek — zapowiada Lucjan Kydryński. I8.O3 „Iwona księżniczka Burgunda" — słuch. 13.15 Historia starego teatrzyku Cyrulik Warszawski". 19.40 Muz. ę.OO Profanujemy, inf. przypo- popularna. 20.00 Radioka-baret L 14) — pan.; poniedziałek — muiamy. 6.20 Gimn- 6.40 Public. * Trzy po trzy". 23.00 Parada me-Człowiek z Hongkongu (fran. międzynarodowa. 6.50 Muzyka i i rytmów tan. 22.05 Wiad. aktuair.o4Łci. 7.16 Melodie n» dzłś. sę>o«rt. 22.15 D. c. parady melodii 7.45 Mozaika muzyczna. 8.35 cuski, od lat 14). POLANO W — sobota i niedziela — Zenia, Zenieczka i Katiusza sze spoU;ania — Mongolia. (radz. od lat 14); poniedziałek — Gaają orKiestry kameralne. O jednego za wiele (franc. od Reportaż, s.55 Nastrojowe lat 16) — pasu SŁAWNO — sobota i niedziela — Winmefcou i król nafay (jag., ____ od L 14) — pa^.; poniedziałek — Conan Doyle'a. 10.55 Grają zespo- Cztery damy 1 as (fr„ od L 18), pan. jy rozrywkowe. 11.35 Konc. cho w pinowski z nagrań A. Jasińskiego 12.25 Transkrypcje orkiestrowe 103-9.00 9.?5 Reportaż. S.55 Nabojowe melodie. 10.25 Radiowy Teatr Sensacji „Pan Pycroft szuka posady" — UKF 91,6 słuch. wg. opowiadania Artura i rytmów tan. 23.15 Wieczorna se reoiada. PROGRAM fil 67,94 MRa Wiad.: 5.30 , 6.30, 7.30 , 8. 17.00. 19.00, 22.00, 23.50. 5.35 muz. poranna. 6.40 Program dnia. 6.50 Muz. poranna. 7.4o Z Wesołowskim na wesoło. 8.0a Mo Jkwa z melodią i piosenką. 8.35 Ze świata filmu. 9.10 Pałuckie kro pidełko — aud. 9.30 „Dziewczyna z ogonkiem" — humoreska. 9.45 Konc. muz. popularnej. 10.25 „W Jezioranach". 10.55 Wiosenny cyrk przebojów — aud. 11.25 Widnokrąg (wiosenny). 11.57 Sygnał czą su i hejnał. 12.15 Gioacchino Rossi ni ,,Cyrulik Sewilski", aud. słow. -muz. 14.00 Kabaret literacki. 14.40 Hej graj skrzypku ognisto, zatańczymy sobie da po polsku czysto. 15.00 Dla dzieci „Młody Wy gna pow. (radz. od lat 14) — pan.; ponie- matorsłcie zespoły przed mikrofo ° działek — W pełnym s.T>ńcu r«n 14 3a Dnożsiza od złota — eawe niA *Plewa- ia ao Wielkopostne u- (franc., od lat 18). Sygi iSSaS^a 14 45^ł| ^t wiem a - gawęda. 16.35 Syl . .. • i r- a^eXl A.a* i'. ^ wetka o awnkaJ-7^ — T>r> OSZALIIM CZARNE — sobota i niedziela — kitna s/.tafet.. Cierpkie wino (radz., od 1. 14>; tłRuch Muzyczny . ^ ,Srre Kat,a biet radzi, informuje. Elder (USA, od lat 16) — pan. CZŁUCHÓW — sobota i niedziela od lat 16); iSOO Czvtamv piosenkarza — Michel Pol 15 35 lSko nareff. 19.00 Min i-max. - mini- 15 50 O 110ura słów, maksimum muzyki, czym pisze prasa literacka. 16.05 wam sią podoba? - W nastroju — konc. rozrywkowy. »,Nł€ trz ha ^ zarzekać — ode. Wniebowstąpienie (polski, 43-i8^W Warszawip i naMa L Grajmy sobie w Mozarta 16); poniedziałek - Jarze- fowszu l*Z wfdS^kTąg. 19 w E- Jak wam się podoba? - bina czerwona (pol., od 1. 14), pan. ch d j ie 15 kwmtet Hal Singe "Nie trzeba si^ zarzekać" — ode. DEBRZNO — sobota i niedziela „a , if i5 II. 20.45 Grajmy sobie w Beatle- od ra 1<» 30—22 fti Wieczór litecfirfco- a® '45 Grajmy sobie w Beatle-ra. 19.30 22.00 Wieczór litecaoko- 21.00 Jak wam się podoba? — — Głosuje na miłość (juir. wi riniinrmv 10 -łi Mafvtialfnwio" Bwn. "Uli. w«'l» |wuwai — lat 16); poniedziałek - Falstaff ^ ^ nowwh »Nle trzeba si^ zarzekać" — ode. (hiszpański od lat 16). wiań sk?zvSSi W Wiłkomir m- 21*> Melodie z autografem DRAWSKO - sobota i niedziela ^Lej 20 3i^ s?4o 5 41 Ido St* Mikulskiego. 21.50 Opera - — Snlńce warszawskie (polski, i bemole 2^?i Kwadrans dla Giiusseppe Verdii „Falstaff". KALISZ "pom - sobota i nie- ^ ^"0^a^KwidraS'* ^ńst wo P°^ '.o™ Min^a uTry t0^e ty^- wa pantera (ang., od 1. 16) - pan. 2315 K(m<:&rt Klubie Franka Sinatry. 23.50 Na ki popularnej. dobranoc śpiewa Czesław Nie- SZCZECINEK _ men. PROGRAM m PDK — sobota i niedziela — 'PROGRAM I Na tropie sokola (NRD. od 1. 14), UKF 97,6 i 67,91 MH« pan.; poniedziałek — Księżniczka i Udziela M dzie* M bm- (,0b0t»' — Gwiazdy Efferu (węR:., od 1.14); 17 w Program wieczoru. 17.06 dzieó ^ bm- (po«i©działek) na dzień 29 bm. (niedziela) 1322 m oraz UKF s7,8 I 67,64 MHz na falach średnich 188,2 i 262,2 m oraz UKF 69,92 MHz na dzień 28 bm. (sobota) 7J5 Serwis inf. dla rybaków. 7.17 Bkspres poranny. 7.25 Głos ma gospodarz Białogardu. 16.05 Nastrojowe mel.. 16.25 Rozmowy 0 programie. 16.30 „O radosne dzieciństwo" — aud. T. Tałandy. 16.55 Muzyka i reklama. 17.00 Prze gląd aktualności wybrzeża. 17.15 „Fasola" opowiadanie H. L. Pio trowskiego. 17.30 „Trubadur" montaż operowy w oper. M. Sło-wik-Tworke. 18.00 „Jeśli miłość nazwać" — wiersze Cz. Kuriaty. recytuje Andrzej Nowiński. 18.15 Serwis inf. dla rybaków. KOSZALIN W PROGRAMIE OGOLNOPOLSKIM Godz. 0.10 — „Wiosenne ptaków powroty" — program noony z Ko szalina w pr. B. Gołembiewskiej 1 B. Korowskiego: O kociakach, ptaszkach l błękitnym polnym krwiecie. Z perspektywy naszego ćwierćwiecza. Siadami królewskich kapel. Muzyczne pisanki. Z pozycji pisklęcia — czyli kto do nas wróci. Melodie i poezja o wiosennym brzasku. wwasETa-SSESfe. The Wiad.: 6.00, 7.00 , 8.00, 9.00, 12.05 — soooia 1 nie- nAl Th#» i triri *"• ,40°- !y ,WVS'l on 1. X5J. pan., . . „rłnrClriaCT^ hnł." 10 AA TPŁ-o_ poniedziałek — Polowanie na mężczyznę (franc. od lat 16). 8.35 W niedzielny poranek. 9.00 ,,Staropolskie romanse" — aud. w opr. M. Słowik-Tworke i Cz. Ku riaty. 11.00 Koncert życzeń. 11.35 Prezentujemy melodie Koncertu Życzeń na 19 IV 197o r. ki z „włosikiego buta". 16.00^Ekspresem ptrzez świat. 18.05 Klaswr 5.33 Muz. poranna. 6.05 Kier-— magazyn filatelistyczny. 18.20 masz pod Kogutkiem. 7.10 Kai. J S. Bach: Sztuka fugi. 13.40 Wa rad. 7.15 Program dnia. 7.25 Muz. nacje na saksofon. 19.00 NaokołQ poranna. 810 Śpiewajcie ra7em z na dzień 30 bm. (poniedziałek) świata. 19.15 Klrib Grającego ivrąż nami! — wystąpią państwowe zes CZŁOPA — sobota I niedziela ka. 19.55 Wieczór w „Hybrydach" poły pleśni i tańca „Śląsk" i „Ma — łaSo (Jwu ad L lSki W>- 3IUa Klasycy w stylu „sweet", wwsw. «^» w róAnyeh rytmaełk 6.48 „Marcowy gamiec** — aad. H. -Łk- \sRom ... V.... ..„; ., ..V, . | .'.. \',.v (•;■•••■,.•'.;:' • •;•;.•*? ^ VŚ)fc-> w i&Wł* cC^s^^i;»T (111) * Sączy mu na maskę krople płynu narkozy. Doliczy! do czterdziestu pięciu. Zrywa się nagle, coś mu się w tym półśnie nagle przywidziało, zbulwersowały go może żartobliwe słowa sanitariuszki „ale krenki, krepki", krzyczy: — Nie dam amputować nogi, nie dam! — Spokojnie — doktor Kulinowski kładzie go jednym gestem na stół. — Nikt nie myśli o amputacji. W innym namiocie, już operowanych, nad majaczącym podporucznikiem Edn^indem Czarkowskim pochyla się ksiądz major Franciszek Kubsz. Delikatnie ociera pot z czoła rannego. Do i tak ciężkich ran wdało się zapalenie otrzewnej. Czarkowski otwiera oczy. — To ksiądz? Co z generałem? Co ze sztandarem? — powtarza to pytanie już raz dziesiąty czy piętnasty od chwili zranienia. Sztandar dywizyjny powierzono przecież jego •piece. — W porządku, w porządku, poruczniku. Nie męczcie się. Kapelan, odsuwa się z poszarzałą twarzą, zmierza ku in- aym rannym. Znów słychać cichy szloch Iwetty, żony Czarkowskiego. Piękna, młoda brunetka ledwie miesiąc była mu żoną, ku sazdrości niejednego oficera. Ksiądz przywołuje Janka Wróbla. — Przynieś kawy dla lekarzy. Padają z nóg. Janek bez słowa wykręca na pięcie. Znają się już z kapelanem wyśmienicie. Wie dobrze, kiedy potrzebny jest pośpiech. — Tylu młodych, tylu młodych. Tyle nieszczęść — ksiądz Kubsz nie zatracił w partyzantce, ani w dzisiejszym, pierwszym dniu bitwy wrażliwości na ludzkie biedy, tragedie ! śmierci. Idzie lekko zgarbiony, stroskany, nie patrząc na drogę. Dobiega go muzyka. Nastawia baczniej uszu. Ależ tak! Muzyka taneczna. Rozgląda się zaskoczony, zdziwiony. Któż to gra? O takiej porze? W takiej sytuacji? Z niedomkniętych okien domu bucha śpiew i tony tanga. Polskie słowa. Miga mu polski mundur. Rozjuszony wpada ksiądz do wnętrza. Toż to teatr i dywizyjna orkiestra! Znaleźli czas na zabawę. Na stole wódka. Uczestnicy libacji porozbierani, podochoceni, puszczają na patefonie zdobyte płyty. Ksiądz dosłownie ryczy. — Czyście powariowali? Sumienia i taktu za grosz nie macie? Tam ludzie giną, a ci się tu bawią! Bezczelni! W złości chwyta płytę, ciska ją o ziemię. — Natychmiast mi skończyć z zabawą — poczuł się w tej chwili majorem. Zwijają pośpiesznie kram, chowają wstydliwie butelki z wódką, rękawami ścierają stół. Kapelan spogląda na nich z żalem, wychodzi bez słowa. Dywizjon przeciwpancerny ma skomplikowane zadanie. Część dział wysłano do osłony pułku czołgów, część — z rusznicami pilnuje samolotu generała Berlinga (otrzymał go ostatnio w prezencie od Józefa Stalina), reszta — stanowi ochronę sztabu dywizji. Mieczysław Kochman, okrągły na twarzy, dokładny w służbie, oszczędny w słowie śledzi znów nieboskłon. Lecą, dranie! Kochman przywiera do rusznicy. Obok nich, ledwie sto — sto pięćdziesiąt metrów gwałtownie hamuje willys. Wrócił, chyba z linii frontu, zastępca dowódcy dywizjonu do spraw polityczno-wychowawczych porucznik Mieczysław Kalinowski. Normalnie jakby flegmatyczny, spokojnie dobierający słów podczas długich z nimi dyskusji o demokratyzmie przyszłej Polski — teraz ma ruchy szybkie, celowe, sprężyste. Nie zdążył wyskoczyć z samochodu. Odłamek bomby ugodził go w głowę. I to na ich żołnierskich oczach. Podbiegają, krzyczą jeden przez drugiego. Kierowca jest cały, tylko potwornie wystraszony. — Wieź porucznika do sanbatu! Piorunem! — dysponuje najprzytomniejszy z podoficerów. To jui jednak ostatnie ehwfle lubianego oficera wego, komunisty, człowieka ogromnej skromności, cego rozmawiać z nimi jak równy z równymi, jak z ** brat, który także zaznał w życiu niejednej goryczy. . W batalionie sanitarnym, lekarze rozkładają bezradnie v ce. Ścięta jest cała część twarzy Kalinowskiego. ^ Leży na noszach. Obok, inny ranny w malignie matki. Doktor Bronisław Kostkiewicz widzi jak w tym m0I»e°_ w ostatnim geście uchylają się oczy porucznika MieczyBi Kalinowskiego. Przez sekundę jakby szukał wzywanej os • Mdleje ze zmęczenia doktor Natan Piwko. Ocierają twarz mokrym ręcznikiem, wlewają w gardło łyk kaW^r- Dociera i tutaj wieść o zbombardowaniu punktu nego w 2. pułku piechoty. Poległy dwie sanitariuszki. ^ rzuciło z namiotu, zabiio odłamkami leżącego tam żołn1 ^ kompanii sanitarnej, Tadeusza Preisnera. Czuł się wczoraj. W namiocie sanitarnym znalazł śmierć. . Wracają, w chwilę po zbombardowaniu punktu, z P?Jj szej linii Tadeusz Biały, Antoni Hanuszkiewicz, Lisowski, Konstanty Szadura. Odbierali z psich woZ«ry-rannych, przekazywali ich do punktu sanitarnego. Gdy . chodzili przed kilkoma godzinami, roześmiana Maria ™ kompanijna blond ślicznotka z Leningradu, zawzięcie zwyczaj flirtująca z lekarzami, pokiwała wtedy żałośnie nimi głową. — Żebyście tylko cali wrócili. . ja Teraz oni stoją zafrasowani. Nie *7je dwudziestoie Marysia, w której niejeden z nich po cichutku się podko ^ wał. Nie żyje Tadek Preisner. Kucharzem był w kom? cZ-sanitarnej... I funkcja i kompania zdawały się tak bezpi Jeden z zasępionych kolegów odciąga na bok Lisowskie?0, — Patrz — pokazuje szczątki stodoły. — I on też? —- pyta Lisowski. Kolega kiwa głową. biegł Rankiem zajęli stodołę dla kompanii sanitarnej. Przyo wówczas porucznik z kwatermistrzostwa. . — Co jest, co jest! Ja zająłem stodołę. Ja byłem szy! — machał gwałtownie rękoma, a im szybciej tym więcej wtrącał niezrozumiałych słów żydowskiej 3 4 do portu looo Pewna młoda mieszkanka irlandzkiego miasteczka Kilki wrzuciła w morskie fale butelkę, zawierającą jej fotografię i list z prośbą o nawiązanie przez znalazcę korespondencji. Butelkę wy łowił pewien marynarz stat ku przybrzeżnego. Udało mu się uprosić kapitana statku, by zawinąć do portu w Kilki. Dziewczyna bar dzo mu się podobała. Cała historia zakończyła się ślu bem. Dziewczyna poślubiła... kapitana statku. Polacy nie gęsi... „Według naszej obserwacji nie możemy powiedzieć, że pod należytym kątem dy skatowane są zagadnienia pracy wychowawczej." „W dyskusji nie wyszedł problem pracy i wszystkich problemów wśród kobiet." Poker rodzinny Mrs Gwen Hamshire z Aberdeen w Szkocji musia ła uciec się do pomocy sądu, by móc związać koniec z końcem. Sąd wydał wyrok zabraniający jej mężowi Floydowi pod groźbą aresztu grania z nią w pokera. Pan domu bowiem dawni jej. co prawda, określoną miesięczną kwotę na utrzymanie domu, ale później w ciągu niewielu dni, grając z nią na pieniądze w pokera. odzyskiwał lałą sumę. Jeszcze o pociągach Na Dalekim Zachodzie w czasach, gdy zakładano kolej żelazną, grupa farmerów zaskarżyła towarzystwo kolejowe o odszkodowanie. Podczas procesu sę dzia pyta jednego z farmerów: — Uskarżacie się na zbyt dużą szybkość pociągów? — Wręcz przeciwnie! — Cóż wam szkodzi, że pociągi jadą wolno? — Pasażerowie wychylają się i doją nasze krowy... nv towar; 13) „zacofany" dziesię-cionóg; 14) górna część nogi; 15) gmach sięgający "do chmur 18) dwusuwowy silnik spalino wy; 22) na potem; 24) piaskie ,, ' •-»?•>r>e naczvnie na nóżce do podawania ciast lub owoców; iii) zakład przemysłowy wyposażony w traki; 26) potrafi porwać słuchaczy; 27) październikowa solenizantka; 28) czerpie się ją z książek; 29) Kowalski spotkany przez Ciebie na paryskim bruku; 321 jednostka wagi równa 100 al bo w niektórych krajach 50 ki logramom; 35) uchodzi do Za toki Biskajskiej; 39) stolica Baszkirskiej ASRR; 40) może być np. urodzenia, albo ślu- mur Głowq przebijesz Hendrik Byron z Nowego Jorku uzyskał bezapela cyjny sukces w konkursie „na najtwardszą czaszkę". W ciągu czterech godzin przebił on głową dwudziestocentymetrowej grubości mur z pustaków. bu; 41) nazwa nadawana legendarnym rycerzom króla Ar tusa; 42).. co poszedł za browar; 43) rzeka wpadająca do jeziora Bałchasz; 44) koleżanka totolotka; 45) płaski, cienki krążek. PIONOWO: — l) w muzyce i w robocie; 2) na świątecznym stola do., podrywania; 3) pastwiskowe jedno dsnie; 4) konkurent został od palony 5) elektronowa lampa o ośmiu elektrodach; 6) struś amerykański; 7) aktor na niej pracu je; 8) odmiana abstrakcji geometrycznej, której istotą jest wywoływanie iluzji ruchu i głębi przestrzennej; 11) stamtąd mwektywne osły; 16) dostajesz na imieniny; 17) wierzchnie okrycie męskie, podbite futrem, noszone w Polsce od XVI do XIX wieku; 19) w większa niż życie; 20) urządzenie hamulcowe na tylnej osi roweru (ryba też!); 21) jajko zabarwione na jeden kolor; 23) przyczyna... w sądzie?; 30) dzielnica Gdańska; 31) imię męskie; 32) klin w morzu; 33) atak samolotów; 34) punkt na sferze niebieskiej przeciwległy zenitowi; 36) współzawodnik; 37) na dnie i na wewnętrznych ściankach czajnika; 33) rzeka r.a granicy Iranu i Turkmeńskiej SRR. UŁOŻYŁ „BUK" Rozwiązania prosimy na^sy łać pod adresem redakcji w terminie 7-fin i owym koniecznie z dopiskiem „KRZYZo KA NR 437". Do rozlosowania 5 nagród książkowych. ROZWIĄZANIE KRZYZOWKI NR 485: Poziomo: — fracht, otucha, cygaro, ikrzak, Noe, galant, ciężar, grobla, grzywa, Poe, dwójka, postój, więżba, rzeźba Pionowo: — grdyka, ściana, stront, kopiec, żubrzę; chwała Nil, itr, równik, bojaźń, apa rat, gepard, zasiew, wróżba. Stary hipopotam Przed ośmiu miesiącami 32-letni Larry I^eigh z San Antonio (Teksas) nazwał swego sąsiada 54-letniego farmera, Billa Hepburna „starym hipopotamem". Niedawno Hepburn bez o-strzeżenia wpakował mu dwie kule w bark. Zapytany przez oficera policji, dlaczego dopiero te raz poczuł się obrażony, Hepburn odpowiedział: ,,— Bo byłem niedawno pierw szy raz w życiu w ZOO i zo baczyłem hipopotama". FRASZKI REGULAMIN OBRAD Zabrania się spania. MOCNE UDERZENIE Zespół najlepiej zgrany, nie myty and company. ZASADA ASEKURACJI Pracownik umysłowy nie może nadstawiać (Jerzy Leszczy^*1' I Pamiątka z Padwy We włoskim mieście P*-dwa rozpoczęto wydawań*® miesięcznika, drukowanego na folii plastikowej. Nosj on tytuł „Głos nurka" przeznaczony jest dla wodowych nurków. Wydawnictwo to stało si$ również atrakcją dla~. *u" rystów, którzy mogą czytać to pismo nawet w czasie deszczu, dla płetwonur-ków-amatorów, czytający^" pod wodą, a przede wszystkim dla kolekcjonerów, kto rych wielu przybywa do Padwy dla uzyskania oryginalnej pamiątki. Nakład oryginalnego P®" riodyku powiększył * ciągu roku dziesięciokrotnie. ^ Mądre po szkodzie Mrs June Berg t wack w Kanadzie nie mogła bez niechęci patrzeć n staroświecki, ciężki podarowany jej jako P/ zent przez teściową, ***~ piony rzekomo na au» j antyków. Po śmierci tesci -wej pani Berg « u.fń wrzuciła fotel w ' Wtedy dopiero jej dzieci uważyły, że z palącyct]js« obić wysypują się ban* ty* j Wspólnie z dziećmi P*n Berg udało się uratować z ognia 4 tysiące dolarów, padło pastwą ognia, niK* nigdy nie dowie. Skandal rodsinny Na kazaniach pewnego pastora w miejscowości Green Castle (stan ic - USA) ławki w kościele świeciły zazwyczaj Pus Pewnej niedzieli klanie mógł pomieścic kich wiernych. Pastor e powiedział bowiem *a na temat „skandalu w ^ nej znanej rodzinie • ^ to opowieść o Adamie wie.