proletariusze wszystkich krajów łączcie się t IST ROK XXII Nr 219 (7081) ŚRODA, 7 SIERPNIA 1974 r. A B CENA 1 zł miż&m-i 11 tys. ton rzepaku już w magazynach Kombajny dyżurują w polu MBM Szydłowo - przykładem II Małe żniwa" - na finiszu KOSZALIN. Wraz z poprą wą pogody nabierają tempa prace żniwne na koszalińskiej wsi. Coraz więcej gospodarstw melduje o zakończeniu zbioru rzepaków. Ogółem w województwie „małe żniwa" przekroczyły półmetek. Nie zaczęto dotąd kosić rzepaków w kilkunastu przedsiębiorstwach rolnych, położonych w rejonie nadmorskim oraz w powiecie bytowskim, gdzie rośliny te jeszcze nie dojrzały. W niektórych z tych gospodarstw „małe żniwa" zaczną się dopiero w końcu tygodnia. Skierowane tu zo staną dodatkowe brygady kombajnów. Nasilają się już dostawy ziarna rzepakowego do magazynów PZZ. Do ubiegłego poniedziałku dostarczono ponad 11 tys. ton, co stanowi około 20 proc. planu W powiatach połud niowych, zwłaszcza na glebach słabych, indywidualni rolnicy koszą żyto snopowią załkami, w wielu gospodarstwach państwowych zaczęto kombajnowy zbiór jęczmienia jarego. Nasilają śię też prace przy przygotowaniu gleb pod zasiewy rzepa ku. Chyba po raz pierwszy w historii koszalińskiego roi nictwa zbiór rzepaku zbiegł się z jego siewami. Państwowe przedsiębiorstwa rolne w powiecie draw skim do wczoraj zebrały rze paki w ponad 60 -proc. „Ma łe żniwa" — informuje sekretarz rolny KP PZPR w Drawsku, Jerzy Mazur — powinniśmy zakończyć , najpóźniej w czwartek. Oceniamy, że stosunkowo najsprawniej, jak dotąd, organizują żniwa zakłady rolne w Zarańsku, Suliszewie i Gudowie. Każdy pracownik tych zakładów dobrze zna swoje zadanie, wszyscy pracują bardzo ofiarnie, nie li cząc się z czasem. W powiecie wałeckim „ma łe żniwa" zbliżają się do finiszu. Zakończyły zbiór rze- fdokończenie na str. 3) Przyspieszenie budowy rafinerii w Gdańsku GDAŃSK (PAP) W bieżącym miesiącu budowniczowie gdańskiej rafinerii zwię kszają tempo prac. Rozpoczyna się montaż „serca zakładu" — instalacji bloku paliwowego. Na fundamentach osadzono 3-tono-wy trzon kolumny węzła destylacji atmosferycznej, trwa instalowanie pięciu rea ktorów w sektorze reformin gu katalistycznego. Wkrótce w krajobrazie rafinerii po- jawi się drugi element wyso kościowy — następny 160-metrowy komip nad elektrociepłownią. Budowę pierwsze go segmentu komina rozpoczęto 6 bm. W części energetycznej za kładu w bieżącym tygodniu odbedzie sie generalna oróba urządzeń. Jesienią V zimą cieDła woda i para z nowej elektrociepłowni umożliwi kontynuowanie prac montażowych w obiektach rafineryjnych. Za kilka dni budowniczowie rozpoczynają ostatni e-tap operacji łączenia rurocią gami rafinerii z bazą przeładunku ropy naftowej w Porcie P^nomym Pod dnem martwej Wisły, w przygotowanym iuż 120-metrowym wykopie, spocznie wiązka sześciu ooteżnych rurociągów, którymi w przyszłym roku popłynie rona do rafi nerii. a oortu paliwa okre. towe i oleje. Równolegle z obiektanr technicznymi rosną mury rafineryjnego zaplecza socia1 no-bytowego — stołówki szatnie z natryskami, hotele robotnicze i zakładowe osiedle mieszkaniowe. Płetwonurkowie z „Rekina" wznowią poszukiwania „bursztynowej komnaty" GDAŃSK (PAP) Naukowy klub badań podwodnych studentów Politechniki Gdań skiej „Rekin" wznawia penetrowanie wnętrz zatopionego na Ławicy Słupskiej wraka hitlerowskiego transportowca „Wilhelm Gustloff'. W ładowniach t^go statku, który był ostatnim frachtowcem w marcu 1945 r. opuszczającym Gdynię, przewożono podobno legendarną burszty nową komnatę." " Ubiegłoroczne poszukiwa nia w środkowej części wraka nie przyniosły rezultatów. W bieżącym roku studenci zbadają rufową część zatopionego . statku, korzystając m. in. z kabiny głębinowej typu „Meduza", pod wodnej sieci" telewizji prze* ..myślowej- i pojazdów akwa-nautycznych. Obecnie 20 studentów — płetwonurków, w tym. dwie kobiety, na poligonie ośrod- ka badawczo-rozwojowego „Hydrobudowa" przcprowa dzają treningi m. in. w komo rach dekompresyjnych > schodzeniu na głębokość do* nad 60 metrów pod wodę. Równolegle z poszukiwaniami legendarnego skarbu w- ładowniach wraka, ekipy płetwonurków z• „Rekina' badać będą złoża kruszyw budowlanych zalegające Łs wicę Słupską. Na zdjęciu: kombajny bizon-super urzy zbiorze rzepaku w FWGR Gościno w pow. koło brzeskim. Fot. J. Patan Spotkanie E. Gierka z G. Husakiem MOSKWA (PAP). I sekretarz KC PZPR EDWARD GIEREK spot kał się 5 bm. na Krymie z sekretarzem gene ralnym ICC KPCz GUSTA VEM HUSAKIEM. Tematem przyjacielskiego spotkania było dalsze pogłębianie wszechstronnej współpracy pomiędzy Polską i Czechosłowacją. Prze dyskutowano także m. in. niektóre problemy aktualnej sytuacji mię dzvnarodowej. Rozmowy potwierdzi ły pełną zgodność poglądów we wszystkich poruszonych sprawach. Posiedzenie Biura Politycznego KC PZPR i Prezydium Rządu WARSZAWA (PABiuro Polityczne KC PZPR i Prezydium Rządu na wsnól-nvm oos'eflzenni w dniu 6 hm. ocr>niłv nrzebieg 7tiiw 1 s!anokosńw względu na trwdnp w*«*unki i or>Ó7n'fnia wegMarip Ślin «Tłfawnvch pa«tan?'o Tłrap pn1r»tvvoli. r*ojr7!»łn«p rbÓT; w nasip Pol skl i snowodowała. 'p rolnicy i fir^^nwnicT rolnictwa rn?no-r*7Pli masowo tcnc^piiiip rrftna tu siniec"* f-rfji ora7 piipnia, (łh'łnfr!l *P"knlr7na rolriłpłw Wiurn KC I Prp7vdinm wvi*<*75»fa rnlrtHrow i nrapowni Irnrn oh«f|i(r{ ifh w snr'*ep'<» rT>ór O-ra7 awliiifi n wtlo nvwan'm I «!'PWt1 r»or»'or»ńw. T,nmv5*iip r»r7P*>»"o v«'flrł7pn*p rMr» rów wTmifa «płnei moMH-»a.pM nraeownlk^w rolnictwa, i rninTf1^ orar. w*7vst~ kfpfl łw«sf-*rf nrit TWian"!»"^nł1 z gospodarka rolną. Należy w pełni wvkorz"vstać pogodny dzień Na Instancjach 1 nręanlranar*v.1 oraz ogniwach admlnl soop7Vwa W*7t1V 7flr»PW«^<*- T»?3 warunków W rM»r?7i«*P rnppV»-»n|7,a o H, nri!i ffłonił ' oraz r^lnłptwa. c:o yiłłó? PC.^ (lyłunlroW PST* ? r»t*n pnw«'lrńw 1° ^ r» o« -ł«lr ohfofłt n tnr»% 1Uv'o nftrwnłnwanlfi ? łłocf" Pr»łłłłf»f Wit ł1^" s! o« łhńr oT^troli. ith^ Ifh 17107**' V»vło Tir7flnrrt *vp term! flci-nłpfUiiic/nrrłi, \fj irnipin^fp nnnbr'p "-P^n-A T»n,^HvC7T»rt KC P7TłR ; vr1* lim F»adH ro7nPtr7v^ łrPormao?** W>nl-«fpr«*w3 Ośw'"'* ł mnh o t>f r**kif SrUnTnejro 1Q73'74 ł>f37 T»r7V- do — "—częcia roku szkolnego 1974/75. (dokończenie na str 3) 7rwł cilowiik. r«« któr^sio rozkaz padła salwa z „Aurory' ,11 MOSKWA (PAP). W Leningradzie zmarł w 82 roku życia ALEKSANDER BIK-LYSZEW. który w 1917 r. był komisarzem na krążowniku „Aurora". W roku 1913 Biełyszew rozpoczął służbę we Flocie Bałtyckiej, a w 1914 roku skierowano go na pokład „Auror;/", gdzie pra- cował w maszynowni. W kwietniu 1917 r. Bieł.yszew wstąpił do Partii Bolszewickiej. Na jego rozkaz w październiku 1917 r. „Aurora" oddała salwę, która stała się sygnałem do rozpoczęcia Rewolucji Październikowej. Jpfloa 7 fWwnycti Imprpr Oni Gdańska Jest doroczny „Jarmark Oomlnikańs! 'ycje sięgaia I26ft roku. Na zdjęciu: targ cieszy się ogromnym powodzeniem. CAF — Uklejewski klór RUCH — LEGIA 3:3 Wczoraj w Chorzowie mistrz Polski sezonu 1973/ 1974 spotkał się w meczu o mistrzostwo I ligi z warszawska Legią. Wynik — 3:3. Do przerwy prowadziła Le gia 1:0, trzecia bramka dla Ruchu padła w ostatniej mi nucie gry. Był to ładny, interesujący mecz. Nie udało nam się niestety, uzyskać wyniku drugiego wtorkowego spotkania: Wisła — Odra Opole. Kiedy za mykaliśmy ten numer gazety mecz w Krakowie jeszcze trwał. Dziś ostatnie mecze sezonu a już 18 bm. ekstraklasa ro* pocznie gre na nowe konto — sezonu 1974/1975. (el) 5lrono 4 «■ AlATfOflRf NA SWubifi 6/os Koszaliński nr 219 Jednym i niewątpliwych sukcesów, jakie przyniosła Arabskiej Republice Egiptu tzw. wojna październikowa, jest odsunięcie wojsk izraelskich od strefy Kanału Su-eskiego w głąb Synaju, ustanowienie tam stręfy buforowej, kontrolowanej przez Doraźne Siły Zbrojne ONZ, i uzyskanie gwarancji dla porozumień sankcjonujących ten nowy stan rzeczy ze strony dwóch wielkich mocarstw: Związku Radzieckiego i Stanów Zjednoczonych. Życie budzi się w zgliszczach 4 "Nie publikuje się liczb, które by określały wielkość strat poniesionych w mająt ku trwałym. Wiadomo jednak — miałem możność zobaczyć to na własne oczy — że niemal kompletnie zni szczone zostały rafinerie nafty w Port Saidzie i Suezie, że setki, a może i tysiące domów legło w gruzach. O-blicza się, że straty w docho dach państwa, wynikłe z sa mego tylko unieruchomienia żeglugi na Kanale Su-eskim, sięgają od 1987 roku około 2 miliardów dolarów. Obecnie trwa odbudowa. W leżącej już na wschodzie brzegu el Kantarze 13 maja wojsko przekazało uroczyście władzę cywilnej administracji. A jeszcze miesiąc za ledwie przedtem Kantara była miastem wymarłym. Gdy przejeżdżałem tam w kwietniu, widziałem niemal pozbawione ludzi ulice, domy o pustych oczodołach o-kien, poznaczone liszajami pocisków ściany, izraelskie napisy na murach. W Ismąilii, którą kiedyś nazywano ogrodem Egiptu, tonące w zieleni wille nad Kanałem są wciąż jeszcze puste, ale za to w centrum, w biedniejszych dzielnicach, panuje dość ożywiony ruch. Pierwszym objawem życia wracającego do miasta było otwarcie sklepów i kafejek. Pracują już stacje benzynowe i warsztaty samochodowe. Czynna jest linia kolejo wa, łącząca Ismailię z Kairem. Codziennie na drodze biegnącej z głębi kraju widać wózki i samochody, którymi ludzie zwożą tu swój dobytek i rodziny. Coraz więcej ludzi jest także w Suezie, na którego ulicach stoją jeszcze wraki rozbitych izraelskich czołgów, zachowane jako świadectwo walk stoczonych w obronie miasta przez oddzia ły 3 armii egipskiej. Jak zwykle, przeważają drobni kupcy i uliczni handlarze, dla których źródłem utrzymania są przede wszystkim licznie przybywające z całego kraju wycieczki, oglądające zniszczone przez żołnierzy egipskich forty słynnej linii Bar-Levą po wscho dniej skroni** Kanału. Pracują już niektóre przedsię- biorstwa komunalne, jak e-lektrownie i wodociągi, choć woda doprowadzana jest ciągle z Kairu. Widać też krzątające się na terenie rafinerii grupy robotników, które prowadzą prace oczyszczające i porządkujące. Spory ruch panuje również na ulicach Port Saidu. Działa w tym mieście nawet uliczna sygnalizacja świetlna. Oczyszcza się i po trzone w trały można zoba czyć codziennie nad wodami Zatoki Sueskiej i nad Jezio rem Gorzkim, gdzie stoją wciąż nasze dwa statki: Dja karta i Bierut. Co iakiś czas warkot śmigłowca przerywa odgłos silnej detonacji eksplodujących pod trałem min morskich. Na południe od Port Saidu i w Ismąilii można zobaczyć operujące tu tra łowce marynarki brytyjskiej. Obecność amerykańskich śmi głowców na kanale jak i brytyjskich okrętów, które pojawiły się tu po raz pierw szy od 1956 roku, tłumaczy się koniecznością oczyszczenia tej drogi wodnej z min i niewypałów. Prezydent Sa dat w jednym ze swoich wy stąpień stwierdził nawet, iż nie o przerwaniu ognia po otrzymaniu gwarancji obu wielkich mocarstw. Mimo to jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność. Strefa Kanału powraca do życia rządkuje magazyny wokół basenów portowych, choć na zawinięcie pierwszych statków trzeba będzie jeszcze zapewne poczekać. Chodzą za to już dwa promy łączące Port Said z leżącym po drugiej stronie Ka nału Port Taufik. Samo mia sto nosi wciąż wvraźne ślady licznych nalotów lotnictwa izraelskiego. Część domów leży w gruzach, inne noszą liczne ślady po pociskach z działek i rakietach powietrze—ziemia. Na brzegu morza widać liczne łodzie rybaków, którzy już przystąpili do połowów. Ich „specjalizacja" w rozminowywaniu Wejście do portu jest już wolne od min ale w porcie i dalej, nad Kanałem nadal latają ciężkie śmigłowce US Navy, dostarczone tu z Cypru przez lotniskowiec „Ivo-Jima", pod dowództwem kontradmirała McCauleya, tego samego, który rozmino wywał port w Hajfongu, cze go nie omieszkała podkreślić tutejsza prasa. Podobne śmigłowce zaopa- Konkretny, ambitny pian odbudowy jest rzeczą słuszną, by Ame rykanie usuwali amerykańskie miny postawione tu przez ich izraelskich klientów. Ale oglądając w wojsko wym muzeum w Port Saidzie zdjęcia i pamiątki z czasów wspólnej izraelsko--francusko-brytyjskiej agre sji na Egipt w 1956 roku, nie mogłem się powstrzymać od refleksji, że ta obecność, zwłaszcza brytyjska, musi w dawnych obrońcach miasta wywoływać co najmniej mie szane uczucia. Strefa Kanału jest nadal silnie strzeżona. Na drogach prowadzących do niej stoją gęsto posterunki żandarmerii wojskowej, które dokładnie sprawdzają przepustki, nim otworzą orzejście zablokowa ne beczkami po benzynie. Wzdłuż Kanału po jego zachodniej stronie, jak dawniej ciągną się gęsto pozycje ukrytych w ziemnych umoc niemach czołgów, dział, artylerii przeciwlotniczej i rakiet. Egipcjanie n e ukrywa ją tego. Prezydent Sadat, przemawiając do ewakuowa nvch ze strefy Gazy studen tów stwierdził, co prasa mocno wyeksponowała: „Zaakceptowaliśmy porozumie- Mimo tych akcentów militarnych wydaje się jednak, iż obecna ekipa rządząca w Egipcie liczy jednak przede wszystkim na pokojową ewolucję konfliktu bliskowschodniego. Świadczą o tym m. in. ambitne plany związane z odbudową i rekonstrukcją strefy Kanału Sueskiego. Pierwszą decyzją Ahmeda Osmana Ahmeda, który w niedawmo sformowa nym przez Sadata gabinecie objął tekę ministra budownictwa mieszkaniowego i odbudowy, było wydatkowanie 6 miliardów dolarów na rekonstrukcje tej strefy. Jednocześnie opracowuje się ambitne plany irygacyjne, które przewidują poszerzenie w przyszłości biegnącego od Nilu do Ismaili kanału słodkowodnego, rozgałęziającego się na oółnoc do Port Saidu i na południe do Sue-zu. Kanał ten miałby także umożliwić nawodnienie Synaju. Na razie najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, kiedy do zniszczonych miast nad Kanałem będą mogli powrócić ich mieszkańcy i kiedy pierwsze statki popłyną z Port Saidu do Suezu. Według twierdzeń prasy egipskiej, Kanał Sueski w marcu roku przyszłego ma być gotowy do przyjęcia statków o zanurzeniu do 28 stóp, tj. takich, jak do izraelskiej agresji w 1956 roku. (Interpress) Ppłk. JAN BUDZIŃSKI Kres kolonializmu portugalskiego ADCHODZI nowa era w historii Portugalii: Po ponad 500 latach kończy się istnienie ostatniego na świecie imperium kolonialnego. W niedzielę 4 bm. władze portugalskie zapowiedziały oficjalnie, że są gotowe uznać niepodległość Republiki Gwinei Bissau, gdzie od września ub. roku sprawuje władzę Afrykańska Partia Niepodległo ści Gwinei i Wysp Zielonego Przylądka (PAIGC). Nowe państwo afrykańskie zostało już uznane przez prawie 90 państw i przez wiele organizacji międzynarodowych. Ceremonia podpisania oficjalnego protokołu o przyznaniu niepodległości Republice Gwinei Bissau ma nastąpić jeszcze przed 15 bm. Akt ten pozwoli Portugalii na przyłączenie się do wspólnoty narodów, od której oddzielała ją dotychczas polityka kolonialna obalonego reżimu M. Caetano. Przyznanie niepodległości Republice Gwi nei Bissau, a w dalszej perspektywie — pozostałym koloniom portugalskim w Afryce, Mozambikowi I Angoli — wpłynie również korzystnie na sytuację wewnętrzną w Portugalii. Wojna kolonialna aie tylko izolowała Portu- galię na arenie międzynarodowej, ale także była przyczyną katastrofalnego poziomu gospodarki portugalskiej i zacofania kra ju. U podłoża zbliżającegp się wielkiego wydarzenia leżała konsekwentna pol! tyka nowych władz w Lizbonie, rządu koalicyjnego w skład którego weszli nj in. przedstawienie postę p owy cli ugrupowań poli tycznych — komuniści i cjaliści. Polityka ta doprp wadziła do nawiązania lu* przywrócenia stosunków dyplomatycznych z Polską. ZSRR i innymi państwami socjalistycznymi, do stwo rżenia przychylnego klima tu, w wyniku którego było możliwe dzisiejsze po rozumienie między rządem portugalskim a przedstaw^ cielami PAIGC. Uregulowanie problemu Gwinei Bissau potwierdza szczerość intencji nowej e-kipy w Lizbonie, a ponad to otworzyło jej ogromny kredyt zaufania na świecie. Jak wynika i przemówienia prezydenta Antonin de Spinoli, wygłoszonego 27 lipca, władze portugal skie zamierzają kontynuować proces dekolonizacji Spodziewane jest rozpoczęcie rozmów z przywódcami ruchów wyzwoleńczych w Mozambiku i w Angoli. PIOTR RUDZKI W zatoce Port Saldu znów cumują statki. W tym zniszczonym 70-tysięcznym mieście stopnio wo znikają już ślady działań wojennych. Tot. CĄF Brak rozsądku i (przede wszystkim) wrażliwości moralnej a a p |-V RAWIE TRZYDZIEŚCI LAT po zakończeniu drugiej wojny światowej pewne środowiska w Republice Federalnej Niemiec ciągle jeszcze mają trudności w porozumieniu się, I w znalezieniu wspólnego języka ze światem zewnętrznym. ■ Gdyby sprawa dotyczyła tylko krajów socjalistycznych, można by powiedzieć, iż wynika to z różnic Ideologicznych. Wiadomo jednak, iż trudności te wynikają nie tylko w odniesieniu do krajów socjalistycznych. Często dotyczy to także sojuszników RFN. Ostatnio wiele pisze się o sprawie Lischki, byłego szefa gestapo w Pa ryżu. We Francji już dawno temu został skazany za swoje zbrodnie na dożywotnie więzienie, co nie przeszkadza mu żyć spokojn-ie w RFN na wolności. Dzieje się tak, ponieważ umowa między Francją a RFN, która reguluje wyciąganie kon sekwencji prawnych wobec zbrodniarzy wojennych skazanych przez sądy francuskie dotąd nie nabrała w Republice Federalnej mocy praw nej. Deputowany do Bundestagu Aschenbach, który jest referentem odnośnej ustawy, trzymał ją po pro stu przez kilka lat pod korcem. On sam bowiem jest zdania, że należałoby ogłosi* amnestię dla zbrodniarzy hitlerowskich, zamiast ich karać. Tizeba było dopiero interwencji prezydenta Francji, aby w Repu blice Federalnej zaczął się ruch wokół tej sprawy. W tym samym czasie RFN zo stały zakończone pięcioletnie prace nad dokumentacją na temat „zbrod ni wojennych popełnionych na Niemcach", w szczególności w cza-ich przesiedlania z Polski, Żwiąz ku Radzieckiego, Czechosłowacji i innych krajów. W KFN toczy się obecnie dyskusja, czy dokumentacja ta ma być publikowana czy też ma jedynie służyć jako materiał dokumentacyjny do ewentualnych rokowań na ten temat. Nie trzeba być jasnowidzem, aby wiedzieć, co ta dokumentacja zawie ra. Po wojnie opublikowano już kil ka tego rodzaju opracowrań, które po rzeczowej analizie okazały się zwyczajnym fałszerstwem. Z polskiej strony wykazał to między innymi dr Stanisław Schimitzek w swojej fundamentalnej pracy „przeciwko fałszerstwom", wydanej w 1966 r., przez Zachodnią Agencję Prasową. Intencja tych fałszerstw polega na tym, aby możliwie wszystkie straty, jakie ludność niemiecka w dawnych niemieckich prowincjach wschodnich poniosła w ostatniej fazie wojny wskutek działań wojennych, ewakuacji zarządzonej w o-statniej chwili przez władze hitlerowskie, panicznej ucieczki przed zbliżającym się frontem itp. przedstawić jako „straty z powodu prze- siedleń", za które winę ponoszą państwa, które na podstawie umowy poczdamskiej dokonały przesiedleń ludności niemieckiej. Dla lepszego przedstawienia istoty tych manipulacji dr Schimitzek posługuje się następującym przykła dem: „Miasto X nawiedziła katastro fa żywiołowa np. trzęsienie ziemi. Kilkaset osób zginęło pod walącymi się domami, kilkaset spłonęło w pożarze, który ogarnął miasto, kilkaset utonęło w falach rzeki, która wystąpiła z brzegów. Z ocalałych mieszkańców niewielu pozosta ło na miejscu, większość schroniła się sama lub została przesiedlona do innych miejscowości. W czasie akcji ratunkowej i w drodze umar ło jeszcze kilka czy kilkadziesiąt o-sób, z zimna, wycieńczenia i głodu. Ścisłe ustalenie liczby tych, co spłonęli, tych co utonęli i tych, którzy zmarli w czasie akcji ratunkowej i w drodze okazało się niemożliwe. Komu — poza autorami „bilansów ludnościowych" — przyszło-by do głowy, by wszystkie ofiary katastrofy zaliczyć do strat na skutek" przesiedlenia?". Gdyby nas pytano w tej sprawie, nie mielibyśmy nic przeciwko opublikowaniu jeszcze jednej dokumen tacji' ną ten temat. Jeśli ' ktoś w RFN potrzebuje dyskusji na ten temat, może ją mieć. Rzecz jednak nie" w tym, czy owa sławetna dokumentacja zostanie o-publikowana czy nie. Rzecz w tym, że w RFN w ogóle tego rodzaju dokumentacje się opracowuje i to ze środków rządowych. Dzieje się to w sytuacji, kiedy jakoś nic nie wiadomo o miarodajnej dokumentacji w RFN na temat zbrodni hitlerowskich i kiedy powołana pod naciskiem zagranicy i postępowych kół w RFN centrala do ścigania zbrodni hitlerowskich w Ludwigs-burgu ciągle uskarża się na brak środków finansowych i kadrowych. W sytuacji, kiedy byli szefowie gestapo w Warszawie, Paryżu i innych miastach okupowanej Europy spacerują zamiast po dziedzińcu więziennym — na wolności. Brak w tej sprawie rozsądku politycznego, bo jest przecież jasne, że wszystko to szkodzi Republice Federalnej w oczach świata. Zapew ne. Brak jednak chyba przede wszystkim elementarnej wrażliwości moralnej, co raz po raz budzi pełne niepokoju zdziwienie zarówno na zachodzie jak i na wschodzie Europy. W imię prawdy trzeba przyznać, iż widzą to ^akże rozsądni ludzie w RFN. Komentator Westdeutscher Rundfunk trafił chyba w sedno, kie dy niedawTno postawił pytanie: „Któż mógłby nas w ogóle żaakcep tować jako oskarżycieli, skoro my przecież byliśmy agresorami?". (Interpress) JOZEF LUBOJAtfSKI Ritterkreuz mu nie przepadnie W Republice Federalnej Niemiec do tej pory działa bez zakłóceń „zrzeszenie kawalerów krzyży rycerskich i żelaznych". Obecnie w 29 lat po zakończeniu wojny, zrzeszenie to „potwierdziło" przyznani.. krzy ża rycerskiego b. zat^p^y komendanta X dywizji pan cernej SS. FRANZOWl K. ROESTELOW1. Odznaczanie to przyznało mu w koń cu kwietnia 1945 r. d r códz two sił lądowych. Przewód niczący zrzeszenia poinformował teraz pisemnie b o ficera SS, że odznaczenie krzyżem rycerskim nie mogło się odbyć „z racji wydarzeń wojennych'*. Roestela powiadomiono, że przyznanie mu krzyża rycerskiego stano-roi jednocześnie „ostatni hołd dla dyioizji". Owa dywizja SS brała udział to napaści na ?Aoią zęk Radziecki i uczestniczyła w wielu zbrodniach wojennych. Sam Roestęl, który po zwolnieniu z nie woli amerykańskiej przeby wał w Argentynie, Urugwa ju i Paragwaju,, obecnie iy je z wysokiej renty państwowej w Ręgensburgu. O fos Koszaliński nr 219 Strona 5 Do zagrody Dąbrowskich w Obrotach każdy trafi bez przewodnika. Nie tylko dlatego, że stoją-fey na uboczu wiejskiej uliczki dom mieszkalny wyróżnia się wysokością#no doczesnym kształtem, elewacją, tarasem który wkrótce zostanie pokryty nowym tynkiem. ]najlep-szym drogowska zem jest otoczenie domu: 2 jednej stro ny zabudowań całą półhektarową dział kę zajmuje młody sad z drzew jabłoni obok długie prostokąty warzyw gruntowych, zaś z drugiej strony — rzędy kwitnącej dyni i przejrzałej rzodkiewki. W tej sadowniczo-warzywniczej oazie widać także z daleka stos ceramicznych pustaków, a obok wykopy. — W tym miejscu postanowiłem wy budować kwaszarnię ogórków — wyjaś nia młody gospodarz, Tadeusz Dąbrów flki. — Czterobasenówa kwaśzarnia wzniesiona w ub. roku jest stanowczo za mała. Potrzebna jest taka na około 30 |6n ogórków, bo tyle zostanie po wy- dza podręczny magazyn, coś w rodzaju małej przechowalni warzyw. W obejściu nie brak podstawowych narzędzi ogrodniczych jak opielacze, glebogryzarka, siewniki. Jest także samochód dostawczy, którym warzywa wędrują do Kołobrzegu. — Większe ilości, a zwłaszcza ogórków, dostarczam przyczepami traktorowymi — podkreśla T. Dąbrowski, — Wtedy korzystam z pomocy kolegów, którzy mają ciągniki. Jeden z takich właśnie transportów ogórków zapisał się na długo w pamię ci nie tylko mieszkańców wsi Obroty. Było to przed dwoma laty. Ogórki wyjątkowo obrodziły. W punkcie skupu spółdzielni ogrodniczej nie chcieli przy jąć od Dąbrowskiego ponadplanowej dostawy. Młody ogrodnik zsypał ogórki na jednym z placów w Kołobrzegu i obwieszczał wszystkim przechodzącym że mogą się zaopatrywać w nie., bezpłatnie. Chętnych nie zabrakło. Wy- WSZYSTKICH wiązaniu się z umowy kontraktacyjnej ze spółdzielnią w Kołobrzegu, Nowy obiekt będzie adaptacją typowego projektu obory na 12 sztuk bydła. Zamiast przegród dla zwierząt 9 basenów betonowych oraz pomieszczenie do mycia kwaszeniaków. Łączny koszt 50 tys. zł. Właściciel ogrodniczego gospodarstwa ma 22 lata. Średniego wzrostu blondyn o stale roześmianych oczach. Dla dodania sobie powagi zapuścił bro dę. Jednak ta powaga kłóci się z żywym usposobieniem młodego ogrodnika. a znika zupełnie, kiedy zaczyna opo wiadać o perypetiach, jakie towarzyszyły organizacji ogrodnictwa, przebudowie domu i zaplecza, staraniom o zbyt wyprodukowanych warzyw. — Bankowcy długi czas mieli do mnie pretensje że udzielony kredyt zamiast na budowę obory, czy chlewni, przeznaczyłem na kapitalny remont do* mu, założenie plantacji ogórków i na kwaszarnię *— mówi Dąbrowski. — Wy jaśniałem ,że to też inwestycje produkcyjne, bardzo potrzebne w bezpośrednim zapleczu Kołobrzegu. A wszystkie kredyty spłacam w terminie. Oglądamy razem kolejne inwestycje w ogrodniczej zagrodzie. W pomieszczeniu po starej kwaszarnd Tadek urzą czyn Tadka mało nie zakończył się rnan datem karnym za zakłócenie porządku w mieście. — Obecnie bez porównania lepiej traktuje się producentów warzyw i owoców — stwierdza— Zbyt jest zapewniony, a jeśli występują nadwyżki okresowe warzyw — to zarówno spółdzielnia jak i producent są zainteresowani, aby je odpowiednio przechować lub przetworzyć. Dlatego właśnie budu ję kwaszarnię... Zwiedzanie ogrodnictwa kończymy w pokoju na piętrze. Spełnia on rów-, nież funkcję biura: regały z książkami, czasopismami ogrodniczymi i dokumentacją finansową. Na ścianie kalen darz ogrodniczy z planem pracy na naj bliższe dni. Tadek prowadzi rachunkowość oraz dokładny rejestr codziennych zajęć nie tylko w sadzie i przy..,warzy-, wach. — Każdy kto wchodzi do tego pokoju — informuje młody gospodarz — pyta się, kiedy i gdzie kończyłem szko łę ogrodniczą. A ten kierunek produkcji wybrałem zachęcony narastającą koniunkturą i sytuacją ekonomiczną gospodarstwa. Oczywiście, znaczną rolę odegrała wiedza zdobyta w przysposobieniu rolniczym; a ostatnio ■ także w Telewizyjnym Technikum Rolniczym. Kiedy Tadeusz Dąbrowski obejmował przed trzema laty gospodarstwo, znajdowały się w nim dość urodzajna ziemia i niemal zupełnie zniszczone bu dynki. Potrzebne były inwestycje szyb ko rekompensujące produkcją. Wybrał ogrodnictwo. Również dlatego, że pobliski Kołobrzeg jest chłonnym rynkiem — Do sprzedaży przeznaczam niemal wyłącznie ogórki, rzodkiewkę i mak — podkreśla — czyli około 70 proc. ogólnej produkcji, W ub. roku dochody wy niosły 220 tys. zł. W tym roku powinny być wyższe, a-przecież za 2 — 3 lata zacznie owocować sad... Projekt założenia również sadu zrodził się na jednym ze spotkań zespołu młodych rolników. -Zespołu, którym kie ruje Tadeusz Dąbrowski także z racji wielu , pełnionych funkcji społecznych: jest przewodniczącym koła ZSMW, rad nym PEN i prezesem kółka rolniczego. Młodzi rolnicy stwierdzili wówczas, że produkcja warzywnicza przyjęła się w Obrotach. Niemal w każdym góspodar stwie są plantacje, a powierzchnia prze znaczana pod różne warzywa gruntowe wynosi już około 25 ha. Coraz częściej spotkać można tunele z folii: na nowalijki i okna' inspektowe. Nie: ma jednak sadu z prawdziwego zdarzenia, dużego, towarowego. No i Tadek zdecy dował się być tym pierwszym również na sadowniczej niwie. Ktoś musi dać przykład. —Nasz zespół młodych rolników cią gle jeszcze zajmuje się wszystkim, co wytwarza typowe gospodarstwo na wsi — podkreśla T. Dąbrowski. — Liczą się jeszcze wieloletnie tradycje oraz zdanie rodziców Jednak stopniowo te tradycje ustępują nowoczesności, zwTła szcza gdy przemiawia za nią rachunek ekonomiczny. Wokół Tadka skupia się już grupa młodych, którzy coraz bardziej zdecydowanie opowiadają się za specjalizacją w produkcji ogrodniczej i sadów niczej Marian Żurawiel założył 2-hektarową plantację ogórków, a ostatnio zakupił 260 metrów folii, na tunele dla wczesnych warzyw. Ponad hektar warzyw uprawia Mietek Pietrzyk .O wprowadzeniu tej produkcji myśli także Ja nek Chylak i inni. Niemal codzienne spotkania odbywane w pokoju —_ biurze Tadka Dąbrowskiego upływają na gospodarskiej dyskusji,. wymianie . doświadczeń, na rozmowie o nowych .zamierzeniach w produkcji „zielonych .witamin". Te spotkania kończą, się przeważnie: na warzywniczych plantacjach lub w sadzie, oczywiście wspólną pracą •I to również daje podstawy do stwierdzenia; że ogrodnictwo Tadka, zapoczątkowane przed kilku laty cd plantacji ogórków, coraz lepiej procentuje. Także społecznie, jako przykład • zachę cający do upowszechnienia tej potrzeb nej województwu specjalizacji produkcyjnej, PIOTR SLEWA ■ Nieustannym powodzeniem w Kołobrzegu cieszy się wystawa- wyposażenia mieszkań, jaka w budynku zbudowanym z gotowych elementów zorga nizowało Woj. Przedsiębiorstwo Handlu Meblami. , Wszystkie prezentowane tu meble sa do nabycia, z wyjątkiem kilku pojedynczych egzemplarzy, już sprzedanych. Najbardziej podoba się zwie dzajcTcym umeblowanie poko ju stołowego i dziecięcego. Na naszym zdjęciu — u me b!cwanie pokoju stołowego w mieszkaniu M-4. (mir) Fot. Jerzy Patan LIBIE — „Jak się zaczęła moja przygoda ze Słupskiem? Za kończenie wojny zastało mnie na południu kraju. Po stanowiłem, jak inni, osiedlić się na ziemiach zachodnich. Urzekło mnie piękne rozplanowanie miasta, dużo zieleni i... tramwaje, podobnie jak w moim rodzinnym Poznaniu. Ale pośrodku ziała ogromna rana: wypalone śródmieście. Zastanawiałem się, czy są szanse na odbudowę." Mimo wahań Jerzy Byt-nerowicz osiedlił się w Słup sku. Od czerwca 1945 r. nie mai nieprzerwanie" pracuję w ratuszu. — Bywały chwile nieweso łych myśli, załamań. Ale u-dział każdego z nas w wiel kim dziele, jakim była odbudowa, pozwalał zapomnieć o. trudnościach. Jako pracow nik Zarządu Miejskiego mia łem wyznaczony do odgruzowywania teren za dzisiejszym „Metrem". Musiałem się postarać o ludzi, transport. Prace te wykonywaliśmy niezależnie od zaplanowanej oficjalnie akcji odgru zowania. Ze wzruszeniem wspominam, nieżyjących już, kolejarza Ludwika Fozum-skiego, działacza polonijnego Jana Grossa, Marie Zaborowską, którą żegnaliśmy na- zawsze przed rokiem. Jest whroó nas Franciszek Szafranek. któremu miasto tak wiele zawdzięcza. Zaangażowałem s-ie od po czatku w samorządzie mieś z kańców i w działalności spo łeczno-kulfuralnej. Tak jakoś naturalnie wypadło to połączenie. Była to zresztą w pewnym sensie konsekwencja tego. że — podobnie jak wielu słupszczan — przybyłem z miasta o rozwiniętych . formach życia kulturalnego. W Poznaniu do filharmonii, ooery, teatru uczęszczało się niemal obowiązkowo... Rozumieliśmy, że rozwój życia kultu-yalrto-oświatowego jest wa- runkiem integracji' społećzeń stwa. Stąd w Słupsku żywa działalność Towarzystwa Mi łośników Sceny i teatr, jaki tutaj powstał. W tamtych latach Słups& przodował w zbiórce na Spo łeczny Fundusz Odbudowy Warszawy, (później Społecz ny Fundusz Odbudowy Kra ju i Stolicy). Dobre efekty umożliwiły pozys"kanie z kolei dla miasta większych funduszy. Dzięki temu przeprowadzono módernizacśę starego teatru, odbudowę zamku, budowę nowego tea tru. Potem trzeba było two rzyć bazę dla ruchu amator skiego. I znowu W wielu przypadkach samorząd mieszkańców pobudzał ofiar ność społeczeństwa". Rozmówca unika szczegółów, wiążących się z jego własną działalnością społecz ną. A przecież jest od wielu lat zastępcą, przewodniczą cego Miejskiego Komitetu FJN, już czwartą kadencję członkiem Zarządu Głównego ZZ Pracowników Państwowych i Społecznych. Od założenia, działa w Słupskim Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym; w r. 1964 STSK powołało go na swego wiceprezesa. Od pierwsze go Festiwalu Planistyki Pol skiej jest'członkiem kom.ite tu organizacyjnego tej imprezy. „Jest wiele satysfakcji z takiej działalności. Do przy jemniejszych momentów należy praca przy organizacji Festiwalu Planistyki Polskiej, czy współpraca ze śro dowiskiem technicznym, któ re w naszym mieście przejawia nie tylko zrozumienie dla spraw kultury, ale podchodzi do nich z autentycznym zaangażowaniem i pasją. Możemy dzięki temu podejmować i takie inicjaty wy, jak chociażby przygoto wanie sesji na temat upowszechniania muzyki w. środowisku robotniczym. Wśród osobistych zaintere sowań i: pasji Jerzego. Byt~ nerowicza ważne miejsce zaj rriuje turystyka. Wolne dni najchętniej spędza na. pieszych wędrówkach, w rodzinnym gronie. Co roku przemierza wydmy nad morzem, bo uważa, że to najlepsze wakacje. Na niedziel ne spacery w innych porach roku wybiera się w okolice Słupska. — „Tworzą się nowe tradycje. Zmieniają się nazwy, formy organizacyjne — ale istota . rzeczy jest ta sama, jeśli chodzi o upowszechnianie kultury, działalność społeczną. Najcenniejsze chy ba jest nn-czucie, że trzeba coś zrobić, dla miasta, społeczeństwa, kraju* W Słupsku ważny jest też dobry klimat., Zakłady pracy, samorządy robotnicze wiele po mogły samorządowi mieszkańców. Zielone światło da ją władze miasta. Mogę powiedzieć, że żadną społeczna inicjatywa nie została w naszym mieście utrącona". Jest w tym .oeromna zasłu ga. Jerzego Rvtnerowicza> bezpartyjnego działacza Fron tu Jedności Narodu, 'dyrektora. . Biura Miejskie i Rady Narodowej w Słupsku, Je-£0 pracę zawodową i społeczną wysoko oceniono: jest odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W tym roku został laureatem wojewódzkiej, nagrody za upowszechnianie kultury. T. MARTYCHEWICZ SZKOŁA Po rocznej przerwie, we wrześniu Technikum dla Przodujących .Robotników przyjmie nowych słuchaczy. Pierwsi absolwenci' ukończyli tę szkołę w czerwcu tego roku. Z rekrutacją następnego rocznika były spore trudności. Zamierzano wtedy utworzyć nowy kierunek — budowlany. Niestety, rekrutacja nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Zakłady pracy skierowały tylko kilkunastu kandydatów. -Było to za mało. do utworzenia nowego oddziału. Kandydaci musieli spełniać kilka' warunków: legitymować 'się dziesięcioletnim stażem pracy na stanowisku robotnika, ■przedstawić świadectwo ukończenia zasadniczej szkoły - zawodowej. O przyjęciu do szkoły decydowała też nienaganna prąca zawodowa i aktywność w pracy społecznej. Osób spełniających te podstawowe warunki, a chcących uzupełnić wykształcenie znalazłoby się w województwie z pewnością więcej, ale zakłady pracy niechętnie informowały swoich pracowników o tej formie podnoszenia kwalifikacji. Często zainteresowani nie wiedzieli wcale o takich możliwościach. Taka postawa administracji niektórych zakładów wynikała stąd, że skierowanych do szkoły pracowników należy praktycznie na dwa lata urlopować z pracy. Po tym niepowodzeniu przeprowadzono następną rekrutację, również nie bez trudności, ale z lepszym skutkiem. Akcję prowadzono znacznie dłużej, bo niemal cały ubiegły rok szkolny. W rezultacie wpłynęło wiele zgłoszeń i postanowiono utworzyć dwa, zamiast jednego kierunku. Na kierunek budowlany zakwalifikowano ponad 30 kandyda- tów. Słuchacze będą pobierać naukę w Technikum Budowlanym nrzy ul. Jedności. Na kierunek mechaniczny wojewódzka komisja kwalifikacji przyjęła również ponad 30 kandydatów. Zajęcia odbywać się będą w Technikum Mechanicznym. Dotychczasowa siedziba szkoły znajdowała sie w Wyższej Szkole-Inżynierskiej. To wyróżniało koszalińską placówkę spośród trzydziestu kilku podobnych działających w kraju. Teraz upodobni się do innych, mających swoje locum prsy technikach młodzieżowych. Nie są to jedyne zmiany zachodzące w Technikum dla Przodujących Robotników. Słuchacze szkoły otrzymują zakwaterowanie w internacie nowej szkoły międzyzakładowej przy ul. Morskiej. Przygotowania do. rozpoczęcia nowego roku szkolnego już trwają. Dyrekcja zamierza otoczyć słuchaczy szczególną opieką. W pierwszym okresie zorganizuje się dodatkowe konsultacje z podstawowych przedmiotów. Kilkunastoletnie przerwy w nauce powodują, że start będzie trudny. Kilka osób z.pierwszego roczmka szkoły właśnie z tego powodu zrezygnowało z kontynuowania nauki. Aby nadrobić te zaległości, niezbędne będą konsultacje i korepetycje. Liczy się w tym przypadku znowu na finansowe wsparcie WRZZ, która dotychczas przychodziła szkole- z efektywną pomocą. Przede wszystkim jednak nowym słuchaczom szkoły będzie potrzebna wytrwałość, zainteresowanie i pomoc zakładów pracy, Takie doświadczenia płyną z dwóch lat istnienia szkoły. (ew) Sfrona 8 v STOISKO, 0BR0M0S6 Głos Koszaliński nr 219 EFEKTY ŻOŁNIERSKIEGO CZYNU To było jeszcze nie tak dawno, kiedy pierwszy raz z niedowierzaniem przekręcaliśmy gałkę telewizora na 11 kanał. Rzeczywiście, jest drugi program, marzenie które miało się spełnij dopiero znacznie później. Spośród tysięcy telewidzów mało kto zdawał sobie sprawę, że zawdzięczamy to także żołnierzom którzy setki godzin przepracowali społecznie przy wykopach i układaniu kabla. Największy udział mieli w tych robotach żołnierze Bałtyckiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza. Efekty żołnierskich czynów i zobowiązań podejmowanych dla uczczenia 30-lecia PRL widoczne są niemal na każdym kroku,, w Koszalinie i całym województwie. W czasie minionego półrocza żołnierze Pomorskiego Okręgu Wojskowego przepracowali na rzecz gospodarki narodowej w naszym województwie ponad 20 tysięcy dni roboczych. Wartość tych robót oblicza się na około 2 miliony złotych. Przechodząc przez zmodernizowane skrzyżowanie alei Zawadzkiego i ulicy Fałata w Koszalinie należy pamiętać, że i tutaj zostawili swój wkład pracy chłopcy w zielonych mundurach. Żołnierze pomagali przy budowie promenady na Górę Chełmską, porządkowaniu parku miejskiego wzdłuż Dzierżę-cinki. Włączyli się aktywnie do akcji ład i porządek. W Kołobrzegu porządkowali miejskie zieleńce, przygotowywali amfiteatr do występów w sezonie letnim, pracowali przy budowie stadionu sportowego i pola namiotowego. Pomagali instalować oświetlenie przy ul. Jedności Narodowej. Trwałe ślady społecznej pracy żołnie rzy Pomorskiego Okręgu Wojskowego widoczne są niemal w całym województwie. Jednym z nich jest ,,Zielony pomnik socjalistycznej Ojczyźnie" — czyli kilkadziesiąt hektarów lasu po- sadzonego rękami żołnierzy, setki drzew i krzewów. Wspominając o żołnierskich czynach nie można pominąć mniejszych inicjatyw, ale świadczących przecież o zaangażowaniu ludzi w zielonych mundurach w sprawy naszego regionu. Na przykład sympatycznym żołnierskim upominkiem były pomoce naukowe przekazane Szkole Podstawowej nr 1 w Kołobrzegu, Szkole Podstawowej nr 7 w Koszalinie oraz uczniom Techni kum Budowlanego w Koszalinie. Natomiast przy Szkole Podstawowej nr 13 w Koszalinie żołnierze naprawili i pomalowali ogrodzenie. W Kołobrzegu u-porządkowali teren wokół żłobka „Miś"... Żołnierze wykonywali również roboty ziemne przy v budowie ętr-aęlnicy, myśliwskiej w Manowie, budowali przystanki autobusowe, pomagali konserwować eksponaty w Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Specyficzny charakter mają inicjatywy podchorążych i kadry dowódczej Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Obrony Przeciwlotniczej im por. M. Ka linowskiego w Koszalinie. Uporządkowali oni teren na jej zapleczu, posadzili drzewka i krzewy, wytyczyli alejki i rabaty, postawili ławki. Powstał park uroczy zakątek w tej dzielnicy naszego miasta. Park dostępny dla wszystkich Można nie tylko odpocząć ale i pograć w piłkę, bo podchorążowie wybudowali także boiska z trwałą nawierzchnią. Własnym sumptem .wyremontowali też salę widowiskowo-kinową. Śmiało można ten obiekt zaliczyć do najładniejszych w Koszalinie. Wykorzystując tę salę i kilka sąsiednich pomieszczeń, słuchacze szkoły zamierzają zorganizować klub podchorążego, który dla okolicznych mieszkańców będzie jednocześnie dzielnicową placówką kulturalną. JAK „ROZSZUMIAŁY SI? WIERZBY PŁACZĄCE..." Kto w Polsce nie zna i chociaż raz nie zanucił pięknej partyzanckiej piosenki „Rozszumiały się wierzby płaczące"? Stała się ona już symbolem partyzanckiej doli, jedną i tych żołnierskich piosenek, które najtrwaiej zapadły w pamięć. Nie od razu jednak stała się óna hymnem polskich partyzantów. Melodia pieśni ,Rozszumiały się wierzby płaczące" jest znacznie starsza od słów. Napisał ją — na wieść n wojnie wyzwoleńczej Słowian bałkańskich w 1912 r. — Wasylij Agapkin. Poświęcił tę melodię wszystkim kobietom słowiańskim i dał je(j tytuł „Pożegnanie Słowianki". Marsz Agapkina zdobył ogromną popularność, stal się hymnem pułków marszowych carskiej Rosji, W kilkadziesiąt lat później — 7 listopada 1941 r. — w rytm tego samego marsza radzieccy żołnierze maszerowali z defilady na Placu ęzerwonym do walki z hitlerowskim najeźdźcą. . Jej polskie dzieje rozpoczynają się tuż przed wybuchem II wojny światowej. W końcu 1938 r. lub na początku 1939 r., uczniowie Podoficerskiej Szkoły dla Małoletnich w Nisku nad Sanem śpiewają na tę melodię piosenkę „Rozszumiały się brzozy płaczące". Nuty „Pożegnania Słowianki" znalazła Helena Slęzakowa, a jej mąż — Roman, nauczyciel muzyki w Podoficerskiej Szkole, napisał słowa. W latach okupacji hitlerowskiej nieznany autor zmienił nieco tekst Romana Ślęzaka, a potem dwie strofy dopisał podchorąży Zbigniew Orliński, żołnierz partyzanckiej Kompanii Warszawskiej, działającej w Puszczy Solskiej. Od 1943 r. partyzanci polscy śpiewali już o szumie płaczących wierzb, których więcej spotykali na swych partyzanckich drogach. Nie był to zresztą jedyny polski tekst, podłożony pod tę melodię powstało wiele innych; anonimowych. Słowa do melodii Agapkina ułożyli również partyzanci radzieccy, Oni śpiewali „My syny bojewogo naroda, Bez swabody nie możem my żyt". W walkach ze wspólnym wrogiem partyzanci polscy i radzieccy śpiewali ją rażem — po polsku i po rosyjsku. I jeszcze raz melodia Agapkina towarzyszyła innym słowom. W obozie sieleckim. Własny tekst do niej napisali kościuszkowcy. Oni śpiewali o trudnej drodze, która ich wiodła do kraju. Od Lenino szli z tą piosenką do Polski, gdzie ta sama melodia powitała ich słowami „Rozszumiały się wierzby płaczące". PODZIEMNE LABIRYNTY ATRAKCJĄ TURYSTYCZNĄ Ciągnące się dziesiątkami kilometrów w podziemiach morenowych wzgórz środkowej Ziemi Lubuskiej kompleksy byłych hitlerowskich fortyfikacji stanowią jedną z atrakcji turystycznych tego regionu. Labirynty, będące częścią składową najbardziej uzbrojonego po Wale Pomorskim systemu strategicznego, są pozostałością tzw, „Międzyrzeckiego regionu umocnionego", który południkowo ryglował najkrótszą drogę na Berlin między Odrą i Wartą, od Gorzowa aż po Krosno Odrzańskie. Są to wieloki- lometrowe tunele z żelbfc* tu grubości 2—5 metrów. Wewnątrz znajdują się u-ry elektrycznej kolejki wąskotorowej, instalacje elektryczne, kanalizacyjne i wodociągowe. Równie, a może jeszcze bardziej atrakcyjne byłyby dla zwiedzających bunkry na Wale Pomorskim. Większość z nich, co praw da wysadzono zaraz po wojnie, ale iest jeszcze kil ka obiektów, np koło Wał cza i w Strzalinach. które można uporządkować, zabezpieczyć i udostępnić tu rystom. Walki o przełamanie tego nasa umocnień przeszły do historii LWP CZY ZNASZ WOJSKOWE ODZNACZENIA? Historia polskich odznaczeń wojskowych, ustanowionych w 30-leciu, związana jest ściśle ze szlakiem bo jowym Ludowego Wojska Polskiego od Lenino do Berlina. Oto w skrócie historia odznaczeń. W październiku 1943 roku, po zwycięskiej bitwie pod Lenino, usta nowiono medal „Zasłużonym na polu chwały". Pierwsze nadanie medalu nastąpiło w listopadzie 1943 roku. Odznaczono wówczas złotymi, srebrnymi i brązowymi medalami „Zasłużonym na polu chwały" 185 żołnierzy — oficerów, podoficerów i szeregowców 1 Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki. Pod koniec 1943 r. rozkazem Dowództwa Głównego Gwardii Ludowej ustanowiono kolejne odznaczenie wojskowe — Order Krzyża mi Grunwaldu. 1 stycznia 1944 roku na dano Order Krzyża Grunwaldu 30 partyzantom Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. 26 października 1945 roku ustanowiono 4 odznaczenia wojskowe: Krzyż Partyzancki i „Medal za War szawę 1939—1945" — nadawany za udział w obronie Warszawy w 1939 r w walkach podczas okupacji i w Powstaniu Warszawskim oraz za u-dział w wyzwoleniu Warszawy w styczniu 1945 roku; „Medal za Odrę, Nysę i Bałtyk" — odznaczenie nadawane za udział w walkach o przywrócenie granic na Odrze, Nysie i Bałtyku oraz „Medal Zwycięstwa i Wolności" — nadawany osobom, które w okresie do 9 maja 1945 roku w kraju lub poza jego granicami przyczyniły się do zwycięstwa nad hitlerowskimi Niem cami. W latach następnych ustanowiono kolejne odznaczania wojskowe. W 1946 r. Śląski Krzyż Powstańczy, nadawany za udział w powstaniach śląskich w latach 1919— -—1921 i konspiracji na Śląsku w okresie okupacji hitlerowskiej oraz Wielkopolski Krzyż Powstańczy, u-stanowiony w 1957 roku i nadawany uczestnikom walk przeciw zabór com podczas Powstania Wielkopolskiego w latach 1918—1919. W maju 1951 roku Sejm ustanowił medal „Siły zbrojne w służbie Ojczyzny". Od 1968 roku medal nadawany jest w 3 stopniach: po 20 latach nienagannej służby w wojsku — złoty; po 10 latach — srebrny; po 5 latach — brązowy. W XX rocznicę utworzenia jednostek walczących w Republikańskiej Armii Hiszpańskiej, w październiku 1956 roku. ustanowiono medal „Za Waszą Wolność i Naszą", nadawany uczestnikom walk w Hiszpanii. W kwietniu 1965 roku ustanowiono medal „Za udział w walkach o Berlin", odznaczenie upamiętniające udział jednostek ludowego WP w walkach o Berlin. Listę odznaczeń zamyka medal „Za zasługi dla obronności kraju", nadawany od 21 kwietnia 1966 roku osobom, jednostkom wojskowym, organizacjom, instytucjom i przedsiębiorstwom, które swą działalnością przyczyniły sie do umocnienia i rozwoju obronności kraju. p/os Koszaliński nr 219 ROLNICTWO Strona 7 - MOTORY -NASZEGO ROLNICTWA JEŚLI do wyżywienia konia potrzebna jest produkcja z hektara, to wszystkie pracujące konie zjadają piony z 2,2 miliona hśktarów, a więc kilkanaście procent tśgo,. co nasze rolnictwo wytwarza. Gdyby żywą siłę napędową korzystającą z owsa zamienić na mechaniczną, to kosztem wzro stu zużycia ropy hodując tuczniki mielibyśmy co roku o 800—900 tys. ton więcej mięsa. Przemiana ropy "na spożywcze białko nie musi więc korzystać z najnowszych zdobyczy syntezy biochemicznej, dającej w afekcie produkt znacznie mniej apetyczny niż naturalna wieprzowina. V/qski8 gardło - moce przerobowe Ten uproszczony rachunek korzyści obrazuje znaczenie dla gospodarki żywnościowej przejścia rolnictwa z uciągu konnego na mechaniczny. Jeśli bowiem na rolnictwo patrzeć jak na fabrykę żywności, a na ziemię, nawozy, inne środki jako surowiec, z którego żywność można wytworzyć — to różnica polega głównie na tym, że pod gołym niebem warunki produkcji są znacznie trudniejsze, surowiec zaś niejednolity. Różnorodne produkty uzyskuje się ponadto przy ciągłym ruchu maszyn po dużej przestrzeni których napęd jest tak ograniczony, że więcej niż połowę muszą jeszcze Ciągnąć konie. Każde zwiększenie produkcji żywności sależy więc od zdolności przerobowych rolnictwa, rozszerzenia wąskiego gardła, jakim jest ilość zainstalowanych na każdym hektarze mocy. Mamy obecnie w rolnictwie 360 tys. traktorów oraz 2,2 miliona koni. Przy sprowadzeniu tego do wspólnego mianownika (1 żywy = 5 mechanicznych), który wyraźnie faworyzuje siłę mięśni, otrzymamy, że na każde 100 hektarów mamy przeciętnie do dyspozycji 21 jednostek siły pociągowej. Z tej zainstalowanej mocy, daleko mniejszej niż ta, którą dysponują rolnicy NRD, CSRS czy ZSRR, przeszło połowę dostarczają konie, które wprawdzie się nie psują i nie stoją w remoncie, mają jednak tę wadę, że się męczą i jak traktor czy kombajn na trzy zmiany w okresie żniw czy wiosennego szczytu w pracach polowych ciągnąć nie mogą. * Ten maszynowo-konny system napędu naszego rolnictwa ma jeszcze i ten mankament, że przy dużej ilości koni potrzeba znacznie liczniejszej obsługi. To, co jest w stanie zebrać jeden człowiek kombajnem czy np. zaorać nowoczesnym ciągnikiem, przy sprzęcie konnym wymaga współpracy kilkunastu osób. Ilość zainstalowanych na każdy hektar koni mechanicznych, tak jak wyposażenie fabryki, decyduje więc o wydajności pracy rolnika. Dlatego w pegeerach, gdzie maszyn jest kilkakrotnie więcej, przy wyższej produkcji towarowej na każdych 100 hektarach pracuje o połowę mniej ludzi niż w rolnictwie indywidualnym. Dostarczenie rolnictwu Wielkich mocy tak jak np. ma to miejsce w zmechanizowanym rolnictwie USA, gdzie na 1 zatrudnionego przypada średnio 200 KM, pozwala na uzyskiwanie wysokiej produkcji przy zatrudnieniu 2 ludzi na 100 hektarów, a więc 15-krotnie mniej niż przeciętnie u nas. Przy odpływie młodzieży ze wsi, spadku zatrudnienia w naszym rolnictwie, postęp w mechanizacji musi następować coraz szybciej. Maszyny do produkcji żywności Wymiańa koni na traktory umożliwia — jak widać — radykalne zwiększenie zdolności wytwórczych. Od przemysłu maszyn rolniczych — tego, co i w jakich ilościach dostarcza on rolnictwu, zależy więc w głównej mierze to, co znajdzie się na naszym stole. Bez dostatku pługów z grudziądzkiej „Unii", kombajnów z Płocka, traktorów z „Ursusa" trudno wymagać od rolnictwa wzrostu produkcji w tempie odpowiadającym szybko rosnącemu spożyciu. Mamy aktualnie w rolnictwie 360 tys. ciąg ników z produkcji krajowej i importu, kilkanaście tysięcy samobieżnych kombajnów i setki tysięcy innych maszyn, nie licząc jeszcze większej ilości sprzętu konnego. Sprzęt częściowo przestarzały, różnego pochodzenia, często się psuje (eksploatujemy np. 22 typy traktorów wobec potrzebnych 4—5). Na sku tek tego koszty napraw są wysokie, zaś kłopoty z zaopatrzeniem w części zamienne chroniczne. Przy obecnym poziomie dostaw (w br. o-trzyma np. rolnictwo 47 tys. ciągników) prze chodzenie z napędu konnego na mechaniczny przebiega w tempie nie zapowiadającym rychło radykalnych zmian w technice uprawy roli. 28 lat mechanicznych koni Jedyny nasz producent traktorów — Zakłady Mechaniczne w Ursusie — od 1947 ro ku, a więc w ciągu 28 lat, licząc do końca bieżącego roku, dostarczą rolnictwu 500 tys. traktorów. Wytwarzane obecnie 3 podstawowe typy — lekkie, średnie i ciężkie zaspokajają w. zasadzie wymagania produkcji roi nej co do rodzaju. Od lat natomiast nie zaspokojone są potrzeby ilościowe, które u-zupełniamy importem z ZSRR, Czechosłowacji, NRD i Węgier. Dzieje się tak mimo iż w produkcji ciągników zajmujemy wysoką ósmą na świecie pozycję, a wśród krajów RWPG drugą po ZSRR. Renomowany i znany na świecie z wysokiego standardu ciągników producent (np. w Indiach produkuje się ciągniki, na licencji Ursusa) zwiększył co prawda produkcję z 41 tys. w 1970 do 55 tys. w br., lecz nie zaspokaja to naszych potrzeb. Tymczasem nasze ciągniki, znane w wielu krajach świata — jak informuje „Agromet-Mo toimport" handlujący tym sprzętem — można by eksportować w ilościach przekraczających całą naturalną zdolność produkcyjną zakładów. Ursusy, eksportowane od wielu lat w ilościach, niestety, ograniczonych krajowymi po trzebami, cieszą się uznaniem rolników takich krajów, jak Francja, Włochy, Jugosławia gdzie jest duży wybór nowoczesnego sprzętu różnych marek. Interes w eksporcie sprzętu potrzebnego do produkcji żywności jest nie tylko znacznie łatwiejszy niż na co raz ciaśniejszym rynku samochodowym, ale i z dużo lepszymi perspektywami na przyszłość. Wiele krajów rozwijających się potrzebuje bowiem z roku na rok coraz więcej traktorów. Przy pogłębiającym się kryzysie żywnościowym świata także perspektywy na przy szłość są więc zachęcające i zbyt na wiele lat zapewniony. Korzysta z tej koniunktury wiele krajów. W czołówce eksporterów znajduje się Anglia, która ze swej produkcji ok. 170 tys. sztuk rocznie (III miejsce w świecie po USA i ZSRR) ok. 80% przeznacza na eksport. Potrzeby rolnictwa krajowego i szansa długotrwałego zbytu na ryn kach zagranicznych powinna być ważną przesłanką przy planowaniu rozwoju tej dziedziny naszego przemysłu maszynowego. (Interpress) ANDRZEJ JARUZELSKI ■ FABRYKA MASZYN ŻNIWNYCH w Płocku wyprodukowała dotychczas 25 tys. różnego typu kombajnów zbożowych. Jubileuszowy egzemplarz najnowszego typu bizon-super, został przekazany rolnikom ze Spółdzielni Kółek Rolniczych w Mazowieckim Drobinie. Seryjną produkcją samobieżnych maszyn zbioru zbóż rozpoczęto w Płocku już w 1954 roku — od znanych w całym kraju vistul . Obecnie Fabryka w związku ze stale rosnqcym zapotrzebowaniem krajowego rolnictwa na duże i nowoczesne kombajny, jest szybko rozbudowywana. W ciqgu najbliższych czterech lat jej potencjał produkcyjny wzrośnie ponad dwukrotnie, a roczne dostawy po rozbudowie wyniosq około 8 tys. sztuk kombajnów z licznej już rodziny bizonów. Konstruktorzy Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Maszyn Żniwnych pracują obecnie nad wdrożeniem do produkcji najnowszego modelu polskiego kombajnu bizon-gigant o wydajności dochodzqcej do 5 ha zboża na godzinę. Dzięki zastosowanym w nim układom hydraulicznym i automatycznie sterujqcym, giganty, zaliczone zostały do światowej czołówki tego typu maszyn żniwnych. W bieżącym roku z płockiej FMŻ wysłano pierwsze egzemplarze serii informacyjnej kombajnów typu bizon-gi gant do Czechosłowacji, Zwiqzku Radzieckiego i na Węgry. W czasie tegorocznych żniw przejdg one szereg prób polowych. Badania eksploatacyjne qigantów przeprowadzone zostanq w ramach współpracy naszego przemysłu z krajami RWPG. Na zdjęciu: gotowe kombajny na placu fabrycznym. CAF —- KlSś Specjalizacja pojazdów transportowych MĄKOWOZY DLA PRODUKTÓW ZBOŻOWYCH Centralny Ośrodek Badawczo-Rozwojowy 2REMB na zamówienie przemysłu zbożowo-młynarskiego opracowuje konstrukcję nowego pojazdu — mąkowozu o dużej ładowności, która zapewnia uzyskanie znacznych korzyści ekonomicznych w. transporcie produktów zbożowych. Nowy mąko wóz z dwuosiowym ciągnikiem siodłowym jelcz 317 CD będzie miał maksymalną ładowność 17 ton i .ciężar własny z ładunkiem oraz załogą 31 ton. Długość wozu wyniesie 11,6 m, szerokość 2,5 m i wysokość 3,7 m. Mąkowóz będzie mógł rozwijać szybkość 70 km/godz. Konstrukcja tego pojazdu do przewozu materiałów sypkich składa się z naczepy podpartej na dwuosiowym typowym wózku stosowanym obecnie seryjnie w innych ciężkich pojazdach budownictwa. Na naczeipie ułożony będzie dwukomorowy poziomy stalowy zbiornik cylindryczny, który posiada odpowiednio ukształtowane dno umożliwiające rozładowywanie przewożonego ładunku. Załadunek odbywa się grawitacyjnie przez cztery otwory wsypowe, po dwa na każdą komorę. Na wierzchu zbiór nika, nad każdą komorą między otworami zainstalowane zostaną zawory odpowietrzające. Zaawansowanie prac konstrukcyjnych pozwala sądzić, że jesz-cze w tym roiku prototyp nowego pojazdu będzie ukończony, wypróbowany i skierowany do produkcji seryjnej. (Interpress) mmmmmm U PRZYJACIÓŁ W NRD BYCZKI PROSTO Z TAŚMY W okręgu neubrandenburskim pomiędzy Passewalk i Prenzlau znajduje się eksperymentalna, całkowicie zmechanizowana tuczarnia bydła wyglądająca jak wielki zakład przemysłowy. Już dojeżdżając do fermy widać liczne zabudowania, nad którymi górują wieże silosów i kominy mieszalni pasz. Zabudowania zajmują rozległą przestrzeń, ale wszystkie połączone są taśmocią gami i rurociągami. Ferma tuczu przemysłowego w Ferdinandshofie, bo o niej mowa, mieści jednorazowo 21 tysięcy młodych wołów. Są one obsługiwane prawie całkowicie przez technikę. Na każdego spośród 270 zatrudnionych" w niej pracowników przypada za Pół miliona, marek różnego sprzętu i instalacji. Już samo to wyliczenie mówi o stopniu zmechanizowania tuczami. Corocznie dostarcza ona na rynek NRD 75 tysięcy ton mięsa. W Ferdinandshofie na indywidualne upodobania kulinarne podopiecznych nie ma miejsca. Każda sztuka bydła Otrzymuje to samo i w takiej samej ilości, dzięki automatycznym przenośnikom pasz, które w trakcie jej wsypywania do koryt dokładnie ją ważą i dozują. Sprowadzane tu cielęta z gospodarstw hodowlanych przez 50 dni odkarmiane są mlekiem, a w ciągu następnych 85 dni otrzymują specjalnie przyrządzoną paszę. Po tym okresie wszystkie — jako 150-kilogramowe by czki, trafiają do właściwych tuczami na jednakowy wikt. Obory są zbudo- NRD potrzeba siedmiokrotnie więcej czasu pracy. Gospodarstwo w Ferdinandshofie — co często powtarzano przedstawicielowi P.A. Interpress — pracuje dla przy szłości. Jest ono. zakładem doświadczał nym, do którego bezustannie wprowadza się ulepszenia w celu uzyskania najlepszego wariantu przyszłościowej, zmechanizowanej tuczami bydła, któr?, później będzie można już tylko seryjnie wane z lekkich konstrukcji aluminio- powielać. Wówczas zajęcia w gospo- wych, dobrze aklimatyzowane i sprzątane mechanicznie. Nie marnuje się tu dosłownie nic — nieczystości ściekają przez szczeliny w podłodze do głębokich kanałów, skąd są odprowadzane rurociągami na pola i tam rozlewane. Efekty obliczane są bardzo dokładnie, każdy dzień to przyrost wagi — 150--kilogramowe byczki w ciągu 285 dni osiągają do 450 kilogramów żvwej wagi. Obliczono, iż dla uzyskania 1 tony żywej wagi bydła potrzeba 3 godzin pracy zatrudnionej w tym gospodarstwie załogi, podczas gdy dla uzyskania takiej samej ilości mięsa w innych gospodarstwach hodowlanych darstwie hodowlanym nie bedą się już różniły od pracy w przemyśle. Do Ferdinandshofu przybywają liczne wycieczki a przede wszystkim fachowcy, by zapoznać się z przyszłościową metoda tuczu bydła. Gosooda-rze chętnie wszystko pokazują, ale na pytanie kiedy tego rodzaju przedsiębiorstwa bedą w skali masowej do powielania. nie potrafią jeszcze odpowiedzieć. Wiadomo tylko, że w zakładach podległych ministerstwu ro^ictwa pow stają wciąż doskonalsze ulepszenia do zmechanizowanych tuczami. (Interpress) IGNACY WIRSKI 700 nowych kombinatów w ZSRR FABRYKI MIĘSA I MLEKA Wyrobem przetworów z mięsa i mleka zajmuje się dziś w Związku Radzieckim ponad milion osób, za trudnionych w przeszło 4 tysiącach zakładów, Nieza leżnie od istniejących fabryk budowane jeśt w o-becnym pięcioleciu 700 wielkich nowoczesnych kombinatów przetwórczych, Najwięcej, bo. 129 nowych zakładów .będzie się zajmowało wyrobem produktów mlecznych, 9S następnych — produkcją przetworów mięsnych, P3 — wyrobem różnego rodzą ju serów. Budowa wszystkich fabryk zakończy się w przyszłym roku. Nowe zakłady, a także rozbudowa istniejących już fabryk pozwolą zwiększyć w obecnym pięcioleciu ZSRR produkcję przetworów mięsnych i mlecznvch łącznie o 41 proc.. Najszyb szy wzrost (o 43 proc.) za planowano przy tym dla produkcji mięsa i konserw mięsnych. Minione trzy lata dowiod ły, że zamierzenia te będą wykonywane z nadwyż ka. Roczna produkcja wyrobów mięsrych i mlecznych zwiększyła sie w tym okresie średnio o 7.5 proc. zamiast — jak przewidywał plan — o 6,5 proc. Np. w roku ubiegłym radzieckie zakłady przetwórcze tej branży dostarczyły do dat kowo na rynek wyroby wartość-; ponad miliarda ru bli. Wśród ponadplanowej produkcji znalazło się m. in. prawie pół miliona ton mięsa, 60 min konserw mięsnych, ponad 400 tyś. ton produktów mlecznych. Na rozbudowę przetwór stwa mięsa i mlek? p^.e-zn^c^p sie w Związku Radzieckim znaczne nakłady; są one w obecnej nieciolat ce n 80 proc. wyższe niż w latach 1965—70. (Interpress) Of5ŁOSZERX8 Głos Koszaliński nr 219 ZAKŁADY NAPRAWCZE TABORU KOLEJOWEGO GDAŃSK Wydział w Słupsku ul. Kołłątaja 25 pf»z2.10 Koncert Chóru PRiTV we Wrocławiu 22 30 Muzyka jaz zowa 22.40 Poezja która pomaga żyć 23.00 Radiowy orzewod-nik operowy — aud. 23.35 Co słychać w świecie? 23.40 Gra „Charlię Mingus Ouintet" 24.00 Zakończenie programu. PROGRAM III Wiad.: 5.00. 6.00, 12.05. Ekspresem przez świat: 7.00. 8.30, 10.30, 15.00. 17.00. 19 00. 7.05 Muzyczna zegarynka 7 30 Reporterskim tropem — gawęda 7.40 Muzyczna zegarynka 8.05 Kiermasz płyt 8.35 Ballady 9.00 „Człowiek podziemny" 9.10 J. M. Leclair. Concerto d-moll na skrzypce i orkiestrę op. 7 nr 1 9.30 Nasz rok ?4 9.45 Dyskoteka pod gruszą 10.35 Dzień ja co dzień — magazyn 11.45 „Eden" 12.25 Za kierownicą 13.00 Na rzeszowskiej antenie 15.05 Program dnia 15 10 Dysko teka pod grusza 1^ 30 Herbatka przy samowarze 15.50 Gra „Modern Jazz Quartet" 16.05 Wojna matek — gawęda 16.15 Wizerunek artysty: A. Bachleda 16.45 Nasz rok 74 17.05 „Człowiek pod ziemny" 17.40 Studzianki: 7 sierp nia (I) — aud. dokumentalne 18.05 El. Wieniawski: II koncert skrzypcowy d-moll op. 22 18.30 Polityka dla wszystkich 18.45 Piosenki M. Grechuty 19.05 ,Be niowski" — ode. 4 19 35 Muzycz na poczta UKF 20.00 Reminiseen cje muzyczne 20.45 Teatrzyk „Zielone oko": „Zdobycz" — słuch, wg opowiadania Howarda 21.10 Jazz z Helsinek 21.25 Budapeszteńskie muzykalia 21 50 Opera tygodnia 22 00 Fakty dnia 22.08 Gwiazda siedmiu wieczorów — zespól „Deep Purple" 22.15 Trzy kwadranse jazzu 23.00 Niezsmomniane recytacje — S. Jasiukiewicz 23.05 Kroniki włoskie 23 35 Grają W Karolak i M. Urbaniak 23 45 Program na czwartek 23 50 -24.00 Na dobranoc gra C. Santana PROGRAM I 10.00 „Nauczyciel z przedmieścia" — angielski film fab. 16.25 Program dnia 16.30 Dziennik (kolor) 16.40 Magazyn ITP 16.55 Losowanie Małego Lotka 17.05 „Raport o Wiśle" — film dokumentalny TVP 17.55 Kronika Pomorza Zachodniego 18.35 Eureka 19.10 Przypominamy, radzimy 19.20 Dobranoc: Duszek Georgie (kolor) 19.30 Dziennik (kolor) 20.20 „Nauczyciel z przedmieścia'' — powtórzenie filmu 22.00 Wiad. sportowe 22.10 „Dobry wieczór z Waldemarem'' — program TV CSR!-' 22.40 Dziennik (kolor) 22.55 Program na czwartek PROGRAM II 17.45 Program dnia 17.50 „W tokijskim ZOO" — japoński film dokumentalny 18.30 Estrada poetycka 18.50 Godzina Orfeusza — ma gazyn muzyczny 19.20 Dobranoc 19.30 Dziennik (kolor) 20-20 Informator turystyczny 20.50 Z cyklu: „Bez przerywników" — wioski program roz rywkowy 21.30 24 godziny 21.40 Z cyklu: On i ona 22.10 Program na czwartek PZG L-6 Strono 10 SPORT - ROZMAITOŚCI 3łos Koszaliński nr 219 Sukces Zausza W stolicy Węgier odbywa się turniej judo. W wadze ciężkiej triumfował Polak Waldemar Zausz przed Węgrem Yoreoesein. .Patera Ziemi Kołobrzeskiej ' dla A. Pyszory VJ ub. sobotę i niedzielę w Kołobrzegu rozegrana turniej tenisowy o nagrodę ufundowaną przez Kołobrzeskie Przedsiębiorstwo Turystyczne „Bałtywia" — „Paterę Ziemi Kołobrzeskiej". Turniej zgromadził zarówno czołowych zawodników naszego okręgu jak i tenisistów z całej Polski, aktualnie przebywających w tym mieście na wczasach. W finale spotkali się nasi zawodnicy; Witold Kurek z MZKS Kotwica oraz Andrzej Pyszora ze słupskiego Meblosu. Wygrał Pyszora w dwóch setach: 6:3, 6:3. Trzecim był Z. Albmski z warszawskiej Legii, który pokonał A. Granow-skiego z Górnika Wałbrzych (5:7, 9:7, 6:4). Rekordzista Jak już informowaliśmy, 'Anglik Foster (na zdjęciu) ustanowił nowy rekord świa ta w biegu na 3000 m — 7.35,2. Przybył więc jeszcze jeden faworyt biegów długich. A kandydatów do czołowych miejsc na wrześniowych mistrzostwach Europy w Rzymie już wcześniej było wielu. Im bliżej wielkiego spraw dzianu, tym częściej otrzymujemy meldunki z bieżni, skoczni i rzutni o rosnącej formie wielu zawodniczek i zawodników. Pocieszające jest to, że również nasi reprezentanci, ze znakomitą I-reną Szewińską, uzyskują doskonałe rezultaty. CAF — Photofax Obiecujące starty na.Cadetach' Na wodach w pobliżu por tugalskiego portu Setobal odbywają się żeglarskie mistrzostwa świata w klasie ^Cadet." Polacy spisują się dzielnie i po pięciu wyścigach w ogólnej klasyfikacji nasze załogi plasują się na trzecim oraz czwartym miej scu. Po pięciu wyścigach najlepszą pozycję do walki o złoty medal mają australijscy bracia Bucek (6 pkt) przed Andersonem i Old-meadowem (Tasmania) — 17 pkt oraz polskimi parami: Henryk Blaszka — Tomasz Krzyżański (28,8 pkt) i Robert Wolniewicz — Zdzi sław Kuczkowski (36 pkt). Australijczycy Burley i Ross mają 39,7 pkt, a Jugosłowianie Curkovic i Makjnic — 42 pkt. Tylko 9 naszych bokserów jedzie na MŚ Przedstawiciele zarządu PZB przebywali w Cetniewie, aby przekonać się w jakiej formie znajdują się nasi pięściarze kandydaci na Indywidualne Bokserskie Mistrzostwa Świata. Obserwowali sparringi, dy skutowali z trenerami na te mat każdego z typowanych na wyjazd zawodników. O-statecznie postanowiono, że do Hawany pojedzie 9 zawodników (bez wagi średniej i półciężkiej). Zdecydowano się na kilka przesunięć wagowych i w wyniku tych ustaleń reprezentacja Polski na mistrzostwa w Hawanie przedstawia się następująco: Henryk Srednicki, Leszek Borkowski, Krzysztof Madej, Andrzej Jagielski, Ryszard Tomczyk, Bogdan Gajda, Zbigniew Kicka, Jerzy Rybicki i Andrzej Biegalski. Sprawa .obsady pięciu pier wszych wag nie podlegała większej dyskusji, chociaż kontrkandydatem Madeja był Ryszard Jagielski, a Andrzeja Jagielskiego — Roman Gotfryd. Największym eksperymen tem, który budzi zastanowię nie, jest przesunięcie Jerze go Rybickiego do wagi lek-kośredniej. Ten bardzo dobrze wyszkolony technicznie zawodnik nie dysponuje sil nym ciosem, jak na wagę lekkośrednią, i dotychczas zawsze występował w wadze półśredniej. Trenerzy postanowili jednak, że w półśredniej powinien jechać Zbigniew Kicka a Rybicki wystąpi o wagę wyżej. Sł SKRYCIE WARSZAWA. Do kraju powró ciła z Haparandy (Szwecja) reprezentacja Polski juniorów w zapasach w stylu wolnym, która startowała w mistrzostwach Europy. Dwaj nasi młodzi zapaśnicy wywalczyli medale. Tytuł wicemistrza Europy zdobył Marian Filipowicz, natomiast brązowy medal — Jerzy Kach-niarz. PARYŻ. Młodzi tenisiści CSRS (do lat 2l> wywalczyli po raz piąty dla swego kraju cenne trofeum — Puchar Galea. Na kortach w Vichy, w głównym finale turnieju CSRS prowadzi z Hiszpanią 3:0. • * • SOFIA. W Jambolu odbywa się turniej koszykówki kobiet. Polskie koszykarki odniosły trze cie z kolei zwycięstwo, tym razem nad silną drużyna Bułgarii. Bulgarkom, pretendentkom do medalu w rozpoczynających się wkrótce mistrzostwach Europy, nie pomógł doping własnej publiczności. Po dogrywce wygrały Polki 78:75. Do przerwy prowadziły Bułgarki 35:31. W dwóch pozostałych spotkaniach wieczoru Francuzki wygrały z Kanadyjkami 52:46 (20:17) a drużyna ZSRR — z Rumunkami 58:45 (31:18). * * * KOPENHAGA. Niezbyt pomyślnie zakończył się start polskich dziesięcioboistów podczas zawodów w Kopenhadze. Woraw dzie zwyciężył Skowronek — 7.903 pkt przed E. Kozakiewiczem — 7.635 pkt, ale kontuzje nie ominęły naszych reprezentantów. Podczas skoku o tyczce Skowronek zranił sobie rękę a Niki tin wycofał się po czterech kon kurencjach, wskutek kontuzji nogi . BUKARESZT. W Pojanie-Bra-sov zakończył' się 10. samochodo wy Bajd Dunaju. Trndna konk'. rencję ukończyło tylko jedenaście spośród 41 zgłoszonych ekip. Triumfowała załoga RFN — Nokhrl i Berger na oplu asco-nie przed Rumunami Dorin i Motok na renault gordini oraz Bułgarami —■ Toplodojewskim i Iljewem na renault gordini. * * ♦ MOSKWA. Niespodzianką turnieju rugby, rozgrywanego w Moskwie' o puchar gazety ,,So-cjalisticzeskaja Industrija" była przegrana rumuńskiej oietn^-Greavica Rosu z reprezentacją ZSRR 10:31 (4:13). o- DSMIECH -A JE0NAC JEST TO KWATERA Z WIDO KIEM NA M0R26 — Mamy ponad 500 km wybrzeża, a pan musiał zająć mój grajdołek! * Przed Mistrzostwami Polski KOLEJNA SZANSA NA MINIMA Aktualnie koszalińska eki pa lekkoatletów na bliskie już Mistrzostwa Polski liczy 30 zawodniczek i zawodników. Tyle osób uzyskało już minima uprawniające do startu. W najbliższa sobotę i niedzielę nasi reprezentanci będą mieli kolejną szansę na zdobycie rezultatów dających prawo udziału w mistrzostwach. W sobotę, 10 bm. w Szcze- cinku (godz. 16) odbędzie się wojewódzki mityng, w czasie którego już zakwalifikowani do mistrzostw sprawdzą swoją aktualną formę, a inni będą mieli szansę zdo bycia minimów. Jeśli tylko pogoda dopisze, to zapewne czeka nas interesujące widowisko. W niedzielę, 11 bm. w Star gardzie, Lublinie i Warszawie zostaną rozegrane zawo dy w ramach ligi indywidualnej. I tam startować będą nasi lekkoatleci. Na koniec o zawodach już przeprowadzonych. W relacji z międzynarodowych zawodów w Dreźnie o Puchar Przyjaźni zabrakło wyników naszego reprezentanta, Edwarda Antczaka. Tymczasem startował on tam z dużym powodzeniem. W biegu na .400 m był trzeci z czasem 48 sek, a w biegu rozstawnym na tym dystansie zdobył — wraz z zespołem — srebrny medal dla Polski, (el) Zapalił fajkę a pokojówka Klara Marelle spojrzała na niego tak surowo, jak gdyby po pełnił wielki nietakt towarzyski. — O której wczoraj pani Sabin-Levesque wróciła do- domu? — Wróciła do domu? Żeby wrócić, trzeba wpierw wyjść. — W takim razie ściślej: o której wyszła z domu? — Nic o tym nie wiem. — Pani już spała? — Mówię panu: moja pani wczoraj w ogó le nie wychodziła z domu. — Jestem pewien, wiedząc, jak bardzo jest pani do niej przywiązana, a także biorąc pod uwagę, w jakim stanie ona znajduje się co wieczór, że pani nie położyła się spać, zanim nie pomogła swej pani rozebrać się. To Jadna dziewczyna ta Klara Marelle, ale z tą ^ladąsaną miną nie jest jej wcale do twarzy. Patrzyła na Maigreta, udając kompletna obojętność. — A jeśli nawet tak było, to co? — Tyle tylko, że ja mogę pani powiedzieć: pani gabin-LevesQue wróciła do domu około w pół do dwunastej w nocy. — Każdy ma chyba prawo przejść się... zaczerpnąć powietrza przed snem, nie? — Nie była pani zaniepokojona, widząc, że wychodzi sama o tej porze? Chwiała się przecież na nogach... — Pan widział moją panią o tej porze na ulicy? — Widział ją jeden z moich inspektorów. W jakim celu wychodziła tak późno? — Nie wiem. — Więc ja pan! powiem. Po to. żeby zadzwonić z budki telefonicznej. Do kogo najczęściej telefonowała ostatnio? — Czy ja wiem?.. Może do fryzjera.- Może 1o jakiegoś sklepu... — Mam na myśli rozmowy prywatne. Czy mmgret ,« : pjtif CHA** PRZEŁOZYŁA: Maria Wisłowsk» (22) słyszała pan! o kimś kto telefonuje do fryzjera, do krawca, do szewca... O w pół do dwunastej w nocy? — Ja tam nic nie wiem. — Pani współczuje jej, prawda? — Chyba... tak. — Z jakiego powodu? — Bo mojej pani nie poszczęściło się w życiu... Zle trafiła, wychodząc za mąż... Mogłaby prowadzić światowe życie tak jak inni, bywać u ludzi, przyjmować u siebie... gdyby nie taki mąż... — Czyżby maż jej przeszkadzał? Czy jej czegoś zabraniał? — Ani nie przeszkadzał, ani nie zabraniał. Po prostu nie interesował się swoją żoną. Przepadał nieraz na cały tydzień, a teraz nie ma go już więcej niż miesiąc... — Jak pani sądzi: gdzie on może być? — U jakiejś dziwki, tej czy innej... On lubi tylko takie najgorsze zdziry, wyszukuje je Bóe: wie gdzie... — Nie zalecał s?e do pani? — Niechby spróbował!... — Dobrze. Wystarczy. Proszę przyprowadzić ml tu kucharkę, przez ten czas, kiefly ja będę z nią rozmawiał, proszę obudzić $wo Ją panją 1 powiedzieć jej, te chcę zobaczyć się z nią za kwadrans. Pokojcwka wstała posłusznie t wyszła rzuciwszy mu na odchodnym gniewne spojrzenie. Maigret porozumiał się wzrokiem ze swym Inspektorem. Kucharka Maria Jalon, osoba niska I tęga, obejrzała komisarza Maigreta od stóp do głów, jak gdyby była rada zobaczyć go żywego na fotografii. — Proszę, niech pani siada. Wiem już, że pani jest w tym domu od dawna... — Od czterdziestu lat... Byłam tu jeszcze za życia świętej pamięci ojca naszego nana. — I coś się zmieniło — ofl tego czasu? Maria JaJon westcbneła, zatroskana. — Wszystko, wszyściutko się zmieniło, pro szę pana. Od czasu kiedy ta kobieta tu się poławiła, człowiek nie wie, na jakim iest świecie... Nie wiadomo, kiedy obiad, kiedy śnia danie, kiedy kolacja... Ona je wtedy, kiedy przyjdzie jej do głowy, żeby coś zjeść. Czasami przez cały dzień niczego nie tknie, a potem, w nocy, słyszę jak ktoś łazi po kuch nl i myszkuje w lodówce... —i T co. mąż pani Sabin-Leresaue byt t takiego trybu życia swej żony niezadowolony? — Jeszcze jak. Tvlko ie mój pan nigdy słowa nie powie... Nie poskarży się nikomu, ale ja go dobrze znam i wiem: on iuż iest całkiem zrezygnowany... Znam go od dziecka, miał nie wiece 1 iak driesfeć lat, przylatywał do mnie do knebri. albo chował się w moim pokoiku... Taki był zawsze nieśmiały... — Zdaniem pani — był nieśmiały? — Na pewno Odrby pan wdział jak on to wszystko cierpliwie znosił! Te sceny, jakie mu urządzała. A tyn nic. wysłuchał, 1 an! głowa... Inny to by jui rękę na taka jędzę podniósł- (den) Koszolióski" • organ KW PZPR Redugui* Kolegium • al. Zwyci«st«rc '3//13* (budynek WRZZ) 75-604 Koszalin telefony■ centralo - 279-21 (tęczy *• wszystkimi Oz lotami) Red naci. > sekretariat -226-93, t~ct red. nact. - 142-08 i 233—09, teki red. - 231-Ot. i-ec sekt. ted. • 251-57 O tlały i *ar-tyjno-Społeeznf - 251-14, Skona mletnf - 243-53. Rolny - 245-59 Miejski, • 224-95, Reporter-Skt - 251-57, Sportowy ► 251-40 t 245—51 (wieczorem) tqcz-noSci • Czytelnikom! - 250-05 Redakcjo nocne łut Alfredo Lampego 20) • 245-23, depeszowy -244-75. „Glos Słupski" - prac Zwycięstwo 2. l pietra, 74-201 Stupsk, *el. 51-95, Biure Ogłoszę* Koszalińskiego Wydawnictwo Prasowego • ul. Pawte Findeto 27a. 75-721 Koszalin, tal 222-91 Wpłaty no prenumerat e {miesięczno • 30.50 fi, kwarta Ino - fi r(, półroczna -152 d, roczno - 364 il) ortyjmuie urzędy poctto»e, listonosze otoz oddziały delegatury Przedsiębiorstwo Upowszechniania Prasy i Ksiqi kl. Wszelkieh tnłormacfi o warunkach aranumeroty udzielała umysł-Kie Placówki „Ruch" i poczty Wydawco* Koszalińskie Wydawnictwo Prasowe RSW „Praso-Ksiażka-Ruch". ul. ^awlo Findero la, 75-721 Kosiatin. centtolo taief»» nlczno - 240-27 Troczono t Praso-we Zakłody Graficzne, Kostalin ul Alfreda Lampego II. Ni Indeksu 35011.