B „Gangster i panna" -str. 4 li Antoni Kiełczewski „Zapalniczka" -str. 5-6 „Śmigusowa uciecha" -str. 7 Przed świętem klasy robotniczej •POWOŁANIE WOJEWÓDZKIEGO KOMITETU OBCHODÓW 1 MAJA •WIECZORNICE, AKADEMIE, MASÓWKI, POCHODY (Inf, wł.) Wczoraj, z inicjatywy egzekutywy Komitetu Wojewódzkiego PZPR. odbyło się posiedzenie Wojewódzkiego Komitetu Obchodów 1 Maja. Przewodniczącym Komitetu Obchodów wybrany został członek KC PZPR, I sekretarz KW, tow. Władysław Kozdra. W imieniu egzekutywy KW, informację o przygotowaniach do 1-majowego święta oraz program obchodów przedstawił sekretarz KW PZPR, tow, Zbigniew Głowacki. W tegorocznych uroczystościach 1-majo-wych zaprezentujemy dorobek minionych dwóch lat, a przede wszystkim jego twórców: ludzi dobrej roboty, realizatorów czynów podjętych na rzecz produkcji dodatkowej, w ramach ubiegłorocznej akcji „20 miliardów" i tegorocznej — „30 mld". Obchody Święta Pracy śą manifestacją społeczeństwa na rzecz braterstwa i współpracy z krajami socjalistycz nymi, a w szczególności ze Związkiem Radzieckim. W całym województwie, od 25 do 30 kwietnia, będą się odbywać akademie, wieczornice i masówki. W przeddzień 1 maja, w Komitecie Wojewódzkim partii odbędzie się spotkanie egzekutywy KW z przodownikami pracy, ludźmi szczególnie wyróżniającymi się w akcjach "20 i 30 miliardów" oraz z weteranami ruchu robotniczego. W tym samym dniu, w hali sportowej WOSTiW, w Kosza linie odbędzie się wojewódzka i miejska akademia. W dniu 1 maja, w województwie zorganizowane zosta ną 24 manifestacje i 4 wiece. Manifestacja społeczeństwa Koszalina poprzedzona zostanie wiecem na placu Bojowni ków PPR. Z. P. REDAKCJA W TELEGRAFICZNYM SKRÓCIE GOŚCIE Z KRAJU RAD *ŁÓDŹ Przebywająca od czwartku w Łodzi delegacja ZG TPRP, której przewodniczy I sekretarz Komitetu Obwodowego KF*ŻR w Iwanowie, Włodzimierz Klujew. drugi dzień swe go pobytu rozpoczęła od zwie dzania nowoczesnych zakładów przemysłu dziewiarskiego ,,Kalina". NA KREMLU *MOSKWA Przewodniczący Rady MinL strów ZSRR, Aleksiej Kosygin przyjął w piątek na Kremlu ministra spraw zagranicznych Tunezji Mohammeda Masmudi, który przebywa w Związku Ra dziećkim z wizytą oficjalną. Most w Kieżmarku połączył oba brzegi Wisły GDAŃSK (P^P) W KIEŻMARKU zakonczono montaż segmentów mostu wyso-kowodnego przez Wisłę łac7acego prawo- i lewobrzeżny szlak komunikacyjny Gdańsk — Warszawa. Za trzy miesiące, 22 lipca br. most będzie przekazany do eksploatacji kończąc na tej trasie ere korków komunikacyjnych i objazdów przez Tczew i Malbork. Równolegle z budową mostu zmo dernizowany został żuławski odcinek drogi E-81 Wykarczowano przy drożne drzewa, wyprostowano licz ne ostre skręty szosy, zbudowano trasy objazdu większych miejscowości i skrzyżowania dróg lokalnych. Zachmurzenie w sobotę będzie umiarkowana miejscami zwłaszcza w dzielnicach południowych okresami duże i niewielkie opady deszczu. Temperatura maksymalna od 8 st. na zachodzie do 12 st. na wschodzie kraju. Wiatry słabe i umiarkowane południowo-wschodnie. DO „NIJAK1EJ" zimie, ma * my w kwietniu „nijaką" wiosnę. Właściwie szkoda, ze nie było zimy. Śnieg przykrywa zazwyczaj wszystko, co nie miłe dla naszego oka i rzcgo nie chcemy oglądać. Wraz z wiosennymi roztopami wiele całorocznych brudów r rozma itych pozostałości spływa do rzek, jezior i morza. Szkoda, że nie było śniegu i nie było wiosennych roztopów. Ten niewczesny żal za zimą i śniegiem kryje w sobie jesz cze jeden aspekt, społeczny tym razem. Kiedy na wiosnę, spod płatów brudnego śniegu Rozważania wyłania się „naga rzeczywistość" szarego otoczenia, coś jakby nas popychało do szybkiego działania. Żwawiej uprzątamy to wszystko, czego nie porwały ze sobą potoki brudnej wody. A tak... człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego. Nie było śniegu, nie było też rażących kontrastów. Przyzwyczailiśmy się do codziennego oglądania nie zawsze miłych widoków. Mniej nas razi nieład, brud i nieporządek. I dlatego szkoda, że nie było Prawdziwej zimy, śniegu. Ogólnopolski Komitet Frontu Jedności Narodu, XIII Wo-ł jewódzka Konferencja Sprawo zdawczo-Wybórcza PZPR wystąpiły z apelami do społeczeństwa. „Niechaj nikogo nie zabraknie w organizowaniu lo kalnych akcji porządkowania i modernizacji ulic, dróg, placów, obiektów i urządzeń uży teczności publicznej. Siłami czynu społecznego, przy wsparciu środków państwowychi zbudujemy nowe drogi, wodociągi wiejskie obiekty socjal ne i wypoczynkowe oraz placówki kulturalno-oświatowe": Zbyt często i zbyt wiele ro biliśmy dotąd na pokaz. Jest apel, nie ma problemu. Ogłosić czyn, przyjdzie sporo ludzi; zaprosić przedstawiciela wła-i dzy, dziennikarza, żeby to roszystko zobaczył, opisał i..s koniec. Potem może być tak samo, jak było przedtem. Jesz cze inni zamiast wziąć się do pracy, piszą swoje oddzielne apeliki, wzywają kogoś tam do dzieła, byle nie siebie. A przecież chodzi zupełnie o coś innego. By nie trzebd było liczyć na śnieżną zimę, która bielą przykryje brud i zaniedbania, ani na zieloną trawę. Byśmy osiągnęli stan normalny, że na powitanie wiosny nie trzeba będzie rozpętywać szerokiej kampanii czy akcji. By zawsze było czy sto, schludnie i kulturalnie. Takie to świąteczne i nić świąteczne rozważania snują się po głowie człowiekowi w czasie tej kwietniowej, trochę „nijakiej" wiosny. vpnr FTAT?TVS7F WS7YSTK7CT1 KKATOW KAC7C7F Cena 1 zl Nakład: 141.323 Wydanie świąteczne © Organ KW PZPR Rok XXI21, 22, 23 kwietnia 1973 r.Nr 111—113 12 stron Jak już pisaliśmy na łamach naszej gazety, w I kwartale 1973 r w województwie kosza lińskim nadal utrzymuje się wyższa dynamika wzrostu pro dukcji przemysłowej, niż średnio w kraju. Gorsze natomiast wskaźniki osiągnęliśmy w dziedzinie jakości produkcji Również niekorzystnym zjawiskiem jest uzyskiwanie przyrostu produkcji drogą wzrostu zatrudnienia, a nie w wyniku postępu techniczno-organizacyjnego, co w konsekwencji odbiło się na mniejszym przyroście pHc jednostkowych w porównaniu z przeciętnym przyrostem w kraju. W ub. kwartale br. pomyślne wyniki uzyskały przedsiębiorstwa budowlane, gdzie przyrost produkcji btidowlano-moritażowej w 72,8 proc, osiągnięto w wyniku wzrostu wy dajności pracy W kraju natomiast przyrost tą droerą wyniósł tylko 60 proc, Jednakże tempo przyrostu wartości przerobu w budownictwie województwa koszalińskiego jest niższe, niż (dokończenie na str. 2) PSMI Konferencja Sprawozdawczo-Wyborcza PZPR w Śląskim Okręgu Wojskowym WROCŁAW (PAP)referat problemowy dowódcy Wczoraj odbyła się we Wro-Śląskiego Okręgu Wojskowe- cławiu Konferencja Sprawo-go — gen. dyw. Józefa Ka- zdawczo-Wyborcza PZPR Slą-mińskiego. Charakteryzując na skiego Okręgu Wojskowego,wstępie cenny wkład żołnie- W obradach uczestniczył czło-rzy okręgu w pracach na nek Biura Politycznego KCrzecz wojska i kraju, stwier- PZPR, prezes Rady Ministrówdził on, że sprawą najwyższej — PIOTR JAROSZEWICZ,wagi jest stałe doskonalenie Kierownictwo MON reprezen-gotowości bojowej wojska, tcwali: wicemin. obrony naro-— Zsynchronizowanie jej z dowej, gen. dyw. Józef Urba-działaniem ideowo-wycho- nowicz i szef GZP WP gen.wawczym jest dla aparatu do- dyw Włodzimierz Sawczuk.wódczego i partyjnego kolej- Obecni byli gospodarze wo-nym ważnym zadaniem. Spra- jewództwa wrocławskiego z-wą wymagającą stałej uwagi I sekretarzem KW PZPR —jest współudział w patrio- Ludwikiem Drożdżem.tyczno-ideowym wychowaniu Podstawą dyskusji stał sięmłodego pokolenia Polaków. Warunki efektywniejszego gospodarowania (Inf. wł.) Wczoraj, w Komitecie Wojewódzkim PZPR odbyła się narada z udziałem przedstawicieli kierownictw przedsiębiorstw, organizacji partyjnych i związkowych oraz sekretarzy KP partii, na której dokonano oceny wyników gospodarczych osiągniętych w I kwartale br. oraz omówiono zadania w tej dziedzinie w świetle uchwały XIII Wojewódzkiej Konferencji Partyjnej. Zagadnienia te zreferowali: sekretarz KW PZPR. Michał Piechocki oraz kierownik Wydziału Ekonomicznego KW, Fabian Kapusta. W KRAJU... *JAK WYNIKA z informacji biura prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej — tysiące turystów wybierających się w okresie świąt do miejscowości górskich, znajdzie dobre warunki narciarskie zarówno w Karkonoszach, Tatrach jak i Beskidach. *W KRAKOWIE zakończyło prace międzynarodowe jury IV mie dzynarodowego salonu fotograficznego aktu i portretu kobiety „Wenus 73". Grand Prix „Wenus 73" otrzymał Andrzej Krynicki (Polska — Kraków). *SĄD WOJEWÓDZKI w Warszawie ogłosił ostatnio wyrok w sprawie przeciwko Januszowi Wąsowskiemu i innym o dokonanie wielomilionowych nadużyć przy produkcji i dostawach modeli odlewniczych dla fabryk i zakładów oodleglych Zjednoczeniu Obrabiarek i Narzędzi w Warszawie. Sąd wymierzył oskarżonym kary pozbawienia wolności od 15 do 1,5 roku i kary grzywny oraz zwrot poniesionych przez instytucje strat w łącznej kwocie ponad 3 min zł *WCZORAJ kontynuowane były obrady X Walnego Zjazdu Delegatów Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru i Filmu. Przedmiotem dyskusji zarówno na plenum, jak też w sekcjach; dramatu, radia, telewizji, teatrów muzycznych, lalkowych ora? estradowych były węzłowe problemy nurtujące polskie środowisko teatralne. INA ŚWIECIE *NA OBRADY wiosennej sesji Rady Unii Międzyparlamentarnej udała się delegacja polska z przewodniczącym Zarządu Polskiej Grupy Unii Międzyparlamentarnej — pos. Wincentym Krasko. Na porządku dziennym sesji, rozpoczynającej się w Abidzanie, stolicy Republiki Wybrzeża Kości Słoniowej znajdą się m. in. problemy pokoju w południowo-wschodniej Azji oraz zagadnienia dalszego rozwoju współpracy państw o różnych ustrojach społecznych. *W DOROCZNYM raporcie dla Kongresu na temat polityki za granicznei amerykański sekretarz stanu, William Rogers stwierdził, że rok 1973 jest „rokiem nowych negocjacji i nowych stosunków, które mogą zdecydować o polityczno-ekonomicznej strukturze świata do końca bieżącego stulecia. Jako szczególnie ważny krok w stosunkach między ZSRR . a Stanami Zjednoczonymi w roku bieżącym, Rogers wymienił kolejna fazę rozmów w sprawie ograniczenia zbrojeń strategicznych. Sekretarz stanu wymienia również negocjacje na temat redukcji sił zbrojnych w Europie środkowej. *w BELFAŚCIE w dzielnicy katolickiej Ardoyn® zastrzelono w czwartek 13-letniego chłopca. Co najmniej 3 inne osoby cywilne zostały ranne. *W PIERWSZYM dniu oficjalnej wizyty w chinach prezydent Meksyku Luis Echeverria wziął udział w przyjęciu wydanym na jego cześć przez władze chińskie. Na przyjęciu tym przemawiał premier ChRL Czou En-laj. *DO WASZYNGTONU przybyła lO-osobowa grupa dyplomatów chińskich, którzy stanowić będą personel pierwszego od 25 lat chińskiego biura łącznikowego. Grupie dyplomatów przewodniczy Han Hsu, który będzie pełnił funkcje zastency kierownika teł placówki dyplomatycznej, jedynie nazwą różniącej się od normalnej ambasady. Warunki efektywniejszego gospodarowania (dokończenie ze str. 1) w kraju, co wiąże się ze stosunkowo słabym poziomem za piecza technicznego. Do negatywnych zjawisk, ja kie ujawniły się w trakcie rea lizaćji zadań, należy duża płyn ność kadr. Ogółem w I kwartale br. przyjęto 12,5 tys. pracowników i tyle samo zwolniło się z pracy. Niedostateczna jest też dyscyplina pracy, wyrażają ca się wzrostem absencji oraz zbyt powolny postęp w gospo darowaniu surowcami, niedosta teczne tempo wdrażania zasad dobrej roboty, jak też niewłaś- I Francuzi oglqdajq „Wielkq miłość Balzaca" PARYŻ (PAP) W czwartek wieczorem w drugim programie telewizji francuskiej nadany został pierwszy odcinek filmu „Wiel ka miłość Balzaca" zrealizowanego w koprodukcji polsko-francuskiej przez Wojciecha Solarza i Jacqueline Audry, z Pierre Meyrandem w roli wiel kiego pisarza i Beatą Tyszkie wicz w roli pani Hańskiej. Wiele dzienników paryskich już od kilku dni zapowiadało rozpoczęcie emisji tego serialu, którego poszczególne odcin ki telewidzowie francuscy będą oglądali przez 7 kolejnych czwartkowych wieczorów do dnia 31 maja. Film został przy chylnie przyjęty przez krytykę francuską. Szczególną uwagę recenzenci zwracają na bar dzo dobrą grę pary głównych bohaterów. Napad na bank Rotszylda PARYŻ (PAP) W piątek trzech bandytów dokonało napadu na furgon banku Rotszylda. Zrabowano trzy worki z pieniędzmi wartości 105 tys. franków. Gang-Iterzy zbiegli ciwe wykorzystanie kadr w za kładach pracy. Te zjawiska były często przyczyną konfliktowych sytuacji i źle kształtują cych się stosunków między pra codawcą a pracownikami. W świetle uchwały XIII Wojewódzkiej Konferencji Partyj nej, na kierownictwa przedsiębiorstw, organizacje partyjne i związkowe spada obowiązek likwidowania wszelkich barier dalszego wzrostu produkcji i poprawy gospodarności. Do pierwszoplanowych obowiązków zaliczono szybkie wykorzystanie istniejących rezerw w zakładach pracy. Dobre wyniki można osiągać tylko w atmosferze dużej tro ski o właściwą atmosferę wśród załóg, starania o bezpie czeństwo i kulturę pracy, poprawę porządku i estetyki w zakładach poprzez wydanie zde cydowanej walki tym, którzy lekceważą dyscyplinę pracy i normy socjalistycznego współ życia w kolektywie roboczym. Sprawy te będą przedmiotem systematycznej oceny Wydziału Ekonomicznego KW PZPR i komitetów powiatowych par tii. Utrzymuje się nadal zasa dę prowadzenia rozmów z kie rownictwem i aktywem partyjnym przedsiębiorstw, nie wywiązujących się z zadań planowych lub tych, gdzie występują konflikty i napięcia. Praktykę taką stosować się będzie po to, aby w porę usunąć obiektywne i subiektywne bariery ograniczające dobre gospodarowanie. (Amper) Skazanie aferzystów WROCŁAW (PAP) Sąd Wojewódzki we Wrocła wiu rozpoznał sprawę przeciw ko grupie przestępczej, w skład której wchodziło 19 pracowników Zakładów Mięsnych w Świdnicy. Oskarżonym udowodniono zagarnięcie w latach 1964—1968 mienia na łącz ną kwotę 1.000.000 zł Sąd uznał winę oskarżonych i skazał ich na kary pozbawi* nia wolności od 12 lat do 1 ro ku oraz wymierzył łączną karę grzywny około 2.000.000 zŁ UROCZYSTA AKADEMIA NA KREMLU MOSKWA (PAP) W stolicy ZSRR odbyło się w piątek uroczyste posiedzenie poświęcone 103. rocznicy urodzin Włodzimierza Lenina założyciela KPZR, twórcy państwa radzieckiego, przywódcy światowego proletariatu. W Kremlowskim Pałacu Zja zdów zebrali się na akademii przedstawiciele robotników i kołchoźników, działacze partyjni i państwowi, działacze na polu nauki i kultury. Obecni byli także dyplomaci zagraniczni oraz dziennikarze. W prezydium zajęli miejsca Leonid Breżniew, Nikołaj Pod-gorny, Aleksiej Kosygin i inni przywódcy radzieccy oraz weterani partii i przodownicy pracy. Referat „Leninizm światłem na drodze do komunizmu" wygłosił zastępca członka Biu ra Politycznego, sekretarz KC KPZR Dmitrij Ustinow. Uroczyste akademie poświęcone rocznicy urodzin Lenina odbyły się także w Leningradzie, Uljanowsku, w stolicach republik radzieckich i w innych miastach. 28. rocznica układu polsko-radzieckiego Serdeczna atmosfera na przyjęciu w ambasadzie ZSRR w Warszawie WOLNOŚĆ DLA 90 TYSIĘCY JEŃCÓW ? LONDYN (PAP) Pakistan zgodził się na pro pozycję Indii i Bangladeszu w sprawie uregulowania problemu wymiany jeńców wojennych i osób cywilnych. Rząd pakistański wystosował zaproszenie do przedstawicieli Indii, by przybyli do Rawalpin-dii na rozmowy w tej sprawie. Pakistan liczy na zwolnię nie 90 tys. jeńców wojennych z wyjątkiem tych osób, które popełniły zbrodnie wojenne. Przywódca ETA zabity PARYŻ (PAP) Jak informuje agencja Reutera, w czasie potyczki z policją frankistowską zabity został w czwartek w Algorcie, 10 km na północny zachód od Bil bao, przywódca podziemnej or ganizacji baskijskiej — ETA, Eustaąuio Mendizabal. Mendizabal, postrzelony w czasie ucieczki, zmarł w szpitalu. Organizacja ETA opowia da się za oderwaniem kraju Basków od Hiszpanii i utworze niem niepodległego państwa. Program organizacji zakłada realizację tego celu w drodze walki zbrojnej. Wczoraj w godzinach wieczornych w ambasadzie ZSRR w Warszawie odbyło się spot kanie z okazji 28. rocznicy pol sko-radzieckiego Układu o Przyjaźni, Pomocy Wzajemnej i Współpracy Powojennej. Na spotkanie przybyli: członkowie Biura Politycznego KC PZPR: Edward Babiuch, Stefan Olszowski i Jan Szydlak, zastępcy członków Biura Politycznego KC PZPR: Kazimierz Barcikowski, Stanisław Kania i Józef Kępa, sekretarz KC PZPR Jerzy Łukaszewicz, członkowie Sekretariatu KC PZPR: Ryszard Frelek, Andrzej Werblan i Zdzisław £an darowski, członkowie kierownictw ZSL i SD. Obecni byli wicepremierzy, ministrowie, generalicja Wojska Polskiego, przedstawiciele organizacji społecznych, repre zentanci świata kultury i nau ki. W czasie spotkania, które przebiegło w serdecznej i przy jacielskiej atmosferze wicepre mier Kazimierz Olszewski i ambasador ZSRR w Polsce Sta nisław PUotowicz wygłosili o-kolicznościowe przemówienia. BRATERSKIE POZDROWIENIA Z POŁTAWY Komitet Wojewódzki PZPR otrzymał pozdrowienia, z okazji 28. rocznicy podpisania Polsko-Radzieckiego Układu o Przyjaźni, Pomocy Wzajemnej i Współpracy, przekazane przez Kierownictwo Komitetu Obwodowego Komunistycznej Partii Ukrainy i Obwodowy Komitet Wykonawczy w Połtawie: DRODZY TOWARZYSZE! Komitet Obwodowy KPU i Obwodowy Komitet Wykonawczy w Połtawie pozdrawiają Was i wszystkich ludzi pracy województwa koszalińskiego, z okazji 28. rocznicy podpisania Polsko-Radzieckiego Układu o Przyjaźni, Pomocy Wzajemnej i Współpracy Powojennej, między Związkiem Radzieckim i Polską Rzecząpospolitą Ludową. Wyrażamy głębokie przekonanie, że przyjacielskie związki między ludźmi pracy połtawskiego obwodu i koszalińskiego województwa będą nadal korzystnie rozwijać się w interesie narodów naszych obydwu krajów. Drodzy Towarzysze, w imieniu ludzi pracy Połtawszczyzny przesyłamy wszystkim pracującym koszalińskiego regionu najlepsze życzenia szczęścia, powodzenia oraz jak największych osiągnięć w budownictwie rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego. Niech żyje i rozkwita niezłomna przyjaźń polsko-radziecka. Czy „plan Andreottiego1 przywróci pokój na Bliskim Wschodzie ? NOWY JORK, KAIR (PAP) Premier Włoch Giulio Andre otti spotkał się w czwartek z sekretarzem generalnym ONZ Kurtem Waldheimem. Omawia no prawdopodobnie tzw. „plan Andreottiego" dotyczący problemu rozwiązania kryzysu bliskowschodniego. Jak wiadomo, szef rządu wło skiego w rozmowach z prezydentem Nixonem miał mu przedstawić szczegóły tego planu. W SKRÓCIE greczko w rumunii BUKARESZT Na zaproszenie ministra sił zbrojnych SRR gen. łona Ioni ty przybył w piątek do Bukaresztu z oficjalną, przyjacielską wizytą minister obrony ZSRR, marszałek A. Greczko. otwarcie międzynarodowych targów *TOKIO W piątek otwarto w stolicy Japonii X Międzynarodowe Targi Handlowe. Uczestniczą w nich firmy z 28 państw, w tym centrale handlu zagranicz nego wielu państw soejalistycz nych. Na targach wystawiane są maszyny i towary powszech nego użytku. usa — indie *DELHI W piątek przybyli do Delhi z 24-godz:nną wizytą oficjał, ną podsekretarz stanu USA Kenneth Rush oraz zastępca sekretarza stanu, Joseph Sisco. Przeprowadzili oni rozmowy z premierem Indii tndirą Gandhi, ministrem spraw zagranicznych' Swaran Singhiem oraz ministrem finansów, Y. B. Chavanem. zamieć Śnieżna we włoszech RZYM W nocy z czwartku na piątek nad północnymi Włochami sza lała zamieć śnieżna, która spa raliżowała ruch drogowy w tej części kraju. M. in. z powodu zasp śnieżnych przez kilka go. dzin zablokowana była Auto- strada Słońca na odcinku Florencja — Bolonia. ARESZTOWANIE W ATENACH •LONDYN Policja grecka aresztowała znanego ateńskiego adwokata. George Manghakisa, który wielokrotnie występował w obro. nie greckich działaczy politycznych, prześladowanych przez reżim wojskowy. Manghakisowi zarzuca się organizowanie demonstracji studenckich w Grecji. CUDZOZIEMCY NIE MAJĄ PRAWA WSTĘPU *DELHI Rząd Indii wydał w piątek zakaz wjazdu do królestwa Sikkim wszystkim cudzoziemcom. Zdaniem obserwatorów, decyzja ta została podjęta w związku z sytuacja w tym kra ju znajdującym się pod protektoratem Indii. Delhi odpowiedzialne jest za obronę, po litykę zagraniczną i komunika cję królestwa Sikkim. Desygnowany na premiera Libanu Amin el-Hafez zakończył w czwartek wieczorem konsultacje z przewodniczącymi poszczególnych grup politycznych w parlamencie w sprawie utworzenia nowego rządu. Zapowiedział on, że wkrótce przedstawi prezydentowi republiki propozycję składu nowego gabientu. Przewodniczący Organizacji Wyzwolenia Palestyny, Jaser Arafat udzielił wywiadu tygod nikowi węgierskiemu „Magyarorszag", w którym stwierdził, iż izraelska służba bezpieczeństwa sądziła, że znajdował się on na pokładzie libijskiego „Boeinga" zestrzelonego w lutym nad Synajem przez myśliwce izraelskie. Świadczy to — powiedział Arafat — że Izrael postanowił zgładzić wszystkich przywódców palestyńskich. W piątek rano Egipt przędłożył Radzie Bezpieczeństwa pro jekt rezolucji wzywającej sekretarza generalnego, by przed stawił Radzie w jak najszybszym czasie szczegółowy raport na temat wysiłków ONZ przywrócenia pokoju na Bliskim Wschodzie. Projekt ten przewiduje udział Gunnara Jaringa — specjalnego wysłannika sekretarza generalnego NZ na Bliskim Wschodzie — w dalszych posiedzeniach Rady Bezpieczeństwa. Po ciężkiej chorobie, w wieku lat 53 zmarł w dniu 19 kwietnia 1973 roku Bernard Wirkus długoletni kierownik zaopatrzenia Zakładów Drzewnych Przemysłu Terenowego w Kołczygłowach, odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz odznaką honorową „Za zasługi w rozwoju woj. koszalińskiego". W Zmarłym tracimy zasłużonego pracownika i cenionego kolegę. CZESC JEGO PAMIĘCI! Wyrazy współczucia RODZINIE składają DYREKCJA, POP, RADA ZAKŁADOWA Pogrzeb odbędzie się 23 kwietnia 1973 r., o godz 11, w Kołczygłowach. Nowe nominacje w MHZ WARSZAWA (PAP) Prezes Rady Ministrów na wniosek ministra handlu zagranicznego mianował Tadeusza Nestorowicza podsekretarzem stanu w Ministerstwie Handlu Zagranicznego. Prezes Rady Ministrów na wniosek ministra handlu zagranicznego mianował mgr, Władysława Gwiazdę podsekretarzem stanu w Ministerstwie Handlu Zagranicznego. Prezes Rady Ministrów odwołał mgr. Mariana Dmochowskiego ze stanowiska pod sekretarza stanu w Ministerstwie Handlu Zagranicznego w związku z powołaniem go na ambasadora PRL w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Sport Brytyjczycy Clark i Porter na czele Rajdu Safari Uczestnicy samochodowego Rajdu Safari mają już za sobą 1/4 części trasy. Pierwszy etap z Nairobi do Dar es Salaam miał 1625 km. Na odcinku prowadzącym z Mombasy do Dar es Salaam kierowcy walczyli z ulewnym deszczem, błotnistą drogą i mieli wiele technicz nych kłopotów. Nie ominęły one również naszej dwójki — Sobiesława Zasady i jego pilota Mariana Bienia. Pola cy uporali się wprawdzie ze swym porsche-carrera rs ale spadli z piątego na dalsze miejsce w łącznej klasyfikacji. Prowadzą Brytyjczycy Clark i Porter. „Rajd Tulipanów" w Polsce Na drogach południowej Polski trenują przed „Rajdem Tulipanów" kierowcy, którzy 2 maja wystartują z Warszawy do tej imprezy, zaliczanej do mistrzostw Eu ropy kierowców. Polska — na prośbę automobilklubu holenderskiego jest organizatorem sportowej części im prezy. Holendrzy nie mają możliwości zorganizowania rajdu w swoim kraju, z u-wagi na ogromne zatłoczenie na szosach i brak wąskich krętych dróg szutrowych, niezbędnych do prze prowadzenia takiej imprezy. i Drugi dzień turnieju juniorów w Słupsku Wczoraj w Słupsku rozegrane zostały kolejne pojedynki ogólnopolskiego turnieju piłkarskiego juniorów, w którym uczestniczą zespo ły Gdańska, Szczecina, Olsztyna, Poznania oraz Kosza lina i Słupska. Wczorajszy dzień nie przy niósł również sukcesów na szym zespołom. Obie druty ny musiały uznać wyższość przeciwników. Koszalin prze grał z Poznaniem 0:2 (0 1), Słupsk uległ reprezentacji Olsztyna 0:3 (0:3). Po wczorajszych pojedyn kach wyłoniono finalistów turnieju. W grupie I zwycię żył zespół Poznania 4 pkt. przed Szczecinem — 2 pkt i Koszalinem — 0 pkt, a w grupie II — Olsztyn ~ 3 pkt przed Gdańskiem — 3 pkt i Słupskiem 0 pkt. Dziś rozegrane zostaną po jedynki finałowe. O godz. 9.30 walczyć będą zespoły Gdańska i Szczecina o III miejsce, a Koszalina i Słup ska o V i VI miejsce. Decy dujące spotkanie o pierwsze miejsce między obrońcą u-biegłorocznego turnieju — reprezentacją Poznania a ju niorami Olsztyna rozpocznic się o godz. 10.30. (sf) Wojewódzki Komitet Obchodów 1 MAJA Władysław Kozdra — członek KC PZPR, I sekretarz KW, przewodniczący Komitetu Obchodów. Józef Bajsarowicz — I sekretarz KP PZPR w Kołobrzegu, Eugeniusz Bartkiewicz — przewodniczący Prezydium MRN w Koszalinie, Kazimierz Barski — traktorzysta PWGR Dobrowo, pow. Białogard, Bolesław Bielankiewicz — przewodniczący Z W TPPR, Paweł Błażejewski — przewodniczący WKKP, Jan Bojkowski — rolnik z Mazowa, pow. Sławno, Władysław Butrymowski — ślusarz PKP Białogard, Jerzy Chudzikiewicz — sekretarz KW PZPR, Alojzy Czarnecki — przewodniczący WK SD, poseł na Sejm, Weronika Daszkiewicz — inż. rolnik, RRZD w Grzmiącej, posłanka na Sejm, Borys Drobko — przewodniczący ZW ZMS, Wacław Geiger — działacz polityczno-go-spodarczy, Zbigniew Głowacki — sekretarz KW PZPR, Henryk Jaroszyk — członek prezydium OK FJN, odznaczony Orderem Budowniczy Polski Ludowej, doc. dr Leopold Jastrzębski — prorektor WSInż., przewodniczący MiPK FJN w Koszalinie, Augustyn Jaworski — spawacz w WPPM w Koszalinie, Kazimierz Jerma-kowicz — szyper PPiUR „Korab" w Ustce, Bronisław Juzków — inż. rolnik z pow. Człuchów, Danuta Kamińska — nauczycielka Szkoły Podstawowej w Czarnem, pow. Człuchów, Bolesław Knorek — prezes ZO Związku Inwalidów Wojennych, Teofil Kokowski — działacz b. Związku Polaków w Niemczech ze Złotowa, Stanisław Kruczek — przedstawiciel LWP, Michał Kolankowski — stolarz ze Słupskiego Ośrodka Przemysłu Meblarskiego, poseł na Sejm, Metody Lisiecki — działacz partyjny, Stanisław Mach — przewodniczący Prezydium WRN, Józef Macichow-ski — przewodniczący WK FJN, Alojzy Malicki — kierownik Wydziału Organizacyjnego KW PZPR, Józef Marchewka —ślusarz ze Złocieńca, poseł na Sejm, Jerzy Miller — I sekretarz KMiP w Koszalinie, Jan Misiurny — przewodniczący Komitetu Wykonawczego Rady Wojewódzkiej Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej, Wojciech Mościcki —mechanik z SHR Nacław, pow, Koszalin, Antoni Paszkowski — rolnik z Ko-wańcza, pow. Białogard, poseł na Sejm, Michał Piechocki — sekretarz KW PZPR, Jan Pieterwas — komendant wojewódzki MO, Zdzisław Piś — redaktor naczelny „Głosu Koszalińskiego", Barbara Polak —sekretarz WK FJN, Piotr Prondzyński —robotnik Zakładów Drzewnych Przemysłu Terenowego w Kołczygłowach, Marian Pytlas — b. działacz KPP, Zofia Rosa —dziewiarka w Zakładach Dziewiarskich „Rega" w Świdwinie, Franciszek Ringwel-ski — działacz b. Związku Polaków w Niemczech, z Bytowa, prof. dr Andrzej Rzymkowski — pracownik naukowy w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Koszalinie, Stefan Sokołowski — prezes Zarządu Okręgu ZBoWiD, Tadeusz Skorupski — działacz społeczny, Saturnin Skrzypczyń-ski — przewodniczący WRZZ, Tadeusz Stawowiak — prezes Zarządu Oddziału ZBoWiD w Szczecinku, Heiena Stępień —przewodnicząca Wojewódzkiej Rady Kobiet, Henryk Sztykowski — lekarz medycyny — dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Złotowie, Jan Szymański — dyrektor PPiUR „Barka" w Kołobrzegu, poseł na Sejm, Mieczysław Tomkowski —mechanik PWGR Biesowice, pow. Miastko, członek KC PZPR, Jan Urbanowicz —sekretarz KW PZPR, Edward Wiesiołek —rolnik z Leżenicy, pow. Wałcz, poseł na Sejm, Stanisław Włodarczyk — prezes WK ZSL, poseł na Sejm. PODOBNIE jak poprzednio na ostatnie nasze pytanie konkursowe o-trzymaliśmy rekordową liczbę odpowiedzi. Szczególnie wysoko cenimy sobie zespołowe odpowiedzi kół ZMS, ZSMW, drużyn harcerskich, wa się na Ziemi Koszalińskiej, co tczm w polltife® „kół młodych polityków" zeprzygotowują się szkół średnich oraz praceesowcy Koszalina zespołów uczniowskich ostat-wództwa? nich klas szkół podstawowych. Organizatorami konkursutrum uwagi opinii publicznej są: wojewódzkie zarządyświata. Ostatnio sprawie tej ZMS, ZSMW, Komenda Cho-poświęciła swoje obrady Ra- zetem-i woje- 2) Problem bliskowschodni znajduje się nadal w cen- rągwi ZHP oraz nasza redakcja, Przypominamy, że uczestnikien konkursu może być każdy, kto odpowie trafnie co najmniej na jedno 2 pytań. A oto pytania na dziś: 1) Do jakiej wielkiej Im- da Bezpieczeństwa NZ. Co było głównym tematem rad Rady? Nagrody w poprzednim konkursie wylosowali: 1.Zbigniew Bartosik — MI rosławiec. 2.Koło ZSMW w JęcznI- W dźwirzyńskim porcie SPOŚRÓD zespołowych odpowiedzi na wyróżnienie zasługują prace kół ZMS w Spółdzielni Ozdób Choinkowych w Koszalinie, zetem-esowców ze słupskiego „Fa-marolu", Spółdzielni Inwalidów w Człuchowie, WPHS — Oddział Słupsk, szczepu harcerskiego przy Szkole Podsta-ob- wowej w Biesiekierzu, 48. Drużyny Harcerskiej im. M. Kopernika przy Liceum Ekonomicznym w Złocieńcu, uczniów kl. VII i VIII Szkoły Podstawowej w Pałówku, p-ta Piszcz, uczniów kl. VIIb prezy ogólnopolskiej, która od kach Wielkich, pow. Człuchów ®zkoły. Podstawowej nr 15 w wielu już lat corocznie odby- (nagroda zespołowa).Koszalinie, uczniów kl. VIII Szkoły Podstawowej w Re-dencinie, 15 DH przy Szkole Podstawowej w Wierzcnowie, pow. Człuchów. Odpowiedzi, prosimy kierować pod adresem redakcji „Głosu Koszalińskiego", ul. Zwycięstwa 137/139 (budynek WRZZ), 75-604 Koszalin, w terminie do dnia 3 maja br. z dopiskiem na kopercie lub kar cie pocztowej: „Konkurs „Co tam w polityce?". Usługi i turystyka w ocenie posłów (Inf wł.) Pod przewodnictwem posła Stanisława Kujdy obradował wczoraj w Koszalinie, Wojewódzki Zespół Poselski W obradach uczestniczyli m in. I sekretarz KW PZPR — Władysław Kozdra, przewodniczący Prezydium WRN — Stanisław Mach i przewodniczący WK FJN — Józef Macichowski, Przedmiotem debaty posłów naszego województwa była ocena stopnia realizacji programu rozwoju usług dla ludności w ostatnich latach oraz problem turystyki i wypoczynku. OŻYWIONĄ dyskusję wzbudził zwłaszcza pierwszy punkt porządku posiedzenia. Mimo stałego rozwoju usług, nadal jest to jedna z dziedzin, na które najwięcej się narzeka. W dyskusji szukano odpowiedzi na tak istotne pytania, jak: co jest przyczyną uciekania rzemiosła od świadczenia usług dla ludności na rzecz produkcji dla gospodarki uspołecz nionej, niedostatecznego roz woju usług na wsi, złej jakości i długich terminów wykonywania zleceń, braku fachowców niektórych branż? Przyczyny są złożo ne i niejednokrotnie trudne do szybkiego usunięcia. Są jednak też sprawy, które można i trzeba załatwić szybko, rozwiązanie ich nie wymaga bowiem ani inwestycji, ani skomplikowanych starań. Niezbędne jest tylko wykazanie nieco inicjatywy przez zainteresowanych. Podkreślił to zwłaszcza w swoim wystąpieniu tow. Wł. Kozdra. Przew. Prez. WRN — St. Mach poinformował posłów że opracowywany jest kom pleksowy, długofalowy pro gram rozwoju usług w województwie, w oparciu o u-chwałę ostatniej Wojewódz kiej Konferencji Partyjnej. Program ten wytyczy zadania w dziedzinie usług, dla wszystkich jednostek gospodarczych. Przewiduje się m. in, pobudowanie wielu placówek usługowych m. in. 4 domów usług, 22 pawilonów, 8 stacji obsługi samochodów, urządzenie 4 warsztatów objazdowych itd. Do problemów usług dyskutowanych na posiedze niu poselskim powrócimy jeszcze w komentarzu. Jak lepiej wykorzystać dużą bazę noclegową, jaką są zakładowe ośrodki wypoczynkowe, (przeciętnie czynne 50 dni w roku), dlaczego wolno postępuje organizowanie wsi letnisko wych w województwie, pól namiotowych i biwakowych, punktów małej gastronomii — oto niektóre sprawy poruszone w dysku sji nad dalszym rozwojem turystyki i wczasów na Ziemi Koszalińskiej. Szczegółowo problemy te postanowiono przedyskutować na jednym z najbliższym posiedzeń, kiedy będzie już gotowy opracowywany o-becnie przez specjalny zespół program wojewódzki rozwoju wczasów i turysty ki do r. 1980.(par) Harcerze za granicę Przygotowania do harcerskiej akcji letniej w komendzie hufca sła wieńskiego są na ukończeniu. Aż 1300 harcerzy i instruktorów zostanie objętych Obozowa Akcią Letnia (o 80 orne. wiecei, niż w roku ubiegłvm). ( ześć z nich wy pocznie na międzynarodowym obo zie w Jarosławcu razem z pinnie_ rami czechosłowackimi i niemieckimi z NRD. Inni będą na obozie w Rowach (pow. Słur>>k). Łagowie (woj. opolskie) i w Wqr szawie, część weźmie udzia' w rajdzie pieszym „Szlakiem M. Ko-oernika" Najlepsi instruktorzy i harcerze wyjada na obozy pionitt-skie w Priborn (NRD) oraz w Bra t.yslawić i Bańskiej Bystrzycy (CSRS). Ogółem za granice wyjedzie 110 harcerzy. Ok. 2.5 tvsiaca harcerzy i zuchów ze wsi obję_ tych zostanie małymi formami wypoczynku. MIECZYSŁAW OSTOJSKI (HSI) Wrogowie zieleni i... porządku Mieszkam w nowych blokach u zbiegu ulic Kościuszki i Koszalińskiej w Szczecinku. Państwo zafundowało nam stosunkowo ład ne i wygodne mieszkania, a wokół budynków założono chodniki, trawniki, posadzono drzewka. Dziś, po kilku latach nic już z trawników nie pozostało, drzewka połamano. Kilkakrotnie apelowałem do współlokatorów o szacunek dla zieleni, ale spotykałem sie z grubiańskim: „Co to pana obchodzi", lub ze wzruszeniem ra mion. Nawet płotki ochronne wokół trawników ustawione przy ul. Koszalińskiej przez uczniów Tech nikum Mechanicznego nie są przeszkoda dla wandali. Nie spotkałem się jednak z faktem ukarania mandatem wandala niszczące go dobro społeczne. Uważam, że konieczna jest długofalowa akcja wychowawcza w szkołach, w prasie i w telewizji na temat zieleni i ochrony przy. rody w miastach. RYSZARD SOKOŁOWSKI SPRAWY OSOBISTE załatwiamy poza godzinami pracy WARSZAWA (PAP) Właściwe wykorzystanie czasu pracy i ograniczenie zwolnień do rozmiarów uzasadnionych istotnymi potrzebami — to cel uchwały Rady Ministrów (opublikowanej w Monitorze Polskim nr 17). UCHWAŁA podkreśla, że czas pracy powinien być w pełni wykorzystywany na pracę zawodową. Załatwianie spraw spo łecznych, osobistych i innych nie związanych z pracą zawodową w czasie godzin pracy jest dopuszczalne tylko w niezbędnych przypadkach. Również wszel kie zebrania i narady o charakterze społecznym mo gą być w zakładach organi zowane tylko poza godzinami pracy. Zakłady pracy zobowiązane zostały do prowadzenia ewidencji i analizy wszystkich udzielanych zwolnień oraz kontrolowania właści- wego ich wykorzystania przez pracowników. Dla ułatwienia ludności pracującej załatwiania swoich spraw urzędowych lub prywatnych bez szkody dla zajęć zawodowych — uchwa ła obliguje urzędy do wpro wadzenia odpowiednich godzin przyjęć interesantów. Dotyczy to również godzin otwarcia zakładów usługowych i handlowych. Należy też umożliwić załatwianie spraw w urzędach telefonicznie lub korespondencyjnie. Ponieważ w wielu zakładach pracuje się na kilka zmian, urzędy wzywające obywateli powinny wyznaczać dwa terminy: jeden ra no, a drugi po południu — tak, aby można było zgłosić się w czasie wolnym od pra cy. Warto też zwrócić uwagę na to postanowienie u-chwały, które stwierdza: „Zakłady pracy ograniczą do niezbędnych potrzeb żądanie od pracowników doku mentów i zaświadczeń, których uzyskanie wymaga zwolnień z pracy. Nie moż na żądać zaświadczeń co do okoliczności, które mogą być stwierdzone na podstawie dowodu osobistego lub legitymacji ubezpieczeniowej albo innych dokumentów". Uchwała Rady Ministrów omawia też szczegółowo sprawę zwolnienia od pracy do pełnienia funkcji obywatelskich i społecznych. Uchwała weszła w życie. W Dźwirzynie trwają obecnie prace przy pogłębianiu wejścia do portu ryba< kiego. Równocześnie buduje się tutaj nowe żelbetowe nabrzeże. Dźioirzyński port, narażony jest niejednokrotnie na skutki groźnego żywiołu, łat wiej będzie się mógł oprzeć kaprysom nadmorskiej aury... Na zdjęciu: stalowe zbrojenia nowego nabrzeża w dźwirzyńskim porci*Fot. Jerzy Patan IT7 ŚRÓD wielu problemów, jakie ** przyjdzie stopniowo rozwiązywać w procesie normalizacji stosunków m.ię dzy naszym krajem a Niemiecką Republiką Federalną, kwestią o istotnym znaczeniu jest też sprawa podręczników szkolnych, z których wiedzę o Polsce, jej historii i współczesności czerpie młodzież zachodnioniemiecka J est rzeczą znaną, wielokrotnie już o tym pisano i mówiono, że podręczniki te nieiednokrot nie w krzywym zwierciadle przedstawiają stosunki obu narodów na przestrzeni dziejów, zawierają wiele fał-> szów historycznych, przepojone są w wielu fragmentach nacjonalizmem i szo winistycznym poczuciem wyższości wobec naszego kraju i jego mieszkańców Od pewnego czasu podejmowane są starania ze strony polskiej i ludzi dobrej woli w NRF o spowodowanie zmian w tym. niedobrym stanie rzeczy. Powołano wspólną polsko zachodnionie miecką komisję ekspertów, której ze strony polskiej przewodniczy prof. Wł. Markieioicz, a ze strony zachodnioniemieckiej prof. G. Eckart Komisja odbyła wiele posiedzeń, na których przedyskutowano sporo problemów dotyczących rewizji obowiązujących podręczni JESZCZE o podręcznikach ków, a w październiku ubiegłego roku doszło do wspólnego porozumienia, któ re opublikowane zostało m. in. w materiałach UNESCO. Na początku tego miesiąca eksperci obu stron spotkali się znowu w Brun-szwiku w NRF. Dyskutowano nad wypracowaniem możliwych do przyjęcia przez obie strony tez historycznych dla okresu najnowszych dziejów po 1945 r. Tezy takie służyć będą jako zalecenia dla autorów i wydawców podręczników szkolnych (poprzednio opracowano podobne tezy dla wcześniejszych o-kresów historycznych). W ujęciu problemów najnowszej historii i wzajemnych w tym czasie stosunków obu krajów jest najwięcej kontrowersji, toteż zbliżenie stanowisk nie jest rzeczą łatwą. Niemniej i tu, jak wypowiadają się przedstawiciele obu stron — uwidoczniają się możliwości uzyskania pewnego postępu i opracowa nia odpowiednich zaleceń. Strona zachodnioniemiecka zapowiedziała na spotkaniu, że jesienią tego ro ku ukażą się w NRF pierwsze podręcz niki historii i geografii, w których u-względniono już wcześniej opracowane przez ekspertów zalecenia i zrewidowa no wiele niesłusznych i nieprawdziwych twierdzeń i ocen, jakie latami wpajano uczniom w zachodnionie mieć-kich szkołach Wypada mieć nadzieję, że rzeczywiście tak będzie. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że jeszcze wiele wody upłynie w Renie zanim obecna sytuacja w dzie dżinie podręczników ulegnie zmianom na jakie mamy prawo oczekiwać Spra wy postępują bowiem naprzód ba?dzo powoli Grupa ludzi w NRF. która, pod jęła się rewizji podręcznikórv, jest dość nieliczna i wpływy jej nie są i akie, by można oczekiwać szybkich i o szerokim zasięgu efektów Natomiast opór przeciwko zmianom i na tym odcinku jest jeszcze bardzo silny. Pisał niedawno na ten tem.at wpływowy i znany tygodnik zachodnionie-miecki „Der Spiegel" Pismo stwierdziło, że w NRF nadal obowiązują w szko łach rewizjonistyczne dyrektywy w sprawie nauczania tzw. „Ostkunde", czyli „wiedzy o wschodzie" i wielu nauczycieli, autorów podręczników i wydawców nadal się nimi kieruje. Ofic jalne władze niezbyt dotąd pomagają wspomnianej grupie ekspertów Sprawa rewizji podręczników nie stała jeszcze nawet na. porządku obrad naibardzie: miarodajnego organu szkolnictwa — stałej konferencji ministrów kultury kra jów NRF. Głos nr 111—113 Strona 3 Sprawa ta nie miała swego początku w Valley View, które jest małą, zaciszną miejscowością, gdzie miłośnicy białego szaleństwa mogą uprawiać sporty zimowe. Jej początku należało szukać o dwa tysiące kilometrów na południe, gdzie dwóch mężczyzn porwało 9-letnią dziewczynkę, którą zamordowali tego samego dnia. Policja wpadła na trop porywaczy i w pościgu zastrzeliła jednego z nich. Jego wspólnik, Hank Wollen zbiegł. Był on jednym z najgroźniejszych i najbardziej poszukiwanych przestępców Stanów Zjednoczonych. I wtedy właśnie wydarzyła się ta historia w Valley View, miejscowości liczącej dwa i pół tysiąca mieszkańców... Hester Dorsey — piękna, mło uważnie na Hester. Dziewczy-da blondynka obsługiwała pew na miała szeroko otwarte oczy pomocy. Niech pani wyciągnie ziemię. „Krew" kapała duży-z lodówki butelkę sosu porrii- mi kroplami na podłogę. Na dorowego, a potem pani zadzwoni do doktora Colidge. Niech pani mówi do słuchawki roztrzęsionym głosem i w ogóle zachowuje się jak wy straszona histeryczka. Niech krześle siedział blady jak ściana dr Colidge, a przy nim stał gangster Hank Wollen, trzymając skierowany w głowę lekarza karabin z u-ciętą lufą. McCabe z jękiem ze zdziwienia. Ależ to przecież niemożli- — wykrzyknęła. „Nancy nego wieczoru gości w restauracyjce swojego ojca, gdy w telewizji poaawano komunikat policyjny i pokazano zdjęcie poszukiwanego mordercy. Hester krzyknęła wzburzona: „Daddy, tego cziowieka widzia łam dzisiaj'w naszym miastecz ku!" Jake Dorsey potrząsnął głową, mówiąc: „Nonsens, córecz ko, żaden przestępca nie będzie się ukrywał w takiej małej dziurze, gdzie się wszyscy znają". Ale Hester nie dala się zbić z tropu, dobiegła do telefonu i nakręciła numer McCabe^i, szefa trzyosobowego posterunku policji w Yalley View. Kil- Ostrander ma dziewięćdziesiąt pani powie, że jeden z robot- potoczył się w stronę gag-ników zakładających nową stera, który zaskoczony przez kanalizację w ratuszu jest sekundę przyglądał się „ran-ciężko ranny.nemu". Ta sekunda wystar- „Spróbuję" — odrzekła Lou- czyła, by McCabe wytrącił ise i po chwili przyniosła bandycie karabin z ręki i by butelkę ketchupu. McCabe uderzył go kolbą własnego zdjął krawat, rozpiął kołnierz pistoletu w żołądek. Kilka koszuli, zmierzwił włosy i na- minut później Hank Wollen, który rzeczywiście był ranny w ramię i zmusił dra Colidge do opatrzenia rany, był unieszkodliwiony i zakuty w kajdanki. Była już prawie północ, gdy McCabe zjawił się po raz ostatni w restauracji Dorsey a. Hester gratulowała mu serdecznie sukcesu. Szef policji w Valley View mówił: „Gdy tylko usłyszałem, że pielęgniarka doktora Colidge opowiada o tym, że doktor jest zajęty przy porodzie u ciągnął przez głowę wypło- 93-letniej Nancy Ostrander, wiały, roboczy kombinezon, zrozumiałem, że daje ona sy-Potem otworzył ketchup i gnał z domu sterroryzowanego rozsmarował go po twarzy, przez bandytę. Liczyła na do-©myślność tego, kto pierwszy zatelefonuje. Poza tym nie zdarza się, by pielęgniarka wyjaśn;ała dokładnie — przypadkowemu pacjentowi — do kogo i po co wyjeżdża lekarz". „A dla ciebie, Hester mówił dalej McCabe — przy Panie doktorze - przy wie- niosiem coś na pamiątkę z Posterunek policji znajdo-zlismy tu^ umierającego czło-mego biura". Rozwinął wielki wał się obck ratusza. Sekre-wieka! Wiem, że Dan jest wrulon listu g0ńczeg0 z podo- tarka Louise bębniła jeszczedomu, widziałam pansKi sa-bizną Hanka wollena i wiel- na starej maszynie do pisa-mochód w garażu, niech pannapisem: Poszukiwany nia. McCabe powiedział doprędko otwiera!".jest...". niej: „Świetnie, że pani jesz-Pielęgniarka doktora Colid-Hester przyglądała się u- cze pracuje, Louise. Musi mige ukazała się w drzwiach,ważnie plakatowi, po czym pani pomóc. Niech pani słu-„Okrwawiony" McCabe jęczącpalnęła się otwartą dłonią w cha uważnie. Mam powodywtoczył się podtrzymywanyczoło wykrzykując: „Teraz do przypuszczeń, że poszuki-przez Louise do przedpokoju,wiem, gdzie tego dnia widzia- wany zbrodniarz, Hank Wol-Zauważył lekko uchylonełam Hanka Wollena! Na pla- Wotło„ ,l71H7inła tfcrn* len ukrył się w domu doktoradrzwi do oświetlonego po-kacie w pańskim biurze, gdy zygnacją, nesier wian ia Colidge. Prawdopodobnie wkoju. Jęcząc jeszcze głośniej,przyniosłam panu sfałszowa- czasie strzelaniny z policją zo-wtoczył się i przez te drzwi,ny czek...". K. H. R. stał ranny i szuka u doktoraprzy czym omal nie upadł natłum. tkb Kiedy zejście na psy się opłaca? ka minut później McCabe zjawił się u Dorsey'ów. Był to cięzkawy, wysoKi mężczyzna o siwiejącej czuprynie i szerokich barach. Przystąpił od razu do rzeczy: „Hester, gdzk pani widziała tego zbira?". „Nie wiem dokładnie, nie mogę sobie przypomnieć... W każdym razie to było po tym, OEL ANDERSON powtó rzył: „Ależ tak, Nancy Ostrander! Słyszałem dobrze. Pielęgniarka doktora Colidge podała mi bardzo wyraźnie to właśnie nazwisko". „Niech pan trzyma język za zębami!" wrzasnął McCabe do zdumionego myśliwego, po jak przyszłam do pana z fałszyb- } loka, kQ. oęc wym czekiem, który mi wkre ^ dQ *amJchodu , Ujechał. Dziesięć minut później przed gankiem domu doktora Colidge zatrzymała się mała otwarta ciężarówka zarządu miejskiego. Louise, która nią również przyjechała, bębniła do drzwi i krzyczałacił któryś z gości McCabe pytał dalej: „Gdzie pani dzisiaj poza tym była?" „Byłam u fryzjera, ale tam go z pewnością nie spotkałam". „Tak, to nieprawdopodobne", powiedział McCabe. „Siadajmy, Hester, niech pani przy pomni sobie cały dzień, godzina po godzinie...". Ale po trzech kwadransach McCabe westchnął z re- stera, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć, gdzie to było...r- McCabe wrócił na posteru-1 nek, gdzie zastał telefonogram od szefa okręgu policji kryminalnej: „Wydaje się, że gang ster Hank Wollen ucieka w kierunku północno-zachow Trasa jego ucieczki może prowadzić przez waszą miejsco wość. Wzywam wszystkie pla cówki policji do najwyższej czujności. Uwaga,, Hank Wollen jest uzbrojony!" McCabe odłożył słuchawkę i wyprawił trzech swoich chłop ców na drogi wylotowe, by kontrolowali dokumenty lu dzi przejeżdżających przez mia steczko. Szanse schwytania Hanka Wollena były nikłe, ale McCabe nie chciał czegokolwiek zaniedbać. Do ósmej wieczorem nie wy darzyło się nic szczególnego, McCabe znów pojechał do restauracyjki Dorsey'a na filiżankę mocnej kawy. Obsłużyła go Hester. McCabe zapytał ją: „Hester, czy w międzyczasie nie przypomniałaś sobie, gdzie mogłaś widzieć Hanka Wcllena?" Ale Hester potrząsnęła prze cząco głową: „Niestety, oar-dzo mi przykro..." Nagle otworzyły się drzwi do lokalu i w drzwiach stanął jakiś człowiek ze strzelbą w ręku. McCabe zerwał się z miejsca, ale usiadł, gdy światło padło na twarz mężczyzny. Był to Jcel Anderson, myśliwy, który niedawno osiedlił się w Valiey View. „Muszę zatelefonować do doktora Colidge, żeby obejrzał moją,żonę. Mój aparat nie działa, a żona ma silną grypę z bardzo wysoką gorączką" — wyjaśnił Anderson. McCabe pił spokojnie swoją kawę. Myśliwy nakręcił tarczę, powiedział o swojej żonie. Po chwili odłożył słuchawkę i mrugając bezradnie oczami powiedział — „Ale mam pecna. Doktor Colidge nie może przyjść do mojej żony, bo wezwano go do porodu". „O, a kto z Valley View rodzi?"— zapytała z zainteresowaniem Hester. „Czyżby pani Clay?" „Nie" — odpowiedział strapiony wciąż Anderson. „Usłyszałem nazwisko Ostrander. Tak, Nancy Ostrander". McCabe, który właśnie wychodził, zatrzymał się . nagle 1 zawrócił od drzwi. Patrzył Strona 4 Gios nr 111—113 Fot. CAF Wydaje się to paradoksal ne — a jednak zeiście na psy bywa ogromnie opłacał ne.. Dowód? Bardzo proszę. Młody, bo 34-letni Amerykanin, mieszkaniec Nowe go Jorku Robert Ą.rey — „zeszedł na psy" i nie żałował tego ani przez chwilę. Zawdzięcza temu fortunę. Był taki rok, w którym Robert A zmienił ni mniej ni więcej tylko... 24 posady. Wtedy właśnie — po owej 24. i ostatniej — zdecydował, że będzie samodzielny. Zaczął się wynajmować ja ko... spacerowicz dła piesków. Wyprowadzał na spa cery psy, pieski i psiska le niwych właścicieli — za od powiednią oczywiście opłatą. Robert Arey ma w tej chwili bussiness na wielką skalę; teraz jego przedsiębiorstwo zapewnia całodzienną opiekę czworonożnym przyjaciołom człowieka (oczywiście za niemałą opłatą) i ma w swym „przed szkolu" około tuzina psów. natomiast wyprowadza na spacery — kąpie, czesze i szczotkuje — tuziny innych Firma nazywa się „Spacerowicze dla psów" 'i zapew nia m. in. usługi osób dotrzymujących towarzystwa i zapewniającym opiekę psom w czasie, gdy właściciele wyjeżdżają na weeken dy jak też — dostarcza tak sówki, gdy czworonoga trze ba gdzieś zawieźć, a zwykły taksówkarz nie ma na to ochoty. SYLWETKA PRZEDSIĘBIORCY Robertowi A. pierwszy raz zaświtało „zejście na psy", gdy wraz z żoną kupili sobie ślicznego psa rasy Collie. Robert wychodził z psem na spacery i po krót kim czasie przekonał się, że robi to znacznie częściej, niż wynikałoby z potrzeb psa. Po prostu — spa cery z psiakiem sprawiały mu przyjemność, i wówczas — zrodziła się „idea"... Wydrukował ulotki w ty pie „chętnie podejmę się wyprowadzać pieski na spa cer" — wrzucał je do skrzy nek pocztowych, ponaklejał w widocznych miejscach przy sklepach spożywczych, wtykał pod drzwi domków i mieszkań w blokach. Pierwszą klientką była niejaka pani Sybil Burton Christopher, która życzyła sobie, by jej psa nauczyć różnych ćwiczeń, jak skakania przez laskę, aportowania itp. itd. Po tej pierwszej klientce — napły nęły dalsze zgłoszenia — a ponieważ każdy klient życzył sobie usług w innyćti godzinach — Robert zdecydował się na trzymanie psiaków przez całe dni. JAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE? Dbałość o wygląd zewnętrzny i elegancję psiaka też leży w zakresie u-sług świadczonych przez fir mę — a wśród klientów jest niemało osób o bar dzo znanych nazwiskach. Tak zwane „oporządzenie'' pieseczka zaczyna się od 10 dolarów za terriera — a się ga aż 20 dolarów za owczar ka i 25 — za pudla. Wypro wadzanie na spacer — w rozrachunku tygodniowym kalkuluje się tak: godzina dziennie przez 5 dni w tygodniu kosztuje 15 dolarów dwie godziny dziennie — 25 dolarów „Rozbity" spacer — czyli godzina rano — a godzina po południu — 30 dolarów tygodniowo. ' Ceny w czasie weekendów są oczywiście odpowiednio wyższe, a pracow nicy przedsiębiorstwa dobie rani są wówczas i spośród ochotników. Wśród — tych ochotników nie brak nawet ...aktorów teatralnych, czy modeli, produkujących się w reklamach telewizyjnych EWA WIŚNIEWSKA TEZY CZWARTE ŻARTEM - ĆWIERĆ SERIO IBL1Ą astrologii był w starożytności Cztero 'zsiąg Klaudiusza Ptolemeusza, greckiego matematyka, geografa i a-stfonoma. Do stworzonego przez siebie systemu astrologicznego, włączył on teorię Arystotelesa o czterech podstawowych właściwościach materii: gorącu, zimnie, suchości i wilgoci. Ich wpływ na usposobienie czło wieka przypisano do znaków Zodiaku. Tak zwany Trójkąt Ognia obejmował osoby urodzone pod znakiem Barana, Lwa albo Strzelca: miała ich cechować energia, wybuchowość i zarozumiałość. Trójkąt Wo dy dla urodzonych pod, Rakiem, Skorpionem lub Rybami wróżył wstrzemięźliwość, rozwagę i nieufność: Trójkąt Ziemi przepowiadał ludziom urodzonym pod zna kiem Byka, Panny czy Koziorożca upór, wytrwałość i praktyczność. Trójkąt Powietrza wróżył urodzonym pod Bliźniętami, Wagą albo Wodnikiem, że będą ruchliwi, wylewni i uzdolnieni ar tystycznie. Mimo autorytetu Klaudiu nza Ptolemeusza, jego horoskopy astrologiczne jak i przepowiednie innych astrologów — budziły już wśród starożytnych liczne sprzeciwy. Pamflet na astro logię pt. „O wróżbach" o-głosił najsłynniejszy mówca rzymski, Marcus Tullius Ci cero, wytykając „chaldejczy kom", że zapewniali Cezaro wi, Krassusowi i Poppei długą szczęśliwą starość, której żadne z nich nie doczekało. Chrześcijański cesarz Konstantyn Wielki kazał nawet wychłostać astrologów i usunąć ich ze sto- BYK 21.IV—21.V.: W domu trochę nieporozumień. W pracy nieoczekiwane zmiany — zachowaj spokój i rozwagę. BLIŹNIĘTA 22.V—21.VI.: W pracy jeszcze trochę trud ności, ale naj przykrzejsze problerhy są za tobą. Również sprawy uczuciowe u-kładają się coraz pomyślniej. RAK 22.VI—22.VII.: Okaż MINI-H0R0SKOP 22 IV - 28 IV 1973 licy, obwiózłszy przedtem ulicami miasta na oślich grzbietach, jako pośmiewisko dla pospólstwa. Mimo to popularność horoskopów była wciąż duża i... dotrwała do naszych cza sów. Przeczytajmy więc... BARAN 21.111—20.IV.: Jeśli wyrzekniesz się małostkowych pretensji, możes~ liczyć na przychylność i ser deczność otoęzęnia. Nie o mijaj okazji do nowych znc jomości: jedna z nich będzie miała bardzo korzystny topływ na twoje dalsze losy. cierpliwość i zaufanie najbliższej osobie, nie wracaj do spraw dawno minionych. W pracy przemyśl raz jeszcze decyzję, którą zamierzasz podjąć. LEW 23.VII-~23.VIII: O-reń realnie swoje szanse, iim postanowisz wprowadzić istotne zmiany w życiu zawodowym i domowym; •'jyćaje się, że chwilowo lewej zostauAć wszystko tak ak było dctąd. PANNA 24.V111—23.IX.: Twoi zapomniani przyjadę le czekają na znak życia, nie lekceważ ich przywiązania. WAGA 24.IX—23.X.: Zycie podsuwa ci szansę, wyjdź jej naprzeciw, Odważ na decyzja okaże się w przyszłości bardzo owocna. SKORPION 24.X-22.X1.: Uczucie zniechęcenia i zawo du, któremu ulegasz ostatnio, nie płynie z przyczyn ze wnętrznych. Jego źródło tkwi w twoim stanie zdrowia, o które nie dbasz, choć wiesz, że wymaga stałej o-pieki. STRZELEC 23.XI—21.XII: Ani się obejrzałeś jak towarzyskie przyjemności zajęły zbyt wiele miejsca w twoim życiu na niekorzyść spraw zawodowych. Jeżeli nie przywrócisz właściwych proporcji, czekają cię przykre konsekwencje. KOZIOROŻEC 22.XII— 20.1.: Przed tobą krótki o-kres napięcia, niezadowolenia i nieporozumień. Staraj się panować nad sobą, żeby z drobnych rzeczy nie powstały duże problemy. WODNIK 21.1.—18.11.: Masz szansę podjąć decyzję, która ustabilizuje na długi czas twoje sprawy osobiste. RYBY 19.11—20.111.: Stanowczość połączona z dobre wolą i szczerością, pomoże ci rozwikłać dawno nabrzmiały problem. IRENA KACPER A jednak z tej ziemi BIAŁY DOM Żeby dać przykład obywatelom amerykańskim , w związ ku z trudnościami na rynku mięsnym z jadłospisu w Białym Domu skreślono befsztyki — aż do odwołania. Kucharz przydenta Nixona Henry Haller nastawia się na przestrzeganie dni bezmięsnych, w których podawać się będzie... drób. TATUŚ REKORDZISTA 62-letni stolarz Raimundo de Vervalho szczyci się posiadaniem największej rodziny w całej Brazylii. Tpośród 93 dzieci dzielnego ojca tylko co trzecie pochodzi z legalnych związków z trzema kolejnymi żonami. LEKKOŚĆ W TAŃCU Grupa naukowców pod kierownictwem prof. Millera, któ rego, żona jest tancerką, przeprowadziła pomiary wysiłku, wydatkowanego przez członków baletu w Kansas.-Okazało się, że jeden tylko taneczny obrót o 360 stopni z przysiadem wymaga tyle wysiłku, co strzelenie bramki w piłce nożnej. INTRATNY SKOK Kiedy amerykański spadochroniarz Robert Hall rhciał lądować z opóźnionym otwarciem spadochronu — ten w ogóle się nie otworzył. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Hall wylądował w gałęziach drzewa, co uratowało mu życie, a także przyniosło sławTę i pieniądze. Za opisanie swoich przedśmiertnych wrażeń otrzymał ogromne honoraria od dzienników, a także od psychiatrów, którzy chcą je wykorzystać w leczeniu manii samobójczych a Był duchem niecierpliwym i nie znosił pozowania. Nie pozwalał *ię uwieczniać i każdy , malarz, który próbował sportretować Włodzimie rza Iljicza Lenina, musiał szkicować niezmiernie dyskretnie i... zazwy czaj kończyło się na szki cach. Najwięcej pozostało po nim przekazów pisanych. Maksym Gorki w zarysie sylwetki Lenina cienkim piórkiem delikatną kreską zaznacza kontury postaci z po zornie mało ważnych jego reakcji, odruchów, powiedzeń i niedopowie dzeń zakończonych gestem czy uśmiechem, ze sposobu bycia — i właśnie to pozwala przedsta wić sobie Lenina żywego, nie tego z pomników, i odpowiedzieć na pytanie jaki był? Oto fragmenty wspomnień Gorkiego. Doskonale pamiętam to pierwsze spot kanie. Najpierw scenografia: gołe ściany śmiesznej własnym ubóstwem drewnianej cerkwii na londyńskim przedmieściu. Wąskie, strzeliste okienka sali podobnej do staroświeckiej, ubogiej izoy szkolnej, a w ogóle cerkiew przypominała jeaynie fasada budynku, bo w środku nie było żadnych przedmiotów kultu. Do tamtej pory nigdy nie spotkałem Lenina, a i czytałem go o wiele za mało niż powinienem. Ale nawet to, co trafiło mi do ręki, poruszyło mnie, a jeszcze bardziej opowiadania ludzi, którzy go o-sobiście znali. Wszystko to sta ło się magnesem, który przyciągnął mnie na to spotkanie. Mocno uścisnął mi dłoń, obrzucił badawczym, taksując?, spojrzeniem, a następnie tonem starego znajomego powitał: — Dobrze, że pan przyjechał! Przecież pan lubi awantury, nieprawdaż? a tu zan si się na wielkie zamieszanie! 4® Na mównicę wszedł szybko, raźno, ale pierwsze słowo: „Towarzysze" wyszło niewyparzone, jakby z francuska —obco, (Było to na Londyńskim Zjeździe RSPR w 1907 roku — przyp. tłum.). Pierwsze wrażenie — kiepski mówca. Ale w kilka chwil potem —przeciwnie! Po raz pierwszy w życiu wtedy przekonałem się, że o najbardziej skom plikowanych problemach można mówić prosto, przejrzyście, zrozumiale dla wszystkich. W tym co mówił nie było okrą głych fraz ani ozdób — myśl podawał na dłoni. I dłonią pra- wej ręki gestykulował. Tak oszczędnie, jak oszczędnie ope rował słowem. Lekceważył przy tym ozdobniki i napuszo ne frazy przeciwników. Rozważał jedynie omawiane przez nich fakty, krusząc argumentację oponentów. Spokojnie, konsekwentnie, logicznie — bez afektacji. Wydawało mi się, że każdy dzień burzliwego zjazdu dodaje mu sił. Siłę tę czerpał z prawdy, z przekonania, a odczuwali to nawet ludzie o przeciwstawnych poglądach na strategię i taktykę ruchu robotniczego. W czasie zjazdu obiadowaliśmy w malutkiej i taniej restauracji. Zauważyłem, że Iljicz jada niewiele: małą jajecznicę, plasterek _ wędliny i kufelek ciemnego piwa. I to wszystko. Najwyraźniej o siebie nie dba. Ale o innych ciągle pamiętał, przy każdym posiłku wypytując naszą szefową zaopatrzenia M. F. An-driejewą: „A jak tam, towarzysze — jak myślicie — nie głodują? A może uszykować im jakieś kanapki?". Jesienią 1918 roku zapytałem sormowskiego robotnika Dymitra Pawłowa, jaka cecha Włodzimierza Iljicza rzuca się w oczy. Odpowiedział bez wahania: „Prostota. Jest prosty — jak prawda". To było powiedziane z przekonaniem. Krotko i mocno. Wiadomo jednak, że szefa najlepiej potrafi ocenić personel; zapytałem więc kiedyś Gila, doświadczonego człowieka i dobrego kierowcę, który jeździł z Leninem: jaki on jest? Gil nie sumitując s\g odpowiedział: „Takich nie ma! Wożę go przez Miasnicką, a tam zawsze tłok, no to trzeba nacisnąć pompkę sygnałową, żeby się ludzie rozstąpili. Jadę tak raz na sygnale, droga się przeciera i odruchowo spoglądam w tył. Struchlałem — Włodzimierza Iljicza na tylnym siedzeniu nie ma! Chcę wóz zatrzymać, aż tu — cap mnie za rękę i powiada: „Proszę się nie martwić, a jechać trzeba tak jak wszyscy". Jak wszyscy. Jakby wszyscy o-twierali sobie w biegu drzwiczki i przechodzili po zewnętrznym progu z tylnego siedzenia na przednie — to byłby ładny interes. Jestem starym kierowcą, ale nikt czegoś takiego nie robi". Kiedy żegnaliśmy się w Londynie Lenin obiecał, że przyjedzie na Capri na odpoczynek, ale zanim do tego doszło — gościłem u niego w Paryżu. — Będzie wojna — mówił Lenm. — To nieuniknione. Przypuszczam, że doczekamy się wojny europejskiej. Ale czy proletariat znajdzie w sobie tyle siły, ażeby uniknąć krwawej jatki? Jak to można zrobić? Czy ogólnoeuropejski strajk robotników? Na to są zbyt słabo zorganizowani. Taki strajk —■ to byłby początek wojny domowej. Ale jego wro SZKIC DO PORTRETU (Korespondencja SPN dla P. A. Interpress) gowie osłabią się wzajemnie. To też nieuniknione. Podszedł do mnie i powiedział z naciskiem: — Nie, proszę się zastanowić: dlaczego syci z jednej i drugiej strony gonią głodnych do wspólnej rzezi? Czy znacie bard^ej idiotyczne i o-brzydliwe przestępstwo? 1 Niezmiernie drogo zapłacą za to robotnicy, ale koniec końcem wygrają. Taka jest wola historii. Nigdy nie spotkałem człowieka o tak zaraźliwym śmie chu. To nawet dziwne, że tak surowy realista, który tak wy raźnie widzi i tak głęboko od czuwa nieuchronność wielkich tragedii społecznych, nieugięty w nienawiści do świata ka pitału# potrafi śmiać się jak dziecko, do łez i zanosić się od śmiechu. Do tego trzeba być zdrowym na duchu. — Najważniejsze — mówił — że- by do spraw trudnych podcho dzić pogodnie. A nawet pośmiać się z własnych niepowo dzeń. Humor — to świetna za leta. Doskonale go rozumiem. Śmieszności w życiu nie mniej niż smutku. Doszło wreszcie do spotkania na Capri. A potem jeszcze raz Włodzimierz Iljicz odwiedził wyspę. Był na Capri niezwykle pryncypialny, szczególnie w rozmowach z Bogdanowem, który Lenina uwielbiał, ale nie mógł pojąć jego sposobu myślenia. Lenin przegrywał z nim partię po partii w szachy, a Bogdanow przegrywał w każ dej dyskusji, miażdżony żelaz ną logiką wniosków. Drugi Lenin na Capri to człowiek, który szybko znalazł miejsce wśród tamtejszych ry baków. Godzinami rozmawiał z nimi jakimś szczególnym ję- zykiem, ponieważ włoskiego nie znał. a oni żadnego z tych, którymi władał Włodzimierz Iljicz. A przecież wiele dowie dział się od nich o ich doli i niedoli. Potrafili wspólnie śmiać się do łez, opowiadając sobie na migi jakieś zabawne dykteryjki. Stary rybak Gio-vanii Spadaro powiedział mi w zaufaniu: „Rozumiemy się, bo on się śmieje tak, jak może śmiać się tylko człowiek uczci wy". Spadaro uczył Lenina wędko wania, tłumacząc: — Cosi driń-driń, capisco? I wszystko było wiadomo: jeśli nocą węd ka drgnęła, odezwał się dzwonek — to wiadomo, że rybę trzeba podciąć, bo „bierze". Wtedy Lenin odpowiadał: — Aha, driń-driń — i podcinał. I od tamtej pory nazywali go wyspiarze Signor Driń-Driń. A kiedy wyjechał, przy każdej sposobności wypytywali o niego: — A co u pana Driń- -DriA? Aby tylko car go nie pochwycił! Był pogodny I bardzo dli siebie surowy. W głodnym roku 1919 w Rosji wstydził się jadać to, co w paczkach i zawiniątkach przysyłali mu 1 przywozili chłopi z różnych za kątków kraju. Wszystko kazał zabierać do wspólnej stołówki. Sam byłem świadkiem, jak na wieść o kolejnej paczce zmarszczył sokratesowskie czo ło i z prawdziwą złością gderał: — Sami głodują, dzieciom od ust odejmują i przysyłają, przywożą te swoje gościńce jak do panny w swaty. Zacofane obyczaje, ale jak byście ich tego oduczyli? A w kraju wszędzie głód! Byłby wynalazcą, bo choć interesował się wszelkimi prze jawami życia i pracy ludzkiej, szczególną uwagę koncentrował na sposobie myślenia i dociekliwości inżynierskiej. Gruby tom, a może i kilka, za jęłyby stenogramy z rozmów Iljicza z mechanikami i wynalazcami. Ale jedno i to zbyt krótkie życie nie pozwoliło mu zaspokoić tych zainteresowań. W pamięci ludzkie-j pozostał iednak wynalazcą — autorem koncepcji i realizatorem największego wynalazku społecznego dla milionów. Wynalazł technologię obalenia przegniłego ustroju wyzysku i ucisku i dał światu patent na jedyną w swym rodzaju konstrukcję. Na budowę sprawiedliwego u-stroju, w którym słowo Człowiek zabrzmiało dumnie. Przestał na wszystko reagować. Wykonywał jedynie rozkazy. Miał tyl ko dziwne przeświadczenie: tak głupio ginę, teraz pod koniec wojny. To już ostatnie sekundy życia. O czymś poważnym człowiek powinien pomy śleć — wspomnieć rodzinę, najbliższych. A tu uporczywie wracał obraz kolegów z drużyny, którzy w tej chwili pewnie dzielą puszkę tuszonki. — To chyba dlatego, że głodny jestem. Człowiek nie powinien na głodno umierać, bo o głupstwach myśli. Dłonie splecione na karku pchały do przodu głowę. Niemal dziabał nosem szarą ścianę muru. W owalnych wybitych kulami szparach czerwieniały cegły. Czarnym hieroglifem odznaczała się na nich mała ruchliwa mrówka. — Po trofiejne zapasy świąteczne pewnie się wybrała — pomyślał. — Najwyższy czas przecież, to dzisiaj pierwszy dzień świąt wielkanocnych. Z tyłu zagdakał oficer. Nie rozumiał, co do niego mówi, więc nie odpowiedział. Potem komenda. Zaklaskały metalicznie zamki karabinów plutonu egzekucyjnego. Wprowadzili naboje do lufy. — Ognia — krzyknął oficer. Usłyszał huk wystrzałów zwielokrotniony odbitym od murów echem. Pułkownik żąda wyjaśnień Przeciągnął ręką po mokrym od fcotu czole,. To było oczywiste, że cały pluton nie mógł spudłować. — Ślepakami sukinsyny strzelają. Kilka razy mam śmierć przeżywać. Chcą mnie upodlić. Ale więcej komend nie było. Podszedł do niego oficer z tłumaczem, który chyba kiepsko znał polski, bo długo dobierał słowa. —Musi iść do pułkownik! Warta przed willą nie sprawdzała dokumentów. Ulizarty adiutant z bezmyślną miną natychmiast uchylił drzwi od gabnietu. Szczupły, siwy mężczyzna miał opaskę ze swastyką na uniformie. Pokazał mu fotel i sam usiadł. Mówił coś długo do tłumacza, a ten streścił to wszystko w krótkim pytaniu. —Pułkownik ciekawa o tamten bunkier i kapitana Schefflera. Opowiedz wszystko. Kapral poprawił się na fotelu. Po-gmerał w kieszeni. Zrozumieli ten od ruch. Tłumacz podsunął mu rzeźbioną skrzyneczkę z papierosami. Wziął jednego i znów sięgnął do kieszeni. — Nawet zapalniczkę musieli mi cho lery zarekwirować. A głośno do tłumacza: —Muszę się chwilę zastanowić, żeby sobie przypomnieć. Kiwnęli z aprobatą głowami. Pułkownik udawał, albo rzeczywiście za jął się jakimiś papierami. Kapral zaciągnął się łapczywie dymem z papierosa. Zwlekał z odpowiedzią. Bo o czym sobie przypominać? Wszystko pamiętał, jakby to było przed godziną. Ale przecież oni wiedzieli o tym dziesięć razy więcej. Właśnie kapitan Scheffler, dowódca specjalnej grupy. Ze specjalnej, zorientował się kapral w czasie poprzednich przesłuchań. Tylko nie miał pojęcia do jakiego celu przezna czonej. Dlaczego im tak na mojej osobie zależy? Zaraz, jak to wszystko było, od początku. Tajemnica betonowej studni Jeśli teraz są święta wielkarlocne, to kilkadziesiąt dni temu, połowa lutego chyba była. Może trochę później. Ich pułk leczył rany po zawziętych bojach o przełamanie Wału Pomorskiego. Co nie znaczyło, że sie dzieli bezczynnie. Im na przykład, grupom zwiadowców, przypadło zadanie patrolowania okolicy i likwidowania hitlerowskich grup, które zostały na tyłach. Tamtego dnia zapędzili się zbyt daleko. Nawet dowódca drużyny, ślęcząc nad niemiec ką mapą, mruczał, że to chyba teren działania południowych sąsiadów na froncie — czerwonoarmistów. Zawra cali więc szerokim łukiem na północny zachód. Wtedy na drodze zobaczyli ten bunkier. Był na wzgórzu, nad jeziorem, zamaskowany nis kimi świerkami, chyba niedawno posadzonymi. Widać było zwały betonu rozrzucone potężnym ładunkiem trotylu. I pewnie przeszliby obok, gdyby nie jakiś dziwny odgłos z wnę trza. Przygłuszony huk. Potem cisza i jeszcze raz. Słyszeli1 wyraźnie. Nie daleko musiał być otwór wentylacyjny. Cicho podpełzli na grzbiet wzgórza. Między gruzowiskiem czerniał otwór prowadzący do wnętrza bunkra. Dzisiaj nie mógł zrozumieć, dla czego zgłosił się pierwszy. Asekurowany splecionymi pasami, opuszczał się w mroczną czeluść. Po kilku metrach namacał stopami schody. Odwiązał pasy. Zapalił latarkę elektryczną. Schody były wąskie, tuż przy ścianie. W środku czarna czeluść. Światło latarki nie sięgało dna. Rzucił kamień ale nie usłyszał żadnego odgłosu. — Czyżby tak cholernie głęboko? Skręcił ze schodów w pierwszy poziomy chodnik. Szedł, dotykając gładkich jak mar mur, betonowych ścian. Sto, dwieście, może pięćset metrów. Stopa prawej nogi zawisła nagle czubkiem bu ta w powietrzu. Wzdrygnął się. Przed nim była głęboka studnia Gdy by tak dłuższy krok... Starał się o tym nie myśleć. Wydawało mu sie, że w głębi usłyszał jakiś szmer. W świetle latarki zobaczył prostokątne, stalowe klamry, prowadzące w głąb studni. Zaczął ostrożnie schodzić. I w tym momencie zgasła latarka. — Wyciągnął zapalniczkę, tę pamiątkową, od porucznika żandarmerii. Odbił go ze swymi zwiadowcami hitlerowcom. Zawarli wtedy z oficerem frontową przyjaźń. Ale co tu wspo- (dokończenie na str: 6) Głos nr 111—113 Strona 1 gdzie indziej (Relacje korespondentów P. A. Interpress) W KAŻDY piątek po południu na wszystkich drogach wypadowych z Pra gi suną sznury samochodów. Mieszkańcy nadweltawskiej stolicy wyjeżdżają na tradycyj ny dwudniowy weekend. Zde eydowana większość jeździ do swoich „chat". Wokół Pragi stoi ich już dziś ponad 200 tys. Zlokalizowane są zwłaszcza wzdłuż trzech rzek: Wełtawy, Sazawy i Berounki, ale spotkać PRAGA „Na chatę" je można również na wzgórzach, na skrajach lasów i w innych rejonach. Są przecież nie tylko wokół Pragi, ale i w całej Republice (ogółem prawie 1 milion). Chaty to nie altanki w o-gródkach działkowych, ale dom ki campingowe, małe i większe wille drewniane, murowane czy kamienne. Różnej wielkoś ci, o różnym standardzie i wy posażeniu wnętrz, w większości przystosowane do każdej pory roku. Dziś gotowe chaty z elementów — tylko do zmon tewąnia — w szerokim asorty mencie oferuje czechosłowacki przemysł (zresztą i w Polsce istnieje już możliwość ich zakupienia). Starsze, często liczące sobie już 20—30 lat, ich właściciele budowali jednak sami lub przy niewielkiej pomocy spółdzielni Zresztą do dziś „na chaty" jeździ się pracować: w ogródku, przy ulepszaniu, naprawia niu czy upiększaniu tego swojego weekendowego domku. Na wet gdy to nie jest konieczne, bo najlepszy jest przecież czyn ny wypoczynek. Natomiast ci, co nie mają własnych „chat", a stanowią oczywiście w Czechosłowacji jeszcze większość, jeżdżą w wolne od pracy i świąteczne dni na przykład do domków wypoczynkowych swoich fabryk czy instytucji. Nazywa się je również chatami, chociaż są oczywiście większe, wielopokojowe, ale każdy sam prowadzi tu gospodarstwo. We wspólnej kuchni, wyposażonej we wszystkie niezbędne urzą- dzenia i naczynia, może przygotować sobie wszystkie posił ki. Jadalnia zwykle spełnia jednocześnie rolę świetlicy z telewizorem i różnymi grami towarzyskimi. Te zakładowe chaty, a jest ich w CSRS 4,5 tys., istnieją na ogół w znanych miejscowościach wypoczynkowych, głównie w górach Karkonoszach, Beskidach, Tatrach, Małych Karpatach, Krusznych Horach itd. Ale na weekend jeździ się poza chatami do licznych ośrod ków campingowych, doskonale wyposażonych, z budynkami restauracyjnymi i kawiarniami boiskami sportowymi ,basenem a jeśli nad jeziorem czy rzeką — to z przystanią, łódkami, ka jakami itd. Albo po prostu do hotelu czy motelu, których bu duje się przy głównych trasach turystycznych coraz więcej. Organizacje społeczne, młodzie żowe i turystyczne prowadzą oprócz tego wiele własnych schronisk, wygodnych i tanich. W świąteczne, wielkanocne dni, Praga i inne czechosłowackie miasta pustoszeją. Ludzie wyjeżdżają na weekendy, tak jak na każdą sobotę i niedzielę. Nie ma tu bowiem specjalnych tradycji tych świąt Boże Narodzenie trzeba spędzić w domu, z rodziną, przy choince i tradycyjnym jadłospisie. Ale Wielkanoc traktuje się tylko jako okazję do dłuższego wypoczynku. MAREK DUNIN-WĄSOWICZ! Fot. CAF WIOSENNE bazie, kolorowe pisanki, śmigus-dyn-gus, tradycyjne wielkanocne jajko — Francuzi nie znają takich rzeczy. Kolorowe jajka i zajączki, owszem są, ale z lukru lub z czekolady, w cukierniach i tylko dla dzieci. Nie ma też zwyczaju składania życzeń ani przygotowywania specjalnych „świątecznych" dań. Prawdziwe, uroczyste święta we Francji, to Boże Narodzenie i 14 lipca (święto narodowe), natomiast Wielkanoc właściwie niczym nie różni się od dłuższego weekendu. A weekendy Francuzi kochają bardzo. Może dlatego, ie dzień pracy kończy się we Francji bardzo późno z powodu przerwy obiadowej. Ludzie wracają do domu wieczorem, około godz. 19 i w ciągu tygodnia nie mają czasu na „$y-cie towarzyskie" ani wypoczynek. Właściwie życie prywatne toczy się od weekendu do weekendu. Gorączka weekendowa — a ściślej mówiąc wyjazdowa — ogarnia wszystkich już w piątek wieczorem (sobota w większości instytucji jest dniem wolnym). I tak od soboty rano do niedzieli wieczorem dla Francuza —mieszkańca większych miast —nie ma sprawy ważniejszej Tot. CAT. PARYŻ Mania wyjeżdżania... niż weekend. Radio na czołowym miejscu wśród wiadomości nadaje komunikaty o stanie pogody i sytuacji na autostradach, informuje na bieżąco, gdzie właśnie zrobiły się „korki" i którędy najłatwiej wyjechać z miasta. Każdy, kto tylko możfe, pakuje do samochodu jedzenie, dzieci, psa i wyjeżdża poza miasto — do własnego domlśu na wsi, jeśli taki posiada, a jest to szczyt marzeń każdej rodziny, do przyjaciół lub zna j ornych mieszkających poza miastem, do rodziny, gdziekolwiek, byle tylko dalej od hałaśliwego, zakurzonego i zatłoczonego miasta. Wprawdzie tłok na autostradach i drogach jest równie wielki jak w mieście, ale to już nie to samo. Weekend spędzony w mieście w ogóle się nie liczy. Trzeba wyjechać. Tylko powrót na łono natury daje świa domość prawdziwego wypoczynku. Spacery, trochę sportu, czasem pieczone kiełbaski na świeżym powietrzu ze szklanką czerwonego wina, które jest „napojem narodowym" Francuzów, nieodłącznym przy wszystkich posiłkach, nastrój absolutnego odprężenia i poczucie, że można robić to, na co ma się ochotę. I tyle. Niewiele więcej i nie mniej. W pogoni za takim relaksem Francuzi często spędzają wiele godzin w samochodzie, w gigantycznych korkach przy wyjeździe lub wjeździe do mia sta, denerwują się i narzekają, w końcu wracają do domu zmęczeni — po to, by już od wtorku zacząć myśleć o następnym weekendzie. Absolutna mania wyjeżdżania... I tak przez cały rok, aż do urlopu, który tutaj również dla dorosłych nazywa się wakacjami. ZDZISŁAWA GĄSOWSKA „Stuga" znaczyło jeszcze nie tak dawno tyle co domek, chata, izba. Dzisiaj oznacza filię miejskiego mieszkania, gdzie spędza się soboty i niedziele, a także wakacje. A więc stuga to zarówno uroczy drewniany domek na atrakcyjnej działce, jak i przepiękna miniwilla na skalnym urwisku, w którym wykute schody prowadzą do za toczki, gdzię latem trzyma się własne jachty i motorówki. Let nio-weekendowa posiadłość — podobnie jak wielkość i wyposażenie mieszkania oraz marka samochodu — świadczy o pozycji i życiowym standardzie jej właściciela. Patrząc na spra wę polskim okiem trzeba by po wiedzieć, że w średniego typu studzę można by wygodniej mieszkać niż w niejednym naszym M-3.. Wielkanocne święta to ostatni dzwonek na tradycyjne pra ce nad przygotowaniem stugi do zaczynającego się wielomiesięcznego sezonu niedzielnych wyjazdów. Chyba, że wiosenne porządki zrobiono wcześniej. Z góry można przewidzieć, że jak co roku trzy czwarte mieszkańców Sztokholmu spędzi Paaskafton, czyli Wielką Sobo tę niesłychanie pracowicie. Pani Svensson przy pomocy specjalnych gąbek i . płynów wy myje tapety, doprowadzi do kryształowej przejrzystości szy by i do laboratoryjnej czystości wszystkie sprzęty. Pan Svens-son naprawi uszkodzenia, pomaluje świeżą farbą wszystkie skazy na ogrodzeniu, futrynach. A gdy stuga będzie wyglądała jak nowa — wspólnie zabiorą się do ogródka. Wieczorem, przy estetycznie zastawionym stole i obowiązkowych świecach — chociaż o-czywiście w studzę jest elektryczne światło — odbędzie się świąteczna obiado-kolacja. Przepisowe tradycyjne dania to gotowany w specjalny sposób łosoś podawany na zimno. Za to ziemniaki doń — na gorąco. Najbardziej wielkanocny w tym daniu jest sos, w którym się zapieka łososia. Przepis jest tak skomplikowany, że naj wytrawniej szym gospodyniom udaje się tylko raz na dziesięć. Poza tym je się także, zupełnie jak u nas, jajka na twardo, które barwi się na kolorowo. Po kolacji — do koloru do wyboru — albo telewizja (oczy wieście, że telewizor to obowiązkowe wyposażenie stugi), albo prasa. Szwedzi, mimo że bardzo oszczędni, nie żałują sobie na gazety. Pan i pani Svens son zabiorą ze sobą na pewno ulubione dzienniki i własne ty godniki. SZTOKHOLM Łosoś na zimno Następne dwa dni przeznaczą jak zwykle na aktywny odpoczynek w ogródku lub przygotowanie do sezonu łodzi czy motorówki. Sztokholm tak pustoszeje na święta, że robi wręcz niesamowite wrażenie. Wszystkie skle py i kioski zamknięte na amen. Ni żywego ducha na ulicach. Mieszkańcy albo wyjechali, albo siedzą w mieszkaniach. Na wet najbardziej ruchliwy punkt stolicy—bajeczny targ na H etorget świeci pustką. Stragany znikły, pochowane przez porządnych sprzedawców. Ani śladu brzozowych witek ozdobionych farbowanymi na nieprawdopodobne kolory puszys tymi piórkami. To zresztą coś w rodzaju tradycyjnych baź. Co roku zmieniają tonację barw. W tym przeważały piór ka ogniście pomarańczowe, olśniewająco białe, beżowe, brązowe i koloru oranżady. Taki wspaniale barwny bukiet o-zdobi na Wielkanoc każde szwedzkie mieszkanie. BOŻENA NOWICKA (dokończenie s+tr. I) mfnać! Zapalniczka tym razem zawiodła. A tak by »ię przydał chociażby jeden promyk światła! Zabłysł nie jeden, a tysiące. Uderzyły mu w oczy z taką siłą, że o mało oszołomiony, nie spadł w głąb studni. Kurczowo ściskał klamrę i przyzwyczajał oczy do światła. Po dłuższej chwili dostrzegł kontur męż czyzny na górze, u wylotu studni. Miał na sobie panterkę i polową czapkę oficera Wehrmachtu. Rysów twarzy nie sposób było rozpoznać. Nieznajomy mówił po polsku. Wolno, x twardym akcentem: — Widziałeś, tak? No, zostawiasz to dla siebie Tajemnicy dochowują tylko nieżywi. Widział Jak Niemiec odpina kaburę pistoletu. Chciał krzyczeć, że nic nie widział, o niczym nie ma pojęcia. Ale strach zamurował mu usta. Zobaczył, że Niemiec skierował nagle snop światła w kierunku wylotu podziemnego tunelu. Dostrzegł na sekundę jego twarz i rozciętą brew nad lewym okiem. Cisnął zapalniczkę w reflektor. Brzęk szkła. Cisza. Potem długa seria z pepeszy. Uratowali go koledzy, którzy zleźli w głąb bunkra, zaniepokojeni jego długą nieobecnoś cią. Pytał o Niemca, Odpowiedzieli, i« rozwiał się jak duch w podziemiu. Śmierć po raz trzeci —Możesz Już mówić — przypomniał mu tłumacz. Wziął tym razem bez zaproszenia, drugiego papierosa. Długo zapalał i zastanawiał się co ma powiedzieć, żeby zachować jeszcze kilkanaście minut a może kilka godzin życia. —Kiedy wzięliście nasz patrol do niewoli, tutaj, po drugiej stronie Odry, hauptmann Scheffler powiedział, że on mnie dobrze zna i musi się mną zaopiekować. A ja jeszcze raz mówię, że pierwszy raz widzę na oczy tego człowieka. —Dalej utrzymujesz, i% nic nie wiesz? —No jasne. Niech hauptmann po wie, jeśli coś wie. —Nie. Ty będziesz mówił. Scheffler nie żyje. Dziś go ktoś otruł. Powiedz, gdzie ten bunkier? W jakim korytarzu spotkałeś kapitana? —Nic nie wiem o bunkrach. To wyście je budowali. Tym razem Niemcy nie zdołali od niego nic wydobyć. Kapral słusznie uważał, że z tym bunkrem wiąże się jakaś tajemnica. Rozumiał, że dotąd pozostanie przy życiu, dopóki Niemcom będzie potrzebny, dopóki im wszystkiego nie powie. Szczęściem dla niego, nie żyje hauptmann z blizną nad okiem. Przeliczył się jednak kapral ze swymi siłami. Nie wytrzymał tortur w czasie następnych przesłuchań. O-powiedział wszystko, błagając, aby go dobili i oszczędzili męczarni. Zgodził się nawet na to, aby lądować po dru giej stronie frontu z grupą niemieckich komandosów i wskazać im bun kier a także sztolnię, gdzie spotkał kapitana Schefflera. W pośpiechu przygotowywano tę wyprawę. Pułkownik nie zapomniał jednak o najdrobniejszych szczegółach. Oddali mu jego mundur, dokumenty i wszystkie drobiazgi. Po kilku godzinach lądowali nocą w południowym rejonie Pomorza. Obiecywał sobie, że kiedy tylko dotknie nogami polskiej ziemi, natychmiast umknie szkopom. Marzył tylko o tym, żeby znaleźli się możliwie najbliżej jakiejś jednostki. I rzeczywiście tak się stało. Kiedy po skoku usiłował się podnieść z ziemi, zobaczył jakąś postać w cha rakterystycznej uszance, nadeptują-cą linki spadochronu. Pod lufą pistoletu podniósł ręce do góry. Nikt nie zdołał uciec z całej grupy spadochroniarzy. Niemców zatrzymali Rosjanie, a jego przekazali polskiej jednostce. Potem coś w rodzaju sądu polowe go. Nikt nie traktował poważnie jego wyjaśnień. Pluton egzekucyjny. Oczekiwanie na salwę. Drugi już raz w tak krótkim czasie. Najbardziej bolesne, że to swoi, którym nic nie zawinił. I wtedy, jak w sensacyjnym filmie, zjawił się ten porucznik żandarmerii. Kaprala nie poznał, ale wśród dowodów rzeczowych znalazł swoją zapalniczką. Wstrzymał egzekucje kucję. Złożył oświadczenie Rolnik przecierał maskę traktora. Lśniła jak karoseria nowego fiata. Zeszło przecież sporo czasu, zanim mi to wszystko opowiedział. —Ja to panu prywatnie mówię, I mogę pokazać tę zapalniczkę, zwyczajną, z karabinowej łuski. Niech się pan jednak tą sprawą nie interesuje. Niech pan o tym wszystkim zapomni. To tak dawno było. Po co rozgrżebywać stare rany. Wyprostował się na chwilę. Popatrzył na mnie uważnie. —Jan Kowalik — może go pan tak nazwać — przez długie lata gospodarował ze mną po sąsiedzku. Gdyby nie umarł, to bym tego panu wcale nie opowiedział. On miał tylko do mnie zaufanie. I prosił, żebym nikomu o tym nie pisnął. Ale teraz już jestem zwolniony od słowa. A Ko walik, kapral Kowalik, na zawał umarł. Koło tego bunkra go znaleźli. Jak pan ciekawy, to powiem jak dojść, bo ja tam nie poprowadzę, u-nikam tego miejsca... P. S. Na prośbę informatora zmieniłem nazwisko bohatera reportażu. Odwiedziłem bunkier w Strzalinach. Mniej więcej zgadza się z opisem. Ostrzegam jednak przed niebezpieczeństwem takiej wyprawy. Bunkier jest częściowo zburzony i o wypadek nietrudno.A. K+ MAWIANO za dawnych czasów żartobliwie: dzień świętego Lejka. Albo: polewanka, oblewanka. A też: śmigus i dyngus. Nieodgadnionym kaprysem losu po dziś tylko te dwa ostatnie słowa zostały żywe. Oba z niemieckiego wzięte. Choć nazwania zapożyczono od zachodniego sąsiada właśnie — sam obyczaj jest tak stary, że nikt nie dociecze, gdzie i kiedy się zrodził. Najpewniej w pogańskich prawiekach, skoro za Piastów, a jeszcze i za Władysława Jagiełły władze kościelne niechętnym nań okiem patrzyły a synod diecezji poznańskiej w uchwałach swoich, zalecających tępić rozmaite zabobony, osobny mu nawet poświęcił artykuł: „Dingus prohibeatur". Bo też swawole to były wielce nieprzystojne. Nie dość, że się ludziska wodą oblewali, nie dość, że wymuszali na sobie rozmaite podarki; jeszcze się na domiar przebierali za płeć przeciwną, kobiety za mężczyzn, mężczyźni za kobiety. Tedy — „dingus prohibeatur". Przy okazji zaś i śmi gusa starano się wytępić. Bo to były podówczas dwa różne iwy czaję, a odrębność ich w niektórych dzielnicach kraju dość długo się zachowała. Jak choćby na Podlasiu i Mazowszu, gdzie po wsiach chłop cy „dyngowali" — czyli od zagrody do zagrody chodzili, śpiewając i przyjmując za to rozmaite świąteczne przysmaki, przede wszystkim tradycyjne jaja. Dyngus więc był poczęstunkiem i wymianą drobnych podarków. Śmigus zaś — wiadomo: oblewanka, polewanka. Z tym, że w poniedziałek wielkanocny padały jej ofiarą kobiety, by we wtorek próbować odwet wziąć na mężczyznach. Bowiem z zamiarów wytępienia owego zwyczaju nic nie wyszło. Przeciwnie. Stał się śmigus „swawolą powszecłi ną w całym kraju", przybierając z czasem — szczególnie w stuleciach XVII i XVIII — postać istnej powodzi. Nie dziw więc, że ludzie przezorni już kilka dni wcześniej wynosili na strychy rzeczy i meble bardziej wartościowe, zawczasu przygotowywali sobie „suknie najpodlej-sze". Nie dziw też, że co bardziej powabne damy w wieczór przedśmigusowy starannie zamykały sypialnie na zasuwy i klucze, a niejedna jeszce i drzwi barykadowała. Jeśli bowiem trafiali się niekiedy „amanci dystyngowani", którzy (jak wspomina w Opisie obyczajów" ksiądz Jędrzej Kitowicz) radzi byli „tę ceremonię odprawić na amant kach swoich bez ich przykrości", tedy „oblewali je lekko różaną lub inną pachnącą wodą po ręce, a najwięcej po gorsie, małą jaką sikawką albo flaszeczką" — to przecież niepomiernie więcej bywało swawolników z całego serca radych psotnej uciesze, a nad wszystko przekładających zim ną wodę i też bez miłosierdzia chlustających nią na przerażone panie całymi „garnkami, szklenicami, dużymi sikawkami, prosto w twarz lub nóg do góry". Rozpoczyna sin zaś imigu-wa uciecha już o świcit — witl kim polowaniem na śpiochów. „Największa była rozkosz przy dybać jaką damę w łóżku — opowiada osiemnastowieczny autor — to już ta nieboga musiała pływać w wodzie między po duszkami i pierzynami jak mię dzy bałwanami; przytrzymywa na bowiem od silnych mężczyzn, nie mogła się wyrwać" —a że napastnikom nie było spieszno rozstawać się z uroczą ofiarą, to rzecz zrozumiała. W miarę zaś jak upływały godziny, dzień dyngusowy prze mieniał się w prawdziwy potop, woda lała się ze ścian, na podłogach stały kałuże, panie i panny nie czekały już wtorku, rewanżowały się od razu, w ruch szły miednice, konwie, dzbany, wszyscy przemoczeni byli do ostatniej nitki, a w re zydencjach pańskich „hajducy i lokaje donosili cebrami wody", że i do gaszenia pożaru nie trzeba było więcej. Gdy zaś tak się bawiono w pałacach, dworach i dworkach —po wsiach szła polewanka je szcze bardziej bezlitosna. Bywało we zwyczaju, iż naj pierw parobek któryś, wdrapawszy się na dach karczmy, zwoływał innych bijąc kijem w miednicę, a gdy się już zbieg li — uroczyście wielkim głosem obwoływał z imienia wszy stkie dziewczyny, którym mia no urządzić śmigus szczególnie staranny i zaraz też wyliczał żartobliwie, ile to dla każdej potrzeba będzie do porządnego jej wyszorowania „fur piasku, perzu na wiechcie, grac do skrobania, ile kubłów wody i mydliska". Po czym rozpoczynały się wielkie, pełne biegani ny i radosnych nawoływań ło wy na dziewczęta, które ukrywały się jak było można — to zakopując się w sianie po stodółkach, to chowając się w drwalniach, oborach, to znów po izbach w łóżkach i pod łóż kami, w sadach, na łąkach, po krzakach i zaroślach. Schwytane — śród pisków, krzyku i śmiechu — prowadzo no do studni, gdzie pięć albo i sześć kubłów wody nie było wcale dużym poczęstunkiem. Niejedna bowiem gorzej trafia la, gdy ją — za ręce i nogi chwyciwszy — rozhuśtano, a potem wrzucono do stawu lub rzeki. Albo też włożono w wiel kie, pełne wody koryto, na domiar polewając jeszcze od góry — z cebrzyka. Nie dziw, że gdy wreszcie święty Lejek zbliżał się ku koń cowi i gdy wstawał potem świt dnia następnego — pół Polski zaczynało kichać, pokasływać i siąpać nosem. Nieraz się bowiem zdarzało — powiada Kitowicz — „iż zlana wodą (...) osoba, a jeszcze w dzień zimny, dostawała stąd febry. Na co nikt jednak nie zważał. Byle się zadosyć stało powszechnemu zwyczajowi". I powszechnej uciesze. (Interpress). ANDRZEJ HAMERLIŃSKI Fot. J. Patań Zanim wykluje się. pisklę Fot. — CAF JAJKO I JAJKO Na Madagaskarze żył ongiś olbrzymi ptak strusio-waty, którego samica składała jaja o pojemności 8 lit rów. Ale nie zachował się do dziś. Współczesną rekor-dzistką została pani strusio wa afrykańska. Jej jajo wa ży tyle co 24 kurze. Najmniejsze jajo ważące mniej niż pół grama, składają kolibry. Obliczono, że m.asa jednego jaja strusiowego równa się masie 3 tysięcy jaj kolibra. BARWNE JAK PISANKI Ptaki znoszą jaja o różnej wielkości i różnej barwie. Niektóre z nich sq z natury bardzo kolorowe, przypominające barwne kraszanki, in ne — nakrapiane i z plamkami, wyglądają jak malowane pisanki. Jaja czysto niebieskie lub zielonkawo-niebieskie spoty kamy w dziuplach albo w gniazdach osłoniętych trawą i gałązkami. Znoszą je drozdy śpiewaki, kosy i pokląski. Bażanty oraz kuropatwy, wyściełające suchymi trawami zagłębienia w ziemi mają jaja oliwkowo-szare, koloru suchej trawy. Większość ptaków śpiewających znosi jajeczka dwukoloro-we, na białym tle nakrapiane brązowymi, szarymi lub czarnymi plamkami. Cie kawe, że im ptaki sławniej sze z pięknego trelu — tym gęściej nakropiona skorupka jaj. Skowronki i słowiki mają tyle kropek, że robią wrażenie szarych lub brązo wych. Kolor jaja to przede wszy stkim ochrona. Ptaki gnieżdżące się na otwartych przestrzeniach, takie jak czajki i kuliki znoszą jaja o barwie ciemnooliwkowej, z gęstymi czarnymi plamami, skutkiem czego zlewają się one z kolorem otoczę nia. Piękne są jaja siewek Świąteczny słownik wyrazów nieobcych PASCHA — ten świąteczny przysmak oznacza Wielkanoc. Do języka polskiego trafił z hebrajskiego pesach, co oznacza dosłownie przekroczenie lub ominięcie. Gdy ostatnia bo wiem z 10 plag zesłanych na Egipcjan,a mianowicie zguba pierworodnych synów przekro czyła lub ominęła domy izrael tkie, stało się tak dlatego, ie ich podwoje i progi pokropio n« były krwią zarżniętego baranka, który nazwany został barankiem paschalnym. Stąd wzięło się święto paschy, które chrześcijanie nazwali Wielkanocą. MAZUREK — placek t mąki pszennej, jaj, curku, migdą łów i bakalii zarobiony w kru che ciasto, płaski i podłużny znaleźć się musi na każdym stole wielkanocnym, bo tak nakazuje tradycja. Gatunek takich placków wypiekany był początkowo tylko na Mazowszu przez skrzętne i pracowite mazurskie gospodynie, a u-powszechniony później w całej Rzeczypospolitej zachował nazwę swego pochodzenia. Ale pamiątać trzeba, że tę samą najswę, tylko nie zdrobniałą, nosiło znakomite piwo mazowiecki o którym móuHono: a kiedy Mazura piję kusz po kuszu, przybywa choć po trosze we łbie animuszu". DYNGUS — pochodzi od nie mieckiego Dingnus albo Ding nis, co znaczy okup w czasie wojny jako obrona od rabunku. Dingunsem okupywano się żakom, składając im do kobia łek jaja i małdrzyki, aby nie biety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podarki, co pospolicie się nazywa dyngować ani do wody cią gać". ŚMIGUS — tylko pozornie pochodzi od śmigać, a w istocie bierze się z niemieckiego Schmeckostern, czyli poniedzia łek wielkanocny. Skracano to Etymologia wielkanocna oblewali wodą. W XV t XVI wieku dyngowanie oznaczało oszacowanie, a ponieważ chodzący po domach chłopcy śpie wali piosenki i składali życzenia, więc kto lepiej i piękniej śpiewał a zgrabniej życzenia składał, dostawał więcej, bo był wyżej dyngowany. Synod duchowny diecezji po znańskiej za Władysława Jagiełły powziął następującą u-chwałę: „Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet a ko sobie już w XVII wieku mówiąc śmigurst, a to słowo zna czyło dary: „Wtenczas kiedy śmigursty różni przyjaciele wzajemnie sobie oddają" r- czy tamy w XVII-wiecznym tekście. Zarówno słowo jak i o-byczaj oblewania się wodą i bicie prętami przyszedł do nas z Niemiec, chociaż podróżnik angielski Symes w opisie podróży z 1796 roku do Bengalu i króla Birmanów opowiada że tamtejszy buddaizm obchodzi około 10 kwietnia wesołą trzy dniową uroczystością zakończę nie starego roku. Drugiego dnia świąt Birmanowie mają zwyczaj wzajemnie oblewać się wodą, aby obmyć się z grze chów starego roku. KIEŁBASA — od najdaw-niejszyćh czasów była polskim przysmakiem, a na święconym wielkanocnym stole zarówno u ludu, jak i szlachty zajmowała pierwsze miejsce. Słowo ma czysto słowiańskie pochodzenie z języka starosłowiańskiego kołbasa. Ten kto produkował kiełbasy zwany był po pol tku żartobliwie kiełobodziejem zamiast kiełbaśnikiem. Kiełba ta była synonimem dostatku: Gdzie się one czasy podziały, kiedy kiełbasy po świecie lata ły". — Gdy za czasów saskich kuchnia polska stała się wy-kwintniejsza, powiadano, że dobry szlachecki kucharz powinien był umieć przyrządzać kiełbasę na 12 sposobów a pań ski na 24. Na dworze Augusta III był sławny kucharz We reszczak, od którego nazwany został sposób podawania kiełbasy. Kiełbasa „na wereszcza ku" podawana była pokrajana w talarki i podlana ostrym so sem, a jadano ją łyżką. Stąd przysłowie: „Za króla Sasa łyżką kiełbasa'\ (PAI) nakrapiane na żółtym tle wielkimi nieregularnymi pla mami. Do złudzenia przypo minają kamyczki leżące na nadmorskich plażach. OD JAJKA DO PISKLĘCIA Wysiadywanie i znoszenie jaj jest u ptaków koniecznym procesem fizjologicz nym. W tym czasie wolniej przebiega u nich przemiana materii, stają się mało ruchliwe i o wiele mniej jedzą. Pióra, które są izolatorami ciepła na zewnątrz, przy wysiadywaniu jaj do pewnego stopnia przeszkadzają. W tym czasie powstają u ptaków, tzw. plamy lęgowe — puch i pióra wypadają — a tkanka bezpośrednio stykająca się z jajami nabrzmiewa. Miejsce zwane plamami lęgowymi posiada wyższą temperaturę od innych części ciała. Udział obydwu płci w wy siadywaniu jaj jest bardzo różny. U niektórych gatunków czynność tę spełniają na zmianę samice i samce. W wypadku gdy tylko sami ca wysiaduje jaja, w okolicy gniazda samce pełnią straż. Wszelka zbędna akty wność ustaje a samce strze gą, aby do gniazda nie zbliżył się wróg. Czynią to w bardzo przemyślny sposób, nie chcąc zdradzić miejsca wylęgowego. Nawet krzykli we czajki, które normalnie w obecności człowieka wszczynają niebywały a-larm — w momencie, gdy do gniazda zbliży się niepo- wołana osoba odlatują poJ zornie obojętne... KUKUŁCZA TECHNIKA Wśród naszych ptaków je dynie kukułka jest złą matką podrzucającą jaja w cu dze gniazdo. Robi to bardzo szybko, sprawnie i zmyślnie. Samo znoszenie trwa nie dłużej niż 5 sekund. O-szustka korzysta oczywiście z chwili gdy prawowita właścicielka gniazda opuści je, aby się pożywić. Kukuł ka zanim siądzie na cudzym gnieździe, bierze w dziób jedno z jaj w nim się znajdujące i trzyma do chwili zniesienia własnego. Gdy o-puszcza gniazdo jajko połyka lub rzuca na ziemię. Rozwój zarodkowy u kukułek powstaje bardzo szyb ko. Kukułczaki przychodzą na świat jako pierwsze, dzię ki czemu zyskują większe przywileje i lepszą opiekę u przybranej matki. Ptaki karmiące podrzutka robią to z wielką gorliwością i nieraz z krzywdą dla swoich piskląt. Ponieważ kukuł ki składają jaja w gniazdach ptaszków mniejszych od siebie np. dzierzby gą• siorka lub trzciniaczka, kar mienie wygląda groteskowo. Młoda kukułka nieraz jest o wiele większa od swojej karmicielki i rodzice nie wiedzą, jak zbliżyć się do olbrzymiego pisklęcia. Często siadają mu po prostu na głowie i stąd podają pokarm podrzutkowi. (Interpress) Rumuńskie przysłowie po- Szarą zieleń wydobywa z wiada: „Kiedy zabraknie ko-mchu porastającego polne ka-lorowego jajka, nastąpi koniecmienie. Zieleń jasną wygoto-świata".wuje z pędów młodego żyta. Jeśli temu wierzyć, mamy Barwnik niebieski otrzymuje rzadką okazją, żeby uchronić z suchych płatków bławatka, nasz glob przed ostatecznym „cytrusowy" z płatków chabru, kataklizmem. W pisankarstwie czerwony z buraków ćwikło-jesteśmy potęgą i to z histo- wych, fioletowy z rozpuszczo-ryczną przeszłością. Wystar- nego w wodzie grafitu ołówka czy przypomnieć, iż najdaw- kopiowego. Kilka odcieni brą-niejsze malowane skorupy od- zu zapewnia sobie, gotując jaj kryli archeologowie w Opolu ka w wyciągu z łupin cebulo-w znalezisku pochodzącym z wych. Jeśli do wody, w któ- X wieku. PISANKI, KRASZANKI, WYKLEJANKI rej trzymała korę młodej olszyny, dosypie „zendry" (zmiot ki z kowadła) i wykąpie w Obecnie zaś, za pośrednie- ?iej kawa'ek zardzewiałego że twem CeDelii Drzez całv rok Iaza' ma barwnik idealnie czar eksportujemy dziesiątki fysie- Każda zfarb> >eśli cy kolorowych cacuszek do nie Jest pokrytacy kolorowycn cacuszek ao sunkiem> wytrawi ze skorupy krajów europejskich i zamor- aż do idealnej białości zwy- wypalanymi wzorami. Kurpie ^ wyklejają skorupy barwionym rdzeniem sitowia. Krakowiacy i Łowiczanie — kolorowymi szmatkami i papierem. W O- 107 PISANEK DZIENNIE Roślinne barwniki, które nie rozmazują się i nie przenikają polskiem, na Dolnym Śląskudo wnętrza pisanki, stosuje i ^Pomorzu wykonuje się jednotwórczyni tylko wtedy, gdy barwne kraszanki pokryte de-wykonuje zamówienia dla mu-likatnymi wyskrobanymi szpil zeów lub na wystawę. Wszy- ką rysunkami. Lubelskie pisaństkie inne barwi farbami anili- ki wyróżniają się niepowta-nowymi. rzalnymi w innych regionachNie ma czasu na zbieranie, motywami zdobniczymi. Białosuszenie i gotowanie roślin, stockie — wielobarwnością.skoro odstawia w świat kilka- 7 TtrrwTT irnw t ttwtatAwnaście *?***& Pianek rocznie. Z MCHU, KORT I KWIATÓWw najlepSZym swoim dniu zro Krystyna Cieśluk, pierwszabiła ich aż 107! Nie było w tej wśród białostockich twórczyń,kolekcji dwóch sobie podob- ,.pisze" pisanki aż sześciomanych... (PAI) kolorami, stosując przy tym, a rzadka to już umiejętność,nr llt_ tradycyjne barwniki natural- UI0S 111 11111,5 n«.Strona 7 ŻADNA kinematografia na świecie nie produkuje samych arcydzieł. Wręcz przeciwnieutwory wy bitne rodzą się bardzo rzadko. O o-pinii filmu francuskiego, amerykańskiego czy japońskiego decydują set ki filmów przeciętnych, takich jakie chętnie ogląda widz w kinie, szuka jąc rozrywki lub prostych wzruszeń. Film ANDRZEJA J, PIOTROWSKIEGO, młodego reżysera, który w roku 1970 uzyskał nagrodę im. Andrzeja Munka za najlepszy debiut ro ku, mógłby być dobrym, przeciętnym filmem, który się chętnie ogląda. Bo to i lubiany na ogół gatunek — dra mat psychologiczno-obyczajowy, i scenariusz osnuty na wątkach współ czesności, no i wreszcie sprawny warsztat reżyserski i dobra fotogra fia, muzyka i niezła scenografia. Sęk w tym jednak, że Andrzej J. Piotrowski, którego „Znaki na drodze" miały w sobie wiele poetyki, nastroju i humoru, tym razem stworzył film oschły, nijaki i czasem żenujący. Dlaczego? O tym za chwilę. Doktor Teresa jest wybitną, jak można się przy różnych okazjach przekonać, lekarką i naukowcem, któ ry po rocznym pobycie w Stanach Zjednoczonych staje się wielkim wtajemniczonym w obsłudze skomplikowanej aparatury medycznej. Sukcesy w pracy zawodowej nie idą w parze ze szczęściem osobistym. Dla higieny i zdrowia doktor Teresa przesypia się co czwartek z mecena sem Janem, który proponuje jej, co prawda małżeństwo. .ale nie jest w swych zalotach zbyt przekonywający, ' bo doktor Teresa zwleka i powo łuje się przy tym na swoje obowiązki. Matkuje ona bowiem znacznie młodszej siostrze — uczennicy liceum hotelarskiego, osóbce, która dobrze wie czego chcieć od życia. O-sóbka uczy się doskonale obcych języków, celująco zdaje egzaminy i ma rzy o wyjeździe na Zachód. Świat wali się na głowę doktor Teresy, gdy przypadkowo zastaje siostrzyczkę w łóżku z równie młodziutkim amantem i dowiaduje się, że nie jest już zimnej, choć ślicznej osóbce potrzebna. Oczywiście, poza pomocą finansową do dnia matury! Gdy świat się wali na głowę, najlepiej znaleźć się w ramionach młode- V Z tamtej strony tęczy" go kochanka. Młody kochanek, tłu- stawy i niedbale ubrany chłoptaś — Tomek, pokątny fotograf, marzący o forsie i pozycji, robił kiedyś doktor Teresie serię zdjęć i został urzeczony elegancją, inteligencją i pozycją pani doktor. Stąd wielka, natrętna, acz trochę podejrzana miłość do doktor Teresy. Wśród wielu scen miłosno-ero-tycznych w ostatnich filmach polskich romans Teresy i Tomka jest chyba najbrzydszy i wręcz niesmacz ny. Widz ma prawo obawiać się, że chłoptaś z kamerą zacznie zaraz przymawiać się kochance-lekarce o pieniądze. Trudno też zrozumieć, dla czego doktor Teresa zachowuje się jak gniewna Erynia. Czyżby przypomniała sobie o swojej lekarsko--naukowej godności i zawodowych wyżynach? Jednym słowem, doktor Teresa nie umie się uładzić ze swoimi uczuciami. Czy wyjdzie za mąż za mecenasa Jana i będzie żyć w wojnie ze starszą, nader dystyngowaną teściową? Lata wszak już nie najmłodsze, a siostrzy czka — potworek moralny już doktor Teresy nie potrzebuje. Reżyser Andrzej J. Piotrowski o-świadczył przed przystąpieniem do realizacji filmu w wywiadzie dla „Magazynu Filmowego", że chciałby się ustrzec przed wydawaniem opinii, przed sądzeniem iwe) bohaterki. „Chcę ją zrozumieć i takie widza skłonić do zadumy nad jej losem. Jej i wielu podobnych kobiet przeżywających takie sytuacje" — wyznał A. Piotrowski. W tym wyznaniu kryje się chyba przyczyna artystycznego niepowodzenia filmu. Nie można w dziele 0problematyce moralno-obyczajowej umyć rąk i wystrzegać się formułowania ocen i sądów o postępowaniu bohaterów. I chociaż twórca filmu tak bardzo starał się o unikanie do-powiedzień i jasności, nie udało mu się to. Bo dla widza końcowy wniosek jest dość oczywisty: doktor Teresa wyjdzie za mecenasa Jana, ale będzie sypiać z młodym, silnym kochankiem tak długo, jak jej się to uda. Wątków na film głęboki i nawet wstrząsający było w założeniu scenariusza aż nadto wiele: niemożność lub nieumiejętność ułożenia sobie ży cia przez mądrą, inteligentną kobietę przy jednoczesnych sukcesach zawodowych; problem porażającej niewdzięczności i brak wszelkich uczuć ze strony osoby drugiej i najbliższej (siostra); bezwład uczuciowy pary Jan — Teresa. I wiele innych wątków i problemów, z których każdy wystarczyłby na odrębny film. Wreszcie, przecież największe dzieła literatury osnute były na tle samotności kobiet po trzydziestce świadomych bezlitosności upływającego czasu! Piotrowski pokazał nam sprawnie zrobiony film, wyprany jednak z wszelkiego zastanowienia się nad losem ludzkim, bez pochylenia się nad człowiekiem. Wyrzekł się wszelkiego wartościowania i pokazał w ten sposób galerię ludzi nijakich, moralnie 1psychologicznie. Nieładne są ich związki, reakcje i intymności. Aleksandra Zawieruszanka zagrała rolę doktor Teresy najlepiej jak umia ła. Ale czy, u diabła, w każdym filmie polskim lekarka musi być tak odpychająca, przemądrzała i marsowa? Czyż wśród lekarek nie ma nor malnych kobiet? Trzeba zerwać z nie dobrym wzorem „doktor Ewy" z pamiętnego, a nieudanego serialu telewizyjnego. TADEUSZ KUBIK 5 MINUT DLA SIEBIE 5 MINUT DLA SIEBIE CO BYŚMY nie mówili i jak byśmy nie doceniali zalet charakteru i umysłu, urodziwa buzia jeszcze nigdy żadnej kobiecie nie zaszkodziła ani w szczęściu osobistym, ani w karie rze zawodowej. A pielęgnacja urody wcale nie wymaga wiele czasu, tylko systematyczności. I na pewno słuszne jest twierdzenie, że nie ma kobiet brzydkich — są tylko kobiety zaniedbane. Przed wielu laty dużym powodzeniem cieszyła się powieść pt. „Byłam brzydką dziewczyną". Nie była to oczywiście tak zwana wielka literatura ale książ ka napisana zgrabnie, lekkOj napawała optymizmem: przy odrobinie sta rań bohaterka prze kształcała się z nijakiej, bezbarwnej osóbki w efektowną dziewczynę. Dziś przy postępach jakich dokonał przemysł kosmetyczny, u-powszechnieniu się i udoskonaleniu usług fryzjerskich oraz coraz lepszej znajomości podstawowych zasad higieny (bo nie ma trwałej urody bez wody, mydła i racjonalnego odżywiania) — być ładną kobietą jest znacznie łatwiej niż np. w okresie między wojennym. Zwłaszcza że zmieniły się kryteria urody. Nikt dziś nie wymaga klasycznych rysów twarzy ani bezbłędnych proporcji ciała. Ładna — to znaczy interesująca, umiejąca podkreślić swe indywidualne walory, ale i... wady. Zbyt duże usta, zadarty nosek, piegi — dodają uroku i wdzięku kobiecie, która potrafi wykorzystać swój typ. Istnieje tylko jedno niebezpieczeństwo: patrząc wciąż na siebie często nie dostrzega się już siebie taką, jaką się jest naprawdę. Zatraca się samokrytycyzm, wpada w przyzwyczajenia. Możesz Np. uczesanie, w którym prze* kilku laty było nam tak do twarzy może przestało nas już upiększać? Bo wyszło z mody l niepotrzebnie nas postarza, albo nasze rysy się zmieniły, _ twarx zmizerniała albo odwrotnie, zaokrągliła się? A uczesanie może znacznie bardziej unowocześnić, odmłodzić całą kobiecą sylwetkę, niż najmodniejsza suknia. Czasem wystarczy zmienić miejsce przedziału, skrócić lub nieco za* puścić włosy, albo niesfornym kos-i mykiem przęsło-, nić czoło — a już się jest inną, atrak cyjniejszą kobietą, Tradycjonalistkami uczesań są z zasady osoby starsze. Wałek pod spód, ach jak w nim było ładnie zaraz po wojnie! Kok, zachwycał się nim 20 lat temu mąż! Podczas gdy paziowska fryzura już nie pasuje do zmienionej sylwetki, a kok wskutek tego, że włosy są mniej bujne i lśniące, a twarz straciła młodzieńczość — dodaje niepotrzebnie lat. Tymczasem ładnie, modnie o-strzyżona głowa (byle nie za krótko, bo istnieje w pewnym wieku niebezpieczeństwo upodobnienia się do... starszego mężczyzny, jako że młodzi noszą loki) ujmie każdej dojrzałej kobiecie co najmniej 10 lat. Warto przemyśleć również spra wę koloru. Matowe bezbarwne włosy zawsze warto ożywić płu-kanką. Natomiast na farbę powinny się decydować te panie, które zawsze znajdują czas na zlikwidowanie odrostów. Nie ma rzeczy bardziej szpecącej niż owe czarne czy siwe prześwity w platynowych, miodowych czy rdzawych splotach. (PAI) K. KABE KWIECIEŃ - MIESIĄCEM UBEZPIECZEŃ p®ZRYVVKl REDAGUJE SŁUPSKI KLUB SZARADZISTÓW PRZY PDK KRZYŻÓWKA NR 647 POZIOMO: — 1) brak spokoju. równowagi; 5) rodzaj ciasta wielkanocnego; 9) u-twór literacki, w którym prze waża opis i narracja; 10) pies pokojowy („spec" od... nudzenia się); 11) ciało niebieskie świecące własnym światłem; 12) wvbitny dramaturg norweski (1823—1908); 13) między piwem a wódką; 15) sidła na zwierzynę; 16) odrobina; 19) technika zdobnicza polegająca na wykładaniu ornamentów w przedmiotach drewnianych; 22)amator karcianych emocji; 23)narybek, który przezimował (mała rybka); 25) jedna z rzek źródłowych Amuru; 27) spod niej sprzedaje się atrak cyjny towar znajomym; 28) ptak z rodziny łuszczaków; 30) republika we wschodniej Afryce; 31) miasto nad Nysą Kłodzką; 32) nosi je co drugi mężczyzna; 34) występowanie wyładowań jonizacyjnych niezupełnych na przewodach wysokiego napięcia; 35) wielka sieć rybacka do połowów den nych; 36) np. skowronek; 37) dzieło krawca; 38) rozpuszczał nik żywic i lakierów; 40) najwyższy organ władzy państwo wej; 42) kłoda — inaczej; 44) drzewce omasztowania statku; 45) przechowalnia wierzchnich okryć; 46) krzemionkowa skała osadowa o czarnej barwie; 47) kinoman — pogardliwie (hasło zapożyczone z przekrojo xvej legendy krzyżówkowe.1); 51) dodatnia elektroda; 54) tytuł rzymskich samowładców; 55) pododdział w różnych rodzajach wojsk; 56) trudne do zbudowania na lodzie; 57) grupa Indian w południowo-wschodnim Meksyku; 58) człowiek przebiegły, sprytny; 59) prawy dopływ prypeci; so) ( ) ( ) (właśnie!); 61) coraz mniej popularny przyrząd w księgowości. PIONOWO; — 1) tłum, ciżba; 2)rekuza — bardziej swojsko; 3)drzewo o nieparzystopierza-stvch liściach; 4) pora roku; 5) przyciąga; 6) ... krw.i wymaga; 7) urządzenie służące.do rozpylania cieczy; 8) ma ich dużo fortepian — nam wystar czv jeden; 14) prowadzi niechybnie do kłębka; 17) P*ak drapieżny z rodziny sokołow, 18) średnia szkoła zawodowa; 20) szerokie i grube noże kuchenne; 21) 1924 rok przyniósł mu nagrodę Nobla za osiągnie cia w dziedzinie literatury; 24)opracowanie piśmienne; zfi) człowiek skłonny do wygłasza nia szumnych frazesów; M) Głos nr 111—113 Strona I francuski pedagog I historyk (1863—1937) — inicjator nowożytnych igrzysk olimpijskich; 29) metalowy znaczek wybity na pamiątkę jakiegoś wydarzenia; 30) lubi płatać figle; 33) godność, urząd kanonika; 36) zwierzę tropikalne; 39) głów ny posiłek; 41) miasto powiatowe w województwie kieleckim, słynne z muzeum zegarów słonecznych; 43) rodzaj żelaznych wideł do łowienia ryb pływających pod powierzchnią wody; 44) nadbudówka na pomoście nawigacyj nym, w której znajdują się wszystkie przyrządy służące do kierowania statkiem; 46) żeton zastępujący monetę przy rozliczaniu sie w grze; 48) ró-życe, architektoniczne elementy dekoracyjne; 49) pragniesz. abv „wyszły" Tobie w totolotku; 50) obszar oceanu o głębokościach wody poniżej 1000 m.; 51) taniec angielski, odmiana kontredansa; 52) kilof używany przy pracy w kopalni; 53) ważny ośrodek prze mysłowy w północno-zachodniej Syrii. Litery w kratkach oznaczonych — czytane kolejno rzeda mi poziomymi — ujawnią hasło zawsze na czasie. Ułożył: „BUK" Rozwiązania (tylko samo hasło) prosimy nadsyłać do redakcji w Koszalinie z dopiskiem „KRZYŻÓWKA NR 647" w terminie 7-dniowym, Główna nagroda, ufundowana przez redakcję — TURYSTYCZNY APARAT RADIOWY „DOMINIKA". A oto nagrody ufundowane dla Czytelników przez Oddział Wojewódzki PZU w Koszalinie: 1) SUSZARKA ELEKTRYCZNA DO WŁOSÓW, t) TORBA TURYSTYCZNA, 3) KOCHER TURYSTYCZNY. Prócz tego. Jak eo tydzień, ro/Josowanych zostanie 5 BONÓW KSIĄŻKOWYCH po 50 złotych. ROZWIĄZANIE KRZYŻÓWKI NR 645: Poziomo: — szkrab, rozbieg, laurka, M.inerwa, trzask, a-paszka, wierszokleta, kapanie, cwibak, parawan, ogórek, trefniś, ćwikła. pionowo: — splot, klucz, bramkarz, szynka. wiersz, zgraja, remiza, awaria, salami, kotara, obecność, kapota, parter, nowina, barok, kukła. NAGRODZENI Bony książkowe za bezbłędne rozwiązanie krzyżówki nr 645 wylosowali: 1)Janina Czinke, ul. Mostni-ka 9, m. 2, 76-200 Słupsk, 2)Jerzy Drążkowski, ul. Raciborska 16, m. 6, 78-400 Szczecinek, 3)Zbigniew Jankowiak, ul. Zwycięstwa 147, m. 8, 75-604 Koszalin, 4)Teresa Konopka* ul. Mle-kiewicza II, m. t, 18-004 ®U-nów, 5)Piotr Oemólski, ul. Swler liewtklego L 77-208 Miastko* 'JJj2' 1o4o5678 1PV10j_!O\ io111Jj Jmnp®12®® li(jLsra11314j(§)^®O15 16:lij18®192021oo ooJi®®o®o®22_JIi 2324 'o251j26®i<§)0 0oo27®®o28t" r 30 1ii®o31i !ooj ®<§>o32 ;33®>o®341 351®i0(•)1o®®j OoV |j1O®38|39 40 '41o®(§)42* , f43o0O o•J®'lf0451j 46 ; 1®0oj®®oO O „ZŁOTEJ WIEŻY", JEJ TRADYCJACH rozmawiamy z L. KOWALCZYKIEM Jak już podawaliśmy, dużym sukcesm koszalińskiego szachisty zakończył się XV Finał Międzynarodowego Turnieju Szachowego o puchar „Złotej Wieży", w którym Lucjan Kowalczyk zdobył drugie miejsce. Wczoraj gościliśmy w Redakcji tego świetnego szachistę, przeprowadzając z nim rozmowę. — Ilu szachistów startowało w tegorocznym finale „ Złotej Wieży" i którzy z zagranicznych zawodników byli najgroźniejsi? — Niespodzianką dla wszyst kich był słaby występ szachistów radzieckich. Na 28 u-czestników finału — reprezen tanci ZSRR uplasowali się dopiero w trzeciej dziesiątce. Doskonałe partie rozegrali zawodnicy NRD. Najlepszy z Narada w GKKFiT W GKKFiT odbyła się narada przewodniczących wojewódzkich komitetów kultury fizycznej i turystyki. Podczas spotkania omówiono węzłowe, aktualne problemy ruchu sportowego, wynikające z wytycznych Biura Politycz nego KC PZPR oraz Uchwały Ra «Iy Ministrów. W dyskusji zwrócono uwagę na konieczność podjęcia kroków, zmierzających w kierunku upowszechnienia w różnych środowiskach wychowania fizycznego, re kreacji i sportu, systematycznego zwiększania i modernizacji obiek tów sportowych, szkolenia kadr trenerskich i nauczycielskich oraz rozszerzenia badań naukowych. nich — Wolfgang Jahr zajął czwarte miejsce. Pragnę nadmienić, że otrzymałem specjał ną nagrodę turnieju za najlepiej rozegraną partię, właśnie z szachistą NRD. —Z koszalińskich szachistów startował jeszcze Leszek Stańczyk. —Moim zdaniem L. Stańczyk spisał się bardzo dobrze. W doborowej stawce szachistów polskich oraz radzieckich NRD i Czechosłowacji — u-plasował się na 13. miejscu, gromadząc 4 pkt. Przypomnę, że zwycięzca turnieju — Leszek Górski zdobył 6 pkt —Turniej „Złotej Wieży" jest szczęśliwy dla Ko-szalinian. Nie jest to bowiem pierwszy sukces naszych szachistów w tej masowej imprezie ZMS, Ministerstwa Kultury i Sztu ki, LZS i redakcji „Dziennika Ludowego". —Oczywiście. Jestem szczęśliwy, że kontynuuję dobre tradycje moich poprzedników. Przypomnę, że „Złotą Wieżę" zdobyli Sotero Wismont oraz Elżbieta Choma-Augustyniak. Mnie do pełnego sukcesu za- brakło tylko 0,5 pkt. Może w następnym roku uda mi się „Srebrną Wieżę" zamienić na złotą. — Dlaczego ostatni finałowy turniej rozgrywany był na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie? — To już tradycja „Złotej Wieży". Wszystkie finałowe turnieje rozgrywane są w pięknej scenerii zabytkowych, historycznych zamków. Przypomnę, że poprzednie rozgrywane były m. in. w Zamku w Łańcucie, w Zamku Cieszyńskim i w Zamku Kętrzyńskim. Następny prawdopodobnie rozegrany zostanie w zabytkowym Ratuszu gdańskim. Rozmawiał: ST.. FIGIEL Olimpijska powtórka W czwartek rozpoczął się trądy cyjny wyścig kolarski Circuit de la Sarthe, rozgrywany już po raz 21. Wyścig zainaugurował 10-kilo-metrowy prolog — drużynowa jaz da na czas. Trzy pierwsze miejsca zajęły te same ekipy, które zdobyły medale w jeździe zespołowej na Olimpiadzie w Monachium, i to uplasowały się one w identycznej kolejności. Kolarze ZSRR, Polski i Holandii — pisze AFP — potwierdzili swe aspiracje zdobycia pierwszego miejsca w Circuit de la Sarthe. Pochlebne opinie prasy USA o występie polskich pięściarzy Docierająca z pewnym opóźnieniem do nowojorskiego biura PAP prasa lokalna z miast, w których drużyna polskich bokserów rozgry-wała kolejne spotkania, pełna jest entuzjastycznych doniesień na temat sukcesów Polaków. „DZIENNIK POLSKI" w Detroit poświęca reprezentacji polskich bokserów czołówkę pod wymownym tytułem „Polonia w Detroit dumna z bokserów z kraju". Dziennik pisze, iż po zwycięstwie nad reprezentacją stanu New Jersey, drużyna polska odniosła w Detroit kolejny, wspaniały sukces. Mecz odbył się w olbrzymiej hali sportowej „Olimpia" w Detroit. Polacy z siedmiu spotkań odnieśli sześć zwycięstw. ,,Tak wspania-ty triumf — stwierdził komentato; sportowy stacji telewizyjnej ARC — stanowi mimo wszystko zaskoczenie, zarówno dla kibiców, jak i sędziów, chociaż pamiętali oni sukcesy olimpijskie gości". Jak podaje polonijny „Nowy Dziennik" jedvne zwycięstwo przy znane Johnsonowi Hudsonowi w walce z Januszem Gerleckin" wzbudziło wyraźne zastrzeżenia wi downi. Uważała ona, iż należafc się ono Polakowi. Należy zazna- czyć iż Hudson był lednym z najgroźniejszych rywali. Cieszy się on opinią doskonałego technika jest zdobywcą „Złotych rękawic". W pozostałych walkach — jak oi sze „Chicago Tribune" sytuacja by ła „przeraźliwie jasna". Polacy wy raźnie górowali nad drużyną ze stanu Michigan. W komentarzach podsumowujących dotychczasowe spotkania dru żyny polskiej, komentator największej sieci telewizyjnej w USA — CBS stwierdził, że spotkania z Polakami wskazały jak długą drogę musi przebyć pięściarstwo ame-torskie w USA. aby móc dorównać takiej reprezentacji jaką przysłali Polacy. Dokąd się dziś wybierzemy? Podobnie jak w ubiegłych la_ tach, sympatyków sportu w Koszalinie czekają w okresie świąt tylko emocje piłkarskie. Nie będzie ich też za wiele. Zespoły klasy okręgowej oraz juniorów będą pauzować. Jedynie piłkarze III ligi rozegrają kolejną rundę spotkań mistrzowskich. Dzięki porozumieniom między klubami, spotkania III-ligowców rozegrane zostaną już w dniu dzisiejszym. Zespoły koszalińskie walczyć bę dą z drużynami poznańskiej Olim pii oraz szczecińskiej Arkonii. Kibiców w Koszalinie czekają emocje piłkarskiego pojedynku Gwardii z Olimpią. Początek spot kania o godz. 15. Natomiast sympatycy Bałtyku, którzy jeszcze liczą na utrzymanie się zespołu w szeregach III ligi, chcąc pomóc swoim pupilom w odniesieniu sukcesu mogą wybrać się z piłkarzami do Lasku Arkońskiego w Szczecinie, gdzie koszalinianie zmierzą się z zajmu jącą II miejsce w tabeli Arkonią! Początek spotkania o godz. 16. Ciekawie zapowiadają się także spotkania 1/4 piłkarskiego fina łu Pucharu Polski, które rozgry wane będą w sobotę i w poniedziałek, a których fragmenty bę dziemy oglądać w telewizji. Na marginesie należy zaznaczyć, że w czasie świąt rozegrana zostanie również kolejna runda spotkań piłkarskich o mistrzostwo II ligi.(sf) *PIŁKARZE Węgier pokonali w towarzyskim meczu drużynę Lewski Sofia 4:0 (2:0). *W PIESTERITZ juniorzy NRD pokonali młodzieżową reprezentację piłkarską Rumunii 2:1 (0:0). *W REWANŻOWYM elimina. cyjnym meczu piłkarskim juniorów Austria pokonała w Wiedniu Maltę 4:0 (3:0). Pierwszy mecz tych zespołów zakończył się remi sem 1:1. Drużyny występowały w I grupie eliminacyjnej. Do finału turnieju UĘFA awansowali piłka, rze Austrii. KAZIMIERZ KOBKOZOWICZ toja,umarfy Kit (12) —Czyżby? — Dziewczyna spojrzała uważnie na Jętkę. •— To zabrzmiało nieco jak groźba... panie Joachimie. Jętka roześmiał się. —Tylko przyjacielskie ostrzeżenie! Zresztą muszę panią powiadomić, że jest tu jeszcze ktoś kto ma podobne podejrzenia! I jest znacznie niebezpieczniejszy dla ewentualnego innego sprawcy, bo twierdzi, że ma koncepcję wyjaśniającą pochodzenie tych śladów na pistolecie! Jemu również zaleciłbym ostrożność. —A widzi pan! Zatem moje przypuszczenie podziela ktoś jeszcze. Kto to jest? —Barcza. —Ciekawa jestem co on o tym wie? —Coś tam sobie wykoncypował — rzucił lekceważąco Jętka. — W takich wypadkach każdy stwarza sobie własną teorię, której siłą rzeczy jest zaciętym rzecznikiem. Zwykle jednak okazuje się, że teorie takie nic nie są warte. Nie należy zapominać, że sprawa była w rękach fachowców rozporządzających pełnym materiałem. Gdyby istniała najmniejsza wątpliwość nie byłoby aktu oskarżenia. A jeśli nawet, obrona potrafiłaby to wykorzystać. Natomiast i wyrok i brak ułaskawienia powinien usunąć wszelkie pani wątpliwości. —Tyle już było pomyłek sądowych... — rzuciła cicho dziewczyna. Oparła głowę o płótno leżaka i zamknąwszy powieki obróciła twarz ku słońcu. —Cała ta sprawa zwolna szła już w zapomnienie. Zaczęto znów o niej mówić skutkiem tej hecy z duchem zmarłego. —A co pan o tym sądzi? — spytała nie otwierając oczu. —Muszę przyznać, źe jestem w rozterce. Rozsądek nakazuje sceptycyzm, ale z drugiej strony mamy do czynienia z faktami, których nikt nie potrafi wytłumaczyć. Co może się za tym kryć? A może — kto? Jętka wzruszył ramionami. —Bardzo to wszystko dziwne... — ciągnęła cicho Lena. —Najpierw ta cała zagadkowa sprawa z Komasą a potem, jeszcze bardziej nieoczekiwany, dalszy jej ciąg... —Dlaczego tak panią interesuje ten człowiek? — równie cicho spytał Jętka. — Przez cały czas naszej rozmowy nurtuje mnie to pytanie. Początkowo miałem zamiar nie zadawać go, ale zmieniłem zamiar. —A może lepiej było zamiaru nie zmieniać? —Dlaczego pani tak sądzi? —vBo moje zainteresowanie tą sprawą nie powinno pana zbytnio obchodzić,... —Otóż to. Ale jest inaczej. Stwierdziłem mianowicie 1 to nie bez zdziwienia, że w czasie tej całej rozmowy o Koma-sie odczuwałem coś w rodzaju zazdrości, A skoro już się do tego przyznałem, chciałbym wiedzieć czy był on dla pani kimś bliskim? O ile wiem, żadnej rodziny nie miał, był człowiekiem zupełnie samotnym. A więc narzeczony? —Uchylam pytanie. Odpowiedzi pan nie otrzyma. —Leno... A jeśli ja naprawdę jestem zazdrosny? —Czy w ten sposób chce pan mnie skłonić do zwierzeń? —spytała drwiąco. —Debrze, nie powiem już ani słowa na ten temat — odparł urażonym tonem, po czym jednak dorzucił: — Przynajmniej na razie... —Obrzuciła go rozbawionym spojrzeniem. —Jeśli chce pan już koniecznie wiedzieć, to interesuje mnie sprawa, a nie osoba Komasy. Obiad przeszedł na ogół w pogodnym nastroju, mimo słownych utarczek pomiędzy panem Ledwosiem i Wierzycą, sprytnie zresztą podsycanych przez Wińskiego. Wypowiedzi Wierzycy straciły jednak wiele ze swej gwałtowności, gdyż inżynier stwierdził ze zdziwieniem, że nie ma zbyt wielu popleczników. Panie Klekot i Bemel (a zwłaszcza coraz wyraźniej ta ostatnia) opowiadały się raczej po stronie starszego pana, reszta natomiast, poza Wińskim, zachowywała rezerwę, a i ten nie wypowiadał się po jego stronie traktując jedynie zaszłe zdarzenia jako temat do żartów. Wzmianka Barczy o zamierzonym wyjeździe do miasta kolejką o szesnastej z minutami może dlatego, że była rzucona mimochodem, nie wywołała żadnego komentarza. Jedynie Wiński wyraził żartobliwe zdziwienie, że opuszcza tak miłe towarzystwo — przy czym nie omieszkał spojrzeć znacząco na pannę Rutt. Ta jednak nie zareagowała na tę aluzję. Obiad właśnie już się skończył, Alina zbierała nakrycia i panna Beata zamiast odpowiedzieć Wińskiemu poprosiła dziewczynę o szklankę kawy, którą zamierzała wypić u siebie w pokoju. Zaraz potem towarzystwo wstało od siołu i jadalnia opustoszała. Krótko po czwartej rozległo się wołanie pani Klekot, swoim natężeniem i natarczywością podrywając wszystkich na nogi tym bardziej, że zbyt żywe było jeszcze wrażenie jakie sprawił nocny alarm pani Bemel. Obecnie przyczyna była jednak inna i niestety bardziej Realna. Panna Rutt na wpół przytomna, w skurczach bólu wiła się na tapczanie. Starsza pani i tym razem nie straciła jednak głowy. Przywołała pomoc żądając mleka a potem usiłowała u chc.rej wywołać wymioty. Objawy zatrucia były bowiem zupełnie wyraźne. Wkrótce udało się sytuację opanować. Chora, przykryta kocem leżała nieruchomo zupełnie osłabiona, jednak zaprotestowała stanowczo przeciwko wzywaniu Pogotowia, co zaproponował pan Ledwoś. A że nikt jakoś nie poparł starszego pana, propozycja jego upadła, mimo że niejedno spojrzenie pobiegło ku niedopitej szklance kawy stojącej na stoliku przy tapczanie Beaty. Ale wezwanie Pogotowia mogło wywołać dochodzenie śledcze, co nie było ewentualnością przyjemną. Tylko jeden z mieszkańców nie podzielił obaw ogółu 4 zaprotestował przeciw tej niemej konspiracji. Był to Wierzyca. — Jeśli panna Rutt uważa, że lekarz nie jest jej potrzebny — oświadczył inżynier — to jej sprawa! — Ale wobec podejrzanego charakteru tego zdarzenia, uważam, że należy zgłosić go władzom! (13) Roztrząsali nowy wypadek zebrani w pokoju rekreacyjnym na piętrze. Jedynie panna Nurska pozostała w pokoju Beaty by czuwać przy chorej. —Ależ Jerzy... — pani Bemel skierowała spojrzenie wicl-. kich ciemnych oczu na mówiącego. — Może ta dziewczyna zatruła się czymś przy obiedzie? — Przepytam zaraz kucharkę... Już mam dość tych przesłuchań, nie chcę jeszcze raz tego przeżywać, jeśli nie ma koniecznej potrzeby! Wierzyca spojrzał na mówiącą. Twarz pani Bemel zmizer-niała w ciągu ostatnich dni, zdradzała zmęczenie i niepokój. —Przy obiedzie? — powtórzył powątpiewająco. — I tylko ona — nikt więcej? —To niczego nie dowodzi! — Oświadczyła pani Klekot, popierając tym samym panią Ewę. — Produkt mógł być zepsuty tyiko częściowo, a ta część właśnie dostała się biednej dziewczynie! —Jasne, że tak! — Z kolei zabrał głos Wiński. — Znam wypadek kiedy dwóch ludzi jadło z tego samego talerza i jeden kojfnął a drugiego nawet nie zabolał brzuch! —Muszę jednak obstawać przy swoim! — Wierzyca był nieustępliwy. — Nie wolno nam zlekceważyć tego wypadku, rwłaszcza na tle zdarzeń jakie ostatnio miały tu miejsce! Czy nie zdajecie sobie sprawy, że ktoś prowadzi tu zagadkową i podstępną akcję! I powiedzmy to sobie otwarcie — ktoś » nas! —Ależ, panie inżynierze! — obruszył się Ledwoś — Jak pan może twierdzić coś podobnego z taką pewnością?! Wierzyca machnął ręką. —Pańskie poglądy znamy wszyscy! Nie wiadomo tylko czy są one wynikiem głupoty czy przebiegłości! —Proszę pana! — Pan Ledwoś raptownie poczerwieniały na twarzy nie mógł wymówić więcej ani słowa, —Po co zaraz tak ostro, panie inżynierze... Ostrożnie, bo wpadniesz pan w poślizg... — przesadnie niedbałym tonem rzucił Wińskt —Ja doprawdy mam tego doić! I jak sobie pomyślę, że zacznie się wszystko od nowa... — Pani Bemel spojrzała i wyrzutem na Wierzycę, przykładając dłonie do skroni. Jętka, który dotąd nie wtrącał się do rozmowy przeniósł ipojrzenie i twarzy pani Bemel na Wierzycę i odezwał się: —Może znalazłoby się jakieś rozwiązanie kompromisowe? —Mianowicie? Nie bardzo widzę, aby istniała taka możliwość! — Wierzyca nie poniechał ostrego tonu. —W zasadzie podzielam pana zdanie — oświadczył rzeczowo Jętka. — I ja uważam, że należy zawiadomić władze, bo niech się jeszcze coś zdarzy, a wyjdzie na jaw i ten wypadek... Wierzyca przerwał mówiącemu. —Jeszcze coś się zdarzy? Co pan ma na myśli? — Spojrzał z uwagą na Jętkę. — Mało panu tego co było dotąd? Ten jednak mówił dalej, nie zwracając uwagi na ten komentarz: —Gdyby więc dzisiejsze zdarzenie wyszło na jaw, narazimy się na zarzut niedopuszczalnej zmowy. Z drugiej jednak strony i mnie nie bardzo chce się przechodzić przez magiel nie wiadomo ilu przesłuchań. Dlatego proponuję zabezpieczyć resztę tej kawy, bo poza obiadem tylko ona chyba może wchodzić w rachubę jako źródło zatrucia. Przelejmy ją do jakiejś flaszki i niech wybrana przez nas osoba przechowa flaszkę na wypadek gdyby zaszła konieczność dalszego badania tej sprawy. Wierzyca skinął głową. —Komu ją powierzymy? — Spytał dając tym do zrozumienia, że przyjmuje takie rozwiązanie. —Proponuję panią Klekot — rzucił WińskL Na kolację panna Rutt nie zeszła, aczkolwiek jej stan wyraźnie się poprawił. Poprosiła tylko o szklankę herbaty, którą pani Bemel zaniosła jej osobiście. Natomiast drugie puste krzesło stało na miejscu zajmowanym przez Barczę, ale ponieważ zdarzało się, że z miasta nie zawsze wracano na kolację, nikt się tym nie zainteresował. Dzwonek telefonu rozległ Bfę krótko przed szóstą. Przebudzony jut pierwszym sygnałem, major Szeruda sięgnął po słuchawkę. Daleki głos służbowym tonem składał meldunek. Major słuchał w milczeniu lekko potakując po czym odezwał się kiedy słuchawka umilkła wyczekująco. —A więc już ustaliliście, że o szesnastej nie odjechał? —Albo więc nie wyszedł z pensjonatu, albo zaginął po drodze na stację. Obejmiemy zatem poszukiwaniem odcinek stacja — pensjonat zaczynając od stacji. Przyślijcie tam ekipę, ja już wyruszam. Major, jako przyjezdny zajmował jeden z pokoi gościnnych Bazy. Po odbyciu krótkiej rozmowy telefonicznej z porucznikiem, miejscowym dowódcą Kompanii Obsługi, w parę minut później wyszedł z budynku. Od strony garaży gnał wła śnie na pełnym gazie „łazik" a zza węgła ukazał się porucznik dopinając w biegu pas. Samochód zatrzymał się gwałtownie a potem kiedy zajęli w nim miejsca, ruszył nagłym zrywem wyrzucając spod kół smugę żwiru. Wypadli za bramę i gnali ze świstem opon po asfalcie dojazdowej drogi. Potem, kiedy skręcili ku stacji, asfaltu już nie było, nie zmniejszyli jednak szybkości, mimo że wóz co i raz wyskakiwał w górę na kamieniach leśnej drogi. Porucznik milczał, czekając aż major sam zechce go poinformować o celu wyjazdu. Istotnie w pewnej chwili ten przer wał milczenie. —Był telefon z pensjonatu do Ekspozytury. Jeden z mieszkańców nie wrócił na noc. —Kto? —Barcza. Porucznik uśmiechnął się nieznacznie —Może znalazł wygodniejszy tapczan. To amator częstych zmian. Przyjdzie wprost do pracy i będzie łaził z kacem. —Możebne, ale istnieją i niepokojące okoliczności. Jedna z kobiet uległa zatruciu. Szczęśliwie skończyło się na wymiotach. Barcza miał jechać kolejką o szesnastej z minutami do miasta. Zdążyli już odszukać maszynistę — twierdzi, że nikogo na przystanku nie było. —Hm... — mruknął porucznik. — Czy widziano jak Barcza opuszczał pensjonat? —Tego jeszcze nie wiem. Ale zapowiedział, że wychodzi. Postanowiłem więc przed udaniem się do pensjonatu przeszukać najpierw trasę. Leśna droga skończyła się I wypadli na placyk zarośnięty chwastami rozciągający się przed budynkiem dawnej stacji. Łazik zahamował ostro i obaj oficerowie wyskoczyli na ziemią (Cdn) co, gdzie, kiedy? co, gdzie, kiedy? co, gdzie. SOBOTA, NIEDZIELA, PONIEDZIAŁEK 21—22—23 KWIETNIA KOSZALIN I SŁUPSK 97- MO 98- Straż pożarna 99— Pogotowie Ratunkowe (nasrtł» a>P7wania) % cU/żutf*!/ KOSZALIN Do niedzieli - apteka nr 10, ul. Zwycięstwa 32, tel. 222-88, od poniedziałku - apteka nr 52, ulica Świerczewskiego 11/15, tel. 269-69. SŁUPSK Do niedzieli — apteka nr 51, ul. Zawadzkiego 3, tel. 41-80; od poniedziałku — anteka nr 32, ul. 22 Lipca 15, tel. 28-44 BIAŁOGARD Apteka nr 1, plac Wolności 19, tel. 23-36, w poniedziałek — apteka nr 44, plac Wolności 8—9, tel. 780 KOŁOBRZEG Apteka nr 41, ul. Zwycięzców 1. tel. 21-86; w poniedziałek — apteka nr 8. ul. Młyńska 12, tel. 23-70 SZCZECINEK Apteka nr 63, ul. Polna 8a, tel. 26-49; w poniedziałek — aoteka nr 15, plac Wolności 8, tel. 20-34. M wystawy KOSZALIN MUZEUM ARCHEOLOGICZNO-HISTORY CZNE: *ulica Armii Czerwonej 23 — wystawa etnograficzna pt. „Jamno i okolice". *ulica Bogusława II 15 „Pomniki pamięci na szlaku I Armii WP w woj. koszalińskim"; „Architektura austriacka": Exlibris Stanisława Mrowińskiego. Czynne codziennie oprócz poniedziałków g. 10—16, we wtorki g. 12 —18. BWA — Salon Wystawowy (ulica Piastowska) — Malarstwo Norber-ga Skupniewicza. SALON WYSTAWOWY KLUBU MPiK — Pokaz ,.Wiosna II" — Andrzej Ciesielski i Andrzej Słowik. SALON WYSTAWOWY WDK — Malarstwo Mariana Krasowskiego ae Słupska g. 16—20 WDK (kawiarnia) — „2ycie i działalność Kopernika" KLUB ZW. TWÓRCZYCH — Grafika wydawnicza E. Chudzika. SŁUPSK MUZEUM Pomorza Środkowego — Zamek Książąt Pomorskich — g. 10—16, w poniedziałek nieczynne Wystawy stałe: l) Dzieje i kultura Pomorza Środkowego 2) Etnografia kultura ludowa Pomorza Środkowego 3) Malarstwo Tadeusza Makowskiego KLUB „EMPIK" — Prace plastyków amatorów PDK - Wvstawa fotograficzna STF-72 g 10—19 KOŁOBRZEG MUZEUM ORĘŻA POLSKIEGO *Wieża Kolegiaty: „Dzieje oręża polskiego na Pomorzu Zachodnim". Zwiedzanie grupowo co godzinę (g- 10—15). Kamieniczka ulica E. Gier-czak 5 — „Dzieje Kołobrzegu" — „Badania archeologiczne lewobrzeżnego Poznania. Codziennie g. 10—16. W poniedziałki muzea nieczynne PDK — Grafika wydawnicza Eugeniusza Chudzika („Pobrzeże") MORSKIE OKO - Wystawa malarstwa kołobrzeskich amatorów. KOSZALIN ADRIA — w sobotę — Dom państwa Bories (franc., 1. 16) — g. 16, 18 i 20; od niedzieli — Poszukiwany, poszukiwana (polski, 1. 14) — g. 16, 18 i 20 W niedzielę poranek — Nowa mi sja korsarza (franc., 1. 11, pan.) — g. 11 i 13; w poniedziałek — Tropiciel śladów (rum., 1. li) — g. U i 13 KRYTERIUM (kino studyjne) — Dziewica i Cygan (ang., 1. 16) — g. 16, 18.15 i 20.30 Poranki o godz. 11 i 12.45 w niedziele — O królewnie, która wszy stko wiedziała (pol. 1. 7); poniedziałek — Bajka o zmarnowanym czasie (radź., 1. 7) ZACISZE - Błąd szeryfa (NRD, 1 16); w sobotę o g. 17.30 i 20; w niedziele i poniedziałek — g. 15.30, 17.30 i 20 W poniedziałek — poranek — Rozbójnicy sycylijscy (włoski, 1. 14) — g. 12. MUZA — Smak zemsty (hiszpański, l. 16, pan.) — *.17.30 I 20 Poranki — w niedzielę — Inwazja potworów (jao., 1. 11, pan.); w poniedziałek — Winnetou w Dolinie Śmierci (jug., 1. 11, pan.) — o g. 11. RAKIETA - Synowie Katie El-der (USA, 1. 16, pan.) - g. 17, 19.30 w poniedziałek — nieczynne MŁODOsśC (MDK) - Sto karabinów (USA, 1. 16) - g. 17.30 W niedzielę i poniedziałek — poranki — Przygody misia Yogi (USA 1 7) — g. 11 i 13 ZORZA (Sianów) — Kniaź i Tatarzy (bułg., 1. 14, pan.); w poniedziałek — Romeo i Julia (ang., 1 16) FALA (Mielno) — Wiem że jesteś morderca (CSRS, 1. 18); w poniedziałek — Ballada o Cable'u Ho-gue'u (USA, 1. 16) JUTRZENKA (Bobolice) — Szklą na kula (polski, 1. 16); w poniedziałek — Dziewczyna z pistoletem (polski, 1. 16) SŁUPSK MILENIUM — sobota: Trzeba zabić te miłość (polski, 1. 18) — g. 16, 18.15 i 20.30; niedziela? Jeźdźcy (USA, 1. 16) — g. 13.45, 16. 18.15 20.30 Seans awangardowy — g. 22.30 — Gangsterski walc (franc., 1. 18) Poranek — niedziela, — g. 11.30 i 13.45 — Lekarstwo na miłość (polski, 1. 14) RELAKS — Wielka włóczęga (franc., 1. 11) — g. 15.30, 17.45 i 20 Poranki — niedziela — g. 11 — Krzyżacy (polski, 1. 12); poniedziałek — Królewna z długim warkoczem (radz., 1. 7) — g. 11.30 i 13.30 USTKA DELFIN — Pojedynek rewolwerowców (USA, 1. 16, pan.) — g. 16, 18 i 20 Poranek — niedziela i poniedziałek — g. 12 — Zerwany most (polski, 1. 14) GŁÓWCZYCE STOLICA — Tristana (włoski, 1. 18) — g. 19; poniedziałek — Porwany przez mafię (włoski, 1. 16) — g. 19 DĘBNICA KASZUBSKA JUTRZENKA — Czerwony namiot (radz., 1. 14) — g. 18; poniedziałek — g. 18 — O wpół do jedenastej wieczór latem (USA, 1. 16) BIAŁOGARD BAŁTYK — Ziemia faraonów (USA, 1. 14, pan.) CAPITOL - John i Mary (USA, 1. 16, pan.); poniedziałek — Pojedynek rewolwerowców (t)SA, 1. 16) BIAŁY BÓR — Ostatnia gra Ka-rlma (radz., 1. 16, pan.); poniedziałek — Ostatni wojownik (U$A, 1, 16, pan.) BYTÓW ALBATROS — Wyzwolenie cz. I"V (radz., 1. 14. pan.); poniedziałek — Niech bestia zdycha (franc.. 1. 18) PDK — Śmierć Ipu (rum.. 1. 16); poniedziałek — Viva Tepepa (włoski, i. 16, Dan.) DARŁOWO — Kopernik (polski. 1. 14); poniedziałek — Klan Sycylijczyków (franc., 1. 16, pan.) GOŚCINO — Klęska itamana (ra dziecki, 1. li oan ): noniedziatek — R7ernik (franc.. 1. 18) KART INO - Gott mit, tins (jugosłowiański, I. 16); poniedziałek — Czas żvcia i miłości (franc., 1. 18) KĘPICE — Ocalenie (polski, 1 16); ponipdziałek — Isadora (ang., 1. 16) KOŁOBRZEG WYBRZEZE — Arsen Łupin contra Arsen Łupin (franc.. 1. 14. pan): poniedziałek — Powrót rewolwerowca (USA. I. 14) PIAST — Anatomia miłości (polski. i 16); poniedziałek — Faustyna (włoski, i. 16) PDK - Oszukany (USA, 1. 18) MIASTKO — Lampy naftowe (CSRS, 1. 16); poniedziałek — Niebieski żołnierz (USA, 1. 16, oan.) POLANÓW — Szerokiej drogi kochanie (polski, 1. 16); poniedziałek — Spacer w wiosennym deszczu (USA, 1. 16, pan.) POŁCZYN-ZDRÓJ PODHALE — Klan Sycylijczy-ków (franc., 1. 16, pan ); poniedziałek — Przez pustynię (meksykański, 1. 16) GOPLANA — Tylko jeden telefon (weg., 1. 16); poniedziałek — Opowieść wigilijna (ang., 1. 14, panoramiczny) ŚWIDWIN WARSZAWA — Rewizja osobista (polski. 1. 18); poniedziałek — Cromwell I i II część (ang. 1 14, pan.) MEWA — Temat na niewielkie onowiadanie (radz., 1. 14, pan.); poniedziałek — Wielka nadzieja białych (USA. 1. li, pan.) SŁAWNO — Matello (włoski, 1. 16); poniedziałek — Max i ferajna (franc., 1. 16) TYCHOWO — 150 na godzinę (polski, 1. li); poniedziałek — Słoneczniki (włoski, 1, 14) USTRONIE MORSKIE — Anatomia miłości (polski, 1. 16); panie-działek — Był sobie łajdak USA, 1. 16, pan.) BARWICE -- PoWTÓt * frontu (radz., 1. 14, pan.); poniedziałek — Serce to samotny myśliwy (USA, L 16) CZAPLINEK — Poślizg (polski, 1. 16); poniedziałek — Pokusa (włoski, 1. 18) CZARNE — Król Lir (radz., 1. 16, pan.); poniedziałek — Pamiętnik szalonej gospodyni (USA, L 18) CZŁUCHÓW — Dwanaście krzeseł (radz., I. 14); poniedziałek — Dziewczyna inna niż wszystkie (an gielski, 1. 18) DEBRZNO KLUBOWE — Oficerowie (radz.,na dzień 21 bm. (sobota) l. 14, pan.); poniedziałek — Czło- wiek-orkiestra (franc., 1. 14, pan)PROGRAM I PIONIER — Harem pana Voka (CSRS. 1. 16. pan ); ooniedziałek —Wiad.: 5.00, 8.00, 8.00, 9.00, 12.05, Sklep z modelkami (USA, 1, 16)15.00, 20.00. 22.00. 24.00, 1.00, 2.00. 2.55 DRAWSKO POM. — Minuta mil czenia (radz.. 1. 14, pan.); poniedziałek — Dzieriństwo Dowołanie i pierwsze orzeżvcia Glacomo Ca-sanowa z Wenecji (włoski, l. 16) JASTROWIE - Czarownica z bagien (radz.. 1. 14): ooniedziałek — Nie tylko dla orłów (ang., 1. 14, pan.) KALISZ POM. — Waterloo (radz. 1 14, pan.); poniedziałek — Znikający punkt (USA, 1. 18) KRAJENKA — Kochanka buntownika (bułg., 1, 18, pan.); poniedziałek — Lew w zimie (ang., 1. 14, pan.) MIROSŁAWIEC ISKRA — Milicja poszukuje (radziecki. 1. 11, pan.); ooniedziałek — Umrzeć 7 miłości (franć., 1. 16) GRUNWALD — Wesele (polski, 1. 14): poniedziałPk — Wielka włóczęga (franc., 1. 11, pan.) OKONEK — Porachunki (ang., 1. 18); poniedziałek — Poszukiwanie (hiszpański. I- 16) PRZEĆ HI/EWO - Posłaniec (ang. 1. 16); ooniedziałek — Ziemia faraonów (USA. 1. 14, pan.) SZCZECINEK PDk - Miłość i jazz (szwedzki, I. 14); poniedziałek — Tylko dla orłów (ang., 1. 14. pan.) PRZYJAŹŃ — Cierpienia młodego Bohaczka (CSRS, 1. 14, pan.): poniedziałek — Niedźwiedź i laleczka (franc., 1. 18) TUCZNO — Trup w każdei szafie (CSRS, I. 16); poniedziałek — Ci wspaniali młodzieńcy w swych sza leiacych gruchotach (ang., 1. 11, pan.) WAŁCZ PDK — Księżniczka czardasza (węg„ 1. 14); poniedziałek — Zmierzch bogów (włoski. I. 18) TĘCZA — Kozi róg (bułg., 1. 18, pan.); poniedziałek — Anna tysiąca dni (ang., 1. 16, pan.) ZŁOCIENIEC — Wyzwolenie IV i V cz. (radz., 1. 14, pan.); poniedziałek — Hello Dolly (USA, 1. 14, pan.) ZŁOTÓW — Upadek czarnego konsula (radz., 1. 14, pan.); poniedziałek — 24 godziny z życia kobiety (franc., I, 16) 6.05 Gimnastyka 6.15 Muzyczne wycinanki 6.25 Takty i minuty 6.40 Sportowcy wiejscy, na start 1 6.45 Taktv 1 minuty 7.00 Sygnały dnia 7.17 Takty 1 minuty 8.05 Stu dio Młodych 8-10 Melodie 7 stolic 8.35 Przegląd muzyczny z Kielc 9.05 Piosenki bez słów 9.30 Moskwa z melodią ł piosenka 9.45 Poznajemy nasze pieśni 1 tańce ludowe 10.08 Z nagrań S. Rachonia 10.45 Śpiewają ..Czerwone Gitary" 11.00 Z lubelskiej fonoteki muzycznej 11.25 Refleksy 11.30 Nasi ulubieńcy 11.57 Sygnał czasu i hejnał 12.20 Podegrodzkie melodie 12.30 Konc. życzeń 12.50 „Rozstanie z morzem" i inne melodie lat pięćdziesiątych 13.25 Poradnik rolnika 13.35 „Emi barras" i Inne melodie lat sześć, dziesiątych 14.00 Ze świata nauki 1 techniki 14.05 „Dom którv mam" i inne melodie lat siedemdziesiątych 14.30 Sport to zdrowie! 14.35 Przekrój muzyczny tygodnia 15.05 Z beethovenowskiej kameralistyki 15.30 Listy z Polski 15.35 Nestorzy polskiej piosenki 16.10 Piosenki K. Svobody 16.30 Płyty z różnych stron — Polska 17.00 Studio Mło dych 17.15 Fonoteka — koncert roz rywkowy 18.05 Rytmostopem po kraju 1 świecie 18.30 Jutro niedzie la 18.35 Metamorfozy muzyczne Don Juana 19-05 Muzyka i Aktual noścl 19.30 Wędrówki muzyczne po kraju 20.15 Melodia, rytm. pio senka 20.50 Kronika sportowa 21.00 Podwieczorek orzy mikrofonie 22.30 Melodia rytm, piosenka 23.10 Ko respondencja z zagranicy 23.15 Ma lodia rytm piosenka 0.05 Kalen darz Nauki Polskiej 0.10—2.55 pro gram z Opola. PROGRAM II Wiad.t 3.30, 4.30, 5.30. 6.30, 7.30, 8.30, 12.30. 18.30. 21.30, 23.30 6.10 Kalendarz 6.15 Jęz. angielski — kurs wymowy 6.35 Komentarz dnia 6.40 Na swojską nutę 6.50 Gimnastyka 7.00 Minioferty 7.10 Soliści w repertuarze popularnym 7.35 Nasze odwiedziny 7.45 Poranna pozytywka 8.35 Magazyn publicy styki naukowej 9.00 Radioferie — ,,Baśń o carze Sałtanie" — III cz. słuch. 9.20 Koncert z nagrań Chóru PRiTV w Krakowie 9.40 Studio Młodych 10.00 ..Pożegnanie" — słuch. 10.45 C. Ph. E. Bach: Sonata G-dur na harfę 11.00 Utwory J. Si beliusa 11.35 Rodzice a dziecko 11.40 Melodie kaszubskie 11.57 Sy gnał czasu i hejnał 12.05 Śpiewa „Mazowsze" 12.20 Ze wsi i o wsi BIURO PROJEKTÓW BUDOWNICTWA KOMUNALNEGO w KOSZALINIE zawiadamia, że z dniem 1 marca 1973 r. uchwałą nr 126/1131/73 Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Koszalinie, z dnia 7 III 1973 r. zmieniona została nazwa Przedsiębiorstwa na: BIURO PROJEKTÓW URBANISTYCZNYCH i KOMUNALNYCH K-1486 SPÓŁDZ1EŁN1A PRACY ROBÓT TERMOIZOLACYJNYCH „Termochron" W KOSZALINIE przyjmie do pracy PRACOWNIKA UMYSŁOWEGO ze znajomością maszynopisania Warunki pracy i płacy do omówienia w biurze Spółdzielni, przy ul. Poprzecznej 21/22 TEL. 70-36 Gp-1960 KOSZALIŃSKIE PRZEDSIĘBIORSTWO OBROTU SUROWCAMI WŁÓKIENNICZYMI i SKÓRZANYMI w KOSZALINIE, ul. Hibnera 79, zawiadamia, że w dniach 25 i 26 kwietnia 1973 r. skupuje sk6ry pokopulacyjne lisów i norek hodowlanych. SKUP czynny w godzinach 7—13. Indywidualne zawiadomienia nie będą wysyłane. K-1494 Poszukujemy pensjonatu lub innego ośrodka z jedno-, dwu- i trzyosobowymi pokojami (20—30 miejsc) prowadzącego wyżywień i e, położonego w: KOŁOBRZEGU i POŁCZYNIE na okres od 15 V do 15 IX 1973 r. Oferty prosimy kierować pod adresem: NACZELNA RADA ZRZESZEŃ PRYWATNEGO HANDLU i USŁUG skrytka pocztowa 231, 00—950 Warszawa, ul. Piękna 66a. DOMEK murowany, wolny, ogród — pięknie poł3żone w Łodzi nad Stawami Stefańskiego sprzedam. Wiadomość: Łódź, Rzgowska 145, Sobczak.K-152/B NAUKOWO-PRODUKCYJNE CENTRUM PÓŁPRZEWODNIKÓW — ZAKŁADY PRZEMYSŁU ELEKTRONICZNEGO „KAZEL" W KOSZALINIE zatrudni na dobrych warunkach REWIDENTA ZAKŁADOWEGO, ST. KSIĘGOWEGO, TECHNIKÓW MECHANIKÓW, ŚLUSARZY NARZĘDZIOWYCH i REMONTOWYCH, SZLIFIERZY oraz FREZERÓW. Bliższych informacji w zakresie zatrudnienia udziela Dział Kadr i Szkolenia Zawodowego, tel. 27791.K-1542-0 WOJEWÓDZKI ZWIĄZEK SPÓŁDZIELNI PRACY W KOSZALINIE, ul. Zwycięstwa 107, zatrudni kandydata na stanowisko NACZELNIKA SAMODZIELNEGO WYDZIAŁU USŁUG. Warunki — wykształcenie wyższe lub średnie techniczne albo ekonomiczne z kilkuletnim stażem pracy. Warunki płacy i pracy do omówienia w pokoju nr 45, I piętro. K-1495-0 WOJEWÓDZKA SPÓŁDZIELNIA TRANSPORTU WIEJSKIE GO ODDZIAŁ SŁUPSK, ul. Poprzeczna 7, zatrudni natychmiast 5 KIEROWCÓW z I lub II kategorią prawa jazdy. Płace wg systemu akordowego, 3 KONW7OJENTÓW — ŁADOWACZY do obsługi sklepów GS na terenie powiatu słupskiego. Płace wg systemu akordowego oraz mistrza o specjalności mechanika pojazdów, na brygadzistą warsztatu. Wynagrodzenie wg stawki godzinowej,K-1493-0. K-1491 WOŁGĘ — sprzedam. Oglądać: Koszalin, ul. Zielona 25.Gp-195D ODWJAK W WARSZAW IM KARBAT0X EKSTRA P nowy preparat owadobójczy nie zawierający DDT —PRODUKOWANY W POSTACI PROSZKU do sporządzania zawiesiny wodnej, —składnik czysty stanowi 73,5% karbarylu i l,5°/o chlorfenwinfosu, —preparat stosuje się w dawce 0,8—1 kg/ha zmieszanej z 600 1. wody, —skutecznie zwalcza chrząszcze i larwy stonki ziemniaczanej, —produkują Zakłady Chemiczne w Jaworznie „Azot". Przestrzegać środków ostrożności podanych na opakowaniu. K-1490 I PSZCZOŁY — sprzedam. Pomorska 8. Słupsk Gp-1963 KAROSERIĘ wartburga de luxe 353 częściowo uszkodzoną — sprzedam. Oglądać w TOS Koszalin. Gp-1965 ZATRUDNIĘ fryzjerkę damsko-mę ską. Kołobrzeg, Piastowska 11, Chmara.Gp-1961 TCIIORZFRETKI kotne — sprze dam. Koszalin, tel. 233-53. Gp-1962 1 nek, tel. 35-47. BIURO Projektów Urbanistycznych 1Komunalnych w Koszalinie, ul. M. C. Skłodowskiej 2 poszukuje od 2maja 1973 r. niekrępujacego pokoju dla st. projektanta. K-1487 NAPRAWA telewizorów — dyżur świąteczny. Maszkowski, Szezeci- G-19G6 FABRYKA MASZYN ROLNICZYCH „FAMAROL" w SŁUP SKU, ul. Poznańska 1, zatrudni natychmiast ŚLUSARZY NA RZĘDZIOWYCH FREZERÓW, SZLIFIERZY, TOKARZY, ELEKTRYKÓW z uprawnieniami bhp wydanymi przez SEP, SPAWACZY ELEKTRYCZNYCH i PRACOWNIKÓW FIZYCZNYCH NIEWYKWALIFIKOWANYCH do pracy akordowej w produkcji. Warunki pracy i płacy do uzgodnienia w dziale spraw osobowych i szkolenia zawodowego. Zakwaterowania zakład nie zapewnia.K-1498 MIĘDZYKÓŁKOWA BAZA MASZYNOWA w DUNINOWIE, pow. Słupsk, przyjmie natychmiast do pracy BRYGADZISTÓW do kierowania brygadami traktorowymi. Podania wraz z życiorysem należy przesłać do MBM Duninowo p-ta Ustka. Warunki pracy i płacy do uzgodnienia na miej?cu. Warunki mieszkaniowe do uzgodnienia. K-1543-0 DYREKCJA PWGR BIAŁOWĄS, pow. Szczecinek, ogłasza PRZETARG NIEOGRANICZONY na wykonanie remontu ka pitalnego budynku mieszkalnego w Zakładzie Boleszkowice, pow. Szczecinek. Termin wykonania robót do 30 VI 1973 r. Przetarg odbędzie się 26 kwietnia 1973 r. o godz. 10, w biurze PWGR Białowąs. Zastrzega się wybór oferenta lub unieważnienie przetargu bez podania przy czy K-14921 WOJEWÓDZKA SPÓŁDZIELNIA SPOŻYWCÓW ODDZIAŁ w KOŁOBRZEGU ogłasza PRZETARG NIEOGRANICZONY na wykonanie remontu sklepów nr: 12 41 i 55 (modernizacja). Roboty ogólnobudowlane, instalacja wod.-kan. i c. o. oraz instalacja elektryczna. Dokumentacja projektowo-kosztoryso-wa znajduje się do wglądu w sekcji inwestycji i remontów Oddziału, ul. Dworcowa 12, w Kołobrzegu, codziennie od godz. 9 do 12. W przetargu mogą wziąć udział przedsiębiorstwa państwowe, spółdzielcze i prywatne Oferty należy składać w zalakowanych kopertach z napisem „przetarg" w sekretariacie Oddziału WSS „Społem", w Kołobrzegu, ul. Dworcowa 12, w nieprzekraczalnym terminie do 28 IV 1973 r. Komisyjne otwarcie ofert nastąpi 30 IV 1973 r. o godz. 10. w siedzibie Oddziału. Zarząd Oddziału WSS zastrzega sobie prawo wyboru oferenta lub unieważnienie przetargu bez podania przyczyn.K-1496 WOJSKOWY REJONOWY ZARZĄD KWATERUNKO-WO-BUDOWLANY w KOSZALINIE ogłasza PRZETARG NIEOGRANICZONY na wykonanie robót elewacyjnych budynków mieszkalnych. Wartość robót około 1,5 min zł. Informacji o miejscu położenia budynków udzieli zainteresowanym osobom fizycznym i prawnym Wojskowy Rejonowy Zarząd Kwaterunkowo-Budowlany Koszalin. Termin wykonania robót do dnia 1 X 1973 roku. W przetargu mogą wziąć udział przedsiębiorstwa państwowe, spółdzielcze i prywatne. Pisemne oferty należy składać w WRZK-B w Koszalinie przy ulicy Zwycięstwa nr 113, w terminie do dnia 29 IV 1973 r. Otwarcie ofert nastąpi w dniu 29 IV 1973 r., o godz. 11 Zastrzega się prawo wyboru oferenta lub unieważnienie przetargu bez podania przyczyn.K-1497 WOSTiW w KOSZALINIE, ul. B. Głowackiego 7, ogłasza PRZETARG NIEOGRANICZONY na wykonanie 20 sztuk stelaży informacyjno-reklamowych wraz z zamontowaniem. Dokumentacja do wglądu znajduje się w biurze Ośrodka. O-ferty należy składać do 4 maja 1973 r., w biurze Ośrodka. Otwarcie ofert nastąpi 5 maja 1973 r.. o godz 10. Do składania ofert zapraszamy przedsiębiorstwa państwowe, spółdzielcze i prywatne. Zastrzega się prawo wyboru oferenta lub u-nieważnienie przetargu bez podania przyczyn. K-1483 co, gdzie, kiedy? co, gdzie, kiedy? co, gdzie. 12.35 Koncert chopinowski 13.00 O. Respighi: Witraże — impresje na ork. 13.20 ..Piosenka jest dobra na wszystko" 13.35 „Znajomość z Włodzimierzem Leninem" — fragm wspomnień 14.00 Więcej, lepiej, ta niej 14.15 „Rozmowy o Szwecji" — rep. literacki 14.35 F. Mendel ssohn-Bartholdy Kwartet smyczko wy Es-dur op. 12 15.00 Radioferie 15.40 Pieśni o Leninie 15.50 Wier sze W. Kazaneckiego 16.00 Alfa i omega 16.15 W. A. Mozart: Sym fonia B-dur KV 319 16.43 War szawski Merkury 16.58—18.20 Pro gram Warszawsko-Mazowiecki 18.20 Radiowv terminarz muzyczny 18.30 Echa dnia lfc.40 Widnokrąg 19.00 Studio Młodych 19.15 Kwadrans dla Ł. Prus 19.30 „Matysiakowie" 20,00 Recital tygodnia 20.30 Wiersze F. Karpińskiego 20.40 Nuty. nutki 21.00 Przegląd filmowy Kamera 21.15 M. Ravel: „Bolero" 21.45 Wia domości sportowe 21.50 Radiowy przewodnik operowy 22.30 Radioka baret „Trzy po trzy" 23.40 piosen ki w lirycznym nastroju. PROGRAM III Wiad.: 5.00, 6.00. ,,Bitwa o atom" — V ode. słuch, dokum. 12.30 Soul z estrady 13.00 Tydzień na UKF 13.15 Przeboje z nowych płyt 14.05 Przegląd wydarzeń tygodnia 14.30 J. S. Bach: Pre ludium i Fuga 14.40 Muzykalny detektyw 15.10 Dawnych wspomnień czar 15.30 „Motyw dla Salomona" — rep. 15.50 Przed mikrofonem zespół „Focus" 16.15 Listy Charlottv 16.45 Samba? Si! 17.05 „Sto koni do stu brzegów" — ode. pow 17.15 Mój magnetofon 17.40 Tomik poezji śpiewanej 18.00 „Dom lalki" •— słuch. 18.32 Minimax 19.05 Spotkanie na Zamku 19.30 Z nagrań J. Hendrixa 20.00 Kazimierskie opowieści — gawęda 20.10 Wielkie recitale 21.05 „Nareszcie coś świątecz nego, czyli Jerzego Harasymowicza wspomnienia z dzieciństwa" 21.25 Płyty nasze i naszych przyja ciół 21.50 Oratorium tygodnia 22.00 Fakty dnia 22.08 Gwiazda siedmiu wieczorów 22.20 Logos: lamus językowy 22.40 W rytmie rock and rolla 23.00 Malarstwo w poezji 23.05 Muzyka na skrzypce i organy 23.27 Jam session z J. Smithem 23.45 Program na poniedział-ek 23.50— 24.00 Na dobranoc śpiewa M. Rodowicz. Ekspresem przez świat: 7.00, 8.00.23 (poniedziałek) 10.30, 15.00, 17.00, 19.00 6.05 Muzyczna zegarynka 8.30 po lityka dla wszystkich 6.45 i 7.05 Muzyczna zegarynka 7.30 Gawędą 7.40 Muzyczna zegarynka 8.05 Mój magnetofon 8.35 Bluesy po polsku 9.00 „Sto koni do stu brzegów" — ode. pow. 9.10 Nowe nagrania ro- nym 0gródku" 7.30 Moskwa z me-dżiny Urbaniaków 9.30 Nasz rok 73 i _ j „ ..0 m o, PROGRAM I Wiad.. 6.00, 7.00. 8.00 , 9.00, 10.00, 12.05, 16.00, 20.00, 23.00, 24.00, 1.00, 2.00 i 2.55 6.05 Kiermasz pod Kogutkiem 7.05 Wiad. sportowe 7.10 „W zielo- 9.45 J. Ch Bach: Kantata „Confi tebor Tibł Domine" 10.15 Szkoła bossa-novy 10.35 Dzień jak co dzień 11.45 .>fniegi P^mą" -**0. 11.57. Sygnał czasu i hejnał 12.05 Sygnał czasu i hejnałrrt_rvwi. lodią i piosenką 8.10 Przeboje 9.05 Wiosna estradowa 10.05 Dla dzieci młodszych 10.25 Radiowa piosenka miesiąca 11.00 Koncert rozrywk. pow 12.20 11.57 „Moje rfziecko" zespołu Koncert rozrywk. 13.00 Zespół tr, «. ^i??? ldero'..Dziewiątka" 13.30 Muzyczny tur- „Fleetwood Mac 125 Za kiero ^Q() Koncert życzeń 16#05 « 1 °15 30Mvw Historia oscypka 16.25 Rewia roz- 15.10 Szlagiery fUrnowe ^5.30rywkowa 17-30 studio Młodych 18.15 , . , „ . .b m oprsfnrywKowa K.ao studio Młodych ift on Bach na organachKoncert dla młodych par 19.00 Przy « SwełoMenmuzyce o sporcie 19.53 Dobranocka 77^R Msir" rok 73 17 05 Sto20-15 Przeboje taneczne 21.30 Na ra- ifńF rió .tu brzegów" - ode®iłowej estradzie 22.30 Przeboje ta- 17 40 Gawęda 17.50 Wierszeneczne 23.10 Ogólnopolskiej wia do- ŚDkwane W Warskiej 18.05 Gdzie mości sportowe 23.25 Przeboje ta-śpiewane wpniltvka dla neczne 0.05 Kalendarz Nauki Pol- skiej 0.10—2.55 Program z Lublina. jest przebój? _ wszystkich 18.45 Antologia mima tury muzycznej — fantazja 19.05 Rytmv zespołu „Mongo Santama-ria" 19.20 Książka tygodnia 19-35 Muzyczna poczta UKF 20.00 Kata PROGRAM II Wiad.: 3.30, 4.30, 5.30, 8.50, 7.30, log przebojów starych i nowy3<)> 12<3<)> 18-30- 23-30 21.50 Oratorium tygodnia. G. F. Haendel: „Mesjasz" 22.00 Fakty dnia 22.08 Gwiazda siedmiu wie czorów nicy 3.03—5.30 Poranek muzyczny 5.35 Muzyka rozrywk. 6.10 Kalend. 6.15 Muz. lud. 6.35 Wiad. sportowe 6.40 G, Harrison 22. "Świąteczny przekładaniec 7"— ode. pow. 22.45 Z nagrańh na,ntnfl3rh « 3S Smicr 35 w rannych pantoflach 8.35 Śmigus w L. A-rmstronga 200 MalarstwOa w Jurkowie 9 00 spotkanie bez kon- TJrntfram na niedzielę sekwencji 9.30 W kręgu romantyz-klin 23.45 Program na nieazieięlitwuciH io.4f 23.50 Gra Art Tatum. pi dzień 22 bm. (niedziela) PROGRAM I 12.05, 16.00, 20.00, 2.00 i 2.55 mu 10.3o Felieton literacki 10.40 Koncert solistów 11.10 Staropolskie pieśni wielkanocne 11.27 Aud. poetycka 11.57 Sygnał czasu i hejnał 12.05 Wszystko o róży... w piosence 12.05 „Kto kradnie owoce" — o pow. 13.00 Poranek syrnf. 14.00 Wiad.. 6.00, 7.00, €.00, «.00, 10.00, Ballady nie romanse 14.30 Grają i 24.00, 1-00, śpiewają polskie zespoły regionalne 14.50 Z twórczości Rameau i Bacha 15.30 „Sposób na Alcybia-6.05 Kiermasz pod Kogutkiem desa" — II cz. słuch. 16.20 J. Hof 7.05 Wiad. sportowe 7.10 O zwy- man gra swój „Chromaticon" 16.45 czajach świątecznych na Pałukach poeci piosenki 17.00 „List" — słuch 730 Moskwa z melodią i piosenką 17.30 Z muzyki klasycznej 18.35 810 Rewia przebojów 9.05 Fala-73 Felieton 18.45 Muz. rozrywk. 18.58 915 Radiowy Magazyn Wojskowy „Menippos kosmonauta" — słuch. 10.05 „Subiekt w sklepie żelaznym" 20.08 G. Donizetti: „Napój miłos-— słuch. 10.40 Koncert 1.1.57 Sygnał ny" — opera w dwóch aktach 21.40 czasu i hejnał 12.15 Zwykli i nie- L-okalne wiad. sportowe 21.50 Ope- zwykli 12.35 Film, musical, operet ka 13.00 Wesoły Autobus 14.00 Koncert dla dziewcząt 14.30 ,,W Je ralne. zioranach" 15.00 Koncert życzeń 16.05 Tygodniowy przegląd wyda- PROGRAM III rzeń międzynarodowych 16.20 Wszy stkie barwy muzyki 18.00 Wyniki gier sportowych 18.08 Wszystkie barwy muzyki 19.53 Dobranocka 20.15 Wiosenny korowód taneczny 19 ra (c.d.) 23.00 Zespół „Dziewiątka 23.40 Popularne miniatury karne- 21.30 Radiokabaret „Trzy po trzy Wiad.: 6.00 Ekspresem przez świat: 8.30, 14.00 i.OO, 6 05 Melodie-przebudzanki 7.00 Pio 22.30 Wiosenny korowód taneczny senki z pluskiem 7.15 „Kolorowa 23.10 Ogólnopolskie wiad. sportowe wieś" — rep. 7.30 Spotkanie z I. 23.25 Wiosenny korowód taneczny Rebroffem 8.10 Przyszlismy tu po 0.05 Kalendarz Nauki Polskiej 0.10 dyngusie 8.35 Świąteczne rytmy —2.55 Program z Rzeszowa. PROGRAM II B.30, 12.30, 18.30, 23.30 9.00 „S-to koni do stu brzegów" — ode. pow. 9.10 J. S. Bach: „Wariacje Goldbergowskie" 9.55 Program dnia 10.00 Świąteczna ekspo-... „ zycja „Opusu" 10.30 Zawsze w P° Wiad.: 3.30, 4.30, 5.30, 6.30. 7.30, niedziałek J. Fedorowicz 10.40 Polonia śpiewa 11.00 Nie ma nic 11.57 Sygnał czasu i hejnał 12.05 Fiesta 3.03—5.30 Poranek muzyczny 5.35 i2.35 Małe konserwatorium w pio-Muz. rozrywk. 6.10 Kalendarz 6.15 senCe francuskiej 12.55 „Ciemna Kapela F. Dzierżanowskiego 6.40 strona Księżyca" 13.15 Poezja K. I. Parada rytmów, melodii i piose- Gałczyńskiego 13.40 „Ciemna stro-nek 7.35 Przegląd prasy literac- na Księżyca" 14.05 Polityka i wi-kiej 7.45 W rannych pantoflach 8.S5 no 14.50 Znalomi z encyklopedii Radioproblemy 8.45 Muzyczne po- 15>15 Przewodnik operowy 15.50 równania 9.50 „Męki popularności humoreski 10.00 Tańce Griega Zwierzenia prezentera 16.45 „Blues weselnego dzwonu" 17.05 „Sto ko- Dworzaka i Granadosa 10.30 Zespół ni do stu brzegów" — ode. pow ,Dziewiątka'' 11.00 Studio Młodych 17 15 Mój magnetofon 17.40 „Śmierć 11.40 Anegdoty i fakty 11.57 Sygnał Fauna czasu i hejnał 12.05 Z kogutkiem wa zespół słuch. 18.15 Gra i śpie-„Yes" 18.25 Sami tego Informator swigteczny W KOSZALINIE... handel i gastronomia W przedświąteczną sobotę (21 bm.) „Delikatesy" nr 2 będą czynne do godz. 19, natomiast wszystkie sklepy spożyw cze, mięsno-wędliniarskie i przemysłowe czynne będą do godz. 16. Zakłady gastronomiczne, z wyjątkiem dyżurujących, będą otwarte do godz. 18. Tego dnia dyżuruje restauracja ,,Balaton" (do godz. 22) i bar „Biała Mewa" (do godz. 19). W niedzielę (22 bm.) wszystkie sklepy będą zamknięte Dyżurują restaurację: „Zorza" (od godz. 12 do 1) i „Ratuszowa" (od godz. 10 do 2 oraz kawiarnia „Muszelka" (od 11 do godz. 21). W poniedziałek (23 bm.) wszy stkie sklepy spożywcze bądą otwarte jak w każdą niedzielę, podobnie jak zakłady gastronomiczne z których nie będą czynne tylko te, które dyżurowały w dniach poprzednich. komunikacja W sobotę autobusy miejskie kursują do godz. 18, w niedzielę — komunikacja nieczynna. Natomiast w poniedziałek autobusy wszystkich linii rozpoczynają kursy o godz. 13. poczta Dyżuruje urząd pocztowy i telekomunikacja przy ul. Racławickiej.(wmt) ...I W SŁUPSKU stacje cpn W sobotę wszystkie stacje czynne do godz. 18. W niedzielę dyżuruje stacja przy ul. Szczecińskiej. Natomiast w poniedziałek jak w dni powszednie. mpk Autobusy na wszystkich li-1 niach kursują do godz. 18. Vv niedzielę komunikacja nieczynna. W poniedziałek komunikacja będzie wznowiona o godz. 14 na liniach z wyjątkiem 5 i 6. poczta W sobotę urząd pocztowy czynny do godz. 17, natomiast w niedzielę i poniedziałek dyżuruje telekomunikacja. Będą też dokonywane wypłaty PKO. handel i gastronomia W sobotę wszystkie sklepy, restauracje i kawiarnie czynne do godz. 17 (restauracje 19). W niedzielą sklepy nieczynne. Od 12 do 17 dyżurują restauracje „Adamek" i „Zacisze" oraz kawiarnia „Kaprys". W po dyngusie 12.35 Portret słowemchcieliście 19.05 „Nędznicy" — ode. malowany 13.05 Poranek muzykipow< 19<35 Muzyczna poczta UKF operowej 14.00 Podwieczorek przy20.00 W roli głównej W. Nahorny mikrofonie 15.30 „Sposób na_ Alcy-20.30 Autor całego świata 20.55 Od- biadesa" — i cz. słuch. 16.25 Kon-kurzone przeboje 21.15 Korowód c?rt chopinowski 17.00 Warszawskitaneczny 21.45 Opera tygodnia 22-00 Tygodnik Dźwiękowy 17.30 Melodie Fakty dnia 22.08 Gwiazda siedmiu "wieczorów 22.15 Korowód taneczny '3.00 Malarstwo w poezji 23.05 Wie i r.iosenki dla wszystkich 18.00 Z „Mazowszem" i „Śląskiem" po kra ju 18.35 Felieton 18.45 Kabarecikozorne spotkanie z I. Hayesem 23.45 reklamowy 19.00 „Żarłoki" — słuchProgram na wtorek 23.50—24.00 Na 20.r0 J. Brahms: koncert skrzypcowy D-dur 21.00 Świąteczne pogwar ki 21.15 Z nagrań wrocławskiego zesoołu „Cantores Minores" 21.30 Siedem dni w kraju i na świecie 21.50 z twórczości W. A. Mozar^ ta 22.30 Poetycki koncert życzeń 23.ro G. Gould gra VII sonatę fortepianową B-dur op. 83 23.20 i 25.40 Spotkanie z musicalem. program II dobranoc śpiewa M. Fugain. &» fi&s&cUln na dzień 21 bm. (sobota) na falach średnich 188,2 i 202,2 m oraz UKF 69,92 6.40 Studio Bałtyk 16.43 Melodie filmowe 17.00 Przegląd aktualności wybrzeża 17.15 Requiem dla zmarłych — pamięć dla żywych - komentarz G. Bojar-Fijałkowskiego 17.20 Koszalińskie spotkania muzyczne — aud. w oprać. M. Słowik -Tworke i W. StachowskieKo 18.25 Prognoza pogody dla rybaków. na dzień 22 bm. (niedziela) -10.00 Rozmowy przy świątecznym 8.35 Świąteczne rytmy 9.00 „Sto stole" — aud. słowno-muzyczna koni do stu brzegów" — ode. pow. i. Bieniek 10.30 Koncert życzeń. 9.10 Wariacje na temat „Alleluja" 9.35 Gdy się mówi „A"... 9.55 pro na dzień 23 bm. (poniedziałek) gram dnia 10.00 Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy 11.25 Koncert 9.00 „Dyngusowy rycerz" — aud. i Bazyliki św. Piotra w Bolonii słowno-muzyczna w oprać. H. Li U£7 Sygnał czasu i hejnał 12.05vo stkimi działami z wyjątkierr Miejskiego i Partyinego). Re daktor naczelny i sekretaria -ż?6-93. zastęoca redaktora na czelnego i sekretarz Redakcj -242-08. Dział Partyjny Dzia Ekonomiczny — 243-53. Dzia Miejski i Dział Terenowy -224-95 Redakćia nocna — ul. A Lampego 20 246-51 — Dzłał Spo' towy, 244-75 — redaktor dyżui ny. ,,GŁOS SŁUPSKI" — pla< Zwycięstwa 2 — 1 piętro 70-20) Słupsk, tel. 51-95. Biuro Ogło szeń Koszalińskiego Wydawnic twa Prasowego — ul. P. Find® rą 27a - 75-721 Koszalin, te} 222-91. Wpłaty na prenumerat miesięczną — 30.50 zł kwartał «a — 91 zł. półroczna — 182 zl roczną — 364 zł orzyjmuia urzę dy pocztowe, listonosze ora oddziały i delegaturv Przedsię biorstwra Upowszechnienia Pra sy i Książki. Wszelkich infoi macji o warunkach prenume raty udzielaja wszystkie pla cówki „Ruch" i noczty Wy dawca: Koszalińskie Wydawni' fwp Prasowp RSW „P'asa -Książka - Ruch" ul P Fin dera 27a 75-721 Koszalin cen trala telefoniczna — 240-27. Tłoczono: Praśiwe Zakład* Graficzne. Koszalin, ul. Alfre ia Lampego 20. PZG f-4 Głos nr 111—113 Strona 11 Rys. „Paris Match" Maryno Wiszniewska —Drogie dzieci — powie działa pani — chciałabym, żebyśmy dziś przeprowadzi li dyskusją na temat „Kim będę" i porozmawiali o waszych planach życiowych. No, Krapiwny, zaczniemy od ciebie. —Ja będę lekarzem — po wiedział Krapiwny. —Ślicznie! — odpowiedź spodobała się nauczycielce. —A kim będzie Sidorowi —Wielkim chemikiem — Sidorow uniósł się z ławki. —Wielkim? —- zdziwiła się nauczycielka. — Wielcy to jednostki, a większość — przeciętni, uczciwi robotnicy. Sidorow, Sidorow! Trzeba rozsądnie oceniać swe siły. Siadaj Sidorow i prze myśl to sobie. No a ty, Za-charewska? —A... ja... — dziewczynka się stropiła — ja będę przeciętnym inżynierem. By suję niezbyt ładnie, więc... —Brawo, Zacharewska! —przychylnie powiedziała nauczycielka. Po dwudziestu minutach wszystkim stało sie jasne, że Drujan będzie taką sobie aktorką (być pierwszorzędną nie pozwoli uroda), Dawydow — lotnikiem, ale nie mistrzem wysokiego pilotażu — to bardzo trudne —a po prostu zwykłym pilotem obsługującym rolnictwo. "Zurin zostanie wojsko wym (starszym sierżantem lub, jeśli się specjalnie poszczęści, młodszym lejtnan-tem) a Filippowa — balet-nicą, ale nie primabaleriną, oczywiście. tylko tańczyć bę dzie na. dalszym planie. —Najważniejsze w życiu —mówiła nauczycielka w końcu zebrania — to być skromnym i prawidłowo oce niać swe siły. No. Sidorow, czy mnie zrozumiałeś? Sidorow milczał. —Odwagi, odwagi!... W porę zrozumieć swój błąd, to wcale nie jest żle. — Nauczycielkę im/ezekująco patrzyła na ucznia. —Ja mimo wszystko będę wielkim chemikiem — z uporem powiedział Sidorow i nagle się rozpędził: — Ludzkość stoi nrzed problemem głodu. To znaczy, jeśli wyczerpie się zapas naturalnego pożywienia. ludzi bedzie wi"lu i zwierzęta wy tepia... Koniecznie m,us?e wymyślić, jak ptodukpwać sztuczne pożywienie. —Ale dlaczego jesteś pe wien, że będziesz wielkim v>vonvm? — zamitała nau-C2r'rielka. —- Gd?ie twoja skromność, Sidorow? —Ja muszę to zrobić. Nie dla siebie — dla wszystkich. dla ludrknści... — Chło piet się zasępił. Klasa zamilkła. —A wiecie — nagle wstał Dawydow — ja jednak będę lotnikiem najwyższej kia sy, nawet kosmonautą. —A ja — podskoczyła za czerwieniona Drujan — ja będę wielką aktorką. Tak! Moje bohaterki czynić będą ludzi czystymi i dobrymi. A ia uroda nie jest najważniejsza! —Zdecydowałem się — wstał Krapiwny. — Będę chirurgiem i pierwszy na świecie zrobię przeszczep mózgu. —Ja także — nie wy trzy mała Filippowa — będę tań czyć jak Ulanowa. Na pewno będę! —1 ja... —7 ja... — rozlegało się ze wszystkich stron. Nauczycielka nie wierzyła swoim uszom. —Umówili się, specjalnie się namówili! — i wybiegła z klasy. W pokoju nauczycielskim zdenerwowaną kobietę obstąpili koledzy. —No i zawsze tak — chli pała. — Ależ dostała mi się klasa! Już druga dyskusja zerwana. Mam, oczywiście, doświadczenie, trzeba będzie wezwać rodziców... Ale dlaczego oni sami tego nie rozumieją! Żadnej skromności... Czy ja w ich wieku marzyłam o tym, żeby być Makarenką!... Tłum.: S. Z. 0zachowaniu na zebraniu O nieobecnych nie mówi się źle dlatego, że: sq obecni tacy, co sq gotowi donieść im o tym. 1doniosql 2. Można natomiast czasem mówić ile o obecnych dlateqo. że: niejeden nie słucha absolutnie i nie wie, że łatkę mu przyszyją, gdy drzemkę sobie utnie... 3. Dobrze zaś mówić nie jest źle o nieobecnych dlatego, że: mamy pewność, że do nich to doszło i po drodze jeszcze urosło. (I, że iesteśmy lizusami nikt nam nie powie — o tym wiemy tylko my sami). 4. A mówić dobrze o obecnych nie warto nieraz, bo albo: źle usłyszq, źle zrozumiejq — albo: w ogóle nic do nich nie dociera JERZY LESZCZYŃSKI Trudno zrozumieć... Paniq Phillips z Madison (usa) wezwano na policje ponieważ jej 12-letniego syna — Mike'a przyłapano na gorqcym uczynku kradzieży butelki whisky ze skkpu. Oburzona i zdumiona pani Phillips powiedziała: „Nie mogę zrozumieć, dlaczego mój syn ukradł tę głupiq butelkę whisky, Przecież w domu mamy pełno whisky w lodówce i on może tyle pić, ile mu się podoba". (k) DLATEGO ZWIAŁ Sad pracy w Madrycie przy znał ?4-letniei Anges Herman da7 Gomes z Alicante — ia-ko pierwsze! kobiecie w Hi-szoanii — nrawo wykonywania zawodu , „torpadora" i wysteoowania publicznie na corridach. Gdy jej maż się o tym dowiedział, wsiadł na statek pły nacy do Meksyku, postanawiajqc nigdy nie wracać do żony-pogrómczyni byków. — Szkoda — powiedziała senora Gomes, gdy jq zawiadomiono o ucieczce męża. — Nie będą miała na kim trenować walki z bykami, (k) I tak źle, i tak niedobrze... Kiedy mieszkańcowi Rio de Janeiro — Julianowi Benuto skradziono samochód, postanowił on na przyszłość zabezpieczyć się przed podobnq kradzieżq. Kupiwszy nowy wóz, wyposażył go w tyle patentowych urzqdzeń, zabezpieczajqcych przed włamaniem, że kradzież była wręcz niemożliwa. Niemożliwe było też, uruchomienie samochodu, gdy pewnego dnia Benuto zasiadł za kierownicq i... zapomniał w jakiej kolejności i jak wyłqczyć poszczególne zabezpieczenia. Wymagało to interwencji fachowca od elektroniki i przejścia skomplikowanego kursu obsługi urzgdzeń. Koszty z tym zwiqzane były tak wysokie, że zirytowany automobilista zdemontował wszystkie zabezpieczenia. Młotkiem.(k) Dobry obyczaj Pewien deputowany do parlamentu włoskie go, który wrócił z podróży po Brazylii, przed stawił przewodniczące mu izby propozycję, by od obradujqcych Indian z prowincji Matto Grosso przejqć pewne obyczaje i zastosować je w parlamencie. W plemieniu tym naczel nik ma prawo zożadar od mówcy znanego 2 gadulstwa, by wygła szał swoje przemówienie stojqc na jednei nodze.(k) Karny chrzest Gmina wyznaniowa baptystów w miejscowości Alexandria (w stanie Virginia — USA) próbuje przy pomocy poniższego napisu bro nić się przed zajmowa niem parkingu przy ko ściele przez automobi-listów, nie należqcych do gminy, „Parking tylko dla uczestników naszych nabożeńst . Kto przekroczy ten zakaz, zostanie przymusowo och rzczony a naszym kościele".(k) RASZKI WIOSENNE EKSPRESOWE CZYSZCZENIE Już pd wiosny się czyści chemicznie drzewa z liści. WIOSNA Kwiaty, kwiaty —i i nic poza tym ni ciepła, ni słońca -Hf ni zimy końca... WIOSNA W MIEŚCIE Ptaszek umilkł, już nie śpiewa, liście opadajq z drzewa, coraz mroczniej, coraz brzydziej... Jesień? Nie, to wiosna idzie. PIĘKNA KWITNĄCA WIOSNA Obiecanki — r s a s a n k i... WIOSNA MOTORYZACJI Okaz to jeszcze dość rzadki — ale mamy już ładne f i a t k i. JERZY LESZCZYŃSKI Rys. „Paris Match" Żona jak probierz 50-letni pracownik domu towarowego w No rymberdze zgłosił się na posterunek z prośbq o pobranie mu krwi i sprawdzenie ilości alkoholu, żeby móc udowodnic żonie, iż wbrew jej twierdzeniu nie jest, pijanym bęcwałem". Podany przez uprzejmego dyżurneqo ba lonik „wykazał bez żadnej wątpliwości, że mał żonka miała rację" — stwierdzo notatka policja nta.(i) DZIELNY BELMONDO Jean-Paul Belmondo, wybraniec X Muzy miał pacha w czasie nakręcania swojego nowego filmu. Aktor złamał nogę w kostce i musi przez 4 tygodnie leżeć w łóżku z nogq w gipsie. W czasie choroby Jean Paul Belmondo obchodził właśnie swoje 40. uro dżiny. Belmondo znany jest z tego, że przy kręceniu najbardziej nawet karkołomnych scen nie korzysta z usług du blera-kaskadera. Zapytany czy obecnie ma zamiar bar dziej oszczędzać swoje zdro wie, Belmondo odpowiedział „W żadnym wypadku Ostroż ny będę dopiero wtedy, gdy ukończę 60 lat życia". (k) Polacy „Ten rok zamkniemy 3 tysiącami świń w naszym gospodarstwie". „Całość realizacji powyższych celów nakłada na instancję powiatową, gminne komitety « zarządy konieczność częstszych kontaktów z aktywem i członkami w formie przeprowadzanych indywi dualnych rozmów, którą należy kontynuować przez cały okres następnej kadencji". DUPONT POGROMCA 7WIFR2AT CIĄGNĄC mocno Rys. „Paris Match' Pomysłowa nauczycielka Inspektor wizytujący pewną szkołę w T ville (Francja) był zachwycony nadzwyczajnym przygotowaniem uczniów najstarszej klasy do lekcji. Na każde pytanie nauczycielki podnosił się las rąk uczniów, zgłaszających się do odpowiedzi. Każdy, kogo nauczycielka zapytywała, odpowiadał bezbłędnie. Zaintrygowany tym inspektor rozpoczął ciche „śledztwo", żeby nie skompromitować się meldunkiem do wyższych władz o nadzwyczajnej szkole. Po kilku dniach zdobył pewność: tylko ci uczniowie, którzy podnosili prawą rękę, znali odpowiedź na pytanie. Podniesienie lewej ręki oznaczało, że uczeń nie ma pojęcia o lekcji. „Pomysłową" nauczycielkę przeniesiono na emeryturę.(k) Westchnienie Ottonowi Hahnowi, badaczo wi jądra atomowego, do o-siemdziesiątki brakowało wte dy tylko dwa lata. — Wie pan — mówi do zna jomego. — Kiedy się widzi dokoła siebie tyle pięknych młodych dziewcząt, to człowiek chciałby jeszcze ra2 mieć nie więcej jak siedemdziesiątkę. „Zwiększyła się liczba macior, które są dobrym kierunkiem nadziei na przyszłość". „Powiat osiągnął w tym czasie duże, ponadplanowe wykonanie zakładanych wskażników w niemal zystkich ga łęziach gospodarki i dziedzinach życia powiatu". „Potrzeba większego przydziału kolumn parnikowych, bo to pomoże nam rozwiązać bazę paszową". (Z listów, pism i przemówień wybrał J. K.). Cierpliwość nagrodzona Ma bel Fitzgerald otrzymała dyplom ukońezenia wydziału sztuki na uniwersytecie oksfor-dzkim i tytuł magistra ..Lepiej późno, niż wcale" — oświadczyła 100-letnia absolwentka. Panna Fitzgerald studiowała 80 lat temu, ale wówczas w Oks fordzie kobiety nie mogły uzyskiwać żadnych stopni naulr — wych.(!) LTJ H ł Alf1 ^j|fl —Nauka ni- może iść dalej naprzód, ponieważ wynaleziono już wszystko, co było do wynalezienia — powiedział w rozmowie z dyrektorem amerykańskiej szkoły pewien pastor. —Pastorze, pan się myli — odrzekł dyrektor — za pięćdziesiąt lat ludzie będą latali w powietrzu, jak ptaki. —Latać mogą tylko ptaki i anioły, zaś pańskie stwierdzenie cuchnie herezją, ubliża Stwórcy. W trzydzieści lat później dwaj młodzi ludzie, po raz pierwszy w dziejach naszego globu wznieśli się w powietrze — byli to bracia Wriqht, synowie pobożnego duchownego, pastora Wrighta. (i)