Rozmowa z prof. Anetą Zelek. O inflacji, podwyżkach, lepszych zarobkach str. 2 FOT. ZSB Czwartek Nr 233 (4781) www.gp24.pl 6.10.2022 Nakład: 8.900 egz. Cena 3,90 zł (w tym 8% VAT) Jak próbowano dokonać zamachu na towarzysza „Wiesława" i dlaczego to nie wyszło - str. 8 Słupsk Policja szuka świadków zniszczenia Krzyża Wołyńskiego str. 3 Miłe złego początki, czyli co nowego w Młynarach? str. 9 POD PARAGRAFEM Miastko Urzędnicy ratusza domagają się podwyżek swoich wynagrodzeń str. 4 NrlSSN 0137-9526 Nr indeksu 348-570 SŁUPSK W Akademii Pomorskiej rozpoczął się kolejny rok akademicki str. 4 To bimbrownik wysadził dom w powietrze Wiadomo już, co było przyczyną wybuchu w Stachowie. Nie była to eksplozja butli gazowej, a oparów pędzonego nielegalnie alkoholu str. 3 SPÓR NOWY ODCINEK SŁUPSKIEGO RINGU PRZYCZYNĄ PROTESTU Boją się, że hałas zatruje im życie Grzegorz Hilarecki Słupsk Budowa nowego etapu ringu jest przesądzona. Mieszkańcy osiedla, które przetnie droga z ulicy Leśnej do Hubalczyków, protestują przeciwko inwestycji, bo nie uwzględnia ona ustawienia ekranów dźwiękochłonnych. Ich zdaniem winni temu są urzędnicy. Zarząd Infrastruktury Miejskiej w Słupsku przygotowuje się do złożenia wniosku o wydanie zezwolenia na realizację kolejnego etapu obwodnicy centrum miasta. Tymczasem mieszkańcy ul. Bukowej i ul. Jałowcowej coraz głośniej protestują przeciwko budowie drogi. Mowa o niespełna300-metrowym odcinku w tzw. zielonym wąwozie. Kością niezgody jest to, że nie zaplanowano tam ekranów dźwiękochłonnych. Dzisiaj, gdy w budżecie państwa są pieniądze na budowę czteroipółkilo-metrowego odcinka ringu od ul. Poznańskiej do Bohaterów Westerplatte, sprawa jest już przesądzona - droga powstanie. Ale dlaczego musi być uciążliwa dla mieszkańców? Odpowiedź brzmi: bo tak została zaprojektowana siedem lat temu. - Skoro lokalizacja drogi jest przesądzona, to pozostaje nam walka o to, by była dla nas jak najmniej uciążliwa. Niestety, władze miasta nie chcą nas wysłuchać - mówi Adam Wróblewski, mieszkaniec ul. Bukowej. - Miasto zrobiło naprawdę dużo, aby ukryć postępowanie w sprawie decyzji środowiskowej w Gdańsku. Wszystko po to, by tylko nie powstały tu ekrany akustyczne. Posesja pana Adama będzie graniczyć z ringiem. Tak jak 16 innych nieruchomości przy tej ulicy i pięć po drugiej stronie przy ul. Jałowcowej. 80 osób podpisało protest wysłany do władz miasta w sprawie montażu ekranów, które chroniłyby przed hałasem od strony drogi. Według analizy przeprowadzonej przez ZIM lata temu potok pojazdów w spornym miejscu będzie po wybudowaniu drogi taki, że do2035 r. będzie generował hałas do 59,4 decybeli. Według przepisów instalacja ekranu akustycznego jest konieczna, jeśli hałas jest większy niż 61 dB. Czyli podane przez miasto dane są minimalnie mniejsze. - W mojej ocenie w celu zmniejszenia kosztów budowy manipulowano przewidywanym natężeniem mchu samochodowego, zmniejszając go dwukrotnie pomiędzy ul. Arciszewskiego i ul. Gdyńską do absurdalnych 2,8 samochodu na minutę. Dzięki temu i zaniżeniu odległości nieruchomości od drogi (jest od 4 do 20 m, a do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska podano 30-40 metrów - przyp. red.) wyszły wyliczenia hałasu tuż pod progiem, od którego konieczne są ekrany -tłumaczy Wróblewski. We wniosku o wydanie decyzji środowiskowej na podstawie danych sprzed dwóch dekad przyjęte zostało, że nową drogą od ul. Poznańskiej do ul. Leśnej pojedzie 6000 pojazdów. Ale dalej do ul. Hubalczyków, czyli w rejonie ul. Bukowej i ul. Jałowcowej, już o połowę mniej. Gdzie rozjedzie się połowa samochodów? To nie zostało wyjaśnione. W marcu 2015 r., za kadencji Roberta Biedronia jako prezydenta miasta, odbyło się burzliwe spotkanie w ratuszu nazwane przez władze miasta „konsultacjami społecznymi IV etapu ringu miejskiego”. Mieszkańcy osiedla dom-ków mocno wtedy krytykowali pomysł budowy drogi. I okazało się wtedy, że na konsultacje jest już za późno. - ZIM z ratuszem zrobili naprawdę dużo, aby ukryć prace nad decyzją środowiskową w Gdańsku. Nie publikowali tego w intemecie. Urzędnicy powiesili tylko kartkę na tablicy ogłoszeniowej w ZIM - mówi Wróblewski. W obecnej kadencji urzędnicy pokazali, jak wygląda rzeczywiste natężenie ruchu pojazdów w Słupsku. Uchwała Rady Miejskiej z 2020 r. stwierdza, że na ulicach głównych (a takową będzie ring pomiędzy ul. Hubalczyków a Poznańską) w czasie doby jest powyżej dziewięciu samochodów na minutę i to genemje hałas od 70 do 80 decybeli. To zdecydowanie więcej niż we wcześniejszych analizach. ©® Dokończenie na stronie 4 Świat. Reforma rynku energii elektrycznej ? Unia Europejska jest na to gotowa str. 12 Sport. Jakie szanse mają koszykarze Czarnych w meczu z Enea Zastał BS Zielona Góra? str. 16 Bezpieczeństwo enegetyczne. - Możemy zapewnić stabilne dostawy gazu w najbliższym sezonie grzewczym - mówi prezes PGNiG str. 5 Słupsk. Kluboksięgarnia Cepelin po raz drugi zaprasza na Noc Księgarń str. 14 2 • DRUGA STRONA Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 Jutro w Głosie: Puls i Tygodnik Regionów • Polacy pokochali strzelanie. Jak do tego doszło? Czy to jedynie efekt wojny? • Rolnicy sprzed tysięcy lat uprawiali ziemię w okolicach Szczecina AUTOPROMOCJA 0010573469 Zamów prenumeratę Głosu ® 94 3401114 prenumerata.gdp@polskapress.pl prenumerata.gp24.pl KALENDARIUM 6 PAŹDZIERNIKA 1409 W czasie Wielkiej Wojny z zakonem krzyżackim wojska króla Władysława II Jagiełły odbiły Bydgoszcz. Szturm trwał od 28 września. Podpisany został pokój, który obowiązywał do 24 czerwca 1410 roku. 1889 Urodziła się Maria Dąbrowska, pisarka, nowelistka. Arcydziełem Marii Dąbrowskiej jest powieść „Noce i dnie”, kronika życia polskiej inteligencji z przełomu XIX i XX wieku, za którą czterokrotnie była nominowana do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Inną ważną pozycją w jej dorobku są „Dzienniki”, prowadzone od 1914 roku 1916 I wojna światowa: podczas bitwy nad Sommą Brytyjczycy wprowadzili po raz pierwszy do działań wojennych czołgi. Bitwa rozpoczęła się 1 lipca i trwała do 18 listopada. Zakończyła się zwycięstwem wojsk ententy. Pierwsze czołgi brytyjskie przypominały opancerzone skrzynie, opasane z dwóch stron metalowymi gąsienicami. 1927 W Nowym Jorku odbył się pierwszy publiczny pokaz filmu dźwiękowego. „Śpiewak jazzbandu” przedstawiał historię żydowskiego pieśniarza Jakie Rabinowitza. Wytwórnia Warner Brothers otrzymała za niego honorowego Oscara w 1929 roku za wkład w rozwój techniki filmowej. 1971 W proteście przeciwko krwawemu stłumieniu przez władze komunistyczne robotniczych protestów na Wybrzeżu w czasie wydarzeń grudnia 1970 roku, bracia Kowalczykowie zdetonowali bombę w auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Miała się tam odbyć uroczysta akademia z okazji Dnia Milicjanta, w trakcie której miały być wręczane nagrody i odznaczenia funkcjonariuszom tłumiącym protesty. Bracia zostali zatrzymani po pięciu miesiącach. Młodszy, Jerzy, skazany został na karę śmierci, zamienioną potem na 25 lat więzienia, starszy, Ryszard - na 25 lat więzienia. Obaj zostali przedterminowo zwolnieni dopiero po zakończeniu stanu wojennego. Jeśli nie spowolni gospodarka, to inflacja będzie się utrzymywać Prof. Aneta Zelek: - Dwukrotnie w przyszłym roku wzrośnie płaca minimalna. I to z roku do roku aż o 20 proc. Bogna Skarul Rozmowa Z prof. Anetą Zelek z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu. Władimir Putin ogłosił w Rosji częściową mobilizację. Co to oznacza dla naszej gospodarki? Przed nami kryzys. To może świat coś wymyśli. Oczywiście, takim obowiązującym trendem będzie energia związana z OZE. To energetyka nowej generacji. Niektóre kraje sobie z tym świetnie radzą i osiągają nawet pułapy kilkudziesięciu procent energii ze źródeł odnawialnych. Sama Unia Europejska deklaruje, że chce osiągnąć średnio przynajmniej 30 proc. podaży energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Może to moment, aby z większą uwagą badać możliwości pozyskiwania energii z jeszcze innych źródeł? Owszem, świat zastanawia się jak do tego celu wykorzystać np. wodór, kukurydzę, trzcinę cukrową, a nawet bakterie. Tyle tylko, że te eksperymenty były już poczynione, i może dają jakieś efekty, ale my na gwałt potrzebujemy w tej chwili większej skali takich procesów. Przewiduję, że ten kryzys będzie taki, którego my w Polsce jeszcze nie znamy. Po- wiem więcej, w Europie niewidziany był przynajmniej od 50 lat. Grozi nam bowiem stagflacja, czyli połączenie szybko rosnącej inflacji ze spowolnieniem gospodarczym. To zjawisko niebezpieczne, bo inflacja zwykle towarzyszy rozwojowi gospodarczemu - bo wtedy ludzie chętnie kupują, a produkcja wzrasta i rosną ceny. Ale w spowolnieniu gospodarczym ceny powinny hamować. Wydaje się więc, że wpadliśmy jednak w pułapkę stagflacji. Co to może dla nas oznaczać? Przytoczę tu ponure doświadczenia z lat 70. i 80. XX w. w USA. Im się wtedy trafiła stagflacja. Została wywołana analogicznymi czynnikami. W tamtym czasie była wojna Egipt-Izrael a świat arabski zwariował i ceny ropy poszły w górę. Zresztą poszły w górę bardziej, niż teraz to obserwujemy, bo w ciągu jednego roku ceny ropy podskoczyły aż dziesięciokrotnie. To spowodowało poważny szok dla gospodarki i wywołało silne bezrobocie, spadek produkcji i wszystko podrożało. Dlaczego nazwała pani to, co wydarzyło się za oceanem ponurym doświadczeniem? Z jednego bardzo ważnego powodu. Amerykanie nie potrafili wyleczyć się z tej „choroby” przez całą dekadę. Ten ich kryzys trwał ponad dziesięć lat. Oni do dzisiaj mówią o tym okresie, że to była stracona dekada. Bo rzecz w tym, że łatwiej się leczy recesję, łatwiej się leczy inflację, ale w połączeniu te dwie choroby są długotrwałe. - A są jakieś przesłanki optymistyczne w naszej gospodarce? Są i wynikają one z całkiem świeżych statystyk. Okazuje się bowiem, że u nas w Polsce ostatnio wzrosła produkcja, wzrosła też sprzedaż, czyli konsumpcja. A to pokazuje, że nie spowalnia gospodarka. Ale tu ponownie będę miała złe wieści. Już się boję. Jakie? Jeśli nie spowalnia gospodarka, to musimy oczekiwać, że inflacja będzie się jeszcze utrzymywać i kto wie, czy nie będzie rosnąć. Wydaje mi się, że w pierwszym kwartale przyszłego roku będziemy mieli turbodoładowanie inflacji. Bo czekają nas podwyżki taryf - za energię, za gaz, za ciepło. Możemy zobaczyć dwójkę z przodu na dwucyfrowej inflacji. To jest jakieś wyjście? Wydaje się, że jedyną metodą przyhamowania inflacji jest przyhamowanie gospodarki i konsumpcji. A my kupujemy. Co więcej, jednym z wyższych wskaźników dynamiki, jest wzrost zakupów i to zakupów odzieży. A przecież jakby nie patrzeć to nie jest produkt pierwszej potrzeby. Może to jest takie kupowanie na zapas? Bardzo możliwe, że to jest tzw. efekt oczekiwań inflacyjnych i my się w tym sensie do tego przygotowujemy, że w przyszłym roku będzie drożej. A co się dzieje u nas, na zachodniopomorskim podwórku? Akurat teraz my tu specjalnie nie różnimy się od całego kraju, choć właśnie u nas rynek pracy jest specyficzny. Czyli? Przede wszystkim trochę trwa u nas inwestycji i trochę inwestycji jest jeszcze zapowiadanych, a to oznacza głębszy deficyt pracowników, czyli po prostu ich tu na Pomorzu brakuje. Tym samym pracodawców w zachodniopomorskim czekają złe czasy, bo presja inflacyjna powoduje presję płacową. A ta presja płacowa wzrośnie jeszcze bardziej w przyszłym roku. Dlaczego? Bo przecież dwukrotnie w przyszłym roku wzrośnie płaca minimalna. I to z roku do roku aż o 20 proc. Ale ta podwyżka płacy minimalnej oznacza też, że wszystkim pracownikom pracodawca będzie musiał podwyższyć wynagrodzenie. Bo ci, co zarabiają więcej, niż wynosi płaca minimalna, będą chcieli się odbić od płacy minimalnej. Więc ta spirala inflacyjno-pła-cowa będzie jeszcze groźniejsza w przyszłym roku. Musimy się z tym liczyć. ©® WŁOCHY MIAŁY PSA, KTÓRY JEŹDZIŁ KOLEJĄ, A SŁUPSKI PKS MA KOTA, KTÓRY BILETU NIE MIAU BO CHCIAŁ DO MIASTA We wtorek kot dojechał z Dębnicy Kaszubskiej do dworca autobusowego w Słupsku. Sprytny pasażer na gapę zakradł się do pojazdu i ani myślał go opuścić. Wysiadł dopiero razem z kierowcą. PKS Słupsk nie wie, jakie to kocie sprawy przywiodły go do miasta, ale gapowicz został zaproszony na śniadanie do biura przewoźnika. Kociak jest pod czułą opieką. Nie dość, że dostał śniadanie, to całkiem zadomowił się w sekretariacie. AR ZDJĘCIA: PKS SŁUPSK Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 3 REGION Uderzył w drzewo i sobie poszedł Nie wiadomo, kto kierował volkswagenem, który w nocy z wtorku na środę uderzył w drzewo w Kwakowie w gminie Kobylnica. Na miejsce od razu pojechali policjanci słupskiej drogówki, jednak przed ich przybyciem kierowca tego samochodu się oddalił. Policja ustala jego tożsamość, a samochód został odholowany na policyjny parking. MAG DYŻURNY GŁOSU. Grzegorz Hiiarecki, tel. 510 026860 Na Czytelników czekamy w redakcji „Głosu Pomorza" w Słupsku przy ulicy H. Pobożnego 19 oraz pod adresem poczty elektronicznej: alarm@gp24.pl To nie był gaz. Nieszczęście na rodzinę sprowadził bimbrownik Kto widział znieważenie krzyża niech pomoże Andrzej Gurba Powiat bytowski Okazuje się. że w Stachowie 24 września wybuchła domowa desty lamia alkoholu. To ustalenia prokuratury. 52-letni Jan K., jej właściciel, usłyszał zarzuty, także za narażenie na śmierć swojego 12-letniego syna. Grozi mu do trzech lat więzienia. - W tym domu działała spora instalacja do produkcji alkoholu etylowego. Biegli stwierdzili, że m.in. z powodu niewłaściwej wentylaq'i doszło do wybuchu oparów alkoholu etylowego. Instalacja w dużej części została zniszczona. Zabezpieczyliśmy jej pozostałości, jak i beczki służące do tej produkcji oraz cukier w dużej ilości -informuje Michał Krzemianowski, prokurator rejonowy w Miastku. Produkcja alkoholu odbywała się na parterze budynku. Według ustaleń prokuratury w momencie wybuchu Jan K. oraz jego 12-letni syn znajdowali się w pomieszczeniu obok. 52-latek, mimo że sam doznał obrażeń, zdołał wynieść na zewnątrz część alkoholowej instalacji. Jan K. ma dwa zarzuty (usłyszał je w słupskim szpitalu, w którym cały czas przebywa). Pierwszy dotyczy wyrabiania alkoholu bez zezwolenia. Drugi, poważniejszy, dotyczy narażenia na utratę życia wła- GMINA KOBYLNICA snego syna oraz nieumyślne spowodowanie jego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - Jan K. przyznał się do zarzutów. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności - oznajmia prokurator Krzemianow-ski. Niewykluczone, że sprawa zakończy się na ugodzie - dobrowolnym poddaniu się karze. W tym postępowaniu dla 12-latka ustanowiony zostanie kurator (adwokat), który będzie go reprezentował. Zgodnie z przepisami, nie może reprezentować go ojciec (co jest zrozumiale, bo ma zarzuty), ale również jego matka. Przypomnijmy. W sobotę 24 września doszło do wybuchu w jednej części dwurodzinnego budynku (bliźniak) w podmia-steckim Stachowie. Ranni zostali: 52-letni właściciel posesji oraz jego 12-letni syn. Na początku pojawiły się informacje o eksplozji gazu. Siła wybuchu była bardzo duża. Wyleciały okna i drzwi. Naruszone zostały ściany - pojawiły się pęknięcia. Uszkodzony został także dach. Nadzór budowlany stwierdził, że dom nie nadaje się do zamieszkania. Nie ucierpiała druga część budynku. Ciężko ranny 12-latek (złamania, uraz głowy, obrażenia wewnętrzne) śmigłowcem przetransportowany został do szpitala specjalistycznego w Gdańsku. Jest po operacji. Jego stan się popiawia. ©® Magdalena Olechnowicz Słupsk Policja szuka świadków znieważenia pomnika poświęconego rzezi wołyńskiej, do którego doszło między 19 a 26 września na Starym Cmentarzu. 0 zniszczeniu tablicy pamiątkowej przy Krzyżu Wołyńskim na Starym Cmentarzu w Słupsku „Głos” już informował. Zniszczone zostały litery i cyfry mówiące o datach, kiedy doszło do tragicznych wydarzeń. Zdaniem historyka profesora Romana Drozda, specjalizującego się w relacjach polsko-ukraińskich, tego typu ataki to zdecydowanie prowokacja. - Niszczenie nagrobków symbolizujących tragedię Pola- ków, czy też tragedię innych narodów, moim zdaniem jest działaniem celowym. Biorąc pod uwagę, że toczy się wojna rosyjsko-ukraińska, nie wykluczałbym prowokacji mających na celu skłócenie Polaków i Ukraińców. Zarządca cmentarza zgłosił dewastację na policję. Trudno o wykrycie sprawców, bo nie ma świadków oraz np. zapisu z monitoringu. Do dewastacji doszło już po raz trzeci i policja prowadzi trzy postępowania w tej sprawie. Jednocześnie apeluje o pomoc w ustaleniu sprawców. Wszystkie osoby, które mają wiedzę na ten temat, proszone są o kontakt z policją pod nr telefonu 47 74 20 645 lub numerem alarmowym 112. Każda przekazana informacja zostanie dokładnie sprawdzona. ©® i BEZPIECZNY 5 PRZEJAZD PKP POLSKIE LINIE KOLEJOWE S.A. Posłuchaj głosu rozsądku m ^ j Uważaj na przejeździe kolejowo-drogowym www.bezpieczny-przejazd.pl 4 • WYDARZENIA Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 Nie ma jak u mamy. Może być, że sprawdzą to w nowym roku Magdalena Olechnowicz Słupsk W Akademii Pomorskiej 4300studentów rozpoczęło rok akademicki Zadowolone z rekrutacji władze uczelni mają obawy, czy uda się zimą ogrzać budynek. Mogą wrócić zajęcia zdalne. - W bieżącym roku akademickim rekrutacja była lepsza niż w roku ubiegłym. W 2021 roku przyjęliśmy około 1500 osób, w tym roku 2036 studentów -mówi dr hab. Danuta Gierczyń-ska, prorektor ds. studentów Akademii Pomorskiej w Słupsku. - Wyjątkowo dużo jest studentów z zagranicy. Na 2036 osób mamy aż 700 studentów z różnych krajów. W zdecydowanej większości są to obywatele Ukrainy, ale też Białorusi, Uzbekistanu, Kazachstanu, a także krajów afrykańskich, którzy studiują na zarządzaniu w języku angielskim. Zdecydowanie większym zainteresowaniem cieszą się studia stacjonarne niż zaoczne oraz studia I stopnia. - Na studia I stopnia przyjęliśmy 1200 studentów, a na studia n stopnia około 400. Królują studia stacjonarne, na które przyjęliśmy około 1400 studentów, a tylko 450 na niestacjonarne - mówi Gierczyńska. -Ogólna liczba studentów wzrosła do 4300 osób. Z tego 3300 to studenci stacjonarni. Na studiach dziennych nie Samochody będą jeździć tuż obok domów datkowe elementy chroniące, np. w postaci ekranów akustycznych. - Mam wrażenie, że jest to działanie na szkodę, gdyż wskutek skarg mieszkańców w okresie porealizacyjnym musi dojść do pomiarów hałasu i stwierdzenia, że przekroczenia wymagają wypłaty odszkodowań i budowy ekranów. Ile to wtedy będzie kosztować? -pyta Adam Wróblewski. Te zastrzeżenia mieszkańców posesji przy wąwozie urzędnicy kwitują krótko: - Decyzja środowiskowa została wydana. I etap dokończenia ringu planowany jest na lata 2022-2023. Połączy on ulicę Poznańską z ulicą Bohaterów Westerplatte, a jego koszt ma wynieść 125 milionów złotych. Jest to inwestycja ważna, rozwiązująca problemy komunikacyjne tej części Słupska, czyli osiedli Hu-balczyków i Westerplatte. ©® Adam Wróblewski: - W niektórych miejscach droga będzie przebiegać ledwie cztery metry od posesji Grzegorz Hilarecki Dokończenie ze strony 1 W 2015 roku projekt drogi powstał, ale że miasto nie miało pieniędzy na budowę, nic się nie działo. Wszystko zmieniło się w maju br., gdy minister Piotr Müller, słupski poseł PiS, poinformował, że w budżecie państwa są pieniądze na ring. Urzędnicy szybko więc wystąpili o przedłużenie decyzji środowiskowej z 2015 r. Wprost pisząc w piśmie do RDOS, że „nic nie uległo zmianie”. Na pytanie „Głosu” w tej sprawie odpowiedział Tomasz Orłowski, wicedyrektor ZIM w Słupsku: - Projekt nie jest zmieniany, ale aktualizowany do obowiązujących norm i przepisów. Zaktualizowany projekt musi być zgodny z wydaną przez RDOŚ w Gdańsku decyzją o środowiskowych uwarunkowaniach planowanej inwestycji, która precyzyjnie określiła lokalizację ekranów akustycznych. Miasto, jako inwestor, po zakończeniu budowy zobowiązane będzie do przeprowadzenia przez akredytowane laboratorium pomiaru hałasu, który pozwoli stwierdzić, czy zostały dochowane obowiązujące normy. W przypadku przekroczenia dopuszczalnego poziomu hałasu zastosowane zostaną do- Rektor Akademii Pomorskiej dr hab. inż. Zbigniew Osadowski, prof. AP, w otoczeniu studentów zostały uruchomione: pedagogika resocjalizacyjna i praca socjalna. - Zgodę na otwarcie tego kierunku otrzymaliśmy z ministerstwa dopiero w połowie sierpnia, być może dlatego nie mamy chętnych. Zamknęliśmy też kierunek fizyka techniczna, na który nie było chętnych -mówi prorektor. Ogromną popularnością cieszyła się w tym roku filologia angielska. W sumie przyjętych zostało sto osób. Hitem uczelni są wszystkie kierunki medyczne. Bardzo duże zainteresowanie jest ratownictwem medycznym, pielęgniarstwem, kosmetologią oraz fi- zjoterapią. Na ratownictwo medyczne nie przyjęto wszystkich chętnych. - Mieliśmy 70 chętnych, ale mogliśmy przyjąć tylko 40 osób. Jest to związane z zapewnieniem studentom praktyk w szpitalu. Niestety, szpital nie jest w stanie zapewnić praktyk więcej niż 40 osobom - wyjaśnia Gierczyńska. - Na pielęgniarstwo przyjęliśmy 60 osób, na fizjoterapię 48, kosmetolo-gię 30, a na położnictwo 20 osób. Zainteresowaniem cieszyła się też informatyka. Przyjętych zostało 37 Polaków, ale też 38 cudzoziemców. Zostały też otwarte- studia na prawie i ad- ministracji. Uczelnia nie dostała zgody na psychologię. Studenci rozpoczęli naukę stacjonarnie, ale uczelnia rozważa przejście na naukę zdalną - i to nie ze względu na epidemię C0VID-19, ale z powodu wysokich kosztów ogrzewania. - Do 18 grudnia na pewno będziemy pracować stacjonarnie, potem jest przerwa świąteczna i zastanawiamy się, czy w styczniu nie wprowadzić nauki zdalnej. W lutym przez cały miesiąc jest sesja, wiec można wyłączyć ogrzewanie w sumie na dwa i pół miesiąca i zaoszczędzić. Decyzja jeszcze nie zapadła, ale rozważamy taką opcję - mówi Gierczyńska. Urzędnicy chcą lepiej zarabiać. Dopną swego? Andrzej Gurba Region Szeregowi pracownicy Urzędu Miejskiego w Miastku żądają podwyżek. Zapowiadają protest, jeśli ich nie dostaną. Padają też mocne słowa o tym, że kierownictwo urzędu „pluje im w twarz". - Zarabiamy bardzo mało, niewiele więcej niż wynosi minimalna płaca (obecnie nieco ponad 3000 złotych brutto - przyp. red.). Ciągle słyszymy, że nie ma pieniędzy na podwyżki. W praktyce okazuje się, że nie ma piesi niędzy, ale tylko dla śzerego-§ wych pracowników. Za to znalazły się na ogromne podwyżki J dlaskarbnikaurzędu, sekretarza 2 oraz niektórych naczelników-skarży się urzędnik z długim stażem pracy. - Skarbnik dostała podwyżkę 2760 złizarabia teraz ponad ll tys. zł miesięcznie. Sekretarz otrzymała 2600 zł więcej i zarabia około 10,5 tys. zł. - Zarabiamy tyle samo, co osoby, które zostały dopiero przyjęte. A są przypadki, że nowe osoby mająna starcie pensje większe od nas - dodaje inny pracownik ratusza. Urzędnicy anonimowo zwrócili się do radnych w tej sprawie. O piśmie wspomniał na ostatniej sesji Tomasz Borowski, przewodniczący Rady Miejskiej w Miastku. Pisma jednak nie odczytał, nie było dyskusji. Co napisali pracownicy? „Chcemy, aby nie tylko burmistrz, ale też i radni mieli świadomość trudnej sytuacji płaco- wej w urzędzie. Uważamy, że wykonujemy ciężką i odpowiedzialną pracę, za którą należy nam się godne wynagrodzenie” - czytamy. Szeregowi urzędnicy nie przyjmują argumentów o braku pieniędzy, bo podają przykłady wspomnianych podwyżek dla kierownictwa. To nazywają „pluciem im w twarz”. Wspominają także o płacy burmistrza, która wynosi 16,9 tys. zł miesięcznie oraz o systematycznym wzrośnie diet radnych (przewodniczący rady otrzymuje miesięcznie ok. 2,7 tys. zł diety). Pracownicy chcą wzrostu nominalnego wynagrodzenia co najmniej o stopień inflacji. - Odbyło się już spotkanie, na którym pracownicy mówili 0 niskich płacach. Sprawy wynagrodzenia należy rozpatrywać szerzej, nie tylko w urzędzie, ale także w samorządowych jednostkach i zakładach. 1 ja cały czas nad tym pracuję -mówi „Głosowi” Witold Zajst, burmistrz Miastka i zapowiada, że w ciągu około miesiąca przygotuje propozycje płacowych zmian. Zajst zapewnia, że dostrzega problem płac w relacji nowi urzędnicy-”starzy” urzędnicy. Nie chce jednak komentować zarzutów pracowników, jeśli chodzi o różnice płac między szeregowymi pracownikami a kierownictwem urzędu. Ogromne podwyżki dla sekretarza i skarbnika zatwierdziłabyła burmistrz, Danuta Karaśkie-wicz. ©® 0010631905 Wyrazy głębokiego współczucia Pani Karolinie Mońko z powodu śmierci Taty składają Prezes, Wiceprezes, Dyrektor, Sędziowie i pracownicy ____________Sądu Okręgowego w Słupsku________________ „Chociaż wiemy, że kiedyś nastąpi, śmierć zawsze staje się niespodziewana” Wyrazy głębokiego żalu i szczerego współczucia Panom Janowi, Markowi i Tomaszowi Czechowiczom z powodu śmierci Mamy i Babci składają Pracownicy firmy Plasmet Czechowicz Spółka Jawna Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 MOZĘ NASZE MORZE • 5 REKLAMA 0010631830 Gaz skroplony płynie do Polski szerokim strumieniem KM/PGNiG Basen Morza Bałtyckiego - Możemy zapewnić odbiorcom stabilne dostawy gazy w najbliższym sezonie grzewczym, a także w kolejnych latach - zapewnia prezes PGNiG. Spółka Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo od lipca do września tego roku odebrała w Terminalu LNG im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu 14 ładunków skroplonego gazu. Kolejne trzy dostawy PGNiG sprowadziło poprzez terminal w litewskiej Kłajpedzie. - Działający od kilku lat terminal LNG w Świnoujściu oraz uruchomiony niedawno gazociąg Baltic Pipę to filary krajowego bezpieczeństwa energetycznego, które umożliwiają PGNiG skuteczną dywersyfikację importu gazu ziemnego. Dzięki intensyfikacji odbiom ładunków skroplonego gazu ziemnego oraz efektywnemu wykorzystaniu stale rozwijanej infrastruktury przesyłowej możemy zapewnić odbiorcom stabilne dostawy w najbliższym sezonie grzewczym, a także w ko- #KUPUJSWIADOMI£ BEZ MODYFIKACJI GENETYCZNYCH Z TROSKĄ O ZWIERZĘTA I ŚRODOWISKO NATURALNE PGNiG korzysta dziś z dwóch terminali LNG w regionie lejnych latach - podkreśliła Iwona Waksmundzka-Olejni-czak, prezes zarządu PGNiG. Polski gigant energetyczny korzysta obecnie z dwóch terminali LNG w regionie Morza Bałtyckiego - im. Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu oraz w litewskiej Kłajpedzie. PGNiG zaczęło sprowadzać błękitne paliwo z tamtejszej instalacji w maju 2022 r., odbierając do tej pory sześć ładunków o łącznym wolumenie ponad pół miliarda metrów sześciennych (po rega-zyfikacji). W El kwartale PGNiG sprowadziło przez litewski terminal trzy dostawy. Pod koniec września PGNiG otrzymało w Kłajpedzie przydział mocy regazyfikacyjnych na lata 2023-2032. - Rezerwacja umożliwi nam odbiór ładunków LNG o wolu- menie ponad 500 min m sześć, po regazyfikacjiTocznie - informuje spółka. Sprowadzony w ten sposób gaz może być przesłany do Polski poprzez uruchomiony w maju tego roku gazociąg Pol-ska-Iitwa. PGNiG zapewnia, że zamierza utrzymać wysokie tempo odbioru LNG również w IV kwartale tego roku. Pierwsza październikowa dostawa do terminalu w Świnoujściu przypłynęła z Kataru, a najwięcej dostaw w trzecim kwartale tego roku pochodziło z USA. Gazowiec Tembek we wtorek dostarczył około 120 min m sześć, gazu ziemnego (po regazyfikacji). Była to 41. dostawa do terminalu w tym roku i 189. od początku działania gazoportu. ©® MATERIAŁ INFORMACYJNY LOKALNA ORGANIZACJA TURYSTYCZNA INTE-GRA 0010620874 SOLIDARNI Z UKRAINĄ W październiku mija już ponad osiem miesięcy wojny, w której Ukraina stawia opór agresji Rosji. Okrucieństwo wojny dotyka przede wszystkim najbardziej bezbronnych - całe rodziny, które zmuszone zostały do porzucenia swych domów, przyjaciół, miejsc pracy. Wielu z nich zdecydowało się na trudną drogę ucieczki z kraju, wybierając w większości przypadku polską granicę. W Polsce schronienie znalazło kilka milionów Ukraińców. Część z nich przyjechała tu z nadzieją, że to tylko na „chwilę", część. Ö KCHM POLSKA MIEDŹ zwłaszcza tych. którzy uciekli ze wschodnich regionów Ukrainy, już wie. że powrót do domu może nie nastąpić tak prędko. sady Ukrainy i wsparciu KGHM Polska Miedź, zorganizowała niezwykłe wydarzenie pn. „Solidarni z Ukrainą". Ten niezwykły projekt ukierunkowany został na ukazanie Ukrainy od zupełnie innej strony - od strony dziedzictwa kulinarnego. W rozległej przestrzeni, przy współpracy polskich i ukraińskich kucharzy odbyło się wielkie wspólne gotowanie. Nad całością czuwał mistrz w swoim fachu Dmitrij Babak - szef kuchni jednej z najbardziej znanych warszawskich restauracji Baczewskich. Wsparli go kucharze i kelnerzy z „Ministerstwa Smaku". Wśród licznie zgromadzonej publiczności przeprowadzono pokazy i warsztaty kulinarne łączące tradycje polskiej i ukraińskiej kuchni. Tradycyjna kuchnia ukraińska jest niezwykle bogata i zróżnicowana, stanowi mieszankę wpływów polskich, rosyjskich, żydowskich, mołdawskich, rumuńskich, litewskich, tatarskich oraz ormiańskich, a kuchnie polsko-ukraińskie stale się przenikają. Wspólne gotowanie zaowocowało m.in. efektowną sałatką śledziową zwaną szubą, pierogami z kaszą gryczaną, kaczką, a na deser pysznymi serniczkami ukraińskimi podawanymi na gorąco. Ponadto można się było rozsmakować w klasycznym barszczu ukraińskim i kapuśniaku. Nie zabrakło wspaniałego smalcu z jabłkiem i wielu innych potraw. Co najważniejsze, wszystko, co zostało ugotowane, od razu organizatorzy rozdawali licznie odwiedzającym piknik gościom. Okazało się, że w ukraińskich potrawach rozsmakowały się nawet goszczące obok na finale Polska od Kuchni panie z Kół Gospodyń Wiejskich. Samo wydarzenie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem, a wyrazem tego jest fakt, że organizatorzy rozdali ponad 10 000 porcji. Solidarni z Ukrainą, to zapewne tylko jedno z licznych wydarzeń, podczas których Polacy okazali swą gościnność i solidarność z sąsiadami w potrzebie. Sponsor Główny Żywienia, która rozpoczęła udzielanie wsparcia dla uchodźców wojennych w Polsce, podejmując współpracę z Telewizją Polską SA, w ramach której finansowała m.in. pobyt rodzin ukraińskich w Ośrodku Telewizji Polskiej SA w Ciechocinku. W ramach tych zadań Fundacja nie tylko finansuje koszty bieżącego utrzymania, ale również zapewnia szeroką formę wsparcia, w tym organizując wydarzenia 0 charakterze kulturalno-eduka-cyjnym. 1 października na błoniach PGE Stadionu Narodowego Fundacja PRŻ przy wsparciu amba- W odpowiedzi na dramatyczną eskalację wojny w Ukrainie, która rozpoczęła się od niespro-wokowanej agresji rosyjskiej 24 lutego, Rząd RP, samorządy i organizacje społeczne podjęły liczne działania na rzecz Ukrainy. Tysiące wolontariuszy ruszyło z pomocą socjalną i medyczną. Spontaniczne zbiórki pieniędzy, wsparcie rzeczowe i finansowe, m.in. w zakresie zapotrzebowania na lekarstwa, sprzęt medyczny, żywność, transport, czy koordynację działań pomocowych. Jedną z takich organizacji, która aktywnie włączyła się do pomocy, jest Fundacja Polska Rada 6 • POLSKA I ŚWIAT Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 Reforma rynku energii elektrycznej? Unia Europejska jest na to gotowa Ursula von der Leyen zapowiedziała analizy infrastruktury energetycznej Unii Europejskiej PAP redakcja@polskapress.pl - Unia Europejska jest gotowa do dyskusji na temat wprowadzenia limitu na ceny gazu do produkcji energii elektrycznej -powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. - Wysokie ceny gazu wpływają na ceny energii elektrycznej. Musimy ograniczyć ten inflacyjny wpływ gazu na elektryczność, wszędzie w Europie. Dlatego jesteśmy gotowi do dyskusji o limicie ceny gazu wykorzystywanego do produkcji energii elektrycznej. Limit ten byłby również pierwszym krokiem na drodze do reformy strukturalnej rynku energii elektrycznej. Ale musimy też spojrzeć na ceny gazu poza rynkiem energii elektrycznej - mówiła szefowa KE. - Będziemy również współpracować z państwami członkowskimi w celu obniżenia cen gazu oraz ograniczenia zmienności i wpływu manipulacji cenami przez Rosję - dodała. Zapowiedziała też zintensyfikowanie negocjacji z zaufanymi partnerami, np. z Norwegią, aby obniżyć cenę, jaką UE płaci za import gazu, oraz dodatkowe fundusze na modernizację infrastruktury energetycznej w UE. Von der Leyen wezwała do utworzenia w UE platformy wspólnych zakupów gazu. Przewodnicząca KE podkreśliła również, że akty sabotażu przeciwko gazociągom Nord Stream pokazały, jak wrażliwa jest nasza infrastruktura energetyczna. - Rurociągi i kable podwodne łączą obywateli i firmy europejskie ze światem. Są liniami życia danych i energii. Lepsza ochrona tej infrastruk- tury krytycznej leży w interesie wszystkich Europejczyków - zaznaczyła von der Leyen. - Musimy przeprowadzić stress testy (analizy, symulacje) naszej infrastruktury. Musimy zidentyfikować słabe punkty i przygotować naszą reakcję na nagłe zakłócenia. Będziemy współpracować z państwami członkowskimi, aby zapewnić skuteczne testy warunków skrajnych w sektorze energetycznym. W ślad za tym powinny pójść inne sektory wysokiego ryzyka, takie jak morska infrastruktura cyfrowa i elektroenergetyczna - dodała. Von der Leyen zapowiedziała też wzmocnienie współpracy z NATO i USA w tym zakresie. Jak powiedziała, wsparcie UE pomogło Ukrainie stawić czoło najeźdźcy. - Tylko silna i niezłomna Europa powstrzyma Pu-tina i to jest moment, aby utrzymać kurs i wspierać Ukrainę tak długo, jak to będzie potrzebne -zaznaczyła. - Ta wojna weszła w nową fazę. Armia ukraińska odnotowuje imponujące sukcesy w walce z agresorem. Wszyscy widzieliśmy obrazy ludzi z głęboką ulgą witających ukraińskich żołnierzy. Widziałam na własne oczy, trzy tygodnie temu, że życie wróciło do Kijowa. Oczywiście umożliwiła to odwaga narodu ukraińskiego -powiedziała szefowa KE. Unia Europejska przygotowała ósmy pakiet sankcji przeciwko Rosji. Minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis w śro-dę ocenił propozycję jako słabą, ale lepszą od braku porozumienia. - Czas mocnych pakietów minął, a czytając przedłożone dokumenty, czasami ma się wrażenie, że więcej jest wyjątków niż samych sankcji - powiedział szef litewskiego MSZ w wywiadzie dla rozgłośni Żi-niu Radijas. W obecnym kształcie pakiet ma jeszcze bardziej ograniczyć handel z Rosją i wprowadzić ograniczenia wobec konkretnych osób w odpowiedzi na eskalowanie przez Kreml agresji na Ukrainę. Z szacunków KE wynika, że nowe ograniczenia pozbawią Rosję 7 mld euro dochodów. WARSZAWA Ofensywa dyplomatyczna ws. reparacji - Przed nami duża ofensywa dyplomatyczna w tej sprawie. Już jest podjęta i będzie kontynuowana - mówił sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski, odnosząc się do noty dyplomatycznej skierowanej do Niemiec ws. reparacji wojennych. - Być może uda się pozyskać sojuszników w tej kwestii w Europie - dodał. Nota dyplomatyczna w tej sprawie została podpisana w poniedziałek przez ministra spraw zagranicznych. - Słyszymy, że Grecję zainteresował temat. Wobec Grecji Niemcy też nie mają uregulowanych kwestii związanych z n wojną światową - przekazał Sobolewski w Programie Pierwszym Polskiego Radia. - Spodziewaliśmy się, że Niemcy postawią barykadę w tej sprawie, ale jesteśmy -od tego, żeby takie barykady forsować - dodał, powołując się na słowa Jarosława Kaczyńskiego na ten temat. PAP MATERIAŁ INFORMACYJNY PGE SAMORZĄDY MOGĄ POŚREDNICZYĆ W HANDLU WĘGLEM DLA KLIENTÓW INDYWIDUALNYCH PGE Polska Grupa Energetyczna oferuje firmom prywatnym i samorządowym importowany węgiel dostosowany do potrzeb gospodarstw domowych. Tzw. pośredniczące podmioty węglowe (PPW) mogą zakupić paliwo w celu dalszej odsprzedaży klientom detalicznym - małym firmom i mieszkańcom. Sprzedaż węgla opałowego typu ekogro-szek, groszek lub orzech w cenie około 2100 zł i miału energetycznego w cenie około 1700 zł netto prowadzona jest przez spółkę PGE Paliwa. Nabywca może odebrać go w miejscu wskazanym przez PGE Paliwa - jednym z kilkudziesięciu składów regionalnych na terenie całego kraju. Minimalne zamówienie to około 25 ton, czyli jedna ciężarówka opału lub wielokrotność tej ilości. Aby kupić węgiel od PGE Paliwa należy wypełnić specjalny formularz na stronie www.gkpge.pl/zakup-wegla, w którym określa się formę prawną prowadzonej działalności oraz to, czy jest się finalnym nabywcą, czy pośrednikiem. Pośredniczące podmioty węglowe (PPW) mają prawo do późniejszej odsprzedaży węgla klientom indywidualnym. W formularzu należy podać też rodzaj surowca, który chce się kupić, oraz dane kontaktowe. Gdy formularz zostanie złożony, pracownik PGE Paliwa skontaktuje się z kupującym, przedstawi szczegółową ofertę i przygotuje umowę sprzedaży. Należy ją odesłać na wskazany adres i uzgodnić termin oraz miejsce realizacji zamówienia. Już w sierpniu PGE Paliwa zwróciło się z propozycją do samorządów, by włączyły się w dystrybucję importowanego węgla wśród mieszkańców, a we wrześniu spółka ponowiła ten apel. Właśnie samorządy i należące do nich spółki komunalne są najbliżej mieszkańców i często dysponują lokalną logistyką oraz placami, z których węgiel może być dystrybuowany do poszczególnych gospodarstw domowych. Warunkiem jest posiadanie przez przedsiębiorstwo statusu tzw. pośredniczącego podmiotu węglowego (PPW). Urzędu Skarbowego z wnioskiem o zezwolenie na prowadzenie działalności jako pośredniczący podmiot węglowy. Rozpoczęcie dystrybucji węgla będzie możliwe po spełnieniu wymaganych przepisami procedur trwających kilka tygodni (https:// www.biznes.gov.pl/pl/opisy--procedur/-/proc/431). Uruchamiając sprzedaż importowanego węgla PGE zabezpiecza dostawy niezbędnego opału dla gospodarstw domowych i komunalnych ciepłowni. W związku z agresywną polityką Rosji zdestabilizowany został rynek surowców energetycznych, w tym węgla. W konsekwencji ograniczeń dostępności opału konieczne stało się uruchomienie dostaw z zagranicy. W związku z nadzwyczajną sytuacją na rynku, PGE Paliwa sprowadziło do Polski już 4 min ton węgla, a do końca roku import wyniesie łącznie 8 min ton. Do końca sezonu grzewczego sprowadzonych zostanie aż 10 min ton węgla przeznaczonego na potrzeby gospodarstw domowych i polskiej gospodarki. Wiele samorządów nie prowadzi spółek komunalnych ze statusem pośredniczącego podmiotu węglowego (PPW), jednak również i one mają możliwość udziału w dystrybucji węgla dla mieszkańców w ich gminach. W takich przypadkach samorządy mogą korzystać z porozumień zawieranych z sąsiednimi jednostkami samorządowymi, które dysponują statusem PPW i mogą zamawiać dostawy węgla w PGE Paliwa również na potrzeby innych gmin. Takie rozwiązanie wdrożył np. prezydent podwarszawskiego Otwocka, będącego jednym z pierwszych samorządów, który już rozpoczął na terenie swojej gminy dystrybucję węgla kupionego w PGE Paliwa. Jednocześnie zaproponował sąsiednim gminom współpracę, aby ich mieszkańcy również mogli skorzystać z tej oferty. Druga możliwość to nawiązanie przez samorządy współpracy z działającymi w pobliżu prywatnymi firmami o statusie pośredniczącego podmiotu węglowego. Często są to doświadczeni dystrybutorzy dysponujący niezbędną infrastrukturą. Znalezienie takich firm umożliwia wykaz zarejestrowanych podmiotów PPW, dostępny na Platformie Usług Elektronicznych Skarbowo-Celnych (www.puesc.gov.pl). Wreszcie trzecia możliwość - również dla samorządów, które nie prowadziły do tej pory podmiotu PPW -to uzyskanie takiego statusu dla jednej ze spółek komunalnych. Takie rozwiązanie wiąże się z koniecznością wystąpienia do naczelnika Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 MATERIAŁ INFORMACYJNY • 7 MATERIAŁ INFORMACYJNY POLSKIEJ ORGANIZACJI TURYSTYCZNEJ 0010631146 Polski Bon Turystyczny przedłużony na kolejne miesiące Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o Polskim Bonie Turystycznym, na mocy której ze świadczenia będzie można skorzystać aż do końca marca 2023 r. Program Polski Bon Turystyczny został uruchomiony pod koniec lipca 2020 r., aby wesprzeć zarówno polską branżę turystyczną, która znalazła się w wyjątkowo trudnej sytuacji po pierwszych lockdownach wywołanych pandemią COVID-19, jak i rodziny z dziećmi. Świadczenia w wysokości 500 zł na każde dziecko i 1000 zł na dzieci z niepełno-sprawnościami zostało automatycznie przyznane wszystkim uprawnionym do pobierania świadczenia 500+. Dotychczasowe statystyki aktywacji i wykorzystania PBT przez beneficjentów wskazują, że do połowy września tego roku aktywowanych zostało blisko 4 min (dokładnie 3 827 639) bonów, co stanowi 85,74% wszystkich wygenerowanych bonów. A suma zrealizowanych przy ich udziale płatności wyniosła bli- sko 2,9 miliarda złotych (2,872 343 635 zł). Wciąż jednak jest grupa osób, która nie skorzystała z przysługującego im świadczenia, a wśród bonów aktywowanych nadal są takie, które nie zostały wykorzystane w całości. - Głównym celem programu jest wsparcie branży turystycznej dotkniętej pandemią Covid-19 oraz umożliwienie większej grupie rodzin z dziećmi, które także niejednokrotnie borykają się z trudniejszą sytuacją finansową, atrakcyjnego spędzenia wspólnego czasu. Przedłużenie terminu obowiązywania programu do końca marca przyszłego roku będzie dodatkowym wzmocnieniem ekonomicznym krajowej branży turystycznej, szczególnie sektora małych i średnich przedsiębiorstw, których sytuacja ekonomiczna w dużej mierze jeszcze nie powróciła do okresu sprzed restrykcji obowiązujących w okresie stanu zagrożenia epidemicznego i stanu epidemii, a konflikt w Ukrainie dodatkowo utrudnił odbudowę ruchu turystycznego w tym roku -podkreśla Andrzej Gut-Mostowy, Minister Sportu i Turystyki. Polskim Bonem Turystycznym można płacić za usługi hotelarskie, jednodniowe wycieczki, wejścia do parków rozrywki i atrakcji turystycznych bez konieczności noclegu, ale także za zorganizowany wypoczynek dzieci i młodzieży, jak obozy, kolonie czy zielone szkoły. Wydłużenie programu stwarza możli- wość jego pełnego wykorzystania przez większość osób uprawnionych. - Wydłużenie obowiązywania PBT pozwoli zarówno nowym beneficjentom (w szczególności rodzicom dzieci urodzonych w grudniu 2021 r.), jak i tym, którzy jeszcze nie wykorzystali lub wykorzystali tylko częściowo przyznane im świadczenie, skorzystać z niego w najbliższych miesiącach, a jednocześnie nadal stymulować ruch turystyczny. To także szansa dla rodzimych podmiotów turystycznych, aby w niskim sezonie przyjmować u siebie więcej gości. Mimo zakończenia wakacji i powrotu dzieci oraz młodzieży do szkół i przedszkoli, beneficjenci nadal regularnie dokonują aktywacji bonów - jest to około 20 tys. aktywacji tygodniowo - i będą z nich korzystać w najbliższych miesiącach. Wszystkich, który jeszcze nie zdążyli tego zrobić, zachęcamy do aktywowania bonu i poznawania dzięki temu uroków naszego kraju, a przy tym wspierąnia polskiej branży turystycznej - mówi Anna Salamończyk-Mochel, wiceprezes Polskiej Organizacji Turystycznej. BON TURYSTYCZNY PRZEDŁUŻONY! Wykorzystaj swój bon turystyczny do 31.03.2023 p BON------1 TURYSTYCZNY SI a/\ polska 't/KA ORGANIZACJA TURYSTYCZNA Ministerstwo Sportu i Turystyki Wszystkie informacje dotyczące programu oraz mapa obiektów przyjmujących płatności Polskim Bonem Turystycznym są dostępne na stronie internetowej bonturystyczny.polska.travel 8 Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 pod PARAGRAFEM W ŚRODKU Kłopot z plamami opadowymi. Dlaczego są ignorowane przez reżyserów kryminałów? str. 10 Zbrodnia i kara w dawnym Gdańsku. Bogate hanzeatyckie miasto też miało swoje ciemne strony str. 11 ZA TYDZIEŃ Warszawa jako miejsce zbrodni Ale nie realnej, a jedynie literackiej. Stolica Polski była ulubionym tłem akcji dla pisarzy kryminalnych II Rzeczypospolitej. Wysadzić w powietrze towarzysza Władysława Gomułkę Program wizyty Gomułki w Zagórzu był znany mieszkańcom miejscowości przynajmniej od 1 grudnia 1961 r., kiedy to informacje o niej opublikowano na łamach „Trybuny Robotniczej" KRÓTKO W KSIĘGARNIACH Pożegnanie z Ebim Mockiem Za tydzień do księgarń trafi ostatnia powieść Marka Krajewskiego z cyklu o Eberhar-dzieMocku-„Błaganie o śmierć”. Śledztwo w sprawie ustawionej walki bokserskiej prowadzi Mocka w coraz mroczniejszy labirynt lokalnych powiązań przedwojennego Breslau, splatając się z jego prywatnymi poszukiwaniami małej Bettiny. Byli więźniowie zrzeszeni w Bractwie Pierśdeniowcówisłabość Mocka do zrozpaczonej matki pchają go do przestępstwa najstraszniejszego z możliwych. Is EDUKACJA Nowohucki Uniwersytet Dzieci Każdy z nas ma w sobie żyłkę detektywa. W trakcie zajęć Wydziału Detektywistycznego Nowohuckiego Uniwersytetu Dzieci uczestnicy będą analizować ślady kryminalistyczne, aby samodzielnie rozwiązać zagadkę detektywistyczną. Zajęcia uczą analitycznego myślenia i samodzielnego poszukiwania odpowiedzi na zadawane pytania. Doskonalą cierpliwość oraz koncentrację na wykonywa-nym zadaniu, a także poszerzają wiedzę o świecie. Warsztaty dedykowane dzieciom powyżej 7. roku żyda. Informacje: nck.krakow.pl bb W KINACH Gdzie jest moja siostra Maria? 14 października do kin wejdzie „Ukryty klejnot”, dramat w reż. Natalii López, zawierający też wątek kryminalny. W trak-de postępowania rozwodowego Maria wraz z dziećmi przenosi się do starej rodzinnej posiadłośd na meksykańskiej wsi. Na miejscu dowiaduje się, że w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła siostra gospodyni Marii. Przeszukania okolicy nic jednak nie dają, podobnie jak wizyty na lokalnym komisariade. W sprawę zaangażowana zostaje miejscowa komendantka policji-Roberta, mg Jakub Szczepański redakcja@polskatimes.pl W Polsce Ludowej, częśdej niż się myśli, zdarzały się zamachy na komunistycznych przywódców. Zdarzenia tuszowano. ale sprawców karano nawet śmiercią. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że nikt nie był w stanie zagrozić Władysławowi Gomułce. Uchodził za człowieka o silnej osobowości i charyzmie, nie złamało go ani więzienie z czasów IIRP, ani stalinowskie. W końcu udało mu się przejąć władzę w PZPR, co wcale nie przysporzyło mu przyjaciół. Wręcz przeciwnie. Nie tylko w partii, ale też w społeczeństwie pojawili się tacy, którzy chcieli go wykończyć. Akty terroru „Władysław Gomułka chciał być dobrze poinformowany. Kosztowało go to wiele wysiłku i nerwów. Jednocześnie istniał taki system pracy, że I sekretarz Komitetu Centralnego mógł mieć i miał dostęp do wszystkich informacji, a ponadto dysponował możliwością rzetelnego sprawdzeniakażdej z nich” - mówił w jednym z wywiadów Walery Namiotkiewicz, osobisty sekretarz Gomułki. W tym wypadku z pewnością chciał wiedzieć. Tym bardziej że w grę wchodził zamach na jego życie. I to już drugi w ciągu zaledwie kilku lat. Dlatego determinacja esbeków - dotąd nieskutecznych - nie powinna nikogo dziwić. Naturalnie, za czasów PRL nikt nie zamierzał się chwalić aktami terroryzmu, zwłaszcza wymierzonymi w ścisłe kierownictwo PZPR. „Sprawy zamachów na Biemta i Gomułkę są już daleką historią. Nie bałbym się tego ujawniać” - jeszcze wiatach 80. twierdził Stanisław Ciosek, działacz partyjny i dyplomata, w roz- mowie z szefem komunistycznego MSW Czesławem Kiszczakiem. Nawet w świetle dokumentów, które w atmosferze medialnej sensacji wypadły ze słynnej szafy tego ostatniego, wciąż niewiele wiemy o zamachach organizowanych w mrocznych czasach komunistycznej Polski. Piętno na psychice „Czułem szczególny uraz do organów Milicji Obywatelskiej za niehumanitarne postępowanie w stosunku do mnie” -tłumaczył się komunistycznym śledczym Stanisław Jaros, wspominając aresztowanie z 1948 r., ciężkie pobicie i wyrok za działalność w organizacji antykomunistycznej. Przyznał też, że podkładając bomby, wcale nie zamierzał nikogo zabić. „Chodziło 0 pewną demonstrację, o rozgłos za granicą, aby wykazać, że istnieje w Polsce podziemie, siła dążąca do zmiany ustroju” - odnotowano w aktach procesowych. Tłumaczenia na niewiele się zdały. Domorosły elektryk 1 złota rączka zawisł na stryczku 5 stycznia 1963 r. Jego dwóch kumpli wylądowało za kratkami. Jeden dostał pięć lat odsiadki, drugi sześć. Ciąg dalszy na str. 10 Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 POD PARAGRAFEM • 9 NIEZBĘDNIK CZYTELNICZY rekomenduje Bożydar Brakoniecki i Lucjan Strzyga Szwecja pogrążona w mroku Trzecia, ostatnia część trylogii noir Niklasa Natta och Daga. Tycho Ceton krąży po Sztokholmie i przez cały czas snuje plany, które pomogłyby mu odzyskać dawną sławę. W jednym z teatrów zamierza wystawić przedstawienie, którego mieszkańcy Szwecji nie widzieli do tej pory. Niklas Natt och Dag, „1795", wyd. Sonia Draga, Katowice 2022, cena 49,90 zł Zaczyna się źle, a kończy jeszcze gorzej Nowa powieść Nele Neuhaus - królowej kryminału w Niemczech. Zaniepokojona kobieta zgłasza zaginięcie przyjaciółki, na piętrze domu zaginionej w Bad Soden policja znajduje jej chorego na demencję ojca, odwodnionego i zdezorientowanego, a w kuchni trafia na ślady krwawej jatki. Nele Nauhaus, „W imię wiecznej przyjaźni", wyd. Gorzka Czekolada 2022, cena 54,90zł Co się stało z tymi dziewczynami? W Warszawie uprowadzonych zostaje sześć dziewczyn z bogatych rodzin. Wszystkie znikają w środku nocy z własnych domów na strzeżonych osiedlach. Porywacz doskonale zaciera ślady, nagrania monitoringu nie rozpoznają twarzy, zawodzą systemy ochrony. Michał Śmielak, „Postrach", wyd. Initium 2022, cena 42,90 zł Herkules Poirot się zastanawia... Do Herkulesa Poirot zgłasza się policjant, który nie wierzy w winę oskarżonego i skazanego Jamesa Bentleya. W Broadhinny, gdzie doszło do tragedii, wszyscy mieszkańcy to prawi ludzie, a na ołtarzu cudzej prawości niejeden już położył głowę - jak trzeźwo zauważa detektyw. Agatha Christie, „Pani McGinty nie żyje". Wydawnictwo Dolnośląskie, cena 46,90 zł Poznań w wersji kryminalnej Przypadkowa para spacerowiczów znajduje w poznańskim jeziorze Rusałka ciało młodego chłopaka. Szybko okazuje się, że to piętnastoletni Stanisław, uczeń społecznego liceum, który nie wrócił do domu po urodzinowej imprezie jednego z kolegów. Natasza Socha, „Echo", wyd. Purple Book 2022, cena 31,90 zł W poszukiwaniu Veroniki Lowe Christine Ryan rozpaczliwie próbuje odszukać przyjaciółkę z dzieciństwa, Vero-nicę Lowe. Kobieta zniknęła w tajemniczych okolicznościach, krótko po urodzeniu dziecka, którego ojcem był osadzony w celi śmierci seryjny morderca Travis Dean Ford. Lisa Gray, „Samotne serca", wyd. Słowne, Warszawa 2022, cena 44,90 zł Mile złego początki, czyli co nowego w Młynarach ZUZANNA GAJEWSKA Z wykształcenia dziennikarka i so-cjolożka, z zamiłowania promotor-ka czytelnictwa. Mieszka w Gdańsku, ale cząstkę siebie zostawiła w Młynarach. Szczęśliwa żona i mama dwóch córek. Życie mieszkańców Młynar powoli wraca do normalności po tragicznych wydarzeniach. Ewelinę Zawadzką pochłaniają przygotowania do nadchodzących świąt. ale... „Niedziela, 22 grudnia 2019. Chciało mu się lać. Kolejny powód, żeby przekląć pod nosem cały świat. Kto to widział, żeby niedzielny poranek tuż przed świętami spędzać w robocie zamiast w łóżku? O siódmej rano, przy szesnastu stopniach poniżej zera człowiek powinien przewracać się na drugi bok, opatulony po szyję kołdrą z gęsiego pierza. Jebany śnieg, nie miał kiedy spaść. Białe Boże Narodzenie, w mordę jeża. Zachciało się bachorom bałwanów, pomyślał z pretensją, jakby rzeczywiście dzieci miały wpływ na warunki atmosferyczne. Mirek Finiewicz wrzucił kierunkowskaz i zjechał piaskarką w zatoczkę przystanku autobusowego w Młynarskiej Woli. Zgarnął z deski rozdzielczej zmiętą paczkę papierosów, złorzecząc pod nosem na coraz wyższe ceny, i poszedł w głąb starego cmentarza. Taki spacer z rana. Tyle jego, że rozprostuje nogi i. sobie przy okazji zapali. Westchnął z ulgą, gdy opróżnił zawartość pęcherza, zostawiając na śniegu żółtą plamę. Ciepło uciekało z niej strużką pary roznoszącej mdłą woń moczu. Mirek wyszedł z zarośli po prawej stronie nekropolii, zapalił papierosa i ruszył między dawne groby, przyświecając sobie telefonem. W grudniu o tej porze wciąż panowały nieprzeniknione ciemności. Zanim słońce leniwie rzuci pierwsze promienie na wypatrujących świąt mieszkańców Młynar i okolic, miną jeszcze dwie i pół godziny. Zastanawiał się, ile lat ma ten cmentarz. Tylko nieliczne nagrobki zachowały się w całości, większe górki śniegu zdradzały ich lokalizację. Pozostałe nieświadomie bezcześcił, kręcąc się bez celu. - Cholera - mruknął pod nosem, gdy w powietrzu zaczęły tańczyć płatki śniegu. Miał nadzieję, że napadało już, co miało napadać, a tu znowu sypie. Ze złością rzucił niedopałek w miejsce, w którym, w co chciał wierzyć, nikt nie spoczywał w pokoju, ale zamachnął się zbyt mocno i z kieszeni wyleciały mu również zapałki. Zanurkował między groby. Potrzebował ognia i fa- jek przed wielogodzinną zmianą. Szybko je wypatrzył w zimnym świetle latarki z telefonu. Pudełeczko z obrazkiem pomarańczowego płomienia kontrastowało z białym tłem. Nie leżało jednak na śniegu, ale na jakimś materiale. Ubrania? Tutaj? Zaledwie kawałek dalej, tuż przy sklepie, stał kontener ze znakiem Polskiego Czerwonego Krzyża na używaną odzież. Nie mógł ktoś tego tam wrzucić, tylko taki syf robić? Żaden z niego ekolog, ale nie znosił marnotrawstwa i głupoty. Sam nie wiedział, dlaczego podszedł bliżej. Długo patrzył na ciało w białej sukni, zanim dotarło do niego, co widzi. Rozejrzał się, szukając kogoś, kto powie mu, co ma robić, ale wokół ani żywej duszy. I jeszcze ten śnieg padał niewzruszony. Tylko jeden zabłąkany płatek upadł na czoło martwej kobiety i zatrzymał się na chwilę zdezorientowany, jakby sprawdzał, czy pasuje do wyhaftowanych na tiulowym dekolcie śnieżynek. Najwyraźniej spodobało mu się towarzystwo, bo się nie roztopił. Leżał sobie na lodowatej skórze panny młodej jak gdyby nigdy nic. Sobota, 21 grudnia. Ewelina Zawadzka stała przed lustrem, wpatrując się w wiszącą na jego ramie suknię ślubną. Drobne koraliki mieniły się W zimowych promieniach słońca wpadających przez okno. Haftowane śnieżynki oprószyły woalowe rękawy i wykończenie dekoltu. Nieśmiało pogłaskała materiał, a właściwie delikatnie go musnęła, obawiając się, że samym dotykiem zniszczy kreację. - Nie bój się, można dotknąć - podskoczyła na dźwięk słów dochodzących z przedpokoju. No, pięknie. Została przyłapana na gorącym uczynku. Gospodyni wyszła przed chwilą, żeby porozmawiać przez telefon, i wróciła do pokoju bezszelestnie. Dobrze, że Ewelina jednak nie odważyła się przymierzyć sukni. - Może chcesz włożyć? - zapytała Aneta Ustrzycka, jakby czytając jej w myślach. - Na mnie jeszcze nie pora -odparła rzeczowo, starannie ukrywając nutkę żalu. Oczywiście na taki poważny krok z Olkiem było zdecydowanie za wcześnie, ale czasem zastanawiała się, jak potoczyłyby się jej losy, gdyby wtedy, lata temu, tak jak jej koleżanki związała się z rówieśnikiem, zamiast wdawać się w romans bez przyszłości z żonatym idiotą. Ten idiota jest ojcem mojej córeczki, skarciła się w myślach. Najwspanialszego dziecka na ziemi. - Rozumiem, wierzysz w zabobony, tak jak ja - stwierdziła przyszła panna młoda. -Ja nie chcę, żeby Jacek zobaczył suknię przed ślubem, a przynajmniej przed sesją, bo to przynosi pecha, a ty nie chcesz przymierzać, bo to wróży staropanieństwo. Ewelina prychnęła. A szczęśliwy związek bez ślubu to też staropanieństwo? Pomyślała, że chyba najwyższy czas zweryfikować pewne definicje. - Nie wiem, nie znam się. Bardziej ogarniam przesądy pogrzebowe, chcesz o nich pogadać? - Uśmiechnęła się sztucznie i powiodła wzrokiem po wnętrzu. Jacek i Aneta właśnie skończyli wykończenie wspólnego gniazdka. Bardzo im zależało, aby jako mąż i żona mogli już w nim zamieszkać, więc ostatnie tygodnie spędzili nie tylko na przygotowaniach do ślubu i wesela, ale też na malowaniu ścian, wstawianiu drzwi i składaniu mebli. Jeszcze kilka dni temu Ewelina z Olkiem im pomagali. Wtedy salon był nieumeblowany, a wszędzie walały się kartony, folia bąbelkowa i piankowe wypełniacze. Teraz pomieszczenie było urządzone z gustem, ale nie przypominało typowych katalogowych wnętrz. Aneta lubiła eksperymentować i w kwestii wykończenia postawiła na eklektyzm. Loftowy beton, skandynawskie drewno i dodatki w stylu glamour razem. Czemu nie? Całość komponowała się idealnie, a pomieszczenie każdym detalem krzyczało: „zostań tu na dłużej!”. Jedną ze ścian zdobiły zdjęcia: w ramkach, antyra-mach i bez oprawy. Duże, średnie, małe, kolorowe i czarno-białe, współczesne i sprzed wielu lat. Totalny miszmasz, wydawałoby się zaprzeczający jakiemukolwiek trendowi, a jednak wszystko ze sobą pięknie współgrało. Tylko czekać, aż do tej galerii dołączą zdjęcia ze ślubu, wesela, a potem życia rodzinnego. Ewelina nie miała pojęcia, ile fotografii tu wisiało, ale z pewnością co najmniej kilkaset. Przy niektórych doczepiono komiksowe chmurki, by ich bohaterowie przemówili. Jej uwagę zwróciło zdjęcie, na którym nie widziała ani Anety, ani Jacka, a z fotografii wychodził dymek z napisem „Od tego wszystko się zaczęło”. Przedstawiało grupkę młodych ludzi w jakimś lokalu. Prawdopodobnie mieli pozować do zdjęcia, ale zapanował wśród nich całkowity chaos. .Część z nich ze sztucznymi uśmiechami patrzyła w obiektyw, inni skupili się na spienionym piwie, które wylewało się z butelki, pozostali rozmawiali o czymś zaciekle, co sugerowały ich gesty. Uwagę widza przyciągała dziewczyna siedząca nieco na uboczu, W zamyśleniu wpatrywała się w okno. Właśnie tamtędy wpadało słoneczne światło, które sprawiło, że większa część zdjęcia była zaciemniona. Linia między światłem a cieniem rysowała się na profilu tej niepozornej nastolatki. To z pewnością nie było udane zdjęcie, ale Ewelina musiała przyznać, że miało w sobie coś magicznego. - Właśnie zamierzałam zrobić sobie kawę, masz ochotę? - Aneta stanęła przed Eweliną z bambusową puszką. - Ogromną, ale na herbatę. Gorącą. Jest strasznie zimno. - To zrobię grzane wino. - Oszalałaś? O dziesiątej rano? Mam dziecko pod opieką (...)”. Zuzanna Gajewska, „Zamieć", wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2022, cena 42 zł 10 . • POD PARAGRAFEM Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 Głos Dziennik Pomorza | W Czwartek, 6.10.2022 POD PARAGRAFEM • II KŁOPOT Z PLAMAMI OPADOWYMI Kto czyta lub ogląda kryminały wie, że plamy opadowe, zwane też pośmiertnymi (łac. livores mortis), to jedna z wczesnych oznak następowania ogólnej śmierci organizmu. Chodzi, rzecz jasna o kryminały „poważne”. Po dwóch godzinach Plamy opadowe są w pełni wykształcone - uczą patolodzy -po ok. 2-4 godzinach od momentu zgonu. Jeśli jednak zmieni się pozycja ciała nieboszczyka, to nastąpi tzw. wędrówka plam - krew przemieści się do miejsc, które po zmianie pozycji będą najniżej. Są jednak zauważalnie bledsze. Co więcej, plamy po ok. 10-12 godzinach tracą możliwość przemieszczania się -zostają niejako „utrwalone”. Jest to spowodowane tzw. procesem hemolizy. Jeśli pod silnym uciskiem plama zblednie, oznacza to, że plama jeszcze nie została utrwalona. Co nie zmienia faktu, że plamy opadowe są zjawiskiem, którego nie da się uniknąć. No chyba, że osoba, która straciła życie, nie miała wcześniej krwi w żyłach. Apel do filmowców Tę niedogodność, z typowym dla siebie brakiem logiki, omijają jednak reżyserzy kryminalnych thrillerów. Najlepszym przykładem jest Martin Guigui, reprezentujący dość odległą ligę twórców filmowych. W 2011 r. wyreżyserował film „Grabarz”, w którym problem plan opadowych po prostu zignorował. Tytułowym grabarzem jest niejaki Ely Vaughn (zagrał go Dennis Quaid), typek dość obleśny, który na dodatek trzyma w domu zmarłą żonę. Śpi z nią, spaceruje, nocami tańczy. Choć niewiasta odeszła z tego świata wiele lat temu, wciąż olśniewa urodą, jakby przed chwilą wyszła z orzeźwiającej kąpieli. Nie tylko nie ma plam, ale nie dotknęła jej również pośmiertna sztywność. Powstaje pytanie: czy Martin Guigui nie uważa nas, kinomanów, za frajerów? Norman Bates, bohater „Psychozy” Hitchcocka swoją nieboszczkę matkę przynajmniej zabalsamował, a Ely Vaughn, choć grabarz, nie. Podobną niechęć do realiów wykazali twórcy „Ciała” polskiej czarnej komedii z 2003 r., w której pewien nieboszczyk przemieszcza się w fabule niczym konik szachowy. Konwencja filmu nieco tłumaczy reżyserów, ale problem wciąż jest aktualny. W związku z tym apeluję: panowie filmowcy, pamiętajcie o plamach opadowych! Film Martina Guiguia powinien doczekać się remake'u i scenariuszowych poprawek POLSKA LUDOWA WCALE NIE BYŁA CZASEM „MAŁEJ STABILIZACJI" Jak próbowano wysadzić w powietrze tow. Gomułkę Ciąg dalszy ze str. 8 W toku śledztwa okazało się, że Jaros zajmował się dywersją już w czasie szalejącego stalinizmu. Zaczynał jako 16-latek. Próbował ukraść sto nabojów oraz części do broni palnej, co - jak sam wskazywał - odcisnęło potem wielkie piętno na jego psychice. „Po trzech latach wysadził w powietrze skrzynkę połączeń telefonicznych i semaforowych w Dąbrowie Górniczej. Potem amonitem ukradzionym z kopalni, w której pracował, zniszczył słup wysokiego napięcia w sosnowieckiej Hucie im. Buczka i koparkę w kopalni Kazimierz. W śledztwie miał się też przyznać do wysadzenia w marcu 1953 r. transformatora w kopalni Stalin” - wynika z dokumentów krakowskiego oddziału IPN. Chruszczów także? Mężczyzna był samoukiem, który - choć nie ukończył żadnej szkoły - sztuki konstruowania bomb wyuczył się w wojsku. De facto to służba przerwała jego młodzieńczą karierę zamachowca. W każdym razie był na tyle zdolny, że proponowano mu przyjęcie do Wojskowej Akademii Technicznej oraz uhonorowano odznaką „Wzorowy Żołnierz”. Kariera w armii nie interesowała jednak Jarosa. Zdecydował się na pracę elektryka. Świadczył swoje usługi ludności Zagórza. Jak charakteryzował go komunistyczny prokurator? „Stanisław Jaros był pomysłodawcą, organizatorem i inspiratorem wszystkich czynów sabotażowych. Nie poprzestał jednak na tym. Jaros przeszedł do działalności jeszcze bardziej groźnej i szkodliwej. Do zamachów” -dowodził. Dlaczego śledczy byli tak zdeterminowani? Z pewnością chodziło o zagrożenie dla żyda Władysława Gomułki. Ale nie tylko. Bo w połowie lipca 1959 r., przy okazji obchodów 15-lecia PRL, o mały włos do piachu nie trafiliby także Edward Gierek i sam Nikita Chruszczów! Podobno bezpośrednią inspiracją dla zamachowca była lektura książki „Ostatni zamach na Hitlera”. Wkażdym razie Stanisław Jaros spóźnił się z detonacją o jakieś kilkadziesiąt sekund - obawiał się, że odłamki poranią niewinnych gapiów. Samochody mszały akurat spod komendy Milicji Obywatelskiej wZagórzu, gdy ładunek eksplodował w konarach pobliskiej lipy. Chruszczów doskonale słyszał huk wybuchu, ale Gomułka próbował mu wmówić, że żadnego zamachu nie było. W mediach można również znaleźć informacje, że szef rosyjskich komunistów nie dowiedział się o niczym. Nie brzmi to jednak zbyt wiarygodnie. Miejsce? Zagórz Jedno jest pewne: bezpieka nie była wstanie ustalić tożsamości zamachowca. W pole wywiódł ją zegarek znaleziony na miejscu wybuchu, który miał świadczyć o zdalnym odpaleniu ładunku. Nieprofesjonalne zabezpieczenie miejsca zdarzenia i fałszywe tropy spowodowały, że śledztwo spaliło na panewce. Żeby agenci mogli się wykazać, musieli poczekać do 3 grudnia 1961 r. Chociaż od czasu pierwszej próby pozbawienia żyda komunistycznej wierchuszla służby doskonale zdawały sobie sprawę, że konstruktora bomby nie udało się ująć, to nikt nie podejrzewał podjęcia drugiej próby. Nie zapomniano jednak o niezbędnych środkach bezpieczeństwa, o które osobiście zadbał płk Franciszek Szlachcic, ówczesny komendant wojewódzki MO w Katowicach. Warto dodać, że na przyjazd Gomułki do Zagórza miał naciskać Edward Gierek, który był wówczas miejscowym szefem komunistów. „Władysław Gomułka nie jest podszyty strachemija się teżnieboję” - miałbutnie powiedzieć Gierek. Tuż przed tą pamiętną Barbórką mieszkańcy Zagórza mieli powody do radośd. Dzięki wizycie I sekretarza KC PZPR w ich miasteczku naprawiono w końcu zepsute, przydrożne lampy, pomalowano okoliczne płoty i załatano dziury w ul. Krakowskiej. Zapewne mało kto się spodziewał, że w pamięć zapadnie im coś jeszcze. Szlachcic, kierujący się względami bezpieczeństwa, zdecydował, żeby do miasta pojechały trzy identyczne kolumny aut. Z punktu widzenia bezpieki był to doskonały pomysł. „Gdy kawalkada zrównała się z posesją nr 47 przy ulicy Krakowskiej, wybuchła mina ukryta we wkopanym w ziemię przydrożnym słupku. Posypały się odłamki, ale obeszło się bez ofiar śmiertel-nych.-Było jednak dwoje rannych trzynastoletnia Lidia Krę-tuś, która przyglądała się z okna budynku przejazdowi samochodów, oraz przechodzący ulicą górnik Jan Bryl. Uszkodzony został też jeden z pojazdów. W samochodowej kolumnie nie było Gomułki ani jego świty, ponieważ I sekretarz nadal przebywał w tym czasie w kopalni i dekorował jej budowniczych. 220 konfidentów Bomba wybuchła zupełnie niedaleko miejsca, gdzie eksplodowała przed laty. Podobno Gomułka był wściekły, a kariera Szlachcica zawisła na włosku. Sytuacja wymagała więc podjęcia niezbędnych kroków. Na nogi postawiono całą katowicką bezpiekę. Sprawę wybuchu miała rozwikłać grupa operacyjna o kryptonimie „Antena”. Jeszcze tego samego dnia znaleziono kilkadziesiąt odłamków, kawałki ceramiki, przewody prowadzące od miny do napowietrznej linii sied energetycznej, fragmenty zapalnika, kawałki drewna, betonu i papieru, które wydobyto z leja. Dowodów było nieporównywalnie więcej niż w 1959 r. Śledczy korzystali z usług ok. 220 konfidentów. Po dziesięciu dniach prowadzenia sprawy Grupa Operacyjna zdobyła osiemdziesiąt sześć informacji, głównie agenturalnych, które rokowały jakieś nadzieje na zdemaskowanie zamachowca, toteż aktywnie je pogłębiano. Ponadto w Zagórzu i okolicy wytypowano 436 osób dysponujących wiedzą niezbędną do skonstru-. owania bomby i poddano je inwigilacji. Dokładnie 17 grudnia poszukiwania zawężono do grona 71 osób. Agenci szukali charakterystycznych szczypiec,' którymi miał zostać przecięty przewód służący do detonacji ładunku. Na ślady sprawcy mogły także wskazywać resztki brudu lub za-bmdzona miednica - w tym wypadku chodziło o chałupniczą konstrukcjębetonowego słupka, w którym umieszczono ładunek wybuchowy. „Wiedziałem, że jeśli znajdziemy obcążki, którymi przecięto ten drut, to złapiemy też sprawcę” - wspominał później Szlachcic. Rewizja w domach zagórzan przyniosła pożądane skutki. Do laboratorium trafiły odciski blisko 200 narzędzi, min. kombinerek i kleszczy. W toku działań operacyjnych Wacław San-decki, jeden z zatrzymanych, wskazał na Stanisława Jarosa. Bez prawa łaski Mężczyzna trafił do aresztu 28 grudnia 1961 r. W jego miesz^ kaniu zarekwirowano narzędzia elektrotechniczne i resztki za- Ryszard, był uczelnianym fizykiem, młodszy - pracownikiem technicznym. Jeden skonstruował i rozmieścił ładunki, drugi dokonał obliczeń niezbędnych do detonacji. Motywacja? Pochodzili z rodziny nastawionej antykomunistycznie, a ich krewni zginęli zamordowani w ubeckich katowniach przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Święto milicji i SB Do wybuchu w WSP doszło 6 października, 40 minut po północy. Wszystko dzięki trotylowi odpalonemu za pomocą przewodów elektrycznych. Materiały wybuchowe uzyskano z poniemieckich i posowieddch niewypałów zwożonych przez jednego z braci z rodzinnego Rząśnika. Bombę podłożono w kanale centralnego ogrzewania w korytarzu pod aulą. „Eksplozja zdewastowała aulę, rozsadziła podłogę, wysadziła dach ¡oczywiście zniszczyła wnętrze. Na zewnątrz unieruchomiła stację transformatorową, toteż w najbliższej okolicy zapano- KARTKA Z KALENDARZA/ PITAWAL POMORSKI Dawny Gdańsk. Miasto kupców i żeglarzy, ale też złoczyńców i czarownic O zbrodni i karze w XVII-wiecznym Gdańsku Z KATOWIC POSTĘPY ŚLEDZTWA NADZOROWAŁ SPECJALNY SZTAB GRUP) OPERACYJNE!, KIEROJ4ANY PRZEZ SZLACHCICA I JEGO ZASTĘPCÓW DS. BEZPIECZEŃSTWA prawy cementowej. Elektryk załamał się kilka dni później, a o swojej działalności opowiedział zakamuflowanemu konfidentowi SB, który siedział razem z nim wjednej celi. Z audycji „Archiwum PRL”, emitowanej na antenie Polskiego Radia, można się dowiedzieć, że próbował nawet udec. Do incydentu doszło 19 lutego 1962 r. To wtedy Jaros zbiegł z celi podczas przesłuchania i wybiegł na podwórze, ale złapali go strażnicy więzienni. Później mógł już tylko czekać na utajnioną rozprawę sądową w Katowicach. Wraz z Jarosem skazano Józefa Lotko oraz Wacława Sandeddego - kolegów elektryka, którzy współdziałali z nim na początku lat 50. Wyrok skazujący tych dwóch ostatnich na areszt, a Jarosa na śmierć wydano 25 maja 1962 r. Elektryk z Zagórzajuż dawno nie żył, gdy władze świętowały z okazji 27. rocznicy powołania milicji. Na 7 października 1971 r. zaplanowano uhonorowanie funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwa, którzy wzięli udział w tłumieniu słynnych strajków na Wybrzeżu. Na medal oczekiwał m.in. ppłk Julian Urantówka, który - pełniąc obowiązki komendanta wojewódzkiego MO w Szczecinie -kazał strzelać do robotników. Na wynagradzanie morderców w auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu nie mogło się zgodzić dwóch pracowników uczelni - bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie. Starszy, wała ciemność” - czytamy w książce Jacka Wengera „Bez świadków obrony. Historia Jerzego i Ryszarda Kowalczyków”. Teren eksplozji został błyskawicznie zabezpieczony przez milicję, a akcja zyskała kryptonim „Mrowisko”. Po przesłuchaniu blisko sześciuset osób podejrzenia szybko padły na braci Kowalczyków. Panowie wpadli przez podsłuch telefoniczny. „Ich rozmowy bezwiedne, bez świadomości, że są podsłuchiwani, doprowadziły do zguby. Okazały się one później dowodem koronnym” - napisał Wenger. „W nocy z 5 na 6 października 1971 r., w przeddzień akademii z okazji święta milicji, wysadziłem to miejsce w powietrze. Zarzucano mi potem podczas procesu, że chciałem z ludźmi 1 tak dalej. Gdybym chciał, tobym tak zrobił, ale nie chciałem i nie zrobiłem tak Decyzja należała tylko i wyłącznie do mnie” - wspominał w 2001 r. Jerzy Kowalczyk, który 8 września 1972 r. usłyszał wyrok śmierci. Ryszard Kowalczyk miał z kolei odsiedzieć aż ćwierć wieku! Wyrok nie przeszedł bez echa. Zrobiło się o nim głośno nawet w zachodnich mediach. W rezultacie, w styczniu 1973 r., dzięki prawu łaski karę Jerzego Kowalczyka zamieniono na 25 lat pozbawienia wolności. Ryszard zaś siedział w więzieniu do roku 1983, jego brat opuścił zakład kamy dwa lata później. Sprawy kryminalne, w których szło o morderstwo, rozpatrywał buigrabia, korzystając z pomocy ławników. Ówczesna Temida bywała niezwyklesurowa. Pobyt wceli Wieży Więzien-nęj o suchym Chlebie i brudnej wodzie, z serwowaną co kilka dni cHostą. mogło załamać skazańca. Nic dziwnego, że marzeniem przestępców było dostanie się do domu poprawczego, gdzie mogli się przyuczyć do nowego zawodu, aichłosta praktykowana była rzadziej. „Chłosta była karą bardzo popularną i stosowaną szeroko, a pręgierz wystawiony pod ratuszem przyciągał licznych widzów” - pisze Piotr Rowicki, historyk, znawca dziejów kryminalnego Gdańska. Egzekucja-widowisko Jeszcze bardziej pożądana przez publikę była egzekucja. Podzielone były głosy, który rodzaj pozbawienia życia jest najatrakcyjniejszy. Zwolennicy wieszania spierali się z miłośnikami kata czyniącego swoją powinność jednym pewnym cięciem. Byli też tacy, którzy nie opuścili ani jednego łamania kołem, a jeszcze inni zacierali ręce na widok układanego stosu. Nawet najnikczemniejszy łotr mógł liczyć na efektowny pochód urzędników sądowych, kata duchownego oraz zgromadzonej ciżby. Np. 9 kwietnia 1636 r. odbyła się w Gdańsku egzekucja, której świadkiem był francuski dyplomata Charles Ogier. „Żałosne nadarzyło mi się widowisko. Widziałem jak człeka na śmierć skazanego prowadzono przed sędziów, aby wysłuchał wyroku na siebie; kapłan mu towarzyszył, a za skazanym, z rękoma w tył skrępowanymi kroczącym, szedł kat” - pisał w swoim „Dzienniku podróży” . Z kolei 7 marca 1650 r. na śmierć skazano trzech młodzieńców. Na miejscu kaźni mogli wysłuchać pocieszenia z ust kapłana. Protestanci na trzy dni przed egzekucją mogli odbyć rozmowę z pastorem, a katolicy wyspowiadać się przed księdzem, pod warunkiem, że ten nie był jezuitą. Diabeł imieniem Klaus Gdańskie księgi ławnicze z XVII wieku zawierają opisy dość licznych procesów o czary. Ostatnia czarownica spalona została na terenie miasta, na Targu Drzewnym, w roku 1659. Była nią niejaka Anna Kruger, lat 80, której w wyniku przesłuchania i tortur udowodniono szkodzenie bydłu, nasyłanie duchów na sąsiadów, a także kontakty z diabłem o imieniu Klaus. Jeszcze głośniejszy był proces z roku 1664, kiedy w Oliwie wykryto aż trzy czarownice - Annę, Urszulę, Krystynę. Litościwie wszystkie zostały ścięte, a ich zwłoki dla pewności spalono. Tym razem diabeł miał na imię Szymon. „Sam opis tortur z tamtych czasów przyprawia o dreszcze. Wśród metod »dochodzenia do prawdy« były: zgniatanie palców, sznurowanie ciała za pomocą różańca lub liny z węzłami i ściąganie skóry oraz ciała aż do ukazania się kości, rozciąganie na łożu sprawiedliwości lub drabinie, zgniatanie nóg za pomocą »buta hiszpańskiego« lub jednocześnie nóg i rąk za pomocą »raka«. Ponadto przypalanie ogniem i rozżarzonymi cęgami” - dodaje Rowicki. TŻ 12 • PO GODZINACH Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 Jestem przerażona ogromem tego, eo działo się i dzieje nadal w Tł^N-ie” Anna Wendzikowska omobbingu wstacjiTVN Z ŻYCIA GWIAZD W TELEWIZJI KRZYŻÓWKA NR 155 Anna Mucha nie ochrzciła dzieci Popularna aktorka ma dwójkę dzieci: ośmioletniego Teodora i dziesięcioletnią Stefanię. Podczas niedawnej sesji pytań i odpowiedzi na Instagramie jedna z fanek Muchy zapytała ją, czy je ochrzciła. „A dlaczego miałabym? Ich wyznanie jest ich prywatną sprawą" - odpisała matka. Marcin Hakiel obejmował tajemniczą blondynkę Związek tancerza nabiera coraz większych rumieńców. Pudelek dowiedział się, że Hakiel wypoczywał niedawno z partnerką na Mazurach, a potem bawił się na weselu u znajomych. Teraz serwis wyśledził tancerza, jak robił zakupy z tajemniczą blondynką. Para trzymała się za ręce, a potem obejmowała. Anna Maria Sieklucka trwa przy wartościach Gwiazda cyklu „365 dni" od początku swojej kariery stroni od świata celebrytów. Choć brała oczywiście udział w promocji filmów ze swoim udziałem, nie lubi raczyć fanów zbyt częstą obecnością w mediach. Niedawno serwis Pudelek zapytał Sieklucką, co czyni ją szczęśliwą. Odpowiedziała: Przecie wszystkim to, że cały czas jestem tą samą Anną Marią, którą byłam. Cały ten świat blasku i fleszy mnie nie zmienił. Wciąż wyznaję te same wartości, które wyznawałam - stwierdziła. (GZL) Doktor Murek TVP Historia, 12:15 Ekranizacja jednej z powieści Tadeusza Dołęgi--Mostowicza. Rzecz traktuje 0 urzędniku magistratu, doktorze praw Franciszku Murku (Jerzy Zelnik), który zostaje zwolniony z pracy na skutek bezpodstawnych oszczerstw. Pomimo usilnych starań nie jest w stanie odzyskać utraconej pozycji 1 popada w skrajną nędzę. Szarlatan Ale Kino+ HD, 20:10 Oparty na faktach film Agnieszki Holland, który na tegorocznym Berlinale uznano za jeden z najlepszych tytułów festiwalu, jest czeskim kandydatem do Oscara. To opowieść o życiu czeskiego zielarza i uzdrowiciela, o jego próbach okiełznania natury i walce z demonami. Kraniec ziemi HBO, 21:45 Serial śledzi cztery grupy sportowców, którzy wyruszają na nigdy wcześniej niezrealizowane misje. Każda część przedstawia inny zespół poszukiwaczy przygód, którzy podejmują nadludzkie wysiłki, by spróbować osiągnąć coś, czego nikt przed nimi nie dokonał. 303. Bitwa o Anglię TVN, 22:45 Pełna rozmachu i emocjonujących podniebnych walk superprodukcja opowiadająca historię legendarnych polskich lotników, którzy stali się najskuteczniejszymi pilotami podczas bitwy o Anglię w czasie II wś. Poziomo: 3) nieszkodliwe wariactwo, 5) duża, foremna bryła kamienia, 9) parkowy krzew ozdobny, 10) stan w USA nad jeziorem Erie, 11) stopniowy zanik tkanek, 12) niemiecki konkurent Volks-wagena, 14) na grzbiecie wielbłąda, 16) nagranie dźwięku na taśmę, 17) podwyższenie dla mówcy, 18) ludojad z filmu „Szczęki”, 19) typ spod ciemnej gwiazdy, 20) popisuje się nią atleta, 21) boża jest talentem, 24) stawiana przez wróżbitę, 25) potrawa mięsna jak fiasko, 30) „Nie-Boska komedia” dla licealisty, 31) nie jada kotletów mielonych, 34) przydrożny hotel dla zmotoryzowanych, 38) odstępca od wiary, heretyk, 39) dawne określenie naczyń, 40) tropy rysia na śniegu, 41) wolny wykonywany przez artystę lub dziennikarza, 42) kierowanie się w życiu ra- % cjonalizmem. Pionowo: 1) kędziorki na główce bobasa, 2) nakrycie głowy pływaka, 3) okazała ozdoba sukni wieczorowej, 4) rzeka z Wielkim Kanionem, 5) imię Lindy, polskiego aktora, 6) kurtka z materiału gorszego gatunku, 7) budzi zachwyt estety, 1 ■ 2 ■ 3~ 4 ■ ■ 5 6 ■ 7 ■ 8 9 ■ ■ 10 ■ ■ 11 ■ ■ 12 13 ■ ■ 14 15 ■ ■ 16 ■ 17 . ■ 18 ■ ■ 19 ■ ■ 20 ■ ■ 21 22 23 ■ 24 ■ 25 26 27 ■ ■ ■ 28 ■ ■ ■ ■ 29 ■ ■ ■ 30 ■ ■ ■ ■ ■ ■ Głos 31 32 33 34 35 36 37 ■ ■ ■ w prenumeracie z Tele Maqazyner n ■ ■ ■ 38 94 340 1114 39 ■ ■ ■ ■ ■ ■ 40 ■ ■ 41 ■ ■ 42 □ □ ■ ■ 8) ukochany Afrodyty lub kwiat ogrodowy, 13) autor powieści lub nowel, 15) ryba drapieżna, miękławka, 22) miejsce aktorskich występów, 23) moda naszych pradziadków, 26) służący w domu magnata, 27) pojazd konny na resorach, 28) stop na medale olimpijskie, 29) Laura, aktorka z serialu „Klan”, 31) nie liczy się ilość, ale ..., 32) poetycko o górskim strumieniu, 33) odgłos nienaoliwionych zawiasów, 35) umiejętność tworzenia rzeczy pięknych, 36) czynne środki przedsiębiorstwa, 37) cykl dramatów Adama Mickiewicza. ROZWIĄZANIE NR 154 HOROSKOP Wodnik (20.01 -18.02) Twoje niektóre dzisiejsze plany legną w gruzach. Horoskop dzienny zapowiada, że konsekwencje tego dotkną również Twoich bliskich. Ryby (19.02-20.03) Nie oczekuj po ludziach zbyt wiele. Horoskop na dziś wyraźnie wróży, że większości zaplanowanych zadań musisz stawić czoła w pojedynkę. Baran (21.03-19.04) Trudno Ci będzie zapanować nad codziennymi obowiązkami. Horoskop dzienny na czwartek mówi, że przepłacisz to złymi emocjami. Byk (20.04-20.05) Nie rzucaj dzisiaj słów na wiatr. Horoskop dzienny ostrzega, że beztroskie gadulstwo może spowodować dość przykre konsekwencje... Bliźnięta (21.05-21.06) Trzymaj się skrupulatnie przyjętych planów. Horoskop na dziś wyraźnie mówi, że jakiekolwiek odstępstwa mogą mieć fatalne skutki. Rak (22.06 -22.07) Ludzie z uznaniem będą wyrażać się o tym, co uda Ci się osiągnąć. Horoskop dzienny na czwartek mówi, że dostarczy Ci to wiele satysfakcji. Lew (23.07-22.08) Przed Tobą dobry dzień na nadrabianie zaległości. Horoskop dzienny radzi w przyszłości zachowywać większą systematyczność. Panna (23.08-22.09) Bez problemu uporasz się z wszystkimi zaplanowanymi zadaniami. Horoskop na dziś mówi, że wystarczy Ci też czasu na pomaganie innym. Waga (23.09-22.10) Horoskop dzienny na czwartek wróży, że spotkasz osobę, która będzie namawiać Cię do odłożenia na przyszłość niektórych planów. Skorpion (23.10-21.11) Ktoś z grona znajomych powierzy Ci dzisiaj swój sekret. Horoskop dzienny mówi, że poprosi Cię również o pomoc w rozwiązaniu problemu. Strzelec (22.11-21.12) Twoja spostrzegawczość osiągnie wyżyny. Horoskop na dziś wróży, że próby ukrycia czegokolwiek przed Tobą spełzną na niczym. Koziorożec (22.12 -19.01) Jeśli nie wszystko będzie szło po Twojej myśli - nie zamartwiaj się. Horoskop dzienny na czwartek wróży, że jutro wszystko wróci do normy. Głos Redaktor naczelny Przemysław Szymańczyk, Z-cy red. nacz.: Marcin Stefanowsići, Wojciech Frelichowski. Ynona Husaim-Sobecka. Prezes oddziału Piotr Grabowski. Dyrektor biura reklamy oddziału Ewa Żelazko. Dyrektor marketingu RobertGromowski. Redakcja-SŁUPSK, ul. Henryka Pobożnego 19, teL598488100, redakqLgp24@poiskapress.pl, KOSZALIN, ul. Mickiewicza24, teL94J47355Zredakqa.gk24@polskapfess.pL SZCZECIN, Al. Niepodległości26/UI,teL9148U300.redataja£524@połskapress4il. Druk Polska Press Oddział Poligrafia, 85-438 Bydgoszcz, ul. Grunwaldzka 229. POLSKA PRESS GRUPA Wydawca Polska Press Sp. z o. o. ul. Domaniewska 45,02-672 Warszawa, tel. 222014400. fax: 22 2014410 Prezes zarządu Tomasz Przybek Członek zarządu Dorota Kania Członek zarządu Małgorzata Skorwider Członek zarządu MHoszSzuk www.gp24.pl www.gk24.pl www.gs24.pl ® - umieszczenie takich dwóch znaków przy Artykule, wszczególności przy Aktualnym Artykule, oznacza możliwośćjego dalszego rozprowszechniania tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem zamieszczonym na stronie www.gp24.pl/tresci i w zgodzie z postanowieniami niniejszego regulaminu. Dyrektor artystyczny Tomasz Bocheński Dyrektor marketingu, Rzecznik prasowy Wojciech Paczyński wojdech.paczynski@polskapress.pl Dyrektor kolportażu Karol Wlazło Agencja Al P kontakt@aip24.pl P3C tum inHotonn Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 MATERIAŁ INFORMACYJNY • 13 MATERIAŁ INFORMACYJNY PZU SA 0010632033 Mistrzowie rodzą się wszędzie! PZU partnerem strategicznym Krajowego Zrzeszenia Ludowych Zespołów Sportowych Największy polski ubezpieczyciel ogłosił współpracę z Krajowym Zrzeszeniem Ludowych Zespołów Sportowych, do którego należy ponad 200 tys. osób. Prawie 2/3 z nich stanowi młodzież poniżej 18. roku życia, w tym pochodząca z mniejszych miejscowości: PZU dostrzega ogromny potencjał, jaki drzemie w LZS-ach, bo mistrzowie rodzą się wszędzie! Ogłoszenie współpracy pomiędzy PZU i LZS odbyło się podczas II Kongresu Sportu Wiejskiego. Wzięli w nim udział m.in. wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, członek zarządu PZU Małgorzata Sadurska oraz prezes Rady Głównej Krajowego Zrzeszenia LZS Mieczysław . Kazimierz Baszko. - Spółki Skarbu Państwa od dawna pokazują, jak ważny jest dla nich zrównoważony rozwój. Dzięki zaangażowaniu największych spółek Polacy, niezależnie od tego, gdzie mieszkają, mogą tak samo żyć i się rozwijać - mówi wicepremier Jacek Sasin, minister aktywów państwowych. - Potwierdzeniem tego jest rozpoczynająca się współpraca PZU z Ludowymi Zespołami Sportowymi. Partnerstwo strategiczne wesprze rozwój lokalnych organizacji oraz inicjatyw sportowych na terenie całej Polski. Cieszę się, że zarząd PZU dostrzegł potencjał, jaki drzemie w Ludowych Zespołach Sportowych. To kuźnia sportowych talentów i centra aktywności społecznej polskich gmin - dodał. - W Ludowych Zespołach Sportowych swoje kariery rozpoczynało wielu czoło- wych polskich sportowców, którzy sięgali po mistrzowskie tytuły. PZU rozpoczął współpracę z LZS, ponieważ wiemy, że mistrzowie rodzą się wszędzie. Zarówno w dużych miastach, jak i w małych miejscowościach. Wszyscy młodzi pasjonaci sportu powinni mieć zapewnione równe szanse - taki sam dostęp do infrastruktury sportowej czy do udziału w wydarzeniach sportowych. PZU zapewnia dzieciom i młodzieży taką możliwość m.in. w ramach programu Dobra Drużyna PZU czy obejmując sponso-ringiem stowarzyszenia i organizacje sportowe. Wierzę, że nasza współpraca zaowocuje kolejnymi sukcesami Polaków na światowych arenach - zaznaczyła Małgorzata Sadurska, członek zarządu PZU. Dlaczego PZU wspiera LZS? Grupa PZU wspiera sport od wielu lat, a obszar odpowiedzialności społecznej jest jedną z integralnych części jej działalności. Dzięki inicjatywom podejmowanym przez ubezpieczyciela Polacy, niezależnie od tego, gdzie mieszkają i czym się zajmują, mają łatwiejszy dostęp do zajęć i wydarzeń sportowych. Największy polski ubezpieczyciel dostrzegł potencjał w LZS-ach, które od ponad 70 lat są prawdziwą kuźnią talentów sportowych oraz centrami aktywności fizycznej w wielu gminach. LZS-y skutecznie rozwijają umiejętności młodzieży z całej Polski. O tym jak ważną pełnią rolę świadczą choćby osiągnięcia ich wychowanków, którzy niejednokrotnie wyrośli na gwiaz- dy polskiego i światowego sportu. Do najwybitniejszych z nich należą skoczkowie narciarscy Adam Małysz i Kamil Stoch, lekkoatleci: Lidia Chojecka, Maria An-drejczyk, Wojciech Nowicki, Paweł Fajdek i Marcin Woronin, kolarze: Czesław Lang, Rafał Majka i Michał Kwiatkowski, łyżwiarz Zbigniew Bródka, zapaśnik . Andrzej Wroński oraz sztangista Szymon Kołecki. Ci sportowcy zdobyli w trakcie swojej kariery między innymi medale mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich. Warto podkreślić, że w LZS-ach swoje kariery zaczynało ponad 350 późniejszych uczestników igrzysk olimpijskich. To dlatego tak ważne jest ich wsparcie ze strony sponsorów strategicznych, którym został PZU. Na czym polega współpraca LZS z PZU? W ramach współpracy LZS z PZU lokalne organizacje sportowe otrzymają wsparcie finansowe, które pozwoli im się rozwijać. Ma to wpływ na wyrównanie szans w dostępie do sportu również w małych miejscowościach. Pomoc partnera strategicznego, jakim jest PZU, obejmie także wydarzenia sportowe organizowane przez LZS. Współpraca obejmuje inicjatywy wspierające najpopularniejsze dyscypliny sportowe, np. piłkę nożną, lekkoatletykę, zapasy, podnoszenie ciężarów, tenis stołowy, siatkówkę kobiet czy jazdę na łyżworolkach. Pomoc otrzymają nie tylko dzieci i młodzież. Wsparcie strategiczne ze strony PZU, któremu zależy na aktywizacji Polaków, trafi do osób w różnym wieku, w tym także do seniorów. Ma to zaprocentować w przyszłości i przyczynić się, by wszyscy członkowie rodziny regularnie uprawiali sport. Dzięki temu możliwe będzie wydłużenie średniego wieku życia. - Cieszę się, że nawiązujemy strategiczne porozumienie na rzecz zachęcania obywateli do aktywnego i jednocześnie zdrowego stylu życia. Dzięki nawiązaniu współpracy z PZU istotnie zwiększymy zasięg działania, dzięki czemu rozszerzymy aktywizację społeczeństwa do aktywności sportęwej i rekreacyjnej - od przedszkola do seniora. To będzie procentowało na przyszłe pokolenia. Jestem przekonany, że używając sportowej terminologii, nasz debel PZU - LZS to silne wzmocnienie Dobrej Drużyny PZU - powiedział Prezes Rady Głównej Krajowego Zrzeszenia Ludowe Zespoły Sportowe, Mieczysław Kazimierz Baszko. Sponsoring sportowy PZU PZU wspiera stowarzyszenia i drużyny sportowe w całym kraju, m.in. w ramach programu Dobra Drużyna PZU, do której należy ponad 70 tys. dzieci i młodzieży. Jest także sponsorem strategicznym Akademickiego Związku Sportowego. Oprócz działalności lokalnej ubezpieczyciel działa także globalnie. Jest głównym sponsorem najlepszej tenisistki i liderki światowego rankingu WTA Igi Świątek. Wspiera też innych zawodników sportu wyczynowego m.in. jako partner strategiczny Stowarzyszenia Amp Futbol Polska, sponsor klubu piłkarskiego FKS Stal Mielec, a także obejmując patronatem prestiżowy wyścig kolarski Tour de Pologne. 14 • INFORMATOR Głos Dziennik Pomorza Czwartek, 6.10.2022 Muzyczny spektakl według Kalki i premiera koncertu Glass znakomicie wykorzystał metaforę samotności zawartą w powieści Franza Kafki Małgorzata Klimczak Szczecin Opera na Zamku zaprasza jutro i w sobotę na „Proces" oparty na słynnej powieści praskiego pisarza. Z kolei filharmonia proponuje w piątek popis trzech wirtuozów. Opera na Zamku Józef K. - nam współczesny. Zamożny, wykształcony, osiągnął zawodowy i towarzyski sukces. A jednak coś go dręczy. Przegląda się w rzeczywistości jak w lustrze i ta rzeczywistość go mierzi. Byle jakie relacje, byle jacy ludzie. On sam przed sobą w tym lustrze -także czuje się byle jaki. I nie ma z tej sytuacji ucieczki. Czuje się schwytany. Czuje się winny... Premiera „Procesu” odbyła się w Royal Opera House w Londynie w 2014 roku w koprodukcji z Musie Theatre Wa-les. Libretto napisał wybitny reżyser i scenarzysta, zdobywca Oscara, Christopher Hampton. Muzykę w „Procesie” charakteryzuje ogromne napięcie. Philip Glass, oszczędny w środkach muzycznego przekazu, stosuje powtórzenia, rytmy wzmagające poczucie strachu i absurdu. - Myślę o swoich kameralnych operach jak o bombach neutronowych - małe, ale z potężną siłą rażenia - mówi. Hampton rozpisał historię Józefa K. na gęsty dialog. Akcja rozgrywa się o wiele bardziej w słowach niż fabularnej dramaturgii, która jest w gruncie rzeczy kolażem scen. Jest to zresztą zgodne z samym zamysłem Kafki, który najpierw napisał dwie sceny: początkową i końcową, a reszta fabuły jest przecież sama w sobie czymś na kształt labiryntu. Kto zna muzykę Glassa, ten odnajdzie w „Procesie” atmosferę znaną choćby z filmowych „Godzin”. Jego - jak się zwykło określać - minimalistyczna muzyka, oszczędna, oparta na powtarzających się motywach rozpisanych na kilka instrumentów, tworzy sugestywny i miejscami dramatyczny so- und design, co bardzo dobrze rozumie kameralna orkiestra poprowadzona przez Jerzego Wołosiuka. „Proces”, 7 października, godz. 19 i 8 października, godz. 18, Opera na Zamku. Filharmonia W piątek, 7 października szczecińska filharmonia zaprasza o godz. 19 na koncert z udziałem znakomitych artystów: Piotra Palecznego (fortepian), Mateusza Smoczyńskiego (skrzypce) i Wojciecha Rodka (dyrygent}. Pierwszą część wieczoru wypełni Fallen Angel Koncert podwójny na fortepian, skrzypce i orkiestrę autorstwa Mateusza Smoczyńskiego. To będzie światowa premiera utworu, a zagra go na scenie kompozytor. Druga część wieczoru poświęcona będzie pamięci znakomitego francuskiego kompozytora Cesara Francka. Zabrzmi niezwykła Symfonia d-moll -największe i najbardziej dojrzałe dzieło orkiestrowe francuskiego mistrza, a zarazem jego jedyna symfonia. Dzieło to miało swoją premierę w Paryżu w 1899 roku. Począwszy od lat 20. ubiegłego stulecia, należy do najczęściej wykonywanych symfonii na wszystkich kontynentach. ©® POGODA Krzysztof Ścibor Biuro Calvus. Czwartek Pogoda dla Pomorza Prognoza dla Bałtyku Stan morza (Bft) Sita wiatru (Bft) Kierunek wiatru 2- 3 3- 4 SW 1023 hPa H Nad Pomorze dociera suche i przyjemnie powietrze z południa Europy. W ciągu dnia ¡sporo słońca i cały czas sucho. Na termometrach max do 1 6 : 1 8 °C . Wiatr umiarkowany z płd.-i zach. W nocy pogodnie i sucho. Jutro kolejny słoneczny ciepły dzień. Temperatura max wzrośnie do 16:1 9 °C. Wiatr umiarkowany i słaby 12___________ o Łeba (ШЛЯ W,adyS,aw0W0 25 km/h 13 14 0'ИШИЭ Świnoujście SZCZECIN © Kołobrzeg o Rewal ШШ 12 о Щ Darłowo 0 prana Sławno o Mielno —. 'У KOSZALIN 1Г6Ш1 Ustka Lębork ШШ LljJfcil Kaiuzy o * Hét Wejherowo _ 15 шиа0 GDAŃSK Bytów Kościerzyna m Białogard 11 AiMil Połczyn-Zdrój mm Człuchów Drawsko Pomorskie mm 15 km/h К Piątek Sobota Niedziela Ponledz. i Wtorek Środa 1 wrm a EJ кий 18° 14° 14° 17° 16° 17° Pogoda dla Polski * * * # * $0cm $0cm фОcm płd.-zach. Dopiero Stargard pjftgffig w sobotę po południu iJłfilll pojawi się deszcz zrobi się chłodniej. pogodnie zachmurzenie umiarkowane przelotny deszcz przelotne deszcze i burza j/gt pochmurno mżawka «►ciągły deszcz ciągły deszcz i burza ,,, przelotny śnieg ciągły śnieg ,jjg® przelotny śnieg z deszczem • “Yf ciągły śnieg z deszczem mgła V marznąca mgła $ śliska droga marznąca mżawka marznący deszcz “f* zamieć śnieżna * opad gradu \ kierunek i prędkość wiatru [19°] temp. w dzień temp. w nocy 15° temp. wody żfć 112 cm grubość pokrywy śnieżnej 1011 łlPa ciśnienie i tendencja i